To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - POWIEŚĆ W ODCINKACH!

Agi - 13 Stycznia 2007, 21:20

elam, :bravo świetnie to wymyśliłaś :mrgreen:
Niech żyją ośle uszy, jako oznaka szpiegów :D

Martva - 13 Stycznia 2007, 22:54

elam :bravo
elam - 13 Stycznia 2007, 23:25

ee no co wy... :oops:

nie klaskac, tylko pisac ! :twisted:

Tomcich - 14 Stycznia 2007, 09:03

elam napisał/a
nie klaskac, tylko pisac ! :twisted:


OK, no to piszę :twisted:

Tomcich - 14 Stycznia 2007, 10:40

COŚ SIĘ KOŃCZY, COŚ SIĘ ZACZYNA

- To on , to on, on też jest szpiegiem – wykrzyknęły zgodnym tonem.
- Rączki, rączki Hans – powiedział mawete celując w tej chwili do Adanedhela z jak najbardziej realnego miotacza laserowego.
- To jakaś pomyłka, ja nic nie wiem.. - zaczął się ten tłumaczyć – i skąd te uszy? – zakończył płaczliwym tonem.
- Zamknąć go w kolejnym schowku na miotły! Niedługo zabraknie nam tych pomieszczeń.
Tymczasem na pokładzie Holery panowało coś co można określić słowem – mały Armageddon. Wszyscy biegali po pokładach, rozglądali się z niedowierzaniem, a najczęściej powtarzanymi słowami było – Ale o co chodzi?
Studnia w kantynie wykrzykiwał:
- Nie jestem już mordercą i pamiętam wszystkie przepisy!
Nexus dopytywał się wszystkich skąd się wziął na pokładzie, bo ostatnie co pamięta to to, że leciał sobie w próżni. gorat podskakiwał i cieszył się jak dziecko z nowego garnituru zębów. Najbardziej zaskoczony był chyba jednak Tom Cich który udał się do swojej kajuty i po chwili przybiegł do sterówki z okrzykiem:
- Ale tam u mnie w łóżku leży, ten... eeee. No ja tam leże! – zakończył osłupiały – Skąd jest mnie dwóch?
- Tym to się akurat nie przejmuj - rzekła dziwnie zadowolona gremlinek - Od przybytku głowa nie boli. A jak nie ty, to może ten drugi ogródek znajdzie - dopowiedziała z dziwnym rozmarzeniem w głosie.
-CISZA!!! – ryknął mawete – ktoś mi tu musi wyjaśnić o co chodzi! Bądź, co bądź ja tu jestem kapitanem i nie lubię być zaskakiwany! To kto mówi pierwszy? – potoczył wzrokiem po załodze, aż jego wzrok zatrzymał się na gremlinku i asiontku udającym, że nic nie wiedzą. Reszta załogi nawet się nie poruszyła, ostatni raz widziała swego kapitana tak wkurzonym, kiedy jakiś majtek zamiast Oriońskiego podał mu zwykłą wodę (i do tego niegazowaną!), przeznaczoną dla gorata.
- Nie kręcić mi tutaj, czuję że coś ukrywacie – jego piracki instynkt, jak zwykle się nie mylił.
- Ale my nic nie ukrywamy – powiedziała asiontko chowając rękę przyozdobioną pierścionkiem za siebie.
- Jakoś uwierzyć nie mogę – powiedział mawete mrużąc oczy. – a czemu chowasz rączkę za sobą, co?
- mawete proszę, zostaw ją, ty nie wiesz... – zaczął gremlinek
- O to właśnie chodzi, że nie wiem i chcę się dowiedzieć – odrzekł i zrobił krok do przodu.
asiontko cofnęła się i ukryła za plecami gremlinka:
- Proszę nie podchodź.. – zaczęła, a na te słowa mawete zatrzymał się w pół ruchu i tak już został. Cała załoga patrzyła w zdumieniu.
- Ale o co chodzi? - szepnął tylko ktoś.
- Wy nic nie rozumiecie – powiedziała smutnym głosem asiontko – Proszę nie podchodźcie – wszyscy zamarli w bezruchu – Proszę zostawcie mnie w spokoju, idźcie sobie – na te słowa wszyscy będący w kabinie zniknęli.
- Ale ja nie chciałam.. – zaczęła asiontko i rozejrzała się po pustym pokoju. – Nie chciałam...Usiadła w kącie, wtuliła głowę w ramiona i zaczęła zastanawiać się nad swoim położeniem. „Głupi pierścionek, gremlinek miała rację”. Tak pierścionek był czarodziejski, obiecała, że będzie wypowiadać tylko dobre życzenia, ale co będzie, jak przez przypadek wypowie coś czego tak naprawdę nie będzie chciała powiedzieć. Jak teraz na przykład, kiedy trochę się przestraszyła kapitana, nie wiedziała co zrobić i cała załoga zniknęła ze statku. Zaczęła rozumieć, że nie zawsze gdy chce się dobra, to to dobro wychodzi. Czasami coś pójdzie wbrew intencjom. Zdawała sobie sprawę, że istnieją na świecie ludzie, którzy zrobią wszystko, żeby zdobyć pierścionek lub zapanować nad jej mocą. Nie chciała być nadzieją wszechświata, bardzo jej to ciążyło, wiedziała, że musi nauczyć się operować nowo zdobytą mocą i że zajmie jej to trochę czasu.
- Ech, chciałabym, żeby wszystko było tak jak przed tym nim pierścionek dostałam i żeby on zniknął. – powiedziała bezwiednie na głos.

