To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Planeta małp - Co nas śmieszy?

Fidel-F2 - 3 Lipca 2017, 10:01

Cytat
Żandarmeria dokonała przeszukania w budynku watykańskiej Kongregacji Doktryny Wiary. W apartamencie wysokiego rangą sekretarza jednego z najbliższych współpracownika papieża Franciszka, znaleziono torebkę z kokainą. Do czego księdzu narkotyki? Jak sam przyznał, zażywał ją podczas homoseksualnych orgii.
Cytat
Duchowny zdążył się od kokainy uzależnić. Dlatego został on odesłany na odwyk do kliniki w Rzymie. W międzyczasie na szczytach trwała dyskusja o tym, co zrobić z zawstydzającą sprawą.

Kardynał wstawił się za sekretarzem i ten ostatecznie trafił do zakonu, gdzie miał modlić się i oczyszczać. Wybrano zakon na Monte Cassino, choć był to wybór kontrowersyjny - niedawno doszło tam do defraudacji pół miliona euro. Opat Pietro Vittorelli przeznaczył pieniądze zebrane na cele charytatywne na wycieczki zagraniczne, podczas których poszukiwał towarzystwa młodych mężczyzn.

:mrgreen:

http://wiadomosci.gazeta....any-ksiadz.html

Fidel-F2 - 3 Lipca 2017, 20:01


merula - 14 Lipca 2017, 18:59

bardziej bawi niż śmieszy:

trafił nam się dzisiaj trudny przypadek, głównie z winy naszych pracowników. w toku starań o realizację zadzwonił kolejny raz przedstawiciel zleceniodawcy i padło akurat na mnie. o sprawie wiedziałam tyle, ze jest z nią problem, a mój rozmówca dość stanowczo, szorstko i "władczo" domagał się wyjaśnień, a najlepiej, abym sprawiła, że problem rozwiąże się już i najlepiej jeszcze w trakcie naszej rozmowy, co oczywiście nie było możliwe. nie odmawiam mu racji, tym niemniej akurat byłam bogu ducha winna. rozmowa skończona i prawie o sprawie zapomniałam, aż tu chwilę po wyjściu z pracy telefon od koleżanki, że niemiły pan operator zadzwonił, żeby przeprosić za swoje zachowanie i sposób rozmowy, a poinformowany o tym, ze juz mnie nie ma poprosił o przekazanie przeprosin. w sumie i miłe, bo nie każdemu by się chciało, i zabawne. :D

Martva - 18 Lipca 2017, 08:08

Ścięłam włosy tak że są teraz do pasa i bawi mnie własna reakcja 'o rany jakie są teraz króciutkie' :D
ihan - 20 Lipca 2017, 20:14

Pamiętacie przekleństwo moich służbowych podróży? Klątwa się rozszerza na współpracujących. Mój pracodawca uważa, że każdy Polak to złodziej, a własny pracownik szczególnie. Każdy bilet więc na podróż zagraniczną, na samolot, pociąg autobus, furmankę MUSI być zakupiony z pośrednictwem firmy wyłonionej w przetargu. Ekstrawagancja więc, że jak konferencja skończy się wcześniej udajemy się na dworzec/lotnisko i wsiadamy w co odjeżdża zaskutkuje tym, że sami sobie zapłacimy za podróż służbową, bo żadne ryczałty nie istnieją. To tyle tytułem wstępu. Wysyłałam dwoje wykonawców grantu na szkolenie do Wiednia, współpraca, fajni ludzie, Wiedeń latem też całkiem przyjemny, za namową recenzentów wybraliśmy PolskiBus a nie samolot na przykład, żeby nie narażać narodowego podatnika na wydatki. Poprzetargowa firma X kupiła bilety, spoko. I o godzinie 5 rano, na Dworcu w Krakowie okazało się, że wysłała obu osobom ten sam bilet. Nie ma nazwisk, tylko numery rezerwacji, więc się nie zorientowali. I jedna osoba pojechała,drugiej kierowca nie wpuścił, mimo, że były miejsca. Biletu u kierowcy kupić się nie da, tylko online. Osoba nr 2 usiłowała owszem kupić ten bilet elektronicznie i nic (5 rano, więc z firmą X nie da się skontaktować). Okazało się, że owego dnia padła strona PolskiegoBusa i na żaden kurs nie dało się kupić biletu. W sumie osoba nr2 zamiast o 5 rano pojechała o 22 Sindbadem. Dobrze, że przezornie wysłałam ich dzień wcześniej, więc przynajmniej nic nie straciła. Jest szansa, że firma X zapłaci za oba bilety, ale gdyby każdy kupował sobie sam problemu by nie było, a może bilet za złotówkę można by upolować. Choć nie narzekam, współpracownikom z pokoju firma X zapomniała kupić biletów lotniczych do Anglii, zorientowali się gdy zaczęli się odprawiać elektronicznie. Znaczy części osób kupiła, części zapomniała. I gdyby nie awantura spora, nie uznałaby za stosowne pokryć różnicy w cenie miedzy tą akceptowaną kilka miesięcy wcześniej, a tą dobę przed odlotem.
Martva - 26 Lipca 2017, 16:23

