Ludzie z tamtej strony świata - Robert M. Wegner
Robert MW - 23 Grudnia 2007, 12:21
Anko dziękuję bardzo za opinię i komentarz.
I po kolei. "Ponieważ kocham cię..." powstał prawie dziesięć lat temy, więc choć bardzo chciałbym publicznie stwierdzić że mój plan literacki jest tak dalekosiężny, to nie nie jest. Ale już po publikacji, niespodziewanej dość, zacząłek kombinować co tu zrobić Yatechem. Świat imperium meekhańskiego ciągle się rozwija, jest dopracowywany, więc taki bohater, który stracił wszystko, łącznie z poczuciem plemiennej przynależności, jest mi potrzebny. Poza tym odniosłem wrażenie, że niektóre osoby miały predensję do mnie, że chłopak tak łatwo się wywinął po zabójstwie Isanell. Zapewniam, że nie będzie mu łatwo. Straci jeszcze węcej. Ale to inne historie.
SPOJLER...CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
.
.
.
.
.
Cytat | Moje wrażenia z tekstu są takie, że przesłaniem jest, iż nie ma wyjścia z błędnego koła nienawiści, potęgowanej jeszcze przez takie pobudki jak chciwość czy duma. Ech, czemu te dzisiejsze teksty muszą być takie pesymistyczne |
Cóż, we współczesnym świecie, w tak zwanym wieku XXI, mamy jeszcze mnóstwo kultur, dla których krąg rodo-plemiennej dumy, ciągnących się pokoleniami vendet, wykutych w kamieniu tradycji, nadal jest nie do przerwania. Próby wyrwania się z niego zazwyczaj kończą się krwawo. W gruncie rzeczy, to takie... ludzkie. Musisz jednak zwrócić uwagę, że Aerin ostatecznie zrezygnował z ataku na afraagrę, więc być może coś zrozumiał, być może Deana nie strzępiła języka po próżnicy, usiłując mu opowiedzieć, kim są Issarowie. Taki maleńki, optymistyczny akcencik
Cytat | No i cóż, wątek Yatecha rozumiem tak, jakby bohater chciał powiedzieć: przeklinam was - za to, kim mnie ukształtowaliście, ale i tak potrafię to wyrazić jedynie na waszych zasadach.
|
Cóż, Yatech oczywiście myśli i działa tak, jak został wychowany. Najprawdopodobniej, gdyby po powrocie do domu nie zastał całego tego cyrku z odrzuceniem przez plemię z powody mieszanej krwi, z czasem doszedłby do siebie, ludzka psyche nie z takich zbrodni potrafi się otrząsnąć, ale synowie Leengany zaczepili go w wyjątkowo kiepskim momencie. No a poza tym, wtedy opowieść nie mogłaby się dalej toczyć
Cytat | Zastanawia mnie tylko jedno: skoro ci ludzie uświadamiali sobie, że prawdziwym podłożem obowiązku zakrywania twarzy jest nakaz izolowania się od innych ludów, niespoufalania i nierozcieńczania krwi (tak ja to odczytałam), to czy to ani na odrobinę nie umniejszało w ich świadomości wagi tego prawa?
|
Po pierwsze, wcale nie musieli sobie tego uświadamiać. My też wiele zwyczajów i tradycji przyjmujemy na zasadzie"bo tak", żeby wziąć pierwszy przykład z brzegu, teoretycznie liczymy lata od chwili narodzin Chrystusa, jednak Boże Narodzenie obchodzimy kilka dni przed Nowym Rokiem. Gdzie tu logika? A tak serio, odmienne stroje i ubiory wśród różnych ludów, jeszcze na początku zeszłego wieku, były czymś powszechnym. Inaczej ubierali się chłopi na Śląsku, w Małopolsce, na Pomorzu czy w górach. I było to czymś natutralnym, w przeciwieństwie do dzisiejszej sztucznie podtrzymywanej "cepeli". Na pierwszy rzut oka dało się rozpoznać region kraju, przyglądając się portkom pana młodego. Chcę przez to powiedzieć, że podkreślanie swojej tożsamości przez ubiór, jest dość naturalne, dziś to samo mamy choćby obserwując stroje gangów ulicznych czy innych subkultur. Dla ludów Issaram, zasłanianie twarzy jest częścią tożsamości i tyle, nawet między poszczególnymi plemionami występuję różnice między szczegółami ubioru.
A jeśli chodzi o "nierozcieńczanie krwi" to bardziej hamującym czynnikiem jest tu cena, jaką trzeba zapłacić za wejście do plemienia. Ile osób stwierdzi, że ich miłość nie jest warta poświęcenia wzroku?
