To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Pisać każdy może, jeden lepiej... ale czemu???

jewgienij - 31 Sierpnia 2010, 17:45

Króciutka książeczka.

Wyszła w serii Współczesna Proza Światowa

ed. W bibliotekach powinna być

Ozzborn - 31 Sierpnia 2010, 17:48

O widzę, że mamy rozmowę o Nabokovie. Geniusz. Geniusz, powiadam! Lolita to majstersztyk. Blady ogień dosyć długo mnie zajmował, bo ta forma wymagała dużo skupienia (poza tym miałem wydanie z poematem w tłumaczeniu i oryginale). Ale warto. Nie czytałem jeszcze wszystkiego, ale jego sposób narracji i wcielanie się w nie całkiem normalnych osobników zdecydowanie mnie chwyta. Warto przeczytać autobiografię, bo jest niesamowicie dużo niego samego w książkach. Mnie się Sebastian Knight niespecjalnie podobał... i Pnin był trochę o niczym.
Gustaw G.Garuga - 31 Sierpnia 2010, 17:48

Nina Wum napisał/a
Gustaw - Aaaa - co za temat do magisterki! :)

Temat był inny, ale kwestię przypisów musiałem w jego ramach podjąć, no i akurat nawinął się m.in. Nabokov. Znalazłem z niego taki cytacik:
“translations with copious footnotes, footnotes reaching up like skyscrapers to the top of this or that page so as to leave only the gleam of one textual line between commentary and eternity.”
Takimi wizjami robi się koło siebie szum, ale dobrego tłumaczenia robić się nie robi...

jewgienij - 31 Sierpnia 2010, 18:01

Ozzborn, Pnin to pierdółka
Ozzborn - 31 Sierpnia 2010, 18:12

Takie właśnie miałem wrażenie po przeczytaniu - wg. mnie to była taka autosatyra - ślamazarne alter ego pisarza - ale wyszło średnio. Z miniaturek N. uwielbiam też "Oko". Pewnie moglibyśmy gadać i gadać o Nabokovie, ale to chyba nie ten temat... jest w ogóle jego temat?
jewgienij - 31 Sierpnia 2010, 23:46

Nie ma . Tu jest dobre miejsce. Nie pytaj modów, bo zaraz nam zamieszają :D

Oko tak, i Obrona Łużyna, to jeszcze rosyjskie czasy( chociaż Oko może być z okresu niemieckiego)

I wspaniałe wykłady o literaturze: Austin, Dickens, Stevenson, Kafka, Proust, Joyce, Gogol, Tołstoj - sok, czykolada i mniut. Wyszło po polsku, polecam wszystkim miłośnikom literatury.

Ozzborn - 1 Wrzeœśnia 2010, 02:14

Jeszcze parę pozycji mi zostało - będę musiał ruszyć portfelem chyba, albo kartą buwu, bo zasoby bibliotek lokalnych wyeksploatowałem.
O ze świetnych jest jeszcze "Rozpacz"! Natomiast "Patrz na te arlekiny" jest moim zdaniem syntezą jego stylu pisarskiego, podsumowaniem takim.

Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 11:54

Widzę, że spotkałam znawców tematu. :mrgreen:

Wstyd sie przyznać, ale obecnie mam z bibliotekami maleńki problem.
Tym problemem sa tysiąc i cztery dni, które upłynęły od daty zwrotu kilku tomów w pewnej wypożyczalni, będącej mi bardzo z drogi (w istocie, zawitałam tam dwa razy - ten drugi już w roli winowajcy.)książki, które przeczytałam wlożyłam do pudła kartonowego, po czym się przeprowadziłam. Pudło, jak to pudło, nie dawało po sobie znać.
Wszystkie ponaglenia przychodziły, rzecz jasna, na poprzedni adres. :|
Zacne Panie bibliotekarki przypomniały mi o tym hurtowo - zostałam banitą.
Tomy zwróciłam, jednakże żaden chrześcijański bibliotekarz w obrębie murów grodu nie powierzy mi książki, Dopóki Nie Uiszczę.

Tysiąc i cztery dni. Wyobrażacie sobie tę kwotę.

