To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - POWIEŚĆ W ODCINKACH!

Aga - 7 Stycznia 2007, 21:40

Oho... Egzekutor przyszedł :D
Tomcich - 7 Stycznia 2007, 22:03

OK. rozpoczynam tam, gdzie mniej więcej Studnia skończył. :D

Tymczasem na pokładzie Holery Studnia znajdował się w silnym uścisku mawete i nie był to niestety uścisk przyjacielski.
- Jak to nie pamiętasz przepisu na Perłę, ani nie wiesz jak przygotować Oriońskie Mocne! To co z Ciebie za pożytek – krzyczał kapitan ściskając androida tam gdzie zwykle ludzie mają ślinianki. Ponieważ, jak wiemy z poprzednich odcinków ich nie posiadał, więc nic sobie z tego nie robił, odrzekł tylko spokojnie:
- Kapitanie, jestem również wzburzony jak Pan, ale mam nadzieję że Pako przygotował już backup mojego programu i za pół godzinki będę mógł służyć najlepiej zmrożoną Perełką w całym wszechświecie.
Do mawete podeszła również Aga, która grzecznie dygnęła i rzekła:
- Uprzejmie proszę go puścić, on niczemu nie jest winien, to wszystko wina Lorda Nursa – Od samego początku czuła do androida jakąś siostrzaną sympatię.
Kapitan popatrzył na nią lekko zdziwiony jednak puścił trzymanego androida:
- Pako zajmij się nim, i niech za pół godziny nie będzie sprawny to inaczej porozmawiamy!
- Mawete.... – zaczęła Haletha, na co kapitan rzucił jej złowieszcze spojrzenie (brak Perły źle na niego wpływał).
- Jak ktoś jeszcze raz powie do mnie z dużej litery, to wpiszę go na moją czarną listę! A tego chyba nikt nie chce? – wysyczał słodko. Oczywiście nikt nie chciał, wpisanie na listę oznaczało jednoznaczny brak premii z okazji świąt oraz, co gorsze, konieczność słuchania mądrości wszelakich głoszonych przez mityczny „fandom”, a w skrajnych przypadkach nawet CIACH.
- No co ja poradzę, że z łączności jestem i zawsze dbam o czystość języka – Zdążyła jedynie wyszeptać Haletha.
- Dość tego, bo jak komuś przylutuję – rozejrzał się dookoła poszukując chętnych, ponieważ nikt się jednak nie zgłosił westchnął tylko i spojrzawszy na nowych członków załogi rzekł:
- Dobra koniec zabawy, za dużo tu tajemnic, czas coś wyjaśnić, kto zacznie?
Na te słowa wstała Wiedźma;
- No to może ja. Wiem, że może powinnam powiedzieć to na początku, ale nie wiedziałam, czy można Wam do końca ufać. Teraz już wiem, że jesteście najlepsi z najlepszych i stoicie po stronie dobra, choć jesteście piratami. Wiem, że macie ze sobą Pierścień, jestem z nim zespolona duchowo i jako jedyna mogę nad nim spróbować zapanować. To dlatego Nurs ścigał mnie oraz Dracenę i Selithirę. Jestem uczennicą niejakiej nureczki, ona przekazała mi wiedzę o tym Pierścieniu, który jej syn przypadkiem znalazł. Ona nauczyła mnie, że tylko z odpowiednią wiedzą można nim kierować, a ukoronowaniem tej wiedzy jest miłość. Pierścień posiada samoświadomość i ma swoje własne plany, potrafi on niecnie wykorzystywać ludzi do swoich celów o czym mogliśmy przekonać się na podstawie zdrady Pako, który nieopatrznie wyciągnął po niego dłoń. – Tu spojrzała na młodego hackera, a ten spąsowiał na wspomnienie swojej zdrady – Jeżeli mi zaufacie, pomogę wam go opanować.