Hm... to chyba na razie na tyle.
A teraz:
Wszystkim forumowiczom, czytelnikom, autorom, krytykom, recenzentom, etc.etc. Wszystkim miłośnikom SF, Fantasy i Horroru... i Heroic Fantasy... i Space Opery... i Post Apo... i NV... i UF, DF, KGF, DRT, LMN i nawer HGYTRVK też, czyli mówiąc po ludzku wszystkim kochającym FANTASTYKĘ w każdym przebraniu, ŻYCZĘ, ZDROWYCH, WESOŁYCH POGODNYCH ŚWIĄT WYPEŁNIONYCH OBŻARSTWEM, PREZENTAMI, RADOŚCIĄ I MNÓSTWEM ZADOWOLENIA Z LEKTURY... FILMU... GRY ITP.
Robert M. Wegner
Anko - 23 Grudnia 2007, 13:38
Robert MW napisał/a | I po kolei. Ponieważ kocham cię... powstał prawie dziesięć lat temy, więc choć bardzo chciałbym publicznie stwierdzić że mój plan literacki jest tak dalekosiężny, to nie nie jest. Ale już po publikacji, niespodziewanej dość, zacząłek kombinować co tu zrobić Yatechem. | Serdecznie dziękuję za szczerość.
Robert MW napisał/a | Poza tym odniosłem wrażenie, że niektóre osoby miały predensję do mnie, że chłopak tak łatwo się wywinął po zabójstwie Isanell. Zapewniam, że nie będzie mu łatwo. Straci jeszcze węcej. Ale to inne historie. | Czyli jednak zaspokajasz gusta (psioczących) czytelników. No cóż, może i trochę mi wstyd, że niegdyś tak napsioczyłam na Twój tekst (choć chyba nie chodziło mi o to, że się wywinął, ale o znaczenie słowa "miłość", no i o coś tam jeszcze, chyba że fajnie się zaczyna (była tam jakaś interesująca scena targowania się), a potem nie zaspokaja rozbudzonych oczekiwań). Jednak otrzymałam odpowiedź na pytanie, na ile autor skłonny jest sugerować się reakcjami czytelników. Dzięki.
Uwaga, spojlerów ciąg dalszy.
Robert MW napisał/a | W gruncie rzeczy, to takie... ludzkie. | Co nie przeczy, że pesymistyczne, nieprawdaż?
Robert MW napisał/a | Musisz jednak zwrócić uwagę, że Aerin ostatecznie zrezygnował z ataku na afraagrę, więc być może coś zrozumiał, (...). Taki maleńki, optymistyczny akcencik | Owszem, maleńki, ponieważ Aerin został pokazany jako ktoś zmarginalizowany: to, co powiedział o żonie i synu, sugeruje, że oni go odrzucili, uznali za współwinnego tragedii, a syn poszedł napędzać spiralę zemsty po swojemu...
Robert MW napisał/a | Po pierwsze, wcale nie musieli sobie tego uświadamiać. | Ze słów Deany wywnioskowałam, że ona to wie. Więc zakładam, że skoro ona, to pewnie Yatech też.
Robert MW napisał/a | My też wiele zwyczajów i tradycji przyjmujemy na zasadziebo tak, | Rzecz w tym, że tradycję "bo tak" łatwo jest kultywować, kiedy nie sprawia to problemów, a wręcz jest źródłem wygody, łatwych rozwiązań. Ale kiedy ta tradycja stawia nas przed dylematem, tak jak trafiło się to Yatechowi, to wtedy "bo tak" wydaje mi się za słabym argumentem.
Uważam, że każdy z nas wynosi z dzieciństwa jakieś wpojone mu dogmaty, ale najczęściej wiele z tych dogmatów życie weryfikuje... Oczywiście, są to słabsze dogmaty, ale i słabsze impulsy od życia. Cóż, w literaturze dylematy i wybory zawsze muszą być "podkręcone", jak te akrobacje w filmach kung-fu, bo "kopnąć z pięty w czoło to każdy by umiał" (w Hong Kongu), jak to bodajże NURS klarował.
Robert MW napisał/a | Dla ludów Issaram, zasłanianie twarzy jest częścią tożsamości i tyle, nawet między poszczególnymi plemionami występuję różnice między szczegółami ubioru. | Ja nie mówię, że Issaram miał odrzucić albo olać ten zwyczaj, rozumiem, że mu hołdował, ale kiedy rzecz "staje na ostrzu noża" i chodzi o "życie lub śmierć", to jest różnica między podkreślaniem tożsamości narodowej czy kultywowaniem zwyczajów "bo tak"... a ślepą wiarą, że innego wyjścia nie ma i być nie może.
