To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

Hubert - 24 Listopada 2008, 20:14

Cytat
James miewał różne fury, Astony bardzo często, ale nie zawsze. Jak BMW zadomowiło się swego czasu na Wyspach to jeździł BMW


BMW wciąż jest tam zadomowione. Prawie tak jak Tesco.

Adashi - 24 Listopada 2008, 20:23

Sosnechristo napisał/a
BMW wciąż jest tam zadomowione. Prawie tak jak Tesco.

Może, ale sprzedali MG Rover, zostawili sobie jeno Mini. Mają jeszcze Rolls-Royce'a.

ilcattivo13 - 24 Listopada 2008, 20:44

a Rolls nie jest przypadkiem własnością koncernu Volkswagen? Czytałem o tym u Clarksona.
shenra - 24 Listopada 2008, 20:51

Krąg 0 Nardziny jak zwykle oryginał przygniata, uwielbiam tą serię. Amerykańskie przeróbki mogą się schować. :twisted: :mrgreen:
Adashi - 24 Listopada 2008, 20:53

ilcattivo13 napisał/a
a Rolls nie jest przypadkiem własnością koncernu Volkswagen? Czytałem o tym u Clarksona.

Do Volksa, R-R należał wcześniej, o ile się orientuje :roll:

shenra napisał/a
Krąg 0 Nardziny jak zwykle oryginał przygniata, uwielbiam tą serię. Amerykańskie przeróbki mogą się schować.

Fakt, niezły film, zresztą jak cała trylogia Ringu.

shenra - 24 Listopada 2008, 21:03

100% się zgadzam. Skośnookich żaden Hollywood nie zastąpi...w takich filmach są nie do pobicia. Chociażby ich Klątwa albo np Wiolonczela i gro innych. Nie do przebicia.
Chal-Chenet - 24 Listopada 2008, 21:13

Skośnoocy też mieli wpadki w historiach o duchach, dajmy na to takie "Dark Water". Co dobrego można o tym powiedzieć to fakt, że jest znakomitym lekarstwem na bezsenność. Przy tym filmie zaśniecie jak dzieci!
Ale fakt, "Ju-On" i chociażby "Shutter" wymiatają.

shenra - 24 Listopada 2008, 21:16

Shutter znakomity :bravo :bravo
Selithira - 24 Listopada 2008, 23:08

Quantum of Solace (tak, tak, w porównaniu z niektórymi użytkownikami mam refleks żółwia słoniowego :P ) - wrażenia... Film bardzo mi się podobał i bardzo niewiele miał wspólnego z Bondem. Jeszcze mniej, niż Casino Royale... Po dwudziestu produkcjach (dwudziestu, bo nie wiem, jak wspomniane Casino Royale zakwalifikować) z elementami sci-fi, puszczaniem do widza perskiego oka i humorem ważnym w zasadzie na równi z akcją mamy coś bliższego dramatowi... Uderzający brak gadżetów, bardziej ludzcy bohaterowie. Na "typowego Bonda" ostatni jest zdecydowanie zbyt poważny, ale też bardziej w moim klimacie. Oprócz samego 007 - nie wyłamię się i też szczerze napiszę, że mi się gra aktorska Craiga podoba - jeszcze mnie zaciekawiła M, pod tym względem, że postać tak jakoś bardziej trwale wylazła z biura i nawet zaczęła momentami mieć własne, a nie instytucji, zdanie... No i zakończenie: "to by było nieprofesjonalne" :lol:
9/ 10, chyba obejrzę jeszcze raz :)

Szara opończa - 25 Listopada 2008, 09:23

swoja recke pisalem już wczesniej, ale dyskusje sledze z uwaga

i postanowilem ze ide jeszcze raz:) a na hbo jak puszczaja casino to juz ze 20 razy widzialem.

bond craiga to morderca taki... bo te wszystkie spieski swiatowe, to nie walt disney... nie ma czasu ani miejsca na sztwyne brytyjskie konwenanse tylko przykopanie prosto w ryj i rozwalenie łba o pisuar (vide Casino), byle do celu.. jednoczesnie jednak czlowiek pozostaje czlowiekiem (zasadniczo), zakochany bond ala mroczny msciciel to strzal w 10tke.. wiadomo, rwie babeczki az milo, ale jemu tez tak najnormalniej chce sie przytulic do kogos.. bo bania nie wytrzymuje napiecia..

na konwencii filmu szpiegowsko sensacyjnego zrobiona dramat... BOMOBOWY..

edit: literowki

Owca.von.Kozic - 25 Listopada 2008, 10:55

A ja z kolei umocniłem swoje stanowisko tradycjonalisty :wink: oglądnawszy
"Pozdrowienia z Moskwy".

