To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko

corpse bride - 19 Lutego 2012, 13:44

A co to 'DJ'?

Nie mam fotki! Jak będę mieć (dobrą) to pokażę. Wczoraj upgrade'owałam jeszcze fryzurę robiąc kolor, bo tamten był wypłowy i z odrostami.

ilcattivo13 - 19 Lutego 2012, 17:27

Dać Jej Kiszonego z Niutellą :roll:

Kasiek, no przeca co mógłbym dać dla kogoś w stanie błogosławionym? W(ódki)? ;P:

ihan - 19 Lutego 2012, 18:33

corpse, trzymam kciuki za nową, fajną pracę.
Kasiek - 19 Lutego 2012, 20:31

corpse bride napisał/a
Nie mam fotki! Jak będę mieć (dobrą) to pokażę. Wczoraj upgrade'owałam jeszcze fryzurę robiąc kolor, bo tamten był wypłowy i z odrostami.


Zalecam zrobić, tym bardziej po tym ostatnim zdaniu :>

ilcattivo13 napisał/a
Dać Jej Kiszonego z Niutellą :roll:


A nie, dziękuję, już mi przeszło łączenie sosu czosnkowego z papają kandyzowaną :mrgreen: Teraz wolałabym wódkę...

ilcattivo13 - 20 Lutego 2012, 23:04

nu-nu - wódki nie lzia. Co najwyżej piwo, ale dopiero za jakiś czas, bo w małych dawkach wspomaga laktację :wink:
Kasiek - 21 Lutego 2012, 11:59

Ble. Chyba że Desperados, który jest napojem a nie piwem :P Wódki samej też bym nie wypiła, tylko z sokiem. Tęsknię za winem :P
ilcattivo13 - 21 Lutego 2012, 21:53

wydawało mi się, że na "Flakonach" mówiłaś coś innego :wink:
Kasiek - 22 Lutego 2012, 08:15

Ale odnośnie czego? Tego, ze desperados nie jest piwem? Bo oficjalnie nie jest. Czy że tęsknię za winem? Bo brakuje mi smaku jak choroba, na Flakonach nie piłam przez 2 miesiace dopiero, teraz jest już 7 i zaczynam się czuć strasznie źle bez smaku wina co jakiś czas...
merula - 22 Lutego 2012, 10:24

to sobie co jakiś czas odrobinę wypij.
dzejes - 22 Lutego 2012, 13:43

Kasiek napisał/a
Ale odnośnie czego? Tego, ze desperados nie jest piwem? Bo oficjalnie nie jest.


Oficjalnie jak najbardziej jest piwem.

Kasiek - 22 Lutego 2012, 13:55

Cytat

Kasiek napisał/a:
Ale odnośnie czego? Tego, ze desperados nie jest piwem? Bo oficjalnie nie jest.


Oficjalnie jak najbardziej jest piwem.


A nie, wróć, desperados jest piwem, pomerdało mi się z jakimś innym, odpowiednikiem, gdzie na etykietce było napisane "napój piwny", a to chyba nie to samo (?0, choć nie wiem, znawcą nie jestem.

merula napisał/a
to sobie co jakiś czas odrobinę wypij.

Bezalkoholowe zostawiłam sobie na wielkanoc do obiadu, takie świętowanie sobie zrobię. A teraz od czasu do czasu wlewam sobie łyczek, dolewam do pełna wodę i mam takie bladoróżowe o posmaku wina...

ilcattivo13 - 22 Lutego 2012, 15:03

Kasiek - na Flakonach nie mówiłaś, że piwo jest "ble". A przynajmniej nie pod koniec imprezy :wink:
Kasiek - 22 Lutego 2012, 15:13

Nigdy nie przepadałam za piwem, bo jest gorzkie. Ale teraz to i piwo bym wypiła. Mówię jak rasowy alkoholik. Idę sobie postać w kąciku.
ilcattivo13 - 22 Lutego 2012, 15:14

Ać tam postać. Lepiej byś sobie na grochu poklęczała :wink:
corpse bride - 25 Lutego 2012, 14:51

Apropos dziwnych połączeń, to w tych kryminałach C. Lackberg ulubionym śniadaniem jednego z bohaterów są kanapki z pastą kawiorową, którą przed podaniem zamacza w kakao. Nawet będąc fanką kawioru i kakao wzdrygam się, kiedy czytam, że znowu to je. (Czy mówiłam, że w pracy, w pokoju obok mam automat z napojami, głównie z kawą, w którym jest też kakao? Za darmo?)