Robert MW napisał/a | A jeśli chodzi o nierozcieńczanie krwi to bardziej hamującym czynnikiem jest tu cena, jaką trzeba zapłacić za wejście do plemienia. | Nie chodzi mi o to, ile było czynników i który był najważniejszy, ale że zakaz pokazywania twarzy osobom spoza plemienia też miał zapobiegać "mieszaniu krwi".
A, i również życzę Wesołych Świąt.
P.S. Przepraszam, że jestem nie na czasie, ale czemu ksywkę zmieniłeś? To moda nowa jakowaś (już mnie po paromiesięcznej mojej absencji zdziwili Hrabek i Agi...)?
Robert MW - 23 Grudnia 2007, 16:24
Bez nadinterperacji moja droga
Żadne zaspokajanie oczekiwań, czy sugerownie się reakcjami, informację o tym napisałem z dużym przymróżeniem oka, ale jak się okazuje, łatwo Ci pominąć emotkę, jeśli chcesz za wszelką cenę coś udowodnić. Twoim psioczeniem na "Ponieważ kocham..."też się nie przejąłem, wystarczyło sprawdzić, że psioczy "ałtorka", której redakcja po raz kolejny odrzuciła tekst wysłany do druku, i która jakoś musi odreagować fakt, że REJS woli puścić coś co cudem znalazł na twardym dysku sprzed lat, niż objawić swiatu taką "Naiwną wiarę" w wersji 1.0 Możesz więc nie martwić się, że Twoja opinia jakoś na mnie wpłynęła. Coś mi się wydaje, że specjalizujesz się w takich właśnie "dyskusjach", polegających na wyrywaniu zdań z kontekstu, byle tylko pasowały Ci do z góry przyjętych tez. Ani to mądre, ani dojrzałe.
Yatech jest mi potrzebny do opowiedzenia pewnych historii, wprowadzenia i przedstawienia innych bohaterów itp. No i sam będzie musiał przejśc ewolucję i uporać sie z przeszłością własną i przeszłościa swojego ludu też.
A jeszcze:
Cytat | Ja nie mówię, że Issaram miał odrzucić albo olać ten zwyczaj, rozumiem, że mu hołdował, ale kiedy rzecz staje na ostrzu noża i chodzi o życie lub śmierć, to jest różnica między podkreślaniem tożsamości narodowej czy kultywowaniem zwyczajów bo tak... a ślepą wiarą, że innego wyjścia nie ma i być nie może.
|
Na to nie ma dobrej odpowiedzi. Mam wrażenie, że znowu piszesz z punktu widzenia europejskiego "intelektualisty" dla którego relatywizm moralny, etyczny i religijny jest czymś oczywistym i który zmienia poglądy, zwyczaje i przekonania tak łatwo jak ubranie. Musisz jednak uwierzyć mi na słowo, że są ludzie, narody całe, których kodeksy kulturowe i zwyczajowe są trwalsze niż instynkt zamozachowawczy albo tzw. uczucia wyższe. Czytałem ostatnio artukuł o ojcu, muzułmaninie, który udusił własną córkę, bo w szkole zakładała dżinsy. Nie została prostytutką, nie spała ze swoim chłopakiem przed ślubem, nie popełniła nawet takiej straszliwej zbrodni, jak chęć przejścia na chrześcijaństwo. Chodziło o ubranie, o bawełniane spodnie, barwione najpewniej na niebieko. Zabił ją za to, uwierzysz? Niby nic, ale mówimy o religii, która ma niespełna tysiąc czterysta lat a jej zwyczaje, zwłaszcza dotyczące życia i śmierci, są tak odmienne od naszych, że ledwo jesteśmy w stanie je pojąć. Sądzisz, że ten ojciec nie kochał swojej córki? Ten człowiek żył wiele lat bodajże w Niemczech, nie był dzikusem, świeżo przybyłym z głuszy, a mimo to zabił rodzone dziecko, żeby chronić "honor" rodziny. Zrobił rzecz, do której zmuszała go kultura i obyczaje. Nie mówimy o literaturze, lecz o życiu, prawdziwej tragedii. Wierz mi Anko w orównaniu z tym, co ludzie naprawdę robią ludziom, każda literacka fantazja blednie. Chodzi tylko o to, żeby w pewnej "naiwności" tworzenia, nie przekroczyć granic śmieszności i absolutnego nieprawdopodobieństwa.