Wiem, wiem - jestem pohaniec niemyty, zakała czytelnictwa. Na razie reorganizuję swe finanse pod wyżej wymienionym kątem. :)

Kruk Siwy - 1 Wrzeœśnia 2010, 11:55

Najgorzej że
Nina Wum napisał/a
niemyty
...
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:17

Nina, naliczają chyba za każdy tydzień, a nie dzień i to są w sumie grosze, chociaż w Twoim przypadku mogło się nazbierać. Niech kartę wyrobi mama, tata, siostra, chłopak, mąż, a Ty będziesz na nią wypożyczać i bibliotekarki nic Ci nie zrobią prócz robienia min 8)
Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:27

Kruku, to była hiperbola. :D

Jewgienij - naliczają, i jak jeszcze. Siedemset złotych polskich naliczyli. :shock:

Dziękuję za radę - myślałam o tym, ale nie sądzę, by możliwe było wyrobienie karty bibliotecznej per procura. Zaś lepsza połowa ma taką pracę, że zaczyna
przed otwarciem, a kończy - po godzinach zamknięcia wszelkich bibliotek.
Trzeba będzie przeboleć. I zabulić. :cry:

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 12:49

Niech zmieni pracę, albo Ty zmień faceta. Książki są przecież najważniejsze! :mrgreen:

Nie wyrobisz karty na niego, musi przyjść osobiście, tak mi się zdaje. Ale to przecież może być byle kto, oby pełnoletni. Wyrabia tylko kartę, a Ty z niej korzystasz. Siedem stówek płacić to masakra. Wolałbym iść siedzieć :D

Edyta: Biblioteki przygotowały się na godziny pracy Twojego faceta i otwarte są różnie :wink: . We wtorki u mnie na przykład od rana do 14 albo 15. Trzeba tylko chcieć. W dodatku, jeśli aktualna jest Warszawa przy Twoim aviku, to masz bibliotek do wyboru i koloru. Załatw to wreszcie, bo Ci Nabokov przepadnie :lol:

Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:25

Ja też, Jewgnienij.
Albo szczoteczką do zębów podłogę w wypożyczalni wyszorować.

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:27

Właśnie wpisałem Ci Edytę u góry
Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:42

Dziękuję. :)
Pomieniony facet pracuje 12 godzin dziennie. Przerwy na polatanie po mieście nie są przewidziane.
Cóż, to ostatnia faza projektu.

Załatwię jakoś, nie ma obawy. Długo bez regularnych dostaw świeżej prozy nie wytrzymam, a ileż można męczyć przyjaciółkę pożyczajstwem.
Warszawa jest aktualna. I w tym właśnie rzecz - bazy danych bibliotek stołecznych zostały połączone siecią, ban obejmuje je wszystkie. To tak, jakby bóg Od Książek widział Cię w rzucie izometrycznym i wiedział, co przeskrobaleś. ;)

Już przestaję mantykować. Mówmy o literaturze.

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:46

No to zaczynaj.
Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 13:53

Jeśli napiszę po prostu: "Co zaczepistego czytałeś ostatnio z polskiej fantastyki? Coś intelektualnie zakręconego, tak, żeby mózg zaiskrzył?" - to padniesz, czołem wbiwszy gwóźdź w podłogę, mam rację? ;)
Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:12

Tak myślałam. :(
Agi - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:14

Nina Wum napisał/a
Jeśli napiszę po prostu: Co zaczepistego czytałeś ostatnio z polskiej fantastyki?

To ja napiszę, że to offtop i odeślę do "Ostatnio czytanych" :twisted:

Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:28

Agi, zaglądam tam regularnie. :)

Dobra, mam mniej banalne pytanie. A propos tematu, tj. pisania.
Początkujący autor dobrze uczyni, jeśli powstrzyma się od porywania na wielkie formy - może wyjść kolumbrynowy gniot. Tak myślę.
Należy tedy pisać opowiadania. I tu zagwozdka. Historie do głowy przychodzą różne, niektóre zatłoczone bohaterami, o fabule dość wieloskrętnej. Czy warto taki pomysł przykrawać i przemieszczać mu kości, by wszedł w te 60 tysięcy znaków?
Czy lepiej rzecz odłożyć na strych, owinąwszy bibułką - do czasu, aż pisacz osiągnie sprawność warsztatową, pozwalającą pomyśleć o książce (albo też pomysł z perspektywy czasu okaże się nie taki miodny znowu.)
Sprawa żywotnie mnie interesuje.

