Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?
ilcattivo13 - 12 Września 2011, 20:33
ketyow napisał/a | W F3 dungeony i inne tego typu lokacje też były identyczne i na dodatek nie można było w nich znaleźć praktycznie żadnego unikatu, |
pierwsza sprawa - pokaż mi dwie identyczne lokacje.
druga sprawa - unikat, jak sama nazwa wskazuje, jest ekstremalnie ciężki do znalezienia, bo bardzo rzadko występuje. A jeśli co krok człowiek napotykałby się na unikaty, to niespecjalnie by to sensowne było, no nie? No, chyba że to jakaś konsolowa popierdułka
ketyow napisał/a | Przez 140 godzin nie przeszedłem nawet w połowie głównego wątku, nie zwiedziłem masy lokacji |
hłe-hłe, bo nie miałeś czaru lewitacji i wszędzie musiałeś pedałować na bosaka, a biorąc pod uwagę "nie skompletowałem daedrycznej zbroi", to Twoja postać mogła mieć na imię "nagi-na-bo-saka"
ketyow - 12 Września 2011, 20:42
Tak się składa, że chodząc na oślep przez przypadek (dość na początku gry) zawędrowałem do jaskini, z unikatową latającą laską, albo butami. Nie jestem pewien, ale parę minut lewitacji na ładunek było.
W F3 jak nie identyczne lokacje, to "tak-cholernie-podobne-do-poprzedniej-że-rzygam-po-przekroczeniu-wejścia". Plus na pewno nic ciekawego w nich nie znajdę.
Ilt - 12 Września 2011, 20:46
ilcattivo13 napisał/a | hłe-hłe, bo nie miałeś czaru lewitacji i wszędzie musiałeś pedałować na bosaka, a biorąc pod uwagę nie skompletowałem daedrycznej zbroi, to Twoja postać mogła mieć na imię nagi-na-bo-saka |
Weź nawet nie przypominaj tego traumatycznego zaklęcia. Spaceruję sobie moim łucznikiem/przywoływaczem (bez zbroi, w szatach; z setką akrobatyki mogłem przeskakiwać niektóre domki) w powietrzu dzięki sztyletowi (sztyletów lewitacji z masą ładunków w Morrowindzie jak mrówków) gdy nagle mnie atakują pterodaktyle! I jak nie zaczną podgryzać mnie od dołu! A zajadłe toto jakbym im chomika wykończył! Normalnie irytujące to było.
Cytat | Przez 140 godzin nie przeszedłem nawet w połowie głównego wątku, nie zwiedziłem masy lokacji, nie skompletowałem daedrycznej zbroi i dużo mi brakowało do maksymalnego levelu. |
Z czego 100 to było latanie dookoła miasta by w końcu odkryć, że dom z szukanym NPCtem jest schowany w załomie, za skałą, tak jakby z tyłu miasta (vide jedno z zadań gildii magów, do którego w akcie desperacji przeczytałem solucję)?
ketyow - 12 Września 2011, 20:59
Mnie to ostatecznie dawało satysfakcję. W Obku i Falloutach choć część trudniejszych zadań mogłaby tak zostać skonstruowana, żeby poszukać samemu. A tak masa dzieci neo biega za strzałką i może przejść grę nie czytając dialogów. To jest dopiero porażka dla RPG.
ilcattivo13 - 12 Września 2011, 21:06
ketyow napisał/a | ...unikatową latającą laską [...] butami... |
że miała buty i lewitowała, to od razu unikat? Może sznurowane były, a nie wsuwane
ketyow napisał/a | W F3 jak nie identyczne lokacje, to tak-cholernie-podobne-do-poprzedniej-że-rzygam-po-przekroczeniu-wejścia. Plus na pewno nic ciekawego w nich nie znajdę. |
ej, no zawsze można było coś ciekawego znaleźć, tyle, że częściej to był jakiś strzęp historii, niż rzecz. A tak w ogóle, to nie ciąga Cię jak z domu wychodzisz? Jak by nie było, te wszystkie podobne do siebie domy, bloki, sklepy... To samo wrażenie się miało w Morrowindzie, tyle, że tam w każdej krainie miał być inny styl architektoniczny, a podziemia, niezależnie od krainy były nie dość, że jakby je Bezdennie Głupi Johnson budował, to jeszcze wszystkie były tak samo ozdobione i w ogóle...
