To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Park marzeń [gry] - Co robić? Czyli w co grać?

ketyow - 11 Wrzeœśnia 2011, 23:31

Bad Company 2: "uwierzytelnianie sieciowe pozwala na zainstalowanie i uruchomienie gry na 10 różnych komputerach!"
Ilt - 11 Wrzeœśnia 2011, 23:37

Naraz czy łącznie (gra dziesięciorazowego użytku)?
ketyow - 11 Wrzeœśnia 2011, 23:39

Sądzę, że na 10 różnych komputerach jednocześnie - tak to brzmiało (10-razowego użytku nie miałoby chyba sensu, bo jest też do wyboru uwierzytelnianie za pomocą wykrywania płyty w napędzie - wtedy możemy zainstalować ją przecież i 100 razy). Mi wygodniej po sieci, bo płyta może gdzieś leżeć w pudełku.

Albo jeszcze inaczej. To jest 10-razowego użytku, przy czym jeśli wyczerpiemy ten nakład (odinstalowanie gry regeneruje ilość) to nadal możemy instalować wersję gdzie musi być płyta w napędzie.

Cytat
Uwierzytelnienie sieciowe pozwala Ci zainstalować i uruchomić grę na 10 różnych komputerach. Przy pierwszym uruchomieniu gry wymagane jest połączenie z Internetem.

Zatem tryb single na pewno można odpalić na 10 jednocześnie, nie wiem tylko co z multi, ale chyba w takim razie da się.

Ilt - 11 Wrzeœśnia 2011, 23:43

Tak się tylko upewniam, bo bodajże Spore można było zainstalować trzykrotnie. Znaczy, niespatchowaną wersję, ta z patchem Razor nie miała limitów. :)
ketyow - 11 Wrzeœśnia 2011, 23:46

Wyedytowałem posta. Wygląda na to, że mamy zatem 10 instalacji sieciowych, z możliwością regenerowania, plus dowolną liczbę płytowych, z tymże skoro płyta jedna to ruszy na jednym kompie. Skoro sieciowe korzystają z jednego cd-keya to nie wiem jak z multi. Na lapku mi nie pójdzie, to nie przetestuję. Anyway - duży ukłon wobec gracza, brawa :bravo Tak powinno być z oryginałami.

Tylko update wolny już standardowo diabelnie, szczególnie na łączu 2 mb (choć nie podali transferu, może serwery są wolne).

ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 15:53

ketyow - nie zakładam szybkobiegów. Po dwudziestu minutach biegania z wbitym poleceniem SetRunSpeed 799 zachciało mi się rzygać. Po raz pierwszy w mojej dwudziestosiedmio-już-letniej karierze gracza, zachciało mi się rzygać w czasie gry :| Bo jakiś wyjątkowy idiota wymyślił, że przy widoku TPP kamera koniecznie musi się kołysać :evil:

Enyłej, darowałem sobie odwiedzanie reszty z wszystkich dostępnych planet (zwłaszcza, że nie oferują nic ciekawego) i zrobiłem tylko cały wątek główny.

Grę ukończyłem.

Oto podsumowanie:

1. Czas spędzony w grze. Przejście głównego wątku to max 15h, z czego większość to bieganie i oglądanie filmików. Każdy poboczny system słoneczny z eksploracją 1 planety/księżyca/statku, to dodatkowe 25 do 45 minut (jeśli chcemy odkryć na mapce absolutnie wszystkie lokacje, a są one rozsiane na maksa). Do tego trzeba dodać kretyńskie bieganie po statku po każdym starcie i odwiedzanie wszystkich enpeców z drużyny, bo a nóż widelec któryś chce nam coś ekstraordynarnie ważnego powiedzieć... Czyli, po przeliczeniu wszystkich możliwych do odwiedzenia lokacji i przy średnich wysiłkach, grę można skończyć w niecałe 40h.

