To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Ostatnio oglądane filmy

Sergent - 19 Listopada 2008, 17:08

A ja ostatnio zrobiłem maratonik z jednym filmem. Kupiłem Blade Runner wydanie na 5 DVD. Jest tam pięć wersji filmu i masa dodatków specjalnych. Po obejrzniu tych wszystkich wersji filmu, stwierdzam, że jednak jestem przyzwyczajony do wersji filmu wyświetlanej w kinach i w telewizji. Być może dlatego, że sporo razy ją już widziałem i zapadła mi w pamięć.
Jeżeli chodzi o dodatki, to jestem nimi zachwycony. Uwielbiam właśnie po obejrzeniu filmu zobaczyć zwierzenia członków ekipy, co nie wyszło, jak nasz oszukują trikami, jak wybrano aktorów, jak budowano dekoracje, itp.
Tak więc zestaw wart jest zakupu, ze względu na znaczenie filmu i ilość dodatków zza kulis jego powstawania.

ilcattivo13 - 20 Listopada 2008, 14:54

"Screamers" ("Tajemnica Syriusza") - dawno temu byłem na tym filmie w kinie, ale po przeczytanym ostatnio opowiadaniu Dicka chciałem znowu obejrzeć ekranizację. Film jest zdecydowanie gorszy od opowiadania. Niepotrzebnie powiększono liczbę "mechanicznych ostrzy", a już nie powinni tych nadprogramowych ładować w ostatnie 2 minuty filmu. Bezsensowne było dodanie wątku miłosnego. Bezsensowne było zachowanie "ostrzy", zwłaszcza tych z wyższymi numerkami. W ogóle sporo było różnych niekonsekwencji i braku logiki w fabule filmu.
Na plus zaliczyć trzeba świetne post-apokaliptyczne scenerie. Na każdym kroku było widać, że przez te tereny przetoczyła się wojna totalna. Pod tym względem, jest to jeden z najlepiej zrobionych filmów w historii kina.
Daję 6/10

A na dokładkę obejrzałem sobie "Rysia". Też nie pierwszy raz, bo najpierw widziałem go w kinie. Ale teraz bardziej mi się podobał.
"Ryś" razem z "Hi Way" są parą najbardziej monty-pythonowskich polskich komedii ostatnich kilkunastu lat. I dlatego nie wolno traktować "Rysia" jako kontynuacji "Misia" czy "Rozmów ...", które miały całkiem inny klimat.
Film jest zdecydowanie za bardzo napchany wątkami pobocznymi. Przez to wszystkie sceny są bardzo krótkie i film sprawia wrażenie teledysku.
Do tego dochodzi lokalny koloryt, chociaż widać wyraźnie, że pokazany został z punktu widzenia Warszawiaka. A ja, jako dumny Suwalczanin muszę się przy****lić do kilku kretyńskich wstawek. Zamiast KMP w Suwałkach była komenda z jakiejś pipidówy. Do klasztoru Kamedułów wszyscy dojeżdżają piaskową drogą od strony jeziora i lądowiska śmigłowców, a w rzeczywistości powinni jechać asfaltem od strony przeciwnej (to z resztą jest jedyna droga na półwysep). Wymieniać można jeszcze bardzo długo.
Za to wszystko muszę zmniejszyć ocenę - na jakieś 7,5/10.

Iscariote - 20 Listopada 2008, 15:04

Pamiętnik - narobili mi smaku z tym filmem i od dawna się za niego zabierałem, a tu raczej standardowa historia. On biedny, ona bogata i nie mogą być razem. Ale prawdziwa miłość może wszystko. Film dobry, ale nie bardzo dobry, chociaż cieszę się, że widziałem. Scena z płaczącym Jamesem Garnerem bardzo mnie poruszyła.

Lista Schindlera - ciekawa historia, 3 godziny oglądania. Niestety po obejrzeniu nie jestem w stanie się wypowiedzieć. Sam nie wiem czemu.

