Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 12:12
"Najnowsze odcinki Czterech Pancernych są w porzo, brak czołgu, pistoletu Janka i szabli Grzesia mie nie przeszkadza..."
Można i tak.
Szczerze mówiąc gdyby nie nadmiar czasu wieczorem nie wybrałbym się na Quantum. Ten burłak w upapranej koszuli działa mi na nerwy. Ale przetrwaliśmy Daltona przetrwamy tego czerstwiaka.
Hihhihi
Pierce się sprzedał. Ale powoli zaczynał być za stary do roli. A pieniądze chciał astronomiczne. Lubię tego aktora ale niestety mu odwaliło...
ilcattivo13 - 24 Listopada 2008, 12:35
Kruku, a mnie właśnie ze "starych" Bondów najbardziej podobał się Dalton. Jako jedyny miał "ten błysk w oku" i jak był wściekły, to było widać, że był wściekły. W przeciwieństwie do Brosnana, który jak jest wściekły (albo walczy) to robi buzię w ciup i wydyma policzki (jeśli to jest ekstrakt prawdziwego angielskiego arystokraty, to ja już wolę Craiga, "chłopa z ludu" ). To przez Brosnana seria przeżyła kryzys, z którego udało się wyjść dopiero po zmianie odtwórcy roli Bonda.
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 12:42
A kochaj sobie Daltona! Jam go obejrzal i jak się trafi w tvi to obejrzę jeszcze raz. Słaby jest ale to Bond, choć aktor mi średnio pasuje. Craig może nic nie wydyma ale prostak jest i cham.
Prostaków i chamów mam na kopy i pęczki w innych niejednokrotnie całkiem niezłych filmach. W Bondzie życzę sobie angielskości, czyli nawet jak Bond coś wydyma to z klasą!
dareko - 24 Listopada 2008, 12:49
Kruk Siwy napisał/a | W Bondzie życzę sobie angielskości, czyli nawet jak Bond coś wydyma to z klasą! |
Nie widzialem jeszcze nowego. Nic nie wydymal, czy bez klasy?
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 12:51
Zupełnie bez klasy a i to jakoś przypadkowo...
ilcattivo13 - 24 Listopada 2008, 12:52
a w którymś Bondzie było wyraźnie powiedziane, że Bond pochodzi z arystokracji? Bo mnie się zawsze wydawało, że to "swój chłop" (ew. burżuj), który ukończył świetną szkołę i zaczął się "arystokratyzować" dopiero po latach służby. I do tego schematu Craig pasuje jak ulał.
Witchma - 24 Listopada 2008, 12:55
Kruk Siwy napisał/a | Craig może nic nie wydyma ale prostak jest i cham. |
To ja się chyba źle przyjrzałam... Może i jest nieco bezwzględny, ale do prostactwa mu daleko. Obejrzyj sobie obrady naszego sejmu, to Ci się pojęcie prostaka i chama zredefiniuje.
Kruk Siwy napisał/a | jak Bond coś wydyma to z klasą! |
Chyba, że to Lazenby.
Poza tym angielskość, angielskością, ale panienkowatości mówimy stanowcze nie! Bond nie był francuskim pieskiem, tylko - bądź co bądź (albo Bond co Bond) mordercą, dwóch zer nie dostał za prawidłowe używanie sześciuset rodzajów widelczyków do ciasta.
ilcattivo13, masz rację, żaden z niego arystokrata, z prowincji jakiejś zapadłej był i na ulicy się wychował (a w Casino Royale nawet go do sierocińca oddali).
Przy okazji pamiętajmy, co mówili twórcy nowych Bondów - że są to filmy o tym, jak Bond stawał się Bondem, jakiego poznaliśmy wcześniej i rzeczywiście widzę ewolucję postaci - w Casino Royale był dość nieokrzesany, a w Quantum of Solace pozwala sobie nawet na nutkę ironii
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 12:55
Aż takim bondomaniakiem nie jestem. Nie pomnę. Ale maniery miał zawsze nienaganne, wyraźnie kindersztuba i genetyka, a nie wyuczone w dokach nad Tamizą obyczaje.
