To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - POWIEŚĆ W ODCINKACH!

Ixolite - 11 Stycznia 2007, 09:52

Właśnie Rodion, miałeś coś napisać, ne? :)
Rodion - 11 Stycznia 2007, 10:22

Ja?! :roll: Ja tu tylko sprzątam :twisted:
Adanedhel - 11 Stycznia 2007, 13:40

Co tu tak mało ostatnio się dzieje? Straciliście wenę twórczą? Ludzie. Ruszać się.

<Ech, jak człowiek sam nic nie napisze to i innym nie będzie się chciało. Chyba samemu trzeba będzie się naprodukować> :mrgreen:

Haletha - 11 Stycznia 2007, 22:28

Aga ze świstem wciągnęła powietrze. Czuła, że tym razem tylko nagły a niespodziewany cud może uratować ją przed publicznym dokonaniem spowiedzi. Spowiedzi, o której skutkach bała się rozmyślać. Skąd bowiem mogła wiedzieć jak nerwowi bądź co bądź piraci zareagują na informację, iż nowa towarzyszka, a w zasadzie już członkini załogi, jest córką powszechnie znienawidzonego lorda Nursa?
Cuda są rzadkim zjawiskiem i ciężko wymagać od nich zdarzania się w najgoręcej oczekiwanym momencie. Wszelakoż czasem przychodzą i takie chwile.

- Na horyzoncie majaczy jakiś ląd! – Gorat wszedł, lub raczej wtoczył się do kantyny – Trudno mi powiedzieć jaki, gdyż system nawigacyjny jest aktualnie w remoncie, zaś rachubę straciłem już daw... To jest... Oglądałem akurat program sportowy Madame Ałysz, kiedy...
- Dobra, dobra – Krisu dopił zawartość szklaneczki i spojrzał za okno – Nawet ja widzę jakąś planetę. Co robimy? Omijamy ją, czy może lądujemy i urządzamy sobie mały spacerek? Warto nieco rozprostować nogi, a może i jakiś łup się trafi.
- Chodźmy! – przed Agą zajaśniała szansa na odroczenie nieuniknionej rozprawy - Tak marzę o jakiejś przygodzie! Chciałabym móc się już poczuć jak prawdziwa piratka. Pójdzie ktoś ze mną? – rozejrzała się błagalnie po kantynie.
- Ja na pewno – Haletha splunęła w pięść i wyciągnęła spod stolika szablę zdobytą w lochach Ba’ala – Za mało się udzielałam w ostatnich wydarzeniach. Krisu, idziesz z nami? Kto jeszcze?
- Chętnie uwiecznię tę małą wyprawę – Ixolite obrzucił uważnym spojrzeniem swój aparat, po czym ruszył w stronę włazu. Po namyśle dołączyli do niego jeszcze Mawete, Rodion i Wiedźma.

Na pierwszy rzut oka planeta wyglądała niezbyt atrakcyjnie. Po obu stronach łazika ciągnęły się w nieskończoność hałdy błota i żwiru, a z rzadka tylko mignęło karłowate drzewko. Po jakimś czasie przed naszymi wędrowcami wyrosły jednak jakieś ruiny. Wyglądały na resztki starożytnego zamku lub świątyni. Na smętnych resztach elewacji widniały jakieś płaskorzeźby, trudno było jednak dociekać ich znaczenia.

- Przyjrzymy się bliżej? – chrząknął kapitan.
Aga spacerowała po ruinach starannie wybierając drogę między stosami gruzu. Miejsce wydawało jej się w dziwny sposób fascynujące, ale i groźne. Może czytała o podobnym jeszcze w zacisznych komnatach Minas Nursis? Dziewczyna z roztargnieniem uśmiechnęła się do fafarazzo, który pstryknął jej fotkę na tle potężnej kolumny. Pociągnęła z piersiówki i ruszyła dalej. Za zakrętem widniało pięć kolejnych zakrętów. Nad nimi lśniły wieczorne gwiazdy...

