Mechaniczna pomarańcza [film] - Jakich filmów unikać...
Fidel-F2 - 10 Października 2006, 10:25
Parę dni temu oglądałem fragmenty (całości nie szło wytrzymać) Żołnierzy Kosmosu Paula Verhoevena. Coś porażającego, kompletna szmira bez cienia logiki. Trzymajcie się od tego z daleka.
Dunadan - 10 Października 2006, 10:42
Fidel ... bez przesady - mnie film sie podobal... przede wszystkim film nalezy ogladac w calosci - nie fragmenty po drugie do tego filmu nalezy nabrac dystans... to jest swojego rodzaju parodia, wizja przyszlosci w krzywym zwierciadle. Troche moze malo to jest zaznaczone ale da sie zauwazyc ( filmiki propagandowe, 'cenzura' itp. ). Mnie sie film calkiem podobal... troche niespojny? to co? nie ma tutaj az tak wielkiego znaczenia ( dziwily mnietylko te meteory ktore jakoby mialy byc 'wystrzelone' przez Robale na ziemie... )
Ziemniak - 10 Października 2006, 10:46
Dunadan a czy czytałeś książkę?
hrabek - 10 Października 2006, 10:49
No wlasnie ksiazka nie byla zrobiona w taki sposob, byla o wiele bardziej na powaznie. Ale i film byl super, tylko tak jak pisze Dunadan - trzeba go ogladac z dystansem.
Kruk Siwy - 10 Października 2006, 10:54
Głupie to było niemożebnie, pozbawione całkowicie logiki. I to wewnętrznej logiki. Ale i tak obejrzałem ze dwa razy... marząc że takie środki poszłyby na moje ulubione tytuły space-oper. Rany! Tak technicznie zrobiona Honor Harington na ten przykład...
Sasori - 10 Października 2006, 11:09
Oj, normalnie jutro się z tobą nie przywitam, Fidel. 'Żołnierze...' są w pytę, bombowa głupawka, 'ekranizacja' gry komputerowej (Starcraft!) i te smaczki w postaci propagandy i innych 'brawo Rico, lol, wysadziłeś like wielkiego buga, huhu, dostajesz awans i dodatkową porcję orzeszków'.
Kino klasy B w najlepszym wydaniu :D
Fidel-F2 - 10 Października 2006, 11:13
Głupie to było niemożebnie...a w całości nie dałem rady oglądać i tak wielkiego dystansu jak trzeba nie da się utrzymac bo nie widać telewizora.
Smaczek.
Ćwiczenia. Polegaja one na tym że szturmowcy (czy jak ich tam zwał) ćwiczą marsz na baczność w kierunku strzelającego wroga . Ćwiczenia są z ostrą amunicją a szturmowcy idą falami, rząd za rzędem i strzelają do celów które są na wysokości głowy kolegów w poprzedzających rzędach Zasadniczą ochrona przed strzałami jest hełm który jak wiadomo z odległości kilku metr wytrzyma strzał z pistoletu maszynowego Naturalnie trafienie w kark, twarz czy inna część ciała szturmowca jest niemożliwe z tej prostej przyczyny, że tam nie ma hełmu. Szturmowcy w czasie ćwiczeń zaciekle się kłócą przestając przy tym strzelać Szturmowiec zdejmujący hełm jest natychmiast zabijany (no bo nie miał hełmu, dobrze mu tak) a winą obarczany jest jego dowódca Dalej nie widziałem
Smaczek II
Bitwa z Robalami (czy jak im tam). Robale nie mają broni dystansowej. Wniosek jest taki, ze szturmowcy muszą strzelać do nich z odległości nie większej niż kilka metrów( wiadomo wlaka honorowa), tak żeby robal miał szansę. Nie wolno strzelać z dużego dystansu. Nie woplno również uzywać pojazdów opancerzonych ani broni większego kalibru niż 7,62 mm(który to jest mocno nieskuteczny w starciu z robalami - często wpakowanie połowy magazynka czyli jakichś 700pocisków jest nieskuteczne) Desant na planetę robali należy przeprowadziś wyłacznie szturmowcami dysponującymi bronią osobistą i niczym więcej.
Dalej nie oglądałem.
Sandman - 10 Października 2006, 11:15
Po pierwszym obejżeniu tego filmu chciało mnie trafić, że ktoś tak spaszczył jedną z lepszych książek Heinleina. Potem już trochę na spokojnie doszedłem do wniosku, że praktycznie poza tytułem i kilkoma detalami nie ma on nic wspólnego z książką, i obejrzałem go jeszcze raz, z duuużym dystansem i faktycznie pomogło
Czarny - 10 Października 2006, 11:29
Wydaje mi się, że kilka stron wcześniej (albo w innym wątku) ta dyskusja już się odbyła
Sasori - 10 Października 2006, 11:32
Co udowadnia trzy rzeczy: obok filmu nie można przejść obojętnie, mamy lekką sklerozę i zbyt wiele wolnego czasu.
hjeniu - 10 Października 2006, 12:52
Fidel-F2, obejrzyj Starship Troopers 2 - uznasz jedynkę za arcydzieło na miarę Gwiezdnych Wojen
Last Viking - 10 Października 2006, 13:05
Staship Troopers to IMO film niedoceniony.
