To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - BattleStar Galactica

Dunadan - 28 Lipca 2009, 20:23

Kruk Siwy, no, nie chcę spędzać zbyt wiele czasu znowu... wkurzały mnie nieco Gwiezdne wrota bo to tasiemiec straszny... trzeba wiedzieć kiedy skończyć ;)
Kruk Siwy - 28 Lipca 2009, 20:26

Ano. Co prawda 110 odcinków plus pilot to też sporo. No ale ja żałowałem że się skończyło. Jak to w serialu - raz lepiej raz gorzej ale człowiek się zżywa z postaciami.
Z pewnością warto spojrzeć.

MidMad - 28 Lipca 2009, 20:53

Babylon V jest niezłe, ciekawie zarysowane wątki polityczne i generalnie pomysł na świat (m.in. motyw z koegzystencją ras między sobą, ich początkach i kontaktach - nie chcę spoilerować, więc piszę ogólnie). Osobiście mnie w tym serialu nie podoba się tylko wyruszanie na najniebezpieczniejsze misje całej kadry kierowniczej stacji, że się tak wyrażę - mało realistyczne, taki syndrom StarTreka trochę ;) Ale postaci ogólnie zbudowane całkiem spójnie.


Wracając do BSG - Dunadan, widzę, że się zgadzamy w podejściu do serialu i jego zakończenia :) Co do osób, którym koneic nie przypadł do gustu, to padają głównie zarzuty o zbytnią zabawę w ezuterykę tudzież teologię, ew. niektórzy woleliby zakończenie z wielkim hukiem, najlepiej w blasku wybuchu jądrowego. No, ale to kwestia jakiej kto głębi po serialu oczekuje... ;]

Dunadan - 28 Lipca 2009, 23:38

MidMad,
Cytat
padają głównie zarzuty o zbytnią zabawę w ezuterykę tudzież teologię

Paranoja, niemal od samego początku była ezoteryka ( spełniająca się Legenda ). Nie rozumiem ludzi... ale to nie pierwszy raz :mrgreen:

agrafek - 29 Lipca 2009, 07:18

Uch, Babilon V to było coś! Owo wyruszanie na niebezpieczne misje dowództwa jest jakoś tam umotywowane, a na pewno potrzebne - przecież Ci ludzie tworzą swoistą mitologię świata BV. Widać to zresztą w końcówce serialu. Do czasu BG BV był zresztą chyba najbardziej mistycznym serialem sf. A może nadal jest?
Padło pytanie o to co denerwuje w zakończeniu BG.
Należę do osób, których końcówka nie usatysfakcjonowała, ba - uważam ją za najsłabszy element serialu. Kilka rozwiązań wydaje mi się kosmicznie nielogicznymi - np. załoga floty dokłada wszelkich starań by zapewnić przetrwanie gatunku, a po wylądowaniu na planecie dającej na to szanse natychmiast rozłazi się i rozdrabnia, co gwarantuje, że gatunek nie przetrwa (przy takim rozporwszeniu i niewielkiej ilości "matek i ojców" szanse na przetrwanie są niewielkie). Nawet zakładając, że mogą krzyżować się z tubylcami, pula genowa, jaką dysponują jest - bez prowadzenia odpowiedniej polityki - zbyt mała i geny tubylców po prostu ją zaleją. Uznajmy jednak, że to nie ma znaczenia, bo to i tak jeden gatunek. OK. Tylko, że wtedy i tak cała podróż była niepotrzebna, bo kultura reprezentowana przez flotę nie ma szans przetrwać - co zresztą się dzieje. Decyzja bohaterów z ostatniego odcinka wydaje mi się więc kompletnie niekonsekwenta.
Oczywiście - z punktu widzenia twórców serialu to ma sens - dzięki temu zamykają wątki.
Kłopot w tym, że tu z kolei oni wykazali się niekonsekwencją. Bo wątków nie zamknęli.
Nie zrozumcie mnie źle - lubię otwarte, pozostawiające pole do interpretacji zakończenia. Kłopot w tym, że zakończenie BG nie jest po prost otwarte. Ono jest niedokonczone.
Dlaczego?
Kim jest Baltar i jego Caprica? Przez cały serial można próbować się jakoś tego domyślać, ale zakończenie demoluje wszystkie pomysły. Tak można by zrobić, gdyby to miał być haczyk przed następnym sezonem. No, ale nie ma następnego sezonu.
Możliwe, że spróbuje to wyjaśnić "Caprica". Byłaby to jakaś okoliczność łagodząca, ale tylko trochę, bo jednak Caprica to inny serial.

