Konwenty dawno minione - Falkon 2011 - bogowie przyjęli wyzwanie!
mBiko - 13 Listopada 2011, 20:53
Pierwszy powrócony.
Strat w ludziach i sprzęcie nie zarejestrowałem, za to wiele innych zdjęć będzie za czas jakiś (miesiąc?).
Serdecznie dziękuję za wspaniałe towarzystwo i znakomitą zabawę zarówno wszystkim starym znajomym, jako osobom świeżo poznanym.
Wielka buźka.
ilcattivo13 - 13 Listopada 2011, 21:49
Drugi też. Hrabiego z Agatką i Karolem też odstawiłem (względnie) na miejsce.
dalambert - jeszcze będziesz żałował tego pytania o foty. I nie dlatego, że nie mogłeś być z nami, tylko dlatego, że będziesz miał problemy z wyparciem tych fot z pamięci
********************
Krótkie podsumowanie: Falkon 2011 = Pyrkon 2010. Burdel organizacyjny na tym samym poziomie. Ilość autorów, którzy się pojawili, takoż (choć na Pyrkonie było więcej tych, na których obecności nam bardziej zależało). Ilość "zajęć", w których uczestniczyliśmy, waha się pomiędzy 4 a 8 (na setkę lub więcej punktów programu), czyli tu też jest bardzo podobnie (ale Falkon był czterodniowy, a Pyrkon trzydniowy).
Falkon miał jednak jedną wyraźną przewagę - "rządziliśmy" w większym gronie
Z tego na czym byłem, najlepiej oceniam dwie prelekcje "dzikozachodnie" Aleksandra Alexa Daukszewicza z grupy Lans Macabre: o Alamo i o rewolwerowcach. Jeśli ktoś interesuje się tymi klimatami i pojawia się na konwentach, to polecam prelekcje "Alexa". Zwłaszcza, że zapowiedział już kontynuowanie tej tematyki na innych konwentach
Aha - jako wspomaganie drużyny (Agnieszka , smert i pewna absolutnie nie zmartviona maskotka ) wziąłem udział w konkursie filmowym, gdzie zajęliśmy 3 miejsce.
Enyłej, dzięki wszystkim za spotkanie i możliwość naładowania akumulatorów na następne, ciężkie tygodnie
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Zsiadłe!
Martva - 13 Listopada 2011, 22:46
Ja melduję że no może nie to że żyję, ale że zacytuję Ziutę - jestem. Chomik też jest i żyje, bo nie wiem czy ma siłę forumować. Było mega. Dziękuję Wam :*
shenra - 13 Listopada 2011, 23:04
Potwierdzam, obecna Było jak w moim podpisie(pierwszym) Konkretniejsze info jak znajdę chwilę i ochotę. Foty jak Martvica je opanuje, bo ciutkę ich jest.
mawete - 13 Listopada 2011, 23:09
przesiądź się
shenra - 13 Listopada 2011, 23:15
mawete, ładne masz buty
charande - 13 Listopada 2011, 23:25
Po Falkonie
Program słabszy niż w poprzednich latach, choć częściowo zrekompensowała to perełka w postaci wystąpień Wattsa (kto nie był, niech żałuje). Faktycznie było trochę bałaganu, ale ci uczestnicy, którzy pojawili się dopiero w piątek, chyba nie odczuli tego tak, jak ci, którzy przyjechali w czwartek.
Przepraszam, że się nie integrowałam towarzysko, ale już w sobotę zaczęło mi wysiadać gardło i wolałam się ewakuować do domu. W niedzielę po 3 godzinach mówienia, mimo mikrofonu, wysiadło ostatecznie
Cieszy mnie, ale i trochę niepokoi duża popularność prelekcji o trucicielach
mBiko - 14 Listopada 2011, 08:45
Faktycznie programowo nie było szału, dodatkowo drażniło ubywanie niektórych punktów niemalże w ostatniej chwili. Szczególnie w bloku literackim przydałaby się większa dbałość organizatorów.
