To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?

ilcattivo13 - 7 Stycznia 2012, 20:20

Ranking Najlepszych Roguelike'ów Roku 2011 wg. użytkowników portalu Temple of the Roguelike.

JADE, przepraszam, ADOM II: Legend of Ancardia dopiero na 4 miejscu, ale biorąc pod uwagę, że gra jest w trakcie tworzenia, to i tak niezły wynik :)

Iscariote - 9 Stycznia 2012, 20:16

Cytat
Iscariote, nie wymawiaj przy mnie tego tytułu, przez tą grę straciłem współlokatora i najlepszego kumpla, ba, studia dla niej rzucił Nie znam bardziej głupiej i odmóżdżającej MMO
Gra jak gra, poziom grywalnosci i skomplikowania jak w pierwszym lepszym tower defence we flashu. Bez przesady :wink:

A ja zainstalowałem Batmana i Skyrima. Żegnaj forum, żegnaj świecie. Do napisania za dwa miesiące.

Witchma - 9 Stycznia 2012, 20:27

Iscariote, jak ja Ci zazdroszczę :cry:
Matrim - 12 Stycznia 2012, 23:54

Batman: Arkham City skończone. Czy to jest dobra gra? Niezaprzeczalnie. Czy jest lepsza niż Asylum? Niekoniecznie :)

Pierwsza część była świetna, klaustrofobiczny klimat, zamknięte przestrzenie i czający się za każdym rogiem najwięksi zbrodniarze Gotham - każdy mający na pieńku z Batmanem i każdy chcący go wykończyć. Wiadomo też było, że każdy z nich to tylko przygrywka do wielkiej rozgrywki finałowej z Wiadomo-Kim.

W City te elementy się rozmyły. Arena jest wielkim miastem, które można przefrunąć (co w sumie wielką frajdą jest) z jednego końca na drugi nie dotykając ziemi. Przeciwników Batmana, tych dużych, jest jakby mniej (choć objętościowo całkiem sporo), na dodatek pojawiły się misje poboczne, które skutecznie odrywają od głównego wątku. i dynamika zdarzeń siada, bo wiadomo, że poczekają, aż znajdzie się to, czy tamto.

Fabuła? Ma świetne momenty, ale w moim odczuciu, finałów jest tu więcej niż zakończeń w filmowym Władcy Pierścieni... A kilka pojedynków wręcz przerasta swoją widowiskowością ten finalny, niestety.

Niemniej jednak, to ciągle kawał świetnej historii, z bajeczną scenografią, aktorami i kilkoma zapadającymi w pamięć sekwencjami. Ja się dobrze bawiłem :)

czterdziescidwa - 13 Stycznia 2012, 01:09

A ja przeszedłem Assesian Creed Reveloations. Wcale nie takie rewelacyjne.

Pod względem rozgrywki prawie nic się nie zmieniło. Jest trochę więcej oskryptowanych scen - co wychodzi grze na dobre i jest dużo mniej efektownych zabójstw, co IMO wychodzi grze na złe. Dodali też minigierkę "tower defence" obrona bazy. Kiepska, mogli sobie darować.

Fabularne to najgorsza odsłona serii. Misji jest mało i nie wciągają. Nie ma rozmachu, który imponował mi w pierwszej części - tego planowania zabójstw bardzo-ważnych-notabli i zatapiania ostrzy w ich trzewiach. Tutaj trafia się jakiś strażnik, jakiś generał... nic specjalnego. No i nie morduje się papieża na końcu - a przecież to już była tradycja ;) Jest krótko, nudnawo. Drętwo.
Człowiek ma wrażenie, że autorom rozrósł się DLC i postanowili go wydać jako nową grę. Zresztą, dziś normalka.

W Warstwie "tajemnicy" spartolili robotę. Jest trochę retrospekcji o dorastaniu assasiana. Pozwolę sobie zacytować:

Spoiler:

... no nie dziwię się. Mi też się chce.

Za to graficznie jest ślicznie. Stambuł powala ilością detali, tekstur, twarzy, strojów, wzorów dywanów rozłożonych na straganach, dymów kadzidła, kałuży w czasie deszczu, różowych zachodów słońca, rześkich, błękitnych poranków. Można łazić po dachach i podziwiać.

