Witchma - 20 Grudnia 2012, 08:52 Dunadan, pewnie od kiedy "niespodziewany" ma AŻ pięć sylab.fealoce - 20 Grudnia 2012, 13:58 Słuchajcie, w Radiu Zet można wygrać podwójne wejściówki na Hobbita do Warszawy, Gdańska, Wrocławia, Katowic, Poznania lub Krakowa.
Regulamin
edit: okazuje się, że nawet można wygrać. W przypadku Warszawy trzeba być naprawdę bardzo szybkim, z innymi miastami jest nieco łatwiej.Witchma - 23 Grudnia 2012, 14:21 Właśnie w radiowej Trójce rozmawiają o "Hobbicie" i twierdzą, że dubbing się zaskakująco dobrze udał.fealoce - 23 Grudnia 2012, 14:48 Na stopklatce pisali, że w sumie jest dobrze (szczególnie Gandalf i Thorin) a Szyc przegrał ale z klasą.Homer - 27 Grudnia 2012, 19:52 Byłem, zobaczyłem, wymiotło.
Czekam na kolejne.
Mogę mieć zastrzeżenia tylko do jednego, nieodświeżonej ścieżki dźwiękowej. Większość soundtracku, poza jednym motywem krasnoludzkim, wzięta z LoTR. O ile w sytuacji motywu - pierścień/gollum/orzeł to zrozumiałe, to już w scenach akcji się mogli wysilić na nowe.
Dostaliśmy to co wcześniej, ale lepiej podane pod względem dynamiki, treści i efektów. Już sobie ostrze zęby na Desolation of Smaug. Yeee, yeee, yeee... Podział na 3 filmy powoduje, że nie cierpi się licząc wycięte wątki i sceny. Nie wiem czy wyjdzie wersja extended, bo co tu jeszcze można wsadzić? - jest świetnie... Erebor, Radagast, Moria - miodzio. Jest świetnie, ale butów mi nie zerwało... najlepsze w końcu przed nami.Godzilla - 27 Grudnia 2012, 19:54 Raju... Rozbijają Hobbita na trzy części?Homer - 27 Grudnia 2012, 19:58 Godzilla się obudziła .Hubert - 27 Grudnia 2012, 23:15 Tak, bo będą jeszcze jakieś dokrętki na bazie Sillmarillionu zdaje się.Matrim - 28 Grudnia 2012, 00:29
Sosnechristo napisał/a
na bazie Sillmarillionu zdaje się.
Na bazie Dodatków z "Powrotu Króla", czyli to co działo się w międzyczasie, a miało wpływ na wydarzenia z Trylogii. Ma być Aragorn i zapewne jego tropienie Golluma (co ciekawym będzie, bo to fajny wątek), pewnie też coś o przebudzeniu Mordoru, może o Palantirach? Sporo można wymyślić rzeczy, które rozpoczynałyby wątki rozwinięte potem w filmowej Trylogii Homer - 28 Grudnia 2012, 01:27 Tego nie ma gdzie wsadzić. Wątpie, żeby "międzyczas" (jeśli będzie) stanowił więcej niźli ciutkę na końcu. Historia jest zakreślona z takim rozmachem, że zmieścić samego Hobbita w tych trzech filmach to zadanie akuratne.
Hobbit był bajeczką dla dzieci, którą Tolkien pisał by czytać na dobranoc, a wiele rzeczy, które do tego wymyślał "na już" później zyskało potężny wymiar zwieńczony Trylogią. Książka Hobbit nie wyjaśnia, nie tłumaczy wielu rzeczy, które są podane jako pewnik, typu "zbudziła się mroczna siła w Dol Guldur", "niechęć krasnoludów do elfów, orków", "działanie Radagasta". Gandalf swoje podróże poza kompanią kwituje określeniami typu "byłem zajęty". Książką podana jest jako wesoła opowieść podróżnicza. W filmie większość tych wątków jest określona i towarzyszy wyprawie krasnali. Na wstępie dostajemy historię Ereboru i jego upadku. W książce mamy akapit o tym jak to "skalni olbrzymi" przerzucali się kamykami w burzy - tu mamy całą efekciarską scenę. Sama finałowa bitwa pięciu armii w książce zajmuje 4 stronnice, tutaj będzie o niej trzecia część i już pojawiają się jej bohaterowie (zdjęcia do niej potrwają 10 tygodni).
