Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Martva - 11 Lutego 2008, 21:38
| Agata napisał/a | | To ja sobie zaklepuję tę środkową! |
Kiwałam się nad nią Tylko wiesz, te kolory mogą być ciut inne
| Miria napisał/a | | Pierwsza mi się podoba najbardziej. |
Bo najmniej się gryzie
W ogóle z rozpędu zrobiłam taką co nie gryzie się wcale i aż mi dziwnie. Odstaje od reszty Niby ładna jest... Ale chyba nie mogę się przekonać do brązów.
Hmmmm, może by tak brąz z turkusem? ale mam mało turkusowych...
W sumie tak naprawdę to przydałoby sie solidne zamówienie, najlepiej z magrafu, o (napisała martva tydzień po złożeniu zamówienia w Świecie Koralików, ale to się nie liczy )
Agata - 11 Lutego 2008, 21:44
Ekhm, ale ja to tak serio - możesz tę środkową dla mnie zatrzymać? Wszystkie Twe warunki przyjmuję w ciemno (o, ja szalona!) i oczekuję na PW
Martva - 12 Lutego 2008, 09:30
Śnił mi się dziś taki mini-zjazd forumowy. W knajpie w czymś w rodzaju hotelu siedział mawete, krisu i ktoś jeszcze, a ja siedziałam w pokoju z czarnym stanikiem Panache, rozmiar 30FF, modelu nie pomnę, trzymałam go w łapkach i zastanawiałam się czy kupić, czy oddać do baru (fajny hotel, co można kupić stanik w barze). Potem przyszedł Puszon, ofuknął mnie ze ludzie czekają, ale jak doszłam na miejsce to okazało się że prawie koniec imprezy i wszyscy idą do domu.
Czy to coś znaczy?
Poza tym strasznie zbrzydłam tej zimy, bardziej niż zwykle. I tym razem nie wiem czy chce mi się ładnieć...
Anonymous - 12 Lutego 2008, 09:34
Pewnie, że Ci się chce. Kup sobie coś ładnego, będziesz miała motywację. Ja właśnie zrobiłam make-up, założyłam nowe ciuchy i kolczyki od Ciebie i czuję się świetnie.
Martva - 12 Lutego 2008, 09:43
| Miria napisał/a | | Pewnie, że Ci się chce. |
Nie. Mam nadzieję że jak się jeszcze trochę rozwiośni, to mi się zachce, ale na razie to jest masakra, co sie ze mną dzieje...
| Miria napisał/a | | Kup sobie coś ładnego, będziesz miała motywację. |
No właśnie nawet ie mam ochoty sobie kupować nic ładnego, co jest wybitnie niedobrym objawem. Nie mam ochoty myć włosów dopóki nie muszę, nie mam ochoty smarować sobie buźki kremem, a ciała balsamem, nie mam ochoty wyglądać ładnie. Utrzymuję higienę, ale wyłącznie dla higieny, nie dla estetyki.
| Miria napisał/a | | i kolczyki od Ciebie i czuję się świetnie. |
Wiesz jak poprawić człowiekowi humor
Kasiek - 12 Lutego 2008, 10:02
Wiesz co... ale ja też... I byle do wiosny bo naprawdę nic się nie chce.... Kurde. Szit. Nie, balsam, make up i do roboty. Nieszczęście znalazło dziś dla mnie czas Całe 3 godziny
Martva - 12 Lutego 2008, 10:10
Zazdroszczę 3 godzin. Chciałabym chociaż tyle
Ja nie mam motywacji. Po cholerę mam wyglądał ładnie? Ostatnie pół roku chciałam wyglądać ładnie dla niego. Wcześniej - pośrednio dla siebie, bo lubiłam widzieć zachwyt w oczach ludzi. A teraz... inni ludzie mi zwisają, nie mam potrzeby być piękną dla siebie, bo i tak się nie widzę...
BTW chyba nigdy w życiu nie ważyłam więcej niż teraz.
Agata - 12 Lutego 2008, 10:28
Moja Droga, to tylko zima i niewystarczająca ilośc luksów absorbowanych ze słońca. Niedługo się odmieni, kwiatki wyjdą z ziemi, a martwi wstaną z łoża smutkowych boleści. Trzeba tylko zacisnąć ząbki i przeczekać. Ja ostatnio stosuję metodę zaklinania wiosny, żeby zagryzanie było mniej dotkliwe: na przykład myję okna, całkiem jakby był co najmniej marzec...
