Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
hijo - 20 Października 2011, 12:38
Rafał napisał/a | ale to Ty wybierasz za niego, bo jako matka wiesz co dla niego najlepsze | Ujął bym to w ten sposób wybieram to co mi się wydaje za najlepsze dla dziecka. A potem dziecko to zweryfikuje i postąpi według własnego uznania. Tylko od rodzica zależy to kiedy na to mu pozwoli, kiedy uzna że dziecko dojrzało do podejmowania samodzielnych decyzji.
corpse bride napisał/a | zresztą, co to za temat (wiem, że sama zaczęłam). do posiadania dzieci jeszcze się nie przekonałam i chyba nieprędko to nastąpi, więc problem jest czysto teoretyczny. | Temat osoby, która jeszcze nie podjęła decyzji i szuka różnych poglądów do skonfrontowania normalna rzecz.
Rafał - 20 Października 2011, 12:47
hijo napisał/a | Ujął bym to w ten sposób wybieram to co mi się wydaje za najlepsze dla dziecka. A potem dziecko to zweryfikuje i postąpi według własnego uznania. | Jasne hijo napisał/a | Tylko od rodzica zależy to kiedy na to mu pozwoli, kiedy uzna że dziecko dojrzało do podejmowania samodzielnych decyzji. | Obawiam się, że nie da rady. Dziecko jeżeli już uzna, że dojrzało do samodzielnych decyzji, pozwolenia od rodzica na samodzielne myślenie nie oczekuje. Ani rodzic kijem dziecka do kościoła nie zagoni, ani nie odgoni jak mu się odwidzi, a dziecku nie. Przerabiam to na okrągło - ale w dziedzinie wyznaczania czasu na komputer (negocjujemy zwiększenie czasu z 2h, na 3h dziennie - mam szpiega).
illianna - 20 Października 2011, 12:47
hijo napisał/a | tylko ta przyzwoitość jest oparta na czym? Na zachowaniach w jakiś sposób wywodzących się lub zbieżnych z wiarą w religię wyznawaną przez większość. | bynajmniej nie, jest wiele przekonań w tej właśnie wierze, które uważam za szkodliwe dla bycia przyzwoitym człowiekiem, a jeśli po owocach ich poznacie, to ja właśnie ich poznałam z tej paskudnej strony bardziej niż z pozytywnej i to też jest powód mojej niewiary w tą wiarę. ale o religii nie chcę m się gadać, dla mnie to strata czasu i jak w tym dowcipie, gdy przychodzi kobieta do domu obcego faceta i mówi z przejęciem, A co by pan powiedział na to, że to co panu mówili o bogu to nieprawda? a facet Ależ to oczywiste że gadanie o bogu to fikcja.
merula - 20 Października 2011, 13:05
hijo, bzdury opowiadasz. czy wśród np. Aborygenów, shintoistów, hindusów, czy rdzennych amerykanów jest według Ciebie taka masa ludzi nieprzyzwoitych i nieetycznych? nie sądzę, aby odbiegała od średniej krajowej. więc naprawdę da się być przyzwoitym człowiekiem bez wychowywaniu w oparciu o etykę definiowaną jako chrześcijańską, w ogóle nie trzeba tego składnika mieszać, a i tak można być głęboko etycznym i dobrym człowiekiem spełniającym standardy chrześcijańskie. oczywiście z pominięciem stricte religijnych i grzechoczynnych aspektów.
hijo - 20 Października 2011, 13:24
illianna napisał/a | hijo napisał/a | tylko ta przyzwoitość jest oparta na czym? Na zachowaniach w jakiś sposób wywodzących się lub zbieżnych z wiarą w religię wyznawaną przez większość. | bynajmniej nie,:mrgreen: | Historycznie nasza etyka skażona jest przemożnym wpływem religii chrześcijańskiej. Dlatego tak uważam.