- Wiecie co, nawet mi się tu podoba – pół godziny później Rodion opiekał kolację nad kuchenką turystyczną – Jest klimatycznie.
- Rzeczywiście całkiem fajnie – przytaknęła Haletha. Tylko tak cicho i spokojnie... Jesteśmy tu już od paru godzin i co? Nawet nic nikogo nie próbowało zjeść.
- A propos: może wiecie gdzie właściwie znajduje Aga? – Mawete jako jedyny zachował resztki przytomności.
Faktycznie, dziewczyny nigdzie nie było. Drużyna zerwała się na równe nogi i zaczęła biec nawołując. Jak mogli o niej zapomnieć przy zwiedzaniu tego budynku?
Zguba znalazła się bardzo szybko. Pędziła w odwrotnym kierunku, ciągnąc za sobą kurczący się miarowo rękaw swetra.
- Znalazłam labirynt i postanowiłam go zwiedzić – wydyszała, gdy już znalazła się na miejscu – W pewnym momencie natknęłam się na wystającą ze ściany wajchę i pociągnęłam ją. Potem... potem otworzyły się drzwi i wybiegł zza nich potwór. Zaczęłam uciekać. Na szczęście czytałam w jednej książce w jaki sposób należy wychodzić z labiryntu i zamontowałam na początku nitkę ze swetra. Trafiłam po niej do wyjścia i... Chyba zgubiłam to coś.
Przeraźliwy świst, który rozdarł panującą wokół ciszę, świadczył dobitnie, iż optymizm młodej lady był cokolwiek przedwczesny.
- To co teraz robimy? – pytanie Krisu było bardzo na miejscu. Na miejsce, gdzie stali nasi bohaterowie, zbliżała się również majacząca w mroku ogromna sylwetka. Niezawodnie pomagał jej w tym włóczkowy ślad zostawiany prze Agę.
- Ki diabeł? – splunął Mawete, gdy już dało się cokolwiek zobaczyć – Nie wygląda na osobnika, którego można porwać dla okupu. Co więcej: nie wygląda na żadne z żyjących stworzeń z którymi chciałbym mieć co czynienia!
- No nie... – jęknął Rodion oglądając się z nadzieją na parkujący nieopodal łazik – Ależ mamy pecha do mitycznych bestii. Najpierw spotykamy Krakersa, potem zakon Metali. A teraz...
- Kalamburnicę – weszła mu w słowo zmartwiała ze zgrozy Wiedźma – Nie mogę uwierzyć własnym oczom, które widziały już niejedno. Mamy przed sobą najprawdziwszy okaz straszliwej starożytnej Kalamburnicy...


Aga - 11 Stycznia 2007, 22:57

:bravo :bravo :bravo Świetne, Haletha! A już myślałam, że się nie wywinę. Ufff... Jaka ulga :mrgreen:
gorat - 11 Stycznia 2007, 22:58

Dawajcie! Dawajcie! Chcę jatkować! :mrgreen: Tylko pamiętajcie: rączkami rozszarpuję :twisted:
Agi - 11 Stycznia 2007, 23:12

Haletha, dobre :bravo
Kalamburnica - na czym polega jej groza? dowiemy się wkrótce?