Tak, że nie bójcie się o to czym zapełnią te trzy filmy, bo na pewno nie dokrętkami LoTRa... te pojawiają się, przynajmniej w tej odsłonie, dosyć symbolicznie.fealoce - 28 Grudnia 2012, 08:46 Byliśmy wczoraj i rany, co za masakra
Rozdmuchane na siłę (elfy na łosiach, Radagast ze swoim zaprzęgiem królików na sterydach, Biały Goblin na swoim białym wargu itd), za długie o co najmniej godzinę i zwyczajnie nudne. Efekty specjalne były fajne i Gollum też ale tylko tyle dobrego można powiedzieć. No i jeszcze Smaug; scena ataku na Erebor naprawdę robi wrażenie. Jestem potwornie zawiedziona bo czytałam sporo niezłych recenzji a okazuje się, że mogłabym podpisać się pod tąHomer - 28 Grudnia 2012, 09:19 U nas odwrotnie. Osobom, którym władca się dłużył Hobbit wyjątkowo szybko zleciał. A wyżej wymienione elementy mieli za plus, a nie rozdmuchanie. Nina Wum - 28 Grudnia 2012, 09:50 Obejrzałam drugiego dnia świąt i wyszłam z kina, mając pod kopułą pomieszanie spiżarni pełnej konfitur z pokazem fajerwerków - takie to miodne i kolorowe było.
Że niewierne? Niewierne jak cholera. Scenariusz w wielu, wielu miejscach bezczelnie zniekształca przesłanie oryginału
Spoiler:
(np. stosunek krasnoludów do Bilba zmienia się znacznie wcześniej i to pod wpływem wydarzeń, o których pan Tolkien w życiu by nie pomyślał)
zaś film efekciarstwem wypakowany jest, aż szwy trzeszczą.
I taki właśnie mi się podoba. Jedynego prawdziwego Hobbita i tak znam na pamięć; póki co, nie jest on świętym tekstem, więc nie spodziewałam się adaptacji robionej na klęczkach.
Aha:
Spoiler:
Radagast na płozach to jednak jest przegięcie. Gruuuube przegięcie.
fealoce - 28 Grudnia 2012, 10:41
Nina Wum napisał/a
Że niewierne? Niewierne jak cholera. Scenariusz w wielu, wielu miejscach bezczelnie zniekształca przesłanie oryginału
Spoiler:
(np. stosunek krasnoludów do Bilba zmienia się znacznie wcześniej i to pod wpływem wydarzeń, o których pan Tolkien w życiu by nie pomyślał)
zaś film efekciarstwem wypakowany jest, aż szwy trzeszczą.
Oj tak. Szczerze mówiąc
Spoiler:
robienie z Bilba superbohatera, który rzuca się na orka, żeby ratować Thorina jest takie... niewłaściwe. Bilbo był odważny, co udowodnił np ratując krasnoludy z sieci pająków ale był też sprytny a rzucanie się na orka, kiedy w pobliżu wprost roi się od orków i wargów to szaleństwo. Skoro już tak strasznie im zależało, żeby Bilbo mógł uratować Thorina i w ten sposób zyskać jego szacunek, to powinni jakiś fortel wymyślić a nie takie ordynarne rzucanie się z mieczem. Tym bardziej, że Bilbo trzymał miecz drugi raz w życiu. I co, mam niby uwierzyć że tak łatwo jest kogoś zabić jeśli ktoś nigdy nie uczył się walczyć?
Thorin, który od początku gnębi i wyszydza Bilba też mi nie pasuje - to nie było w jego stylu.
Nina Wum napisał/a
Aha:
Spoiler:
Radagast na płozach to jednak jest przegięcie. Gruuuube przegięcie.