Last Viking - 29 Lipca 2009, 08:02

Jak wcześniej napisałem BSG jest jedynym serialem, który zdołałem obejrzeć od początku do końca, ba!, uczyniłem to z zapartym tchem. :D
Należę do odbiorców, którzy nawet widząc drobne nielogiczności nie przywiązują do nich wagi i dają się ponieść opowieści. Tak, jest w życiu łatwiej.
Kilka takich rzeczy w BSG faktycznie można było znaleźć, ale schodziły u mnie na dalszy plan, bo najważniejsze były ludzkie emocje, dramaty a tutaj wszystko było jak należy. :mrgreen:
Osobiście zakończenie uważam za wyśmienite, no może bez tych tańczących na końcu robocików. :| Lepiej, żeby w nagłówkach gazet znaleźli informacje o nowym prototypie robota – który miałby kształt centuriona. W ten sposób cykl by się zamknął, massa dopełniła.

Ha! Jednak to co napisałeś zaintrygowało mnie i powiem szczerze, że nie zwróciłem uwagi. :roll:

agrafek napisał/a
Należę do osób, których końcówka nie usatysfakcjonowała, ba - uważam ją za najsłabszy element serialu. Kilka rozwiązań wydaje mi się kosmicznie nielogicznymi - np. załoga floty dokłada wszelkich starań by zapewnić przetrwanie gatunku, a po wylądowaniu na planecie dającej na to szanse natychmiast rozłazi się i rozdrabnia, co gwarantuje, że gatunek nie przetrwa (przy takim rozporwszeniu i niewielkiej ilości matek i ojców szanse na przetrwanie są niewielkie).


Hmm... należałoby może wyjść od pytania, dlaczego garstka tych, którzy przeżyli przemierzali przestrzeń kosmosu? Czy aby na pewno chodziło o to, żeby kultura, którą stworzyli przetrwała? Czy może o przetrwanie gatunku? W żadnym momencie serialu nie było bezpośredniej odpowiedzi na to pytanie. Nie było górnolotnych, patetycznych zapewnień Adamy i Rolin, że ratujemy gatunek ludzki, kulturę, pieczołowicie wykształcony przez wieki model cywilizacji. Bo, cóż by było do ratowania? System, który stworzył cylonów, broń zagłady, istoty nieszczęśliwe, bo oderwane od Boga?

Zasadniczą odpowiedzią dlaczego, może być: ludzki instynkt, strach. Ci ludzie nie myśleli co będzie dalej, oni chcieli po prostu przeżyć.
Drugą odpowiedzią, do której ja się skłaniam, jest... przeznaczenie. Jakaś siła, spowodowała to co ich spotkało i wędrówka ludzkości była wędrówką mistyczną, coś jak biblijne wyjście z Ur czy plemion Izraela z Egiptu (jak kto woli) – zresztą do biblii w serialu jest tysiące nawiązań, a interpretacji nasuwających się jeszcze więcej. :roll:
Jak choćby moja ulubiona: na koniec filmu Baltar zostaje rolnikiem (cóż za ironia losu, wszak cały czas uciekał od swojego przeznaczenia :lol: ) zaś Helo – łowcą. Dwa typy ludzkiego charakteru – totalny egoizm i totalny altruizm (swoją drogą inni bohaterowie BSG, zmieniali swoje postawy, a oni byli constans). Ale wracając do analogii: przecież Baltar doprowadził do zagłady ludzkości, jak Kain (rolnik) swojego brata. :shock: Helo natomiast reprezentujący ludzkość to Abel (łowca), którego dary są miłe Bogu.

agrafek napisał/a
Kim jest Baltar i jego Caprica?


No cóż, każdy na to pytanie musi odpowiedzieć sobie. Dla mnie byli katalizatorami wydarzeń, strażnikami przeznaczenia, istotami dotkniętymi piętnem, tymi którzy mieli doprowadzić do tego co się dokonało.
Cczy przeznaczenie można zmienić, spowodować żeby zmierzało innymi torami? Chyba nie, ale wtedy liczą się intencje. Ludzkość z BSG, zdała egzamin... do czasu.