mawete próbował ogarnąć umysłem to co usłyszał, jednak bez Perły było to ciężkie. Z pomocą przyszedł mu niezawodny Rodion podając flaszkę Nikityczówki.
- Dzięki stary – rzekł, biorąc łyk- Chyba Studnia kiedyś o tej nureczce wspominał? – starał się skoncentrować.
- Ona jest matką Czarnego Lorda Nursa, ostatnio jednak, o czym niewielu wie, a za co Nurs oddałby sporo, znajduje się u Siwego Lorda, niejakiego Kruka.
Na te słowa wszyscy popatrzyli na siebie zdumieni, mawete tylko pociągnął dodatkowy łyk, zaczynał myśleć już jaśniej, te cenne informacje mogą mu się w przyszłości przydać.
- No coś już wiemy, jeszcze jakiś chętny do podzielenia się swoimi tajemnicami?
- Ja coś wiem – rzekła szybko gremlinek – ten Logan to jest agent Nursa a Tom Cich to... – nie zdążyła skończyć, bo na te słowa Logan, nim ktokolwiek zdążył zareagować, szybko podskoczył do stołu i coś z niego podniósł:
- Mam kotka i nie zawaham się go użyć! Niech nikt się nie rusza! Tom Cich hasło - Nurs ma zawsze rację i jestem mu posłuszny, powtarzam hasło - Nurs ma zawsze rację i jestem mu posłuszny!
Na te słowa w kabinie pojawił się Tom Cich, widać, że jeszcze jest słaby, jednak najgorsze były jego oczy, bezmyślne, maślane, jakby przez cały miesiąc czytał utfory grafomańskie największych pisarzy XXI wieku.
Logan wręczył mu laserowy miotacz (sam dla bezpieczeństwa zachował kotka) i powiedział:
- Trzymaj ich na muszce, jakby któryś się poruszył to strzelaj i pamiętaj Nurs...
- ma zawsze rację i jestem mu posłuszny – dokończył szybko Tom Cich.
- Taaak - Uśmiechnął się Logan – ja idę do kabiny łączności nawiązać kontakt z naszym Lordem. – rzekł i wyszedł.
Nikt w kantynie się nie poruszył, nie wyrzekł ani słowa, wszyscy patrzyli po sobie smutno i z niedowierzaniem. Ich niedawny przyjaciel trzyma ich na celu i nie zawaha się zabić w razie nieposłuszeństwa. W końcu pierwsza odezwała się cicho gremlinek:
- Tom Cichu... – wylot miotacza skierował się w kierunku małego futrzaka.
- Tom Cichu, czy Ty nic nie pamiętasz? Przecież nie wymazali Tobie całej pamięci, wiem że nie jesteś oryginałem, ale miałeś przecież wszczepioną jego pamięć. Poszukaj jej w sobie, proszę. – rzekła gremlinke, jednak te słowa nie zrobiły na ich strażniku żadnego wrażenia.
- Tom Cichu proszę przypomnij sobie te chwile, które razem spędziliśmy... – lufa miotacza lekko drgnęła – Przypomnij sobie nasze marzenia o ogródku. Życie to jeden wielki ogródek..., możesz go plewić, sprzątać, dbać o niego lub nie... Prędzej czy później i tak wyda owoce....
-.... niezależnie od Ciebie – dokończył Tom Cich i opuścił trzymany w ręce miotacz.
gremlinek podskoczyła szybko do niego:
- Wiedziałam, że będziesz pamiętać, wiedziałam – cieszyła się jak mały mogwai. Równie szybko dopadli do niego Pako i gorat i odebrali miotacz:
- Cy mu pamiec wrócila, cy nie lepiej mu miotac zabrac.
- Tak a teraz czas wziąć się za tego gostka w kabinie łączności. Mam ochotę komuś przylać, tak gratis, bezinteresownie. – rzekł z mściwym uśmiechem mawete – ktoś mi odpowie za zrujnowanie Studni.
- No to idziemy Mawe.. to jest kapitanie – poprawiła się szybko Haletha widząc wzrok kapitana na sobie.
Cała gromada udała się w tamtym kierunku.

