To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Ludzie z tamtej strony świata - Rafał Kosik

Nexus - 8 Czerwca 2007, 08:41

Wrzucaj, wrzucaj. Tv mało oglądam, a ciekawy jestem który profil zaprezentowałeś :mrgreen:
mawete - 8 Czerwca 2007, 08:43

lewy :D
Anonymous - 8 Czerwca 2007, 08:46

Wiadomo, ten lepszy. :wink:

Oświetlenie bardzo korzystne było, Rafale, zmarszczek prawie nie było widać! ;P:

NURS - 8 Czerwca 2007, 11:35

Rafal Kosik napisał/a

NURS: Podczas powyżej wspomnianej przerwy powstawało również opko do SFFH. Także się spodziewaj na dniach e-maila:)


Telewizja czyni cuda :-)

mawete - 8 Czerwca 2007, 12:40

NURS: Ty sie tak nie podlizuj bo Cię Kasia zastrzeli :mrgreen:
NURS - 8 Czerwca 2007, 14:28

jak mnie zastrzeli, to okularów nie oddam, tak, że mam krycie :-)
Kasiek - 9 Czerwca 2007, 09:21

Dorwałam znów Vertical... I się nie mogłam oderwać. Za pierwszym razem mi się podobało, ale coś zgrzytało. Teraz... rewelka. Mimo, że znalazłoby się parę powodów do ukatrupienia Rafała. Rewelka. Dziś chodzę z oczami jak spodki. Całą noc spędziłam nad Ver... znaczy się nad dydaktyką języka polskiego. Taaaak, metody aktywizujące i te sprawy. Taaaa.
Rafal Kosik - 9 Czerwca 2007, 22:34

Powody spisz na kartce, i przy najbliższym spotkaniu mi pokażesz. Ciekawe, co sknociłem... ;)

pozdr., R.

Kasiek - 10 Czerwca 2007, 09:01

Oj, nie o sknocenie chodziło.... Teraz mówiłam jak statystyczny czytelnik, który się nie zna na mechanizmach książki, warstwie fabularnej, koncepcji bohatera itd. Tak mnie wciągnęło, że w paru momentach miałam ochotę Cię udusić i rzucić książką o ścianę. Nie chcę spojlerować... Wiesz, w których momentach pewnie...
Adaam - 12 Czerwca 2007, 15:35

Zastanowiła mnie ostatnio długość książek młodzieżowych - są one dosyć krótkie; oczywiście nie mówię tutaj o cyklu Rafała, bo tomiska są obszerne i widać, że autor włożył w nie dużo pracy. Sam dobrze pamiętam swoją minę, kiedy dawno temu, gdy oranżada smakowała mi jeszcze zupełnie inaczej, zobaczyłem trzy tomy "Władcy Pierścieni", a poźniej "Opowieści z Narnii" - połknąłem je czytelniczo w kilka długich, wakacyjnych dni.
Na przykład takie "Kroniki Spiderwick" Holly Black (pisze bardzo "klasycznie", ale w pozytywnym znaczeniu tego słowa) równie dobrze można by wydać w jednym tomie, ale cóż, widocznie kasa jest ważniejsza od przyjemności dłuższej podróży przez opowieść. I rodzice muszą wydać 100, a nie 40 zł. Nawet Ulysses Moore jest pisany tak dużą czcionką, że da się go przeczytać w dwie godziny... ale może się czepiam, i dzieci w porównaniu ze mną są zadowolone. Nie mówię, że jest to normą, ale jednak się pojawia. Oczywiście jest "Koralina" Gaimana, a przecież muminki też nie były bardzo grube... a może to właśnie chodzi o oczekiwanie na kolejny tom - kto zabił? Chyba zaczynam marudzić.
Jeśli chodzi o Feliksa to podoba mi się kultywowanie tradycji raysunku autorskiego - jak robiła to na przykład Tove Jansson.
Czy nie zauważyliście, że ostatnie pozycje, np. Seria Niefortunnych Zdarzeń, Kroniki Spiderwick, Ulysses Moore - opierają się na podobnym schemacie fabularnym - trójka bohaterów, niekoniecznie rodzeństwo, jakieś problemy rodzinne (brak obydwojga lub jednego z rodziców), odkrycie tajemnicy, np. poprzez znalezienie listu, zagadki. Trochę ta Rowlling namieszała. Jesli chodzi o Feliksa akcja jest wartka i wspaniale się to czyta, chociaz mi (ale to tylko moje subiektywne zdanie i nie zmienia to faktu, że jest to w daslzym ciągu wciągająca pozycja), brakuje pewnej poetyckości, tak charakterystycznej dla Astrid Lingren czy mojego ukochanego Ray'a Bradbury'ego.
No i inna sprawa - poczucie humoru w książkach dla dzieci. O ile Rowlling jest niezła, to inny wypadają blado; brakuje mi czasem tego subtelnego, błyskotliwego humoru w stylu Jansson:

Ta ścieżka wygląda bardzo strasznie i niebezpiecznie - muminek
Jak bardzo? - ryjek
Bardzo, bardzo strasznie i niebezpiecznie - muminek
To muismy wziąć kanapki z dżemem i sok - ryjek:)

Pomyślałem, że w związku z cyklem Rafała można porozmawiać o kondycji fantastyki młodzieżowej ogólnie na świecie, w którą cykl autora Feliksa z powodzeniem sie wpisuje (za przynudzanie i gadanie bez sensu przepraszam).
A wlaśnie - jak praca nad scenariuszem? Czy możesz zdradzić kto złożył Ci tą propozycję (chyba, że to na razie tajemnica) - TVP, jakaś wytwórnia? Czy widzisz jakieś ryzyko w tym projekcie, a może wcale go nie ma? Wiadomo, jak wygląda dzisiaj kondyjca polskiego kina... czy wiadomo już, kto mógłby to reżyserowac? Jakbyby nie patrzec zamieszanie będzie - "nasza" wersja szumu jak w przypadku Harrego, a cyklowi o przygodach warszawskich uczniów może wyjść to tylko na dobre...

Rafal Kosik - 15 Czerwca 2007, 15:30

Adaam napisał/a
Zastanowiła mnie ostatnio długość książek młodzieżowych - są one dosyć krótkie; oczywiście nie mówię tutaj o cyklu Rafała, bo tomiska są obszerne i widać, że autor włożył w nie dużo pracy.


Właśnie o ekonomizację pracy chodzi. Podejrzewam, że w krajach bardziej kapitalistcznych od naszego książka jest dziełem zbiorowym od samego początku i podlega takim samym prawom, jak konstruowanie np. nowej lodówki. Jest timing, co na kiedy ma być gotowe, a że w napiętym czasie można mieć ileś tam pomysłów i ileś tam napisać, bardziej opłaca się opublikować trzy książki cieńsze za równowartośc 20 PLN, niż jedną wiekszą za 30 PLN. Łatwo policzyć ile znaków zawiera książka: średnia liczba liter w linii x ilość linii na stronie x ilość stron. Proste. Nie sprawdzałem, ale sądzę, że jeden Felix ma na oko tyle treści co 6 - 8 książeczek z "Serii Niefortunnych zdarzeń". Ulisses Moore podobnież, do tego każdy tom właściwie nie ma zakończenia, tylko zagadkę do rozwiązania w nastepnym. Marketing ponad literaturą. Smutne.

Adaam napisał/a
Czy nie zauważyliście, że ostatnie pozycje, np. Seria Niefortunnych Zdarzeń, Kroniki Spiderwick, Ulysses Moore - opierają się na podobnym schemacie fabularnym - trójka bohaterów, niekoniecznie rodzeństwo, jakieś problemy rodzinne (brak obydwojga lub jednego z rodziców), odkrycie tajemnicy, np. poprzez znalezienie listu, zagadki.