2. Fabuła. Sztuczna, skrajnie infantylna i najbardziej opero-mydlana, z jaką się do tej pory spotkałem (i ja narzekałem na Wiedźmaka :? ). Trudność zagadek na poziomie wystarczającym dla zagięcia trzylatka. Questy ... są. Poza wątkiem głównym, który potencjał miał, ale go "zaniebył" w procesie tworzenia gry, reszta to nuda i wciórności... Ale najbardziej wku***ły mnie dwie rzeczy: cholernie nachalna polit-poprawność i to, że gra jest tak liniowa. Do tego nie ma żadnego większego znaczenia dla gry to, czy idziemy w "ideały" czy "renegaty". Pod tym względem ME nawet do pięt nie dorasta KOTORom.

3. Technikalia. Tragiczne celowanie. Tragiczne bieganie. Tragiczna jazda "kałczukiem". Gra postacią siłową, czyli żołnierzem, jest absolutnie pozbawiona sensu. Głównie z powodu spierdzielonego celowania (chyba, że ustawimy ułatwienie celowania na maksa), ale nie pomaga też "aktywna pauza", która dla tej klasy jest po prostu niepotrzebna. Jedyne klasy, które są sensowne do rozgrywki, to te, co mają 100% biotyki lub techniki, albo obie te cechy po połowie. Wybieranie mieszanych wojskowo-technicznych, albo wojskowo-biotycznych profesji mija się z celem, bo tracimy połowę użytecznych w grze umiejętności zyskując takie, które raczej się nie przydadzą (np. na "wuj" komuś umiejętność noszenia ciężkiego pancerza, skoro lekkie pancerze w tej samej klasie mają minimalnie tylko mniejsze współczynniki?).
Do tego broń. Tra-ge-dia. Absolutnie nie ma różnicy, jaką bronią w grze się posługujemy. Poza snajperką, która nie nadaje się do niczego poza strzelaniem do wieżyczek, bo o trafieniu w poruszającą się szybko i zygzakami sondę możemy zapomnieć. Ja przeszedłem grę w większości posługując się, logicznie rzecz biorąc, najsłabszą bronią, czyli pistoletem i nie korzystałem z innych giwer, poza sprawdzeniem ich możliwości.

4. DLC. "Bring down the sky" (czy jak tam to się nazywa) od dziś jest najgorszym dlc, z jakim się zetknąłem. Dodatek dodający 1h (no, może godzinę piętnaście) nudnej gry to nie jest dodatek, tylko kpina.

5. Dialogi. O tym już pisałem. Żenada i jedna po drugiej spacja, spacja, spacja, spacja... Po jakiego "wuja" oni ten dubbing robili. Gdyby nie wywalili kasy na aktorów (którzy wcale tacy ajwaj nie byli), gra w momencie premiery pewnie kosztowałaby z pięć dych taniej.

6. Osiągnięcia. Po wykonaniu "Badacza" przestało mi się chcieć sprawdzać, co jeszcze można odblokować. Zwłaszcza, że profity są mierne, wysiłek (z powodu biegania) duży, a drugi raz w tę grę raczej nie zagram.

Reasumując - pomysł fajny, wykonanie tragiczne. 2/10. Gdybym miał wyjątkowo słaby gust i/lub nigdy nie grał w porządnego ceerpega i/lub miał mentalność ośmio- czy dziesięciolatka (lub też miał dokładnie tyle lat), gra by mi się pewnie spodobała... Ale dzięki Bogu, tak nie jest.

ketyow - 12 Wrzeœśnia 2011, 16:11

:mrgreen:


Ja po pół nocy ściągania update'a do BC2, mogę go odinstalować, żeby odzyskać jedną instalkę. Pod XP (dx9) nie mamy antyaliasingu i grafika jest do luftu. Bez update'a były podobno 4 mapy (teraz jest może 10-12?) bez opisu nawet na ilu graczy, ani która duża, która mała :roll: Te trzy które odpaliłem są maleńkie w porównaniu do BF2. Botów nie ma! Pojeździłem trochę czołgiem, trochę quadem, strzelać nie było do kogo, ale dynamiki więcej się wydaje. Teraz muszę zainstalować win7, żeby była mowa o sensownej grze. Lista opcji ogólnie okrojona. Singiel mnie zbytnio nie interesuje. Ogólnie coś mi się wydaje, że poza grafiką w ostatecznym rozrachunku, to mamy krok wstecz w stosunku do BF2 (choć są dodatkowe tryby oprócz przejmowania flag, ale co z tego jak bez botów nie mogłem zatańczyć, a gry online mi dziś odpadały, bo się ściąga coś w tle). Przypuszczam, że jak wyjdzie BF3, to okaże się, że BC2 ma się tak do serii, jak Vista do XP i 7. Szczególnie, że w BF2 zwykle gram z jedną-trzema osobami i dopychamy grę botami, tu pozostaje rozgrywna internetowa a nie LANowa. 30 zł warta na pewno, szkoda tylko, że wybrakowana w stosunku do BF2. Oby BF3 był już prawdziwą multi-młócką, w końcu BC chyba stawia jednak na singiel.

Nutzz - 12 Wrzeœśnia 2011, 16:13

Ilcattivo, zastanawiam się, czy graliśmy w tą samą grę.

Btw, gra biotykiem czy technikiem to najgorsze z możliwych wyborów. Jedyną słuszną klasą jest Vanguard (nie pamiętam jak go tam na polski przetłumaczyli), czyli mieszanka biotyka i żołnierza. Od biotyka różni się tylko tym, że nie posiada 'singularity', w zamian za co dysponuje umiejętnością 'adrenaliny' pozwalającej dwukrotnie częściej używać umiejętności.

ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 16:23

Nutzz - na ja grałem w te hauno, co to je razem z Syberiami CDA wypuściło w zeszłym miesiącu :| Uruchamiałem je skrótem "Mass effect" (z logiem N7), więc raczej to nie była jakaś inna gra.

Co do umiejętności, to i tak prawie żadnych aktywnych nie używałem. "Piss-toilet" wystarczał cały czas.

Nutzz - 12 Wrzeœśnia 2011, 16:30

Cóż, jeśli nastawiałeś się na grę klasy Baldurów czy innych Icewindów, to rzeczywiście mogłeś sobie zrobić krzywdę. Mass Effect nie jest zły jeśli podejdzie się do niego jak to TPSa z elementami RPG, a nie odwrotnie :mrgreen: Takie Gears Of War z dialogami. Poza tym to podejrzewam że Twoja frustracja mogła wynikać ze złego wyboru ścieżki rozwoju. Podczas gry Szturmowcem z gratisową umiejętnością "karabiny szturmowe" (nagroda za zabicie 200 przeciwników za pomocą owych), najlepiej podczas ponownego przechodzenia gry (czyli z postacią + 40 lvl i sprzętem Widma) zabawa jest przednia.
ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 16:46

Nutzz - skoro trzeba podchodzić do tej gry jako do "TPSa z elementami RPG", to po jakiego grzyba wszędzie w sieci widzę "the best RPG of the year/decade"??? A Baldury i Icewindy na mnie jakiegoś kolosalnego wrażenia nie zrobiły. Co innego Fallouty 1 i 2, Arcanum, Planescape Torment czy Wizardry 7. Nawet KOTORy, mimo że za jakieś szczególnie wybitne gry ich nie uważam, są o wiele lepiej pomyślane i wykonane niż ME.

Normalnie można by rzec: "ME jest kaka-be" :twisted:

Edit: A co mi tam... :twisted:

Nutzz - 12 Wrzeœśnia 2011, 16:51

Już, już, spokojnie :mrgreen:
czterdziescidwa - 12 Wrzeœśnia 2011, 17:01

ilcattivo13 napisał/a
Reasumując - pomysł fajny, wykonanie tragiczne. 2/10. Gdybym miał wyjątkowo słaby gust i/lub nigdy nie grał w porządnego ceerpega i/lub miał mentalność ośmio- czy dziesięciolatka (lub też miał dokładnie tyle lat), gra by mi się pewnie spodobała... Ale dzięki Bogu, tak nie jest.


