Planeta małp - Dzienne i nocne rozmowy o seksie
shenra - 2 Listopada 2009, 18:26
No dobra, to w ramach "moich czasów" niby coś takiego było, ale szybko rozeszło się po kościach, bo nie byliśmy zainteresowani bzdurami wygłaszanymi przez nauczyciela. A przekroje przez różne organy wewnętrzne i mniej wewnętrzne to na biologii dawali. A żenada wynikała z próby mówienia do licealistów jak do dzieci z przedszkola. No cóż era motylków i pszczółek chyba nigdy się nie skończy.
Ziuta - 2 Listopada 2009, 18:54
Ja ze szkoły pamiętam drewniane pulpity z dziurą, żeby się kałamarz nie wywrócił. Nauczycielek-kobiet nie było, psor chodził w zakurzonym surducie i walił co głupszych uczniów dyscypliną po łapach. Najgorsza była gramatyka łacińska i matura z matematyki. W sprawach edukacji seksualnej zaglądaliśmy przez płot do sąsiedniej pensji dla panien.
Agi - 2 Listopada 2009, 18:57
Ziuta,
shenra - 2 Listopada 2009, 19:00
Ziuta, jak ja Ci współczuję
REMOV - 2 Listopada 2009, 19:04
Matury z matematyki?
shenra - 2 Listopada 2009, 19:11
Tego walenia po łapach...nosz chłopak traumę na całe życie ma, a w połączeniu z musowym kukaniem do sąsiedniej pensji, coby jakiekolwiek informacje z edukacji seksualnej zdobyć, toż to żal
Jedenastka - 2 Listopada 2009, 20:12
REMOV napisał/a | O rany, kiedy Ty kończyłaś szkołę? Przysposobienie do życia w rodzinie pojawiło się w połowie lat 1980. Wykłady z tego przedmiotu... wróć, lekcje z tego przedmiotu, pamiętam jak przez mgłę, odbyła się chyba jedna lub dwie. Inna rzecz, że nie wiem, kto był bardziej zażenowany - uczniowie czy nauczyciel. |
Jestem w takim wieku, że zdarzają mi się problemy z pamięcią.
Nie pamiętam kiedy którą szkołę kończyłam...
Z całą pewnością nie miałam lekcji z "Przysposobienia do życia w rodzinie" (za to miałam z "Przysposobienia obronnego" ) . Pan podpułkownik lubił mnie musztrować :>
Ziuta - 2 Listopada 2009, 22:15
shenra napisał/a | Tego walenia po łapach...nosz chłopak traumę na całe życie ma, a w połączeniu z musowym kukaniem do sąsiedniej pensji, coby jakiekolwiek informacje z edukacji seksualnej zdobyć, toż to żal |
Ja nie byłem z tych głupszych. A co do panien – to, za czym tęsknią teraz kobiety, nazywając grą wstępną, za moich czasów zamykało się w rozsznurowywaniu gorsetu. Ile w tym frywolności było. A teraz? Stringi, staniki z haftką od przodu, raz dwa trzy i po sprawie.
Jedenastka napisał/a | Pan podpułkownik lubił mnie musztrować :> |
U mnie PO prowadził najzwyklejszy cywil. Ćwiczyliśmy pierwszą pomoc.
shenra - 2 Listopada 2009, 22:18
Ziuta napisał/a | za moich czasów zamykało się w rozsznurowywaniu gorsetu. | jak ładnie poprosisz, to się dla Ciem któraś pewnie da w gorset zapiąć, cobyś miał powrót do przeszłości M.J.F.
Virgo C. - 2 Listopada 2009, 22:34
Tak tylko niechcący doniosę, że Martva takowy gorset zamówiła
shenra - 2 Listopada 2009, 22:35
Virgo C., nosz musiałeś głośno to mówić, a miał być siurprajz.
Virgo C. - 2 Listopada 2009, 22:36
Ja psuja jestem
shenra - 2 Listopada 2009, 22:37
Wiem
Martva - 26 Stycznia 2010, 19:21
http://glosrydzyka.blox.p...t-grzechem.html
czy ktoś by mi mógł wyjaśnić ten fragment:
Cytat | Ksiądz Piotr: - Tak samo jeśli chodzi o celowe zaspokojenie kobiety, również oczywiście. Jeżeli to jest celowe, świadome ze współżycia seksualnego, no to może grozić sytuacją grzechu ciężkiego, jeśli to jest świadome, w pełni dobrowolne. |
Bo obawiam się że nie bardzo rozumiem.
Agi - 26 Stycznia 2010, 19:23
Martva, może współżycie bez zaspokojenia grzechem nie jest?
Martva - 26 Stycznia 2010, 19:29
Znaczy kobiecy orgazm jest OK pod warunkiem że trafi się przypadkiem podczas prawomyślnego aktu małżeńskiego, żeby nie powiedzieć brzydko penetracji? Bo nadal nie jestem pewna czy dobrze rozumiem.
Virgo C. - 26 Stycznia 2010, 19:30
A jak mają wielokrotny orgazm to grzeszą wielokrotnie czy też to już może grzech śmiertelny?
