To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Autostopem przez galaktykę - kosmiczne jaja albo po prostu dowcipy

hrabek - 2 Kwietnia 2009, 15:54

Powiedz jeszcze ten o kielbasie i wiadrze wody, bo nie slyszalem.
Godzilla - 2 Kwietnia 2009, 16:00

Znam bardziej rozbudowane wersje :wink:

Z dzieciństwa pamiętam taką bajeczkę:

Było to wtedy, kiedy bramy rajskie
Zapinały się na guziki damskie.
Wróble bez strachu
Chodziły w żelaznych pantoflach po dachu.
W słonecznym cieniu, na miękkim kamieniu,
stojąc siedziała młoda staruszka
i nic nie mówiąc rzekła do wysokiego pana
niskiego wzrostu bez zarostu:
jestem bezdzietna z ośmiorgiem dzieci
najstarszy syn, którego nie mam
wlazł na gruszkę, rwał pietruszkę,
cebula się sypała.
Przyszedł właściciel tego kasztana
I mówi: złaź z tego banana.
Mąż mój nie włada rękoma ani nogami,
Niedawno poszedł do portu w środku pustyni,
Gdzie na nabrzeżu były trzy okręty:
Jeden cały, drugiego połowę,
A trzeciego wcale nie było.
Wsiadł na ten trzeci
i dojechał do Gdyni
Gdzie zimowali żółci murzyni... [tu mi się urywa]

Nie pamiętam czy to było dokładnie w tej kolejności.

Albo taki wierszyk ze szkoły:

Powiedział niemy głuchemu,
Że szczerbaty wygryzł włosy łysemu"

Nutzz - 2 Kwietnia 2009, 16:08

hrabek napisał/a
Powiedz jeszcze ten o kielbasie i wiadrze wody, bo nie slyszalem.


No to mniej więcej brzmiał on tak

Więc, idzie głodny ulicą, patrzy siedzi rusek i wcina kiełbasę. Przy nim leży jeszcze jedno pętko.
- Oj, rusku, rusku, taki jestem głodny, daj kawałek kiełbasy
- Nie
- Ale prooooszę
- Nie
- Nie bądź taki
- Dobra. Widzisz to wiadro z wodą? Wypij wszystko to dam ci kiełbasy.
Głodny wypił, więc rusek podaje mu kiełbasę
- Oj, nie, już nie mogę
- No widzisz! Tobie się pić a nie jeść chciało!

mad - 3 Kwietnia 2009, 00:21

Dlaczego samiczki robaczków świętojańskich świecą?

Bo samczyki ręką.

MOFFISS - 8 Kwietnia 2009, 13:47

Pewien góral opowiadał jak to z bacą szli pod reglami, a baca na plecach niósł worek pełny szczurów... Stawał co kilometr i potrząsał workiem...Młody za którymś razem zapytał bacę - po co to robi? Ano widzisz, jak potrząsam NIMI to te szczury gryzą się między sobą, a jakbym tego nie robił gryzły by mnie w dupę.
mawete - 8 Kwietnia 2009, 19:04

Z życia wziete. Moja zona:
"Pojść już po tą małą "hiroszimę" czy niech się jeszcze dziećmi pobawi?"

Studnia - 9 Kwietnia 2009, 14:56

mawete, jak rozumiem Twoja córa jest... Bardzo żywiołowa? :)
Tomcich - 9 Kwietnia 2009, 23:22

Na ławce w parku siedzą dwaj emeryci:
- Popatrz, jak ta dzisiejsza młodzież ma ciężko w tym kryzysie... Jednego papierosa na pięciu muszą palić...
- No, ale dzielne chłopaki. Mimo wszystko się śmieją...
***
Kolega dzwoni do kolegi:
- Wpadaj do mnie, są dwie znajome, zabawimy się!!
- Ładne???
- Wypijemy, będzie ok...
***
Blondynka dzwoni do warsztatu samochodowego.
- Coś mi spod auta kapie, takie ciemne, gęste...
Mechanik:
- To olej.
Blondynka:
- OK. Olewam.
***
Dyrektor do pracownika:
- Panie, pan wszystko robi powoli - powoli pan myśli, powoli pisze, powoli mówi, powoli się porusza! Czy jest coś, co robi pan szybko?
- Tak, szybko się męczę...
***
Żona wysyła męża do sklepu:
- Kup parówki, jak będą jajka to kup 10.
Mąż w sklepie:
- Są jajka?
- Tak.
- To poproszę 10 parówek.
***
Przychodzi do fotografa zebra z pingwinem zrobić sobie zdjęcie.
Fotograf : -Kolorowe, czy czarno-białe?
Pingwin: - A je**ąć ci?!!!
***
Idzie Czerwony Kapturek przez las. Nagle z krzaków wyskakuje wilk - stary zboczeniec i się drze:
- Ha Ha Kapturku, nareszcie cię pocałuję tam, gdzie jeszcze nikt cię nie całował!
Kapturek patrzy na niego zdziwiona i mówi:
- Chyba w koszyk...
***
Laboratorium z chemii. Studentka do koleżanki:
- Co robisz?
- Ekstrahuję...
- Naprawdę?? Zrób mi dwa
***
Kończy się seminarium poświęcone osmozie cieczy. Profesor podsumowuje:
- I tak właśnie ścieka woda. Czy wszystko jest zrozumiałe? Wstaje Murzyn i mówi:
- Ja ciegoś nie rozumiem. Jak to jest: woda ścieka i pies ścieka?