Kasiek - 12 Lutego 2008, 10:32
O, to dobry motyw jest. Też zacznę. I powieszę zielone zasłony w oknach a nie granatowe. Może to coś da. Fakt, że jak widzę, że zaczyna się ściemniać o 17 a nie 14.30 to mi serce trzy razy ze szczęścia podskakuje, ale jeszcze za mało, mało, mało... No ale już niedługo
Anonymous - 12 Lutego 2008, 11:14
Ja tam zaczynam przeczuwać wiosnę. Jakoś lepiej mi jest w sensie ogólnym. Wiara wraca.
Martva - 12 Lutego 2008, 11:23
No wiosna się robi, róże w ogóle nie straciły liści na zimę, przyciąć je musiałam teraz bo uznały że to fajnie rozwijać już pączki; przebiśniegi i ranniki mają pączki kwiatowe, krokusy wylazły z ziemi w formie pędzelków, ptaki się drą jak głupie. Czuć wiosnę. Tylko to -5 stopni w nocy i biały trawnik rano trochę psuje efekt.
Staram się siedzieć w ogrodzie i coś robić żeby nie myśleć za dużo, dłubię biżu w dzikich, radosnych barwach, ale nie czuję tej wiosny w sobie. Jest na zewnątrz.
Iwan - 12 Lutego 2008, 12:31
Martva, jak przyjdzie prawdziwa wiosna to tak jak te kwiatki rozkwitniesz i wyładniejesz
Kasiek - 12 Lutego 2008, 17:21
Kupiłam maseczki. I czekoladę, żeby było co z twarzy za pomocą tych maseczek eliminować. Jest gites
joe_cool - 12 Lutego 2008, 18:30
maseczki są fajne. uwielbiam maseczki jakie sobie kupiłaś?
Martva - 12 Lutego 2008, 18:45
| Iwan napisał/a | Martva, jak przyjdzie prawdziwa wiosna to tak jak te kwiatki rozkwitniesz i wyładniejesz |
Normalnie tak robię, ale... nie chce mi się wyłazić z zimowego kokonu. Nie mam potrzeby wylezienia z niego.
Pożarłam pół paczki ciastek z czekoladą. Ciekawe ile czasu mi zajmie dobicie do sześćdziesiątki?
Napisałam maila, spłakałam się jak głupia i nie mogę przestać.
| Kasiek napisał/a | | Kupiłam maseczki. |
A ja garść koralików za 40 zł. No dobra, może nie garść, całkiem spore pudełko. Nie wiem po co
| joe_cool napisał/a | uwielbiam maseczki |
a gdyby mi sie chciało, to zrobiłabym sobie peeling kawowy. Z imbirem. ale mi sie nie chce
EDIT: dostałam właśnie spam pod tytułem 'Nie czekaj! Wyznaj miłość!', normalnie pirzgnę tym kompem przez okno...
mawete - 12 Lutego 2008, 18:51
Martva: GIMP rulez wszystkie podpisy podrabiam w GIMPie
Martva - 12 Lutego 2008, 18:55
Ja bym nie umiała, ale ja w ogóle mało umiem zrobić w tym programie. Zmniejszam, kadruję , rozjaśniam, kontrastuję i bawię sie curvami. A on ma milion funkcji, narzędzi i zastosowań, coś strasznego.
mawete - 12 Lutego 2008, 18:56
Martva: przyjedź do Lublina to Cię nauczę
Martva - 12 Lutego 2008, 19:41
Oki, jak będę kiedyś musiała podrobić jakiś podpis, to przyjadę.
ilcattivo13 - 12 Lutego 2008, 19:42
Martva widzę wyraźnie, że dopadł Cię syndrom "zstępującej jesiennej depechy" połączony ze społeczno-środowiskową presją Walentynkową. Mnie na tę dolegliwość polecono dobre żarcie, dużo piwa i zero książek i filmów o poetyckich aspiracjach. I nie oglądać TV. Dlatego zamiast jeść zdrowo, wsuwam smażone i pieczone mięcho. I zero ziemniaków, niech żyje kasza jeglana ze skwarkami! Zamiast pić wodę niegazowaną, żłopię Carlsberga i herbatki Żywca. Zamiast czytać ambitną fantasy, grzeję każdą książkę Webera/Ringo/Flinta jaka mi wlezie w łapy. A z filmów oglądam tylko to, co dałby radę strawić przeciętny 11-latek (polecam "UHF" albo jakąś inną kretyńską komedię, ewentualnie może być "Yatta-man").