Czytałem książkę Henlaina - "Kawaleria Kosmosu", na podstaiwe której verhoven zrobił Starship Troopers i stwierdzam, że gdyby próbował zekranizować powieść (którą uznana w pewnych kręgach za pochwałę faszyzmu) ponósłby porażkę.
Starship Troopers to film zrobiony z lekkim przymrużeniem oka (jest to naprawdę subtelna różnica miedzy kiczem a dobrym filmem ), treści o wydźwięku heroicznym, patetycznym przedstawione są komiksowo i groteskowo. Parodia militaryzmu i promocji nienaturalnego piękna tak charakterystycznego dla Amerykanów
Świetne przedstawienie tzw. "kroniki z pola boju" Parodia patetyzmu w ukazywaniu wojny przez media.
Ciekawym pomysłem jest nadanie obywatelstwa (prawo do głosowania itp.) tylko weteranom, czyli komuś kto służył w wojsku. Wydawać by się mogło, że pachnie to faszyzmem i neguje zasadę demokracji, że wszyscy ludzie są równi ale... podobną zasadę wprowadzono w starożytnej Sparcie i po wojnie peloponeskiej to Sparta zwyciężyła Ateny i nakazała im zburzyć mur okalający miasto i zlikwidować demokrację
Z historii pamiętam, że zawsze kasta wojowników była uprzywilejowana
No cóż, jeden z dwóch najstarszych zawodów świata...
elam - 10 Października 2006, 13:10
najstarszy zawod swiata, na litere K
to wbrew pozorom...
kamieniarz
hjeniu - 10 Października 2006, 14:00
nie kamieniarz a klakier ewentualnie konfident
Sasori - 10 Października 2006, 14:07
Bzdury opowiadacie, pierwszym zawodem na 'k' był oczywiście komentator sportowy. Profesja ta narodziła się kiedy jeden jaskiniowiec powiedział do drugiego "Patrz jak spier***a" o trzecim, który trenował biegi z dopingiem tygrysa szablozębego.
Dunadan - 10 Października 2006, 14:37
ksiazki nie czytalem ale co ma tu do rzeczy ksiazka? mowimy o filmie czy o erkanizacji ksiazki? bo ja mowie o filmie... zreszta Last Viking ladnie wszystkow slowa ujal
Fidelu - a malo to niespojnosci w filmach sci-fi bywalo?... naprawde chyba zbyt powaznie podszedles do tego filmu. Pewnie dlatego ze czytales ksiazke? pewnie gdybym przeczytal to tez bym sie wnerwial ze takie g**no wyszlo z tego filmu. Ale nie czytalem - moze kiedys w przyszlosci sporboje.
Fidel-F2 - 10 Października 2006, 15:08
Nie czytałem i nie o to chodzi. Ja rozumiem dystans, parodia, itp ale w tym filmie tego nie widziałem. Sprawił na mnie wrażenie, że targetem był niedorozwinięty amerykański nastolatek. Parodia to jest w MiB, tu jest nieudolność albo olewactwo (albo target).
Dunadan nielogicznoiści wkurzają mnie wszędzie ale faktycznie na pewne sprawy mogę przymknąć oko. Wszystko jednak ma swoje granice.
Dunadan - 10 Października 2006, 15:16
Ja tam ogladalem i sie dobrze bawilem... to wszystko
savikol - 11 Października 2006, 06:46
Ja też się na tym świetnie bawiłem. Szczególnie, że pierwszy raz oglądałem to w kinie, akurat kiedy byłem studentem to weszło. Poszliśmy do kina chyba w dziesięć osób, oczywiście pijani. Ubaw był po pachy.
Jak zauważył Viking extra są nawiązania do zwyczajów Sparty i ogólnie świat przyszłości w którym zatriumfował faszyzm. Zwróćcie uwagę jak wygląda amerykański orzeł – jak hitlerowska wrona z opuszczonymi skrzydłami i bez swastyki. Do tego mundury żołnierzy (nie te polowe tylko galowe). Pilotka ma mundur luftwaffe, a koleś z wywiadu chodzi w gestapowskim płaszczu i esesmańskiej czapce A propagandowe filmiki i fragmenty wiadomości? To gebelsowska propaganda w najlepszym wydaniu.
Dla mnie ten film to arcydzieło, oglądałem go kilka razy, zawsze z przyjemnością i radochą. Nie dość, że wspaniała jatka i siekanina, to do tego tyle humoru i puszczania oczka do widza. Bomba!