elam - 7 Stycznia 2007, 22:35

:bravo :bravo :bravo
wiedzialam, ze bedziesz pamietal :)

Ixolite - 7 Stycznia 2007, 22:53

cudne! :mrgreen: :bravo
Tomcich - 7 Stycznia 2007, 22:59

Elam jakbym mógł takich słów nie pamiętać. 8)
Agi - 7 Stycznia 2007, 23:08

Tomcich, to było wręcz wzruszające :bravo
Niech żyje miłość (nawet do ogródka) :D

Studnia - 8 Stycznia 2007, 00:26

Kontynuuje... ( nie wiem czemu wena przychodzi dopiero nocą...)

- Ale po co kasować? - Pako nie rozumiał Studni który owinięty kablami stał przy we wnęce serwisowej - Zrobimy multiconfiga systemu, jako domyślny ustawimy profil Barmana, a w razie kłopotów zrobisz sobie pstryk i już mamy androida morderce...
- Ale ja nie chce być MORDERCĄ!! - krzyknął android, a przypływ wściekłości spowodował uruchomienie wszystkich systemów defensywnych i ofensywnych co upodobniło go wielkiego metalowego jeża.
- Aaaa... - Pako z wrażenia zaniemówił - No... Może masz racje, ale to by było naprawdę niezłe rozwiązanie...A może trochę poszperam w tym programie i trochę go ułagodzę...
- Niech Ci będzie - Studnia poddał się sugestiom młodego hakera, z mozołem chowając kolejne ostrza, miotacze i kolejne wyrzutnie - Ale weź się pośpiesz bo jak mawete nie dostanie piwa to wyrzuci mnie w przestrzeń...
- Chwila... - palce Pako śmigały po klawiaturze z prędkością światła - jeszcze edycja pliku boot.ini... I jeszcze tylko jedna rzecz, ale to Ci się nie spodoba...
- Nie lubię Cie Pako... Mów...
- Musisz się... No wiesz... Zrestartować...
- Restart?! Czy Ty w ogóle wiesz o co prosisz? - Studnią aż wstrząsneło gdy ponownie aktywowały się systemy uzbrojenia. Android zwiesił głowę zrezygnowany... - No dobra... Wygrałeś Pako... Ale potrzebuje no wiesz... Chwili intymności...
- W porządku już wychodzę - Pako podniósł się od biurka, wciskając dyskretnie klawisz klawiatury.
- I wyłącz ten system monitorowania!
- Skąd wiesz... - zawstydzony Pako wpatrywał się w Studnie ze zdziwieniem
- Właśnie mi powiedziałeś - Android tryumfował nad marną ludzką inteligencją
- Oż Ty... Studnia... Nie lubię Cie...
- Won perwersie... - Jakby mógł to by się uśmiechnął.

Tymczasem przed kabiną łączności...
- To jak robimy? Wpadamy wszyscy na hura i młócimy Logana, czy robimy to z głową i wyłuskamy go stamtąd taktycznie - Haletha spytała kapitana.
- Musimy pamiętać że on ma...
- Kotka... - dokończył z przerażeniem gorat
- No właśnie, może Nexus by go zdjął snajperką przez otwór wentylacyjny - rzucił pomysł Rodion - Tylko gdzie on jest?
- Ups... - Anko rozejrzała się po załodze.
- Co za Ups? - mawete miał powoli dość tej sytuacji, jeden android przerobiony na maszynkę do mięsa, a drugi... - No gdzie on jest?
- Kapitanie chyba zapomnieliśmy... - gremlinek nie bardzo wiedział jak ma to powiedzieć.
- Zapomnieliśmy? - mawete wciąż nie rozumiał - Ups... - teraz zrozumiał... - Został na planecie... Zmieniamy kurs! Cel: planeta Omaha! Wracamy po Nexusa... A teraz zajmiemy się tym agencikiem...
mawete pałał chęcią zemsty.
- No to może najpierw coś dla kurażu kapitanie - powiedział Studnia podchodząc do załogi. Nie był sam. Przyprowadził koleżanki, dwie wypełnione po brzegi schłodzonym Oriońskim Mocnym
skrzynki...
- Studnia, teraz naprawdę wróciłeś!!! - mawete ponownie uściskał androida, tym razem nie szukając ślinianek.
- Kapitanie... Piwo... Niech kapitan weźmie sobie piwo, póki coś jeszcze jest - Studnia obserwował jak załoga bije się o dostęp do skrzynek, gdy nagle otworzyły się drzwi od kabiny łączności i stanął w nich blady Logan
- Brać go! - krzyknęła elam.
Pierwszy zareagował gorat - Sa moje sęby Ty dłaniu! - krzyknął rzucając się na agenta z butelką piwa w ręku
- Poddaje się! - w ostatniej chwili wrzasnął Logan.
- Co?! - gorat nie potrafił ukryć rozżalenia, więc jednym haustem opróżnił butelkę - ja się tak nie bawie...
- Czemu się poddajesz - do Logana podszedł gremlinek zabierając mu kotka
- Nie ma kontaktu...
- Jak to nie ma kontaktu! - Studnia przerażony rzucił się w stronę ściany szukając gniazdka.
- Nie ma kontaktu z NURSEM elektryczny narkomanie - Rodion krzyknął, teraz już wiedział czemu tak drastycznie wzrosły pobory mocy. - Chyba zafunduje Ci odwyk... - Pierwszy złośliwie patrzył na androida. Ten nie pozostał mu dłużny - A czy Ty chcesz przed każdą butelką piwa robić jej analizę składu chemicznego?
- Pass... - Wobec takich argumentów nawet kapitan nieufnie spojrzał na swoją butelkę
- Hej!! Nie zapomnieliście o czymś? - Logan zniecierpliwił się - Przecież mówię że nie ma kontaktu z Lordem... Planeta została zniszczona... A on pewnie... -zwiesił wzrok.
- Niemożliwe... - Lu sceptycznie podeszła do tej wiadomości - Na pewno uciekł, tylko nie ma z nim kontaktu. Kapitanie to jakaś podpucha, kolejny szatański pomysł NURSA...
- Też tak myślę... Tak czy inaczej na razie wracamy po Nexusa. Choćbyśmy mieli go zbierać po całej planecie! A tego tu związać i zamknąć. I zbiórka w kantynie!
Załoga się rozeszła i tylko Studnia i Aga zostali na miejscu patrząc na siebie i zastanawiając się czemu to drugie jest tak poruszone wiadomością o ewentualnej śmierci NURSA...


