Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
Alex - 26 Grudnia 2008, 18:43
A właśnie Narnię oglądałam chyba z rok temu i dla mnie to jeden z filmów do jednokrotnego obejrzenia. Najpierw się strasznie napaliłam, a potem czar prysł
Dunadan - 26 Grudnia 2008, 19:36
A mnie Narnia strasznie się podoba... dubbing też mnie odstraszał ale się zmusiłem... niestety nie było tak fajnie jak w kinie :-/
Agi - 26 Grudnia 2008, 21:11
ihan napisał/a | Planowałam oglądnąć Narnię, chociaż kryptochrześcijańska reklama mnie odstrasza, tym razem jednak odstraszył mnie dubbing. |
Zaczęłam oglądać, ale ze względu na dubbing dałam sobie spokój.
ihan - 26 Grudnia 2008, 22:16
IMHO, dubbing powinien być opcjonalny. Chociaż chyba największa porażka to dubbingowani Przyjaciele, na jakimś TVN7 czy gdzieś lecieli. Niewiarygodne jak można skrzywdzić dobry film.
Powrót Jedi po raz miliardowy. Zniosę dzielnie nową wersję, zniosę nowe tłumaczenie. Ale Hayden w końcowej scenie to dla mnie zbyt dużo. Wrrrrr.
EDIT: konieczność podzielenia się niezwykle istotnymi informacjami niezawartymi w poście-matce.
dalambert - 26 Grudnia 2008, 23:41
Agi, jestem zupełnie odwrotynych poglądów nienawidze głosu lektora który szemrze nad jakimś murzyńskim tekstem - polski duubing jest o wiele lepszy - ale oczywiście jak ktoś woli muruczenie lektorów i udawanie , że słucha po murzynsku to jego wola
Narnia jest znakomita i basta + degustubus
Dunadan - 26 Grudnia 2008, 23:52
dalambert,
Zgadzam się ale:
ihan,
Cytat | chociaż kryptochrześcijańska reklama mnie odstrasza |
Się nie zgadzam...
Nie rozumiem w czym odniesienia chrześcijanizmu są złe... chyba ze oto faktycznie kwestia gustów...
ihan,
Cytat | Ale Hayden w końcowej scenie |
Mnie też to zaskoczyło - kiedy zdążyli to zmienić? zresztą to się kupy nie trzyma - Vader pojawił się jako młody a Obi-wan już nie mógł? zresztą o braku ciągłości to można by długo, ale i po co?
Agi - 27 Grudnia 2008, 00:07
dalambert, nie chodzi o każdy dubbing, akurat ten mi przeszkadzał. Polscy aktorzy podkładający głos brzmieli bardzo sztucznie, nie grali, tylko czytali.
mBiko - 27 Grudnia 2008, 00:07
Najważniejsze, że Yoda nadal wygląda jak kiszony ogórek.
ihan - 27 Grudnia 2008, 09:47
Dunadan napisał/a | dalambert,
Zgadzam się ale:
ihan,
Cytat | chociaż kryptochrześcijańska reklama mnie odstrasza |
Się nie zgadzam...
Nie rozumiem w czym odniesienia chrześcijanizmu są złe... chyba ze oto faktycznie kwestia gustów...
|
Powinnam napisać: nachalna kryptochrześcijańska reklama. Jak każda nachalna mnie odstrasza.
A dubbingu nie toleruję w żadnej postaci. W kreskówkach może mniej przeszkadza, ale głos aktora jest integralną częścią filmu. Cieszę się, że nie mieszkam we Włoszech, bo tam z dubbingiem osiągnęli prawdziwe szaleństwo. Dobrze, że w Polsce mocny ruch fanów wymógł bezdubbingowe wersje Star Wars.
mBiko, Yoda nie jest zielony!
Martva - 27 Grudnia 2008, 09:52
To wygląda jak kiszony ogórek w innym kolorze?
illianna - 27 Grudnia 2008, 10:13
Vicky, Crisina, Barcelona i stary, dobry, neurotyczny, zabawny, na szczęście już nie występujący Woody Allen nic więcej nie trzeba, by dobrze się bawić
najbardziej podobał mi się tekst hiszpańskiego amanta do amerykańskiej mężatki kochajmy się, dzięki temu lepiej zrozumiesz swoje uczucia i jeszcze jeden w odpowiedzi, na propozycję seksu we troje z jej koleżanką, ona mówi, że jego interesuje tylko pusty seks, a on na to: tak nisko się oceniasz?
Witchma - 27 Grudnia 2008, 11:08
ihan napisał/a | Dobrze, że w Polsce mocny ruch fanów wymógł bezdubbingowe wersje Star Wars. |
I Władcę pierścieni
Osobiście jestem zwolenniczką napisów, ale naród by się musiał podźwignąć z analfabetyzmu wtórnego...
