Powrót z gwiazd - Znalezione w sieci.
Witchma - 20 Grudnia 2010, 17:48
Zgaga, no przecież chciałaś normalny...
Zgaga - 20 Grudnia 2010, 17:49
W sumie racja.
ketyow - 20 Grudnia 2010, 23:30
http://www.youtube.com/watch?v=7rXqej8zg0Q
Fidel-F2 - 20 Grudnia 2010, 23:33
było dwa dni temu, czy coś
Zgaga - 21 Grudnia 2010, 10:43
Ale jak widać lubimy absurdy rodem z Misia.
ketyow - 22 Grudnia 2010, 14:25
http://wiadomosci.wp.pl/k...ml?ticaid=1b76f
Sauron - 22 Grudnia 2010, 15:47
omg
ketyow - 22 Grudnia 2010, 23:33
Lechowicz książkę napisał. To czekamy jeszcze na Cezika
http://ksiazki.polter.pl/...m_campaign=none
ilcattivo13 - 23 Grudnia 2010, 13:59
ketyow - jakbyś był na Falkonie, to byś mógł sobie kupić z podpisem autora
ilcattivo13 - 28 Grudnia 2010, 15:25
Dziesięć najlepszych scen walki z Jackie Chanem. Trochę inaczej bym je ponumerował i wywalił ze dwie, w zamian wstawiając np. "dynamitową" scenę ze "Zbroi bogów", ale mimo wszystko, JC jest genialny i tworzy najlepsze kinowe sceny walki ever.
Edit, no może poza tymi z "Ip Mana"
Fidel-F2 - 29 Grudnia 2010, 09:38
http://www.commodoreusa.net/CUSA_C64.aspx
feralny por. - 30 Grudnia 2010, 10:15
Takie coś trafiłem:
http://www.youtube.com/wa...feature=related
http://www.youtube.com/wa...feature=related
I wiele innych, niektóre są mocne.
merula - 3 Stycznia 2011, 22:58
Ja, moi bracia i reszta naszej ulicy spędzaliśmy dzieciństwo na obrzeżach małego miasteczka-właściwie na wsi. Byliśmy wychowywani w sposób, który psychologom śni się zazwyczaj w koszmarach zawodowych, czyli patologiczny. Na szczęście, nasi starzy nie wiedzieli, że są patologicznymi rodzicami. My nie wiedzieliśmy, że jesteśmy patologicznymi dziećmi. W tej słodkiej niewiedzy przyszło nam spędzić nasz wiek dziecięcy.
Wspominany z nostalgią nasze szalone lata 80.:
a.. Wszyscy należeliśmy do bandy osiedlowej i mogliśmy bawić się na licznych w naszej okolicy budowach. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka go wyciągnęła i odkażała ranę fioletem.
Następnego dnia znowu szliśmy się bawić na budowę. Matka nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że pasek uczy zasad BHZ (Bezpieczeństwo i Higiena Zabawy).
a.. Nie chodziliśmy do przedszkola. Rodzice nie martwili się, że będziemy opóźnieni w rozwoju. Uznawali, że wystarczy jeśli zaczniemy się uczyć od zerówki.
a.. Nikt nie latał za nami z czapką, szalikiem i nie sprawdzał czy się spociliśmy.
a.. Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z grypą służył czosnek, herbata ze spirytusem i pierzyna. Dzięki temu nigdy nie stwierdzano u nas zapalenia płuc czy anginy. Zresztą lekarz u nas nie bywał, zatem nie miał szans nic stwierdzić. Stwierdzała zawsze babcia. Dodam, że nikt nie wsadził babci do wariatkowa za raczenie dzieci spirytusem.
a.. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Mama nie bała się ze zje nas wilk, zarazimy się wścieklizną albo zginiemy. Skoro zaś tam doszliśmy, to i wrócimy.
Oczywiście na czas. Powrót po bajce był nagradzany paskiem.
a.. Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał nam karę. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo-jak zwykle.
a.. Nikt nie pomagał nam odrabiać lekcji, gdy już znaleźliśmy się w podstawówce. Rodzice stwierdzali, że skoro skończyli już szkołę, to nie muszą do niej wracać.
a.. Latem jeździliśmy rowerami nad rzekę, nie pilnowali nas dorośli.