[quote="merula"]hijo, bzdury opowiadasz. czy wśród np. Aborygenów, shintoistów, hindusów, czy rdzennych amerykanów jest według Ciebie taka masa ludzi nieprzyzwoitych i nieetycznych? Zleży jak zdefiniujesz nieprzyzwoitość i etykę Np według mnie podział kastowy wśród hindusów jest dla mnie nieprzyzwoity i nie etyczny - to powoduje, że wg tego co napisałaś przynajmniej w tej grupie jest bardzo dużo osób nieprzyzwoitych i nieetycznych.
merula - 20 Października 2011, 13:51
tylko na ile to jest kwestia etyki, a na ile układów społecznych? a przecież w chrześcijańskiej Europie do pewnego momentu funkcjonował bardzo podobny model.
hijo - 20 Października 2011, 13:58
merula napisał/a | tylko na ile to jest kwestia etyki, a na ile układów społecznych? | dla mnie jedno przeplata się z drugim. merula napisał/a | a przecież w chrześcijańskiej Europie do pewnego momentu funkcjonował bardzo podobny model | co nie oznacza, że był zgodny z postulatami chrześcijaństwa. (chyba, że moja wiedza na temat chrześcijaństwa jest błędna lub niewystarczająca i faktycznie jest gdzieś w mądrych księgach chrześcijan napisane, że taki stan rzeczy był dopuszczalny)
merula - 20 Października 2011, 14:01
skoro tworzyli go też, uczestniczyli w nim i wspierali go ojcowie kościoła, nie trafia do mnie argument, ze jest to niezgodne z duchem chrześcijaństwa. albo wyłączymy Kościół i religię z rozważań o etyce, w wtedy zostanie nam w większości przedchrześcijańska i "obokchrześcijańska" etyka oparta na kulturze grecko-rzymskiej.
hijo - 20 Października 2011, 14:14
merula napisał/a | skoro tworzyli go też, uczestniczyli w nim i wspierali go ojcowie kościoła, nie trafia do mnie argument, ze jest to niezgodne z duchem chrześcijaństwa. | Ojcowie kościoła postępowali tak, a nie inaczej interpretując to co przekazano im przez proroków czy też boga. Co nie oznacza, że ich interpretacja była słuszna.
merula napisał/a | albo wyłączymy Kościół i religię z rozważań o etyce | to by oznaczało wyłączenie istotnych zmiennych, które na etykę miały wpływ. merula napisał/a | w wtedy zostanie nam w większości przedchrześcijańska i obokchrześcijańska etyka oparta na kulturze grecko-rzymskiej. | , które też wpłynęły na współczesną etykę, ale nie przystają do obecnych czasów.
ilcattivo13 - 20 Października 2011, 16:02
corpse bride napisał/a | ...ale zawsze chciałam być popularna... |
no-no, żebyś tylko nie wpadła na pomysł, żeby użyć czarnego pi-aru
merula napisał/a | ...czy wśród np. Aborygenów, shintoistów, hindusów, czy rdzennych amerykanów jest według Ciebie taka masa ludzi nieprzyzwoitych i nieetycznych?... |
powinnaś uszczegółowić, czy chodzi Ci o współczesność, kiedy etyka w prawie każdym zakątku świata, po niezliczonych konfliktach wywołanych kulturowymi/etycznymi/ religijnymi/łotewerowymi różnicami uległa w sporym stopniu ujednoliceniu, czy też masz namyśli przeszłość
hijo - 20 Października 2011, 16:06
ilcattivo13 napisał/a | czarnego pi-aru | Jako pi-ar-owiec z wykształcenia protestuję PR jest tylko jeden czarny PR nie istnieje - to tylko eufemizm na oszczerstwa
ilcattivo13 - 20 Października 2011, 16:50
hijo napisał/a | Jako pi-ar-owiec z wykształcenia protestuję PR jest tylko jeden czarny PR nie istnieje - to tylko eufemizm na oszczerstwa |
sorki, ale w takim razie jak się nazywa przedstawianie siebie niekoniecznie w dobrym świetle, tylko i wyłącznie po to, żeby wzbudzić zainteresowanie innych ludzi?
hijo - 20 Października 2011, 16:56
ilcattivo13 napisał/a | sorki, ale w takim razie jak się nazywa przedstawianie siebie niekoniecznie w dobrym świetle, tylko i wyłącznie po to, żeby wzbudzić zainteresowanie innych ludzi? | kłamstwo
ilcattivo13 - 20 Października 2011, 17:08
znaczy, tak Paris Hilton (albo jakaś inna "gwiazda") kłamie, jak się narąbie zrobi burdę w hotelu? albo coś w tym guście?
hijo - 20 Października 2011, 17:14
ilcattivo13 napisał/a | znaczy, tak Paris Hilton (albo jakaś inna gwiazda) kłamie, jak się narąbie zrobi burdę w hotelu? albo coś w tym guście? | nie to jest głupota
Wcześnie użyłeś sformułowania "przedstawianie się", które przetłumaczyłem sobie jako mówienie pisanie o sobie.