I zacznij robić coś, czego wcześniej nie robiłaś. Na przykład, zbuduj sobie katapultę na podwórku. Taką niedużą, do strzelania z piłek tenisowych. A wszystkie uwagi o Twoim zdrowiu psychicznym kwituj obłąkańczym rechotem.
Mnie to we wcześniejszych latach pomagało.
A żebyś się nie nudziła - spadło dziś w Suwałkach ździebko śniegu i zauważyłem , że mój kot zostawia ślady tylko tylnych łap. Zgadnij dlaczego . Zaznaczam, że po poprzednich opadach śniegu ślady przednich były również.
Sądząc po zdjęciach twoich kotów, możesz nie zgadnąć.
Martva - 12 Lutego 2008, 20:03
| ilcattivo13 napisał/a | | Martva widzę wyraźnie, że dopadł Cię syndrom zstępującej jesiennej depechy połączony ze społeczno-środowiskową presją Walentynkową. |
Nie. Społeczno-środowiskowa presja walentynkowa nie jest przyczyną mojego stanu, tylko go potęguje.
Piwo mi szkodzi, mięsa się brzydzę, ziemniaki uwielbiam, wodą niegazowaną to sie mogę najwyżej umyć. Czytam książki w dużych ilościach, bo mam w domu jakieś nieczytane, nareszcie. Nie czuję potrzeby posiadania katapulty na podwórko.
| ilcattivo13 napisał/a | | e mój kot zostawia ślady tylko tylnych łap. Zgadnij dlaczego |
I dalej go tak będziesz tuczył, czy coś z tym zrobisz?
ilcattivo13 - 12 Lutego 2008, 21:33
| Martva napisał/a | | ...Piwo mi szkodzi, mięsa się brzydzę, ziemniaki uwielbiam...Nie czuję potrzeby posiadania katapulty na podwórko. |
i ty się dziwisz, że jesteś w takim stanie
| Cytat | | I dalej go tak będziesz tuczył, czy coś z tym zrobisz? |
Jak mu nie dam jeść tyle ile chce, to idzie na sąsiednią budowę i wyżera mięso z kanapek robotników. A w lato wybrał wszystkie złote rybki z okolicznych oczek wodnych i zostawiał je przed domem na środku chodnika (dookoła same budynki powyżej 3 pięter, więc wszyscy widzieli czym się "Grucha" bawił). Najgorzej, że nigdy nie wiadomo co mu do łba "szczeli". Już i tak przyprowadza kumpli z podwórka (żywe wróble i nornice) do domu. Może myśli, że nam się nie przelewa i dlatego tak słabo go karmimy.... Jeszcze tylko brakuje, żeby zaczął okolicznym psom miski opróżniać...(tfu, przez lewe ramię i odpukać w niemalowane i "skuś baba na dziada"...)
Martva - 12 Lutego 2008, 21:51
| Cytat | i ty się dziwisz, że jesteś w takim stanie |
Coś Ci się nie podoba w ziemniakach?
| ilcattivo13 napisał/a | | Jeszcze tylko brakuje, żeby zaczął okolicznym psom miski opróżniać...(tfu, przez lewe ramię i odpukać w niemalowane i skuś baba na dziada...) |
Hmmm, jak mój pies trochę, ale on ma syndrom oświęcimski, a jak wychodzi poza dom/ogród to wyłącznie w kagańcu, chyba że jest upał.
Kiedyś upolował suchą bułkę, wsadził sobie ja pod policzek, zlitowałam sie i nie zabrałam (chyba bym palce straciła). Ale również stwierdziłam że nie zatrzymujemy się na jedzenie, bo jedzenia byle czego nie popieramy. Pies był twardy i doszedł do domu, co trwało ok. 10 minut, wyjątkowo grzeczny był i potulny, ale ślina mu z pyska kapała tak że ślad na chodniku zostawiał.
Koty całkiem szczupłe są, tzn jeden jest puchaty, ale leciutki, a drugi duży, ale szczupły (całkiem kościsty pod futrem). W sumie nie wiem czemu tak
Nie wiem jak odchudzić kota, ale jak jest tak źle, to chyba by trzeba, to niezdrowo być grubym (powiedziała martva z zamiarem przytycia 20kg w 3 lata).
ilcattivo13 - 12 Lutego 2008, 22:15
Niestety, kot to nie człowiek. Nie pójdzie na siłownię/basen/"areobik"/rower/bieżnię/itp.