Bosz..."swój chłop"? Swój chłop to Czereśniak jest. I Craig.
Ediit. Oczywiście Witchma musiała się wtrącić...
ilcattivo13 - 24 Listopada 2008, 12:58
a nawet jeśli Bond jest arystokratą, to powinien być angielskim arystokratą, a nie "francuską ciotą"*
*cytat z "Black Adder: Back And Forth"
EDIT: Witchma, masz 100% racji
Witchma - 24 Listopada 2008, 13:01
Kruku, ja tam wolę swojego Czereśniaka, a nie jakiegoś wymuskanego bontona. Jeszcze brakuje, żeby po każdej walce płakał, że mu się paznokieć złamał...
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 13:04
O ile pamiętam zadka nikomu nigdy nie nadstawiał. Chyba że Craig...
No, Bondów jak nasiał każdy ceni innego. U mnie w rodzinie takoż.
Cała moja napaść na najnowsze produkcje (bo filmy niezłe, ostatni zresztą dużo lepszy niż pierwszy z Craigiem) odnosi się do tego że ducha Bonda zagubiono. Z czym lejdis i gentelmans zgodzili się.
Ja poczekam aż moda na superszybki montaż i tanie szarganie przyzwyczajeń widzów minie panom od kasy. Ale będę obserowował opinie i recenzje. Albowiem nigdy nie mów nigdy.
No i znowu... o ile wiem płakał chyba tylko Lazenby.
A dlaczego bohater nie ma być wymuskany? Jak wolisz Czereśniaka Witchmo to oglądaj Czterech Pancernych i daj ludziom spokój!
Witchma - 24 Listopada 2008, 13:06
Kruk Siwy napisał/a | ducha Bonda zagubiono |
Nie zgubiono, tylko świadomie z niego zrezygnowano, a to różnica
Kruk Siwy napisał/a | daj ludziom spokój! |
Chciałbyś...
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 13:09
Jak zwał tak zwał. Jego Tam NIe Ma!
A w kwestii dawani spokoju to był chwyt retoryczny. Bo nie wiem czy zauważyliście ale w ten nieco martwy wątek udało nam się tchnąć trochę życia.
I ło to chodzi.
Witchma - 24 Listopada 2008, 13:27
Kruku, jeszcze mogę tylko dodać, że kiedy dowiedziałam się, kto zagra Bonda i zobaczyłam pierwszy raz Craiga, to naprawdę się załamałam i na Casino Royale szłam baaaardzo uprzedzona, a tymczasem okazało się, że Craig zagrał (podkreślam słowo zagrał) naprawdę świetnie. Nawet widzę u nowego Bonda syndrom biedaka, któremu nagły przypływ kasy uderza do głowy.
Ale żeby skończyć już wątek bondowski, to czy widział ktoś może kinową wersję Lucky Luke'a?
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 13:29
Ja - nie. Nigdy nie byłem fanem tegoż szeryfa i zawsze było mi żal braci Dalton.
Ale wybieram się na PIoruna! Jak obejrzę dam głos!
Witchma - 24 Listopada 2008, 13:33
Kruku, na Pioruna też idziemy
A co do braci Dalton to właśnie ich chcę iść obejrzeć.
hrabek - 24 Listopada 2008, 13:40
Czlowiek rzuci luzna uwage, pojdzie na godzine, a jak wroci, to sie okazuje, ze wielka dyskusja sie przetoczyla. I to bez mojego udzialu! I nawet dodac nic juz nie moge, bo Witchma zaordynowala zakonczenie dyskusji o Bondzie
W kazdym razie, przyznaje, ze z Krukiem porozmawialismy o Bondzie, ale zupelnie nie zgadzam sie z jego stwierdzeniem, ze nowy Bond, to nie Bond. Nowy Bond to Bond pelna geba. Byc moze najlepszy w historii. Po trzecim filmie bede wiedzial na pewno.
Witchma - 24 Listopada 2008, 13:42
hrabek, ja tylko zakończyłam dyskusję ze swojej strony Poza tym pochwał dla CS i QoS nigdy dość
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 13:55
Im bardzeij szukał tam (CS i QoS) Bonda tym bardziej go tam nie było... Hihihii.
hrabek - 24 Listopada 2008, 14:23
Nie, nie, nie. Bond wlasnie tam jest. To te wszystkie inne to podroby
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 14:25
Khem.