Ixolite - 11 Października 2006, 07:29
hjeniu napisał/a | Fidel-F2, obejrzyj Starship Troopers 2 - uznasz jedynkę za arcydzieło na miarę Gwiezdnych Wojen |
A żeby to Gwiezdnych Wojen tylko
Drugiej części nawet we fragmentach się nie da przetrawić, choć żeby cokolwiek zrozumieć, trzeba obejrzeć w całości, a wtedy robi się bez sensu. Niee, żadne słowa nie są w stanie tego opisać
Dunadan - 11 Października 2006, 07:54
nie moge sie doczekac
Ale z tego co mowicie to zaluje ze dwojka nie byla na miare jedynki, bo moglby fajny film powstac :/
savikol - 11 Października 2006, 08:01
Zgodzę się, dwójka to kompletna porażka. Z czystym sumieniem mogę odradzić, szkoda czasu. Jestem wielbicielem filmów szmatławych (klasy C, a nawet Z), ale ten film nie jest nawet śmieszny. Dno.
Hitokiri - 15 Października 2006, 17:15
Haloween 2 - odradzam! Ten film omijajcie szerokim łukiem!
joe_cool - 16 Października 2006, 16:25
he, he, w kinie widziałam. rechotałam się jak głupia, psując innym 'przyjemność' z oglądania
Anonymous - 16 Października 2006, 19:09
Star Wreck: In the Pirkinning
Miała być parodia Star treku, wyszedł pasztet, do tego nieświeży. Odradzam.
Adaam - 16 Października 2006, 20:38
Ostatnio zrobiłem drugie podejście do Odwiecznego Wroga na podstawie Koontza (wielu zna, niektórzy może nawet lubią) i boki zrywałem. Jakieś trzy minuty po starcie - już trup, już zagadka, już próba grania na emocjach, bez solidnej dawki przygotowania. Sam pomysł - hmmm... to raczej zbieraniana durnowatych, oklepanych motywów. Okej, jest tam jakiś odwieczny wróg, jak mógłbym wymyśleć sierotkę - zabójcę z piątego wymiaru, ale po co zaraz wrzucać na okraskę ucięte głowy, ręce, zabójcze ćmy, gaszenie światła, wymarłe miasteczko i całą resztę, którą tak dobrze znamy? Sam motyw z rozrusznikiem serca wzięty z Langorierów Kinga. No, ale dobra - kto nie znudzi się mnożeniem tych ogranych tematów i doczeka kiczowatego zakończenia w stylu Mastertona, jest twardy. Aaaa... zapomniałbym o bohaterze - proszę pań i panów... Ben Afleck (na marginiesie, chyba coś ostatnio zgarnął w Cannes czy Wenecji, więc chłopak się wyrabia na prostą). Wspaniała, durna scena - wchodzą kobiety, on (Afleck) już dłużej od nich jest na miejscu, ba, nawet jest policjantem, a pierwszy jego tekst, to - "Co się tutaj dzieje?". I ta cera gładka u dupcia niemowlęcia. Kupa śmiechu jest, jak sprawdza, czy nikogo nie ma w kiblu - polecam. I jeszcze gartska psychologii i dramatu w jednej z rozmów - "nasza matka pije; jestes tu dla siebie czy dla niej?. Ah ten nasz Ben. No i końcóweczka - zajeżdża obowiązkowa jednostka specjalna, wszyscy w uniformach, a nasz Ben w tej seksownej kurteczce i kapelusiku, jakby nigdy nic. Czekamy, i nawet żadnego kostiumu nie dostaje. A ratować ich mieli! I jeszcze klasyczna aż do bólu, że aż wzdryga, scena rozmowy niby wyluzowanych policjantów z doktorkiem. Odwieczny Wróg - perełka gniotu fantastycznego.
Adaam - 16 Października 2006, 21:12
Jeszcze jedna scena - w kościele napotykają na pieska. Ja nie wyrobię, jak zaraz nie wyskoczy z niego jakiś potworek, myślę sobie, prawda, no i tak się dzieje. A teraz inna szkoła budowania napięcia, już ze "Znaków" mojego ukochanego M. Night Shyalamana - bohater rzuca kamień w pole kukurydzy, czekamy aż ktoś go odrzuci i... nic. I kiedy jesteśmy już przekonani, że tejemnica nie zostanie wyjawniona, znowu zwrot - kosmita pokazany w pełnej krasie, i to bez podniosłej muzyki czy kosmicznych świateł. Ot, tak sobie, w salonie... i jeszcze bejsbolem dostaje Ehh, to jest dopiero kino...
hjeniu - 16 Października 2006, 21:47
Adaam, zachęciłeś mnie chyba sobie ten film w końcu obejrzę Muszę sobie tylko kupić sześciopak uszczęśliwiacza, dawno dobrej komedii nie oglądałem
Adaam - 16 Października 2006, 21:51
Warto dla Bena. Dla niego zawsze warto. No i dziewczyny też niczego sobie. Młodsza raz w obcisłym różowym sweterku
Ariah - 16 Października 2006, 22:17
Oj widziałam, widziałam. Kiedyś dawno i nie byłam gotowa na widok Bena... Jakoś do mnie nie dotarło, że on gra w tym... Czymś.
Trup słał się geśto i często, napięcie zaś równało sie temu w baterii typu 'paluszek' i to nie litowo-jonowej.
Jeden dobry film z Affleckiem? Dogma
No i komedia romantyczna z wątkiem na czasie (niepełnosprawni w pracy) - Daredevil. Doskonała rozrywka na marazm i jesienne wieczory...
|
|
|