Agi - 26 Stycznia 2010, 19:43
Martva, dobrze kombinujesz.
Easy - 26 Stycznia 2010, 20:12
Źle kombinujesz. Cytowane przez ciebie zdanie jest wyrwane z kontekstu.
Grzechem jest doprowadzić partnera lub partnerkę do spełnienia bez aktu penetracji. Nie ma aktu penetracji, nie ma szans na dziecko. A pełnoprawnym małżeńskim aktem miłości jest taki akt, który oprócz przyjemności może doprowadzić do narodzin nowego chrześcijanina, ku chwale Pana naszego.
Przytulacie, pieścicie ciało partnera/partnerki po to, by świadomie doprowadzić je do spełnienia - grzech.
Przynajmniej takie mam informacje - sam niespecjalnie zawracam sobie głowę katolickimi zasadami tyczącymi się relacji kobieta-mężczyzna.
Martva - 26 Stycznia 2010, 20:23
Easy napisał/a | Grzechem jest doprowadzić partnera lub partnerkę do spełnienia bez aktu penetracji. |
A można przed albo po? Tak z ciekawości pytam, bo zastanawiam się czy gdybym chciała żyć po katolicku to miałabym jeszcze kilka nerwic więcej, czy nie
Lichtenstein - 26 Stycznia 2010, 20:42
A propo tematu wychowania seksualnego, to ostatnio miałem przyjemność zobaczyć najlepszy super-profesjonalny eksperyment seksuologiczny (po angielsku) w całej historii nauk okołomedycznych.
Cały kanał tego gościa jest kopalnią "wiedzy" i autor wielokrotnie tłumaczy w nim kiedy jest grzech, a kiedy nie z urokiem dorównującym powyżej zalinkowanemu eksperymentowi.
Niestety nie jestem w stanie ustalić, czy sam w to wszystko wierzy, czy jest to jedynie wyszukany troll, ale jestem jak najgorszej myśli.
Easy - 26 Stycznia 2010, 21:00
Martva napisał/a | Easy napisał/a | Grzechem jest doprowadzić partnera lub partnerkę do spełnienia bez aktu penetracji. |
A można przed albo po? Tak z ciekawości pytam, bo zastanawiam się czy gdybym chciała żyć po katolicku to miałabym jeszcze kilka nerwic więcej, czy nie |
Kiedyś starał mi się wytłumaczyć to znajomy katol, ale chyba nie do końca zrozumiałem to, co miał mi do przekazania...
Niby można podkręcać partnera, ale zaraz później musi dojść do jedynego słusznego aktu miłości małżeńskiej. Zresztą nie wiem, nie znam się, a co najważniejsze: nie zamierzam się stosować.
ketyow - 26 Stycznia 2010, 21:05
AIDS jest wirusem, człowiek uczy się całe życie...
Witchma - 26 Stycznia 2010, 21:10
Martva napisał/a | A można przed albo po? |
Ponoć katecheta u nas w liceum wyjaśniał (nie słyszałam na własne uszy), że w jednej sytuacji kobieta może sama sobie sprawić przyjemność (i nie chodzi o zakupy ) - kiedy partner skończy za szybko, a celem jest oczywiście tylko i wyłącznie zwiększenie szansy na poczęcie.
Martva - 26 Stycznia 2010, 21:14
Ona sama może a on jej nie może?
A co jeśli kobiecie nie sprawia przyjemności sama penetracja jako taka, jest skazana na życie bez satysfakcji?
Kurczę, czytałam gdzieś wywiad z jakimś księdzem o seksie i ona brzmiał rozsądniej, ciekawa jestem bardzo które stanowisko jest bliższe oficjalnemu.
Witchma - 26 Stycznia 2010, 21:16
Cytat | Ona sama może a on jej nie może? |
No nie, to już by było niemal perwersyjne
Martva napisał/a | jest skazana na życie bez satysfakcji? |
No chyba powinna się spełniać w innych dziedzinach życia... w roli matki czy coś
Fidel-F2 - 26 Stycznia 2010, 21:18
kiedy do was dotrze, że świat pełen jest głupków i nie ma potrzeby się nad nimi rozwodzić?
Martva - 26 Stycznia 2010, 21:21
Fidel-F2, ale to fascynujące na swój sposób.
Rany, grzeszę bardziej niż myślałam.
W sumie cieszę się że straciłam wiarę kilkanaście lat temu, gdybym dziś była na takim poziomie ureligijnienia jak w okolicach pierwszej komunii to... brrr.
Chal-Chenet - 26 Stycznia 2010, 21:27
Uważaj na Inkwizycję.
Fidel-F2 - 26 Stycznia 2010, 21:28
Martva, rozpatrywanie wiary ma sens jedynie na pozimie teologicznym, wszystkie te kościelno-społeczne pomysły mozna dzisiaj o kant *beep* potłuc a zwłaszcza ich interpretacje przez 'myslicieli' podobnych do wyżej cytowanego
|
|
|