To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mistrzowie i Małgorzaty - Romuald Pawlak.

Nivak - 10 Grudnia 2005, 10:31

Romek P. napisał/a
Posłuchajcie, w sprawie tych matur: jeżeli potrzebujecie pomocy - piszcie, albo na priv, albo na forum :) nie gryzę, autoryzuję bez problemu, pomagam chętnie :)
Maturzysta został poinformowany :)
Anko - 13 Grudnia 2005, 16:52

Romek P. napisał/a

No i docieramy do sedna: o czym ten tekst jest. Ciekawe założenie poczyniłaś - że on ma być tylko śmieszny... ot, rozwalanka.

Poczyniłam to założenie na podstawie cudzych opinii (m.in. NURSa - we wstępniaku) - że śmieszne i prześmiewcze. Nie twierdzę, że rozwalanka to zaraz "ot" jakieś byle co - w "Tangu" Mrożka też się na koniec zabijają, a to (chyba) sztuka wysokich lotów i groteska, i w ogóle. Tyle, że mnie to nie bawi. Może jestem jakaś staroświecka, ale nie lubię śmiania się ze śmierci. Ostatnie wyznania bohatera - pozbawione złudzeń - byłyby smutne, gdyby nie to, że cały tekst nie skłania do zadumy (chyba) tylko raczej do uśmiechu - ironicznego, może. Ale ja nie lubię ironii, tak jak nie lubię selera, no, trudno.
Romek P. napisał/a
odważę się spróbować namówić Cię do przeczytania ostatnich kilku zdań i spojrzenia z tej perspektywy na całość, zgoda?

Aha, tak odnoszę wrażenie, że morał taki, że kobiety to *** i lecą na tego, co większy, straszniejszy i lepiej wyposażony przez naturę, za to bez skrupułów żegnają się z przeszłością... No, dobra, nie powinnam sądzisz wszystkich kobiet po jednej, ale właściwie co bohater w niej widział, skoro to taka ***?
Romek P. napisał/a

Aha, co do tego rozwalania akurat Katowic. Nie, nie rzucałem strzałką w mapę :)

Nie podejrzewałam Cię o to. :wink: Sądziłam, że raczej opiszesz coś bliskiego - ale to już chyba taki nawyk, że dla wielu autorów "polskie realia" a fantastyce to koniecznie musi być własne czy sąsiednie miasto, a najlepiej jego rozwalanie. :roll: Sugerujesz, że nie wybrałeś Sosnowca, bo nie ma tam dość wysokich wieżowców? :P

Romek P. - 13 Grudnia 2005, 17:29

Anko napisał/a
Romek P. napisał/a
odważę się spróbować namówić Cię do przeczytania ostatnich kilku zdań i spojrzenia z tej perspektywy na całość, zgoda?

Aha, tak odnoszę wrażenie, że morał taki, że kobiety to *** i lecą na tego, co większy, straszniejszy i lepiej wyposażony przez naturę, za to bez skrupułów żegnają się z przeszłością... No, dobra, nie powinnam sądzisz wszystkich kobiet po jednej, ale właściwie co bohater w niej widział, skoro to taka ***?


Hm, a nie masz wrażenia, że bohaterów to jest co najmniej dwoje, nie licząc krasnoluda? :P

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a

Aha, co do tego rozwalania akurat Katowic. Nie, nie rzucałem strzałką w mapę :)

Nie podejrzewałam Cię o to. :wink: Sądziłam, że raczej opiszesz coś bliskiego - ale to już chyba taki nawyk, że dla wielu autorów "polskie realia" a fantastyce to koniecznie musi być własne czy sąsiednie miasto, a najlepiej jego rozwalanie. :roll: Sugerujesz, że nie wybrałeś Sosnowca, bo nie ma tam dość wysokich wieżowców? :P

Eeeeeee... :) w Sosnowcu stoi przecież 18-piętrowiec. Tyle że bury, odrapany, obok rondo Gierka, a parku nie ma :) no i nie ma o co rozwalić smoka :D

