To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Z życia tłumoka, ooops, tłumacza

Rafał - 23 Marca 2010, 11:15

nureczka napisał/a
dźwigu z kranem
:mrgreen:

Dawno temu na studiach w ramach angielskiego każdy dostawał po kartce z tomiszcza instrukcji obsługi jakiegoś ustrojstwa które pan lektor raczył sobie fuszyć. Tragedia. Pamiętam, że np.taka label była na 3 sposoby tłumaczona, a wydawca brał wszystko bez wnikania co i jak. My, durne tłuki robiliśmy to za zaliczenie, a kolesie z uniwerku tłumaczyli po rozdziale harlekinów za zaliczenie i kaskę :wink: :lol:

feralny por. - 23 Marca 2010, 11:28

nureczka, stare dobre czasy... ostatnio się dowiedziałem (z książki wydanej przez Bellonę - to wydawnictwo wspina się na wyżyny dziadostwa), że gas operated machine gun to gazowy karabin maszynowy.
Rafał - 23 Marca 2010, 11:36

feralny por., a co je to, spróbowałem wygooglać, ale turlam się ze śmiechu: http://translate.google.p...lla:pl:official
dalambert - 23 Marca 2010, 11:39

Rafał, u mnie w pracy link zablokowany - może w domu się pośmieję :(
nureczka - 23 Marca 2010, 11:39

feralny por., oplułam monitor :lol:
feralny por. - 23 Marca 2010, 11:41

Rafał, to jest po prostu karabin maszynowy działający na zasadzie odprowadzenia cześci gazów prochowych z przewodu lufy.
Rafał - 23 Marca 2010, 11:42

thx :D
Adanedhel - 23 Marca 2010, 11:45

feralny por. napisał/a
gas operated machine gun to gazowy karabin maszynowy.

Zabójcze. I szczerze mówiąc z trudem przychodzi mi pojęcie tego tłumaczenia... To nie tylko niewiedza tłumacza, ale i lenistwo.

Kai - 23 Marca 2010, 12:58

nureczka napisał/a
Ciekawe, bo w wydawnictwie, z którym współpracuję, nawet podręczniki szydełkowania przechodzą bardzo staranną redakcję stylistyczną (że o korekcie nie wspomnę).

To masz wyjątkowe szczęście, albo wydawnictwo jest poważne. Podobno takie istnieją :)

nureczka napisał/a

Dlatego tłumacz techniczny ma (a właściwie miał, w dawnych, mrocznych czasach) specjalizację. Dzięki tym starym nawykom nigdy nie pomyliłam nitroxu z trymixem, dźwigu z kranem, a BRDM-a z czołgiem.

Mnie się nieraz zdarzało dzwonić do klienta, czy nieścisłość, którą wyłowiłam w tekście, wynikła z czyjegoś błędu, czy to nowe rozwiązanie techniczne ;)

I też raczej nie biorę się za tłumaczenia, o których tematyce nie mam pojęcia. Jakie to może mieć skutki, przekonałam się, kiedy dostałam do przekładu na angielski polską listę danych technicznych i - nie rozpoznałam ani jednego określenia, musiałam posiłkować się... jednostkami i wierzyć, że dobrze zgaduję. Potem się okazało, że to było "genialne" tłumaczenie z francuskiego (znajomością tego języka po 20 latach nieużywania raczej się nie chwalę, ale dla tej pracy zrobiłam wyjątek) i po 3 stronach męki poprosiłam o oryginał. Ze słownikiem i znajomością dziedziny oczywiście poszło szybciutko, ale tamto tłumaczenie miałam ochotę sobie w ramki na pamiątkę oprawić.

feralny por. - 23 Marca 2010, 13:03

Adanedhel, a co powiesz na fajkę wydechową?
Piech - 23 Marca 2010, 13:14

Rozumiem, że "tłumacz" przetłumaczył pipe na fajkę, a mógł jeszcze śmieszniej.
feralny por. - 23 Marca 2010, 13:19

Najlepsze jest to, że to było w opisie przekroju perspektywicznego, więc chyba widział do czego był ten odnośnik.
Kai - 23 Marca 2010, 13:28

Piech napisał/a
Rozumiem, że tłumacz przetłumaczył pipe na fajkę, a mógł jeszcze śmieszniej.