Adashi - 29 Lipca 2009, 10:05

Battlestar Galactica to bardzo dobry serial, Babylon V takoż, podobnie Star Treki, czy Firefly, ale dla mnie najlepszym "kosmicznym" serialem pozostanie Space: Above & Beyond :) Niedawno przypomniałem sobie cały pierwszy (i jedyny) sezon i nadal tak twierdzę. Swoją drogą wypadałoby skrobnąć kilka słów w stosownym wątku :idea:
Kruk Siwy - 29 Lipca 2009, 10:11

Nawet nie wiem co to jest...
A wczorajszy odcinek BSG mnie wkurzył. Ta panienka raz w głowie a raz cudownie na zewnątrz to ma być ta mistyka? To ja sobie wypraszam.
Dobry natomiast jest myśliwiec Cylonów. No i aktor grający starego Adamę jest w porządku, Lorne Greene był cokolwiek operetkowy...

Adashi - 29 Lipca 2009, 10:26

Kruk Siwy napisał/a
Nawet nie wiem co to jest...

Gwiezdna Eskadra
A tutaj obie wersje czołówki :wink:

Kruk Siwy napisał/a
No i aktor grający starego Adamę jest w porządku

No ba, przecież to Edward James Olmos (Gaff w Blade Runnerze, czy Castillo w Miami Vice) :)

Kruk Siwy - 29 Lipca 2009, 10:29

Qurde - słowo "tank" budzi jakieś moje wspomnienia. Ale jak przez mgłę.
Adashi - 29 Lipca 2009, 10:34

Tank było pogardliwym określeniem in vitroes, w polskim tłumaczeniu zwani też byli smoczymi szyjami (emisja na Polsacie). SAAB to był naprawdę świetny serial, zresztą nawiązywał poniekąd do starej BSG, jak też do Aliens, czy Kawalerii Kosmosu.
Kruk Siwy - 29 Lipca 2009, 10:38

Pewnie widziałem parę odcinków, stąd te majaki.
No ale na razie Babilon - nureczka mi pracowicie tłumaczy odcinek po odcinku.

agrafek - 29 Lipca 2009, 11:47

Vikingu, jeśli pójść ścieżką mistyczną, to oczywiście, masz rację - wtedy wszystko ma sens. Choć wciąż nie tłumaczy
Spoiler:
.
Prawdę mówiąc wolałbym jednak uniknąć takiego, czysto mistycznego, odczytania BG.
Masz rację, bohaterowie serialu kierują się instynktem przetrwania - chcą przeżyć. Jednak w trakcie podróży zaczyna tam chodzić o coś więcej. Zaczynają ścierać się pewne doktryny i ideały. W ich imię Adama gotów jest np. na złamanie rozkazu wyższego stopniem, którego technika przetrwania jest zresztą efektywniejsza, choć nieetyczna.
Z czasem samo przetrwanie staje się tylko częścią czegoś większego. Dlatego odnosiłem wrażenie, że bohaterowie dążą do czegoś. W finale okazuje się, że tym czymś jest zaniknięcie. Może buntuję się przeciw temu, bo to sprzeczne z moimi przekonaniami? Niemniej przez cztery sezony oglądałem ludzi pasji, ludzi walczących w każdej sekundzie życia. W finale ani jedna osoba nie zdobywa się na bunt, sprzeciw. To rzeczywiście da się wytłumaczyć chyba tylko mistycznie.

Last Viking - 29 Lipca 2009, 12:27

Uważam, że nie możemy rozpatrywać finału BSG odrzucając mistycyzm, gdyż cały serial był nim przesiąknięty, aczkolwiek pięknie wkomponowany w całość, nie sprawiał wrażenia nachalności.
Oczywiście w czasie podróży dochodzi do ścierania się pewnych ideałów, doktryn, reprezentowanych przez różne strony. Niektóre konflikty były świetnie poprowadzone (jak choćby jedna z myśli przewodnich: czy ludzkość zasługuje na przeżycie lub rodzace się uczucie między Adamą a Roslin) inne nieźle (trwające od ponad wieku pytanie o człowieczeństwo :roll: ) inne średnio (stosunki między ludzkie na pokładzie), ale były również banalne (niestety w tak długim filmie pewnych rzeczy nie unikniemy :( ).
Jednak ja ten film odbieram poprzez pryzmat mistycyzmu, bo gdyby nie on byłaby to kolejna space opera na która nie zwróciłbym uwagi.