Może ci inni hrabek napisał/a | to podroby | ale ten ostatni to już suchar niestrawny.
hrabek - 24 Listopada 2008, 14:41
Nie, ten ostatni jest najbardziej prawdziwy. A aktorsko fenomenalny. Nie moge wzroku oderwac od Craiga na ekranie. Nie dosc, ze przyciaga jak magnes, to jeszcze gra z jednej strony oszczednie, ale z drugiej tak prawdziwie, ze az ciary mnie przechodza.
Owca.von.Kozic - 24 Listopada 2008, 14:41
Craiga, którego nawiasem mówiąc gęba nie pasuje mi jakość do Bonda, przeżyję. To, że filmy od bajki przeszły do "ostrego" i realistycznego nurtu - nie szkodzi, takie czasy, wymagania widowni. Może trochę szkoda właśnie tej absurdalności i fantastyki, ale skoro w zamian dostajemy porządną akcję sensacyjną - luz.
ALE - Bond to także smaczki. Nic nie stoi na przeszkodzie, by nowy, chamowato-wieśniacko-przaśny Bond utrzymał choć odrobinę z tradycji - co to za Bond, który się nie przedstawia jak trzeba, co to za Bond, który nie pija martini? Ok, numer w "Casino... ", kiedy Bond stwierdza, że co to za, k..., różnica, czy wstrząśnięte czy zmieszane, jest śmieszna na początku. Ale co to daje w zamian? Nic, żadnej kontynuacji, tradycji, tego "czegoś", które sprawia, że Bond, James Bond (czego Craig podobno też nie czyni), jest tym a nie innym agentem.
Kto widział wszystkie nowe Bondy - czy pozostał choć cień flirtu z Moneypenny??
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 14:47
No to już z Witchmą rozmawiaj hrabek. Bo mię też chodzą ciary...tyle że z innego powodu.
Bond składa się z:
- Jestem Bond. James Bond.
- uroku osobistego a la angielski gentelman
- powiedzonek
- luzu
- gadgetów Q albo R
- tak a nie inaczej podanej wódki.
Mógłbym dalej wymieniać ale po co. Jeżeli w Bondzie nie ma tych stałych elemnetów to nie jest już Bondem. Aczkolwiek - już mówiłem - wcale nie musi to być zły film.
No i myślę tyle, myślę że rację miała Witchma - czas kończyć. Przynajmniej chwilowo, do następnego odcinka.
O! Nowy dyskutant! To pogadajcie jeszcze.
hrabek - 24 Listopada 2008, 14:50
Nowy Bond ma magnetyzm. W Quantum to widac - laska na lotnisku mowi, ze karta niewazna. Bond nachyla sie do niej i mowi: "zaraz do pani zadzwonia, prosze powiedziec, ze polecialem do Kairu". Ona oczywiscie sie zgadza.
Druga scena: Bond bierze Fields do najdrozszego hotelu w miescie. Wchodza do pokoju. Bond mowi: "nie wiem, gdzie polozyli papeterie. Pomozesz mi szukac?"
I dziewczyna juz jest jego. Pewnie, ze to nie jest wymiana dwuznacznych dialogow z Moneypenny, ale to jest Bond, na ktorego leca wszystkie kobiety. I on o tym wie. I nie musi sie wysilac, bo one i tak beda jego. Pierwsza klasa.
A co do wyrazenia "Name's Bond. James Bond". To przeciez bylo. W Casino Royale. Ostatnie slowa w filmie. I to tez jest killer dla wszystkich tych, ktorzy mowia, ze bez tego tekstu nie ma Bonda. No to producenci zrobili caly film, a na sam koniec wrzucili ta kwestie, czym zagrali na nosie calej konwencji: "mial sie Bond przedstawic? No to sie przedstawil. A teraz pocalujcie nas w nos."
Hubert - 24 Listopada 2008, 14:52
Wybieram się i na Pioruna i na Lucky Lucka. Ale czy się wybiorę...