Nie mam kasy na osobistym koncie więc chcę zapłacić za zakupy ze startupowego. Żeby to zrobić muszę odbębnić procedurę której początkiem jest wystawienie przez sklep faktury proformy. Za pierwszym razem wszystko poszło gładko. Teraz - dostałam dość szybko, spojrzałam, w polu 'klient' są moje dane ale do wysyłki. Napisałam że się nie zgadza, podałam na wszelki wypadek właściwe, do rachunku - dostałam poprawioną wersję. Zamiast mojego nazwiska jest owszem nazwa startupowej fundacji ale adres ten co poprzednio.
Fidel-F2 - 1 Sierpnia 2017, 17:42

MON wybił specjalny medal im. Bartłomieja Misiewicza. :shock: :omg: :mrgreen:
Beata - 1 Sierpnia 2017, 19:11

Do d... jest ten projekt. No jak dziurkę wydłubać, no jak? :evil:

Edytowałam.

ihan - 1 Sierpnia 2017, 19:59

Nie trzeba dziurki, gwoździem do piersi będą przybijać.
Agi - 1 Sierpnia 2017, 20:14

ihan, :bravo :mrgreen:
Beata - 1 Sierpnia 2017, 20:30

Nienienie. Gwoździem nie można. Tylko kołkiem z osiki. :twisted:
ihan - 1 Sierpnia 2017, 20:37

I już wiadomo po co puszczę tną.
Luc du Lac - 1 Sierpnia 2017, 20:43

Mój dziadek miał takie same. Budowniczowie PRL.
merula - 13 Sierpnia 2017, 19:44

Se mła. Kobieca jestem tak bardzo, że do tej pory nie opanowałam sztuki makijazu, a zwłaszcza namalowania sobie kresek sprzętem do tego dedykowanym. Dziś udało mi się to przypadkiem jako efekt uboczny malowania rzęs :mrgreen:
gorat - 13 Sierpnia 2017, 22:53

Szykujesz się do starcia?
Fidel-F2 - 27 Wrzeœśnia 2017, 16:34

Festiwal Filmowy Niepokorni Niezłomni Wyklęci
Martva - 16 Października 2017, 18:29

Zawsze powtarzam że wszystkie dzieci wyglądają tak samo.
Mam zamówienie od znajomej na wisior ze zdjęciem. Dwustronny. Po jednej stronie ma być zdjęcie ślubne, po drugiej nowo narodzony synek.
Poszłam dziś druknąć te zdjęcia, dołożyłam jakieś kotki i sówki żeby nie mieć połowy kartki pustej. Pokazałam siostrze.
-Coooo, z dziećmi będziesz robić te kaboszony? I to jakimi! Poznaję przecież! Nie mogłaś innego znaleźć? Jak to to nie jest Łucja?