Choć oczywiście granic w złośliwych interpretacjach lub udowadnianiu, że czarne jest białe, nie ma. W końcu to internet
A ksywkę zmieniłem, bo odmiany w stylu "Robwegu" Robwegowi" przyprawiały mnie o ból głowy. Bardzo przepraszam wszystkich, którzy musieli się z tym dość nieudolnym nickiem męczyć.
Ps. Jeszcze raz Wesołych Świąt wszystkim!
Anko - 23 Grudnia 2007, 21:15
Robert MW napisał/a | Bez nadinterperacji moja droga
Żadne zaspokajanie oczekiwań, czy sugerownie się reakcjami, informację o tym napisałem z dużym przymróżeniem oka, ale jak się okazuje, łatwo Ci pominąć emotkę, jeśli chcesz za wszelką cenę coś udowodnić. | Bynajmniej nie zamierzałam niczego udowadniać. Jeśli tak to odebrałeś, to przepraszam. Zresztą, nie wiem, skąd taka reakcja, czyżbym zasugerowała coś złego? Bo chyba słuchanie głosu czytelników nie jest niczym złym. Oczywiście, nie mówię tu o moim głosie, ale czytelników "w ogólności". Moje zdanie raczej nikogo nie przejmie, zwłaszcza, gdy jest odosobnione, nieprawdaż?
Robert MW napisał/a | Twoim psioczeniem na Ponieważ kocham...też się nie przejąłem, | To dobrze, ponieważ autor zapewne nie powinien się przejmować - szczególnie narzekaniem mniejszości, gdy większości się podoba.
Robert MW napisał/a | wystarczyło sprawdzić, że psioczy ałtorka, której redakcja po raz kolejny odrzuciła tekst wysłany do druku, i która jakoś musi odreagować fakt, że REJS woli puścić coś co cudem znalazł na twardym dysku sprzed lat, niż objawić swiatu taką Naiwną wiarę w wersji 1.0 | I kto tu nadinterpretuje?
Cóż, wypada mi pogratulować Tobie posiadania dojść/środków/informatorów, ponieważ nie sądzę, by wiedza, ile tekstów, komu i z jakim skutkiem wysłałam, była jawna, powszechna i "sprawdzalna" dla każdego. Jednakże muszę z przykrością stwierdzić, że te informacje są błędne.
Otóż, spójrz: Twój tekst ukazał się w numerze piątym (marzec 2006). Ja swoją złośliwą opinię zamieściłam w poście z datą: 2006-03-21, 16:33. Natomiast przeszukałam skrzynkę mailową i mail od NURSa, że mam swój tekst poprawić, jest datowany: 2 Czerwca 2006 11:50. Wcześniej nie było żadnych podstaw do wnioskowania, jak Ojciec Redaktor rozstrzygnie sprawę mojego opowiadania.
Zatem moja złośliwość mogła być motywowana wieloma rzeczami (np.: że jestem złośliwa z natury; że jako czytelnik chciałam w SFFH stykać się z większą ilością tekstów fantasy, które by mi się spodobały; że treść Twojego opowiadania kompletnie nie utrafiła w mój gust; etc.). Natomiast jakiekolwiek sugestie o "odrzuceniu tekstu" i odreagowywaniu tegoż... no cóż. Hmm, moje "płody" zbierały taką czy inną krytykę, ale jakoś mnie to nie skłoniło do oznajmiania wszem wobec: "ten czy ów zrobił to dlatego, że miał kłopoty z opublikowaniem czegoś swojego".
Istnieje jeszcze możliwość, że to też był z Twojej strony "żart" - i buźka " " miała sprawić, że roześmieję się, jakże jesteś dowcipny. Niestety, przypuszczalnie znów objawia się mój kompletny brak poczucia humoru, co za tym idzie, nie umiem wykrzesać z siebie uznania dla tego dowcipu.
No cóż, skoro jestem złośliwa, to pewnie sama jestem sobie winna, że dyskusja ze mną takie tory obiera... Czyż nie?
Szczerze mówiąc, żałuję teraz, iż napisałam, że "wstydzę się trochę, że tak napsioczyłam". A zawstydziłam się nieco, bo doszłam do wniosku, że "profesjonalny oceniacz" nie powinien krytykować z góry na dół tekstu, który formalnie jest w miarę w porządku, za to "oceniaczowi" nie podobała się treść i przesłanie. Na szczęście, nie jestem profesjonalnym krytykiem i nie mam obowiązku silić się na profesjonalne ocenianie tekstów. Zatem pewnie dalej będę w swoich opiniach o tekstach w SFFH dawać upust własnym emocjom, zamiast dokonywać profesjonalnej analizy krytycznej, o której i tak nie mam pojęcia, więc nawet nie będę próbować się za to zabierać. Tyle, że ostatnio staram się choć trochę "stonować", bo nie chcę obrażać pisarzy. A kiedyś mi to zwisało. I niektórzy pamiętają mi to do dziś, więc widocznie to nie było odpowiednie podejście. I tyle.