Spoiler:
nie zapominaj o Radagaście uzależnionym od grzybków
btw, scena w której ten miłujący jeże i ptaszki czarodziej zakrada się do Dol Guldur i rozbraja Nazgula waląc go swoją laską rozwaliła mnie na łopatki a później jeszcze narada u Elronda: Galadriela widzi miecz i natychmiast rozpoznaje go jako broń czarnoksiężnika z Angmaru, potem Elrond który ją popiera chociaż przypomina że czarnoksiężnik został głęboko pochowany a na koniec Saruman mówi: a może to jakiś inny stary miecz. I na takie dictum wszyscy zgodnie zamykają buzie, chociaż wcześniej jakoś nie mieli wątpliwości.
No come on.
Nitj'sefni - 28 Grudnia 2012, 10:44 Obejrzałem i patrzę na to w dwojaki sposób.
Jako film jest dobrze, nie rewelacyjnie, ale dobrze. Mam mieszane uczucia co do Radagasta, bo jego pojawienie się niby jest uzasadnione, ale można by je skrócić, darując sobie, np. leczenie jeżyka. Także posiedzenie krasnoludów u Bilba wypadło jakoś kiepsko, bo to z kolei po wolnym początku nagle przyspieszono i krasnoludzki chaos stał się zbyt chaotyczny. W ogóle część scen była za długa, a część za krótka. Coś tam by się jeszcze znalazło, ale to raczej sprawy kosmetyczne. Urzekło mnie natomiast przedstawienie spotkania Golluma i Bilba. Aktorsko nie mam zastrzeżeń, a co do muzyki jestem zadowolony, choć rzeczywiście większość zaczerpnięta z "Władcy...". Pieśń krasnoludów o Górze była natomiast cudowna.
Jako ekranizacja powieści dzieło Jacksona wypada znacznie gorzej. Nie jestem jakimś fanatykiem twórczości Tolkiena, więc te zmiany co do pierwowzoru jakoś bardzo mnie nie raziły, ale jednak odebrały sporo ducha powieści i nieco zaniżyły moją ocenę filmu. Niemniej, z niecierpliwością czekam na kontynuacje (które po obejrzeniu tej części potrafię sobie wyobrazić, bo do tej pory zastanawiałem się, jak oni to rozłożą).
I jeszcze o 48 klatkach. Nie zostałem przez twórców kupiony tym zabiegiem. Najpierw musiałem długo się przyzwyczajać do oglądania filmu w takiej jakości, a nawet jak już się udało, to raziła mnie sztuczność dekoracji. We wnętrzach to wręcz taki teatr telewizji, ale ja do kina chodzę na film, a nie spektakl teatralny.Homer - 28 Grudnia 2012, 12:09
fealoce napisał/a
Thorin, który od początku gnębi i wyszydza Bilba też mi nie pasuje - to nie było w jego stylu.
Mnie się też to wydawało przesadzone. Ale znalazłem później taki fragment w "Niedokończonych opowieściach".
Wg Gandalfa o wyprawie na Erebor:
Wiecie wszakże, jak sprawy się miały, a przynajmniej jak postrzegał je Bilbo. (Hobbit pisany jest z perspektywy jego właśnie). Ta opowieść przedstawiałaby się nieco odmiennie, gdybym ją spisał. Bilbo w ogóle nie zdawał sobie sprawy, że krasnoludowie uważali go za kompletnego głupca, nie wiedział też, że byli na mnie wściekli. Thorin pogardzał Bilbem o wiele bardziej, niż się hobbitowi zdawało, od początku zresztą krasnolud odnosił się niechętnie do całego pomysłu, potem zaś uznał, że zaplanowałem wszystko po to jedynie, by z niego zakpić.