Nikt nie utonął. Każdy potrafił pływać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji aby się tej sztuki nauczyć.
a.. Zimą ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Nikt nie płakał, chociaż wszyscy się trochę baliśmy.
Dorośli nie wiedzieli do czego służą kaski i ochraniacze.
a.. Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego.
a.. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Oczywiście, chętnie skorzystalibyśmy z tej wiedzy. Niestety, pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a policja zajmowała się sprawami dorosłych.
a.. Swoje sprawy załatwialiśmy regularną bijatyką w lasku. Rodzice trzymali się od tego z daleka. Nikt, z tego powodu, nie trafiał do poprawczaka.
a.. W sobotę wieczorem zostawaliśmy sami w domu, rodzice szli do kina. Nie potrzebowano opiekunki. Po całym dniu spędzonym na dworze i tak szliśmy grzecznie spać.
a.. Pies łaził z nami-bez smyczy i kagańca. Srał gdzie chciał, nikt nie zwracał nam uwagi.
a.. Raz uwiązaliśmy psa na "sznurku od presy" i poszliśmy z nim na spacer, udając szanowne państwo z pudelkiem. Ojciec powiązał nas na sznurkach i też wyprowadził na spacer. Zwróciliśmy wolność psu, na zawsze.
a.. Mogliśmy dotykać innych zwierząt. Nikt nie wiedział, co to są choroby odzwierzęce.
a.. Sikaliśmy na dworze. Zimą trzeba było sikać tyłem do wiatru, żeby się nie osikać lub "tam" nie zaziębić. Każdy dzieciak to wiedział.
Oczywiście nikt nie mył, po tej czynności, rąk.
a.. Stara sąsiadka, którą nazywaliśmy wiedźmą, goniła nas z laską.
Ciągle chodziła na nas skarżyć. Rodzice nadal kazali się jej kłaniać, mówić dzień dobry i nosić za nią zakupy.
a.. Wszystkim starym wiedźmom musieliśmy mówić dzień dobry. A każdy dorosły miał prawo na nas to dzień dobry wymusić.
a.. Dziadek pozwalał nam zaciągnąć się swoją fajką. Potem się głośno śmiał, gdy powykrzywiały się nam gęby. Trzymaliśmy się z daleka od fajki dziadka.
a.. Skakaliśmy z balkonu na odległość. Łomot spuścił nam sąsiad.
Ojciec postawił mu piwo.
a.. Do szkoły chodziliśmy półtorej kilometra piechotą. Ojciec twierdził, że mieszkamy zbyt blisko szkoły, on chodził pięć kilometrów.
a.. Nikt nas nie odprowadzał. Każdy wiedział, że należy iść lewą stroną ulicy i nie wpaść pod samochód, bo będzie łomot.
a.. Współczuliśmy koledze z naprzeciwka, on codziennie musiał chodzić na lekcje pianina. Miał pięć lat. Rodzice byli oburzeni maltretowaniem dziecka w tym wieku. My również.
a.. Czasami mogliśmy jeździć w bagażniku starego fiata, zwłaszcza gdy byliśmy zbyt umorusani, by siedzieć wewnątrz.
a.. Gotowaliśmy sobie obiady z deszczówki, piasku, trawy i sarnich bobków. Czasami próbowaliśmy to jeść.
a.. Żarliśmy placek drożdżowy babci do nieprzytomności. Nikt nam nie liczył kalorii.
a.. Żuliśmy wszyscy jedną gumę, na zmianę, przez tydzień. Nikt się nie brzydził.
a.. Jedliśmy niemyte owoce prosto z drzewa i piliśmy wodę ze strugi.