Robert MW napisał/a | Możesz więc nie martwić się, że Twoja opinia jakoś na mnie wpłynęła. | Nie martw się, nie martwię się.
Robert MW napisał/a | Coś mi się wydaje, że specjalizujesz się w takich właśnie dyskusjach, polegających na wyrywaniu zdań z kontekstu, byle tylko pasowały Ci do z góry przyjętych tez. | Nie przyjęłam żadnej "z góry przyjętej tezy". Zapytałam, czy wymyśliłeś wszystko na początku, bo tak właśnie mogło być. I nie wiedziałam, że tekst powstał przed prawie dziesięciu laty, strzelałabym raczej, że mniej więcej przed czterema. Zapewne masz rację, że "znadinterpretowałam" zdanie, które, jak zrozumiałam, sugerowało, że poza tym, że taki bohater jest Ci potrzebny to twoje kombinowanie co tu zrobić Yatechem miało jakiś związek z tym, że odniosłeś wrażenie, że niektóre osoby miały pretensję. Po pierwsze, "niektóre osoby" w liczbie mnogiej zasugerowały mi, że nawet jeśli zalicza się do tego grona moja złośliwość, to także i innych osób. Sądziłam raczej, że głównie innych osób, bo niby dlaczego akurat moje wywnętrzanie się miałoby komukolwiek zapaść w pamięć? Wszak nie jestem nikim istotnym.
Po drugie, jeśli jedno nie miało związku z drugim, albo było tylko wymyślonym żartem, to czemu napisałeś to obok siebie? A, prawda, żeby było śmiesznie. Cóż, może osoby z większym poczuciem humoru zrozumiały. To miłej zabawy. A na poważnie: kiedy czegoś nie zrozumiem, to przepraszam. Jeżeli i tym razem nie zrozumiałam, to również przepraszam. Wszak język zawsze niesie ze sobą ryzyko nieporozumienia i nikt nie jest nieomylny, a tym bardziej ja.
Robert MW napisał/a | Mam wrażenie, że znowu piszesz z punktu widzenia europejskiego intelektualisty dla którego relatywizm moralny, etyczny i religijny jest czymś oczywistym i który zmienia poglądy, zwyczaje i przekonania tak łatwo jak ubranie. | A czyż nie napisałam wcześniej: Anko napisał/a | Chociaż pewnie znowu myślę jak zgniły Europejczyk, |
Ale - znaczy się - co, nie mogę mieć takiego punktu widzenia?
Robert MW napisał/a | Musisz jednak uwierzyć mi na słowo, że są ludzie, narody całe, których kodeksy kulturowe i zwyczajowe są trwalsze niż instynkt zamozachowawczy albo tzw. uczucia wyższe. | Mogę Ci uwierzyć, ale chyba nie ma możliwości, żeby taka sytuacja zaczęła mi się podobać. No, trudno, może po prostu nie jestem targetem Twoich tekstów, bo nie będę w stanie polubić bohaterów, którzy postępują w sposób, który do mnie nie przemawia. Tak czy owak, nie ma się czym przejmować. No, chyba że chodzi o to, że w takim razie powinnam się powstrzymać od jakichkolwiek uwag nt. Twoich tekstów. Jeśli tak - powiedz mi to jasno (jak się przekonaliśmy, nie rozumiem "subtelności", aluzji i żartów). A zastosuję się i komentować nie będę. A co mam psuć przyjemność innym forumowiczom.
Robert MW napisał/a | Zabił ją za to, uwierzysz? | Uwierzyć, uwierzę. Ale nie nazwę takiego człowieka dobrym czy rozsądnym. A gdyby został bohaterem reportażu albo innego utworu literackiego, nie sympatyzowałabym z nim, nie współczułabym mu, zapewne także nie zrozumiałabym, dlaczego wybrał takie wyjście. Uważasz, że nie powinnam tak myśleć?
Robert MW napisał/a | Wierz mi Anko w orównaniu z tym, co ludzie naprawdę robią ludziom, każda literacka fantazja blednie. Chodzi tylko o to, żeby w pewnej naiwności tworzenia, nie przekroczyć granic śmieszności i absolutnego nieprawdopodobieństwa. | Skoro życie przekracza granice nieprawdopodobieństwa, czy też - mówiąc prościej - tego, co się czytelnikowi "mieści w głowie" lub nie - to chyba bardzo trudno powiedzieć, gdzie te granice właściwie leżą.