Dalej, odnośnie Białej Rady mamy taki fragment:
- Byłem wówczas mocno niespokojny - powiedział - bowiem Saruman krzyżował wszystkie moje plany. Wiedziałem, że Sauron znów powstał i że wkrótce ujawni swoją obecność. Zdawałem sobie także sprawę, żę gotuje się do wielkiej wojny. Od czego zacznie? (...) oraz smoka, którego zresztą Sauron mógł wykorzystać ze strasznym skutkiem. Często powtarzałem sobie: Muszę jakoś uporać się ze Smaugiem. Bardziej wszak potrzebny jest bezpośredni atak na Dol Guldur. Trzeba nam udaremnić zamiary Saurona. Muszę przekonać Radę do tego pomysłu.
Gandalf był w Dol Guldur przed wydarzeniami z Hobbita, tam zresztą z rąk krasnouda otrzymał klucz, któy przekazał Thorinowi. W filmie za odkrycia odpowiada Radagast i wychodzi na to, że Gandalf jeszcze o nich nie ma pojęcia. Albo to ukrywa, o czym się przekonamy...
Było, nie było i tak ekranizację oceniam zacnie .
HFR ocenie weekendem.fealoce - 28 Grudnia 2012, 12:30 Oczywiście masz rację: krasnoludy na początku wcale Bilba nie lubiły i wcale im się nie dziwię. Ale co innego nie lubić, a co innego- wyżywać się na nim. To było bardzo nieuprzejme, a krasnoludy przecież nie były niewychowanymi gburami, szczególnie Thorin.Nina Wum - 28 Grudnia 2012, 12:52 fea, krasnoludy nie były także skrajnie powściągliwymi Azjatami, co to w oczy Ci uśmiechać się będą, nawet, jeśli uważają, że jesteś tępa jak wiadro smalcu.
Moim zdaniem krasnoludzia niechęć i pogarda dla hobbita pokazane są adekwatnie - szkoda jeno, że pogwałcono zaplanowany przez autora rozwój sytuacji i wciśnięto Bilba w ni chu-chu nie pasującą doń konwencję pt. "szarża lekkiej brygady." Przecież wystarczyło poczekać do pająków.Homer - 28 Grudnia 2012, 12:59 Chociaż nasza dysputa przeciągnęła się długo w noc, gdy Bilbo poszedł już spać, to dopiero nad ranem Thorin przestał oponować. Przepełniała go podejrzliwość i wzgarda.
- To mięczak - sarknął. - Głupi i podatny jak błoto w tym ich Shire. Jego matka umarła przedwcześnie. Dziwnie się z nami zabawiasz, panie Gandalfie. Pewien jestem, iż masz w tym jeszcze inny interes, prócz niesienia pomocy mej osobie.
Co do rysu psychologicznego Thorina.
Mijały lata. Ogień w sercu Thorina z czasem rozpalał się coraz żywiej, gdy król rozpamiętywał krzywdy swego rodu i odziedziczony obowiązek zemsty na Smoku. Waląc ciężkim młotem w kuźni, król myślał o broni, armiach i sojuszach. Armie jednak były rozproszone, sojusze zerwane, a jego lud miał niewiele wojennych toporów. Toteż straszny gniew i brak nadziei, paliły jego pierść, gdy Thorin kuł rozżarzone żelazo na kowadle.
Thorin w filmie jest surowy nie tylko dla hobbita przecież, ale i dla pozostałych członków kompanii.
Podejście krasnoludów do Bilbo długo się nie zmieniało. Po wyjściu z jaskiń słyszymy w ksiązce przecież:
Krasnoludy bardzo chciały wiedzieć, po co w ogóle tego hobbita wzięto na wyprawę, dlaczego nie trzymał się kompanii i nie wyszedł z tunelu razem z nimi, wreszcie czemu Gandalf nie wybrał kogoś rozsądniejszego.
- Więcej z nim mieliśmy kłopotu niż pożytku - powiedział któryś. - Jeślibyśmy teraz mieli wracać do tych obrzydliwych lochów po niego, to niech go kaczki zdepcą.