Oj nie, to by było smutne, a nie śmieszne.
"Napięcie wytrzymałości na częstotliwość krótkotrwałą 50 Hz" - chodzi o wytrzymywane napięcie krótkotrwałe o częstotliwości sieci, przynajmniej tak to się u nas w firmie nazywa :)
"Napięcie wytrzymałości na fale wstrząsowe" - wytrzymałość na impuls (napięcie) udarowy - jw.
"komutator regulatora pod obciążaniem" - podobciążeniowy przełącznik od(za)czepów, tu znowu co kto lubi.

No i tak przez.... 39 stron.

feralny por. napisał/a
Najlepsze jest to, że to było w opisie przekroju perspektywicznego, więc chyba widział do czego był ten odnośnik.


Daj spokój, Ty wierzysz, że ludzie jeszcze zaglądają do rysunków? Przecież to też trzeba umieć czytać.

nureczka - 23 Marca 2010, 13:32

Cytat
I też raczej nie biorę się za tłumaczenia, o których tematyce nie mam pojęcia.

Nie insynuuję, że tak robisz. Ale taka niestety jest ostatnimi czasy tendencja :(
I coraz rzadziej zleceniodawca pyta o kompetencje, głównie pytają o cenę (czasem jeszcze o termin).

Kai - 23 Marca 2010, 13:41

Dlatego wolałam zrezygnować z pracy dla kiepskich wydawnictw i biur tłumaczeń niż z klienta, z którym współpracuję od 15 lat.

Zleceniodawca zwykle uważa, że jeśli poprosi o "tłumaczenie techniczne" to wystarczy.

Piech - 23 Marca 2010, 14:20

Już dawno przekonałem się, że nie wystarczy znać dwa języki, żeby dobrze tłumaczyć. Trzeba jeszcze mieć je dobrze poukładane w głowie, jeden obok drugiego, że tam powiem. Żeby do tego dojść, trzeba wiele blood, toil, tears and sweat.

Gdy byłem jeszcze całkiem młody i zadufany w sobie, miałem pomysł, żeby przetłumaczyć coś na angielski. Konkretnie "Kompleks polski" Konwickiego. Znalazłem tę powieść w angielskiej bibliotece uniwersyteckiej, wydaną w drugoobiegowym polskim czasopiśmie "Zapis". Pomyślałem, że przetłumaczę, żeby i angielski czytelnik mógł się z tym zapoznać. Bodajże w pierwszym akapicie trafiłem na słowo "zakatarzeni". W angielskim nie ma takiego słowa, wykombinowałem "coughing and sneezing", ale zajęło mi to tak długo, że uświadomiłem sobie, że to nie dla mnie.
NB, jakiś czas później znalazłem w księgarni tę książkę przetłumaczoną. Oczywiście natychmiast sprawdziłem jak tłumacz poradził sobie, z "zakatarzonymi" i też było coughing and sneezing. Chociaż tyle.

nureczka - 23 Marca 2010, 14:38

Piech napisał/a
Już dawno przekonałem się, że nie wystarczy znać dwa języki, żeby dobrze tłumaczyć.


Powiem przewrotnie. Znajomość języka ma znaczenie drugorzędne. Najważniejsza jest znajomość tematu, a w przypadku tłumaczeń literackich dodatkowo znajomość obu kultur. I to taka "od podszewki".

Kai - 23 Marca 2010, 15:02

nureczka napisał/a
Powiem przewrotnie. Znajomość języka ma znaczenie drugorzędne. Najważniejsza jest znajomość tematu, a w przypadku tłumaczeń literackich dodatkowo znajomość obu kultur. I to taka od podszewki.


Nie powiedziałabym, że drugorzędne, choć oczywiście, można się domyślać, co projektant miał na myśli. Natomiast znajomość tematu jest nieodzowna. Zwłaszcza, jeśli ktoś później ma z tego "owocu" korzystać.

Co do literackich, nie wypowiadam się, często tłumacząc miałam wrażenie, że autor sam nie zna własnej kultury, nie wspominając o podstawowych realiach. Ale dla mnie to i tak zawsze była głównie rozrywka, więc się nie skarżę.