PUFFFFFFF

I pierścionek zniknął jednak w bardziej przewrotny sposób, niż się asintko spodziewało. Nie chciał on opuścić swojej nowej właścicielki, również i ona podświadomie wiedziała, że nie może zostawić go samego, musi nad nim czuwać, opiekować się nim, nauczyć się nim władać. Dlatego odeszła wraz z nim.

Wszyscy na pokładzie popatrzyli na siebie ze zdumieniem.
- Co to było? – zapytał mawete
Z pokładu zniknął dodatkowy Tom Cich, nie było też między nimi Nexusa, Logan i Adanedhela pozbyli się oślich uszu.
- A gdzie są moje semby??? – zapytał tylko gorat
- I gdzie jest asiontko? – zapytała Haletha
- Nie ma, odeszła – powiedziała smutnym głosem gremlinek – przejęła na siebie to brzemię jakim był pierścionek i odeszła, aby nauczyć się władać tą mocą, którą uzyskała, abyśmy też nie byli narażeni na ciągłe ataki ze strony tych, którzy chcieliby zawładnąć tą mocą.
- A ty skąd to wiesz? – drążył temat Rodion
- Po prostu wiem – odpowiedziała cichutko i spojrzała na załogę swoimi ślicznymi, w tej chwili niezmiernie smutnymi oczyma.
Nawet mawete był poruszony tym spojrzeniem. Podszedł do niej pogłaskał po główce i cicho powiedział:
- Nie martw się, będziemy jej szukać tak długo aż ją znajdziemy.
- Dziękuję.
Wszyscy wiedzieli, że przynajmniej chwilowo skończył się jakiś etap ich podróży, ten który rozpoczął się wraz z pojawieniem się Studni i pierścionka na pokładzie Latającej Holery.
PING
Wszyscy odwrócili się w stronę urządzenia robiącego PING.
- Na stanowiska, zobaczymy co tam się zbliża, no i Nexusa musimy znowu odnaleźć.
Sytuacja na Holerze powoli wracała do normy.

elam - 14 Stycznia 2007, 10:49

:bravo :bravo :bravo

niniejszym oswiadczam oficjalnie,
ze TOMCICH jest najbardziej pomyslowym pisarzem na tym forum.


swietnie to rozwiazales - gratuluje wyobrazni....


(i wlasciwie to moglby byc koniec 1go sezonu :D ) ale kontynuujmy, kontynuujmy !!!!!! :D

Tomcich - 14 Stycznia 2007, 11:42

elam :oops: :oops: :oops: ja, pisarz. :shock:

Sezon 2 czas zacząć. :mrgreen:

ZABÓJCZA BLONDYNKA
PING
- Co tam na monitorze?
- Jakaś kobieca postać macha do nas – odpowiedziała Haletha
- Co znowu, kolejny autostopowicz czy ofiara spotkania z F2? – spytał ktoś
- Przekonamy się jak weźmiemy ją na pokład. – zadecydował mawete
Po niedługiej chwili do kabiny weszła sprężystym krokiem szczupła, ubrana na czarno blondynka z przytroczoną do pasa kaburą. Otaczał ją wianuszek majtków wpatrujących się w nią z cielęcym zachwytem.
- Kto dowodzi tą krypą? – rzuciła pytanie od drzwi.
- Eeee, ja, a bo co – nawet mawete był pod jej urokiem – I w ogóle to kim jesteś? No i dobrze by było jakbyś oddała broń skoro na pokład wchodzisz. Ostatnio mieliśmy trochę problemów z gośćmi.
- Mojego Vespera chcesz odebrać – szybkim ruchem wyjęła broń z kabury – nie ma mowy. – roześmiała się.
- No dobra – mawete miał przeczucie aby lepiej z nią nie zadzierać – Ale kim jesteś to możesz powiedzieć.
- Jestem Madzik android bojowy.
Na te słowa Studnia szybko na nią spojrzał. Kobieta android i to jeszcze jaka kobieta. Smar w serwomotorach zaczął mu szybciej krążyć.
- Obecnie najlepsza spluwa do wynajęcia na tym kosmicznym zadupiu. – kontynuowała nowo przybyła - Moje motto to – szybka, niezawodna, dyskretna. Ostatnio byłam zatrudniona u tego renegata Ba’ala w oddziale do zadań specjalnych o kryptonimie Nocarz.
- Nocarz, a co to jest? - zapytał Pako
- Operacje spadochronowo-desantowe nocą – chyba dalej tłumaczyć nie muszę. A poza tym posiadam także wykształcenie medyczne, co bardzo ułatwia robotę. Jednym uciśnięciem dłoni w odpowiedni nerw potrafię obezwładnić każdego. O proszę bardzo. – rzekła i chwyciła najbliżej stojącego niej majtka dłonią w okolice gardła, po czym ten padł jak podcięty.
- No, no, chwyt podśliniankowy – mawete był pod coraz większym wrażeniem jej profesjonalizmu (i nie tylko).
- Chwilowo bezrobotna, bo jakieś głąby zrzuciły atomówkę na siedzibę mego byłego pracodawcy. A Wy nie potrzebujecie kogoś takiego jak ja?
- Raczej nie! – rzekła szybko Lu – jesteśmy samowystarczalni w tym względzie. Zabijaków ci u nas dostatek..
- ... ale i Ciebie przyjmiemy z rozkoszą – zgrabnie wtrącił się w słowo mawete – Choć oczywiście my płacić nie będziemy, możesz za to liczyć na standardowy udział w łupach.
- Zastanowię się i tak chwilowo muszę zostać u Was na pokładzie.- odrzekła madzik
PING
- Co jest znowu kogoś diabli niosą? – zapytał mawete
- Tym razem w porządku kapitanie, to Nexus – odrzekła Haletha
- OK. to wciągnąć go na pokład. A my pospacerujemy sobie jeszcze w tych gruzach, może coś jeszcze się znajdzie. Słyszałem, że Ba’al. miał u siebie nieprzebrane skarby, szkoda, aby to się zmarnowało.
Po chwili Nexus znalazł się na pokładzie.
- Dzięki za ratunek, choć nie bardzo wiem czemu się tu niedawno znalazłem, a po chwili znowu mnie w przestrzeń rzuciło. Może mi to ktoś wyjaśnić? – Rozejrzał się po obecnych w kabinie i jego wzrok padł na madzik, ich spojrzenia się skrzyżowały.
- O mamusiu – zdołał tylko szepnąć nim na dobre odebrało mu mowę – masz najnowszy model Vespera.


Ten odcinek powstał we wpółpracy z Agą za co dzięki. :D

elam - 14 Stycznia 2007, 11:59

- ale jak to jest z asiontkiem, mowi
Cytat
- Ech, chciałabym, żeby wszystko było tak jak przed tym nim pierścionek dostałam i żeby on zniknął
- i ona tez znika?? dlaczego? ee chyba tylko pierscionek powienien? albo asiontko wypowiedzialo inne zyczenie? :)
- no i Ba'al MA ZYC !!! BA'al wiecznie zywy, BA'al forever!!! co to za atomowka??? :twisted:

Tomcich - 14 Stycznia 2007, 12:01

Pierścionek zniknął wraz z nią, myślisz, że tak łatwo sobie ją odpuścił. :wink:
Właśnie coś takiego myślałem, ona wypowiada życzenie, że chce aby pierścionek zniknął, ale znika razem z nim. Pierścionek jej nie odpuszcza. Ma czas nauczyć się nim władać i powrócić jak ktoś inny, potężniejszy :roll: Zobaczymy gdzie to nas zaprowadzi. :D

Atomice to Fearfol spuścił na planetę, jego pytaj. :mrgreen:

EDIT: Dodałem wyjaśnienia :)

Nexus - 14 Stycznia 2007, 12:45

Tomcich napisał/a
- O mamusiu – zdołał tylko szepnąć nim na dobre odebrało mu mowę – masz najnowszy model Vespera.