W zasadzie dopiero po Puszczy zmieniono zdanie, a Thorin w czasie "gościny" u leśnych elfów. Zmianą jest więc szybka integracja z grupą, bo też widać, że wątek "uznania" i przemiany Bilba z przypadkowego w zamierzonego podróżnika stał się głównym tej części. I ja akurat mogę taką zmianę kupić. Aczkolwiek muszę równocześnie przymknąć oko na tego szarżującego Bilba... To nic jednak w porównaniu do tego na co musiałem oko przymykać we Władcy.fealoce - 28 Grudnia 2012, 14:44 No dobra, zgadzam się: krasnoludy nie tyle były uprzejme, co po prostu bały się krytykować wybór czarodzieja więc mruczały sobie tylko pod nosem i generalnie siedziały cicho. A w filmie Thorin wciąż biednego hobbita ochrzania a Bilbo robi minę skarconego spaniela. A na koniec padają sobie w ramiona...soooo sweet
Może samo w sobie jakoś strasznie mi to nie przeszkadza ale niestety to była kropla, która przelała czarę bo podobnych akcji było po prostu zbyt dużo... A ja osobiście czuję się jak dziecko, które dostało pod choinkę rózgę a potem usłyszało, że za rok i za 2 lata dostanie to samo No bo niestety, nie spodziewam się żeby kolejne części były lepsze.Witchma - 28 Grudnia 2012, 14:45 fealoce, Ty chyba awatar zmieniłaś w złym momencie fealoce - 28 Grudnia 2012, 16:14 Po prostu jestem jasnowidzem
edit: no dobra, to delikatna zmiana w avatarze Nitj'sefni - 29 Grudnia 2012, 13:39 W styczniowej "Nowej Fantastyce" jest bardzo fajny artykuł Wita Szostaka, w którym pisarz przewiduje, co mogą dorzucić twórcy filmów do fabuły znanej z książki, żeby odpowiednio wydłużyć historię. Wiele z jego przypuszczeń już się sprawdziło, a i te dotyczące dalszego ciągu brzmią prawdopodobnie. Tak jak Homer zwraca uwagę na elementy zbyte w książce jednym zdaniem, a rozbudowane w innych miejscach, do których jak widzimy sięgnął Jackson. Do tego nie mam bardzo dużych zastrzeżeń, bo cała opowieść nabiera większego rozmachu i fajnie będzie zobaczyć rozprawienie się z Czarnoksiężnikiem itd., choć "Hobbit" książkowy był gdzieś obok wydarzeń z tego wielkiego świata i stanowił raczej taką prostą przygodówkę, która miała swój niepowtarzalny urok. Cóż, u Jacksona tego nie będzie, ale przeboleję. Tylko niech już nie wyjeżdża z własnymi pomysłami typu Bilbo rzucający się z mieczem na orka, bo tego w żadnych zapiskach Tolkiena nie sposób znaleźć.Homer - 29 Grudnia 2012, 20:38 Byłem na HFR.
To co na minus to zachowanie na pierwszym planie. Otóż mam wrażenie jakby ruch postaci, zwłaszcza gwałtowny, puszczony był na przewijaniu filmu... A nie jest, wedle czasu na zegarku - dziwne.... Nie da się tego pozbyć, ale można się przyzwyczaić, jednak i tak efekt ów pojawia się i znika. Powinni to jakoś naprawić.
To co na plus... 3D lepsze, czystsze, krajobrazy i sceny grupowe wymiatają. Tak samo sceny z mniej gwałtownym ruchem i gdy postacie stoją na środkowym planie i bardziej w głębi. Wyczes.
W porównaniu do IMAXa seans ogląda się z małego oddalenia... Tak to jest przy prostokątnym ekranie.
Już sobie zęby ostrze na kolejne części. Muzykę w kinie mogli pogłośnić.Homer - 29 Grudnia 2012, 21:51
fealoce napisał/a
Ale co innego nie lubić, a co innego- wyżywać się na nim.
Zapomniałbym, zwróciłem też baczną uwagę na stosunki krasnoludy-Hobbit.