A muzyka? Przecież muzyka jest świetna. Z taką muzyką nawet najgorsza fabuła wciąga. Dla mnie ME ma najlepszą grową muzykę ever.

No i lokacje. Co prawda nierówne, ale te lepsze są naprawdę dobre. Monumentalne, tajemnicze, obce.

ketyow - 12 Wrzeœśnia 2011, 17:06

Nie było tak źle, aczkolwiek to produkcja, która siłą rzeczy była też kierowana do graczy konsolowych, którzy mają inne wymagania w stosunku do gry niż my ilcattivo i niestety grze się przez to oberwało. Nie tylko tej zresztą, co przeca zrobili z Crysisem - gorsza grafika w dwójce po to, żeby na sapiących xpudłach czy plejstacjach ruszyło. Interakcji z otoczeniem sporo mniej, ech. O ile pierwszy był w jakimś stopniu dla idei, o tyle drugi dla pieniędzy.
Nutzz - 12 Wrzeœśnia 2011, 17:16

Ketyow, akurat to, że Crysis 2 jest brzydszy od poprzednika to wierutna bzdura i nie mam pojęcia jak to się dzieje, że w dalszym ciągu ona funkcjonuje. Miałem przez pewien czas zainstalowane obie te gry i Crysis drugi ładniejszy od jedynki jest nawet bez hi-res packu.

Ogólnie stwierdzam, że Crysis 2 jest od prequela lepszy, głównie ze względu na intensywniejszy, o wiele lepiej chroniony przed cheaterami multiplayer. W rozgrywce single jedynka jednak kładzie dwójkę na łopatki.

Ilt - 12 Wrzeœśnia 2011, 17:27

Nutzz napisał/a
Szturmowcem z gratisową umiejętnością karabiny szturmowe (nagroda za zabicie 200 przeciwników za pomocą owych), najlepiej podczas ponownego przechodzenia gry (czyli z postacią + 40 lvl i sprzętem Widma) zabawa jest przednia.

Serio? Ja się czułem jakbym grał w jakiegoś Serious Sama albo innego hack&slasha. Nie do końca to czego oczekiwałem. :)

ketyow - 12 Wrzeœśnia 2011, 17:49

Nutzz, to Ty bzdury pleciesz. Grafika nadal jest dobra, ale została okrojona. Grałeś na pełnych detalach dx10 w jedno i drugie? Ja z kumplem przeprowadziliśmy sobie taki test i niestety Crysis 2 wypada blado w stosunku do poprzedników. Osobiście mi najbardziej przeszkadza statyczność otoczenia, w jedynce można było siepać ładnie, a dzięki konsolom w dwójce już nie. Tu masz jedno z internetowych porównań
http://www.gamespot.com/f...hics-comparison

ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 18:03

czterdziescidwa napisał/a
A muzyka? Przecież muzyka jest świetna. Z taką muzyką nawet najgorsza fabuła wciąga. Dla mnie ME ma najlepszą grową muzykę ever.

No i lokacje. Co prawda nierówne, ale te lepsze są naprawdę dobre. Monumentalne, tajemnicze, obce.


Nie wiem, jak Ty, ale ja kupuję ceerpega dla fabuły i grywalności, a nie dla muzyki. Muzyki prawie w ogóle w grach nie odpalam (poza niektórymi strategiami), bo tylko mi ona przeszkadza. Tutaj było podobnie - zacząłem grać, stwierdziłem, że nie halo i ją wyłączyłem.
I czy Ty naprawdę wierzysz, że można naprawić dziadowską fabułę i słabą grywalność ME muzyką? Klimat może i się od niej poprawiał, ale tym większa robiła się przepaść między tymże klimatem a fabułą i wykonaniem gry.