Z pracą jak zwykle nie jest tak łatwo. Byłam u kumpla w pracy, gdzie jakiś czas temu zatrudnili psycholożkę, która po miesiącu pracy poszła na miesiąc zwolnienia, a potem zwolniła się w ogóle, więc on powiedział, że pewnie będą kogoś szukać. Praca trochę hardkorowa, ale wolę taki hardkor niż podawanie kawy panom w garniturach. W każdym razie, kiedy tam zadzwoniłam pani w kadrach powiedziała, że nikogo nie szukają, ale że mogę wysłać CV. Co też zrobię, ale jak widać zupełnie czuję się pogubiona poza oficjalnym rynkiem pracy: ogłoszenie > aplikacja > rozmowa kwalifikacyjna > tak/nie.

Jest jeszcze druga opcja, której możecie kibicować. Otóż w miejscu, gdzie pracuję też mają psychologa, który (a raczej która, bo to kobieta) kilka razy w tygodniu udziela porad. Zaproponowałam jej szefowej, że mogłabym u nich popraktykować jako psycholog dla zdobycia doświadczenia. Miałam o tym rozmawiać z nią i psycholożką w środę, ale ta ostatnia coś sobie zrobiła i znowu trzeba było to przełożyć... Ale chciałabym, żeby coś z tego wyszło...

A teraz sobie leżymy, ja z kompem, Mat z książką (Wroniec, świetne rysunki), a nasze koty leżą z nami i to jest super.

corpse bride - 5 Marca 2012, 10:43

Chyba pierwszy raz w życiu ciesze się z nadejścia wiosny, a w dodatku czuję zdecydowaną różnicę w samopoczuciu - na plus. Ta zima jakoś wyjątkowo była dla mnie ciężka. Rano wstawałam po ciemku (wstaję o 6:30) i z najwyższą niechęcią udawałam się do pracy na 8:00. W pracy zawsze jakoś ten czas mijał, a potem był już tylko wyścig do łóżka. Najbardziej lubiłam dni, kiedy do domu mogłam iść prosto po pracy, kiedy miałam coś do załatwienia cierpiałam, czułam opór nawet przed wyjściami towarzyskimi. Ale odkąd zrobiło się ciepło i jasno jest jakoś całkiem inaczej. Nie mogę się doczekać aktywności na balkonie i w ogródku - w ten weekend zaczęłam już myć doniczki i posiałam karczochy. Mam nowy plan - odgruzowania piwnicy (literalnie, z gruzu) i zapoczątkowania w niej hodowli grzybów shiitake i boczniaka. Tego też się już nie mogę doczekać. Poza tym po przyjściu z pracy nie ładuję się od razu pod gorący prysznic i do łóżka, ale coś robię (gotuję, sprzątam, robię biżu itd.). Poza tym z niecierpliwością wyczekuję pierwszych wyjazdów za miasto.

Chyba się starzeję, do tej pory wiosną łapała mnie depresja :)

ilcattivo13 - 5 Marca 2012, 11:30

mamuśka zakupiła boczniaka-ciut-nie-instant w tesco. Ciekawi mnie, co z niego wyrośnie ;P:
corpse bride - 5 Marca 2012, 14:28

Co ciekawe, boczniaka nigdy nie jadłam (nie licząc pasty kanapkowej, która pewnie tak się ma do boczniaka, jak pasztet do kurczaka), ale zachęciły mnie spektakularne sukcesy, jakie w tej dziedzinie osiągnął mój kuzyneczny kuzyn.

ilcattivo, wygląda na to, że jesteś jedynym czytelnikiem i komentatorem tego bloga. Chyba moje życie jest mało chwytliwe... Może powinnam zrobić sondę, o czym chcielibyście poczytać....

gorbash - 5 Marca 2012, 14:30

Ja też czytam. Ale rzadko komentuję (nie że Twojego bloga jakoś wyjątkowo rzadko, Tylko ogólnie).
Martva - 5 Marca 2012, 14:41

corpse bride napisał/a
boczniaka nigdy nie jadłam


Odkryłam panierowane boczniaki w menu baru na Avangardzie w zeszłym roku - bardzo dobre. Tylko miały tak 'mięsną' strukturę, że aż się spłoszyłam że pomylili zamówienia ;)

Rafał - 5 Marca 2012, 14:44

Czytam, czytam. Twój świat jest dla mnie tak odległy jakbyś pisała z Marsa. Znaczy się interesująco :D
corpse bride - 5 Marca 2012, 15:02

Rafał, w mojej pracy też się czuję jak na Marsie, może stąd twoje wrażenie ;) Dziś np. dzwoniąc w dwa różne miejsca (sekretariaty w obrębie tej samej instytucji) dowiedziałam się, że może być z tym (w czego sprawie dzwoniłam) problem, bo x (a w drugim miejscu y) ma imieniny. Co ciekawe, pokój obok imieniny ma również szef wszystkiego, w związku z czym mój pokój od rana zawalony był żarciem. Takie niby eleganckie w formie przekąski wykonane z produktów zastępczych i w gruncie rzeczy niejadalne. Jak wszystko tu fasada i to kiepska, ehhhh...
Kasiek - 5 Marca 2012, 16:36

