Blogowanie na ekranie - moje śmietnisko
dzejes - 6 Października 2007, 10:46
Do *beep* to jest koncepcja takich testów. Tak to sobie można znaleźć kumpla/kumpelę do pogaduch.
corpse bride - 6 Października 2007, 15:58
to taka zabawa, dzejes nawet jakby ktos mial 100%, to i tak nic nie znaczy. prawie jak z testami psychologicznymi a to, czy ktoś się 'nadaje' na mojego 'chłopaka' to chyb tylko i wyłącznie kwestia mojego subiektywnego widzi-mi-się. wnioskuję na podstawie materiału historycznego. ale chciałabym na przykład, żeby nie miał nic przeciwko kotom, bo mam kocura w domu i żeby lubił niektóre rzeczy, które ja lubię.
gorat - 6 Października 2007, 17:23
Rozwiązałem, nie lubimy się 100% niezgodność, kto by pomyślał, wydawało mi się, że może być tutaj jedynie szarość.
Edit: tym bardziej, że na niektóre pytania nie byłem w stanie dokładnie odpowiedzieć.
corpse bride - 7 Października 2007, 08:22
hmmm... dziwne. chyba coś jest nie tak, bo w części pytań za każdą odpowiedź były jakieś punkty, tylko za niektóre więcej, za inne mniej. rozwiążę sama i zobaczę, co wyjdzie...
no... popsuł się. poszukam lepszej strony i zrobię nowy. zabawa zabawą, ale metodologia musi być poprawna.
corpse bride - 7 Października 2007, 09:03
http://gagaforaga.funtest.pl/
dobra, ten jest pasiony. sprawdziłam i działa. można nawet dostać swoje wyniki mailem. zapraszam do zabawy (wiem, że to dziecinne...)
dzejes - 7 Października 2007, 09:23
Buuu, a w starym byłem liderem
corpse bride - 7 Października 2007, 09:55
to ty mialeś więcej punktów niż m. ?? wow, dzejes
wiesz, ja mam więcej, bo to mój test. w większości mam maxa, ale pytania typu płeć czy wzrost trochę oddalają mój wynik od 100%
gorat - 7 Października 2007, 14:00
Teraz już działa dzejes już wypełniał - ten hmhm? I nadal 25 punktów mi zostało, sprawdzę zaraz prawidłowe odpowiedzi
dzejes - 7 Października 2007, 16:20
Nie, pisałem, że w poprzednim byłem na czele. Hmmhmm to jakiś cichy wielbiciel - stalker, bo dosklnale wiedział jak wypełniać.
corpse bride - 7 Października 2007, 16:29
nie mam pojęcia, kto to jest hmhm...
elam - 7 Października 2007, 16:41
a moj Adrien Dimoon dopiero 6ty...
gorat - 7 Października 2007, 16:51
Co?!? Fikcyjny kandydat???
corpse bride - 8 Października 2007, 10:12
pomyślałam, że powinno być jeszcze pytanie za 100 pkt 'czy chciał(a)byś się ze mną spotykać?'
kim są ci wszyscy ludzie? przyznać się!
mam za sobą ostatni dzień pracy. jutro wyruszamy w drogę. będziemy jechać cały dzień, aż zatrzymamy się na noc gdzieś w okolicach st. louis. potem znowu w drogę, do chicago. tam noc (nie wiem gdzie, nie wiem z kim) i odlot. makes me feel nervous.
Martva - 8 Października 2007, 12:56
A potem krakowskie spotkanie w przyszłym tygodniu zapewne
corpse bride - 8 Października 2007, 17:37
no, to akurat mnie cieszy piwo i spotkanie z ludźmi są ważne w profilaktyce zdrowotnej (zdrowia psychicznego znaczy).
corpse bride - 10 Października 2007, 06:16
pozdrowienia z drogi. po kolejnym dniu jazdy jestem w chicago. udało nam się znaleźć parking dla przyczepy, bo znajoma mary pracuje w studiu filmowym i oni mają takie powierzchnie. ze znalezieniem parkingu dla dodge'a na czas zakupów w centrum było trudniej, ten potwór to ma jednak gabaryty... ale za to go lubię - duży może więcej. szkoda tylko, że tylne siedzenie tak skompaktowali na rzecz powiększenia części bagażowej. 20$ za godzinę parkowania, kufa. w ciągu tej godziny nie poszalałyśmy oczywiście, ale kupiłam 4 pary majteczek w victoria's secret. niektórzy kupują staniki, inni majtki. pewnie dlatego, że nie lubią nosić żadnego cholerstwa na cycusiach. no więc z bielizny lubię majteczki, najlepiej czarne, różowe lub w postaci z kreskówek. najlepiej stringi, bo najwygodniej i najlepiej wygladają na (miejscu).