:lol: :bravo :bravo
Zapewniam, że mogłaby to być najszczersza prawda :mrgreen:
Czy ktoś zrzuca całość do jednego pliku? Można wrzucić na jakiś serwer i uaktualniać. Dużo łatwiej się czyta, czy przeszukuje i oszczędzamy transfer forum :D

gorim1 - 14 Stycznia 2007, 13:04

w końcu przeczytałem całość dla wszystkich wielkie :bravo uff nigdzie nie pada me imię :DDDDDDDD
Adanedhel - 14 Stycznia 2007, 13:11

Nie?...
Ups, chyba jakoś wyleciało. Ale nie przejmuj się, dobrze, że przypomniałeś. Zapewne uda się i Ciebie gdzieś wcisnąć :twisted: :mrgreen:

gorim1 - 14 Stycznia 2007, 13:42

Adanedhel, wredna cholera
Adanedhel - 14 Stycznia 2007, 13:46

SZPIEG I ZDRAJCA

Adanedhel siedział zamknięty w schowku na miotły i rozmyślał nad swoją sytuacją. Nie była zbyt wesoła. Na szczęście zniknęły uszy (niezmiernie przywiązał się do starych). Ale nie przybliżyło go to do wykonania misji. Trzeba się stąd wydostać. Trzeba użyć czarnych mocy!
Oparł się o ścianę i pomyślał, kogo by tu przekabacić. Przydałby się ktoś, kto coś umie. A przynajmniej umie otwierać zamki. Zarazem musi mieć jakąś słabość, którą da się wykorzystać.
Hmm...
- Eureka!
Wiedział już w kogo celować. Zamknął oczy i zaczął szukać.

Ixolite przechodził akurat obok kajuty mawete, zastanawiając się, czy aby nie sprawdzić, czy kapitan nie robi właśnie czegoś niestosownego. Aparat w rękach fafarazzo był zawsze gotowy do pstrykania. Oko Ixolite było zawsze czujne, by wyłapać szansę na zrobienie dobrego materiału.
Kładł już rękę na drzwiach, gdy usłyszał głos.
<Pomóż mi, Ixolite, potrzebuje twojej pomocy>
Fafarazzo natychmiast obejrzał się przez ramię. Ktoś musiał się zbliżać. Ale korytarz był pusty. Położył rękę na drzwiach, gdy...
<Do diabła, Ixolite, nie słyszałeś co do ciebie mówiłem?!?>
Ixi odskoczył od drzwi. Spojrzał wzdłuż pustego korytarza.
- Kto sobie jaja robi? Wychodzić, ale już! - krzyknął. Odpowiedział mu tylko szum klimatyzacji.
- Aha, już wiem. Jesteś jakimś duchem, co? - rzekł wyciągając odpowiednie filtry na aparat. - I tak zaraz cię sfotografuję.
Oby to był duch Attyli - myślał - takiego jeszcze nikt nie ma. Dadzą za niego małą fortunę. No, towarzysz Stalin też mógłby być.
<Ixolite, głupiś, czy co? Żadnym duchem nie jestem. Potrzebuję twojej pomocy.>
- No, na pewno. A potem zalejesz mnie ektoplazmą.
Usłyszał w myślach ciche westchnienie niewidzialnego rozmówcy, po czym rozległ się znowu ten sam głos. Ale tym razem jakby zza maski.
<Ixolite, jestem twoim ojcem.>
- Tatuś?! - wykrzyknął fafarazzo.
<Ixi, przejdź na ciemną stronę. Pomóż mi, a wynagrodzę cię ponad wszelkie twe wyobrażenia>
Ixolite aż podskoczył z radości.
- Dostanę najnowszy aparat Fanonu? Tak? Powiedz że to prawda!
<Eee... Niezupełnie o to chodziło.>
- A może te wojskowe filtry do prześwietlania ubrań? Ludzie dowiedzą się wreszcie co gwiazdy noszą pod spodem!
<No, w zasadzie miałem na myśli nauczenie cię korzystania z czarnych mocy...>
- Ee tam. Odpada.
Zapadła niezręczna cisza, nim tajemniczy głos znów się odezwał.
<Będziesz mógł zrobić zdjęcia wszystkim Czarnym Lordom. W negliżu! Spalą się ze wstydu. I może dowiesz się kim jest Aga...>
- Niee. Serio? Trzeba było tak od razu. To co mam zrobić?
<Pamiętasz Hansa, tego, co zamknęli go w schowku na miotły? Wiedziałem, że tak. Wystarczy, że go uwolnisz.>
- Robi się, tatku!