Hm... w kryminałach zwykle występuje trup, przestępca i policjant prowadzący śledztwo. W książkach podróżniczych zwykle roi się od podróżników, którzy coś odkrywają ;) Często powtarzam, że opisanie statystycznych dzieci, które chodzą do normalnej szkoły, uczą się średnio nie ma wiekszego sensu. Problemy, tajemnice, zagadki są konieczne, żeby coś się działo. Inaczej wyjdzie telenowela na papierze.

Adaam napisał/a
Trochę ta Rowlling namieszała. Jesli chodzi o Feliksa akcja jest wartka i wspaniale się to czyta, chociaz mi (ale to tylko moje subiektywne zdanie i nie zmienia to faktu, że jest to w daslzym ciągu wciągająca pozycja), brakuje pewnej poetyckości, tak charakterystycznej dla Astrid Lingren czy mojego ukochanego Ray'a Bradbury'ego.


Sorki. Piszę inaczej niż oni.

Adaam napisał/a
A wlaśnie - jak praca nad scenariuszem? Czy możesz zdradzić kto złożył Ci tą propozycję (chyba, że to na razie tajemnica) - TVP, jakaś wytwórnia?


To nie tajemnica. Głownym producentem miałoby być TVP. Scenariusze właściwie skończone (i nagrodzone nawet) leżą od prawie roku... i leżą. Opiniują je kolejne osoby, potem osoby się zmieniają razem z prezesami, potem opiniują to kolejne osoby...

Adaam napisał/a
Czy widzisz jakieś ryzyko w tym projekcie, a może wcale go nie ma? Wiadomo, jak wygląda dzisiaj kondyjca polskiego kina... czy wiadomo już, kto mógłby to reżyserowac?


Głowne zagrożenie jest takie, że z powodu niskiego budżetu wyjdzie film mało efektowny wizualnie. Z kolei ogromne pieniądze też nie gwarantują sukcesu: vide gniot sezonu Eragon. Reżyserowac ma Felixa Wiktor Skrzynecki, reżyser dokumentalny i dziecięco-młodzieżowy.

Adaam - 15 Czerwca 2007, 21:20

Dziękuję za odpowiedź... scenariusz nagrodzony?, tylko pogratulować, pozazdrościć i czekać dalszego ciągu...cóż, jeśli chodzi o kasę w filmie, to nie ona jest najważniejsza, choć można się spierać, czy tak jest akurat w takiego typu filmach (ostatnio obejrzałem "Avalon", i choć widoczne były braki funduszu, dzieło na jak najwyższym poziomie artystycznym), dlatego trzeba być dobrej myśli...
A. Pilipiuk - 16 Czerwca 2007, 06:34

Adaam napisał/a

Ta ścieżka wygląda bardzo strasznie i niebezpiecznie - muminek
Jak bardzo? - ryjek
Bardzo, bardzo strasznie i niebezpiecznie - muminek
To muismy wziąć kanapki z dżemem i sok - ryjek:)


tego samego dnia gdy tatuś Muminka zakończył budowę mostu na rzecze mały ziwerzaczek Ryjek zrobił odkrycie. Odkrył całkiem nową ściezkę /../ trzeba o tym powiedzieć muminkowi - pomyslał. - bedziemy musieli razem ją zbadac o sam nie zaryzykuję.

też cytuję z pamięci - ale coś mi sie widzi że przypisałeś wypowiedzi niewłaściwym bohaterom :wink:

A. Pilipiuk - 16 Czerwca 2007, 06:49

się wetnę... Sadze ze grubość książek może być spowodowana jeszcze jednym czynnikiem. Tyle sie mówi o tym że dzieci nie czytają nie lubią nie umieją etc, że powstało coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego - wydawcy w to uwierzyli i zabezpieczają się produkując ksiązeczki możliwie cienkie "żeby smarkaterii nie odstraszyć".

Moim zdaniem to błąd. Jeśli łebek coś czyta to 400 stron o nie przerazi. Jesli ktoś nic nie czyta to 100 stron go nie zachęci. Sadzę że jedną z przyczyn sukcesu Rowling (nie licząc milionów dolców na reklamę) bylo poważne potrakowanie młodego czytelnika.