eh, to chyba strumień świadomości będzie. zwłaszcza, że mnie zirytowało, że mój wczorajszy bardzo osobisty post przepadł jakoś
tak więc jestem w chicago. nocujemy u wzmiankowanej znajomej mary. znajoma ma kota, ktory pije ze szklanki. jak już nie dosięga pyskiem, to wkłada łapę do wody i ją oblizuje. ale nie o tym miałam pisać.
w porównaniu do tulsy, jest tu chłodno, na oko ok. 20C, wieje wiatr (wiatr dziewczętom podwiewa sukienki...), ludzie się spieszą przemierzając szerokie ulice, kierowcy trąbią na innych kierowców, indyjscy taksówkarze wrzeszczą na kogo popadnie, sears stoi tam gdzie stał, hancock posępny jak dwie wieże, jezioro połyskuje w jesiennym słońcu, tak szeokie, że oko brzegów przeciwnych nie sięga... i tak dalej... duże miasto. za każdym razem podoba mi się coraz bardziej. pewnego dnia chcialabym tu zamieszkać. tak na kilka lat, żeby móc go zeksplorować i oswoić, poczuć się jego częścią. czasem wydaje mi się, że tu właśnie bym pasowała.
dallas też jest ok, ale to nie to samo. jest małe i nie ma ludzi na ulicach. hmmm...
w poscie, który się samounicestwił było o tym, że boję się powrotu i że żal mi się rozstawać z tymi ludźmi. mój szef mnie lubi, to już wiecie. chciałby chyba, żebym pracowała dla niego na wiosnę w miami. też bym chciała, jeśli tylko zwróciło by mi się za podróż i pobyt, nie byłam tam jeszcze. mara i jen chcialby zabrać mnie w podróż po stanach. jen proponuje, żeby jej rodzice sponsorowali moją wizę, abym mogła tu jeszcze przyjechać. tanya i bill zapraszają mnie do texasu i chcą znaleźć mi męża, żebym mogła zostać na dłużej i pracować, na przykład dla nich. topher powiedział, że gdyby nie to, że jest już żonaty, to by się mógł ze mną ożenić. nie mówiąc już o joannie i billu, którzy są dla mnie jak rodzina. jak mówi bill, everyone's gaga for aga. i to jest takie miłe. nie, żebym nie miała przyjaciół i rodziny w polsce (chociaż ostatnio się porozjeżdżali w różne strony i trochę się poczułam opuszczona w krk, opuścił mnie mój miły, a z rodziną jestem w dobrych stosunkach, ale niezbyt osobistych, nie wiedzą na przykład o moim miłym, choć to się stało w styczniu... i tak dalej). może to też kwestia kulturowa, w polsce nikt mi nie mówi wprost, że mnie lubi, kocha, że jestem fajna. może to kwestia tego, że tu jestem egzotyczna i czuję się ładniejsza. w polsce czuję się nieatrakcyjna, a tu co rusz ktoś mi mowi, że jakiś chłopak o mnie pytał. nie wiem. jak mi w życiu nie wyjdzie w pl, to pomyślę o przeprowadzce, chociaż wcześniej nigdy nie brałam pod uwagę takiej możliwości.
omg, ale się rozpisałam... zapraszam do dyskusji na każdy temat
Rafał - 10 Października 2007, 08:07
Może opuściłem, ale co ty tak właściwie porabiasz w tych dalekich stronach?