Zauważ, że w kontekście zakończenie (choć nie tylko, wszak czołówka bije nas w oczy: THEY HAVE A PLAN :wink: ) tak naprawdę to nie bohaterowie dążą do czegoś, a coś ich do tego pcha. Odkrycie kolebki ludzkość – raj utracony, mityczna Ziemia – raj odzyskany, odkrycie tajemnicy istnienia całej ludzkości, to pytania pozostające w sferze dywagacji filozoficznych i religijno-mistycznych właśnie.

Piszesz agrafku o buncie, ale nie sądzisz, że tak naprawdę prawdziwym zwycięstwem jest zaprzestanie walki? Przecież bohaterowie są pogodzeni ze swoim losem, ale nie sfrustrowani, a spełnieni, wszyscy, bez wyjątku – nawet Baltar :lol: . Droga, którą podążali dobiegła końca, nastąpiło „zespolenie” trzech ras. Boski plan się wypełnił. Bunt? Przeciw Bogu? Przeznaczeniu? Po co? Teraz wreszcie zaznają spokoju.

Piszesz o zatraceniu (zaniknięciu) ludzkiej rasy (a raczej nie ludzkiej, a 12 kolonii Kobolu), może i jest to ważne, stanowi priorytet taki czysto behawioralny. Jednak w kontekście ocierania się o tajemnicę istnienia, zrozumienia Niezgłębionego Zamysłu, boskiego planu, co innego ma znaczenie dla rasy ludzkiej.
Oczywiście w serialu nie tylko dominowała doktryna judeańsko-chrześcijańska, bo wiele tam było filozofii i religii z najróżniejszych miejsc na ziemi (naszej ziemi), jak choćby równowaga i cykl taoistyczny.

Nie uważam, że walka tych ludzi poszła na marne. Oczywiście utracili swoje hmm.... :roll: człowieczeństwo (w sensie pochodzenia z 12 kolonii) a zyskali zupełnie coś innego. Można to nazwać zjednoczeniem ze Stwórcą, odnalezieniem właściwej ścieżki.
To, tak jak z człowiekiem, który walczy o przetrwania na różnych etapach swojego życia, ale na koniec jest pogodzony z samym sobą, ze światem.
To samo spotkało załogę BSG :P

Co zaś do spoilera... hehe... a kto powiedział, że to istoty ludzkie i cylońskie :wink:

agrafek - 29 Lipca 2009, 12:52

Oczywiście, nie da się rozpatrywać końcówki - ani całego serialu w oderwaniu od mistycyzmu. Ale czy należy ją rozpatrywać wyłącznie mistycznie?

Viking:
Cytat
Piszesz agrafku o buncie, ale nie sądzisz, że tak naprawdę prawdziwym zwycięstwem jest zaprzestanie walki? Przecież bohaterowie są pogodzeni ze swoim losem, ale nie sfrustrowani, a spełnieni, wszyscy, bez wyjątku – nawet Baltar . Droga, którą podążali dobiegła końca, nastąpiło „zespolenie” trzech ras. Boski plan się wypełnił.


I to mnie niepokoi. Bunt jest wpisany w relacje człowiek - Bóg (istota wyższa). Kiedy znika, człowiek traci - moim zdaniem - na człowieczeństwie. Absolutne pogodzenie się z losem nie jest ludzkie. W ten sposób końcówka BG byłaby dla mnie bardziej niż niepokojąca. A mnie bliżej byłoby do do końca zbuntowanej, bardziej ludzkiej części Cylonów niż do ludzi. Tym bardziej, że trudno mi uznać, iż "boski plan się wypełnił" w kontekście serialu.
Spoiler:
.

Cytat
Co zaś do spoilera... hehe... a kto powiedział, że to istoty ludzkie i cylońskie

Owszem - to byłoby wyjaśnienie. Z tym, że trochę ad hoc, bo nigdzie wcześniej - w serialu - o takich istotach nie ma mowy. Chyba, że znów przyjmiemy iż wszystkie mistyczne tropy prowadziły właśnie do tych istot. W takim jednak wypadku nie ma mowy o niedopowiedzieniach - twórcy serialu wywiesili wielki neon wskazując kto miał rację. Szkoda by było.