Ilt napisał/a | Z czego 100 to było latanie dookoła miasta by w końcu odkryć, że dom z szukanym NPCtem jest schowany w załomie, za skałą, tak jakby z tyłu miasta |
Ty patrz, Morrowind jednak ma coś wspólnego z ME... Dajcie żyć
Edit: ketyow, mógłbyś wolniej postować, bo nie nadążam
ketyow napisał/a | A tak masa dzieci neo biega za strzałką i może przejść grę nie czytając dialogów. To jest dopiero porażka dla RPG. |
W FO3 była jakaś strzałka na mapie przy questach? Nie kojarzę...
czterdziescidwa - 12 Września 2011, 21:08
ilcattivo13 napisał/a |
czterdziescidwa napisał/a | Jest jeszcze jedno dno tej nieliniowości: jeśli autorzy muszą zbudować dziesiątki lokacji, z których każdą zobaczy, powiedzmy, 20% graczy, to skutkiem jest masa niedopracowanych, podobnych do siebie miejsc i zdarzeń. |
Szczerze mówiąc, nie spotkałem się jeszcze z taką, jak opisywana przez Ciebie gra. I tak w ogóle, to: a wcale bo nie Czy grałeś kiedyś w Arcanum? Albo w któregoś z pierwszych Falloutów? Są tam dziesiątki lokacji, z których jest każda inna i są one tak powiązane, że trudno w czasie przechodzenia gry którąś opuścić. Zawsze możesz znaleźć jakąś podpowiedź co do lokacji lokacji na mapie: czy to z rozmów z npc-ami, czy w wyniku rozwiązywania questu, itp. Nawet jak za pierwszym razem przechodziłem Arcanum, to znalazłem z 99% lokacji (wszystkie oprócz bodajże jednego czy dwóch małych jeziorek na końcu świata - ale smerfy znalazłem ). I muszę to stwierdzić z całą mocą - nie kojarzę w Arcanum niedopracowanych lokacji - zawsze były różne potwory/przeciwnicy do ubicia, zawsze coś innego można było znaleźć, na jakieś jaja się natknąć, albo jakieś questy załapać. Nawet FO3 był pod tym względem niezły (i z tego co czytam i słyszę, FO:NV wcale nie jest gorszy). Tyle, że takie gry wymagają zaangażowania o wiele większego, niż prościzny pokroju ME i jeśli zaczniesz grać po łebkach, nie wczujesz się jak należy w sytuację bohatera i nie zaczniesz rozumieć świata, to nie ma bata, żebyś miał inne wrażenia niż masa niedopracowanych, podobnych do siebie miejsc i zdarzeń.
|
Grałem w genialne Arcanum i w oba pierwsze fallouty (w oba następne też). To były inne czasy i inne gry. I firma która je stworzyła nie istnieje.
Spójrz: niesamowita lokacja w FO2 to jeden płaski rysunek i masa dialogów. Niesamowita lokacja w FO:NV to obiekty, tekstury, postacie... Według mnie w FV:NV jest bardzo mało takich miejsc. Ta ekonomiczna zasada o której pisałem wcześniej nie działała w Arcanum, ale w dzisiejszych mainstreamach działa.
Nie znalazłem takiego i fanu z fabuły i złożoności w żadnym innym RPGu.
Dzisiejsza nieliniowość jest nudna. Co z tego, że jest masa side-questów, skoro wszystkie do bólu przewidywalne, a dialogi przaśne, przecież nie pisze ich Sapkowski, nie?
Co z tego, że możesz przejść lokację na kilka sposobów, skoro te sposoby to stelth, siła i dyplomacja, i w każdej lokacji działają właściwie tak samo?
Większość gier jest jak średnia książka. Albo średni film. Niczym nie zaskoczy. Ok, mają kilka interesujących momentów, można nawet poklikać jak się nie ma siły na co innego, ale rozsmakowywać się? nie ma sensu. Lepiej przebiec, zobaczyć co lepsze lokacje, zapamiętać kowala któremu nasrali do miecha, supermutanta z Capital Westland, który tłumaczy Ci, że jesteś turystą, Cytadelę... i biec dalej.
Np. film "W stronę Słońca". Fajny, da się obejrzeć. Ale przecież nie będziesz oglądał go 5 razy, żeby wychwycić wszystkie detale. I nie kupisz pakietu zawierającego 3 dodatkowe sceny, nie?
Jest kilka gier, które nazwał bym Sztuką. Np. pierwsze fallouty. Arcanum. Syberia. Jest też masa przeciętniaków. Nie zarzucał bym przeciętniakom, że są za krótkie (liniowe, za mało zawartości...). Nie interesuje mnie ta zawartość, którego nie mają
czterdziescidwa - 12 Września 2011, 21:09
duplikat był
ketyow - 12 Września 2011, 21:12
Wydaje mi się, że w F3 była, w New Vegas jest na pewno.
ilcattivo13 - 12 Września 2011, 21:46
ketyow - ale w FO3 to strzałka do lokacji, a nie do questu.
czterdziescidwa napisał/a | Grałem w genialne Arcanum i w oba pierwsze fallouty (w oba następne też). To były inne czasy i inne gry. I firma która je stworzyła nie istnieje. |
no jak nie istnieje? A kto zrobił FO:NV?