Niestety już nie da się zwiedzać. Bo miasto nie ma charakteru. To nie Rzym z poprzedniej części, gdzie możesz godzinami spacerować tylko po to, żeby podziwiać koloseum, albo snuć się wśród purpurowych kardynałów w Watykanie. Rozkład miasta jest nudnawy i właściwie kończysz grę "biegając za strzałką", nie uczysz się dróg między wyróżniającymi się punktami.
Rzuca się w oczy "klockowa" konstrukcja: ulice ze spadkami 45 stopni, kwadratowe domki... dziwne, w Rzymie tego nie było. Regresja.

Gra ma kila fajnych momentów. Ucieczkę z portu (łańcuch rozciągnięty przed wejściem do portu to jeden z nielicznych WOW! obiektów), bieg antycznym, walącym się kanionem... ale to nie rekompensuje kiepawej reszty.

Jeśli nie jesteś wielkim fanem serii, daruj sobie. Gdybym wiedział co teraz, bym sobie darował. Zastanawiam się czy nie odbić sobie zawodu przy następnej części, grając w pirata ;)

Homer - 13 Stycznia 2012, 15:13

Matrim klaustrofobia ustąpiła agorafobii... Śmigłowce skutecznie ją tutaj pogłębiały.
Co do ilości bossów to licząc lekką ręką wychodzi, że jest ich w AC troszkę więcej :) . A duża ilość spektakularnych finałów to jak dla mnie plus... W 1 części sam finał był słabszy... dużo bardziej wymagającą walkę miałem z Bluszczem.

Dzięki Ci Batmanie za w miarę częstego AutoSave'a...

Dorwałeś Riddlera? I jego wszystkie zagadki? [ja tak :D ].

A fabularnie było dla mnie w dechę... a nawet w dychę...

PS.
Spoiler:

hrabek - 13 Stycznia 2012, 15:46

Chłopaki, nawet nie wiecie, jak wam zazdroszczę. Tak bym zagrał w nowego Batmana. I nowego Assassina. I nowego Need For Speeda. Ehh...
Matrim - 13 Stycznia 2012, 16:20

Homer, co do spoilera:

Spoiler:

Homer - 13 Stycznia 2012, 17:36

Matrim - ciężko na nich trafić. Ja, się przyznać muszę, trafiłem tylko i wyłącznie czytając co jest ukrytego w Batmanie (po tym jak już przeszedłem całego Riddlera), więc Ci wrzucam w spoiler podpowiedzi...

Spoiler:


Ja natomiast chyba wrzucę sobie ME2 na kompa i przejdę w oczekiwaniu na 3 część...

ilcattivo13 - 14 Stycznia 2012, 18:40

Vampire: The Masquerade - Bloodlines. Pierwsze podejście nieudane.

Na samym oficjalnym patche'u 1.2 nie da się grać. Tekstury się rozłażą (zwłaszcza u ubranych w sukienki pań negocjowalnego afektu), spora część questów jest albo nieosiągalna, albo nierozwiązywalna.

Po wgraniu nieoficjalnego patche'a 7.9 (najnowszy, styczniowy) udało mi się dojść do końca Chinatown, ale ilość bugów w dalszym ciągu poraża: najpierw nie otworzyła mi się brama do Bertrama T. w Santa Monica i przed definitywnym padem już w pierwszej dzielnicy uratował mnie jedynie "noclip". Niestety, przy kolejnym queście Bertrama jestem w stanie jedynie odebrać maila z prośbą o rozmowę, a kiedy idę do niego porozmawiać, on nie chce gadać o queście. Podobnie z questem Gary'ego dotyczącym plakatów - udało mi się zdobyć jedynie trzy z czterech i quest zwisł na ostatniej wymianie. I quest ze znalezieniem karty bibliotecznej tak samo (doczytałem, że tą kartą biblioteczną jest kamerka internetowa, ale jej też nie znalazłem tam, gdzie być powinna). I jeszcze klika innych questów... Ech...

Z innych rzeczy: niespecjalnie podoba mi się rozwiązanie walki wręcz, czyli przejście z FPP do TPP przy włączeniu tryby walki wręcz. Rozumiem, że w ten sposób łatwiej jest walczyć "ręcznie", ale mnie to wkurza tak bardzo, że po broń do walki wręcz sięgam jedynie w ostateczności (tzn. jedynie w czasie walki z wampirami, na które broń palna praktycznie nie działa).