300-700-900 stron a jakoś "bachory" to kupują. Wielka szkoda że nikt nie wyciaga z tego wniosków. Widziałem też dwutomowe wydanie "Opowieści z Narni" (tzn 7 tomów wbitych w dwie książki).

i z innej strony - jedną z przyczyn dla których zostałem pisarzem było to że książki które czytałem za szybko się kończyły.

Moim zdaniem objętość "Feliksa & ska" jest dobra. Dodatkowe 100 stron też nie zaszkodzi. 300-350 stron maszynopisu - czyli powiedzmy 350-400 stron druku wydaje mi sie optymalne.

jak kiedyś wrócę do pisania dla młodszych to taką objętośc mam na uwadze

Kasiek - 16 Czerwca 2007, 08:29

Dokładnie, masz dużo racji Andrzeju. Jak *beep* nie chce czytać to nie przeczyta nawet Rafałowego opowiadania ("Felix, Net i Nika oraz Bardzo Senna Ryba"), a jak chce to się złapie za dwutomówkę o Narni (mam ją! Przeczytałam pierwszy raz kiedy byłam w 4 klasie podstawówki i do dziś czytam. Naprawdę.)
Rowling potraktowała poważnie czytelnika? W sumie tak, bo skoro dzieciak np odkłada kasę na książkę z kieszonkowego to chce ją poczytać, a nie zerknąć i zobaczyć że się skończyła. Kobieta pokazała, że można dać dzieciakowi więcej do czytania.

Rafal Kosik - 16 Czerwca 2007, 10:55

A. Pilipiuk napisał/a
się wetnę... Sadze ze grubość książek może być spowodowana jeszcze jednym czynnikiem. Tyle sie mówi o tym że dzieci nie czytają nie lubią nie umieją etc, że powstało coś w rodzaju sprzężenia zwrotnego - wydawcy w to uwierzyli i zabezpieczają się produkując ksiązeczki możliwie cienkie żeby smarkaterii nie odstraszyć.

Tylko po co w takim razie te wielkie fonty, interlinie i "dmuchany" papier? No chyba, ze chodzi o to, żeby dzieciak miał poczucie, że przeczytał porządną, gruba książkę.

Hubert - 16 Czerwca 2007, 11:05

A. Pilipiuk napisał/a
Moim zdaniem to błąd. Jeśli łebek coś czyta to 400 stron o nie przerazi


400 stron to moim zdaniem przeciętna objętość* ;) Ale rzeczywiście, dla co bardziej rozgarniętych dzieci może być w sam raz.


Bo dla mnie w sam raz to jest 500-600 stron. :)

Ixolite - 16 Czerwca 2007, 13:31

Jak to Soulless stwierdził: Jak się wydaje, że coś jest za krótkie - to szort, jak za długie - to grafomania. Z książkami chyba podobnie, jeśli historia jest dobra, dobrze opowiedziana, to można i opasłe tomiszcze łyknąć z przyjemnością. A jak coś jest miałkie i nudne, to i 100 stron będzie za dużo.
A. Pilipiuk - 16 Czerwca 2007, 17:04

Rafal Kosik napisał/a

Tylko po co w takim razie te wielkie fonty, interlinie i dmuchany papier? No chyba, ze chodzi o to, żeby dzieciak miał poczucie, że przeczytał porządną, gruba książkę.


a może to ma podnieść na duchu nieszczęsników którzy to piszą? :wink: żeby im sie wydawało że grube napisali... ;P:

nie powiem mnie trochę dołowało jak oddawałem maszynoipis 200 stron Samochodzika a w druku wychodziła broszurka 160 stron... :wink:

Mi sie rozmiar "Felixa.." podoba - a tak przez ciekawość to ok. 600-700 tyś znaków/tom?

A. Pilipiuk - 16 Czerwca 2007, 17:05

Sosnechristo napisał/a

Bo dla mnie w sam raz to jest 500-600 stron. :)


może jeszcze nie dorosłeś ;P:

A. Pilipiuk - 16 Czerwca 2007, 17:08

Kasiek napisał/a
dwutomówkę o Narni (mam ją! Przeczytałam pierwszy raz kiedy byłam w 4 klasie podstawówki i do dziś czytam. Naprawdę.)


to sie zaczęło ukazywać jak byłem bodaj w trzeciej klasie podstawówki.
i kapało w tempie ok 1 tom rocznie...