Lowenna - 14 Listopada 2011, 08:51
Dzięki za fantastyczny weekend
Organizacyjnie to był najgorszy konwent, na jakim byłam. Jednak najważniejsze jest to, że mieliśmy okazję się spotkać i wspólnie bawić przez te 4 dni
Kasiek - 14 Listopada 2011, 09:52
Bożesztymój, jak było super. Miałam się ochotę rozpłakać wracając w sobotę o 1 z knajpy, bo to już koniec... Strasznie fajnie było Was zobaczyć...
mBiko - jeszcze raz wielkie dzięki za prezent, mam nadzieję, że od razu nie założę Pasożytowi, zebyś jednak nie musiał wymieniać Następnym razem poszukam lokalu z salą do tańca
smert - za dyskusję o jedzeniu, pizzę i współczucie ze względu na "post"
Od soboty zaczynam nienawidzić Darka Domagalskiego za opowieść o Supermanie z Nordconu - śni mi się to teraz
ilcattivo, Mart,a shenra - jak mi Was brakowało
mawete merci za toast
Wszystkim dzięki za naładowanie akumulatorów na dłuuugi czas (chlip). Ma nadzieję - do zobaczenia na Avangardzie...
edit w niedzielę o 12.30 zadzwonił do mnie ktoś z orgów czy zamierzam zjawić się na prelekcji, która powinna trwać od pół h.. Powiedziałąm, że przecież wysłałam maila, że mnie nie będzie, a potem potwierdziłam, że na pewno mnie nie będzie, kiedy dostałam zwolnienie... "Ale mail nie doszedł". "Do Rafała Dębskiego też nie. Proponuję zmienić skrzynki pocztowe"
Martva - 14 Listopada 2011, 17:25
shenra napisał/a | Foty jak Martvica je opanuje, bo ciutkę ich jest. |
Ja i Picasa nie jesteśmy dziś w dobrych sto... kontaktach.
Martva - 14 Listopada 2011, 22:16
Och, obstawiam okolice czwartku albo piątku. Nie wiem jak długo można :/
Mars - 14 Listopada 2011, 22:18
Doberek
Z tej strony nowo zwerbowany akolita Marks Na falkonach bywam od paru lat i muszę powiedzieć, że ten był najlepszy i to nie ze względu na to co działo się na konwencie, ale poza nim A sam konwent... Nie mam większych zarzutów poza paroma zdarzeniami np jak jeden mangowiec w szatni nie chciał mi wydać płaszcza, bo powiedział, że mnie nie obsłuży. Nie mam pojęcia o co mu chodziło. Na pewno nie zapomnę tego jak czwórka gamedeków zgubiła się w hotelu po wspólnym piwerku w Trakcie Królewskim I jeszcze jedna ważna rzecz o której trzeba wspomnieć: z falkona przywiozłem bardzo cenny autograf:
Witchma - 14 Listopada 2011, 22:25
Mars, to teraz jeszcze zapoznaj się dokładnie z Regulaminem, ze szczególnym uwzględnieniem punktu 2.
mBiko - 14 Listopada 2011, 22:27
Khem, właściwie nawet miło Cię widzieć, ale proponuję ekspresem udać się do wątku Biją, bo inaczej moderacja się zirytuje.
Ed.
Się spóźniłem z ostrzeżeniem, teraz zje Cię kot Witchmy.
Mars - 14 Listopada 2011, 22:37
Poprawiłem się. Może nie zje. Ale sroga moderacja tu panuje.
shenra - 14 Listopada 2011, 22:41
Okeeej. Może pokuszę się o mini relacjonejszyn z tego zacnego zjawiska jakim był Falkon. Ekhem, mam nadzieję, że niczego nie potupam
Czwartek: The Obłęd begins...
Jak to bywa w świecie PKP, o przechorych godzinach porannych zostało nam dane zakotwiczyć się w fantastycznie trzęsącym, standardowo niewygodnym środku transportu jakim jest gąsienica szerokotorowa zwana "Speed, obłędna prędkość do Lublina". Oczywiście w przypadku Chomika nie obyło się bez przygód, bo przecież kto się z chomikiem na głowę zamienił, kanarkiem nie zdechnie. A zatem, gdy większość, a w zasadzie prawie cała ekipa koczowała już na dworcu i wypatrywała gryzoni pełzających po peronie, owe gryzonie sztuk jedna postanowiły wsiąść nie do tego tramwaju co trzeba i zamiast skręcić w lewo ku falkonowemu transportowcowi, skręcił w prawo i ze stoickim spokojem stwierdził, że nie wyrobi się na ciapąg. Poinformowawszy ekipę, że ma piersią własną zatrzymać pojazd(Martva pewnie dałaby radę) zawołał Chomik taryfę. Przeuroczy pan kierowca z równie stoickim spokojem co Chomik orzekł, że nie zdążymy na ciapąg, gdyż albowiem była 7:12, a ciapąg startował o 7:25. Nie spiesząc się zbytnio, a przynajmniej przesadnie, uroczy pan kierowca podwiózł mnie pod sam peron i jeszcze miałam trzy minety, tfu minuty w zapasie. Staczając się z gracją ze schodów nadziałam się na smerta, który oznajmił, że właśnie gnał do konduktora. Szczęśliwie zakończona pierwsza relokacja falkonowa nastroiła mnie pozytywnie względem przygód, bo skoro tak się zaczyna, to potem będzie tylko ciekawiej. Ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu podróż do Lublina upłynęła nam jak na nasze standardy "normalnie".