Ej no, ja się obrażę chyba.
A bo dziś imieniny Marka chyba, to popularne imię jest, pewnie dlatego.

edit:
Adrian
Fryderyk
Jan
Marek
Markusław
Oliwia
Pakosław


Jan i Marek - tych obstawiam. Pakosława jakoś niekoniecznie (pewnie zamiast w pracy siedzi na siłowni), Markusławów pewnie Ci u nas niedostatek jednak...

ilcattivo13 - 5 Marca 2012, 17:27

corpse bride - boczniak najbardziej mi smakuje tak, jak to Martvej serwowali - popetać w rozbełtanym jajku, potem ew. w bułce tartej i na patelnię. W zależności od preferencji można do jajka dosypać przypraw, ale pierwszą porcję zrób bez niczego - będziesz wiedziała, czego Ci brakuje na języku. No i przygotowanie takiej potrawy to chwila moment.

Jako, że od ładnych kilku lat kań w moich lasach znaleźć nie mogę, to zadowalam się boczniakami. W sumie, to oba grzyby po usmażeniu bardzo podobnie smakują, a i konsystencją bardzo mało się różnią. I są o wiele smaczniejsze od pieczarek, choć nie do wszystkiego się nadają (do piazza-piazza na ten przykład niespecjalnie).

A co do czytania - to jeden z pięciu czy sześciu blogów, w którym coś sensownego się pisze (przynajmniej, dopóki ja nie wklejam posta :mrgreen: ), więc tak szybko mnie się stąd nie pozbędziesz :wink:

A poza tym, dzie fotka? ;P:

Anonymous - 6 Marca 2012, 00:16

Ja też czytam i lubię bardzo. A boczniak rządzi w cieście piwnym. Piwo, mąka i sól, tak żeby miało toto konsystencję ciasta naleśnikowego, taplamy w tym boczniaka i na patelnię. Pycha. A jutro będzie boczniakowo-paprykowy gulasz, o.

A co do wiosny, mam podobnie, optymistycznie jest, kompletuję wiosenną garderobę i myślę o sadzeniu ziół na balkonie. Już się nie mogę doczekać. A pies jaki szczęśliwy, wreszcie na długie spacery może chodzić.

corpse bride - 6 Marca 2012, 08:26

Kurczę, chyba się pochwaliłam przedwcześnie. Tzn. nie chwal wiosny przed odejściem zimy. Dziś znowu ledwo zwlekłam się z łóżka...

Kasiek, Roman i dwóch Kazimierzów, o ile się nie mylę...

Co do boczniaków, to ile razy pomyślę, żeby kupić i oglądam, to one są w tej zafoliowanej paczce i na moje oko pokryte są pleśnią...

Kupiłam Puszkowi martensy. Po długich przejściach z kupowaniem ich na allegro sprowadziłam je w końcu ze Stanów. Te czarno-białe. Są super:

Kasiek - 6 Marca 2012, 08:33

Ło rany... tych imienin nie było wczoraj w kalendarzu. Albo im się imieniny przedłużyły, albo co... :P
Buty fajne. Muszę sobie też glany kupić.

corpse bride - 6 Marca 2012, 08:42

Jeden był na urlopie w czasie swoich imienin, ale że nie mogły przepaść, to zrobił teraz. Nawiasem mówiąc, wczoraj przed końcem pracy poszłyśmy z dziewczynami na te imieniny i było dziwnie - 5 sekretarek i on, kurtuazyjna rozmowa o tym, jak było na nartach (jemu), winko, przekąski... Przeciągnęło się, a na mnie Mat czekał, mieliśmy iść odebrać te buty.

Co do glanów, to ja mam różowe lakierkowe (całe takie jak te gitarki powyżej) i w końcu jesteśmy obuci do pary. A martensów jest tyle ślicznych (zwłaszcza dla dziewczyn, faceci są akurat tutaj w gorszej sytuacji), że już mam plan na kilka kolejnych par. Następne chcę w kwiatki (choć jest do wybory chyba z 10 wzorów kwiatków).

Dobra, idę robić prasówkę, ma być coś o nas.

Martva - 6 Marca 2012, 09:49

corpse bride napisał/a
Następne chcę w kwiatki (choć jest do wybory chyba z 10 wzorów kwiatków).


Widziałam ostatnio na wystawie takie czarne, z czerwonym chyba różanym kwiatowym wzorem. Któraś z modelek BiuBiu też takie miała. Obłędne.

EDIT: Chyba te:


corpse bride - 6 Marca 2012, 10:20

Albo np. wiosenne:


pościelowe:


zamkowe:


letnie:


Oj, tak...



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group