Agi - 10 Kwietnia 2009, 17:59

Tomcich, dawno się tak nie śmiałam, jak z tego dowcipu o parówkach :mrgreen:
xan4 - 10 Kwietnia 2009, 18:06

Agi, ja się wcale nie śmiałem, bo jakbym o sobie przeczytał :mrgreen:
gorat - 15 Kwietnia 2009, 20:29

http://www.funpic.hu/files/pics/00036/00036151.jpg

Puryści językowi mogą się chyba źle tu czuć, reszta zaproszona, ale z własnymi latarkami :mrgreen:

Fidel-F2 - 17 Kwietnia 2009, 06:24

Po pracowitej nocy zmęczona Komarzyca wracała do domu. Marzyła tylko o jednym: Przysiąść w spokoju i przetrawić krwistą kolację, za którą musiała się tyle nalatać.

Pracowity Kornik rył kolejne tunele i drążył przez cały dzień. Zleceń napływało mnóstwo, nie miał nawet chwili wytchnienia. Postanowił zrobić sobie przerwę na papierosa i wyszedł na zewnątrz.

I wtedy się spotkali. Kornik patrzył na ponętne ciało Komarzycy, a ta, obrzucała zaciekawionym spojrzeniem jego muskularne ciało - Bzzz bzzz... - szepnęła Komarzyca. - Bezy bezy - odparł Kornik. To była miłość od pierwszego bzyknięcia. Kochali się jak szaleni, nie przejmując się niczym.

Plotka z szybkością błyskawicy rozeszła się po łące. I wtedy zaczęły się trudności. Świat stanął im naprzeciw. Postanowili zalegalizować związek.Rodziny odwróciły się od nich, a znajomi nie chcieli już ich znać. Zostali wyklęci, odrzuceni od reszty społeczeństwa.

Niedługo pózniej urodziło się dziecko... Potwór zrodzony z krwiopijcy Komarzycy i niestrudzonego drążyciela Kornika. Poczwara, przed którą wszyscy będą uciekać. - Dziecko, które tylko rodzice będą kochać... Z kołyski swymi złośliwymi oczkami spoglądał na rodziców... Tak narodził się ..... komornik.

Agi - 17 Kwietnia 2009, 07:25

:bravo :mrgreen:
dalambert - 17 Kwietnia 2009, 08:10

Fidel-F2, :bravo :shock: :D
Witchma - 17 Kwietnia 2009, 08:37

Dla speakersów:

A panda enters a nice Chinese restaurant and orders a plate of bamboo. The waiter gives it to the panda, and watches the panda eat all of it. Then the panda whips out a gun and shoots the waiter dead. The chef in the kitchen runs out but the panda has already left the restaurant. The angry chef finally catches up to the panda and asks the panda, "Why did you just shoot my waiter?". The panda looks very surprised and asks, "What was so unusal about that?". The indigdant chef replies, "You just can't go around shooting my waiter like that and then leave!". The panda whips out a dictionary and reads out loud the following entry: "Panda: A mammal indigenous to China. Eats bamboo, shoots, and leaves.

dalambert - 17 Kwietnia 2009, 09:36

Witchma, czemu gadasz po murzyńsku :( :?:
Godzilla - 17 Kwietnia 2009, 09:36

Ładne :mrgreen:
Lynx - 17 Kwietnia 2009, 09:40

Fidel-F2, :bravo Witchma, :lol:
gorbash - 17 Kwietnia 2009, 09:42

dalambert, to jest angielski. W murzyńskim by było więcej '!'.
Fidel-F2 - 17 Kwietnia 2009, 09:50

Witchma, :mrgreen:
Witchma - 17 Kwietnia 2009, 10:09

Cytat
Witchma, czemu gadasz po murzyńsku :( :?:


Bo się opaliłam na urlopie i na musk mi przy okazji padło :)

Piech - 17 Kwietnia 2009, 10:41

Witchma napisał/a
A panda enters a nice Chinese restaurant


Ładne.