JacAr - 20 Listopada 2008, 18:11

O ja!
Widziałem dzisiaj RoboCop!
Warto, warto ludzie, warto jeszcze raz...
Tylko cześć pierwszą rzecz jasna....
RoboCop

shenra - 20 Listopada 2008, 22:53

dzisiaj obkukany Max Payne... :shock: dla tych co lubią ruszające się obrazki, poza tym nic więcej... :(
Dunadan - 20 Listopada 2008, 23:31

No, ja też Maxa obejrzałem wreszcie... powiem tak: zawiodłem się podwójnie. Na filmie że nie dał rady odzwierciedlić gry i na recenzjach które są takie złe, bo film sam w sobie zły nie jest, jest nawet powyżej przeciętnej. Czasem nawet dało odczuć się klimat gry za co duży plus! Film jednak był za szybki, brakowało klimatu NY opętanego Ragnarokiem, tj. paraliżującą zimą... Całkiem fajny pomysł z Valkiriami, mnie się spodobało! Fajnie też że Max miał ciągle skrzywioną twarz, jak w grze, ale tym razem nieco naturalniej :mrgreen:
Niestety cały obraz jednak nie uporadził spuścizny gry. Z przyjemnością zagrałbym w Max Payne 3, choć dwójka była akurat taka sobie... widać to była wyjątkowa gra, której sukcesu nie da się powtórzyć. Coś jak... no nie wiem, Blade Runner czy Gwiezdne Wojny. Było, minęło i już się nie powtórzy :-/

shenra - 20 Listopada 2008, 23:47

W grę nie grałam, więc z tej strony nie ocenie. Ale jeśli w tym filmie się coś działo :!: :!: to chętnie się dowiem, w którym momencie. Pomysł z Walkiriami sam w sobie może i ok jest, ale jego przedstawienie kupy du...py się nie trzymające, zdecydowanie nie nastraja pozytywnie. Zima tam pokazana jak u nas w zeszłym roku, pada śnieg, po 5 min już deszcz, a jeszcze za chwile w ogóle nic nie pada. Klimat z wyzwaniem dla meteorologa. Walkirie...najpierw przedstawiane jako niewiadomo jakie kuku z zaświatów(diabły, szatany i jeszcze Bóg w to wplątany), a za chwilę sprowadzają to do zwykłych narkomańskich zwidów na haju. Kolega Lupio... :shock: to dopiero człowiek niespodzianka. Pół filmu gapi się, z dachu, zza węgła, przez dziurkę, taki z niego masakrator zabójca, ginie zastrzelony przez dziadka niemalże :!: :shock: Efekty specjalne raz są specjalne, raz niespecjalnie się im wysilać chciało(styropian udający krę w zetknięciu z efektem Walkirii). Największą wesołość budzi koleś od tatuaży - niespełniony intelektualista, przygotowany z zakresu wiedzy o kulturze jak mało kto, na dodatek dysponujący odpowiednią pozycją literacką na poparcie swych słów(ciekwe czy też by miał swoje story o innym tatuażu, a tak btw co ten geniusz historyczny robi w studiu tatuażu, a nie na Harvardzie??) :D No styknie na razie. :wink: ;P: :mrgreen:
emigrant - 21 Listopada 2008, 00:14

Miałem dwa dni wolnego. Wczoraj byłem w nastroju nostalgicznym więc puściłem sobie "Czułe słówka" nakręcone w/g książki mojego ulubionego pisarza Larry'ego McMurtry i "Fabulous Baker Boys", bo chciałem sobie pooglądać Pfeifferkę. Oba filmy polecam.
Dziś dla zmiany nastroju Obejrzałem "Kawalerię kosmosu" i "Trzynastego wojownika". Jedno i drugie rąbanka, ale z głową. Wciąga.