czterdziescidwa napisał/a | Spójrz: niesamowita lokacja w FO2 to jeden płaski rysunek i masa dialogów. Niesamowita lokacja w FO:NV to obiekty, tekstury, postacie... Według mnie w FV:NV jest bardzo mało takich miejsc. Ta ekonomiczna zasada o której pisałem wcześniej nie działała w Arcanum, ale w dzisiejszych mainstreamach działa. |
to tylko dlatego, że dzisiejszy klient zapomniał, albo nie wie, że gra może być lepsza fabularnie i z zachwytem płaci za przerost formy nad treścią.
czterdziescidwa napisał/a | Dzisiejsza nieliniowość jest nudna. Co z tego, że jest masa side-questów, skoro wszystkie do bólu przewidywalne, a dialogi przaśne, przecież nie pisze ich Sapkowski, nie?
Co z tego, że możesz przejść lokację na kilka sposobów, skoro te sposoby to stelth, siła i dyplomacja, i w każdej lokacji działają właściwie tak samo? |
słaby to słaby, ale masz przynajmniej jakikolwiek wybór. Przy Me i jej podobnych żadnego wyboru nie masz. I to jest największy ból.
czterdziescidwa napisał/a | Większość gier jest jak średnia książka. Albo średni film. Niczym nie zaskoczy. Ok, mają kilka interesujących momentów, można nawet poklikać jak się nie ma siły na co innego, ale rozsmakowywać się? nie ma sensu. Lepiej przebiec, zobaczyć co lepsze lokacje, zapamiętać kowala któremu nasrali do miecha, supermutanta z Capital Westland, który tłumaczy Ci, że jesteś turystą, Cytadelę... i biec dalej. |
tak i właśnie przez takie podejście do gier producenci odwalają coraz większą kichę. Nikt już od nich nie wymaga, żeby gra miała sens, żeby wciągała jak chodzenie po bagnach i żeby miała choć trochę logicznej i ciekawej fabuły. A zamiast tego wszyscy (oprócz mnie) chcą biegać i oglądać coraz to nowe dziwy i wynalazki - typu "bo tego jeszcze w grze nie było - zobacz, mogę zrobić potrójne salto i strzelając z kuszy wałowej wylądować na wacku", albo "ty patrz jak te chmury wyglądają, jak w realu, nie?" I tak z rokiem na rok jest coraz gorzej. Przez ostatnie ~3 lata skończyłem tylko trzy "erpegi" wyprodukowane na przestrzeni ostatnich kilku lat: FO3, Drakensang i tego nieszczęsnego Me. Reszta mnie nudzi (jak np. Two worlds) i/lub odrzuca wykonaniem (Wiedźmak)
czterdziescidwa napisał/a | Np. film W stronę Słońca. Fajny, da się obejrzeć. Ale przecież nie będziesz oglądał go 5 razy, żeby wychwycić wszystkie detale. I nie kupisz pakietu zawierającego 3 dodatkowe sceny, nie? |
Z drugiej strony, są takie filmy, jak "Metro" i "Ostatnia walka" Luca Bessona, są filmy Sergia Leone i masa innych, które można oglądać w nieskończoność. Sugerujesz, że powinniśmy się cieszyć, że jest mniej dobrych gier/filmów niż przeciętniaków?
czterdziescidwa napisał/a | Jest kilka gier, które nazwał bym Sztuką. Np. pierwsze fallouty. Arcanum. Syberia. Jest też masa przeciętniaków. Nie zarzucał bym przeciętniakom, że są za krótkie (liniowe, za mało zawartości...). Nie interesuje mnie ta zawartość, którego nie mają |
A widzisz, jak już napisałem, ja mam żal właśnie do takiego podejścia. Mam żal do graczy, którzy mają w *beep* to, w co grają, aby tylko zaliczyć nową grę, a zapominają o tym, że płacą i mogą zażądać więcej. Mam żal do pismaków z "czasopism fachowych", którzy gniotom takim jak Me dają po 10/10 (bo oni tez chcą jak najszybciej zaliczyć nową grę - najlepiej przed konkurencją - i żeby producent/wydawca nie przestał dawać gier dla redakcji) i ogłaszają je "grami tysiąclecia". Mam żal do producentów, którym przestało się chcieć robić dobre gry. I mam nadzieję, że może wreszcie ten trend się odwróci i nie będę skazany prawie wyłącznie na mody i indie-rpg.
ketyow - 12 Września 2011, 21:53
ilcattivo13, a wewnątrz lokacji kolejna (strzałka) do bezpośredniej persony/punktu do którego mamy się kierować. Uwzględnia nawet poruszanie się postaci, więc jak sobie gdzieś pójdzie nie ma szukania. Mozolne poszukiwania w Morku często bywały bolesne, to fakt, ale całkowite pozbawienie usera potrzeby własnej pomysłowości/logicznego myślenia etc. jest przesadą. Szczególnie, że to nie FPS, a gra RPG i to dla dorosłych. Więc jakieś wymagania mam. Tymczasem w trybie HC niby rozgrywka trudniejsza, ale questy można nadal wykonywać nie mając pojęcia o fabule i nie czytając tego co do nas mówią NPC (wystarczy spojrzeć co nakazuje nam pip boy). Ja bym chciał pobawić się w poszukiwacza i potrudzić przy wykonywaniu questa - jak za starych Falloutów, pierwsze podejście do takiego reaktora Gecko to nie było takie hop siup, szczególnie jak się podpadło Lynette i żegnaj. Tutaj solucja jest wbudowana w grę - idź tu, zrób to, itd.