Z tym nawykiem to bym nie przesadzał. ale z drugiej strony, weź pod uwagę, że trudno mi opisać Toruń, skoro nigdy tam nie byłem :) mogę wziąć pocztówkę, ale to nie o to chodzi. Gdzieś na forum jest wątek, w którym NURS tłumaczy, że wielu polskich autorów pisze, jak sobie wyobraża Amerykę... i cepelia im wychodzi, taka właśnie pocztówkowa. To ja już wolę pisać o miejscach, które znam :)

Anko - 13 Grudnia 2005, 18:33

Romek P. napisał/a
Hm, a nie masz wrażenia, że bohaterów to jest co najmniej dwoje, nie licząc krasnoluda? :P

Chodziło mi o głównego bohatera. A jeśli chodzi o bohaterkę (dwoje sugeruje, że mówisz o obu płciach :? ), to chyba napisałam, jak odebrałam jej gust w doborze partnera.

Romek P. napisał/a

Z tym nawykiem to bym nie przesadzał. ale z drugiej strony, weź pod uwagę, że trudno mi opisać Toruń, skoro nigdy tam nie byłem :) mogę wziąć pocztówkę, ale to nie o to chodzi. Gdzieś na forum jest wątek, w którym NURS tłumaczy, że wielu polskich autorów pisze, jak sobie wyobraża Amerykę... i cepelia im wychodzi, taka właśnie pocztówkowa. To ja już wolę pisać o miejscach, które znam :)

Ojej, chodzi mi o samą ideę opisywania konkretnego wieżowca przy konkretnej ulicy... Trochę już o tym gadałam w wątku "polskie realia" i "tekst numeru 2" - możesz sobie poczytać moje poglądy (z którymi być może trudno się zgodzić, ale cóż... :roll: )

Romek P. - 13 Grudnia 2005, 18:47

Anko napisał/a
Romek P. napisał/a
Hm, a nie masz wrażenia, że bohaterów to jest co najmniej dwoje, nie licząc krasnoluda? :P

Chodziło mi o głównego bohatera. A jeśli chodzi o bohaterkę (dwoje sugeruje, że mówisz o obu płciach :? ), to chyba napisałam, jak odebrałam jej gust w doborze partnera.


No ale to właśnie o to chodzi, że oboje są niefajni... i jak w tym kontekście wygląda upadek głównego bohatera, co? Jako żart? :P

[quote="Anko"]
Romek P. napisał/a

Z tym nawykiem to bym nie przesadzał. ale z drugiej strony, weź pod uwagę, że trudno mi opisać Toruń, skoro nigdy tam nie byłem :) mogę wziąć pocztówkę, ale to nie o to chodzi. Gdzieś na forum jest wątek, w którym NURS tłumaczy, że wielu polskich autorów pisze, jak sobie wyobraża Amerykę... i cepelia im wychodzi, taka właśnie pocztówkowa. To ja już wolę pisać o miejscach, które znam :)

Ojej, chodzi mi o samą ideę opisywania konkretnego wieżowca przy konkretnej ulicy... Trochę już o tym gadałam w wątku "polskie realia" i "tekst numeru 2" - możesz sobie poczytać moje poglądy (z którymi być może trudno się zgodzić, ale cóż... :roll: )

No cóż, opisywanie jakiegoś tam anonimowego wieżowca, z którego spada anonimowy bohater w anonimowym mieście, wiesz... :D
Hemingway twierdził, że nie ma literatury bez konkretu. Nie zawsze go słucham, ale w tym przypadku... tak mi pasowało :) inni by się pewno na Kinga powołali, też mistrza realistycznego i sprawdzalnego opisu :P

mawete - 14 Grudnia 2005, 12:47

Hmmm... zastanawiam się jak opisac to co myślę/czuję czytając Waszą dyskusję.... Opowiadanie Romka przeczytałem 3 razy i za każdym odbierałem je inaczej. Cały czas mi się podoba, ja lubię ironię i kpinę - jeślu Bóg jest, to ma poczucie humoru, inczej to wszystko nie ma sensu.
Margot - 14 Grudnia 2005, 12:52