Dunadan - 21 Listopada 2008, 17:38

shenra, co do Lupino to - też się zawiodłem bo w grze to jeden z trudniejszych przeciwników :-/ ale reszty trochę nie jarzę, może poza ta knigą o Wlkiriach u gościa od tatuaży. Co do jego wiedzy - wszystko się zgadza. Goście od tatuaży muszą się znac na takich rzeczach, to ich praca...
Cytat
najpierw przedstawiane jako niewiadomo jakie kuku z zaświatów(diabły, szatany i jeszcze Bóg w to wplątany), a za chwilę sprowadzają to do zwykłych narkomańskich zwidów na haju

Nie bardzo jarzę co w tym złego?... w Batman Returns w sumie jest identyczny wątek.

shenra - 21 Listopada 2008, 18:43

Nie chodzi o to, że to coś złego. Po prostu w zestawieniu z nietrzymającą się kupy resztą, zwraca to uwagę.
ilcattivo13 - 23 Listopada 2008, 18:30

"Za tym wielbłądem" czyli czternasta z chyba trzydziestu części cyklu "Carry On". Wszystkie, które oglądałem były świetne i ta też była świetna. Tym razem wzięli na warsztat Legię Cudzoziemską. 8,5/10.
Hubert - 23 Listopada 2008, 20:00

Włamanie na śniadanie. Przyjemne i zabawne, nieźle zrealizowane.

Hooligans. Mocne kino. Wykorzystując schematy kina akcji reżyser stworzył obraz traktujący o dosyć ciekawych sprawach. Piorące się bandy kiboli, to wydawałoby się, co najwyżej materiał na wzmiankę w prasie. A tu proszę. Film akcji pełną gęba. Jest napięcie, jest akcja, jest jakiś wróg, zadbano o dynamikę opowieści i coś, co nazywam 'konfliktem interesów'. Do tego film porusza pewien problem. No i ostatnia bitka - bardzo wymowna, zwłaszcza, że w tle leci "...cause we are one flesh, one blood...".

Iscariote - 24 Listopada 2008, 07:21

Mgła- ileż ja się wycierpiałem na tym filmie. To ja już chyba wolałem jak z mgły wychodzili piraci. A zakończenie po prostu mnie dobiło. ;P:

Jaja w tropikach- a tutaj sobie odetchnąłem, bo dawno się tak na filmie nie uśmiałem. Pełno nawiązań do klasyki wojennej, świetna obsada aktorska (Nick Nolte, tańczący Tom :lol: ) i robienie sobie jaj z gwiazdek hollywood. A początkowe trailery (w szczególności Scorcher z Benem Stillerem) mogłyby zostać zrealizowane. :)

hrabek - 24 Listopada 2008, 11:11

Drugi raz obejrzalem nowego Bonda. Za drugim razem byl co najmniej tak samo rewelacyjny jak za pierwszym.
Witchma - 24 Listopada 2008, 11:20

hrabek, w pełni popieram Twoje zdanie, myślę, że niedługo pójdziemy sprawdzić, czy za trzecim jest jeszcze lepszy ;P:
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 11:22

A ja sobie obejrzałem po raz enty Jutro nie umiera nigdy. I odetchnąłem z ulgą. Bond to Bond a nie żaden wypłosz w brudnej koszuli i chamowaty bez przyczyny. Szyk, elegancja i totalny dystans ot co!
dareko - 24 Listopada 2008, 11:22

May - bardzo klimatyczny film o milosci. Troche mrocznej, ale jednak.
Eden Lake - Polaczenie Wolf Creek i Ils. Dobrze sie ogladalo.
The Andromeda Strain - sredni, sporo nielogicznosci, ale na bezrybiu powaznego SF i rak ryba.

Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 11:23

Andromeda to klasyk. Gdzie tam nielogicznosci?
dareko - 24 Listopada 2008, 11:28

Kruku Siwy, w filmie sa. Widziales?
Nie chce ich tu wymieniac, bo jesli ktos nie widzial, to moze nie zauwazy i bedzie mu sie przyjemniej ogladalo.

Witchma - 24 Listopada 2008, 11:29

Kruku, proszę Cię... powiedz, że ja źle rozumiem i wcale nie podobają Ci się te pomyłki z lat 90-tych...? Przecież te filmy (jako całość) były co najmniej tragiczne.
dareko - 24 Listopada 2008, 11:32

Witchma, pisze o filmie z tego roku.
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 11:37

dareko, a to nowy film? W takim razie nie wypowiadam się
Bo ja mówię o tym sprzed lat.
Witchma, to są moje ulubione filmy. Pasują mi i są godne miana Bondów. W przeciwieństwie do tych nowych.
A żeby było jasne - rozmawialiśmy o tym z hrabkiem - to te najnowsze są dobrymi filmami. Ale nie są Bondami.