Piech - 10 Października 2007, 08:19
Uprasza się koleżeństwo o pomizianie koleżanki corpse bride.
joe_cool - 10 Października 2007, 20:26
corpse bride napisał/a | ale kupiłam 4 pary majteczek w victoria's secret. |
uwielbiam majtki z vistoria's secret oni w ogóle mają piękną bieliznę: http://archive.dailypictu...an_new_york.htm (pod artykułem są zdjęcia )
Martva - 10 Października 2007, 21:31
corpse bride napisał/a | niektórzy kupują staniki, inni majtki. |
Kupowanie majtek jest całkiem fajną czynnością, dużo mniej stresującą i frustrującą od kupowania staników
corpse bride napisał/a | najlepiej stringi, bo najwygodniej i najlepiej wygladają na (miejscu). |
Tak
I jeszcze z bawełny, koniecznie. No dobra, jedna para na 5 może być z koronki czy czegoś
corpse bride napisał/a | może to też kwestia kulturowa, w polsce nikt mi nie mówi wprost, że mnie lubi, kocha, że jestem fajna. |
Może być że to kultura- w sumie tez jak kogoś lubię, to mu tego nie mówię. Mnie też mało kto to mówi, a ludzie mnie chyba lubią, trudno żeby nie, w końcu jestem urocza. Ale Polska to taki kraj, gdzie dowiadujesz się do pracodawcy że jest zadowolony z Twojej pracy dopiero jak przychodzisz się zwolnić...
corpse bride - 11 Października 2007, 13:30
rafał, powiem krótko: work & travel. ta pierwsza część - praca w zakładzie fotograficznym robiącym przebierane zdjęcia, jak to obok.
piech, to nie takie łatwe, nie daję się miziać i wiem, to jest mój problem...
zdjęcia majtek:
http://www2.victoriassecr...STWN&rfnbr=2918
i co jeszcze? aha, wróciłam...
Agi - 11 Października 2007, 13:44
Witaj w kraju corpse bride, a majtunie śliczne i wcale nie takie drogie.
corpse bride - 12 Października 2007, 11:34
chyba coś ze mną nie tak... mam dwa koty (tak, dwa, jeden przybył, jak mnie nie było; zdjęcia później) i odkąd przyjechałam cały czas mnie obsiadają. właśnie obydwa śpią na mnie. podobno koty wyczuwają chorobę. ale to milusie, że coś żywego i ciepłego się do mnie przytula
czy ktoś wie, gdzie można w krk kupić biurko? (w ikei nie ma takich, jak chcę)
dzejes - 12 Października 2007, 12:14
corpse bride napisał/a | podobno koty wyczuwają chorobę. |
Znaczy, że ogrzewanie podłogowe u matki w domu jest baaaaaaaardzo chore. Śmiertelnie wręcz. Widok rozwalonego na środku salonu kota, który rozciąga się na wszystkie strony i stara jak największą powierzchnią ciała dotykać kafelek - bezcenny.
May - 12 Października 2007, 19:04
Och, to zupelnie jak Louis, kot z naszej katedry - tez uwielbia spac na ogrzewaniu w podlodze
corpse bride, moze koty sie po prostu ciesza, ze jestes?
Martva - 12 Października 2007, 19:20
corpse bride napisał/a | podobno koty wyczuwają chorobę. |
Nie przyszło Ci do głowy, że Cię po prostu lubią? To się zdarza
corpse bride - 12 Października 2007, 20:46
eh, widzicie, ja mam spaczone myślenie.
przyszła właśnie do nas sąsiadka oglądać debatę (tusk vs. kaczyński j.) i oglądam z nią tak półokiem. i jacy ludzie są k**** beznadziejni... jednak to mnie nie pociesza. czuję się paskudnie. nie z powodu polityki. buuu...
Martva - 12 Października 2007, 20:49
Bo jest dzień paskudny ogólnie. A większość widowni jest prokaczyńska, sądząc po tym że klaszczą w zupełnie nieodpowiednich momentach.
Przytul kota i zrób sobie jakaś dobrą herbatę, czy coś. Będzie lepiej.
corpse bride - 12 Października 2007, 20:55
proste, że będzie lepiej, bo gorzej już być nie może. tak mnie ktoś ostatnio pocieszył
zrobiłam sobie właśnie kawę zbożową, czasem mam na nią fazę. jeden kot natomiast ma fazę na zabawę, a drugi się spoufala z sąsiadką. ale są słodkie. dwa koty to więcej, niż jeden. to interakcja. zjem sobię jakiś słodycz...
Martva - 12 Października 2007, 21:01
Dwa koty to jest bardzo dobra liczba.
Poza wszystkim, jak jeden nie ma ochoty sie przytulać to drugi może mieć
A kawa zbożowa... zmora dzieciństwa, ale ludzie maja rożne smaki
|
|
|