Mnie się podobało właśnie dlatego, że wieżowiec był konkretny :D
Dawało to niezły kontrast między realiami, a działaniami wojennymi, gdzie smoki w szyku bojowym robiły zasłonę dymną :mrgreen:

Romek P. - 14 Grudnia 2005, 12:55

mawete napisał/a
Hmmm... zastanawiam się jak opisac to co myślę/czuję czytając Waszą dyskusję.... Opowiadanie Romka przeczytałem 3 razy i za każdym odbierałem je inaczej. Cały czas mi się podoba, ja lubię ironię i kpinę - jeślu Bóg jest, to ma poczucie humoru, inczej to wszystko nie ma sensu.


Dzięki za dobre słowo :)
Moim zdaniem, warto czasem pisać ironicznie, a przy tym okrutnie, nie w sensie flaków, tylko w sensie dotkliwego boksowania się ze światem.
Decyduje też - przynajmniej u mnie - temat. Jak chciałem opisać niespełnioną milość, to napisałem coś smutnego bardzo, to "Róże w maju".
A co do Boga, racja :D

Margot - 14 Grudnia 2005, 13:13

Romek P. napisał/a
Moim zdaniem, warto czasem pisać ironicznie, a przy tym okrutnie, nie w sensie flaków, tylko w sensie dotkliwego boksowania się ze światem.

A z flakami już nie można się ze światem...? No, dobra... Niech Ci będzie motto :P
A ironicznie zawsze warto. Trudne to, wyzwanie dla piszącego, niełatwy środek wyrazu, a co najzabawniejsze - czasem kompletnie niekomunikatywny dla wielu odbiorców. Ale właśnie dlatego warto. Ironię kocham bezgranicznie i bezwarunkowo. Co nie znaczy, że chcę ją widzieć w tej samej ilości, co flaki i krew, o nie :mrgreen:

Romek P. napisał/a
A co do Boga, racja :D

Bóg, jezeli istnieje, musi być mieć poczucie humoru, a nawet, jak podejrzewam, jeszcze większe wyczucie ironii :D
Znaczy: święte słowa, mawete :D :D:D

Anko - 15 Grudnia 2005, 15:13

Romek P. napisał/a

No ale to właśnie o to chodzi, że oboje są niefajni... i jak w tym kontekście wygląda upadek głównego bohatera, co? Jako żart? :P


Skoro nie jest to opowiadanie z cyklu "zabili go i uciekł", to śmierć nie jest żartem. Nie wiedziałam, że oboje boahterowie mieli "być siebie warci". W sumie oglądamy tekst z perspektywy narracji pierwszoosobowej i jakoś budzi to chyba więcej sympatii dla bohatera, w którego głowie siedzimy, niż dla dziewczyny, która "ta swołocz, porzuciła mnie". Dla mnie ten bohater to był zwyczajny człowiek, a nie taki drań, co to każdą panienkę zalicza... za to ona... Ale dobra, nie gadajmy już o tym, bo moje tłumaczenia, im dalej w nie brnę, tym bardziej pogarszają sprawę. Przepraszam, że w ogóle zaczęłam ten temat. :oops:

Anko - 15 Grudnia 2005, 15:18

mawete napisał/a
Hmmm... zastanawiam się jak opisac to co myślę/czuję czytając Waszą dyskusję.... Opowiadanie Romka przeczytałem 3 razy i za każdym odbierałem je inaczej. Cały czas mi się podoba, ja lubię ironię i kpinę - jeślu Bóg jest, to ma poczucie humoru, inczej to wszystko nie ma sensu.