Co by tu jeszcze... Bardzo małe levele. Rozumiem taką ich konstrukcję (związaną z występowaniem różnych stref - strefa Maskarady, pole walki, itp.), ale zgadzać się na nią nie zamierzam. Mogli to rozwiązać w inny sposób, np. ograniczając zasięg słyszalności wystrzałów, itp. - tak jak to miało miejsce w pierwszym Deus Exie, na którym VtMB jednak się "ździebko" wzoruje.

Jeśli chodzi o wybór klanu postaci, to sensowne są jedynie dwa: Nosferatu i Malkavian. Pierwszy, bo wymusza inną, wybitnie "skradankową" technikę gry i ma całkiem spory wpływ na dialogi i questy. Drugi, bo ma jeszcze większy wpływ na questy (zsyłanie szaleństwa na NPCów jest po prostu genialne), a do tego rozwija najwięcej dodatkowych linii w dialogach i, co najfajniejsze, niektóre z tych dialogów stają się tak porypane, że aż przyjemnie się je prowadzi. Niestety, granie Malkavianinem wymaga naprawdę sporej znajomości angielskiego, bo jego kwestie, to w większości gry słowne i łatwo jest się pogubić w intencji wypowiedzi (co skutkuje z reguły zawaleniem questa albo dialogu). A i jeszcze trzeba się przyzwyczaić, do "pokręconego" stylu pisma, w jakim są zapisane kwestie Malkavianina. Miałem z nim gorsze problemy niż z upiększonym, odręcznym pismem kwestii związanych z umiejętnością "Intimidate". I to pomimo tego, że Malkavianin "mówi" drukowanymi literami.

Jeśli chodzi o fabułę... No cóż, znać rękę (i głowę) Mistrzów z Troiki. Mimo, że wampiry normalnie mi zwisają i powiewają, podobnie jak granie "złym gajem" (lekką ręką 99% erpegów jest zrobionych tak, że granie "złym" nie ma najmniejszego sensu, bo nie różni się praktycznie niczym od grania "dobrym gajem"), to w tym wypadku wkręciłem się na całego. Zwłaszcza, że gra ma niesamowity klimat - atmosfera jest mroczna, momentami wręcz klaustrofobiczna, a to wszystko podkreśla świetna muzyka: zarówno ambienty, jak i mocne rockowe utwory, których możemy słuchać w klubach.

Na duży plus zasługuje budowa dialogów, które napędzają rozgrywkę. Absolutnie nie ma tu wrażenia "płaskości" postaci, które miałem grając w Wiedźmaka czy Mass Defekta. Każdy NPC jest inny, każdy ma swój sposób zachowania, każdy ma swoją własną osobowość i wszystko to "wyłazi" w dialogach sprawiając, że mamy wrażenie rozmowy z żywymi osobami. Zwłaszcza, że lektorzy, którzy użyczyli głosu NPCom są na najwyższym światowym poziomie. Szczerze mówiąc, miałbym poważne problemy, żeby znaleźć z pięć cRPGów, które mają lepszych lektorów niż VtMB.

Ale niestety, wszystko psują bugi. Na razie daję 7,5/10 i czekam na kolejne nieoficjalne patche.

Iscariote - 23 Stycznia 2012, 23:11

Batman Arkham City za mną. Matrim w sumie napisał już to co myślę na temat AC. W sumie dodam tylko, że Kobietą Kot bardzo przyjemnie się gra.
Skupiłem się na początek oczywiście tylko na fabule, bo misje poboczne i smaczki faktycznie odciągają. I po 100% fabuły odkryłem 34% świata. Może i jeszcze pogram, bo ponoć Nightwing, gdzieś jest.

ilcattivo13 - 24 Stycznia 2012, 00:28

Vampire: Masquerade - Bloodlines. Po spatcheowaniu do wersji 7.9+, da się grać. I na dodatek twórca tego nieoficjalnego patche'a - Wesp - uruchomił wszystkie questy, których nie chciało się uruchamiać Troice (mimo, że teksty, przedmioty i skrypty były praktycznie gotowe).

Moja ocena niewiele, ale jednak się zmienia - 9/10 dla grania Malkavianinem, 7 - 8/10 dla reszty klanów. Przy czym większe przystosowanie Malkavianina do misji skradankowych, które jest niewątpliwie dużym ułatwieniem, równoważą kwestie dialogów, które czasami niby się od siebie nie różnią, ale jednak potrafią mieć diametralnie różne znaczenie dla dalszej fabuły.