Last Viking - 29 Lipca 2009, 14:02

agrafek napisał/a
to mnie niepokoi. Bunt jest wpisany w relacje człowiek - Bóg (istota wyższa). Kiedy znika, człowiek traci - moim zdaniem - na człowieczeństwie. Absolutne pogodzenie się z losem nie jest ludzkie.

hehehe... heretyk :D
Racja. Bunt jest wpisany w relacja Bóg – człowiek, od zarania dziejów. Ale przecież droga człowieka jest drogą do Boga, lub (teraz trochę „pokatarzę” :wink: ) dogonienia Boga. Jesteśmy cząstką Stwórcy i tak naprawdę wówczas walka odbywa się wewnątrz nas, lub wewnątrz bożego jestestwa, co na to samo wychodzi. Owszem ta walka jest podstawą istnienia wszechświata, o ile zostaje zachowana równowaga.
Nie utożsamiam pogodzenia się z losem, z porażką - a prędzej ze zwycięstwem nad własnymi słabościami. Bo uważam, że przeznaczenia nie można odwrócić, za to można stanąć w wyznaczonym przez los czasie i miejscu, mając w sobie zupełne różne odczucia, intencje. I od tego co w nas się znajduje, inaczej przyjmiemy to co nas czeka.
I tu tkwi istota problemu.
Wreszcie nadejdzie czas, że będziemy musieli zaakceptować Stwórcę, zjednoczyć się z nim, złamać zasady czasu i przestrzeni, bo w przeciwnym wypadku czeka nas zagłada.
Może owo pogodzenie się z losem/Bogiem było dla bohaterów BSG jedynym ratunkiem, wybawieniem. W innym wypadku ponieśliby porażkę (zresztą przełomowym momentem było zaakceptowanie przez załogę misji Starbuck) od tego czasu (początek 4 serii) było wiadomo, że ludzkość wstąpiła na właściwą scieżkę.

agrafek napisał/a
A mnie bliżej byłoby do końca zbuntowanej, bardziej ludzkiej części Cylonów niż do ludzi.

No ale przecież cyloni byli tylko narzędziem Boga, dziećmi którzy mieli swoich rodziców doprowadzić do Niego doprowadzić.

agrafek napisał/a
Tym bardziej, że trudno mi uznać, iż boski plan się wypełnił w kontekście serialu.


Twórcy serialu nie definiują do końca co tak naprawdę było „boskim planem”. Nawrócenie ludzkości? Przetrwanie gatunku? Dbałość o zachowanie cyklu? A może nie było żadnego planu a owe istoty (nazwijmy je aniołami) same nie wiedziały co nim tak naprawdę jest i kierując świadomością Baltara i Capriki eksperymentowały na własną rękę? Bo była również i taka sugestia. To by tłumaczyło „powołanie” Starbuck. :roll:

agrafek napisał/a
Zważywszy jak on wygląda to raczej piekło niż zbawienie


Pamiętaj, że myślimy kategoriami „ludzi zachodu”. Trwanie w cyklu jest podstawą filozofii wschodu, a także religii, które dawno przeminęły na naszych ziemiach. Zresztą wszystkie religie miały na początku swojego istnienia kult powtarzających się cykli (nawet chrześcijaństwo się z tego wywodzi).
Aha... i nie była to pętla czasowa. Przecież Kobol nie był Ziemią nam współczesną. Sugestia co do nazewnictwa bogów, była fałszywym tropem, aczkolwiek teraz wiemy skąd Grecy wzięli nazwy... jednak nie wiem czy tak długo by przetrwały, żeby dopiero eksplodować po kilkudziesieciu tysiącach lat. :|

Dunadan - 29 Lipca 2009, 15:06

Prawdziwy Baltar mówił już że widzi anioły. A tak naprawdę to kwestia terminologii - Caprica istniejąca w umyśle Baltara i Baltar w umyśle Capriki to własnie tacy opiekunowie, kierujący postaciami niemniej w dość liberalny sposób. Zwróćice uwagę ze to Baltar dokonywał finałowej decyzji, Caprica z jego umysły tylko mu podpowiadała. Fakt, to była zwykle manipulacja ale wolna wola Balatara była nienaruszona.

Często tak sobie wyobrażamy aniołów.

agrafek - 29 Lipca 2009, 17:13

Viking:
Cytat
Wreszcie nadejdzie czas, że będziemy musieli zaakceptować Stwórcę, zjednoczyć się z nim, złamać zasady czasu i przestrzeni, bo w przeciwnym wypadku czeka nas zagłada.