Co do tych dobrych lokacji... Cytadela - byłaby fajna, ale jest pusta i bieganie tę fajność zabiło. Eden Prime - nie cierpię liniowych lokacji. Therum - najpierw podróż "kałczukiem", a potem na piechotkę i wreszcie kopalnia - i znowu wszystko liniowo. Niveria, Feros - niby skomplikowane lokacje, ale też przechodzi się je liniowo - jak w pierwszym DOOMie: nie znajdziesz kluczyka, nie pójdziesz dalej. No i czy nie dałoby się bez "kałczuka"? Vimire - gdyby nie zabawa "kałczukiem" na samym początku, to ta lokacja byłaby pierwszą naprawdę dobrą lokacją - do bazy można wejść aż na dwa sposoby - ciekawe, czy od tego wysiłku psychicznego, któryś z twórców nie oszalał :? Ilos - o tu mnie twórcy zaskoczyli - najpierw liniowo na piechotkę, a dopiero na koniec "kałczukiem". No i znowu Cytadela - przy grze bez filmików przechodzi się końcówkę w jakieś pięć minut, więc nie wiem, czy to zasługuje w ogóle na miano "lokacji".

I w prawie każdej lokacji ci atakujący falami wrogowie - normalnie jak w Virtua Cop, albo jakimś innym "celowniczku" na konsoli. Co za "żenua"...

Nutzz - 12 Wrzeœśnia 2011, 18:07

Nie przekonasz mnie, wiem co widziałem. Przyglądałem się teksturom i 'gołym okiem', i przez lornetkę, i różnica jest znacząca - na korzyść dwójki. Światło, odbicia - tu się zgodzę w jedynce lepiej to wygląda, ale taką a nie inną decyzję w pełni popieram, nie są to elementy na które zwraca się szczególną uwagę a znacznie obniżyły one wymagania. Ogólnie - dwójka wygląda lepiej. Z Warheadem nie porównuję bo nie mam/nie grałem.

Ilcattivo, słaba grywalność ME w twoim przypadku wynika tylko z tego że jesteś RPGowym maniakiem :wink:

czterdziescidwa - 12 Wrzeœśnia 2011, 18:16

Mi tam liniowość fabuły i lokacji nie przeszkadza. Nie zawsze. W ogóle myślę że "nie liniowe i "wybory moralne" to są przeceniane słowa klucze. Ja lubię patrzeć na gry trochę jak na film, trochę jak turysta który ogląda co mu reżyser opowiedział.
Kiedy wiem że w trakcie gry przegapiłem 5 zakończeń i jakieś 20 lokacji, to mam wrażenie, że gdzieś mnie oszukano, bo w końcu zapłaciłem za wszystkie zakończenia, nie? ;)

Jest jeszcze jedno dno tej nieliniowości: jeśli autorzy muszą zbudować dziesiątki lokacji, z których każdą zobaczy, powiedzmy, 20% graczy, to skutkiem jest masa niedopracowanych, podobnych do siebie miejsc i zdarzeń.

Z tego powodu np. cierpi Fallout New Vegas. Utknąłem w grze jeszcze przed udaniem się na terytorium legionu, bo mnie niemiłosiernie nudziła. (nie pomyślałem o szybkim biegu i good mode w konsoli).

ME był dostatecznie krótki, żeby mnie nie znudzić; No ale ja grałem z włączoną muzyką:
http://grooveshark.com/#/artist/Mass+Effect/887554

ketyow - 12 Wrzeœśnia 2011, 18:22

Nutzz, nie będę próbował.

PS. W jedynce można ustawić najlepsze tekstury tylko na DX10, czyli nie na XP i nie na karcie gfx wcześniejszej bez odpowiednich shaderów.

ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 19:51

Nutzz napisał/a
Ilcattivo, słaba grywalność ME w twoim przypadku wynika tylko z tego że jesteś RPGowym maniakiem :wink:


Raczej z tego, że to jest po prostu słaba gra. Szkoda, że mało kto ma odwagę to przyznać :wink:

I bez przesady, lubię też fpsy, strategie, kosmiczne symulatory i różne dziwne takie tam (jak na ten przykład "Space Rangers 2" :)

czterdziescidwa napisał/a
Mi tam liniowość fabuły i lokacji nie przeszkadza. Nie zawsze. W ogóle myślę że nie liniowe i wybory moralne to są przeceniane słowa klucze. Ja lubię patrzeć na gry trochę jak na film, trochę jak turysta który ogląda co mu reżyser opowiedział.


no to się trochę kłóci z pojęciem "role playing game", no nie? :wink: Na serio - masz typowe podejście konsolowca: gra ma być prosta, nie za długa, ma być fun i ma ładnie wyglądać, a nacisk ma być położony na "doperfekcjonizowanie" wyników osiągniętych przy kolejnym przechodzeniu gry (stąd te wszystkie, badziewne dla mnie, "osiągnięcia"). Spoko - ja to rozumiem. Tyle, że w tym nie ma nawet za grosz odgrywania roli.

czterdziescidwa napisał/a
Kiedy wiem że w trakcie gry przegapiłem 5 zakończeń i jakieś 20 lokacji, to mam wrażenie, że gdzieś mnie oszukano, bo w końcu zapłaciłem za wszystkie zakończenia, nie? ;)


no wiesz, ktoś złośliwy mógłby powiedzieć, że gry nie można bez końca równać w dół tak, żeby nawet najmniej inteligentny gracz dał radę i poradził sobie ze wszystkimi zagadkami i w ogóle :wink: Ale na serio - dzięki takiemu właśnie podejściu dobre erpegi przechodzi się po kilkanaście razy - vide "Fallout 2", gdzie wystarczy przy tworzeniu następnej postaci zmienić o jeden punkcik wartość Charyzmy czy Inteligencji, żeby gra zaczęła wyglądać całkowicie inaczej.

czterdziescidwa napisał/a
Jest jeszcze jedno dno tej nieliniowości: jeśli autorzy muszą zbudować dziesiątki lokacji, z których każdą zobaczy, powiedzmy, 20% graczy, to skutkiem jest masa niedopracowanych, podobnych do siebie miejsc i zdarzeń.


Szczerze mówiąc, nie spotkałem się jeszcze z taką, jak opisywana przez Ciebie gra. I tak w ogóle, to: a wcale bo nie :wink: Czy grałeś kiedyś w "Arcanum"? Albo w któregoś z pierwszych Falloutów? Są tam dziesiątki lokacji, z których jest każda inna i są one tak powiązane, że trudno w czasie przechodzenia gry którąś opuścić. Zawsze możesz znaleźć jakąś podpowiedź co do lokacji lokacji na mapie: czy to z rozmów z npc-ami, czy w wyniku rozwiązywania questu, itp. Nawet jak za pierwszym razem przechodziłem "Arcanum", to znalazłem z 99% lokacji (wszystkie oprócz bodajże jednego czy dwóch małych "jeziorek" na końcu świata - ale smerfy znalazłem :D ). I muszę to stwierdzić z całą mocą - nie kojarzę w "Arcanum" "niedopracowanych" lokacji - zawsze były różne potwory/przeciwnicy do ubicia, zawsze coś innego można było znaleźć, na jakieś "jaja" się natknąć, albo jakieś questy załapać. Nawet FO3 był pod tym względem niezły (i z tego co czytam i słyszę, FO:NV wcale nie jest gorszy). Tyle, że takie gry wymagają zaangażowania o wiele większego, niż prościzny pokroju ME i jeśli zaczniesz grać po łebkach, nie wczujesz się jak należy w sytuację bohatera i nie zaczniesz rozumieć świata, to nie ma bata, żebyś miał inne wrażenia niż "masa niedopracowanych, podobnych do siebie miejsc i zdarzeń."