:mrgreen:

Luc du Lac - 1 Grudnia 2017, 12:47

ZUS kwadratura koła - taka histeria
ściga mnie ZUS za jakieś tam niezapłacone składki (w sumie jakaś groszowa sprawa - bodaj 123 zeta) - olałbym to i zapłacił ale to ZUS. Wiem że na 99,9% powinno być wszystko ok. (prędzej nadpłatę winienem mieć) - rzecz tyczy się lat 2012-13

1. dzwonie do ZUS żeby wyjaśnić - dowiaduje się że telefonicznie nic nie załatwię ma ogólnej infolinii tylko muszę iść od oddziału rozmawiać z panią która obsługuje moje konto. Idę - mam teczkę doków, wpłat itp . W oddziale dopuszczają mnie do telefonu wewnętrznego - nie można bezpośrednio gadać z osobą nie z "sali obsługi". Gadam - mówię w czym rzecz - ona na to że im brakuje - ja na to - jak brakuje skoro wszystko wysłane? OK. konsensus - składam wniosek o rozliczenie konta - wtedy wyjdzie co brakuje.
2. po miesiącu dostaję pismo w który stoi jak byk - nie ma doków za 10.2012, 11 itd - razem brakuje jakiś 8 kompletów.
3. Odszukuję bazę danych PŁATNIKa w której mam te doki - znajduje - u mnie stoi jak byk - są wysłane (mówiąc o wysyłce - mam cały czas na myśli wysyłkę elektroniczną). OK - próbuję wysłać jeszcze raz: blokada. nie mogę wysłać dokumentu z numerem który został już wysłany - nadaje numer wyższy (był 01 - nadaje numer 02). Wysyłam jeszcze raz - kolejny blok / tym razem z serwera ZUS - nie mogę wysłać numeru 02 bo nie ma u nich numeru 01 (czyli zgadzałoby się że w ZUSie zgubili moje elektroniczne dokumenty rozliczeniowe). MUR - nie mogę wysłać doków, nie moge ich usunąć - dzwonie na infolinię
4. tu mi mówią że żeby to wysłać muszę zamówić zwrotne komplety rozliczeniowe za okresy które chce wysłać - ok zamawiam. w poniedziałek przyjdą.

reasumując - ZUS zgubił elektroniczne dokumenty, ja nie mogę ich wysłać bo komp widzi że są one już wysłane a faktycznie w systemie ZUS nie istnieją - i żeby ten stan naprawić zamawiam z ZUS elektroniczną wersję tych brakujących dokumentów żeby móc je przesłać ponownie.

Oczywiście można by ten problem załatwić łopatologicznie - ale.... nie chce mi się, zaczyna mnie to bawić

ihan - 1 Grudnia 2017, 18:46

Wszyscy osiągną wiek emerytalny w momencie urodzenia i odpadnie jeden problem, będą musieli liczyć tylko wypłaty. A, że wszystkie będą równe, problem jeszcze się uprości (choć niewątpliwie nie zniknie).
Martva - 4 Grudnia 2017, 19:24

Mamy nowe pieczątki kosztowe w startupie i jak coś kupimy na fakturę, to musimy do niej przyczepić taką pieczątkę czyli rubryczkę, w której są nasze dane i co to jest i teraz, uwaga 'proszę dokładnie opisać do jakich celów został zakupiony'. No i miałam fakturę za znaczki. I spory problem z powstrzymaniem mojego wewnętrznego trolla, który bardzo chciał żebym napisała że znaczki zostały zakupione w celu przyklejania na kopertach.
Luc du Lac - 4 Grudnia 2017, 21:06