W tym sensie Morrowind się broni przed wszystkimi kolejnymi produkcjami bethesdy, niestety bijąc i oba Fallouty.
ilcattivo13 - 12 Września 2011, 22:13
ketyow - w FO3 wewnątrz lokacji strzałki pokazują tylko wyjście do innej lokacji - nigdy osoby czy punkty w obrębie samej lokacji. A poza tym, niby w sieci nie ma modów likwidujących te strzałki? Tak w FO3 jak i NV? Przyznaj się, że zamiast poszukać, wolisz pobiadolić
No i tak przez analogię - trudność rozwiązania krzyżówki ma polegać na trudności zagadek, czy na tym, że Ci ktoś tę krzyżówkę schował i teraz musisz jej szukać? Bo to drugie mi pasuje do Morrowinda jak diabli
FO3 nie jest grą jakąś szczególnie dobrą. Ale i zła nie jest - przeszedłem ją na absolutnego maksa (wszystkie dostępne dla danej ścieżki "prawości" questy w podstawce i wszystkich dlc). I to dwa razy. Ma sporo ciekawych "myków" fabuły, ma naprawdę dużą liczbę mini-questów związanych z lokacjami i tym, co tam znajdziesz i naprawdę mało które są do siebie podobne. Jak dobrze poszukasz i nie będziesz zawalał questów, to i unikalnych broni/pancerzy znajdziesz całą masę (przynajmniej po jeden/dwa do każdego gatunku - czyli pewnie z pięćdziesiąt sztuk się uzbiera).
Ilt - 12 Września 2011, 22:24
ilcattivo13 napisał/a | czy na tym, że Ci ktoś tę krzyżówkę schował i teraz musisz jej szukać? Bo to drugie mi pasuje do Morrowinda jak diabli |
+1
czterdziescidwa - 12 Września 2011, 22:33
ilcattivo13 napisał/a | ketyow - ale w FO3 to strzałka do lokacji, a nie do questu.
czterdziescidwa napisał/a | Grałem w genialne Arcanum i w oba pierwsze fallouty (w oba następne też). To były inne czasy i inne gry. I firma która je stworzyła nie istnieje. |
no jak nie istnieje? A kto zrobił FO:NV?
|
To Trojka Games? Nawet jeśli ci sami ludzie, to nie ta sama firma. Kiedyś oglądałem ogłoszenia o prace w Trojka Games, myślałem sobie "jak skończę studia, to będę aplikował ".
[quote="ilcattivo13"]
czterdziescidwa napisał/a | Dzisiejsza nieliniowość jest nudna. Co z tego, że jest masa side-questów, skoro wszystkie do bólu przewidywalne, a dialogi przaśne, przecież nie pisze ich Sapkowski, nie?
Co z tego, że możesz przejść lokację na kilka sposobów, skoro te sposoby to stelth, siła i dyplomacja, i w każdej lokacji działają właściwie tak samo? |
słaby to słaby, ale masz przynajmniej jakikolwiek wybór. Przy Me i jej podobnych żadnego wyboru nie masz. I to jest największy ból.
Ale przecież nieliniowość to jakiś tam klocek z którego się skleca grę. Od jednych wymagasz, że były nieliniowe od innych nie. Ja uważam, że jak scenariusz nie jest wybitny, projektanci nie aspirują do Hugo albo Nebuli, to niech lepiej dopracują jedną ścieżkę, która będzie dekoracją dla (dajmy na to) świetnych lokacji, niż żeby się silili na banalną nieliniowość.