Agi - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:31

Jako czytelnik doradzałabym to drugie, po zrobieniu notatek, żeby pomysł w niebyt nie odleciał.
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:33

Agi, ten wątek usycha i potrzebuje trochę lania wody :wink:

Nastawiam się na Oberki Wita Szostaka, a ostatnio z polskiej fantastyki ruszył mnie Dukaj z Extensą, jako piękną metaforą z zakresu fizyki, gdzie paradoks Podolskyego ( zdaje się) gra w sferze ludzkiej, jako wyobcowanie i życie na pół.

Matrim - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:38

Nina Wum, a ja bym doradził tak - choć to bardziej logika i racjonalizm, niż pisarskie doświadczenie :) - Jak masz pomysł na historię zagmatwaną, tłoczną od bohaterów i i z fabułą wielopiętrową, to spróbuj je upchnąć w opowiadanie i oceń sama, czy się do czegoś nadaje. Zawsze możesz opowiadanie rozbudować później. Ewentualnie, wykrój z pomysłu jeden w miarę samodzielny wątek, który zamkniesz w opowiadaniu. I to samo - oceń, czy się obroni, czy może niezbyt.
Nina Wum - 1 Wrzeœśnia 2010, 14:42

Jewgienij, Dukaj. :) Lubię to wrażenie po pierwszych kilku stronach jego książek: "Nie ma stryja, żebym to coś zrozumiała!" - i wrażenie po zakończeniu lektury, gdy już neurony poprzemieszczały się, brzecząc - "A jednak". :D
Szostaka nic jeszcze nie czytałam. Sprawdzę sobie.

Nie rozlewałam żadnych płynów. Naprawdę chciałabym to wiedzieć.

Matrim - to brzmi rozsądnie. :)

jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 17:06

Co do warsztatu, to piszecie trochę tak, jakby do opowiadania nie trzeba było umiejętności formalnych i miałoby być czymś w rodzaju szkółki w drodze na uniwersytet powieści. Opowiadanie wymaga takiej samej, jeśli nie większej dyscypliny jak saga. Nie jest żadnym ćwiczeniem, to znaczy - nie powinno być. Początkujący zdobywa pewną wiedzę o gospodarowaniu czasem i przestrzenią fabularną, ale równie dobrze może tego się uczyć pisząc powieść. Zależy od pisarskiego temperamentu.
Kai - 1 Wrzeœśnia 2010, 17:08

Nie wspominam o bardzo bogatej kartotece rozmaitych informacji, faktów i danych, to pewnie wszyscy wiedzą. Nawet fantastyka nie może fruwać w nicości.
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 17:25

Od tego mamy sztab pracowników na 3/4 etatu :mrgreen:
Kai - 1 Wrzeœśnia 2010, 17:27

jewgienij, kto ma to ma :mrgreen: Ja mam gugla i encyklopedię (w odwrotnej kolejności, tak samo jak najpierw jest słownik, potem ling.pl). No i trochę tego, co mnie usiłowali nauczyć na studiach. Kompletnie nie mam nic przeciwko odlecianym pomysłom SF, ale to, co już nauka wie i zna, powinno trzymać się kupy.
jewgienij - 1 Wrzeœśnia 2010, 17:35

Jako baza, owszem.

Ale fantastyka jest po to, żeby zaszaleć, nawet wbrew obowiązującej nauce, byleby samo w sobie trzymało się kupy.

Kai - 1 Wrzeœśnia 2010, 17:41

A żeby się trzymało, jakieś podstawy trzeba jednak mieć. Prawdę mówiąc, mam z tym problemy, moje opowiadania muszą trzymać się kupy, inaczej nie jestem w stanie ich dalej podać. No i piszę głównie fanfiki (do "Buckland News" a jeden się nawet na Esensję załapał, dalszych ambicji nie mam), samodzielna powieść leży w trzech egzemplarzach i tyluż wersjach na kompie, w szufladzie i w mojej głowie.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group