Alex - 27 Grudnia 2008, 11:19
mBiko napisał/a | Najważniejsze, że Yoda nadal wygląda jak kiszony ogórek. |
W życiu bym nie pomyślała, że kiszony ogórek potrafi tak śmigać mieczykiem
Najlepsze rozwiązanie to rozumieć wszystko w oryginale, tylko że mało kiedy tak się da, trzeba naprawdę dobrze znać język. Mnie dubbing nie przeszkadza np. w filmach animowanych, gdzie są bardzo żywe dialogi (i często slang), ale w takich filmach jak Star Wars czy Władca, gdzie jest czas, żeby wszystko przeczytać, napisy jak najbardziej. To chyba zależy od rodzaju filmu, znajomości języka i upodobań, jeśli chodzi o lektora czy napisy
ihan - 27 Grudnia 2008, 11:21
No nie wiem, w Szwecji są wyłącznie napisy, a nie wiem czy poziom Narodu tak strasznie wysoki. Ale przynajmniej tam ciężkich pieniędzy na nauką angielskiego nie muszą wydawać, więc może, ten nasz dubbing to lobby szkół językowych.
NURS - 27 Grudnia 2008, 11:37
Witchma napisał/a | ihan napisał/a | Dobrze, że w Polsce mocny ruch fanów wymógł bezdubbingowe wersje Star Wars. |
I Władcę pierścieni
Osobiście jestem zwolenniczką napisów, ale naród by się musiał podźwignąć z analfabetyzmu wtórnego... |
Gdybyś kiedyś popracowała przy napisach zrozumiałabyś, że to kastracja filmu. Z treści mówionych góra 40-50% trafia na napisy. A im dalej w las, tym gorzej. Spłaszczanie treści coraz większe, bo kolejne pokolenia półanalfabetów coraz mniej kumają.
Witchma - 27 Grudnia 2008, 11:40
NURS, tak się dziwnie składa, że wiem jak wygląda tworzenie napisów. I nadal uważam, że to lepsze od grobowego głosu lektora zabijającego wszystkie emocje przekazywane głosem aktorów. O walorze edukacyjnym nie wspominając.
ihan - 27 Grudnia 2008, 11:43
Ale ten sam problem jest z tłumaczeniami książek. Na większości for (forów) literackich jest temat o pracy "tłumoków" - mimo, że czasowo nie są ograniczeni. Zresztą nadal nie ma pewności, czy w dubbingu znajdzie się więcej niż w napisach. Optymalnie byłoby poznawać wszystko w oryginale (w ostateczności musiałby wszystko opracowywać Robert Stiller, bo sama lektura jego przedmów i przypisów to wielka frajda i ma ogromną IMHO wartość poznawczą), dalej jednak uważam, że napisy, nawet przy niewielkiej znajomości języka to mniejsze zło.
Witchma - 27 Grudnia 2008, 11:46
ihan napisał/a | czasowo nie są ograniczeni |
Niestety są i to czasem bardzo.
ihan napisał/a | nie ma pewności, czy w dubbingu znajdzie się więcej niż w napisach |
Niewiele więcej, na dodatek często trzeba się nagimnastykować, żeby długość wypowiedzi pokrywała się z oryginałem, przez co straszne rzeczy mogą z tego wyjść (szczególnie przy tłumaczeniach ze skondensowanego angielskiego na rozwlekły polski).
ihan napisał/a | napisy, nawet przy niewielkiej znajomości języka to mniejsze zło. |
Otóż to
ihan - 27 Grudnia 2008, 11:49
Witchma, rozumiem, że sa ograniczeni terminem kontraktu. Ale wpisanie 10 słów zamiast jednego w kilku miejscach chyba aż tak nie przeciągnie pracy.
Witchma - 27 Grudnia 2008, 11:57
ihan, nie o to chodzi. Żeby tłumaczenie było w miarę dobre i spójne musi trochę poleżeć A jak czytam polskie przekłady niektórych książek, to aż mnie odrzuca nie tylko przez chamskie kalki angielskich struktur (nie wiem, co robią redaktorzy, to przecież kaleczy nasz język), ale i nieścisłości i zwykłe niechlujstwo. I pewnie w większości przypadków wynika to tylko z tego, że wydawca za punkt honoru postawił sobie wydanie czegoś 3 miesiące po ukazaniu się oryginału...
Robiłam raz tłumaczenie próbne dla wydawnictwa, strasznie się nad nim nagimnastykowałam, bo autor bardzo kreatywnie podszedł do języka, redaktor zjechał moje próby, po czym wzięłam wydaną przez nich książkę i okazało się, że wszystkie problematyczne momenty były albo opuszczone, albo maksymalnie uproszczone, przez co tekst stracił cały charakter...
ihan - 27 Grudnia 2008, 12:07
I to mnie właśnie niepokoi gdy czytam książkę i natknę się na jakiś "kfiatek". Bo automatycznie wina obarczam autora, a boli mnie, że może w tej książce było coś genialnego, co mnie ominęło.