Tomcich - 11 Stycznia 2007, 23:19

MIKROBI

Tymczasem kalamburnica była już całkiem blisko. Wyciągnęła się na całą długość ciałą I zakrzyknęła potężnym głosem:
- Daruję Wam życie nędzne robaki jeśli odpowiecie prawidłowo na jedną zagadkę. Co to jest….
PSTRYK – Ixolite nie mógł nie wykorzystać takiej okazji. Uwieczni mityczne stworzenie na zdjęciu.
- Co jest? – kalamburnica straciła wątek.
SZSZSZ… - dał się słyszeć cichy szmer strumienia laserowego z ręcznego miotacza I po chwili stwór leżał już na ziemi.
- Dzięki Ixi za odwrócenie jej uwagi – powiedział mawete chowając broń do kabury – Nie lubię pieprzonych zagadek. Życie I tak jest wystarczająco skomplikowane nim się z rana klina nie wypije. Po co komplikować je bardziej jakimiś zagadkami. – stwierdził jeszcze filozoficznie – szkoda tylko, że Tom Cich jeszcze zbyt kiepsko się czuję, ucieszyłby się z tej padlinki – kopnął nogą leżące ciało stwora.
- To ktoś jeszcze chce sobie pospacerować? Czas się zbierać Nexus gdzieś tam w kosmosie na nas czeka. – rzekł I ruszył do łazika. Po chwili wszyscy znajdowali się na pokładzie Holery i lecieli w kierunku resztek planety Omacha
________________________________________________________________________________________
PING, PING, PING...
Wszyscy drgnęli jakby nagle wybuchła bomba.
- No żesz kurrr… - zdusił w sobie przekleństwo mawete, któremu na dodatek ulało się trochę piwa – znowu alarm zbliżeniowy. Czy on zawsze musi się odzywać w najmniej odpowiednim momencie? – zapytał retorycznie- Jak ja nienawidzę tego urządzenia które robi PING. Do kabiny nawigacyjnej!
Po chwili wszyscy tłoczyli się przy monitorze urządzenia robiącego PING, na którym można było zauważyć zbliżanie się Holery do jakiegoś obiektu.
- Co tam widzisz Rodion? – zapytał Pako
- Jakiś dziwny, trójnożny robocik wisi sobie w próżni I macha na stopa. – odrzekł ten zdziwiony.
- Macha na stopa? Robot? Trójnożny? Ile tego złomu pęta się w kosmosie? Toż to próżnia powinna być! – mawete był cokolwiek wkurzony. Zerknął szybko na ekran – Przyholować go na pokład, obadamy mu ślinianki! – rozkazał z dziwnym błyskiem w oku.
Po chwili od strony śluzy dało się słyszeć jakiś rumor I do kabiny gromada majtków wciągnęła robota.
- Cześć I dzięki za ryby tfu. To jest za pomoc, chciałem powiedzieć. – odezwał się nowo przybyły.
- Cześć – mawete obrzucił go podejrzliwym wzrokiem – Kim jesteś?
- Jestem robotem edukacyjnym z serii MIKROBI 2, a nazywam się dareko.
- Co robiłeś, tam na zewnątrz? – mawete wskazał przez okno czerń kosmosu.
- Udawałem się właśnie na planetę SKOFA. Jest tam fajna restauracja na końcu wszechświata, gdzie umówiłem się ze znajomymi. Niestety w drodze, niedaleko stąd, w okolicach takiej świeżo rozwalonej planety, natknąłem się na uciekającą grupę statków z oznaczeniem F2. Wiem, że czasem zachowuję się jak zwierzę, ale tym razem nic złego nie zrobiłem Nie zdążyłem tylko usunąć się przed nimi I po chwili nawet lusterko z mojego statku nie zostało. – westchnął robot – Na całe szczęście nie jestem człowiekiem, więc brak statku mi specjalnie nie przeszkadza, choć znacznie spowalnia moją podróż. Dlatego stopa zacząłem łapać.
- To chyba nie jest specjalnie popularny i bezpieczny środek transportu? – zapytała Lu
- Nieprawda. Taka podróż jest w zasadzie niegroźna – uśmiechnął się dareko – znam nawet gościa, który autostopem przez galaktykę przeleciał. Mam przewodnik do tego służący, który podarował mi mój kuzyn Marvin. To co podwieziecie mnie na SKOFĘ? Fajne towarzystwo tam się zbiera. Można podyskutować o życiu, wszechświecie I całej reszcie. Dobry miodek tam dają – kusił dalej.
- Z miłą chęcią – na słowa dobry miodek mawete zaczął mięknąć - ale po pierwsze to musimy naszego kumpla Nexusa odnaleźć, a po drugie to nawet nie wiemy gdzie ta SKOFA jest. Ale jak się uporamy z naszymi kłopotami to czemu nie? Ewentualnie możemy podrzucić Cię na jakąś planetę z kosmodromem, skąd ruszysz dalej.
- OK. Dzięki, lepsze to niż błąkać się w próżni. Jeszcze ci F2 będą wracać – wyraźnie się wzdrygnął.
- No to lecimy dalej! Jak tam Haletha namiar na Nexusa masz?
- Tak jest Ma… szefie – szybko się poprawiła – jest tylko malutko problem. Planeta zmieniała się w kupę latającego gruzu, którego Rodion I jego majtki nie daliby rady posprzątać.
- Co chcesz ode mnie I moich majtek, to jest majtków – szybko się poprawił widząc rozbawione spojrzenie załogi.
- Ja? Nie, nic. – Haletha z trudem ukryła uśmiech.
- Dobra załoga, starczy tych czułości – rzucił kapitan popijając Oriońskie– kiedy do niego dotrzemy?
- Za jakieś 3 godziny, może dłużej, manewrowanie pośród tych odłamków zajmie nam trochę czasu.
- OK. Może pora wrócić do naszych zwierzeń? Aga chyba nie skończyła jeszcze swojej historii. Choć teraz bardziej mnie interesuje, gdzie się podział ten pieprzony pierścień. Bo niestety ktoś się nie bał i … - nie dokończył, tylko popatrzył groźnie na załogę.
Na te słowa gremlinek schował łapkę przyozdobioną pierścionkiem za siebie. Co prawda nie były to koraliki, jednak sam kontakt z tą niebezpieczną błyskotką zaczął wywoływać na nią niedobry wpływ. Ostatniej nocy wydawało jej się, że słyszy głos szepczący słodko do uszka:
„ Jeżeli będziesz mi posłuszna uczynię Cię wielką autorką, będziesz miała miliony fanów na wszystkich zamieszkanych planetach, stworzysz niesamowicie poczytną space-operę, a w ogródkach to będziesz mogła przebierać do woli”
No I słyszała jeszcze ten śpiew:
„Przed Tobą sława,
wieczna zabawa,
wszystko jak z nut,
pieniędzy w brud
Wspaniałe książki,
Piękne obrączki,
Zdrowie jak dzwon,
Wygodny tron”
Walczyła z tym, wiedziała, że nie potrzebuje żadnej błyskotki aby to wszystko uzyskać, mimo to miło jej było słuchać tych podszeptów. To dlatego poczuła się nieswojo i nie przyznała mawete, że jest w jego posiadaniu oraz jak to dzięki jej poświęceniu I wrodzonej gremlinkowej przebiegłości nie trafił on w ręce Czarnych Lordów.
- No to kto kontynuuje opowiadanie? – kapitan rozejrzał się po zebranych.

