Słoneczna loteria - Coś na mole... książkowe
bogow - 11 Grudnia 2005, 22:58
Fung Fu Johnson nosił się zawsze i wszędzie po wojskowemu. Kiedy więc tylko zapach smażonych na bekonie jajek, potrawy którą wedle niego, jadali nieodmiennie prawdziwi mężczyźni, wywoływał go z sypialni, Fung Fu ukazywał się rodzinie u szczytu schodów w piżamie koloru khaki i z naszytymi na wysokości serca baretkami odznaczeń, jakich nigdy nie otrzymał, ale które na pewno mógłby zdobyć, gdyby jakiś drań ze sztabu generalnego DFZ nie chciał byc mądrzejszy od komputera.
dofo - 11 Grudnia 2005, 23:43
Iscariote napisał/a | moja zagadka nikogo nie zainteresowała... ech... |
Proponuje nastepnym razem dac zgadujacym wiecej czasu niz 15 minut. Troche cierpliwosci
Haletha - 12 Grudnia 2005, 09:29
Jeszcze nie czytałam nowego Packa, ale może to on...
bogow - 12 Grudnia 2005, 11:04
Nie, nie jest to książka Tomasza Pacyńskiego. Również jest to polski autor. Dodatkowo rozszyfrowane inicjały.
Czarny - 12 Grudnia 2005, 11:08
Może coś Ziemiańskiego?
eta - 12 Grudnia 2005, 11:17
M. Jabłoński
Elektryczne banany, czyli ostatni kontrakt Judasza ?
bogow - 12 Grudnia 2005, 14:56
Twoja kolej
eta - 12 Grudnia 2005, 15:25
"- Nie ma innego wyjścia, jak tylko wybrać się do Meorii i osobiście pokłonić Bogu Chwilowo Nieobecnemu. Trzeba mu się przypomnieć. Powiedzieć otwarcie: jest tak i tak, dłużej już nie wytrzymamy, ratuj. Powinna moim zdaniem pójść delegacja, złożona z ludzi, owszem, szanowanych, lecz i takich, którzy wytrzymają trudy podróży. Nie można przecie stawić się przed Bogiem słaniając się na nogach albo dysząc jak zgoniony pies. Nie uchodzi. Więc my tu własnym sumptem wyłoniliśmy taką delegację. Było trochę przepychanek, bo wszyscy chcieli iść. Trzeba, żeby zaprowadził ją na miejsce ktoś, kto zna drogę."
Chyba przegiąłem )
eta - 13 Grudnia 2005, 10:07
poprawiłem, chyba przegiąłem z ukrywaniem
Czarny - 13 Grudnia 2005, 10:11
No to musi być: "Dzień drogi do Meorii" M.Oramus ?
eta - 13 Grudnia 2005, 10:21
oczy wiście
zapraszam
Czarny - 13 Grudnia 2005, 11:15
Dentysta odprowadził ją z uśmiechem do drzwi i wezwał dla niej taksówkę, która wylądowała na balkonie, gdy tylko Fifi się tam pojawiła.
Taksówka nie była automatyczna, lecz raczej staroświecka, w każdym razie na tyle, by kobieta mogła ją uznać za elegancką. Fifi Fevertrees uśmiechnęła się olśniewająco do małpiego kierowcy i wsiadła.
Anonymous - 13 Grudnia 2005, 14:30
to coś z Aldissa chyba...
Czarny - 13 Grudnia 2005, 14:36
Poczułem gorący oddech na plecach, ale szept z tytułem nie dotarł.
Nivak - 13 Grudnia 2005, 14:41
Helliconia Aldissa?
Czarny - 13 Grudnia 2005, 14:44
Dla ułatwienia dodam, że to tylko opowiadanie (oczywiście Aldissa). A dla sprytnych dodam, że jestem w pracy i mam tu tylko jedną książkę, o której wspominałem w tym wątku.
eta - 14 Grudnia 2005, 09:08
Noc, podczas której do cna wyczerpał się czas
Czarny - 14 Grudnia 2005, 09:14
Zgadza się
eta - 14 Grudnia 2005, 09:33
Ta
dam:
Stworzenie zajmujące przedział sypialny O’Mary ważyło około pół tony, miało sześć krótkich, grubych wyrostków służących mu zarówno za ręce, jak i za nogi, pokryte zaś było skórą tak twardą jak elastyczna pancerna płyta. Pochodziło z planety Hudlar, której ciążenie czterokrotnie, a ciśnienie atmosferyczne siedmiokrotnie wyższe od ziemskiego pozwalały spodziewać się tak mocnej budowy ciała. O’Mara wiedział jednak, że mimo swej olbrzymiej siły istota ta jest całkowicie bezradna; miała zaledwie pół roku, a już stała się świadkiem tragicznej śmierci rodziców, jej mózg zaś rozwinięty był na tyle, że ów wypadek śmiertelnie ją przeraził.
Adon - 14 Grudnia 2005, 13:22
James White, cykl "Szpital Kosmiczny".
eta - 14 Grudnia 2005, 15:19
oczywiście
samiuśki początek
proszę teraz Ty
Adon - 15 Grudnia 2005, 09:29
Cytat | Słońce stało wysoko na niebie, oświetlając mury zrujnowanego kościoła. Śnieg skrzył się srebrzyście, powietrze było mroźne i nieruchome. Za ruinami rysowała się linia świerków, ciemnozielonych i przykrytych puchatą czapą bieli, jeszcze dalej wznosiły się górskie szczyty. Z drugiej strony leżało pogrążone w sennej ciszy Almayrac.
Jordan i Eli Lienard przekroczyli próg kościoła.
Wzrok Jordana natychmiast przyciągnęły wypisane z boku ołtarza słowa.
Ufam Ci, Panie. |
Czarny - 15 Grudnia 2005, 09:54
Czyżby Domenic Jordan pani Kańtoch "Diabeł na Wieży" ?
Adon - 15 Grudnia 2005, 13:07
Zgadza się.
Czarny - 15 Grudnia 2005, 13:19
Była to jedna z pierwszych rzeczy, jakie podarował jej dziadek i była bardzo stara, toteż wyglądała niemal jak sarkofag mumii. Jak dziadek ją nazwał? Żelazną Dziewicą z Nurembergu, tak, dokładnie, tak... Miała pod pokrywą zaostrzone stalowe kolce. W środku można było umocować łańcuchami człowieka, po czym przekręcić małą korbę, która zamykała pokrywkę bardzo powoli, a kolce wbijały się w nadgarstki i łokcie, w kostki i kolana, w pachwiny i oczy. Trzeba było zachować ostrożność, by się zbytnio nie podniecić, gdyż wtedy kręciło się zbyt szybko, niwecząc całą zabawę.
eta - 15 Grudnia 2005, 13:30
Robert Bloch zabawka dla juliette
Czarny - 15 Grudnia 2005, 13:32
eta - 15 Grudnia 2005, 13:45
...i teraz zobaczyli...
W poblizu zamku czerwonych zostaly podciagniete trzy armie.
Staly zupelnie nieruchomo, w idealnym porzadku, szereg za szeregiem. Pomaranczowa, biala, czarna . Czekaly, by zobaczyc kto wyjdzie z ciemnosci.
Czarny - 15 Grudnia 2005, 14:01
Piaseczniki Martina???
eta - 15 Grudnia 2005, 14:26
proszę bardzo, mozna zadawać
|
|
|