EDIT: ale wracając do fimów, przypuszczam, że poziom komplikacji dialogów jest nieporównywalnie niższy i zwykle nie wymaga znajomości bagażu społeczno-socjologicznego. Zresztą na to w filmie i tak nie ma miejsca.
Adashi - 27 Grudnia 2008, 12:46
To właśnie miłość - bardzo przyjemna komedia romantyczna, a może nawet coś więcej Zdecydowanie polecam
Fidel-F2 - 27 Grudnia 2008, 12:48
Adashi, znów się zgadzamy, świetny film, jeden z moich ulubionych, łezki mi lecą strumykami.
Adashi - 27 Grudnia 2008, 12:58
No cóż, Curtis ma dobrą rękę do tego typu scenariuszy. "Cztery wesela i pogrzeb", "Notting Hill", czy dwie części "Bridget Jones" (przy których też maczał palce) także mi się podobały.
Fidel-F2 - 27 Grudnia 2008, 13:12
wymieniasz moje ulubione kom-rom (za wyjątkiem BJ ofkorz)
Adashi - 27 Grudnia 2008, 13:19
Z BJ jest jak z Harrym Potterem, Star Wars i Dukajem - modnie jest ich nie lubić, skoro wszyscy wokół wpadają w zachwyt IMHO, BJ jest całkiem zabawna w swej nieporadności.
Z komedii romantycznych polecam "Igraszki losu" (Serendipity), świetny film.
Fearfol - 27 Grudnia 2008, 13:38
Co do napisów, to myślę że (jak zresztą wszystko) zależy od podejścia człowieka,
z jednej strony dubbing zabija emocje, upraszcza (Narnia) ale z drugiej strony świetnie wykonany dubbing może być jednym z głównych atutów filmu (Shreck i to o 3 krowach z rancza).
Mimo wszystko ja i tak wole oglądać (w większości) filmy z napisami.
Nawet jeżeli, jak NURS zauważył zawierają nierzadko tylko 40-50 % treści dialogów, to i tak nic nie stoi na przeszkodzie, aby resztę usłyszeć po angielsku z ust aktora i przetłumaczyć sobie. Przy dubbingu przeszkadza (technicznie zagłusza) podkład polski.
Oczywiście z czasem (niektórym, szczególnie z mniejszą siłą woli) nie będzie się chciało tłumaczyć ang tekstów i zdadzą się jedynie na napisy.
Ja teraz jest w trakcie oglądania anime (Dragon ball) w wersji ang z napisami. Teksty nie są skomplikowane wiec w większości je rozumiem napisy pomagają mi tam gdzie np: jest szybki dialog, albo ktoś coś nie wyraźnie powie.
Jeden z obejrzanych po ang odcinków włączyłem sobie w wersji tej Rtl'owskiej z lektorem polskim z francuskiej wersji. Jakoś daje sobie rade w tłumaczeniu tekstów nie zawierających nazw własnych, ale jak ma przetłumaczyć imiona , tytuły, zjawiska itd to kompletnie pada.
Fidel-F2 - 27 Grudnia 2008, 13:44
BJ mnie nudzi, raz obejrzeć owszem, ale potem już nie, a pozostale trzy filmy ogladałem po wielokroś i mogę jeszcze
poza tym HP nie czytalem i nie znam, film jakiś widzialem do polowy i nie czuję potrzeby oglądać dalej
SW, jestem fanem zagorzałym i nigdy mnie nie znudzą
Dukaja czytuje tu i tam czasem i oni nie zachwyca ani nie odpycha
no to jak?
a Igraszki losu widziałem raz z przypadku a drugi dla Kate, sam film nie najgorszy ale nie zachwyca
Adashi - 27 Grudnia 2008, 14:07
Fidel-F2 napisał/a | no to jak? |
Rzecz gustu?
Fidel-F2 napisał/a | BJ mnie nudzi, raz obejrzeć owszem, ale potem już nie, a pozostale trzy filmy ogladałem po wielokroś i mogę jeszcze |
A to co innego, owszem mi się te filmy podobały, nie mówię, że kiedyś ich sobie nie odświeżę (4 wesela widziałem kilka razy), ale raczej nie należą one do zbioru moich ulubionych obrazów, które oglądałem nie pomnę ile razy (Złoto dla zuchwałych, Tylko dla orłów, Jak rozpętałem II Wojnę Światową, CK Dezerterzy, Akira, Ghost in the Shell, Blade Runner, Alien, Aliens, czy seriale takie jak Stawka większa niż życie, Z archiwum X, Gwiezdna Eskadra - żeby wymienić tylko kilka pozycji).
shenra - 27 Grudnia 2008, 14:09
Wczoraj miałam serię animowaną. Surf's up, Ratatouille, Horton heres Who. Urocze, rozbrajające, z pointą.
|
|
|