[quote="ilcattivo13"]
czterdziescidwa napisał/a | Większość gier jest jak średnia książka. Albo średni film. Niczym nie zaskoczy. Ok, mają kilka interesujących momentów, można nawet poklikać jak się nie ma siły na co innego, ale rozsmakowywać się? nie ma sensu. Lepiej przebiec, zobaczyć co lepsze lokacje, zapamiętać kowala któremu nasrali do miecha, supermutanta z Capital Westland, który tłumaczy Ci, że jesteś turystą, Cytadelę... i biec dalej. |
tak i właśnie przez takie podejście do gier producenci odwalają coraz większą kichę. Nikt już od nich nie wymaga, żeby gra miała sens, żeby wciągała jak chodzenie po bagnach i żeby miała choć trochę logicznej i ciekawej fabuły. A zamiast tego wszyscy (oprócz mnie) chcą biegać i oglądać coraz to nowe dziwy i wynalazki - typu "bo tego jeszcze w grze nie było - zobacz, mogę zrobić potrójne salto i strzelając z kuszy wałowej wylądować na wacku", albo "ty patrz jak te chmury wyglądają, jak w realu, nie?" I tak z rokiem na rok jest coraz gorzej. Przez ostatnie ~3 lata skończyłem tylko trzy "erpegi" wyprodukowane na przestrzeni ostatnich kilku lat: FO3, Drakensang i tego nieszczęsnego Me. Reszta mnie nudzi (jak np. Two worlds) i/lub odrzuca wykonaniem (Wiedźmak)
czterdziescidwa napisał/a | Np. film W stronę Słońca. Fajny, da się obejrzeć. Ale przecież nie będziesz oglądał go 5 razy, żeby wychwycić wszystkie detale. I nie kupisz pakietu zawierającego 3 dodatkowe sceny, nie? |
Z drugiej strony, są takie filmy, jak "Metro" i "Ostatnia walka" Luca Bessona, są filmy Sergia Leone i masa innych, które można oglądać w nieskończoność. Sugerujesz, że powinniśmy się cieszyć, że jest mniej dobrych gier/filmów niż przeciętniaków?
czterdziescidwa napisał/a | Jest kilka gier, które nazwał bym Sztuką. Np. pierwsze fallouty. Arcanum. Syberia. Jest też masa przeciętniaków. Nie zarzucał bym przeciętniakom, że są za krótkie (liniowe, za mało zawartości...). Nie interesuje mnie ta zawartość, którego nie mają |
A widzisz, jak już napisałem, ja mam żal właśnie do takiego podejścia. Mam żal do graczy, którzy mają w *beep* to, w co grają, aby tylko zaliczyć nową grę, a zapominają o tym, że płacą i mogą zażądać więcej. Mam żal do pismaków z "czasopism fachowych", którzy gniotom takim jak Me dają po 10/10 (bo oni tez chcą jak najszybciej zaliczyć nową grę - najlepiej przed konkurencją - i żeby producent/wydawca nie przestał dawać gier dla redakcji) i ogłaszają je "grami tysiąclecia". Mam żal do producentów, którym przestało się chcieć robić dobre gry. I mam nadzieję, że może wreszcie ten trend się odwróci i nie będę skazany prawie wyłącznie na mody i indie-rpg.
Ale ze sztuką jest tak, że jest rzadka. Wybitne dzieła (książki, gry, filmy) są rzadkie. Od reszty możemy wymagać, żeby były solidnym rzemiosłem.
Ja od solidnej rzemieślniczej produkcji nie chcę nieliniowości fabuły i wyborów moralnych. Czytałem dużo lepsze historie niż solidny rzemieślnik może mi opowiedzieć i obserwowałem trudniejsze wybory moralne. W końcu sztuka ma kilka tysięcy lat.
Ja chcę od solidnego rzemieślnika, żeby zrobił coś, co da trochę frajdy z grania - jak będzie się silił na niuanse i przaśne wybory, to mnie zanudzi (patrz FO:NV).
Jeśli chodzi o fabuły, to ja bym liczył na niezależne produkcje. Zdarzało mi się grać przez kilka godzin w undergroundowe, współczesne slashery w trybie tekstowym (grafika ASCII) bo miały coś fajnego. Myślę że będzie tego coraz więcej.
Co do płacenia i wymagania: za FO3 (ten Capital Wasteland) zapłaciłem chyba 120zł. I się zawiodłem. Teraz nie piracę, ale kupuję gry w promocjach: na steam albo w specjalnych seriach. Bo uważam że nie są warte 120 zł, tylko 20, 30. Nie gram dużo, nie kolekcjonuje achievementów i nie spodziewam się cudów.
Ale na cuda czekam. Bo sztuka nie bierze się z wygórowanych wymagań klientów. Do tego potrzeba grupy porąbanych ludzi i czasu? odpowiedniego momentu? chemii? Tego czegoś nieuchwytnego, czego nie wyegzekwujesz jako klient. Możesz tylko docenić, jak się zdarzy.
ketyow - 12 Września 2011, 23:15
Mam ustawiony steam na offline i co? I tak wywala reklamy i nie mogę włączyć New Vegas, bo się (nie gra!) steam aktualizuje. Jak odłączę net to pewnie w ogóle nic nie zadziała. Rzygam już tą platformą. Mam nadzieję, szczerą nadzieję, że Valve zbankrutuje kiedyś wskutek piractwa. Mam w nosie sralf lify jak mnie tak ta parszywa banda traktuje.