Z drugiej strony, może i nie zostawia śladow przednich łap, ale na 2-metrowy płotek da radę wskoczyć. I sąsiednie koty poganiać (nie dziwię im się, jakbym zobaczył za sobą pędzący walec drogowy to też bym spierniczał)... I kumpli do zabawy zdobyć... I wleźć na środkową półkę z butami i nasikać do adidasów... . Ta ostatnia zabawa nazywa się "rewengie na zimno". Jej "ciepłą" odmianę cechuje sikanie butów do pozostawionych przez gości. Wersja "na gorąco" dotyczy czapek i kurtek rzuconych na kanapę w "szatni".
Martva - 12 Lutego 2008, 22:17
Czytam i dochodzę do wniosku, że moje koty są aniołami. Miauczenie o 5 rano, drapanie pazurami w drzwi i spanie na praniu można im wybaczyć.
Przyznaj się, jesteś ich agentem...?
I co z ziemniakami?
Agata - 12 Lutego 2008, 22:19
Wyznaję pogląd, że kota się odchudzić nie da. Choćby mu się nawet żreć nie dawało, to i tak schudnie dopiero, jak sam nabierze takiej ochoty. Sprawdzałam. Czysty obłęd.
Kasiek - 12 Lutego 2008, 22:20
dwie oczyszczające-rozgrzewające Garnieera (takie niebieskie, potem stwierdziłam, że mi w nich do twarzy) i naprawdę dobre. I Perfectę, bo mnie nie uczula: peeling, nawilżające, odżywczą i antybakteryjną, bo po niej się nie świecę
ilcattivo13 - 12 Lutego 2008, 22:42
| Martva napisał/a | | ...I co z ziemniakami? |
Powiem tak.
Kiedyś na zapusty umówiłem się z kumplami na "grunwaldzki" bimberek. Na zagrychę miały być frytki. Poszło pół worka (25 kg) ziemniaków. Jedliśmy od 7 pm do 3 am. To co zostało surowe, wsadziłem do dużego wiaderka i zalałem wodą żeby nie zsianiało. Potem jadłem te frytki jeszcze przez dwa dni.
Od tamtej pory, ziemniaki toleruję jedynie jako babkę ziemniaczaną, kartacze lub kiszkę ziemniaczaną. Frytki jem raz na pół roku, a trochę częściej smażę sobie ziemniaki na patelni (wychodzi prawie to samo co frytki, tylko że mniej chrupkie i tłuste). Ogólnie wystarcza mi ta ilość ziemniaków, którą muszę zjeść z okazji imprez rodzinnych. Za to w ogromnych ilościach pochłaniam ryż brązowy i kaszę gryczaną. No i jaglaną jak uda się dostać u rodziny na wsi (ta co jest dostępna w sklepach smakuje jak trociny).
Co do kotów, jak "Grucha" był mały, to razem ze swoją ś.p. siostrą ("Czochracz" - bo się o wszystko ocierała) mogli spać u mnie. Ale jak zaczęli urządzać dzikie gonitwy pomiędzy 1 i 4 am, to poszli spać do salonu. A jak zaczynali koncerty pod moimi lub mojej mamy drzwiami, to zamykaliśmy je na klatce schodowej (nie jestem wredny - miały porobione posłania i żarcie i kuwetę pod "ręką"). Teraz "Grucha" nauczył się, że nie wolno budzić gospodarzy przed 5:30 i do tej godziny jest spokój.
Martva - 12 Lutego 2008, 22:46
A ja lubię ziemniaki. W postaci gotowanej, smażonej, pieczonej i plackowej. Mmmmm. Nie przepadam natomiast za kluchami z ziemniaków, ale to bywa różnie, knedle ze śliwkami przyswajam w dowolnej ilości
Navajero - 12 Lutego 2008, 22:57
| Martva napisał/a | | A ja lubię ziemniaki. |
Polecam w takim razie wydaną w 1842 roku, nakładem Jana Milikowskiego, pracę pod tytułem Nowy, Wyborny i Najtańszy Kucharz. Dziełko zawiera: sposób przyrządzania najsmaczniejszych potraw z kartofli tudzież użycie ich do różnych gospodarskich potrzeb. Książeczka użyteczna, zawierająca kilkaset sposobów wypróbowanych robienia z kartofel różnych zup, jarzyn, potrawek, sałat, legumin, wypiekanek i innych przyrządzeń na stół; oraz użycie ich dla bydła, jako też do wyrobów piwa, wina, kawy, mydła, świec i innych potrzeb domowych, według wieloletnich doświadczeń ułożona.
|
|
|