Kilka chwil później zamek w drzwiach skrytki zgrzytnął, zaskrzypiały zawiasy. Ixolite otworzył je, uwalniając Adanedhela/Hansa.
- No dobra - rzekł Ixi zwracając się do głosu - i co teraz?
- Dobra robota, Ixolite, wiedziałem, że można na ciebie liczyć - odparł Adanedhel.
- Ej, nie jesteś moim ojcem.
- A czy ma to jakieś znaczenie?
- No, to zależy. Od tego czy będę mógł zrobić te zdjęcia.
- Spokojnie. Jak chcesz pomogę ci zrobić zdjęcia mawete w nocy w kajucie. I kogo tam jeszcze będziesz chciał. Czy Interceptor jest wciąż połączony z Holerą?
- Zdaje się, że tak.
- To doskonale, doskonale. A teraz, zaprowadź mnie najpierw do maszynowni. Potem stąd odlecimy - oczywiście agent nie miał zamiaru zabierać fafarazzo ze sobą.
- Ej, jeszcze jedno. Czy aby nie jesteś szpiegiem Nursa?
- Ja? Skąd - Adanedhel zrobił niewinną minę.
- To dobrze.

gremlinek obudziła się. Miała jakieś dziwne przeczucie, że zaraz stanie się coś niedobrego. Wstała i wyszła z pokoiku. Wiedziona przeczuciem postanowiła zobaczyć, czy szpieg Hans, o ile naprawdę tak się nazywa, wciąż siedzi w schowku.

elam - 14 Stycznia 2007, 13:58

:bravo :bravo :bravo ;P:
jej, juz jest tego 150 stron czcionka TNR 12tka...

Studnia - 14 Stycznia 2007, 13:59

elam, a Ty nie oglądasz Gremlinów na TVN?
elam - 14 Stycznia 2007, 14:00

:shock: :?: :?: :?:
1 sza czesc mam na DVD, a ktora to idzie? bo jak 2ga, to....


- IXI, czas uaktualnic slowniczek, dorzucic MADZIK i ewentualnie dopisac asiontko znikniete razem z pierscionkiem?

Studnia - 14 Stycznia 2007, 14:03

Gremliny rozrabiają to chyba pierwsza...
elam - 14 Stycznia 2007, 14:04

juz szukam kabla do tego telewizora... :)
gorat - 14 Stycznia 2007, 14:09

Do Madzik bardziej by pasował glock - Vespera można by zostawić na inną okazję, szczególnie że po sieci krąży user o takim nicku ;) A, nawet jest tutaj...
Tomcich - 14 Stycznia 2007, 14:15

gorat, a co nie krąży po sieci. :mrgreen:
gorat - 14 Stycznia 2007, 14:20

W każdym razie byś poprawił nick Vespera, bo on jeden jedyny niepogrubiony :P
Haletha - 14 Stycznia 2007, 14:27

No przecież Madzik miała prawo nazwać swą ukochaną spluwę czyimś imieniem. Czas pokaże czyim:)

A, spróbuję teraz coś skrobnąć. Wielką improwizację:)

Ixolite - 14 Stycznia 2007, 14:42

elam napisał/a
- IXI, czas uaktualnic slowniczek, dorzucic MADZIK i ewentualnie dopisac asiontko znikniete razem z pierscionkiem?

Jak będę miał czas, już mam kilka odcinków zaległości :(

Agi - 14 Stycznia 2007, 17:03

:bravo jesteście świetni.
Ja kopjuję wszystko do pliku word, bez żadnych zmian, po ostatnim odcinku mam 80 stron (verdana, 9), ale nie mam możliwości umieszczenia na serwerze. Mogę podesłać komuś, kto może to zrobić. Proszę o info.