Klasyk z Connerym. Bond zrównoważony - kilka gadżetów, jedna, ale jaka(!) dziewczyna u boku agenta (nie licząc dwu "ostrych" Cyganek), sporo akcji, pościgów, humoru.
Klasa sama w sobie, smaczki dodatkowe dla fanów starego kina - jak zwykle jazda samochodem z filmem puszczanym za oknem, niekiedy nieporadne efekty specjalne, ale... :twisted:

Virgo C. - 25 Listopada 2008, 11:57

Furda, się Daniela Bianchi do Evy Green nie umywa :twisted:
shenra - 25 Listopada 2008, 16:54

Quantum to nawet niezły Bond, jeszcze nie doskonały, ale lepszy. Może z Craiga bądą jeszcze ludzie :D
Ziemniak - 25 Listopada 2008, 19:23

Mnie Craig bardziej się podobał w 'Złotym kompasie' Ta rola jakoś bardziej do niego pasowała. Poza tym blondyn nigdy nie był dobrym Bondem 8)
Iwan - 25 Listopada 2008, 20:21

W stronę słońca moim zdaniem całkiem udany film, miał swój klimat, dobre efekty i świetną muzykę, nie zmarnowałem czasu oglądając go

Inwazja pomysł raczej oklepany, ale zapowiadał się ciekawie, niestety na tym się skończyło, film zrobił się nudny i ciągnący, jakbym oglądał kolejny film o zombiakach, w przeciwieństwie do poprzedniego filmu tu raczej straciłem czas

Virgo C. - 26 Listopada 2008, 13:05

Pacyfikator
Pomysł nie nowy (ktoś pamięta jeszcze Gliniarza w przedszkolu ?), ale widocznie ktoś uznał, że już czas na remake. Vin Disel jako komandos, który zostaje oddelegowany do opieki nad dziećmi pewnego naukowca. On się nie nadaje na babysitterkę, oni przeżywają traumę po stracie ojca i swoje osobiste problemy. Jak łatwo się domyśleć wspólne docieranie się tych bohaterów jest podstawą sporej ilości gagów, nie zawsze najwyższych lotów. Ale ogląda się z sympatią, jak większość produkcji Disney'a. No i jest taki mały, tyci twist na koniec :)

Ogr. Osada potworów
Całkiem niezły pomysł na fabułę, skopany jednak na poziomie wykonania. Mała wioska w Nowej Anglii pada ofiarą tajemniczej choroby, która powoli uśmierca wszystkich jej mieszkańców. Ci, którzy pozostali przy życiu, za namową swojego maga, postanawiają sięgnąć po nadnaturalne lekarstwo. Ceną za ratunek jest konieczność składania raz do roku ofiary z mieszkańca wioski tytułowemu potworowi. Dwa wieki później grupka nastolatków, poszukujących zaginionego w czasie miasteczka przez przypadek budzi Ogra, który zaczyna mordować mieszkańców miasteczka.
Owszem, fabuła może głupia ale ma pewien swój urok. Tylko że już wykonanie jest przetragiczne - o ile jeszcze efekty czarów sprawiają wrażenie całkiem nieźle wykonanych to już sam Ogr woła o pomstę do nieba (szczególnie w scenie zabijania jednego z wieśniaków). Także postawienie na młodych aktorów nieco razi - że grali oni głównie w młodzieżowych horrorach to i jakość ich gry pozostawia wiele do życzenia. Ale obejrzeć można...

Monolit 2: Ewolucja
...w przeciwieństwie do tego filmu, gdzie poza samym wykonaniem szwankuje także fabuła. Zaznaczam, że pierwszej części nie widziałem i chyba nie zamierzam widzieć. Czego w tym filmie nie ma - rosyjsko-amerykańska kosmiczna tarcza antyrakietowa, Chińczycy wywołujący trzecią wojnę światową, międzynarodowy syndykat zbrodni założony przez wszystkie największe religie świata, kosmici wynurzający się spod ziemi oraz nowy mesjasz. Efekty specjalne są niespecjalne (szczególnie wnętrza statków obcych), fabuła tak przewidywalna że człowiek doskonale sobie zdaje sprawę z tego jak całość się skończy już po 5 minutach filmu. Najbardziej mnie jednak zastanawia co w tym filmie robił Billy Dee Williams (szerzej znany jako Lando Calrissian).