Agi - 11 Stycznia 2007, 23:28

Tomcich, :bravo dzięki, aleś mi humor na koniec dnia poprawił :mrgreen:
Lu - 12 Stycznia 2007, 01:37

Brawa dla Tocicha :bravo :mrgreen:
I jakie to aktualne ... :twisted: :twisted:

elam - 12 Stycznia 2007, 06:26

... a ktos kiedys mowil, ze tylko na gremlinka pierscionek nie ma zlego wplywu... :D
ale
:bravo !

mawete - 12 Stycznia 2007, 08:20

Tomcich: dobre :D :bravo
Haletha: jesteś nieteformowalnana... :mrgreen: :twisted: :mrgreen:

hijo - 12 Stycznia 2007, 13:23

kurde chciałem sobie to wydrukować żeby w spokoju nadrobić całość, tego jest 110 stron A4, hahahaha :twisted:
Ixolite - 12 Stycznia 2007, 14:25

czcionke zmniejsz :D
Rafał - 12 Stycznia 2007, 14:35

I drukuj co czwartą!
Aga - 12 Stycznia 2007, 14:48

:bravo :bravo Nawiązania są piękne :mrgreen: Szkoda tylko, że nie zawsze wiem, do czego to dopasować... Czy ta "maszyna, która robi PING" to z Pratchetta, czy tylko mi się tak wydaje? No i restauracja na końcu wszechświata, a także (o ile nie jest to nadinterpretacja z mojej strony) ten, kto przeleciał całą galaktykę autostopem :mrgreen:
dzejes - 12 Stycznia 2007, 15:17

Aga napisał/a

Czy ta maszyna, która robi PING to z Pratchetta, czy tylko mi się tak wydaje?



Gore!