Pierwsze użycie hasła czarny PR odnosiło się do robienia komuś koło d.. przez kogoś innego, a nie siebie samego. To co robi P.H. to raczej kiepskie publicity niż jakakolwiek forma PRu
ilcattivo13 - 20 Października 2011, 17:39
aha, czyli nie ma "fachowego" określenia na takie "brzydkie" lub "niegrzeczne" zachowanie jakiejś osoby, które ma za wszelką cenę przyciągnąć do tejże osoby szerszą uwagę?
hijo - 20 Października 2011, 17:57
ilcattivo13 napisał/a | aha, czyli nie ma fachowego określenia na takie brzydkie lub niegrzeczne zachowanie jakiejś osoby, które ma za wszelką cenę przyciągnąć do tejże osoby szerszą uwagę? | Nie raczej nie, najbliższe temu jest publicity - przynajmniej według mojego stanu wiedzy
ilcattivo13 - 20 Października 2011, 18:02
nie, to chyba nie jestdo końca to. Raczej miałem na myśli coś w stylu "nieważne jak o mnie piszą - ważne, że piszą"
Edit: drążę ten temat, bo w sieci pojawiła się akcja reklamowa Afterfall: inSanity i mam dziwne wrażenie, że goście sami się "skrzywdzili".
hijo - 20 Października 2011, 19:44
ilcattivo13 napisał/a | nieważne jak o mnie piszą - ważne, że piszą | toż to jest definicja publicity jaką na studiach mi przekazywali
Edit: Zajrzałem na ten link, ale może pogadamy o tym u Ciebie, a nie będziemy zaśmiecać śmietniska
corpse bride - 24 Października 2011, 13:44
znowu po weekendzie, znowu było nawet fajnie.
w piątek wieczorem byłam w filharmonii na koncercie z okazji setnych urodzin nino roty, orkiestra dyrygowana przez caldiego zagrała muzykę m.in. z ojca chrzestnego i bardzo to wszystko było ładne. potem byłam na piwie z koleżankami z pierwszej pracy. dawno nie byłam wieczorem w mieście na piwie, dawno nie siedziałam w knajpie z fajką w pysku i piwem w łapie, dawno nie wracałam nocnym do domu. a jednak czasem trzeba.
sobota była dość domowa z wyjątkiem wyjścia do znajomych mata. głównym tematem wyjścia było ich nowe dziecko (pierwsze), co mnie zawsze spina i nastraja ponuro.
niedziela była zupełnie domowa, było gotowanie, leżenie, oglądanie filmów, w ogóle fajnie.
temat dzieci jakoś ostatnio mnie osacza. tamci znajomi z dzieckiem to i tak pikuś, bo to raczej znajomi mata. ale para moich najbliższych przyjaciół ostatnio się rozmnożyła, co sprawiło, że jest mi bardzo smutno. i tak się rzadko ostatnio widywaliśmy (że niby praca, zmęczenie), a teraz oni sobie dorobili nowe obowiązki do tego, więc nie wiem, za ile lat uda nam się spotkać. ludzie nie mają czasu na istniejących już ludzi, a generują nowych. no nie wiem. to znaczy wiem, chodzi o priorytety. oni wolą ode mnie kogoś innego, to dziecko. nie wiem, jak się mam czuć, kiedy przegrywam konkurencję z loterią, bo nawet nie wiadomo, kim będzie ten nowy człowiek. smutne to
Rafał - 24 Października 2011, 13:54
corpse bride, skoro już tak intymnie się jakoś zrobiło, to niech tam, zapytam, jak widzisz siebie i własne dziecko?
hijo - 24 Października 2011, 14:04
corpse bride, owszem jak pojawia się dziecko, zmieniają się pewne priorytety. Wiem po sobie, bo mam 1,5rocznego stwora, i wiem również, że nie musi być tak strasznie, że się nie znajduje czasu dla znajomych. Poza tym jak znajomi też się rozmnażają to wtedy jest fajnie bo zmienia się tylko pora spotkań:)
A moi przyjaciele nie uważają, że przegrywają z moim dzieckiem tylko rozumieją sprawę i nie przestajemy być przyjaciółmi.