"Kocham" za to tłumaczenia prawnicze, bo czasem z konieczności muszę je robić (głównie licencje). Tam już nawet dwujęzyczny prawnik potrafi wymięknąć. No i oczywiście - całkowicie oddzielna przygoda - dokumenty pisane po angielsku przez słabo znających język obcokrajowców. Też niezła rozrywka.

Piech napisał/a
Już dawno przekonałem się, że nie wystarczy znać dwa języki, żeby dobrze tłumaczyć.

W kontekście tego, co napisałam powyżej, Twoje słowa nabierają całkiem innego znaczenia ;) - przydaje się czasem jeszcze znać bodaj podstawy języka, którym posługuje się osoba pisząca tekst - nieraz jedynym sposobem rozszyfrowania zdania jest "podstawienie" pod nie oryginalnej składni.

nureczka - 23 Marca 2010, 15:19

Kai napisał/a
Nie powiedziałabym, że drugorzędne, choć oczywiście, można się domyślać, co projektant miał na myśli.

To miało być prowokacyjne. Coby wywołać dyskusję :mrgreen:

Kai - 23 Marca 2010, 15:35

nureczka napisał/a
To miało być prowokacyjne. Coby wywołać dyskusję :mrgreen:


NA dobry początek na temat instrukcji obsługi różnych urządzeń? :mrgreen:

Bardzo mi brakuje jednej emotki, chyba ja sobie "przyniosę"

Adanedhel - 23 Marca 2010, 15:39

feralny por. napisał/a
Adanedhel, a co powiesz na fajkę wydechową?

A toto nazwałbym już głupotą.

Kai - 23 Marca 2010, 15:41

Nie większą, niż "steal structures" w opisie możliwości firmy, albo "free mounts of validity" w znaczeniu 3 miesięcy ważności.
Adanedhel - 23 Marca 2010, 15:43

Jeszcze nie stworzyłem skali głupoty - w każdym razie skali głupoty tłumaczy i tłumaczeń - więc nie będę porównywał. Aczkolwiek zaczyna to być kusząca perspektywa.
gorat - 23 Marca 2010, 19:11

Kai napisał/a
steal structures
Padłem. Co toto miało być? "head forward"?
Kai - 23 Marca 2010, 20:42

gorat napisał/a
Kai napisał/a
steal structures
Padłem. Co toto miało być? head forward?

steel structures - między innymi projektujemy konstrukcje stalowe, ale naprawdę ich nie kradniemy, przysięgam!!!

Montserrat - 24 Marca 2010, 17:02

Ale, że tak się spytam, to był zawodowy tłumacz? Steel podmienić na steal w tłumaczeniu, które chyba jednak było przez niego sprawdzane, to tak raczej ciężko?

Ja tu tak pół na pogaduszki (choć o tłumaczeniach rozmawiać bardzo lubię, ostatnio książka zaskoczyła mnie stwierdzeniem "większość dzieci wyszła ze szpitala, ale było kilka przypadków fatalnych"), a pół po prośbie. Otóż jako, że się szkolę na tłumacza, to i muszę prace popełniać, a do jednej z nich zrobiłam ankietę. Więc gdyby jakiś dobry duch zechciał wypełnić, to bym wielce wdzięczna była. Przepraszam, że tak "reklamuję", ale to dla mnie dosyć ważna sprawa.
Ankieta

Kai - 24 Marca 2010, 17:07

Montserrat napisał/a
Ale, że tak się spytam, to był zawodowy tłumacz? Steel podmienić na steal w tłumaczeniu, które chyba jednak było przez niego sprawdzane, to tak raczej ciężko?

A licho go wie... dostałam te materiały, skoro tylko tam przyszłam do pracy i nie wiedziałam w co ręce włożyć, takie bzdury były powypisywane.

W przemyśle ciężko o zawodowych tłumaczy, ja przecież też nie jestem "zawodowa" bo nawet jednego papierka na znajomość języka nie mam, ale na takie kwiatki to trzeba jeszcze mieć talent, przecież są słowniki.

Anonymous - 24 Marca 2010, 18:03

Wypełniłam ankietę. W kilku pytaniach brakowało mi odpowiedzi "To zależy" :wink:
khamenei - 24 Marca 2010, 18:05

Też wypełniłem.
Kai - 24 Marca 2010, 18:15

Wypełniona, drobna uwaga - trochę za mało pytań, aby wyniki były miarodajne.


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group