Lekcja poglądowa

Pako - 12 Stycznia 2007, 18:42

Dżejes, na Ciebie zawsze można liczyć, bo już chciałęm google odpalać... ;)
Aga, maszyna która robi PING! to jak tabliczka mnożenia - na pamięć i w środku nowcy masz wiedzieć co i jak. Chyba jeden z częściej przeze mnie wspominanych motywów MP :)

elam - 12 Stycznia 2007, 18:46

co to: MP?
Agi - 12 Stycznia 2007, 18:55

Monthy Python
Tomcich - 12 Stycznia 2007, 19:00

Cytat
.. a ktos kiedys mowil, ze tylko na gremlinka pierscionek nie ma zlego wplywu... :D


Wiem, że gremlinki są koralikolubne i pierścionkoodporne, ale to jest ten PIERŚCIEŃ. Tak więc noszenie jego wpływa nawet na gremlinka. Ale jak widac łatwiej jej się oprzeć, Pako od razu dał się mu zawładnąć. :D

MP - Monty Python.

Aga napisał/a
a także (o ile nie jest to nadinterpretacja z mojej strony) ten, kto przeleciał całą galaktykę autostopem


Nie, to nie nadinterpretacja, a jakbyś się dokładniej przyjrzała to zobaczysz w sumie 5 takich nawiązań. :wink:

Adanedhel - 13 Stycznia 2007, 11:37

MISJA ADANEDHELA

Adanedhel przyglądał się całej scenie siedząc w bezpiecznie zamaskowanym statku i popijając napoje bezalkoholowe. Musiał być zawsze trzeźwy. Jego praca polegała między innymi na takich poświęceniach. No, ale jeszcze kilka lat pracy dla Nursa i przejdzie na zasłużoną emeryturę. A wówczas wyjedzie na słoneczną planetę Tatooine, gdzie jest mnówstwo plaż, i będzie...
No więc Adanedhel siedział i przyglądał się rozgrywanej na Holerze scenie, przeglądając jednocześnie scenariusz.
- Aha, powinienem teraz zwrócić uwagę na dziwne zachowanie gremlinka.
Przewinął więc nagranie, przekazywane przez ugryty głęboko w bebechach Studni tajny nadajnik, i skupił uwagę na zachowaniu futrzaka.
<gdzie się podział ten pieprzony pierścień. Bo niestety ktoś się nie bał i...>
gremlinek nagle chowa łapkę za siebie. Wygląda przy tym na przestraszoną. Adanedhel zerka w scenariusz.
Cytat
Adanedhel zaczyna nabierać słusznych podejrzeń, że to gremlinek jest posiadaczką Pierścienia