Cóż, przepraszam za rozpętanie tej dyskusji bez sensu - powinnam od razu stwierdzić, że o gustach się nie dyskutuje, i milczeć. A w Boga nie wierzę, więc nie mam kogo naśladować w tym "upodobaniu do ironii". I tego upodobania nie mam. A mimo to nie czuję, że wszystko jest bez sensu (owszem, są pewne rzeczy, których sens jest połowiczny lub prawie żaden, niemniej rzeczy "niektóre" to nie "wszystkie"). Jeżeli cytowany przedmówca uzna, że tylko daję tym dowód własnej ignorancji, to mogę tylko przyznać jeszcze raz, że mi przykro, że wdałam się w tą krytykę opowiadania (to jedna z tych rzeczy, których sens był prawie żaden :wink: ).

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 15:31

Anko napisał/a
Jeżeli cytowany przedmówca uzna, że tylko daję tym dowód własnej ignorancji, to mogę tylko przyznać jeszcze raz, że mi przykro, że wdałam się w tą krytykę opowiadania (to jedna z tych rzeczy, których sens był prawie żaden :wink: ).


Anko, na chwilę odejdźmy od samego tekstu, o którym tu dyskutujemy. W jednym racji nie masz na pewno: ja się bardzo, bardzo cieszę, że jednak odważyłaś się powiedzieć swoje zdanie. Bo widzisz, ja się wcale nie czuję lepszy przez to, że coś tam opublikowałem. A opinie Was, moich czytelników, są dla mnie _niezwykle ważne_. Bo one pozwalają mi lepiej pisać kolejne teksty.
Takie szczere i nie obciążone złą wolą opinie - a przecież rozumiem, że Twoje uwagi nie wynikają z jakiejś złośliwości, tylko są pisane na kanwie takiego a nie innego odbioru mojego opowiadania - pozwalają mi się rozwijać.
Więc PROSZĘ, jeżeli masz jakieś zdanie, śmiało je wyrażaj. I nie patrz, czy idziesz z prądem, czy pod prąd.

Mała osobista uwaga na koniec, inni nie czytać, to uwaga do Anko: - Widzisz, ja też bywam pełen wątpliwości. Czy coś napisałem dobrze, czy źle... Tak mam. I nie czuję się, cholera, wielkim pisarzem. Cieszę się, gdy cos się czytelnikom podoba, ale z pokorą i uwagą przyjmuję krytykę. Więc nie rób mi tego, nigdzie nie uciekaj do jakiekoś kąta, zgoda?

mawete - 15 Grudnia 2005, 15:48

Romek: jeśli nie wiesz to Anko też wSF publikowała... ja się właśnie dowiedziałem... i pamiętam Jej opowiadanie... po pierwszych linijkach sobie przypomniałem...
Romek P. - 15 Grudnia 2005, 15:53

mawete napisał/a
Romek: jeśli nie wiesz to Anko też wSF publikowała... ja się właśnie dowiedziałem... i pamiętam Jej opowiadanie... po pierwszych linijkach sobie przypomniałem...


Teraz już wiem - ale to nie unieważnia moich uwag, tylko je wręcz uaktualnia... przecież autor nie istnieje bez swoich czytelników, prawda?

mawete - 15 Grudnia 2005, 15:59

Autor może zawsze istnieć sam dla siebie, ale to jest grafomania... albo dla trzech ktytyków - nie wiem jak to nazwac... :mrgreen:
Margot - 15 Grudnia 2005, 16:01

mawete napisał/a
Autor może zawsze istnieć sam dla siebie, ale to jest grafomania...

Norwid był grafomanem.

mawete napisał/a
albo dla trzech ktytyków - nie wiem jak to nazwac... :mrgreen:

Snobografomania? :mrgreen:

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 16:07

Margot napisał/a
mawete napisał/a
Autor może zawsze istnieć sam dla siebie, ale to jest grafomania...

Norwid był grafomanem.


A tu się zdecydowanie nie zgodzę. Jak raczej nie lubię poezji, i raczej też jej nie szanuję, tak może nie za formę, ale za treść Norwidowi należy się szacunek. Na pewno większy niż elegancikowi Asnykowi, który ma być tym wieszczem trzecim obok Mickiewicza i Słowackiego? Norwid to przynajmniej zdanie miał o nas, fakt, że raczej cierpkie... :)

Rodion - 15 Grudnia 2005, 16:22

Romek P. napisał/a
przecież autor nie istnieje bez swoich czytelników, prawda?