Swoją drogą szkoda, że Troika nie wykorzystała możliwości graficznych, jakie oferował silnik Source. Jedyna rzecz, która wygląda ładnie, to czary. Ale jak się popatrzy na budynki i ogólnie tekstury, to ręce opadają. I nie pomogło nawet to, że fani gry część tekstur poprawili sami. Szkoda - bo pomimo użycia Source'a, gra wygląda jak pierwszy Half-life, a nie jak ten właściwy - czyli drugi. Za grafikę odjąłem 0,3 punkcika.

Na szczęście niedostatki grafiki rekompensuje muzyka. I nie chodzi mi tu nawet o utwory "kupione" od różnych zespołów, tylko o motywy przynależne lokalizacjom i o efekty dźwiękowe towarzyszące czarom. Szepty, które słyszy się w czasie grania Malkavianinem, są po prostu rozwalające. A im bardziej się używa czarów, albo im bardziej sytuacja jest stresująca... nie, to złe określenie - przecież Malkavianin nigdy niczym się nie stresuje - im bardziej jest niebezpiecznie, są po prostu mistrzostwem świata. Kilka razy się łapałem na tym, że zamiast słuchać swoich własnych, słucham szeptów w głowie Malkavianina...

Enyłej, jedyna rzecz, do której można by się jeszcze przyczepić, to zbytnia liniowość fabuły przez większą część gry. I nie chodzi mi tu o to, że cały czas lecimy jednym głównym wątkiem opowieści, przy okazji wykonując mniej lub bardziej związane z nią poboczne zadania. Chodzi mi raczej o to, że można było lepiej zaakcentować przynależność bohatera do którejś strony i możliwość zdrady tej strony (zwłaszcza, że naokoło wszyscy wszystkich zdradzają przynajmniej raz na pół sekundy). Szkoda - za to właśnie odjąłem 0,7 punkcika. Ale i tak jest to jedna z najlepszych i najbardziej spójnych fabuł spośród tych wszystkich cRPGów, w jakie grałem.
No i te zakończenie :roll:

Jeśli ktoś jeszcze nie grał, to niech się rozejrzy za VtMB, bo naprawdę warto.

agrafek - 24 Stycznia 2012, 09:03

Potwierdzam podwójnie. Raz, że warto i dwa, że warto zwłaszcza Malkavianinem 8) . Rzeczywiście, trzeba przy tym klanie znać angielski troszku lepiej, by naprawdę dobrze się bawić. Na szczęście istnieje już amatorska polonizacja gry, dla tych, którzy mogliby mieć problem z malkavańskim angielskim.
ilcattivo13 - 24 Stycznia 2012, 20:25

agrafek - a ta polonizacja jest kompatybilna z nieoficjalnym patchem 7.9+ ? Bo patch gmera też w plikach z tekstami (dialogi, emaile, opisy questów).
agrafek - 24 Stycznia 2012, 22:07

Tego nie sprawdzałem. Z 7.5 tak, bo pod nią powstawało.
Z sporych błędów w tej wersji ja trafiłem na jeden mocno parszywy uniemożliwiający mi przejście... tutoriala. Ale można grę przejść i bez niego, więc gra. Więcej poważnych błędów mnie nie dopadło.

Aha, spolszczenie

ilcattivo13 - 24 Stycznia 2012, 22:25

sprawdziłem listę poprawek w patche'ach 7.6 - 7.9+ i chyba nie ma sensu ładować tego spolszczenia. Zbyt dużo questów dodatkowych pozostałoby niemożliwych do ukończenia. W dodatku nie byłoby wszystkich podkładów muzycznych, sporej części skryptów (jak np. ładowarka w Hotelu w Santa Monica) i część przedmiotów i linii dialogowych/emaili/opisów byłaby niepoprawiona. Ale może jak już WESP wrzuci finalny patch, to wtedy ktoś go spolszczy. Enyłej, trzeba monitorować sytuację.