Wysiadnąwszy z ciapągu stwierdziliśmy, że jest dramatycznie zimno(co jak się okazało w stosunku do dni późniejszych, było ciepło). Jakoże przybyliśmy nieco wcześniej, niż szanowny Falkon miał się rozpocząć, zawołaliśmy furmankę, która dostarczyła nas wprost w objęcia knajpki konwentowej, gdzie zgodnym chórem postanowiliśmy napić się pierwszego konwentowego piwa. Tak, moi państwo Martva również piła piwo
Po krótkim czasie, który spożytkowaliśmy na uzupełnienie baterii żoładkowych, pojawił się niczym Don Pedro z krainy Deszczowców(czytaj Łodzi) mBiko i jego wdzięczny kapturek. Gdy jeszcze wylewnym przywitaniom i konsumowaniu nie stała się zadość, otrzymaliśmy przekaz telepatyczny od Lowenny poprzez telepatyczną komórkę mbikowską, że kolejka do akredytacji zastartowała. Nastrojeni pozytywnie garstką bąbelków i pozytywnych wizualizacji ruszyliśmy do boju. Niestety już na ostatnim zakręcie przedWYSPOWYM wskaźnik optymizmu poleciał na ryj. Nawet nie chodziło o to, że Lowenna nam rozmiar kolejki w XXX-elach podała, to mogliśmy zrozumieć, przecież konwent bez kolejki jest jak Cthulhu bez macek, tylko o fakt, że organizatorzy nie podzielili tego sznurka wiernych na przedpłatę i niedopłatę. Czyli przygód konwentowych ciąg dalszy. Koniec końców, jednak wpadli na ten genialny pomysł, z tym, że "nasza" przedpłatowa kolejka miała dziwną tendencję do nieruszania się z miejsca Dopiero w drugich drzwiach okazało się, że siedzi przy stole obsługującym naszą sznurówkę jeden sympatyczny człowiek, a koleżanka obok i tak załatwia tych co im się płacić wcześniej nie chciało. ZONK
No nic, ponarzekałam, łoni, czyli Ziuta, smert, Lowenna, mbiko, Martva tyż ponarzekali. Chociaż nie, w kolejce nawet było zabawnie, dowcipów nie przytoczę, bo to mocna rzecz była
Otrzymawszy wreszcie upragnione reklamówki z gadżetami, oczoje...ne opaski na łapki i identyfikatory z Dionizosem(dlaczego z Dionizosem?????) udaliśmy się niecnie do Internatu, licząc na to, że będzie tam urocza dziewczynka, tudzież mroczny chłopie, ewentualnie pani Zosia z portierni i udostępnią nam nasz segmencik. I tu kolejne rozczarowanie, bo nic takiego nie nastąpiło. Osobiście się przeraziłam, że faktycznie będziemy czekać na pełną godzinę, aż któryś z orgów przyprowadzi grupę konwentowiczów z Wyspy do Internatu(uwaga droga wygląda mniej więcej tak: prosto, światła w lewo, schody, stop= czyli coś, czego samemu nie da się pokonać, tylko trza iść grzecznie za przewodnikiem stada). Mniej więcej za piętnaście piąta otworzyły się wrota, przez które wkroczyła grupka naszych współwspaczy razem z Lokim, który przeprosił za spóźnienie(co dało nam do myślenia, że była to grupa z godziny 16, ole!) Gdy już dogadaliśmy się w sprawie pokoju i zostaliśmy do niego wprowadzeni(jakby znalezienie numerka na drzwiach też stanowiło wyzwanie, no ale na Falkonie wszyscy przyjmowali wyzwanie ) okazało się, że brakuje jednego łóżka Dogoniwszy Lokiego, zasugerowaliśmy mu zmianę lokacji, bo pomimo wcześniejszej roszady naszych uczestników przewidywaliśmy jednak 7 a nie 6 osób(skończyło się na 6, ale to już inna historia)
Dobra koniec o łóżkowaniu(sasa, tak wiem o czym myślicie świntuchy ) Bezpiecznie zasegmentowani mieliśmy wreszcie czas, żeby zadecydować jakiż to punkt programu zainauguruje tegoroczny Falkon. Jeśli mnie pamięć nie myli, było to spotkanie z Fabryką Słów(tutaj macham do Tomka ), na którym o ile mnie pamięć znów nie myli(a ilość wznoszonych przez te cztery dni toastów, mogła ją nieco zaćmić) to byliśmy tam wsie. A nawet więcej, bo wzbogaceni o maweta i lakeholmena, który w międzyczasie dojechał(żeby nie powiedzieć doszedł) do nas na własną rękę No dobra, niektórzy zaczęli wcześniej, tzn o 18, czyli smert zmierzył się z konkursem o klasyce roka. Było to niemal starcie tytanów, ale wyszedł z niego wzbogacony o nowe doświadczenia.