Ixolite - 14 Stycznia 2007, 17:21

mogę umieścić, zaraz obok słowniczka :P

ślij na ixolite@gmail.com

Haletha - 14 Stycznia 2007, 17:33

...Przez chwilę mocowała się z przerdzewiałą śluzą, w końcu udało jej się jednak otworzyć stosowne przejście. Minęła spiżarnię, walcząc z chęcią sprawdzenia, czy jakiś wróg nie ukrywa się między słoikami śliwkowych powideł. Albo nawet w którymś ze słoików. W końcu doszła do rzędu niewielkich kabinek, w których członkowie Małpilusa trzymali rzadko używane gospodarcze narzędzia. Z jednej dochodziły jęki przerywane cichymi, acz nie pozbawionymi pasji przekleństwami. To komandor Logan, zdemaskowany agent numer jeden. Druga kabinka...
Druga kabinka była pusta, jeśli nie liczyć samotnie stojącej w kącie fikuśnej miotełki do kurzu.
Elam wykonała iście musztrowy zwrot w tył i co sił w nóżkach popędziła w kierunku maszynowni. Przeczucie jak zwykle jej nie myliło. Świeżo wyleczony z kompleksu króla Midasa Hans przemieszczał się szybko w tę samą stronę. Co ciekawe dreptał za nim Ixolite, dziwnie rozglądając się po ścianach i mrucząc pod nosem „my heart belongs to daddy”. Szpieg posykiwał nerwowo i co rusz przyspieszał kroku.
- Stójcie! – krzyknął Gremlinek ostatkiem sił doganiając obu mężczyzn – Dokąd idziecie, panowie? Może byście najpierw wyjaśnili mi parę spraw?
- Nie mam ci niczego do wyjaśniania, futrzaku! – burknął niemile zaskoczony AdanedhelIxi, odprowadź ją z powrotem na górę, a ja tymczasem odszukam pojazd.
- Jak to? – straszliwe podejrzenie zaczęło brać górę nad wrodzoną dobrodusznością fafarazzo – Mam się zająć Elam i pewnie nie pozwolić jej dojść do głosu, a ty w tym czasie uciekniesz, tak? I wcale nie pogadamy już o aparacie dla mnie?

Elam nie mogła dłużej zwlekać. Wiedziała już wszystko i czuła tylko, że sama nie poradzi sobie z rosłym przeciwnikiem, od którego emanowała dziwna, niepokojąca moc. Odwróciła się więc i pobiegła na górę z okrzykiem „tutaj! szpieg ucieka!” Nie przewidziała tylko jednego. Z maszynowni nadprogramowo wyłonił się zdziwiony Krisu, dzierżąc butelkę kwasu do czyszczenia rur w jednej ręce, a pistolet w drugiej. W ciągu kilku sekund został zaatakowany i rozbrojony.
- Nie ruszajcie się! – krzyknął triumfalnie Adanedhel ściskając pistolet pod pachą i odkręcając pojemnik – Inaczej użyję tego!
- Kwas Gorata? – na schodkach pojawiła się Haletha z szablą – Nie ma się czego bać. To z twojej duszy sączy się jad. Ale jeszcze można temu zaradzić. Puść Ixiego i spokojnie porozmawiajmy... kiedy ostatni raz byłeś u spowiedzi?
- Coo, że jak? – agent Nursa pozwolił się odrobinę zbić z tropu – To znaczy: nie próbuj na mnie swoich policyjnych sztuczek. Nie namówisz mnie na zwierzenia. Rzuć to! Inaczej... ee... ich zastrzelę.
Pani oficer zmełła słowo nie nadające się do powtórzenia młodym czytelnikom i odłożyła szablę. Miała jednak w zanadrzu coś jeszcze: rozbrajanie przeciwnika metodą werbalno-mimiczną. Chrząknęła i przywołała na twarz najbardziej rozbrajający uśmiech, jaki udało jej się osiągnąć drogą wieloletnich ćwiczeń przed lustrem.
- Hans, jesteś niemożebnie smutny. Może opowiedzieć ci jakiś kawał? Przychodzi Ba’al do lekarza i mówi: zabalowałem... albo nie. Pobawmy się w zagadki. Czy runner był blady?
Adanedhel był szczerze wstrząśnięty. Nie spodziewał się po przeciwniczce tak mistrzowskiego zagrania. Jej naiwność była zaiste rozbrajająca. Wbrew sobie poczuł, jak nogi niosą go pod ścianę, zaś ręka z pistoletem zaczyna drżeć.
- Co to jest? Tu czarne, tam białe, a wszystkie pola kwadratowe. Pudełko bez zawiasów, klucza, ani wieka, a w środku skarb czeka. Nie pije, a chodzi i pluje kwasem. Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? Czy tu biją?
Broń ciążyła mu podobnie jak głowa. Jeszcze chwila, a osłabnie i podda się z kretesem. Czym ma odeprzeć tak bezlitośnie wymierzoną broń? Czy powinien zadać kontrpytanie? A może zacząć odpowiadać?
- Pobawimy się w chowanego? Ty szukasz. Zamknij oczy i policz do stu.
- NIE!
- W porządku, nie to nie – Elam w mig zrozumiała intencje Halethy i zaczęła ją wspierać – Zaśpiewajmy piosenkę. A droga wiedzie w przód i w przód, do knajpy, gdzie jest Perły w bród... – Mrugnęła na Krisa. Ten przysunął się do fałszywego Hansa z zamiarem podstępnego wydarcia mu broni. Uczynił to niemal bezszelestnie.
Adanedhel ścisnął mocniej pistolet i wymierzył dzielnemu mechanikowi morderczego kopa. O włos chybił kostki i trafił w kaloryfer. Przez korytarz przetoczyło się wściekłe wycie. Ale kolejne natarcie zakończyło się już sukcesem. Trafiony w ucho Krisu pofrunął w ślad za swoją sraczkowatą bandanką. Tym razem jednak do akcji wskoczył Ixolite, któremu do reszty wywietrzały z głowy marzenia o nowym sprzęcie. Uwiesił się ręki agenta, usiłując porozginać mu palce. Haletha biegła z pomocą, skacząc po trzy stopnie w dół. Krisu skoczył Hansowi na plecy. Ten wierzgnął. Pistolet wypalił.