Bondy... Mnie Brosnan nie przeszkadzał nic a nic. Miał sporo sympatycznych żartów (drukują teraz co popadnie...), a jego playboyowatość też miała swój urok. Jednego nie mogę darować - w ostatnim Bondzie Brosnanowskim jakoś przerobiono tradycyjny motyw na cudaczne wymysły elektroniczne.
A poza tym obejrzałem Wybrzeże Moskitów. Późno leciało, ale warto było obejrzeć. Nieźle obsadzony, mówił o czymś. A Fordowi zabrakło bicza i kapelusza. Wtedy wszelkie problemy zniknęłyby jak ręką odjął
Witchma - 24 Listopada 2008, 15:46
hrabek napisał/a | Nie moge wzroku oderwac od Craiga na ekranie. Nie dosc, ze przyciaga jak magnes, to jeszcze gra z jednej strony oszczednie, ale z drugiej tak prawdziwie, ze az ciary mnie przechodza. |
hrabek, mam to samo Patrzę na zdjęcia Craiga jako Craiga - umięśniony plastuś, a na ekranie jakaś dramatyczna metamorfoza i ciary to mało powiedziane Jeszcze trochę, a przekonam się do niebieskich oczu...
hrabek napisał/a | a na sam koniec wrzucili ta kwestie, czym zagrali na nosie calej konwencji: mial sie Bond przedstawic? No to sie przedstawil. A teraz pocalujcie nas w nos. |
Przypomnę jeszcze, że piosenka do CS (genialny kawałek Cornella) ma tytuł YOU KNOW MY NAME... i myślę, że takie są te nowe bondy - nie pokażemy wam tego, co już widzieliście setki razy, bo to już znacie.
Co do gierek ze starymi bondami, to śmierć Fields Wam się z nikim nie kojarzy? Wydaje mi się, że nowi twórcy zrobili nowoczesny film dla nowej widowni, w której zawarli sporo ukłonów wobec zagorzałych fanów.
hrabek - 24 Listopada 2008, 15:50
Oczywiscie, ze sie kojarzy. Przeciez oba nowe Bondy az kipia od nawiazan. Tam jest tego tyle, ze osobiscie nie wylapalem pewnie nawet polowy. Popatrzcie np. na samochod Bonda - Bond zawsze jezdzil Astonem Martinem. No to tworcy wzieli Astona w CS i po pieciu sekundach jazdy rozwalili go w drobny mak. W drugim Bondzie rozwalili go juz na samym poczatku. Ciekawe czy w trzecim tez bedzie Aston Martin?
Ziemniak - 24 Listopada 2008, 16:26
Eee trzeciego im nie dadzą, kryzys jest
Adashi - 24 Listopada 2008, 16:59
hrabek napisał/a | Popatrzcie np. na samochod Bonda - Bond zawsze jezdzil Astonem Martinem. |
Hola! I to mówi fan Bonda?
Cytat | Lista samochodów Bonda:
Saab 900 Turbo - Tylko dla twoich oczu (1981)
Aston Martin V8 Vantage Series III - W obliczu śmierci (1987)
Aston Martin DB5 - Goldfinger (1965), Operacja Piorun (1965), W obliczu śmierci (1987), GoldenEye (1995)
Lotus Esprit - Szpieg, który mnie kochał (1977), Tylko dla twoich oczu (1981)
Alfa Romeo GTV6 - Ośmiorniczka (1983)
BMW Z3 - Goldeneye (1995)
BMW 750Li - Jutro nie umiera nigdy (1997)
BMW Z8 - Świat to za mało (1999)
Aston Martin Vanquish V12 - Śmierć nadejdzie jutro (2002)
Aston Martin DBS - Casino Royale (2006)
Ford Mondeo MKIV - Casino Royale (2006)
Aston Martin DBS - Quantum of Solace (2008)
Ford Ka - Quantum of Solace (2008)
Range Rover Sport - Quantum of Solace (2008) |
James miewał różne fury, Astony bardzo często, ale nie zawsze. Jak BMW zadomowiło się swego czasu na Wyspach to jeździł BMW. Nawet Alfa się zdarzyła, o!
|
|
|