Czyelnicy są obecni! I to jak sądzę więcej niż trzech! :wink:
I obserwują, analizują i o zgrozo opinię piszą! :lol:

Sasori - 15 Grudnia 2005, 16:41

Wlezę na chwilę ze swymi buciorami w waszą dyskusję, by zapiać na cześć pana Romualda :] Otóż, panie Romku, proszę dopisać mnie do listy osób oficjalnie zazdroszczących panu lekkości pióra. Taki natłok "jajec" w tak krótkim tekście (myślę o najnowszym pana opowiadaniu z SF02) przy tak lekkiej narracji... Smacznie.

To tyle, rzucam łaskawym "carry on" i znikam.

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 16:42

Rodion napisał/a
Romek P. napisał/a
przecież autor nie istnieje bez swoich czytelników, prawda?


Czyelnicy są obecni! I to jak sądzę więcej niż trzech! :wink:
I obserwują, analizują i o zgrozo opinię piszą! :lol:


I tak trzymać :) dla mnie to duża frajda, poza nauką, że możemy tak dyskutować.

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 16:45

Sasori napisał/a
Wlezę na chwilę ze swymi buciorami w waszą dyskusję, by zapiać na cześć pana Romualda :] Otóż, panie Romku, proszę dopisać mnie do listy osób oficjalnie zazdroszczących panu lekkości pióra. Taki natłok jajec w tak krótkim tekście (myślę o najnowszym pana opowiadaniu z SF02) przy tak lekkiej narracji... Smacznie.

To tyle, rzucam łaskawym carry on i znikam.


Bardzo się cieszę :) a z tego "pana" zrezygnuj, mam imię :)

Rodion - 15 Grudnia 2005, 17:00

Romek P. napisał/a
poza nauką,


Ja tylko krotochwlię uprawiam! :wink: A tytuł książki o której wspomniałem podeśle jak znajdę!
Kąski smakowite tam znaleźć! :lol:

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 17:09

Rodion napisał/a
Romek P. napisał/a
poza nauką,


Ja tylko krotochwlię uprawiam! :wink: A tytuł książki o której wspomniałem podeśle jak znajdę!
Kąski smakowite tam znaleźć! :lol:


Z takich krotochwil to mi się urodził "Rycerz bezkonny" :) i pomysły na kilka opowiadań :)

Margot - 15 Grudnia 2005, 17:57

Romek P. napisał/a
Margot napisał/a
mawete napisał/a
Autor może zawsze istnieć sam dla siebie, ale to jest grafomania...

Norwid był grafomanem.


A tu się zdecydowanie nie zgodzę. Jak raczej nie lubię poezji, i raczej też jej nie szanuję, tak może nie za formę, ale za treść Norwidowi należy się szacunek. Na pewno większy niż elegancikowi Asnykowi, który ma być tym wieszczem trzecim obok Mickiewicza i Słowackiego? Norwid to przynajmniej zdanie miał o nas, fakt, że raczej cierpkie... :)

ROTFL
Romku, na litość! No, dobra, nie zawsze pamiętam o tym ślicznym emoticonie w kolorze toksycznie zielonym, ale, czyż naprawdę sądzisz, że mogłabym powiedzieć coś takiego bez krzywego uśmiechu? :?
Po prostu Norwid nie miał za życia czytelników, a przynajmniej nie w liczbie znaczącej. Jego utwory "odkryto" znacznie później, dopiero za moderny, na początku XX wieku (Zenon "Miriam" Przesmycki promował je wówczas) i dopiero wtedy został włączony do wieszczów romantycznych. Uwaga miała jedynie na celu podważyć uproszczoną definicję grafomanii wrzuconą przez mawete.

A poezję lubię i cenię (nie w całości, lecz w szczególności) - za niezwykłość, jaką jest występująca w niej funkcja estetyczna i emotywna oraz za nieprawdopodobną harmonię treści (często również graficznej) i formy. Ale to temat na inne rozważania... :mrgreen:

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 18:11

Margot napisał/a
Romek P. napisał/a
Margot napisał/a
mawete napisał/a
Autor może zawsze istnieć sam dla siebie, ale to jest grafomania...