Ok, odłączyłem net, w trybie offline nie da się odpalić New Vegas. Nie masz neta, nie grasz. Pierdzielę to, ściągam ujmująco podobną do NV wersję gry zrobioną przez grupę fanów Razor. Nigdy nie wydałem gorzej 150 zł niż na New Vegas. Pamiętajcie moją radę na przyszłość: jeżeli widzicie fajną grę w steam, to udajcie, że ona nie istnieje.
Aha, bo chyba zapomniałem dodać, że jak próbuję odpalić grę w trybie online to odsyła mnie do sklepiku i każe ją sobie kupić. Reinstalacja to jakieś pięć dni update'a zanim się to <kobieta lekkich obyczajów> ściągnie wszystko.
Iscariote - 12 Września 2011, 23:23
Pytanie a propos Steama: ściągnąłem przez Steam demko Spacemarinesa. Na lapku nie poszło. Czy da się to przenieść na peceta, czy jestem naiwny i skopiowanie plików do odpowiednich folderów nie zadziała? Nie mogłem sprawdzić, bo jak odpale steam online na pc to zacina się przy aktualizacji Offline nic nie zadziałało, więc pomyślalem, może nie będzie ściągać plików, które już ma. W końcu to 2gb ściągania, a łącze mam słabiutkie. No ale nie przebrnąłem aktualizacji
ketyow - 12 Września 2011, 23:35
Iscariote, próbuj. Ja właśnie podmieniłem w folderach steamowych jeden pliczek i bach - konfigurator gry po hiszpańsku, gra po angielsku, napisy na pip boyu po polsku, ale odpala się 10 minut krócej, bez steama, no a właściwie to kluczowe słowo samo wystarczy: uruchamia się
Dunadan - 13 Września 2011, 06:56
Nutzz napisał/a | Jedyną słuszną klasą jest Vanguard |
Zgadzam się w 100% i z tym też:
Nutzz napisał/a | zastanawiam się, czy graliśmy w tą samą grę. |
ilcattivo13, wydaje mi się ze nie do końca skumałeś czym jest ME. Nutzz już nieco wyjaśnił, ze to nie jest RPG w starym stylu tylko coś zupełnie innego. Nie nazwałbym też tego "GoW z elementami RPG"... mam wrażenie że oczekiwałeś czegoś totalnie innego a dostałeś co innego i teraz jesteś sfrustrowany
Co do muzyki - stanowi ona jeden z wielu elementów które sprawiają że świat w ME jest tak niesamowity... jak sobie wszedłem do Afterlife za pierwszy razem to stanąłem i gapiłem się na te tańczące seksowne kosmitki i słuchałem muzyki. Czad, szkoda że nie ma takich klubów, hehe
Rozumiem że może ci się nie podobać mechanika gry, fakt, bywa tam ciut za wiele biegania, mogą ci się nie spodobać dialogi, szanuję to - ale to kwestia gustu, tylko i wyłącznie
Nie kumam czasem czemu ludzie nie potrafią podejść do gier obiektywnie
A co ty tam chcesz od fabuły znów... czemu niby infantylna?
Matrim - 13 Września 2011, 08:42
Dunadan napisał/a | jak sobie wszedłem do Afterlife za pierwszy razem |
Ale Afterlife był chyba dopiero w drugiej części
ilcattivo13, jeżeli Cię jeszcze ME nie zniechęciło całkowicie, to spróbuj z drugą częścią właśnie. Przy okazji. Jest lepsza. Dużo. Nie ma powtarzalności lokacji, misje są ciekawsze. Aktorstko jest lepiej (Sheen!). No i fabularnie... Takich "Siedmiu Wspaniałych", a przynajmniej wstęp do tego
Dunadan - 13 Września 2011, 08:52
Matrim, ahaaa... bo ilcattivo13, grał w jedynkę? no ok, jedynka tez mnie nieco zmęczyła miejscami, ale świat mnie zauroczył. Fakt, "dwójka" lepsiejsza
W "jedynce" nie było klasy Vanguard, pojawiła się dopiero w dwójce - graj tą klasą, świetna zabawa
agrafek - 13 Września 2011, 09:01
Cieszę się, że Ilcattivo napisał, co napisał, bo już myślałem, że jestem jakiś dziwny. Przy ME bawiłem się nieźle przez pierwszych kilka godzin, potem mi się odechciało. Brnąłem do końca, w imię zasad urwipołciu, bo lubię space opery i lubię kończyć gry. Nie lubię za to, gdy ktoś mnie kiwa.
Bioware próbowało mnie kiwać w tej grze "misjami pobocznymi" (poleć do kolejnego układu, poklikaj po kilku planetach i poleć na jedną, żeby pojeździć po lokacjach różniących się przede wszystkim kolorami gruntu), próbowało udawać cRPG, choć jedyne, co rzeczywiście można tam było rozwijać to broń. W efekcie ani to nie miało sensownej mechaniki cRPG, ani nie było sensowną strzelanką. Nie zrozumcie mnie źle - nie miałbym nic przeciwko zagraniu w strzelankę z fabułą, gdyby była po prostu strzelanką. Ale ME to ani jedno ani drugie. Bioware chyba zresztą to zrozumiało, bo ME3 ma być jeszcze bardziej zręcznościowy właśnie.