Edit: ale zastanawiam się, czy nie wrzucić sobie tego modpacka - sporo zmienia w rozgrywce: utrudnia i dodaje sporo nowego. Może być fajnie :)

Edit2: jest i nowszy polski patch - 7.9 (bez plusa, czyli do przedostatniej wersji nieoficjalnego patche'a) :D

Godzilla - 25 Stycznia 2012, 12:47

U mnie w domu króluje lżejszy gatunek:
- nr 1 - Minecraft
- nr 2 (choć obecnie może i 1) Patapony :mrgreen:
- nr 3 - Loco Roco
- Mario (brr, już mnie coś bierze od tej radosnej muzyczki)
- demo Venice Deluxe (pełnej wersji nie mamy)

Minecraft, Patapony i Loco Roco zostały zaprowadzone pod wpływem filmików z Youtube produkcji niejakiego JJay Jokera. Trzeba przyznać, że chłopak ma gadane. Mógłby w radiu nadawać.

Fidel-F2 - 28 Stycznia 2012, 16:59

Dziś jakoś gadka się zaszła "W co tata grał jak był mały?" I parę godzin syn spędził grając w Boulder Dasha, Bruce Lee i Montezuma's Revenge. :P
ilcattivo13 - 28 Stycznia 2012, 18:10

:bravo I tak właśnie powinno wyglądać wychowanie syna w atmosferze poszanowania tradycji :D

A co z River Raid'em? Masz go w planach?

Matrim - 28 Stycznia 2012, 19:42

Fidel-F2 napisał/a
I parę godzin syn spędził grając w Boulder Dasha, Bruce Lee i Montezuma's Revenge. :P

Podziel się :)

Fidel-F2 - 28 Stycznia 2012, 20:12

River raid też proponowałem ale jakoś mu nie podszedł.

Matrim, proszsz... http://www.serious-dial.atari.pl/pc_gry.html

Fasoletti - 28 Stycznia 2012, 20:33

Boulder Dash to była piękna gra. Aż się łezka w oku kręci.
Matrim - 28 Stycznia 2012, 20:54

Fidel-F2, senkju.
ilcattivo13 - 2 Lutego 2012, 22:21

"Frayed Knights: The Skull of S'makh-Daon" - kolejny Indie RPG z zeszłego roku. Nieco przypomina "Wizardry 7" - większość wrogów atakuje nas znikąd. Do tego trójwymiarowa grafika FPP (na silniku Torque - tym samym, na którym lata świetlne temu zaczęto tworzyć oryginalnego Afterfalla). Dowodzimy predefiniowaną drużyną - wojowniczką, złodziejem, kapłanem i czarodziejką, a jedyną możliwość edycję ich charakterystyk mamy dopiero wtedy, kiedy przeskakujemy z poziomu na poziom. Gra zaczyna się po dotarciu naszej drużyny do pewnej świątyni, z której na zlecenie pewnego człowieka mamy coś zabrać.

Na pierwszy rzut oka - sztampa i same ograne schematy, ale... Ale jest takie, że to parodia typowego cRPG w klimatach fantasy. Co chwila gra się zatrzymuje i mamy możliwość obejrzenia (niestety, brak dźwięku) dyskusji pomiędzy członkami drużyny, którzy są co najmniej ździebko dziwni i stuknięci. A pomiędzy rozmowami "wewnątrzdrużynowymi" nasi bohaterowie rozmawiają z NPCami (wśród których zdarzają się jeszcze cięższe przypadki, niż te w drużynie).

Questy - niby normalne i typowe, ale sposób rozwiązania niektórych z nich jest ździebko rąbnięty. I jeśli chcemy je rozwiązać, to musimy się liczyć z tym, że otoczenie na pewno to zauważy i odpowiednio skomentuje. Jeśli ktoś pamięta, o co chodziło w Arcanum, w queście, dzięki któremu zdobywało się tytuł Mistrza Kieszonkostwa... no to tutaj jest zdecydowanie więcej takich questów ;P:

I gdybym mógł na tym zakończyć, to wyglądałoby na to, że warto sięgnąć po tę grę. Ale niestety nie mogę. Bo należy przyczepić się do kilku rzeczy.

1. Dźwięki. A raczej ich brak. Nie słyszymy chodzenia. Poza kilkoma wyjątkami nie słyszymy otoczenia. I dopóki ktoś nas nie zaatakuje, albo nie wejdziemy do któregoś z menu, mamy wrażenie grania w "świecie ciszy".