corpse bride - 24 Października 2011, 14:17
rafał, nie widzę zupełnie potrzeby posiadania własnego dziecka w tym momencie. i gdyby nie to, że wiem, że mój facet chciałby mieć kiedyś dziecko i to akurat ze mną, to pewnie bym sobie wcale tym tematem tak bardzo nie zaprzątała głowy. ja własnie rozumiem, że i tak mam mało czasu na życie, a z dzieckiem miałabym jeszcze mniej.
co do znajomych, to najpierw tłumaczą, że nie widujemy się tak często, bo kiedy się pracuje, to po pracy często człowiek ma ochotę tylko spać, a w weekend wcale nie chce nigdzie wychodzić (co ja doskonale rozumiem, sama na to cierpię), a potem sobie sami do tego decydują się na dziecko, to ja nie rozumiem, jak to ma im pomóc w rozwiązaniu problemu z brakiem czasu. i kiedy zgodnie z oczywistymi priorytetami w tym braku czasu poświęcą czas (którego nie mają) dziecku, to jak ja się czuję? czuję się źle, bo ktoś inny dostaje czas, którego odmówiono mi. to jest subiektywny stan, moja emocja, a nie kwestia jakiejś logiki.
hijo - 24 Października 2011, 14:24
corpse bride napisał/a | ja własnie rozumiem, że i tak mam mało czasu na życie, a z dzieckiem miałabym jeszcze mniej | to kwestia umiejętnego gospodarowania czasem. Nie mówię, ze jest różowo z dzieckiem, ale teraz sobie daję radę i jest OK.
Rafał - 24 Października 2011, 14:28
corpse bride napisał/a | ja własnie rozumiem, że i tak mam mało czasu na życie | To dobrze, bardzo dobrze że tak piszesz, bo jeszcze do niedawna pisałaś: corpse bride napisał/a | czekając na nie-wiadomo-co straciłam czas, podczas którego moi mniej naiwni koledzy jakoś się urządzili. bo nie sądzę, żebym była obiektywnie głupsza od nich. (...)
z dobrych rzeczy, to organizuję kolejny corpse bal. potem będę organizować rodzinną wigilię. jakoś tak leci od imprezy do imprezy. |
corpse bride - 24 Października 2011, 14:44
nie rozumiem, czy między tymi cytatami jest jakaś opozycja?
mam mało czasu na życie, tak uważam odkąd zaczęłam pracować na cały etat. pracę mam taką, że nie wliczam jej do 'życia', bo nie realizuję przez nią życiowych celów. te cele realizuję kiedy wyjdę z pracy, najem się i wyśpię, czyli czasu na to (w tym m.in. corpse bal, rodzinna wigilia, czytanie, robienie biżuterii, spotkania ze znajomymi, wyjazdy itepe itede) mam mało, na co od czasu do czasu narzekam.
ilcattivo13 - 24 Października 2011, 15:02
corpse bride - mam bardzo podobnie z przyjaciółmi. Z dwóch, którzy mi zostali na miejscu, obaj już są "dzieciaci" (jeden o kilku lat, drugi od dwóch tygodni). Ale częstotliwość spotkań spadła odkąd się obaj ożenili - dzieci tylko trochę pogorszyły sprawę.
hijo - 24 Października 2011, 17:43
corpse bride napisał/a | czuję się źle, bo ktoś inny dostaje czas, którego odmówiono mi. | wybacz za szczerość, ale nie uważasz, że to trochę egoistyczne podejście - niezbyt przystające osobie przyjaciela?
fealoce - 24 Października 2011, 19:13
Ja podobnie reagowałam jakieś 10 lat temu a potem doszłam do wniosku, że takie myślenie jest bez sensu bo to normalne, że mąż/żona/dzieci są ważniejsi od znajomych...
illianna - 24 Października 2011, 20:13
corpse bride, zawsze możesz wpaść do nas, mały jakoś specjalnie nie przeszkadza nam w odwiedzaniu przez innych, chwilowo jest na etapie, ze trudno z nim wyjść po 19, ale już niedługo pewnie da się go podrzucić rodzicom, a jeszcze do niedawna chodził na spotkania z nami, także jak coś to zapraszamy. Ja osobiście mam wrażenie, że teraz mam więcej czasu dla innych, a nawet czytam więcej, już 70 książek w tym roku, czasem trudno się wyrobić z codziennymi obowiązkami, ale to tylko dlatego, ze jak on śpi to zamiast sprzątać i gotować, czytam albo gram na kompie, bo uważam, że to też jest ważne.
|
|
|