Na gruncie religii - zgoda. Z tym, że nie ma w BG zgody co do faktu, że to wszystko rzeczywiście jest boskim planem. Uważa tak część Cylonów (ci, którzy się nie zgadzają, spotyka - zgodnie z Twoim odczytaniem - zagłada) i uczniowie Baltara. Pozostali nadal wierzą w starych bogów, bądź nie wierzą w nic. Sama Starbuck, którą przywołujesz -
Cytat
zresztą przełomowym momentem było zaakceptowanie przez załogę misji Starbuck
także jest nazwana w "BG:Razor" posłańcem śmierci, kimś, kto powiedzie wszystkich ku śmierci, więc jej postać także nie jest jednoznaczna. Oczywiście - możliwe że to taka metaforyczna śmierć starego człowieka konieczna do narodzenia się nowego człowieka. Możliwe też, że chodzi właśnie o śmierć "cywilizacji Gallactici" i narodziny czegoś nowego. Wtedy wszystko się zgadza.
Cytat
No ale przecież cyloni byli tylko narzędziem Boga, dziećmi którzy mieli swoich rodziców doprowadzić do Niego doprowadzić.

Chyba jednak czymś więcej. Dziecko człowieka i Cylona staje się "brakującym ogniwem" dla nowej rasy. Wygląda więc na to, że Cyloni byliby dziećmi Boga na równi z ludźmi. Ewentualnie na równi z ludźmi byliby narzędziami do wykreowania nowej rasy właśnie.
Cytat
Twórcy serialu nie definiują do końca co tak naprawdę było „boskim planem”. Nawrócenie ludzkości? Przetrwanie gatunku? Dbałość o zachowanie cyklu? A może nie było żadnego planu a owe istoty (nazwijmy je aniołami) same nie wiedziały co nim tak naprawdę jest i kierując świadomością Baltara i Capriki eksperymentowały na własną rękę?

To ostatnie tez wydaje się prawdopodobne - zbyt wiele jest niejasności w teologii/mitologii BG. Mam też nieustające wrażenie, że bohaterowie zostali w jakiś sposób wykiwani, nawet jeśli pogodzili się z losem.
Dunadan:
Cytat
Prawdziwy Baltar mówił już że widzi anioły.

Z Baltarem zawsze jest ten kłopot, że tak naprawdę nie wiadomo czy mówi prawdę, czy zmyśla. Pod koniec przeżył, być może, prawdziwe nawrócenie. Ale o aniołach mówił, kiedy sam jeszcze nie był pewny siebie.

Vikingu, dziękuję. Nadal nie podoba mi się wizja końca, owego pogodzenia się z Stwórcą, niemniej to kwestia osobistych preferencji, a rozwiązanie, które zaprezentowałeś wydaje mi się sensowne, nawet jeśli nie satysfakcjonujące :D . Wciąż nie grają mi Baltar i Caprica z końcówki, choć mieszczą się w Twoim odczytaniu serialu. Najbardziej pasowaliby wtedy do wizji zagubionych aniołów, które nie wiedzą do końca co się stanie - przecież tacy właśnie są w końcówce, zagubieni. Jeżeli mieliby reprezentować Stwórcę, byłby to Stwórca niepewny, ciekawy co mu wyrośnie z tego co stworzył, prędzej demiurg niż Bóg. To też wzbudza moje podejrzenia.

Last Viking - 29 Lipca 2009, 20:21

Dunadan napisał/a
A tak naprawdę to kwestia terminologii - Caprica istniejąca w umyśle Baltara i Baltar w umyśle Capriki to własnie tacy opiekunowie, kierujący postaciami niemniej w dość liberalny sposób. Zwróćice uwagę ze to Baltar dokonywał finałowej decyzji, Caprica z jego umysły tylko mu podpowiadała. Fakt, to była zwykle manipulacja ale wolna wola Balatara była nienaruszona.