2. Grafika. Kiedy odpala się takie gry jak Eschalon'y czy Exile/Avernum, grafika jest słaba, ale niezbyt nam to przeszkadza, bo z reguły niewiele oczekujemy od izometrycznego rzutu albo zwykłej dwuwymiarówki. Tutaj mamy grafikę trójwymiarową, widok z pierwszej osoby i, niestety, "kole to w łocy" niesamowicie. Zwłaszcza, że często-gęsto po wdepnięciu na pień/kamień/łotewer drużyna się zakleszcza w przeszkodzie i trzeba sięgać po wcześniejsze save'y.

3. Arcy debilny system rozwoju postaci. Niepotrzebnie podzielony na pięć różnych grup atrybutów/umiejętności/łotewer - łatwo się w tym wszystkim pogubić.

4. "Drama Stars" - czyli patent autorski twórców gry. Kiedy w grze osiągniemy postęp, zwyciężymy w jakimś trudnym starciu, albo łotewer, to oprócz EXP dostajemy też po kawałku "Drama Stars". Których jest trzy, przy czym są one w trzech stopniach skumulowania promieni. Najszybciej osiągniemy poziom brązu, potem srebra, a na końcu złoto. "DS" przydają się, bo można za nie kupić różne ułatwienia (np. wolniejsze męczenie się drużyny), ale niestety - użycie opcji load kasuje nam licznik. A naprawdę często zdarza się, że mamy już trzy złote gwiazdki, które kisimy na jakąś szczególną okazję, a potem następuje zwis drużyny na pieńku i konieczny jest load, po którym mamy figę, a nie gwiazdki. Powiem tak - wśród najgłupszych/najbardziej niewykorzystanych lub spartolonych pomysłów wprowadzanych w życie przez twórców gier, tego umiejscawiam na dość wysokiej pozycji (może nawet jest to pierwsza dziesiątka).

5. Walki. Jak już wspomniałem, część walk wygląda jak w "Wizardry 7": idziemy sobie, idziemy, aż tu nagle trach! - zza krzaków wyskakują "żelki" (znaczy, te takie glutowate kałużo-meduzo-cosie) i mamy walkę. Tu jest tak samo, ale tylko w połowie, bo część przeciwników widzimy już z daleka, jak sobie łażą po świecie. Denerwuje to niesamowicie, bo te ataki z zasadzki najczęściej zdarzają się na otwartej przestrzeni. A do tego, kiedy nas ktoś zaatakuje z zasadzki, to drużyna automatycznie zostaje przesunięta na bok i obrócona w innym kierunku. Normalnie nie stwarza to jakiegoś przesadnego problemu, ale kiedy akurat czegoś szukamy (a w grze zaimplementowano dość nietypowy - jak na cRPGi - system poszukiwań "secretów", którym jest zabawa w "ciepło-zimno"), a co sekundę ktoś nas atakuje i nasza drużyna zostaje przesunięta i poszukiwania trzeba praktycznie rzecz biorąc zaczynać od początku... to same brzydkie słowa cisną się na usta.

6. Strasznie udziwniony sposób korzystania z "hud'a", czyli plecaka, charakterystyk, a zwłaszcza dziennika. Zero intuicyjności, za to nadmierne pogmatwanie i pomieszanie. Pożar w burdelu, to w porównaniu do używania w "FK: tSoS-D" wzór ładu i porządku.

To są moje spostrzeżenia po dość krótkim czasie grania. Krótkim, bo za bardzo się wkurzałem ciągłym "zakleszczaniem" się drużyny na przeszkodach, ciągłymi napadami znikąd, których 90% następowało właśnie wtedy, kiedy usilnie starałem się znaleźć kolejnego "secreta".

Za pomysł daję grze 8/10. Ale za wykonanie -6/10. Czyli wynik to 2/10. Szkoda

agrafek - 13 Lutego 2012, 11:48

Zagrałem w demo Kingdoms of Amalur. Demo mogę polecić - wciągnęło mnie i grało mi się przyjemnie. Ale całej gry już bym raczej nie polecał - za nią trzeba zapłać.

Gra to takie Fable na sterydach. Zaczyna się jak Planscape:Torment w grafice Fable (zabili Cię, graczu i wiozą wozem, by zrzucić w stos trupów, gdzie się obudzisz) i przez kilkanaście minut jest nawet fajnie, bo gracz uczy się machać mieczem na tle fabuły. Potem fabuła niemal znika, a gracz biega po wielkim lesie, w którym zabija łatwych (ale coraz trudniejszych) przeciwników wykonując zadania w stylu: "przynieś mi cztery głowy antylop". Obawiam się, że cała gra - jeśli tak właśnie wygląda - mogłaby mnie zanudzić.