Poza ucztą u Bilba (tam Bilbo raczej był oceniany niźli "opieprzany") Thorin opieprzył Bilba w zasadzie tylko raz po tym jak niemal spadł wyciągając go z przepaści. Drugi raz krytykował jego zniknięcie - scena krytyki była również w książce to raz, a dwa Thorin słyszał wcześniej jak Bilbo próbował porzucić kompanię. Przy czym Bofur namawiał Bilbo do pozostania a później życzył mu szczęścia w tej scenie - więc czy aby na pewno Bilbo był tak "pogardzany"? Thorin nie rezerwował swych reprymend tylko dla hobbita. Wcześniej z jego ust dostało się Kiliemu i Filiemu, Gandalfowi oraz Elrondowi.
Nitj'sefni napisał/a
Tylko niech już nie wyjeżdża z własnymi pomysłami typu Bilbo rzucający się z mieczem na orka, bo tego w żadnych zapiskach Tolkiena nie sposób znaleźć.
Dla mnie to było prawie nic w porównaniu z Arweną-Szybszą-Niż-Nazgule, elfami w Helmowym Jarze czy Legolasem snowboardzistą .Witchma - 31 Grudnia 2012, 07:36 Tak też można na Hobbita spojrzeć, bo niby czemu nie dalambert - 31 Grudnia 2012, 11:20 Witchma, no, no wcale dowcipna gadaninka, ale efekt odwrotny od zamierzonego.
Pucek zaglądała mi przez ramię i oświadczyła stanowczo, po obejrzeniu całości - IDĘ NA HOBBITA
ja tyż Witchma - 31 Grudnia 2012, 11:29 dalambert, my wczoraj byliśmy i chyba pójdziemy jeszcze raz, tym razem obejrzeć tę wersję HFR, czy jak jej tam.feralny por. - 1 Stycznia 2013, 14:12 No w sumie ma facet trochę racji. Film jest bardzo ładny i widowiskowy (oczojebny wręcz), ale w sumie to jego najważniejsze, jeśli nie jedyne atuty. Skomplikowanych relacji między Hobbitem, a krasnoludami komentować nie mam zamiaru, bo za słabo pamiętam książkę. Odstępstw od oryginału mających na celu rozbudowanie historii (nie oszukujmy się prostej) i uczynienie z niej epickiej opowieści też czepiać się nie będę, jestem w stanie to zrozumieć. To co mnie najbardziej zabolało, to sztuczne pompowanie filmu. Fabuły jest w sumie na jakieś 2 godziny, albo i nie, a film trwa ponad 3. Bilbo zaczyna pisać (już się bałem, że popatrzymy jak pisze całą książkę). Tytuł pojawia się na ekranie po kilkunastu minutach (to chyba rekord świata). Potem przez pół godziny krasnoludy schodzą się do Bilba, bałaganią, jedzą, zmywają talerze, śpiewają piosenki, a my to wszystko oglądamy i oglądamy. I tak jest przez cały film, Radagast przez dobre 10 minut mizia jeża, Gandalf z Galadrielą telepatują w nieskończoność, kamienni giganci walczą i walczą, and so on, and so on... Jak już się coś pojawi na ekranie to jest pokazywane z każdej strony, w szerokim planie i w zbliżeniu, żeby tylko parę minut wytopić. No i jeszcze jest Azok, ja nie wiem Jacksonowi zabrakło książek Tolkiena i postanowił dorzucić Moby Dicka?
P.S. Orki, i Gobliny są tak obrzydliwe, że aż się coś robi. Znać rękę twórcy "Martwicy mózgu". Mnie to sumie trochę psuło zabawę.Anonymous - 1 Stycznia 2013, 15:40 Dla mnie tylko Radagast z gniazdem na słowie był nie do przełknięcia. Cała reszta była piękna/zajmująca/emocjonująca/zabawna, nie widziałam sztucznego rozdmuchiwania, bo dla mnie to było podkręcenie klimatu. Przeczytałam książkę dla przypomnienia zaraz następnego wieczoru i stwierdzam, film oddaje jej ducha bardzo dobrze. Plenery cudowne, krasnoludy charakterystyczne. Nie zatonęłam w filmie tak, jak we Władcy Pierścieni, ale nie dłużyło mi się wcale.