Zgadza się. Lepiej bym tego nie ujął. :mrgreen:
Jakkolwiek nazwiemy owe istoty, ale trzymajmy się terminologii: „anioły”, i jako takie, same nie posiadające „wolnej woli”, nie mogły łamać woli człowieka. Wcześniej napisałem, że kierowały świadomością, ale faktycznie, one jedynie przedstawiały alternatywy, dawały wybór, który należał do człowieka.
Zauważcie, że owe „kuszenie” nie miało znamion ani „dobra” ani „zła” (oczywiście skutki podjętych decyzji miały wydźwięk negatywny lub pozytywny) a służyło jedynie „planowi”.

agrafek napisał/a
także jest nazwana w BG:Razor posłańcem śmierci, kimś, kto powiedzie wszystkich ku śmierci, więc jej postać także nie jest jednoznaczna. Oczywiście - możliwe że to taka metaforyczna śmierć starego człowieka konieczna do narodzenia się nowego człowieka. Możliwe też, że chodzi właśnie o śmierć cywilizacji Gallactici i narodziny czegoś nowego. Wtedy wszystko się zgadza.


Nie jestem pewny czy był to „posłaniec śmierci” czy „posłaniec zagłady”, gdyż widziałem Razora pół roku temu :roll: , ale nie zmienia to faktu, że tak samo to zinterpretowałem. Starbuck doprowadzi do zagłady ludzkości takiej jaką znamy, a na miejscu starego pojawi się nowe. Cykl trwa...

agrafek napisał/a
To ostatnie tez wydaje się prawdopodobne - zbyt wiele jest niejasności w teologii/mitologii BG. Mam też nieustające wrażenie, że bohaterowie zostali w jakiś sposób wykiwani, nawet jeśli pogodzili się z losem


Hmm... a ja właśnie mam odczucie wręcz odwrotne.
Dla mnie oni wszyscy po przybyciu na Ziemię (naszą Ziemię), byli szczęśliwi, pogodzeni ze światem, spełnieni. Hehe... można powiedzieć, że aktorzy po czterech ciężkich latach powiedzieli: NARESZCIE. :roll:
Świetnym przykładem jest przemiana Starbuck, na początku serialu twarz zacięta, walczy sama ze sobą z całym światem, a na końcu znajduje ukojenie.

No, ale jak to napisałeś, to już indywidualne interpretacje filtrowane przez nasze własne przeżycia, osobowość i u każdego będą one inne. Cieszę się, agrafku i dunadanie, że mogłem sobie z wami o BSG podyskutować. :D
Zauważcie, że ruszyliśmy tylko jeden motyw firmu. A gdzie mesjanizm Baltara, analogia do 12 plemion Izraela, umierający przywódca, który według przepowiedni miał nie doczekać lądowania (pytanie czy to była Roslin?), analogia do starych bogów (bo lądowaniu na Ziemi Szef ruszył na północ – czy to nie mityczny Thor, młody Adama to piękny Apollo, a jednooki Exo – Odyn), oraz mnóstwo symboli, które pół roku po obejrzeniu serialu cały czas ze mnie wyłażą.

Podejrzewam, że za kilka lat serial będzie tak samo kultowy jak Blade Runner, Matrix (swoją drogą ten film jest jedną wielką buddyjską propagandą :lol: ) i będziemy interpretować (czasami nadinterpretować :wink: ) każdą scenę, dialog, gest, symbol. Tak to już gdy zostawi się trochę niedopowiedzeń, przyprawi mistyki i posypie szczyptą ezoteryki. :D

Dunadan - 30 Lipca 2009, 08:29

Last Viking,
Cytat
Cieszę się, agrafku i dunadanie, że mogłem sobie z wami o BSG podyskutować.

Dobra, dobra, ja jeszcze nie skończyłem 8) ;P:
Cytat
Cykl trwa...

No... własnie przecież cały tne Plan polgał głównie na tym aby ten cykl przerwać... i jak na razie nie wiemy czy on trwa czy nie bo własnie jesteśmy na rozstaju dróg :mrgreen:
agrafek
Cytat
Z Baltarem zawsze jest ten kłopot, że tak naprawdę nie wiadomo czy mówi prawdę, czy zmyśla.

Tak tak, ale włansie na sam koniec kiedy już stał się "normalnym" człowiekiem powiedział raz jeszcze o aniołach.
Jest jeszcze jedna rzecz - na sam koniec w naszych czasach Baltor powiedział coś o Bogu a Caprica "Cicho! przecież wiesz że nie lubi tego imienia..." :mrgreen:

Swoją drogą... za jakością serialu przemawiają m.in. dyskusje na jego temat ;-)

ilcattivo13 - 26 Sierpnia 2009, 17:19

Skończyłem oglądać ostatni odcinek.

BSG jest zdecydowanie najlepszym serialem space-operowym jaki oglądałem. Howgh.