ME, w moim przekonaniu, to eksperyment. Wyszedł o tyle, że gra się sprzedała, nie wyszedł, bo gra stoi w rozkroku i sama do końca nie wie, czym ma być. W dodatku od pewnego momentu staje się nudna. Po co komu "misje dodatkowe", skoro większość graczy z nich rezygnuje, bo misje te nie są w stanie zaoferować nic nowego? Punkty rozwoju dla postaci? Toż w połowie drogi byłem już tak napakowany (grałem żołnierzem), że tylko bossowie byli w stanie sprawić mi pewien problem. Niezbyt duży.
ME nie jest grą fatalną, ale nie jest też grą dobrą. Balans pomiędzy elementami zręcznościowymi a cRPG leży w niej i błaga o litość. Co gorsza Bioware nie wykorzystało potencjału fabularnego tkwiącego w tej grze. Pojawiały się tu odniesienia do KotOR. KotOR wcale nie miał więcej lokacji od ME, możliwe nawet, że miał ich miej. A zobaczcie jak zróżnicowane światy odwiedzaliśmy w tamtej grze - planety o różnych kulturach, w tym architekturze, zasadach społecznych itp. Co więcej każda taka planeta oferowała więcej niż jedną misję poboczną, związaną zwykle ze specyfiką danej planety. Tego wszystkiego w ME nie ma. Rasy niby się różnią, ale nie dość, że nie wychodzą poza schemat "wojowniczy krasnolud" i "zmysłowy elf mędrzec", to jeszcze nie mamy okazji by pozwiedzać planety rodzinne obcych. Wszechświat ME, choć możemy poklikać po sporej liczbie planet, przekraczającej liczbą ilość planet w obu częściach KotOR razem wziętych, jest przeraźliwie pusty.
I naprawdę dałoby się ów wszechświat zapełnić a graczy nie znudzić nawet nie rezygnując z tej eksperymentalnej mechaniki. Ale nikomu nie chciało się o to zadbać. ME cierpi na tę samą przypadłość, co największy jak dotąd przekręt Bioware, czyli Dragon Age 2 - oferuje pozory. Poruszamy się jak po sznurku w zbyt rażąco widocznych dekoracjach, z których zieje pustką.
Iscariote - 13 Września 2011, 09:12
ME2 jest gorsze. Fabuły brak, rozbudowywania postaci brak. Ta gra powstala tylko po to, żeby zagrać w nią kobiecym Shepardem w wersji "bitch" po angielsku ofc Matrim napisał/a | Nie ma powtarzalności lokacji | Nie ma, ale ilcattivo13 nie spodoba się, że nadal mają tylko jedną ścieżkę.
Matrim - 13 Września 2011, 12:06
Iscariote napisał/a | ME2 jest gorsze. Fabuły brak, rozbudowywania postaci brak. |
Fabuła jest, w powiązaniu z jedynką: dalsze losy Sheparda i Normandii, działania Cerberusa i zbieranie drużyny. Nie jestem fanatykiem ME, ale grało mi się lepiej niż w jedynkę. A finał to już w ogóle, mimo zręcznościowatości, działa na emocje.
Iscariote napisał/a | ale ilcattivo13 nie spodoba się, że nadal mają tylko jedną ścieżkę. |
A to już jest coś, co trzeba przyjąć razem z całością
Iscariote - 13 Września 2011, 12:39
Matrim napisał/a | Fabuła jest, w powiązaniu z jedynką: dalsze losy Sheparda i Normandii, działania Cerberusa i zbieranie drużyny. | Shepard, musisz uratować świat. Zbierz zatem drużynę. Tu pojawia się n identyncznych misji polegających na znalezieniu członków załogi. Potem ewentualnie drugie tyle misji polegających na "zdobyciu zaufania" członków załogi. A potem końcowa rozpierducha.
Owszem wątki drugo-trzecio planowe poszczególnych bohaterów można uznać za ciekawe, ale wątek główny jest aż za prosty. Proporcje gdzieś im się pogubiły
Co nie znaczy, że grało mi się źle. Właściwie to nadal ta sama gra. Biegniesz przed siebie, strzelasz do wrogów i oglądasz filmiki. Żadnych innowacji względem jedynki nie dostrzegłem
Ilt - 13 Września 2011, 12:42
Iscariote napisał/a | Żadnych innowacji względem jedynki nie dostrzegłem |
Brak kauczuku, a właściwie "kał-czuku".