A tak w ogóle, to mam wrażenie, że pisałeś to mając przed oczami "Morrowinda". Zgadłem? ;P:

Ilt - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:01

ilcattivo13 napisał/a
Spoko - ja to rozumiem. Tyle, że w tym nie ma nawet za grosz odgrywania roli.

No niezupełnie. ME pozwalało na luźne określenie archetypu postaci (Bezwzględny, Bohater, cośtam jeszcze) i umożliwiało odgrywanie jego roli poprzez różne, skrajne linie dialogowe (bezwzględny - linie renegata etc) i natychmiastowe akcje (Tak? W ME1 też były? Czy tylko w ME2?). :P

ketyow - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:07

Proszę Cię, Morrowind dopracowaniem lokacji Fallouta 3 deklasował po prostu, tak samo Obliviona. To jedna z perełek jeśli chodzi o ilość pracy włożonej w zbudowanie świata. W New Vegas jest już lepiej, bo zamiast masy ogromnych ale prawie identycznych jaskiń etc., porobiono małe (w Oblivionie to czasami ma ochotę się płakać jak trzeba wejść do kolejnej), ale w dużej ilości i różniące się bardziej. W Oblivionie męczyły strasznie, w Morrowindzie nawet mimo tego, że były setki podobnych grobowców, jaskiń czy ołtarzy, nigdy nie wiedziałeś na co natkniesz się w kolejnym, a często trafiało się na kluczowe dla rozgrywki rzeczy przypadkiem, nie dusiły tak strasznie, nie było aż tyle znowu łażenia w podziemiach. Tu dochodzi monotonia samego 3D po prostu. A New Vegas prezentuje tu klasę, bo choć nie ma aż tak zaskakujących miejsc i "innych" jak np. Megatona, to jednak jakimś sposobem udało im się monotonii wystrzec w znacznie większym stopniu. Jak przeszedłem grę, to po wzięciu explorera mało mi gały nie wyszły, jak zobaczyłem, że nagle okazuje się, że nie widziałem połowy lokacji, a przeszedłem dosłownie tuż obok. Ale naprawdę Morrowinda bym się nie czepiał, kilkanaście rodzajów architektury zupełnie różnej i zaskakującej, w zależności od zwiedzanych terenów, naprawdę, gra była robiona z wyobraźnią. Ciężko może znaleźć coś konkretnego czasami, ale to nie gra dla dzieci, co to muszą mieć strzałkę za którą będą mogli biegać, bo inaczej gry nie kupią, bo za trudna.
ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:10

Ilt - jak już pisałem, nie ma praktycznie żadnej różnicy pomiędzy graniem "na idealistę" i "na renegata" poza tym, że gra widocznie preferuje sposób na "ideała" - dostajesz więcej XP, więcej kasy i więcej fantów. Quest kończą się przeważnie tak samo (czyli równie łatwo doprowadzić do krwawej jatki grając idealistą, co renegatem), a zmiana linii dialogowych jest mikroskopijna. Jedyne naprawdę wielkie różnice występują w radiowych komunikatach, jakich słuchamy w windzie w Cytadeli :|

Pamiętasz, jak to wyglądało w pierwszych Falloutach? Jak mając naprawdę złą reputację wchodziłeś do nowego miasta i ludzie nie chcieli z Tobą gadać?

ketyow - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:16

ilcattivo13, a po co gadać? Pierwsze zdobyte statusy to slaver, childkiller i grave digger, a potem tylko bez gadania wytłuc całe miasto jedno po drugim i zostać panem świata!... eee... ten, no, ja zawsze grałem miłą i charyzmatyczną postacią :twisted:
ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:19

ketyow napisał/a
Proszę Cię, Morrowind dopracowaniem lokacji Fallouta 3 deklasował po prostu


proszę Cię, nie bluźnij :twisted: "Morrowind" miał najgorsze "dungeony" spośród wszystkich erpegów, w które grałem (oprócz ME ofkors). Co z tego, że "nigdy nie wiedziałeś na co natkniesz się w kolejnym, a często trafiało się na kluczowe dla rozgrywki rzeczy przypadkiem", skoro wszystkie można było przechodzić z zamkniętymi oczami, a tych kluczowych rzeczy było wcale nie tak dużo, jak to sugerujesz. Nie wiem, czy kojarzysz "Daggerfalla" - tam jakoś się nie odczuwało aż tak tego podobieństwa lochów i jaskiń, co w "Morrowindzie" i to pomimo gorszej grafiki.