No i na koniec moje trzy grosze o najnowszym Bondzie ;)
QoS to imho bardzo udana kontynuacja Casino Royale. Owszem, można z nostalgią wspominać stare Bondy, gdzie bohater cały czas wyskakiwał z jakaś nową zabawką czy ciętym one-linerem. Ale czasy takie, że gadżety jakby odchodzą w cień (Bond z wybuchowym iPodem ?), a sam Bond którego znamy dopiero zaczyna się wyłaniać z tego nieokrzesanego agenta. Dlatego podejrzewam, że Ci którzy dzisiaj kręcą nosami przy części trzeciej otrzymają to, za czym tak bardzo tęsknią w nowych Bondach. Fakt, że montażysta niektóre sceny musiał chyba składać będąc na speedzie ale i dzisiejsze pokolenie nastolatków pewnie na dynamikę walk żywcem wyniesionych ze starych Bondów by marudziło. I raczej trzeba się powoli do tego przyzwyczajać.

Fearfol - 29 Listopada 2008, 18:45

Green Street Hooligans - czyli to co widać obok w avatarze.
Ja rozumiem, że Wood próbuje się odciąć od wizerunku hobbita, ale wydaje mi się, że tutaj wypada bardzo niewiarygodnie. Fabuła w tym filmie też nie porywa - jest kilka poważnych zastrzeżeń.
Natomiast ten dla, którego naprawdę warto obejrzeć ten film i co nie skazuje filmu na niebyt, to rola Charliego Hunnam'a jako Pete'a Dunham'a. Przyćmił totalnie Wood'a.
Same "ustawki" też wyglądają dobrze, ale z własnej wiedzy wiem że rzeczywistość odbiega trochę od tego jak je pokazali w filmie. Muzyka też zapisuje się na plus.

Moim skromnym zdaniem to warto go obejrzeć.

dareko - 29 Listopada 2008, 19:13

Fearfol napisał/a
Po za tym same ustawki też wykonają dobrze, ale z własnej wiedzy wiem że nie rzeczywistość odbiega trochę od tego jak je pokazali.

Pogubilem sie. Odbiega, czy nie? I co od czego?

Fearfol - 29 Listopada 2008, 19:27

lol, ale wtopa, dobra już poprawiłem.
dzięki za zwrócenie uwagi. Zdanie z cytatu jest w ogóle nie czytelne.

JacAr - 29 Listopada 2008, 22:13

Ridrick znowu wygrał.
Zona gadała i nie wiem, jak załatwił Marshala tym razem.
Bo jak poprzednim razem go załatwil, to mu wbil kose w ciemię.
Fajnie.
Dzisiaj napędzałem się Dieslem :)

Fidel-F2 - 30 Listopada 2008, 15:43

Elżbieta, Złoty wiek. Pierwsza część podobała mi się nadzwyczajnie, wszystko było na swoim miejscu, Elżbieta, jej wewnętrzne rozterki i przemiany pokazane doskonale. W Zlotym wieku brak jakiejs nuty przewodniej. Nie bardzo wiadomo o co zasadniczo chodzi, czy o to, że być królową to wcale nie tak fajnie, czy o Wielką Armadę. Wątek nieszczęśliwej miłości nudny, naciągany i totalnie przewidywalny, dłużyło mi się. Wielka Armada pokazana zdawkowo pozostawia uczucie niedosytu.
No i niesamowity jest moment, gdy Elżbieta zakuta w zbroję, na podrygującym koniku zagrzewa armię do walki. Tak chałowatej sceny dawno nie widziałem.

illianna - 30 Listopada 2008, 17:51

To nie tak, jak myślisz kotku, naprawdę rewelacyjna polska komedia sytuacyjna, właściwie to pierwsza polska komedia, do której nie mam zastrzeżeń, dobrze napisany scenariusz, świetne dialogi, dobrze zagrana i co najdziwniejsze bardzo dobrze udźwiękowiona, wszystko zrozumiałam ;P: , chwilami wprawdzie widownia rycząc ze śmiechu zagłuszała aktorów, ale i tak było dobrze,
szczególnie dobrze zagrał Jacek Borusiński, zdecydowanie lepiej niż w swoim własnym filmie Hi way, jak dla mnie odebrał palmę pierwszeństwa Fryczowi i Figurze, którzy grają główne role zdradzającego się nawzajem małżeństwa, może dlatego tak dobrze zagrał, bo miał naprawdę świetnie napisane teksty, ale też był bezbłędnie obsadzony w roli pozornie niekumatego asystenta :bravo

widziałam też Lustra, niestety muszę się zgodzić z Hrabkiem do niczego, brak zdecydowania czym straszyć, sztampowe, nudne i nie bałam się w ogóle :evil:

Adashi - 30 Listopada 2008, 21:24

W sieci kłamstw, czyli wojna z terroryzmem od szpiegowskiej kuchni. Cóż mogę powiedzieć; Ridley Scott nadal w formie :) Bardzo dobry film, brutalny momentami, cyniczny kiedy trzeba, skłaniający do refleksji takoż. Fabuła trzymająca w napięciu, intryga dość skomplikowana, bohaterowie wyraziści (świetna rola Crowe'a, DiCaprio o dziwo też), po prostu :bravo Udany seans :)
Witchma - 30 Listopada 2008, 21:26

A ja obejrzałam Lucky Luke'a i jestem mile zaskoczona. Trochę głupio nam było, bo dzieci się jakoś nie śmiały, chłopiec, który siedział koło nas poszedł spać, a my rżeliśmy cały film :D
hrabek - 2 Grudnia 2008, 11:28

Piła V - zaskakujaco ciekawe. Co prawda twist na koniec, tak reklamowany w filmie, to zaden twist, ale ogolnie bylo bardziej z sensem, a mniej brutalnie.

The Deaths of Ian Stone - swietny pomysl, ktoremu zabraklo nieco wykonania. Ale jak na niski budzet, to calkiem przyzwoite efekty i dobre aktorstwo. Calosc opowiada o gosciu, ktory codziennie ginie i budzi sie na drugi dzien w zupelnie innym zyciu. Na poczatku ma tylko przeblyski, ale po pewnym czasie zaczyna pamietac, co sie dzialo w jego poprzednich zyciach.

You Kill Me - Ben Kingsley jako polski cyngiel mafii z (oczywiscie) problemem alkoholowym. Towarzysza mu Tea Leoni, Luke Wilson, Dennis Farina, Bill Pullman i inni. Momentami swietne, ale wiekszosc czasu po prostu porzadne, bez fajerwerkow. Ale przyjemnie sie ogladalo.

corpse bride - 2 Grudnia 2008, 16:47

illianna napisał/a
To nie tak, jak myślisz kotku, naprawdę rewelacyjna polska komedia sytuacyjna, właściwie to pierwsza polska komedia, do której nie mam zastrzeżeń, dobrze napisany scenariusz, świetne dialogi, dobrze zagrana i co najdziwniejsze bardzo dobrze udźwiękowiona, wszystko zrozumiałam ;P: , chwilami wprawdzie widownia rycząc ze śmiechu zagłuszała aktorów


Muszę się zgodzić, może nie bez zastrzeżeń, ale film jest naprawdę śmieszny. I nie tak debilny jak pseudo-romantyczne pseudo-komedie typu rozmowy nocą czy tylko mnie kochaj.

happy-go-lucky - wesołe w inny sposób, polecam.

i coś jeszcze, ale nie pamiętam...

sztuczki - czyli pięknie o wałbrzychu, drugi raz i drugi raz mi się podoba.

emigrant - 4 Grudnia 2008, 13:36

Adashi napisał/a
Fabuła trzymająca w napięciu, intryga dość skomplikowana, bohaterowie wyraziści (świetna rola Crowe'a, DiCaprio o dziwo też), po prostu :bravo Udany seans :)


Nie wiem skąd się wzięła moda na twierdzenie, że DiCaprio to zły aktor. Przepraszam, źle się wyraziłem. Wiem, że po Titanicu, ale nie wiem dlaczego. Zagrał tam bardzo dobrze, idealnie wpisując się w konwencję filmu czyli romansidła z katastrofą w tle. Albo katastrofy z romansidłem w tle, jak kto woli.

Martva - 4 Grudnia 2008, 13:38

Owszem, wygląda jak mydłek, ale gra bardzo dobrze :)
Fidel-F2 - 4 Grudnia 2008, 13:42

Martva, musi dawno go nie widziałaś
Adashi - 4 Grudnia 2008, 13:56

emigrant napisał/a
Nie wiem skąd się wzięła moda na twierdzenie, że DiCaprio to zły aktor.

Ja też nie wiem, ale taki mem panuje. A DiCaprio świetnie zagrał też w "Złap mnie, jeśli potrafisz", ba nawet w "Critters 3" był dobry :wink:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group