Iscariote - 13 Września 2011, 12:43
Ilt, o autko chodzi? Lubiłem nim jeździć i bardzo mi go brakowało
Matrim - 13 Września 2011, 12:52
Iscariote napisał/a | Tu pojawia się n identyncznych misji polegających na znalezieniu członków załogi. |
Ej no, aż takie identyczne to nie były chyba... Ta "fabuła" opiera się właśnie na zadaniach rekrutacyjnych, bo o tym jest ta gra - o zebraniu zgrai zabijaków, jak w Parszywej Dwunastce Szkoda, że To co będzie dalej, będzie w ME3
Nutzz - 13 Września 2011, 13:06
ilcattivo13 napisał/a |
proszę Cię, nie bluźnij Morrowind miał najgorsze dungeony spośród wszystkich erpegów, w które grałem (oprócz ME ofkors). Co z tego, że nigdy nie wiedziałeś na co natkniesz się w kolejnym, a często trafiało się na kluczowe dla rozgrywki rzeczy przypadkiem, skoro wszystkie można było przechodzić z zamkniętymi oczami, a tych kluczowych rzeczy było wcale nie tak dużo, jak to sugerujesz. Nie wiem, czy kojarzysz Daggerfalla - tam jakoś się nie odczuwało aż tak tego podobieństwa lochów i jaskiń, co w Morrowindzie i to pomimo gorszej grafiki. |
Pełna zgoda. Morrowind nie jest godzien Buggerfallowi wiązać sandałów. I jakoś nie przeszkadzało to, że cudem było jeśli Daggerfall pochodził Ci godzinę bez crasha.
Ketyow a to dziwne. Ja daedryczną, bez żadnych modów miałem już po około 30 godzinach gry. Potem rzuciłem to w ciorty bo ile można się męczyć przy najnudniejszej grze w historii (1 miejsce aex aequo z Oblivionem)
Czar lewitacji + oślepiające buty szybkobieżne. Albo zbugowana miksturka przyśpieszająca Cię x3000
ketyow napisał/a | Mam ustawiony steam na offline i co? I tak wywala reklamy i nie mogę włączyć New Vegas, bo się (nie gra!) steam aktualizuje. Jak odłączę net to pewnie w ogóle nic nie zadziała. Rzygam już tą platformą. Mam nadzieję, szczerą nadzieję, że Valve zbankrutuje kiedyś wskutek piractwa. Mam w nosie sralf lify jak mnie tak ta parszywa banda traktuje.
Ok, odłączyłem net, w trybie offline nie da się odpalić New Vegas. Nie masz neta, nie grasz. Pierdzielę to, ściągam ujmująco podobną do NV wersję gry zrobioną przez grupę fanów Razor. Nigdy nie wydałem gorzej 150 zł niż na New Vegas. Pamiętajcie moją radę na przyszłość: jeżeli widzicie fajną grę w steam, to udajcie, że ona nie istnieje.
Aha, bo chyba zapomniałem dodać, że jak próbuję odpalić grę w trybie online to odsyła mnie do sklepiku i każe ją sobie kupić. Reinstalacja to jakieś pięć dni update'a zanim się to <kobieta lekkich obyczajów> ściągnie wszystko. |
Pierwsze słyszę. Większość gier mam na steamie, jedyne problemy wynikają gdy serwer steama pierdzielnie (tak z raz na miesiąc się zdarza) albo nie mam chwilowo internetu.
Dunadan, a to dziwne, jedynka wydawała mi się o wiele lepsza. Tzn. gdybym miał okazję pograć w obie gry jednocześnie, pewnie wybrałbym dwójkę, tak jednak ME2 było w stosunku do ME1 powtarzalne. Plus brak do tego "otwartych" i jakże urokliwych lokacji takich jak Virmire czy Therum. A, no i najgorsza sprawa - naiwne "zbieranie załogi po całej galaktyce". Już wolałem absolutną liniowość jedynki.
Btw. to jak się nazywał w angielskiej wersji szturmowiec w jedynce?
ketyow - 13 Września 2011, 13:42
Ja w Morrowindzie właziłem w każdy krzak, olałem główny wątek, a poboczne to tu to tam chwyciłem i moja gra to zawsze jest chaos, dlatego mnóstwo czasu potrafię spędzić.
Ja ze steamem mam tylko problemy, nie mam pojęcia co mu odbiło, że mi kazał kupować grę, ale nie było chyba tygodnia kiedy grałem, żeby choć sto razy steam nie robił jakiegoś problemu. Pisałem tu wielokrotnie.
ME mi się znudziło, bo nudzą mnie konsolówki, a on ma taką naleciałość po prostu. Jeżeli ME2 nie ma rozbudowy postaci to dzięki za info, na pewno nie zagram nigdy.
Nutzz - 13 Września 2011, 13:56
Nie ma, plus, eq zostało całkowicie zlikwidowane
ketyow - 13 Września 2011, 14:06
I jeszcze ma być ME3? Zwariowali.
|
|
|