Nikt nie umarł.
a.. Nikt nam nie mówił, że jesteśmy ślicznymi aniołkami. Dorośli wiedzieli, że dla nas, to wstyd.
a.. Musieliśmy całować w policzek starą ciotkę na powitanie-bez beczenia i wycierania ust rękawem.
a.. Nikt się nie bawił z babcią, opiekunką lub mamą. Od zabawy mieliśmy siebie nawzajem.
a.. Nikt nas nie chronił przed złym światem. Idąc się bawić, musieliśmy sobie dawać radę sami.
a.. Mieliśmy tylko kilka zasad do zapamiętania. Wszyscy takie same.
Poza nimi, wolność była naszą własnością.
a.. Wychowywali nas sąsiedzi, stare wiedźmy, przypadkowi przechodnie i koledzy ze starszej klasy. Rodzice chętnie przyjmowali pomoc przypadkowych wychowawców.
Wszyscy przeżyliśmy, nikt nie trafił do więzienia. Nie wszyscy skończyli studia, ale każdy z nas zdobył zawód. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów.
Nie odważyli się zostać patologicznymi rodzicami. Dziś jesteśmy o wiele bardziej ucywilizowani.
My, dzieci z naszego podwórka, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli, jak należy nas dobrze wychować.
To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez ADHD, bakterii, psychologów, znudzonych opiekunek, żłobków, zamkniętych placów zabaw i lekcji baletu.
A nam się wydawało, że wszystkiego nam zabraniają!
ilcattivo13 - 4 Stycznia 2011, 12:20
dzięki merula, teraz to mam doła
merula - 4 Stycznia 2011, 20:28
proszę. polecam się na przyszłość
joe_cool - 5 Stycznia 2011, 20:38
Interesujący projekt - znane opakowania/loga zostały w różnym stopniu uproszczone. Niektóre nowe propozycje są naprawdę dobre i lepsze od oryginału http://www.flickr.com/pho...ith/5275112363/
Fearfol - 6 Stycznia 2011, 10:26
Ile mogłoby to kosztować ?
Fidel-F2 - 6 Stycznia 2011, 10:30
jakoś szczególnie drogie nie powinno być, toż to tylko platforma na kołach
terebka - 6 Stycznia 2011, 10:34
Pod choinkę dla dziecka? Nic nie jest za drogie, by sprawić mu radość. Do następnej choinki zdążysz uzbierać
ketyow - 6 Stycznia 2011, 10:58
Fidel-F2 napisał/a | jakoś szczególnie drogie nie powinno być, toż to tylko platforma na kołach |
Aczkolwiek dość spora.
terebka - 6 Stycznia 2011, 11:50
Przeczytałem wpis meruli. Łza mi się w oku zakręciła. Dziękuję, merula.
ketyow - 6 Stycznia 2011, 15:48
Właściwie to i ja mogę się pod tym podpisać, a moje dzieciństwo można przypisać na lata 90-te. Nowe tysiąclecie jest jakieś inne, mój najmłodszy brat już pod ten system stary nie pasuje, a rodziców mamy tych samych. Coś jednak jest nie halo.
BTW. te platformy do transportu statków kosztują od 100k $ do kilku milionów. Cenę negocjuje się z producentem przy składaniu zamówienia.
ketyow - 6 Stycznia 2011, 20:35
Ludzie są płytcy.
http://www.filmweb.pl/new...ce+Awards-68845
ketyow - 8 Stycznia 2011, 08:17
http://www.tokfm.pl/Tokfm...?as=2&startsz=x
Sandman - 10 Stycznia 2011, 11:19
http://www.joemonster.org..._sposob_na_bank
Witchma - 10 Stycznia 2011, 11:27
Pomysł niezły, ale do mnie z banku to już chyba nie zadzwonią
merula - 10 Stycznia 2011, 12:23
powiew przyszłości?
http://gadzetomania.pl/20...aku-routera/top
robert70r. - 10 Stycznia 2011, 17:05
Wesoło jest
feralny por. - 12 Stycznia 2011, 20:34
http://swiatowidz.pl/?p=919
ilcattivo13 - 12 Stycznia 2011, 21:57
feralny - mało się nie zlałem w gacie, bo moja mama miała kiedyś taką kurtkę
|
|
|