Cytat
ilcattivo13, a po co gadać? Pierwsze zdobyte statusy to slaver, childkiller i grave digger, a potem tylko bez gadania wytłuc całe miasto jedno po drugim i zostać panem świata!


właśnie, a co się dzieje, kiedy w ME jakiś enpec Ci się nie spodoba? Żenua...

Ilt - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:21

ilcattivo13 napisał/a
Ilt - jak już pisałem, nie ma praktycznie żadnej różnicy pomiędzy graniem na idealistę i na renegata poza tym, że gra widocznie preferuje sposób na ideała - dostajesz więcej XP, więcej kasy i więcej fantów. Quest kończą się przeważnie tak samo (czyli równie łatwo doprowadzić do krwawej jatki grając idealistą, co renegatem), a zmiana linii dialogowych jest mikroskopijna. Jedyne naprawdę wielkie różnice występują w radiowych komunikatach, jakich słuchamy w windzie w Cytadeli

Ależ ja nie o tym (i tak, z brakiem różnic masz rację; choć w ME2 imo jest preferowany renegat: część przeciwników można załatwić w dialogach poprzez czerwone zachowanie), ja o tym, że można odgrywać wybraną rolę. Co prawda wszystko jedno czy i jaką, ale można. Od razu byś chciał wyraźne różnice w grze. Naprawdę. :roll: :wink:

Cytat
Proszę Cię, Morrowind dopracowaniem lokacji Fallouta 3 deklasował po prostu, tak samo Obliviona.

Oba te TESy w wersji waniliowej są siebie warte. Morrowind jest bagnisto-szaro-pochmurny, Oblivion bardziej kolorowy lecz projektowany na jedno kopyto.
Natomiast w wersji zmodzonej różnorodność i dopracowanie lokacji/świata w Oblivione>zmodzony Morrowind.

ilcattivo13 - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:26

Ilt napisał/a
...ja o tym, że można odgrywać wybraną rolę. Co prawda wszystko jedno czy i jaką, ale można. Od razu byś chciał wyraźne różnice w grze. Naprawdę. :roll: :wink:


ale widzisz różnice pomiędzy jazdą konno po olbrzymiej łące, a jeżdżeniem na koniu zaprzęgniętym do kieratu? :wink:

ketyow - 12 Wrzeœśnia 2011, 20:26

W F3 "dungeony" i inne tego typu lokacje też były identyczne i na dodatek nie można było w nich znaleźć praktycznie żadnego unikatu, których w Morrowindzie było sporo, ale nie tak dużo, żeby psuć rozgrywkę a mieć satysfakcję ze znaleziska. Przestałem z tego powodu grać w F3. Co z tego, że trafiałem na kolejną lokację, skoro wiedziałem, że i tak nic ciekawego w środku nie będzie i będzie wyglądała jak poprzednia? Poza tym Morrowind to nie tylko dungeony, ale i kupa ciekawie zbudowanych miast, na których skupiała się cała gra. Przez 140 godzin nie przeszedłem nawet w połowie głównego wątku, nie zwiedziłem masy lokacji, nie skompletowałem daedrycznej zbroi i dużo mi brakowało do maksymalnego levelu.

Żaden mod nie uczyni z Obliviona gry z klasą. Spędziłem przy nim też masę czasu i jedyne co jest lepsze, to bardziej dopracowany system rzucania czarów. Który można modem w Morrowindzie naprawić. Kruca, był do Morrowinda mod, który bodaj całego Gothika 2 do niego dodawał.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group