Osuwała się pomiędzy szczątki szafki na narzędzia. Na czole rósł jej guz, zaś na zieleni kombinezonu rosła mokra plama. W oddali słychać było tupot uciekającego szpiega, nikt jednak nie próbował go już chwytać. Krisu zagryzł wargę i odwrócił nagle zwilgotniały wzrok, zaś gremlinek z płaczem przykląkł przy rannej. Ixolite przez chwilę ściskał aparat. Zrozumiał jednak, że wcale nie ma teraz ochoty na robienie zdjęć.
- Marzyłam o napisaniu kontynuacji naszej powieści – Haletha słabo uśmiechnęła się bladymi wargami – Tym razem z nami w rolach głównych. Nie przypuszczałam jednak, że moja rola zakończy się tak szybko.
- Każdy wątek ma swoje zakończenie. Nawet w Nie Kończącej Się Historii.
- Tak, ale ja marzyłam o innym: „i żyli długo i szczęśliwie”...
Elam chlipnęła. Tak oto traciła kolejną przyjaciółkę. Oczy Halethy zaczęły już zapadać w głąb czaszki i po chwili młoda kobieta leżała całkowicie bez ducha.
Po schodach szedł w ich stronę kapitan.
- Cóż się tutaj dzieje, do stu kosmicznych diabłów? Słyszałem jakiś wystrzał. Czego tak stoicie? – potknął się o bezwładne ciało i zatrzymał - A tej co znowu się stało? No tak, nic dziwnego, rozbiła łbem specjalnie wzmocnioną szafkę. Ale dlaczego bawiliście się moim treningowym pistoletem na farbę?
Złapał pechową podwładną za ramiona i bezlitośnie potrząsnął.
- Hola mości panno, pobudka! Nic ci nie będzie, to tylko powierzchowne draśnięcie. Słyszysz mnie? To ja, mawete!
- Dałbyś pokój, bo słuchać hadko. Nazwy własne i początek zdania zaczynamy wielką literą – Haletha wyartykułowała z trudem, ale do rzeczy. Potem znowu zapadła w ciemność.

Tymczasem nie powstrzymywany przez nikogo Adanedhel mknął poprzez kosmiczną próżnię tam, skąd przybył. W stronę Mord’ooru.


Aga - 14 Stycznia 2007, 18:08

No pięknie! :bravo
Agi - 14 Stycznia 2007, 18:14

Dobre Haletha, :bravo wystraszyłam się, że naprawdę uśmierciłąś swoją postać
Aga - 14 Stycznia 2007, 19:58

Ze specjalną dedykacją dla Tomcicha, w podziękowaniu za wspólne knucie :mrgreen:

[telenowela mode on]