I mam nadzieję, że chociaż było widać to, że pisząc o moich odczuciach nt. "Gdybym miała brata", mówiłam cały czas "wydaje mi się", "uważam, że" - itd. Nie stwierdzałam kategorycznie, że "to niemożliwe, żeby bohaterowie tak się zachowali" ani nic takiego. Jeżeli nie dość się starałam, to przepraszam.
Robert MW napisał/a | A ksywkę zmieniłem, bo odmiany w stylu Robwegu Robwegowi przyprawiały mnie o ból głowy. Bardzo przepraszam wszystkich, którzy musieli się z tym dość nieudolnym nickiem męczyć. | Cóż, moim nieskromnym zdaniem "Robweg" nie był ani trochę "nieudolnym nickiem". W każdym razie dzięki za wyjaśnienie. Skoro taki nick podoba Ci się bardziej, to w końcu Twój nick, a reszta się przyzwyczai.
Pozdrawiam świątecznie.
Robert MW - 23 Grudnia 2007, 22:12
Eeech, jak grochem o ścianę! Jedno moje zdanie = Twoja potrójna odpowiedź. Moja odpowiedź = Twoje potrójne komentarze. Tak można do końca świata. I znów wyrywanie zdań z kontekstu i komentarze na temat lub nie i mielenie sto razy zmielonego kotleta. Każde z nas ma najwyraźniej inne podejście do literatury i pisania, co IMO jest fajne samo w sobie. Dzięki temu literatura jest ciekawa i każdy może znaleźć coś dla siebie. Komentuj moje teksty tyle razy i w taki sposób, jak masz ochotę, Twoje komentarze też są jakimś wskaźnikiem .
RMW
Robert MW - 30 Grudnia 2007, 20:22
Jestem czasowo odcięty od Sieci, piszę z pracy więc będzie krótko.
Wszystkiego najlepszego na ten Nowy Rok, zdrowia, szczęścia, radości, miłości i innych dobrych i wspaniałych rzeczy. I, żebyście, jeśli same do was nie trafią, potrafili znaleźć dość sił, aby pójść i je poszukać
RMW
Tequilla - 30 Grudnia 2007, 20:37
dżizas! ale rozpięte dyskusje tu prowadzicie!
I tobie wszyćkiego dobrego, a najbardziej z tego wszystkiego spełnienia artystycznego
tehanu - 30 Grudnia 2007, 20:49
Cytat | Jestem czasowo odcięty od Sieci, piszę z pracy więc będzie krótko.
Wszystkiego najlepszego na ten Nowy Rok, zdrowia, szczęścia, radości, miłości i innych dobrych i wspaniałych rzeczy. I, żebyście, jeśli same do was nie trafią, potrafili znaleźć dość sił, aby pójść i je poszukać
RMW |
I Tobie też WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE na ten Nowy Rok, Wielki Bracie
PS. Wreszcie udało mi się Ciebie znaleźć
NURS - 30 Grudnia 2007, 22:11
No to znalazłeś, a teraz szoruj do powitalni, bo ci go schowam!
Robert MW - 2 Stycznia 2008, 00:00
Wszystkiego najlepszego na ten Nowy Rok, moi drodzy . Wreszcie jako tako doszedłem do porządku z kompem.
Cytat | I Tobie też WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE na ten Nowy Rok, Wielki Bracie
PS. Wreszcie udało mi się Ciebie znaleźć |
Wow!!!
To jedna z najmilszych niespodzianek jakie mnie spotkały na koniec 2007 Big Sister . Przyznam, że o mało nie spadłem z krzesła. Witam serdecznie i zapraszam do jak najczęstszych odwiedzin. Pozdrowienia dla rodziny na ten 2008 rok.
Szara opończa - 3 Stycznia 2008, 14:08
Robercie.. graulacje za "... brata". Widac powolutku ze koleczka zebate tego swiata zaczynaja sie ze soba stykac.. ciekaw jestem tylko kiedy te koleczka rusza w koncu machine no i w jakim kierunku..
pOZDR
hrabek - 3 Stycznia 2008, 14:21
Gratuluje swietnego tekstu. Czekam teraz na zbior opek w tych klimatach, albo powiesc. Kupie na pewno. I w Nautilusie to opowiadanie ma u mnie max punktow. To chyba powinno wystarczyc za wszystkie zachwyty.