Hmm... Lord Fidel żyje, więc zapewne i inni Czarni Lordowie nie postradali życia. Muszę ich znaleźć. Gdy powrócą Lord Nurs także będzie mógł w pełnej mocy zstąpić powtórnie na ten świat!
Trzeba najpierw odnaleźć Fidela. Wraz z jego F2 będzie można pokazać, że Imperium jeszcze nie umarło. Trzeba tylko wyciągnąć wiadomości od tego robocika, dareko.
PING
- Kurr... Czy tego cholerstwa nie da się wyłączyć? - przez urządzenie robiące PING mawete znowu rozlał piwo. - Pako, do stu piorunów, zrób z tym coś!
- Sorry szefie, ale robienie PING jest jedynym co ta maszyna robi. Bez tego straciłaby sens swego działania.
- Arghhh!!!
- Ale zobaczę co da się zrobić - Pako zapewnił pospiesznie i wcisnął przycisk.
- Dobra, a teraz zobaczmy kogo znowu nam licho przyniosło.
Załoga stłoczyła się przy monitorze.
- Wow! Patrzcie jaka maszynka! - wykrzyknął Ixolite szykując aparat. - To zdaje się prototyp Nuerssegga-Interceptora! Najszybszy statek w galaktyce <pstryk, pstryk>. Mawe... sorry, szefie, da się zrobić zbliżenie? Magazyny kosmomotoryzacyjne dadzą za to majątek.
mawete przyglądał się uważnie statkowi. Silniki Interceptora strzelały iskrami. Poszycie było osmalone.
PING
- Holera, Pako, miałeś to wyłączyć!
Pako wzruszył tylko ramionami.
- Mniejsza z tym. Dawać mi delikwenta z tego statku na ekran.
Na ekranie pojawił się zakapturzony osobnik. Jak wiadomo we wszechświecie pełno jest zakapturzonych osobników, więc nie wzbudził podejrzeń załogi.
- Niezydentyfikowany statek, proszę o pomoc. Obok mnie przeleciała grupa statków z oznazceniem F2. Mam uszkodzony silnik, nie polecę dalej. Nie dam rady go naprawić. Proszę o pomoc.
Tchnięta nagłym przeczuciem Aga chwyciła mawete za ramię.
- Kapitanie, nie ufaj mu. Mam jakieś dziwne przeczucie. Chyba skądś go znam...
gremlinek nic nie powiedziała, ale pobladła nieco pod futerkiem. Pierścień zdawał się reagować na bliskość zakapturzonego mężczyzny. Chciał zbliżyć się do niego. gremlinek potrząsnęła głową i wrażenie ustało.
- Jak się nazywasz przybyszu? - zapytał mawete. Postanowił wybadać zakapturzonego.
- Eee... Hans.
- No, nie wiem. Zdaje mi się, że jesteś jakiś podejrzany.
Aga już się ucieszyła, zdawało się, że kapitan nie zlekceważył jej ostrzeżenia. Nie doceniła jednak potęgi Ciemnej Strony. Adanedhel miał jeszcze jednego asa w rękawie.
- Mam na pokładzie kilkadziesiąt skrzynek z Perłą. Jeśli się zgodzicie mnie podwieźć podzielę się z wami.
W tym momencie, drogi Czytelniku, powinieneś docenić wszechpotęgę Perły, która mogła otworzyć wszystkie drzwi. I potege Ciemnej Strony, ktora umiala ja wykorzystać.
Niemal cała załoga stłoczyła się przy ekranie.
- Kilkadziesiąt...
- ...skrzynek...
- ...Perły.
Usłyszeli syk gdy gorat zaczął się ślinić.
mawete przestał obawiać się czegokolwiek ze strony Hansa. Ktoś, kto oferuje kilkadziesiąt skrzynek Perły nie może być zły.
- W takim razie zapraszamy na pokład. Ugościmy z przyjemnością - rzekł rozpromieniony.
Po kilku chwilach w otwartej śluzie stanał Adanedhel. Dla załogi Holery Hans.
PING

Aga - 13 Stycznia 2007, 16:13

:bravo No tak. Perła to potężna "waluta" :mrgreen:
elam - 13 Stycznia 2007, 18:12

zaraz cos napisze, bo to zaczyna sie wymykac spod (mojej) kontorli... :mrgreen:
Aga - 13 Stycznia 2007, 18:28

Pisz, pisz :D Mam nadzieję, że nie będzie to zbytnio kolidować z tym, cośmy uknuli z Tomcichem :mrgreen:
elam - 13 Stycznia 2007, 19:50

Jedzą, piją, lulki palą,
tańce, hulanki, swawola.
Ledwie statku nie rozwalą...


tymczasem po czwartym piwie gremlinek po cichutku opuścił mesę i udał się do swojego pokoiku. Tam, w kąciku, przyglądał się z niepokojem tajemniczemu pierścionkowi.
- Co ty mi robisz ?
Ale pierścień milczał.
- Co ja mam z tobą zrobić ?
To pytanie również pozostało bez odpowiedzi.
Gremlinek zdawał sobie sprawę z tego, że pierścień nie może dostać się w niepowołane ręce. W posiadaniu Nursa oznaczałby zagładę dla połowy galaktyki. Przejęty przez kogoś innego, prędzej czy później trafiłby do swego pierwotnego pana… po drodze wyrządzając wiele szkód. Nie, nie mogę nikomu zaufać, myślał futrzak. Pierścień ma zbyt silny wpływ na ludzi. Uczciwych, spokojnych obywateli potrafi zamienić w potwory. A co dopiero załogę Latającej...
Ale i dla gremlinka brzemię oporu wobec mocy pierścienia stawało się nie do zniesienia.
Ze złością djął pierścień z łapki i stuknął nim kilkakrotnie o podłogę. Głupi pierścionek, głupi! A niech cię zaboli!
- Wiedźma wspominała coś o tobie... że mogłaby spróbować nad tobą zapanować... No tak, spróbować... co nie znaczy, że jej się uda. Wiedźma ostatnio dużo przeszła. Czy wystarczyłoby jej sił? Jeśli ja już nie mogę?
Pierścień zdawał się kpić z niego, połyskując w słabym świetle lampki.
- Co z tobą zrobić?? Jeśli przyznam się, że cię mam, i oddam Wiedźmie, wystawię ją na niebezpieczeństwo... Ech, ty, ani cię w kosmos wyrzucić, ani zniszczyć się nie da...
Pierścień milczał szyderczo.