- Co z nią? - Madzik siedziała w kantynie, wciśnięta w kąt, czyszcząc swoją broń. Pierwszym i najważniejszym przykazaniem w jej fachu było utrzymywanie ukochanych zabaweczek w idealnym stanie. Każda, choćby najmniejsza plamka musiała być natychmiast usunięta. Inaczej Madzik czuła się winna. W istocie, traktowała swoją broń niczym najlepszego przyjaciela.
- Wyjdzie z tego, nie ma obawy. Wciąż jest nieprzytomna, ale nie ma zagrożenia życia - odpowiedział Nexus, przysiadając się do androidki. Nie potrafił ukryć, jak bardzo był nią zafascynowany. Ten błysk w jej oku, niewielka dłoń o smukłych palcach, która tak stanowczo dzierżyła pistolet, ten piękny uśmiech...
- Może wam coś podać? - przerwał im Studnia szorstkim tonem. - Oriońskiego? Perły? Miodziku? Madzik, no jak, napijesz się czegoś?
Nexus spojrzał gniewnym wzrokiem na androida.
- Rozmawiamy, gdybyś jeszcze nie zauważył - powiedział ostro.
Aga obserwowała całą tę scenę, siedząc w drugim kącie kantyny i popijając drinka. Widziała, jak atmosfera gęstnieje ze słowa na słowo, ze spojrzenia na spojrzenie. Widywała już taki sytuacje i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak będzie wyglądać zakończenie tej historii.
Oho! - pomyślała. Będzie jatka... Jeden drugiemu nie odpuści.
- Vespery są świetne, prawda? - Nexus przerwał krępującą ciszę, usiłując ignorować Studnię, ciskającego wzrokiem gromy.
- Masz rację. - Madzik poklepała lśniącą broń i uśmiechnęła się zalotnie. - Lubię też Glocki, są takie... - przez chwilę szukała odpowiedniego określenia - słodkie, czyż nie?
Aga parsknęła śmiechem. Co jak co, ale określanie jakiejkolwiek broni jako słodkiej, przekraczało jej zdolności pojmowania. Machnęła ręką na Studnię, by przyniósł jej następnego drinka. Android podszedł do jej stolika i postawił przed dziewczyną szklankę wypełnioną płynem o wściekłozielonym kolorze.
- Nie denerwuj się - szepnęła Aga, kładąc Studni dłoń na ramieniu. - Nie ma powodu.
- On mnie denerwuje. - Studnia wskazał dyskretnie na Nexusa. - Zachowuje się, jakby mu się nagle zwoje przegrzały. Plecie trzy po trzy, wdzięczy się, przymila...
- Jest dla niej po prostu miły. - Dziewczyna westchnęła. Jak ci faceci niewiele rozumieją...
- Miły? On ją... - urwał.
- No co? Podrywa? - zaśmiała się Aga. - Ta Madzik chyba wam obu pomieszała w zwojach. Rozumiem, że to jedyna dostępna wam androidka po wielu miesiącach... posuchy, ale opanujcie się trochę! To jeszcze nie powód, żebyście zachowywali się jak samce w okresie godowym. Kto wie, komu ona służy lub służyła. Wspominała o Ba'alu i że służyła u niego w Nocarzu. Miejcie oczy otwarte. Może okazać się, że jest całkowicie niewinna, ale póki co lepiej być ostrożnym.
Tymczasem Madzik i Nexus dyskutowali w najlepsze, w ogóle nie zwracając uwagi na pozostałą dwójkę.
- ...Sam wiesz, jakie to przyjemne, czuć chłód metalu pod palcami, wiedzieć, że ma się u boku najlepszego przyjaciela, który jest gotowy na każde twoje wezwanie.
Nexus energicznie pokiwał głową.
- Dlatego kocham tę robotę, chociaż bywa parszywa. I nie zamieniłabym się za żadne skarby wszechświata.
- Wspominałaś o Ba'alu. - Android poruszył wreszcie nurtującą go kwestię. - Jak to się stało, że androidka taka jak ty służyła u kogoś takiego jak on?
- Mnie nie obchodzi podział na jasne i ciemne strony mocy. Jedyne, co mnie obchodzi, to ile ktoś jest mi w stanie zapłacić za moje usługi. Jeżeli oferuje więcej od innych, zatrudniam się, choćby to była ostatnia kanalia. Takie życie. Trzeba jakoś zarobić na ten swój chleb...
- No tak. - Krzesło, na którym siedział Nexus przysunęło się w szurgotem do krzesła Madzik. - Oczywiście, to jasne. Każdy robi, co może. Ja zostałem gwiezdnym piratem i też nie narzekam.
- Wiesz, był jeszcze jeden powód, dla którego zgodziłam się służyć u Ba'ala. On jest przystojny. - Androidka puściła do Nexusa oczko.
Lu, stojąca za drzwiami kantyny i obserwująca wszystko z bezpiecznego cienia, zazgrzytała zębami.
O nie, moja panno... - pomyślała ze złością. Tak nie będzie! Nexus jest... Nexus jest mój!

[telenowela mode off]



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group