To tak jak jakby Złoto dla zuchwałych nazwać kontynuacją Czterech Pancernych i Psa. Czołg jest.
A ja się pytam gdzie Szarik i Marusia?! No?

Witchma - 24 Listopada 2008, 11:44

Kruku, ja się zgadzam, że nowy Bond jest kompletnie inny, no ale te z Piercem to była totalna porażka... usypiałam na nich, jako filmy są zupełnie bez sensu i bardziej bajkowate niż taki "Moonraker". A Pierce to mógł brać rolę, jak mu w latach 80-tych proponowali, bo potem wyszła z tego groteska. (choć piosenki Tiny Turner i Sheryl Crow bardziej niż udane, aż szkoda, że taką słabiznę promowały)

Zresztą kupiliśmy sobie ostatnio z Roninem kolekcję 21 Bondów (czyli do Casino Royale), jak obejrzymy wszystkie po kolei, to może wyciągnę bardziej konstruktywne wnioski (Pierce'a chyba trzeba będzie na raty, bo tak za jednym zamachem, to nie zdzierżę...).

dareko - 24 Listopada 2008, 11:49

Kruk Siwy napisał/a
dareko, a to nowy film? W takim razie nie wypowiadam się

Tak, tutaj jest trailer .

Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 11:50

WitchmaA ja go lubię najbardziej. Bajki też lubię. Connery jest ok, ale we wczesnych Bondach ma wygląd hm... wieśniacki trochę. Moore jest ok, pasuje mi. Ale trafił na plan już w podeszły wieku no i trochę przerysował, toż to prawie komedie. Lazenby - porażka. Dalton - nijaki. ten ostatni koleś - sorry nie pamietam nazwiska i chyba nie zapamiętam zupełnie mi nie pasi. Zamachowskiego tam dajcie będzei równie na miejscu. Tylko Brosnan spełnia wszystkie warunki.
A że sypiasz na dobrych filmach? Cóż, Twoja strata!

Witchma - 24 Listopada 2008, 11:52

De gustibus... :roll:
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 11:54

Ufff.
No właśnie.

Ziemniak - 24 Listopada 2008, 12:01

Bondy zawsze były filmami z pogranicza fantastyki, sensacją typu "zabili go i uciekł". Bohaterowie są stereotypowi i przerysowani do bólu. A ze wszystkich Bondów Brosnan najlepiej kreuje stereotyp Anglika-arystokraty. Sztywny jakby kij połknął, płaszcz, melonik, nienaganne maniery. A i jeszcze parasol ;P:
Kruk Siwy - 24 Listopada 2008, 12:04

I oto chodzi. I słynne teksty bondowskie: specjalność pana banku? Wrogie przejęcia! - mówi Bond. Miodzio. A Q? Bond bez gadgetów to nie Bond. Zgodzę się na określenie: film luźno nawiązujący do tradycji bondowskiej.
Witchma - 24 Listopada 2008, 12:07

Wychodzę z założenia, że jak coś się nie rozwija, to zdycha... Schematy można powielać, ale czemu w nieskończoność?

Fakt, że Cleese w roli Q się udał, no i M bardzo mi się podoba (na szczęście w najnowszych Bondach jest ta sama), ale wcale mi nie brak wymyślnych gadżetów, Aston Martin DB 9 wystarczył za wszystko :D

edit:

Poza tym to, że twórcy zrezygnowali ze starej formuły o czymś świadczy - Pierce się nie sprzedał, nowi widzowie (którzy zapewne nie oglądali filmów z Connerym czy Moorem) nie są przywiązani do tradycyjnego Bonda i chcieli zobaczyć po prostu dobre filmy, co po prostu nie wyszło.
Dlatego też nastąpiła bondowska rewolucja, która niestety (dla konserwatywnych fanów) wypadła znacznie lepiej niż Pierce :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group