Robert MW - 4 Stycznia 2008, 21:49
Szara opończo, hrabku, zawstydzacie mnie panowie . Bardzo dziękuję za opinię i pochwały, dzięki temu człowiekowi chce się robić to, co robi.
Plany co do cyklu powoli się konkretyzują, choć jak stanę z boku i zaczynam się im przyglądać, to ręce mi opadają. Roboty kupa wielka jak Everest. Ale jak na razie dwa podstawowe składniki przyjemnej pracy są spełniane, tj. ja się dobrze bawię pisząć i spora część czytelników dobrze się bawi poświęcając czas mojej twórczości. Czyli nie ma źle
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za opinie i w oczywiście czekam na następne.
RMW
banshee - 4 Stycznia 2008, 21:57
Robert MW napisał/a | Roboty kupa wielka jak Everest |
będziemy trzymać mocno kciuki aż paluchy zdrętwieją
Robert MW napisał/a | tj. ja się dobrze bawię pisząć i spora część czytelników dobrze się bawi poświęcając czas mojej twórczości. |
i wszyscy zadowoleni:)
Cytat | Jeszcze raz dziękuję wszystkim za opinie |
ile można stale pisać jaki świetny z Ciebie autor
powodzenia we wszystkich przedsięwzięciach
edit: już poprawione
Robert MW - 6 Stycznia 2008, 20:40
Wielkie dzięki banshee za dobre słowo . Choć muszę przyznać, że wolę określenie autor. Słowo pisarz kojarzy mi się z brodatym, brzuchatym jegomościem, ćmiącym fajkę i nadużywającym różnych płynów . No i rzecz jasna, mającym na koncie znacznie większe osiągnięcia, niż te moje kilka opowiadań i jedna mikropowieść. Ale obiecuję, że będę się starał powiększyć "stan posiadania"
Hubert - 7 Stycznia 2008, 20:06
No to przyjdzie mi chyba poczekać na Twoją książkę. Opowiadanie mi się spodobało (to było bodaj "Światło na klindze miecza"), tyle że SFFH kupuję nieregularnie, bo uczniak biedny jestem. No i często się rozmijam z Twoimi tekstami. Na obecny numer już mi na bank nie starczy
banshee - 7 Stycznia 2008, 20:08
pożyczę Ci:)
każdy fan Roberta MW, jest moim przyjacielem a przyjaciele sobie pomagają...
Hubert - 7 Stycznia 2008, 20:14
Nie obrażę się.
Albo obrabuję jakąś babuńkę niosącą dudki na Radio Maryja. Co się mają pieniądze zmarnować. A może jeszcze na książkę-dwie zostanie
Robert MW - 8 Stycznia 2008, 23:48
Sosnechristo ty nie ściemniaj tylko kupuj SFFiH kupić zawsze warto, bez względu na zawartość, bo zawsze jest tam coś, co może Ci się spodobać. Zastosuj tak ja, przelicznik piwny. Na dobrą sprawę pismo to cena trzech piw, które możesz wypić w godzinę (a jak człowieka suszy, to nawet szybciej) a SFFiH z pewnością dostarczy Ci przyjemności więcej i na dłużej . Z poważaniem, zajęty przeliczaniem ceny NF na piwa RMW
Hubert - 9 Stycznia 2008, 16:12
No wiem, że warto. Jak nie ma ciekawych (dla mnie) opowiadań, to przynajmniej Kres jest Ale musiałbym pić piwo i mieć na to pieniądze
Iwan - 10 Stycznia 2008, 20:50
Robert MW napisał/a | Wielkie dzięki banshee za dobre słowo . Choć muszę przyznać, że wolę określenie autor. Słowo pisarz kojarzy mi się z brodatym, brzuchatym jegomościem, ćmiącym fajkę i nadużywającym różnych płynów . No i rzecz jasna, mającym na koncie znacznie większe osiągnięcia, niż te moje kilka opowiadań i jedna mikropowieść. Ale obiecuję, że będę się starał powiększyć stan posiadania |
i wtedy zostaniesz pisarzem którego książkę kupie z wielką chęcią
Witchma - 24 Stycznia 2008, 09:15
dokopałam się do "Bo kocham Cię nad życie" dobrze, że najpierw przeczytałam "Gdybym miała brata", bo historia opowiedziana z tej perspektywy jest według mnie znacznie ciekawsza, ale i pierwszy tekst bardzo mi się podobał (choć znałam zakończenie)
nie pozostaje mi nic innego, jak dołączyć się do inicjatywy społecznej dopingującej do pisania innych tekstów w tych klimatach
Robert MW - 28 Stycznia 2008, 23:21
Wielkie dzięki Witchma, cieszę się, że Ci się podobało. Oba teksty dzieli prawie dziesięć lat, "Ponieważ kocham..." było pierwszym opowiadaniem z cyklu meekhańskiego, które uznałem za na tyle dobre, żeby nieśmiało podsunąć je redakcji w nadziei na druk. Miło wiedzieć, że sporo osób ( ja też ) uważa, że to ostatnie opowiadanie jest lepsze. Teksty powstają we własnym rytmie, choć klimaty są różne, bo różnych mam bohaterów i różne historie do opowiedzenia. Staram się utrzymać równe tempo pisania, ale wiecie jak to jest, a to jakiś film się trafi w TV do obejrzenia, a to jakaś książka do przeczytania lub nowy nr SFFiH oczywiście a to trzeba zagrać a domino z dzieckiem . No i najważniejsza sprawa, staram się nie zejść poniżej pewnego poziomu i nie pogubić się w tym, co chcę opowiedzieć . Poza tym jest OK.