Właśnie mi się przypomniało, co to się działo między 17 a 20 zanim zaglądnęłam na FS. Otóż jak się pewnie domyślacie, konwentowe wieczory w internacie nie mogą się obyć bez specyficznych punktów programu, a w zasadzie bez pewnych łagodzących gardło mikstur. Ponieważ knajpiane rozrywki mieliśmy zacząć na dzień następny dopiero, trzeba było jakoś się uporać z tym faktem. Wraz z Martvą dzielnie postanowiłyśmy obadać, jak wygląda sytuacja sklepowa w okolicy. Nasi "mężczyźni" złożyli zamówienia alkoh...tfu(bo tu przecież i Falkon czyta) bezalkoholowe, sztuk(kuźwa prawie mi rękę urwało!!!) i dziarskim krokiem udałyśmy się do czegoś co się zwać miało Olimp w poszukiwaniu Almy. Uwaga, tak Olimp wyrósł przed nami niczym łośmiornica wynurzająca się z odmętów oceanu. I miał kuźwa ze 3 segmenty, mapki prowadzące nas uj wi gdzie, bo tam, gdze według nich była Alma, znajdowała się ściana... A może to były drzwi do Narni? Wytupałyśmy stamtąd, Martva w szoku, ja w nieco bardziej intensywnym stanie(nienawidzę kompleksów handlowych) Wtedy z pomocą przybyła nam Biedronka, przynajmniej tak nam się wydawało. Niestety okazało się, że nie ma w niej ani kubeczków plastikowych(ostatecznie piliśmy w kubeczkach po actimelu, przynejmniej Ci twardzi, znaczy dzielni, którzy nie wzięli kubeczków mbiko, tylko uszalowali moją inwencję twórczą), ani także wiśn...znaczy soku wiśniowego Nieco podłamane tym, że jednak trzeba będzie znaleźć Almę wyszłyśmy i w oko wpadła nam stacja benzynowa... I jednak musiałyśmy Almę znaleźć
Obładowane wiśn... sokami z różnych owocków wróciłyśmy do internatu i... koniec dygresji
Ok, po spotkaniu z FS nie zmieniając wcześniej zajętych pozycji poczekaliśmy na dwóch Nerdów, z czego jednego w postaci lucjusza, zwanego dalej luckiem i jego prelekszyn o dwóch owych Nerdach w kinie. Ponoć miało to coś wspólnego z wpływem na RPG, ale generalnie fajnie się oglądało puszczane fragmenty walk z różnych flmów. Przepunktem tegoż występu był sam lucek, podkładający dubbing pod niektóre skośne fragmenty. lucek, szacun
Po 22 opuściliśmy zacne progi Wyspy przeciskając się przez tłumy wiernych konwentowiczów poszukujących swoich własnych dróg i udaliśmy się na pierwszą imprezę integracyjną Falkonu odbywającą się w cześci męskiej segmentu Forum SFFiH O czym rozprawialiśmy w sumie ciężko wyczuć, bo poziom abstrakcji pewnych rozmów przeszedł średnią krajową, a także nasz sok wiśniowy był wyjątkowo dobrze sfermentowany i niektóre fakty zachodzą mgłą. Jedyne czego wszyscy jesteśmy pewni, to że bez względu na wszystko Ziuta JEST Było podłogowanie, tupanie, szukanie Martvej za drzwiami(fotki wiele wam wyjaśnią), actimel, który usztywnił włosy Martvej i nie tylko to jej się zrobiło sztywne( ale tego wam nie opowiem ), Ziuta cały czas BYŁ(do momentu aż przestał BYĆ), aż na zegarynce wybiła 4 i stwierdziliśmy, że mimo wszystko czasem trzeba sprawiać choćby pozory spania.