- Mmm... – zamruczało coś w szafie.
- Ups! – gremlinek uświadomił sobie, że przecież asiontko lubi urządzać sobie drzemkę w jej pokoju. Kajuta gremlinka była bowiem najcichszym miejscem na statku. To stukanie musiało ją obudzić.
- Do kogo mówiłeś, gremlinku? – zapytała zaspana asiontko, przecierając oczy. – O, masz nowy pierścionek? Ładny, skąd go masz?
- Co? Aaa, ten? Nie, nie nowy, właśnie, że bardzo stary, dawno go nie nosiłam... – odparło zwierzątko, zakładając obrączkę z powrotem na palec. – Jak ci się spało?
- Dziękuję, dobrze. Miałam dziwny sen, wiesz? Opowiedzieć ci?
- Jasne – gremlinek uwielbiał, kiedy asiontko opowiadało mu swoje sny.
- Słuchaj więc:
Śniła mi się wysoka, wysoka wieża. Na szczycie tej wieży siedział samotny mężczyzna. Było w nim coś strasznego, coś groźnego i smutnego zarazem. Wokół jego głowy unosiło się niewielkie świetliste kółko. Coś jak ten pierścionek... – asiontko zastanowiła się chwilę.
- No i ?? – pogonił ją gremlinek.
- Ach, tak. Potem to kółko odleciało daleko, daleko. I ten mężczyzna zrobił się jeszcze groźniejszy i smutniejszy. A kółko leciało i pulsowało, pulsowało, rosło i rosło... Aż zmieniło się w taką wieeelką chmurę złej mocy. I Latająca Holera przeleciała przez tą chmurę. I było na niej mnóstwo różnych osób, i każdy chciał trochę tej chmury uszczknąć dla siebie... I tylko my siedziałyśmy tutaj w kąciku i bawiłyśmy się koralikami... i w pewnym momencie zamieniłaś się w świętą Jillian i powiedziałaś: „Pamiętaj, asiontko, że jesteś nadzieją wszechświata”...
Asiontko znowu przerwała swą opowieść i przyglądała się uważnie gremlinkowi, aż ten poczuł się bardzo nieswojo.
- wiesz, jakiś głupi ten twój sen.
- Wcale nie... Pokaz mi jeszcze ten nowy pierscionek...
Gremlinek schował łapkę za plecami.
- No coś ty, mówię ci, to mój stary pierścionek...
- Pokaż mi go jeszcze, proszę. Jes taki śliczny...
Chcąc niechcąc, elam musiała pokazać łapkę, by nie wzbudzić jeszcze większych podejrzeń.
Gremlinek zadrżał i rozejrzał sie nerwowo po pokoju. Przez jej głowę przetoczył się huragan myśli.
Czy ona może poznać, że to TEN pierścień??? I co się teraz stanie? Jeśli mnie zaatakuje, muszę się bronić.. zrobić jej krzywdę... Jak się potem wytłumaczę przed resztą załogi??
Zrobić krzywdę...
Mojemu asiontku??? Nie, nie mogę jej skrzywdzić... Co zrobić??
Nic. Nie zrobię nic. Bo.... Kocham asiontko. Po prostu oddam jej go, jeśli o niego poprosi....
Asiontko obracało pierścionek w palcach.
- Chcesz, mam nowe niebieskie koraliki?
- Zobacz, pasuje mi na palec! Dasz mi go?
- Wiesz... ja.. – z rozpaczy futrzak przymknął oczka. – tt..tak.
Gremlinek spojrzał błagalnie na dziewczynkę i... Zdziwił się. W oczach asiontka nie było zachłanności, zła, opętania. Pierścień nie przejął nad nią kontroli. Dziewczynka uśmiechała sie radośnie. Uścisnęła gremlinka i ucałowała w nosek.
- Zawsze marzyłam o takim czarodziejskim pierścionku – powiedziała.
- Czarodziejskim? .... (czyżby coś wiedziała? ..)
- No, wiesz... Wygląda na taki. Poza tym, był dla ciebie ogromnie ważny, a dałaś mi go z dobrego serca.. Według Świętej Księgi Jillian „Wewnętrzne kuszenie” taki dar na pewno posiada dobrą moc.. tylko można jej używać jedynie w dobrych intencjach... Będę wypowiadać tylko dobre życzenia, obiecuję ci, gremlinku !
- Na przykład jakie?
- Na przykład, żeby Tomcich wrócił... I żeby Wiedźma odzyskała siły... żeby udało sie naprawić STUDNIE i Nexusa, żeby goratowi odrosły zęby, i żeby wszystkim szpiegom Nursa wyrosły ośle uszy...