Virgo C. - 28 Sierpnia 2009, 14:58

Word!
ilcattivo13 - 2 Wrzeœśnia 2009, 20:31

właśnie szprycuję się ścieżką dźwiękową :D
Jaden Kast - 3 Wrzeœśnia 2009, 21:10

ilcattivo13 jakimś konkretnym utworem/albumem?
ilcattivo13 - 3 Wrzeœśnia 2009, 21:28

Gaeta's Lament głównie (wczoraj wstawiałem w "Co mi w duszy gra").
Wcześniej słuchałem OSTów do pierwszych trzech sezonów i z tamtych najbardziej zapadł mi w ucho Black Market. I Lords of Kobol ofkors.
A tak ogólnie rzecz biorąc, to muzyka do całego serialu jest równie genialna jak sam serial. Jak dla mnie tylko jeden serial w historii miał równie miodną muzykę - "Robin of Sherwood". Ale tam muzyka była bardzo jednorodna, a w BSG jest tak bogata, że aż się we łbie kręci.

Virgo C. - 5 Wrzeœśnia 2009, 15:21

Dorzuciłbym jeszcze muzykę do Miasteczka Twin Peaks - niby też jednorodna, ale jednak wpada w ucho na długie lata :)
agrafek - 26 Października 2009, 18:34

BG: The Plan obejrzane. Zdecydowanie jedna z najlepszych odsłon serii, jeśli nie najlepsza. Jeżeli w dalszym ciągu będą powstawać takie filmy to - ho ho. Jestem pod SPOOOORYM wrażeniem. Mocno teologiczna, czy też filozoficzna część, ale prawie bez mistycyzmu, chyba, że to, co miłość potrafi wyczyniać z człowiekiem (i Cylonem) ociera się o mistycyzm. Jest też bardzo silna emocjonalnie. Momentami miażdży. Nie do przegapienia, tyle, że wypada znać serial.
Jaden Kast - 26 Października 2009, 18:54

agrafek The Plan już miał premierę? W takim razie muszę pogadać ze znajomym ze Stanów.
ilcattivo13 - 26 Października 2009, 19:43

właśnie skończyłem oglądać :)

agrafek - a chronologia wydarzeń, zwłaszcza na początku filmu, według Ciebie była w zgodzie z serialem? Bo mnie momentami ździebko się mieszało.

Od strony technicznej widać błędy popełnione przy montażu scen nowych i starych (za kilka dni pojawią się wszystkie na IMDB, albo serwisach fanowskich). W dodatku kilka scen nakręcono od nowa i też niektóre szczegóły wydawały mi się nieco odmienne w stosunku do serialu. Ale może to wina tego, że serial oglądałem z rok temu.
Kilka razy zamiast "frakk" było wyraźnie słychać coś innego :mrgreen: I jeszcze ta golizna. I sex :D Zdecydowanie podnosi oglądalność filmu.

A fabularnie jest dobrze. Poza kilkoma momentami, gdzie dostosowywano na siłę stare sceny do nowej fabuły.

A już najbardziej mnie rozbawiło, bo przy oglądaniu serialu nie zauważyłem części baboli, jakie przeszły, a jakie teraz przy okazji powtórek widać bardzo wyraźnie.

Z mojej strony daję 7,5/10. Mam nadzieję, że następna dokrętka nie będzie gorsza.

agrafek - 26 Października 2009, 19:52

ilcattivo13 - też miałem wrażenie, że trochę skakali po chronologii. Z tym, że było to raczej zamierzone. Przebitki z serialu rzeczywiście były różnie wmontowywane w film, ale to akurat potrafiło mi nawet sprawić frajdę. Na babole techniczne nie zwracałem uwagi, znakomicie je dla mnie maskowała opowieść.
Golizny i seksu faktycznie było więcej, mam jednak wątpliwości, czy podniesienie oglądalności miało tu decydujący wpływ. To raczej odniesienie do dekadencji, grzeszności i upadku ludzi, o którym jeden z cylonów nawija przez cały film miało zostać podkreślone. No i podkreślić także to co wiesz, a ... a przecież można:) -
Spoiler:

Scena przygotowania do bombardowania jest fajowska, także finał. A i po drodze kilka diamencików. Scena z jabłkiem i tekst o przyjaźni, dylematy Szóstki... Zebrałoby się tego.
Jaden Kast, cóż, ja widzisz - już jest :D



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group