Walka jest dynamiczna i sprawiała mi frajdę, bronie trafiają różne (ale bez przesady) i z czasem stają się, wedle japońskawej mody, ogromniaste, łuk jest śmieszny (strzela właściwie seriami, bo bardzo szybko aż do wyczerpania magazynka strzał, celować się właściwie nie da:P), postaci i zadania, które otrzymałem w demo sztampowe.

Hubert - 13 Lutego 2012, 15:23

Co chcesz, w końcu to Salvatore. :mrgreen:
agrafek - 13 Lutego 2012, 15:28

Masz słuszną rację:). Dowiedziałem się, że później gra się rozkręca, więc kto wie? Sądziłem, że jest właśnie przeciwnie.
Tak czy owak, to action RPG, więc nie ma co się nastawiać na wielkie przeżycia.

Hubert - 13 Lutego 2012, 15:39

Ja wiem?... Divine Divinity też było action RPG, a fabuła była całkiem całkiem, choć opierała się o schematy. Ale zobaczymy. Na razie ciekaw jestem Risena 2. Może być najbardziej gothicową grą od czasu Gothica 2.
ilcattivo13 - 13 Lutego 2012, 16:41

Skyrim - pierwsza w moim życiu gra, która nie pozwoliła mi grać na maksymalnych ustawieniach z powodu innego niż brak mocy komputera. Bo obecny ma jej aż nadto (wszystko na maksa i ponad 50 klatek/s). Główny zarzut - przy maksymalnych ustawieniach grafiki, nie widać dookoła nic poza "pejzażami". Jedyne zwierzęta, które są widoczne, to mamuty i owady (choć jeśli dookoła jest dużo kwiatków, to i one znikają). Jedyne "niezwierzeta" - giganci. Rudy metali są praktycznie nie do odnalezienia (chyba, że w podziemiach, albo na śniegu). Chyba goście ździebko z tym przesadzili. W porównaniu ze starym silnikiem (z Obliviona/Fallotów), wszystko wygląda duuuużo ładniej, ale mniej czytelniej. Szkoda. BTW. po raz drugi w historii mojego giercowania na kompie, musiałem "wyłączyć trawę" (pierwszy raz w "Two Worlds")

Mechanika gry. Znowu szkoda, że w konsolopoprawnym świecie odchodzi się od normalnych statystyk na rzecz "drzewek" umiejętności. Dla mnie cRPG to po części właśnie rozbudowane statystyki, a Skyrim jest o jeden krok od przestania być cRPGiem, a zostania przygodówko-strzelaniną. Szkoda.

Kolejna zmiana - w starym silniku (przynajmniej w FO3), wrogowie widoczni gołym okiem byli oznaczani czerwoną kropką na "radarze", a pozostali białą. Tutaj muszę wsadzić wrogiemu mamutowi łeb w zadek, żeby taka czerwona kropka się pojawiła. Łaj?

Jeśli chodzi o fabułę i świat, w którym rżniemy/rozstrzeliwujemy prawie wszystko, co się rusza, to od razu pojawiają się zgrzyciki. Np.: gram Bosmerem i już kilka razy mi się zdarzyło, że napotkani NPCe tłumaczyli mi, kto to są Bosmerzy, dlaczego się róznią od innych ras/nacji, i różne inne pierdółki, które jako Bosmer znać powinienem, a na pewno nie powinienem mieć możliwości pytania o nie w dialogach.

Na duży plus względem poprzednich części The Elder Scrolls są questy. Widać wyraźnie, że prace nad FO3 zmotywowały Bethesdę do tworzenia ambitniejszych fabularnie gier. Jest skomplikowanie, jest masa powiązań i jest ciekawie. Choć szkoda, że twórcy odeszli od falloutowego mrugania oczkiem i postawili na ponurość. Jeden pijacki quest tego nie zmienia...

Enyłej, na chwile obecną nie wiem, czy chce mi się kontynuować grę. Fabularnie jest oki, ale graficznie i mechanicznie niezbyt. Pozostaje chyba jedynie czekać na pojawienie się finalnego patche'a i modów, które poprawią grywalność.

Navajero - 13 Lutego 2012, 17:32

Jest jakaś wstawka poprawiająca tekstury. Za darmo do ściągnięcicia ze Steam.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group