A koperty w celu przyklejania znaczków
ihan - 8 Grudnia 2017, 19:29

Zasadniczo nie chodzę do lekarza, ostatnio w 7 klasie podstawówki chorowałam na różyczkę (rewelacyjna choroba, nic mnie nie bolało, nie swędziało, nie miałam gorączki, a do szkoły chodzić nie musiałam, polecam) swoją lekarkę pierwszego kontaktu znam tylko dlatego, że to moja znajoma. No, ale to oko. Bolało mnie, swędziało, piekło i ogólnie dyskomforciło lekko licząc 3 miesiące, 3 miesiące gdy kompletnie nie miałam czasu. W poniedziałek o 22 skończyłam pisać jakiś kolejny grant, postanowiłam rozwiązać sytuację, zarejestrowałam się do najbliższego okulisty, żeby wyskoczyć z pracy, bo też cóż może być skomplikowanego w oglądnięciu oka, zapisaniu jakiejś maści, zrobieniu wymazu i zleceniu antybiotykogramu, bo skoro 3 miesiące się ciągnie, znaczy organizm ma jakiś problemik żeby sobie poradzić. Co prawda mój kolega z pokoju, który też miał jakiś czas temu problem z okiem gdy dowiedział się do kogo idę wymownie spojrzał i powiedział, że na więcej niż maść ze sterydem nie mam co liczyć, ale nic, pomyślałam, że nawet maść ze sterydem dobra, jeśli ma rozwiązać problem, a bez recepty i tak sterydu nie dostanę, a jednak dobrze się dowiedzieć czy mi oko nie wypłynie. Streszczając, dobrej myśli byłam. Postanowiłam widzieć same pozytywy. I nie zraziło mnie, że czekałam ponad godzinę, prywatna wizyta umówiona na godzinę, 20 minutowe sloty. Nic, poczytałam sobie gazetę, w zasadzie zadowolona, bo oczekiwanie u lekarza to dobra wymówka czemu człowiek nie jest na imprezie w pracy, na której nie chciał być. I w końcu, w końcu, pani mnie przyjęła. Okazała się Ukrainką, starszą kobitką, słabo mówiąca i jeszcze słabiej rozumiejąca po polsku, sporo czasu mi zajęło żeby wytłumaczyć, że mam nawracające problemy z jednym okiem od 3 miesięcy, a nie problem przeskakujący z jednego oka na drugie. Nic, pani zerknęła i dostałam diagnozę: przykładać do oka ciepłe ugotowane jajko na twardo, w skorupce, bo ma dobry kształt oraz pić złoto koloidalne i nim się smarować. Do nabycia w jakichś dziwnych sklepach, w każdym razie poza apteką i jakimikolwiek certyfikatami. Na końcu języka miałam pytanie czy nie powinnam również stosować witaminy C lewoskrętnej koniecznie od Zięby, ale się powstrzymałam, bo onże kolega zabrania mi się odzywać na forach publicznych, bo nie wiedzieć czemu krąży fama, że jestem złośliwa. Aha, i owa "okulistka" zaleciła wizytę kontrolną za tydzień. Celu nie zdradziła, ale mam wrażenie, że poza skoszeniem pieniędzy innego celu nie ma. I nie wiem do jakiego stopnia jest ona niespełna rozumu, bo spodziewa się, że jeśli mam od 3 miesięcy problem z zakażeniem pewnie gronkowcem to domowe sposoby mi pomogą? Chyba na tym wizyty u lekarzy na tę dziesięciolatke zakończę, bo jednak może mi się nie udać milczeć i powiem co myślę. A niegrzecznie jest wyżywać się na kimś niespełna rozumu, a ta pani wyraźnie taka była. No nic, grzecznie podziękowałam i poszłam sobie. Na razie oko lepiej, może skończenie pisania grantu go ucieszyło. Koniec.
Martva - 8 Grudnia 2017, 20:07

Rany, przypomniałaś mi znajomą okulistkę mojego ojca, co poszła ostatnio w altmedy nie tylko okulistyczne. Akcent by się nawet mógł zgadzać. Moim rodzicom każe nadal brać krople a nie koloidalne metale ale hmm.
Fidel-F2 - 8 Grudnia 2017, 21:44

A nie kazała ci zarżnąć czarno kure przy blasku księżyca?
ihan - 8 Grudnia 2017, 21:53

Nie, przecież dobry magik różnicuje przekaz w zależności od odbiorcy. Zadanie ma być trudne, ale wykonalne. Gdzie w krakowskim smogu znajdziesz blask księżyca?
Martva - 9 Grudnia 2017, 13:57

Inicjały tej pani doktor to raczej z końca alfabetu?
ihan - 9 Grudnia 2017, 14:07

Nie zaprzeczę :wink: .
Luc du Lac - 9 Grudnia 2017, 14:12

Ż.Ż?
Martva - 9 Grudnia 2017, 18:25

Ożeż. Fakt że przykładała mojemu Papie pijawki do złamanego barku i ponoć odwaliły tam kawał dobrej roboty (konwencjonalny lekarz był mocno - pozytywnie - zaskoczony efektami), ale jajko na twardo na trzymiesięczną oczną infekcję :shock:
Luc du Lac - 9 Grudnia 2017, 18:36

Pijawka do złamanego barku?


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group