RMW
Witchma - 29 Stycznia 2008, 09:21
a kiedy można się spodziewać czegoś więcej? kiedy? kiedy? kiedy?
Robert MW napisał/a | nowy nr SFFiH oczywiście |
hmm... może trzeba by było odciąć dopływ, po co się nam ma autor rozpraszać, a są przecież tacy, co już od miesięcy nie dostają swojego egzemplarza - im się bardziej przyda
Hubert - 30 Stycznia 2008, 16:19
No i przeczytałem Gdybym miała brata.
Nie potrafię za bardzo wybebeszać opowiadań, ale co przyszło na myśl - to napisałem.
Widać, że pracujesz nad tym światem. Czyżby się konkurencja dla Kresa szykowała?
A co do samego opowiadania - nie znam poprzedniego opowiadania i to chyba błąd. Ten tekst mi się podoba. Mówiąc wbrew niektórym stwierdzeniom Ż&Ż o krytyce - zgrabnie skonstruowałeś fabułę. Dialogi, choć teoretycznie stonowane - mało przekleństw, jeśli w ogóle, bohaterowie dosyć gładko się wysławiają - są żywe. Chylę czoła za zgrabne pokazanie konfliktu interesów między silnymi uczuciami a obrzędami i tradycjami. To potrafi ruszyć. Mnie ruszyło.
Zaczyna mi się podobać w imperium Meekhańskim i okolicach.
Robert MW - 3 Lutego 2008, 23:25
Witchma dalibóg nie wiem kiedy . Pracuję na tym cały czas, słowo, za wyjątkiem chwil, gdy pracuję nad innymi tekstami . Mam dwa pomysły jak chciałbym przedstawić swoje opowiadania w fornie książkowej, ale to dzielenie skóry na niedźwiedziu, który jeszcze śpi snem zimowym. Ogólnie chciałbym, żeby, jeśli kiedyś uda mi się namówić jakiegoś wydawcę na zainwestownie czasu i pieniędzy w moją pracę, żeby min. 60% tekstów stanowiły nowe opowiadania. Część już mam skończone, resztę dokładnie przemyślane. Mam nadzieję, że się uda
Sosnechristo cieszę sie, ze znalazłeś fundusze i czas i cieszę się, że Ci się podobało i Cię "ruszyło". Autor niewiele może przeczytać i usłyszeć lepszych rzeczy na temat swojej twórczości niż coś takiego. Dziękuję.
RMW
Hubert - 4 Lutego 2008, 11:07
Robert MW, cała przyjemność po mojej stronie.
Z tym, że to raczej życzliwa istota mi pomogła, niejaka banshee
Witchma - 4 Lutego 2008, 11:10
Robert MW napisał/a | Mam nadzieję, że się uda |
no to trzymam kciuki wydawca znajdzie się na pewno
Iwan - 6 Lutego 2008, 21:10
Witchma napisał/a | no to trzymam kciuki |
ja też, bo po ostatnim opowiadaniu z wielką chęcią przeczytałbym coś "grubszego" z cyklu meekhańskiego
mBiko - 8 Lutego 2008, 22:38
Nie zostaje mi nic innego, jak dołączyć do przedmówców. Już od pewnego czasu przyglądam się losom Twojego Imperium i z zadowoleniem zauważam jego postępujący rozwój. "Gdybym miła brata" ma wszystko co trzeba, a mocny posmak goryczy nadaje temu opowiadaniu dodatkową wartość. Z przyjemnością poczekam na kontynuację, czy to w formie kolejnych opowiadań, czy to w formie książki.
|
|
|