Race horses talk about their work and the first says "I was racing the other day and doing rather well - thank you - but suddenly I felt this terrible pain in my a*se. I fell over, my jockey also fell and broke his arm. It was a really terrible experience."
Another horse says "Funny you should say that. Just the other day I was racing and was just approaching the last straight section... and then I feel this terrible pain in the ar*e. Needless to say, I fell over, my jockey broke a leg, a couple of other horses stumbled and fell with me."
Another horse says "Funny you should say that because a very similar thing happened to me the other day."
A racing dog was passing by. It stopped and said "Excuse me butting in but I couldn't help overhearing your conversation. This is really an extraordinary coincidence because a few days ago I was on the race course, chasing this rabbit thing, you see, and this time I almost caught it. I am sure I would've caught it, but all of a sudden I felt this terrible pain in my arse. I fell and half of the pack falls on top of me. It was a real massacre!"
Then there is a stunned silence. The horses look at each other incredulously. In the end one stammers: "F*ck me! A talking dog!?"

Witchma - 17 Kwietnia 2009, 10:45

Piech, :mrgreen: :bravo
Godzilla - 17 Kwietnia 2009, 10:48

:mrgreen:
xan4 - 17 Kwietnia 2009, 11:01

Wam to się chyba język forum pomylił ;P:
hrabek - 17 Kwietnia 2009, 11:05

Uwielbiam kawały po angielsku. Ale ten Piecha można bez problemu przetłumaczyć i zachowa sens. Tego Witchmy tak się nie da i dlatego jest taki fajny :)
Agi - 17 Kwietnia 2009, 11:05

xan4, no z twarzy mi to wyjąłeś :mrgreen:

Poprosimy dowcipy obcojęzyczne w dwóch wersjach. Będzie okazja do poćwiczenia
tłumaczenia.
E.
hrabek napisał/a
Tego Witchmy tak się nie da i dlatego jest taki fajny

Co, Witchma nie da rady? Witchma!?

hrabek - 17 Kwietnia 2009, 11:07

Ja na przyklad znam taki:

A certain lawyer was quite wealthy and had a summer house in the country, to which he retreated for several weeks of the year. Each summer, the lawyer would invite a different friend of his (no, that's not the punch line) to spend a week or two up at this place, which happened to be in a backwoods section of Maine.

On one particular occasion, he invited a Czechoslovakian friend to stay with him. The friend, eager to get a freebie off a lawyer, agreed. Well, they had a splendid time in the country - rising early and living in the great outdoors.

Early one morning, the lawyer and his Czechoslovakian companion went out to pick berries for their morning breakfast. As they went around the berry patch, gathering blueberries and raspberries in tremendous quantities, along came two huge Bears - a male and a female.

Well, the lawyer, seeing the two bears, immediately dashed for cover. His friend, though, wasn't so lucky, and the male bear reached him and swallowed him whole.

The lawyer ran back to his Mercedes, tore into town as fast has he could, and got the local backwoods sheriff. The sheriff grabbed his shotgun and dashed back to the berry patch with the lawyer. Sure enough, the two bears were still there.

"He's in THAT one!" cried the lawyer, pointing to the male, while visions of lawsuits from his friend's family danced in his head. He just had to save his friend.

The sheriff looked at the bears, and without batting an eye, leveled his gun, took careful aim, and SHOT THE FEMALE.

"What d'ya do that for!" exclaimed the lawyer, "I said he was in the other!"

"Exactly," replied the sheriff, "and would YOU believe a lawyer who told you that the Czech was in the Male?"

Witchma - 17 Kwietnia 2009, 11:17

hrabek napisał/a
Co, Witchma nie da rady?


Ja zawsze, język polski niekoniecznie :D

hrabek napisał/a
the lawyer would invite a different friend of his (no, that's not the punch line)


:mrgreen:

hrabek - 17 Kwietnia 2009, 11:18

Ten pierwszy cytat, to akurat Agi napisała. Ale odpowiedź znakomita :bravo


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group