PUFFFFFFFFFFFFFF

- Co to było? – zapytał niepewnie gremlinek. Przez moment bowiem, jaki trwało owe PUFFFFFFFFFFFF, świat był niewyraźny i lekko różowy. – Zmieniliśmy kontinuum czasoprzestrzenne, czy co?
- Może to moje życzenia się spełniły? – asiontko klasnęło w rączki. – Na pewno nic strasznego się nie stało.
- Bo ja wiem?
- Chodźmy sprawdzić do mesy! – dziewczynka złapała gremlinka za łapkę i wyciągnęła z kajuty. Już w połowie drogi usłyszały głośne krzyki. To krzyczał Logan, zamknięty w schowku na miotły.
- Wypuście mnie!!!! Ja nie chcę takich uszu!!!!!
Gremlinek i asiontko wymieniły znaczące spojrzenia i ruszyły biegiem w stronę mesy.


- Żegnajcie nam dziś, cylońskie dziewczyny – śpiewali Rodion z mawete, a STUDNIA akompaniował im na pustych butelkach.
- Hans, dawaj jeszcze!
- Przykro mi, ale już nie ma...
- Nie ze mną te numery, Bru... Hans – wybełkotał mawete, mierząc w Adanedhela z wyimaginowanej broni.

PUFFFFFFFFFF...


- Tomcich????
- Moje zęby!!!
- Moje moce!
- Moje oprogramowanie!
- Hans, twoje uszy!!!
- Co, moje uszy? O, cholera....

W tym momencie, dokladnie w chwili, gdy z pokladowego odtwarzacza hi fi wydoobyly sie pierwsze dzwieki starozytnego utworu i gota power, do mesy wkroczyły asiontko i gremlinek, od razu oskarżycielsko pokazując palcami Adanedhela.

PING...

Aga - 13 Stycznia 2007, 20:08

:bravo :bravo Ośle uszy rządzą! :mrgreen:
Elam napisał/a
- Tomcich????
- Moje zęby!!!
- Moje moce!
- Moje oprogramowanie!
- Hans, twoje uszy!!!
- Co, moje uszy? O, cholera....

:lol:

gorat - 13 Stycznia 2007, 20:14

1. na Perłę nie reaguję :twisted: :mrgreen:
2. dzięki za zęby, w przeciwnym razie trochę bym na nie musiał poczekać

Tomcich - 13 Stycznia 2007, 20:38

Elam zagęściła sytuacje maksymalnie. :mrgreen:
elam - 13 Stycznia 2007, 20:57

nie, no, uwazam tylko, ze nalezy sie pozbyc - przynajmniej chwilowo- pierscienia.
bo zaczeliscie pisac, jak to on na mnie wplywa... no i cos trzeba z nim zrobic, zeby nie przeszkadzal w walce z NUrsem, czy lordem Dzejesem.... ciazyl mi za bardzo... :)
a asiontko zawsze moze powiedziec cos w rodzaju "ja chce do mamy" i zniknac wraz z pierscionkiem ze sceny... i wrocic kiedys, w roxnie nieoczekiwanym momencie...



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group