Cytat
Rowling potraktowała poważnie czytelnika?


dorosły język, poważne "dorosłe" problemy, poważna objętość.
potraktowała czytelnika jak partnera nie jak smarkacza. I to chyba docenili.

Cytat
Kobieta pokazała, że można dać dzieciakowi więcej do czytania.


tylko jak wspomniałem nikt nie wyciaga wniosków :cry:

Hubert - 16 Czerwca 2007, 17:59

A. Pilipiuk napisał/a
może jeszcze nie dorosłeś ;P:


A to wcale nie jest wykluczone. :mrgreen:

A. Pilipiuk - 16 Czerwca 2007, 18:44

Sosnechristo napisał/a
A. Pilipiuk napisał/a
może jeszcze nie dorosłeś ;P:


A to wcale nie jest wykluczone. :mrgreen:


ja mam odwrotny problem - mnie idize mi pisanie ksiąźki o objętości 700 stron/tom.
też widać trzeba do tego dorosnąć :wink:

Rafal Kosik - 17 Czerwca 2007, 01:10

A. Pilipiuk napisał/a
Mi sie rozmiar Felixa.. podoba - a tak przez ciekawość to ok. 600-700 tyś znaków/tom?

GNL - 550 tys.
TMK - 800 tys.
PS - 700 tys.

Dla porównania Vertical - 540 tys., co dało 316 stron (w innym wydawnictwie byłoby 600;))

Z tym że, w przeciwieństwie do reszty poznanego wszechświata, nie liczę spacji, bo wówczas np. TMK podchodziłby pod milion:) Czwarty tom FNiN na razie ma 400 tys. i nie potrafię powiedzieć, czy minąłem połowę, czy nie. Od kilku dni zresztą mam organizacyjną niemoc twórczą i piszę po tysiąc znaków dziennie, co oznacza, że w tym tempie skończyłbym za półtora roku...

Orbitoski - 18 Czerwca 2007, 08:31

wydaje mi się, że 300 stron to minimum dla powieści.
Tequilla - 18 Czerwca 2007, 18:59

Orbitoski napisał/a
wydaje mi się, że 300 stron to minimum dla powieści.


Może i tak, ale wydają rzeczy znacznie mniejsze. Czasem są takie kawałki, kóre trudno jakoś zakwalifikować - ani to opowiadania, ani powieści - jeśli się je rozdmucha, doda kilka scen, żeby osiągnąć to 300 stron, to się robią mdłe i nijakie. Nie wiem, czy dobry przykład podaję, bo akurat czytałem to w formie elektronicznej ( przyznaję się bez bicia :) ), ale zdaje mi się, że "Powrót z Piekła" Barkera to do tych 300 stron miał strasznie daleko. A wyszedł jako osobne dzieło. I na typowo Barkerowski sposób całkiem kompletne.

NURS - 18 Czerwca 2007, 21:56

Orbitoski napisał/a
wydaje mi się, że 300 stron to minimum dla powieści.


w fantastyce.mainstream to może nawet w 60 stronach się mieścić dzisiaj.

Orbitoski - 18 Czerwca 2007, 22:15

to prawda. częśc powieści wypuszczanych przez HaArt, WAB, czy Czarne to przecież opowiadania, także konstrukcyjnie. Idea jest taka, żeby książkę można było przeczytać na raz, bez odkładania i przeżyć ją w całości.
Czarny - 19 Czerwca 2007, 11:28

Jako, że w czwartek (znaczy już pojutrze :mrgreen: ) zaczyna się Nidzica, chciałem się przypomnieć, iż reflektuję na komplet opowiadań Felixa (sztuk 3). Nie zapomnij.
Ziuta - 27 Czerwca 2007, 18:41

I drugi forumowy zajdlowicz:
:bravo :bravo :bravo



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group