Norwid był grafomanem.


A tu się zdecydowanie nie zgodzę. Jak raczej nie lubię poezji, i raczej też jej nie szanuję, tak może nie za formę, ale za treść Norwidowi należy się szacunek. Na pewno większy niż elegancikowi Asnykowi, który ma być tym wieszczem trzecim obok Mickiewicza i Słowackiego? Norwid to przynajmniej zdanie miał o nas, fakt, że raczej cierpkie... :)

ROTFL
Romku, na litość! No, dobra, nie zawsze pamiętam o tym ślicznym emoticonie w kolorze toksycznie zielonym, ale, czyż naprawdę sądzisz, że mogłabym powiedzieć coś takiego bez krzywego uśmiechu? :?


Margot, tak pomyślałem, bo zarówno skrótów, jak i emotikonów używasz intensywnie :P
A Twe gusta bywaja dla mnie rzeczą doprawdy niezgłębioną - czego dowodem choćby wspaniała i płomienna obrona Dana Browna na Forum Fahrenheita :D :D :D

Więc kto ROTFL, ten ROTFL... o ile dobrze pamietam, co to znaczy :D

Margot - 15 Grudnia 2005, 18:20

Stanęłam w obronie struktury, bo ładna była, cokolwiek by mówić o treści. Pięęęękna! Nadal mi się podoba! :D :D:D
Ale o Norwidzie, to myślałam, że to powszechnie znana informacja, zaraz obok tej, że umarł w nędzy. No, to odzywka nie wyszła. Mea culpa :oops: :oops: :oops:

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 18:32

Margot napisał/a
Stanęłam w obronie struktury, bo ładna była, cokolwiek by mówić o treści. Pięęęękna! Nadal mi się podoba! :D :D:D


No właśnie - nie. To jak z tymi dywanami, które muszą mieć maleńką skazę. A taki RAZ przytomnie mówił, że czytelnik powinien czasem szorować tyłkiem po szkle, żeby wiedział, że czyta prawdziwą literaturę. Brown zrobił tak plastikowy plastik, że to aż teflon... ale to tylko dryf, więc nie ciągnijmy go tu.

Margot napisał/a
Ale o Norwidzie, to myślałam, że to powszechnie znana informacja, zaraz obok tej, że umarł w nędzy. No, to odzywka nie wyszła. Mea culpa :oops: :oops: :oops:


Nie ma co się przejmować :)

Pako - 15 Grudnia 2005, 18:57

Romek P. napisał/a
Więc kto ROTFL, ten ROTFL... o ile dobrze pamietam, co to znaczy

No bo to trzeba było usuwać z podpisu nazwę klubu, do którego należysz i którego założycielem jesteś wraz ze mną? To teraz się nie tłumacz, zę nie wiedziałeś :P

Romek P. - 15 Grudnia 2005, 19:03

Pako napisał/a
Romek P. napisał/a
Więc kto ROTFL, ten ROTFL... o ile dobrze pamietam, co to znaczy

No bo to trzeba było usuwać z podpisu nazwę klubu, do którego należysz i którego założycielem jesteś wraz ze mną? To teraz się nie tłumacz, zę nie wiedziałeś :P


Ty mi się narażaj, robaczku... Prezesury się nie wypieram, więc już możesz przypomnieć sobie "Misia", będziesz wiedział, co należy śpiewać :)

mawete - 15 Grudnia 2005, 19:21

hmmm... kilka osób odwołuje się do mojego posta...
OŚWIADCZAM WSZEM I WOBEC...!!
Nie znoszę poezji... w jednym zgadzam się z RAZ-em - Mickiewicz był fajnym wariatem, który spaczył polskie widzenie realiów historycznych...
Jak się komuś nie podoba moja opinia, może mnie nie lubic - nie obrażę się... :twisted:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group