Tym optymistycznym akcentem, wyczerpały mi się relacyjne baterie na dzisiaj i poziom elokwencji sięgnął dna
Martva - 14 Listopada 2011, 22:49
Mars napisał/a | Na pewno nie zapomnę tego jak czwórka gamedeków zgubiła się w hotelu po wspólnym piwerku w Trakcie Królewskim |
O, znaczy jesteś jednym z tych trzech folołerów Marcina P.? Mam jedno fajne wasze zdjęcie, jeśli nie zastrzelę Picasy to może kiedyś się umieści w internecie
Mars napisał/a | Ale sroga moderacja tu panuje. |
Ojtam ojtam.
shenra napisał/a | że ma piersią własną zatrzymać pojazd(Martva pewnie dałaby radę) |
Ale uzgodniliśmy ze smertem że on to zrobi, ja się wstydziłam.
shenra napisał/a | Tak, moi państwo Martva również piła piwo |
Miało byc to jedno jedyne raz na pół roku, a piłam piwo trzy dni pod rząd, normalnie. Szok. Nie mówicie nikomu bo mi na imidż zaszkodzi.
shenra napisał/a | O czym rozprawialiśmy w sumie ciężko wyczuć, bo poziom abstrakcji pewnych rozmów przeszedł średnią krajową, a także nasz sok wiśniowy był wyjątkowo dobrze sfermentowany |
Mój actimel był jakis taki dziwny.
shenra napisał/a | (fotki wiele wam wyjaśnią), actimel, który usztywnił włosy Martvej i nie tylko to jej się zrobiło sztywne( ale tego wam nie opowiem ) |
Och.
Mars - 14 Listopada 2011, 22:55
Martva napisał/a | O, znaczy jesteś jednym z tych trzech folołerów Marcina P.? |
Dokładnie. A jeszcze dokładniej to tym najprzystojniejszym
Czekam na fotki
shenra - 14 Listopada 2011, 22:56
Mars napisał/a | A jeszcze dokładniej to tym najprzystojniejszym | To teraz pojechałeś
lakeholmen - 14 Listopada 2011, 23:00
shenra napisał/a | Mars napisał/a | A jeszcze dokładniej to tym najprzystojniejszym | To teraz pojechałeś |
A skąd wiesz, że to nie on? Hm?
May - 14 Listopada 2011, 23:26
shenra, z niecierpliwoscia czekam na dalszy ciag przygod dzielnej krakowskiej (i nie tylko) ekipy!
shenra - 14 Listopada 2011, 23:48
May, jak tylko zwoje mózgowe mi pozwolę, to może jutro wrzucę piątek Fajnie, że ktoś to czyta
Agi - 15 Listopada 2011, 06:05
Czyta, czyta. Dobrze się bawi na dodatek.
Lowenna - 15 Listopada 2011, 08:01
Czytam, czytam Szczególnie, że pokonana przez choroby nie byłam w stanie wziąć udziału we wszystkich punktach programu
mBiko - 15 Listopada 2011, 08:07
Martva napisał/a | Ale uzgodniliśmy ze smertem że on to zrobi, ja się wstydziłam |
Że niby smert zatrzyma pociąg Twoją piersią?
dalambert - 15 Listopada 2011, 08:27
shenra napisał/a | Fajnie, że ktoś to czyta |
KTOŚ
Całe fORUM + znajomi i zaglądacze - Chomiczku jesteś WIELKIM Chomiczkiem
Rafał - 15 Listopada 2011, 08:49
Sza, nie klaskać za głośno, wiem jak jest po imprezach jak nawet muchy tupią za głośno po szybach
Chomiki do piór!
Kasiek - 15 Listopada 2011, 09:37
Piątek! Piątek! Gdzie piątek! Zagubił się?
Co do zatrzymywania piersią, to teraz niestety ja to mogę robić... zaczynam się wstydzić wychodzić z domu :/
edit: słuchajcie, zadzwoniła pani z Traktu Królewskiego podziękować nam za wizytę i zapraszała kolejny raz, ale mam nadzieję, ze do kolejnego Falkonu to jednak otworzą te zamknięte bary i będzie trochę więcej tanich knajpek do wyboru.
Lowenna - 15 Listopada 2011, 09:51
Kasiek, a przeprosiła za falstart w sobotę?
|
|
|