Oczywiście NURS nie mógł zginąć, tacy najczarniejsi z czarnych szwarccharakterów galaktyki, najmroczniejszy z mrocznych bohater nie mógł zginąć. Zaszył się w swojej dziurze i knuje kolejną intrygę liżąc rany...

Agi - 8 Stycznia 2007, 01:18

Studnia, fajny ten ostatni kawałek :bravo
Studnia - 8 Stycznia 2007, 01:34

Tyle pisania i chociaż ten ostatni kawałek mi dobrze wyszedł... SUPER!! :mrgreen:
Agi - 8 Stycznia 2007, 01:39

Studnia, to nie tak! Wszystkie były fajne, a ten pochwaliłam na bieżąco :D
mawete - 8 Stycznia 2007, 08:16

Tomcich: dopisałem Cię do czarnej listy.. :mrgreen: :twisted: :mrgreen:
Agi - 8 Stycznia 2007, 10:09

Kto powiedział, że mawete
Pisze się z litery dużej,
Choć się schowa pod tapetę,
Nie pożyje chwili dłużej.

Fidel-F2 - 8 Stycznia 2007, 11:29

nie jestem w stanie was przeczytać, nie mam tyle czasu
gorat - 8 Stycznia 2007, 12:30

Studnia: trafiłeś na moją listę - za butelkę... :twisted: :mrgreen:
Studnia - 8 Stycznia 2007, 12:38

gorat, widze że masz problem z rozróżnieniem fikcji, nazwijmy ją umownie literacką, a rzeczywistości... Za bardzo utożsamiasz się z postacią... Potwierdzają to chociaż Twoje ciągłe kłótnie o kwas itp... Ale nie przejmuj się to się leczy ;)
gorat - 8 Stycznia 2007, 12:46

Napisz mawete z dużej litery i się tak tłumacz :lol:
Ixolite - 8 Stycznia 2007, 12:46

Ajo, jak by cie gorat z opisu literackiego poskładać do kupy, to miałbyś na przykład kilka zestawów nadprogramowych kończyn - przeoczyłeś to? :mrgreen:
gorat - 8 Stycznia 2007, 12:50

Kończyny się poucina i wróci do normy :mrgreen:
Gorzej z kwasem - tak bardzo odporny na stałe działanie nie jestem :roll:

Studnia - 8 Stycznia 2007, 12:53

gorat,
Cytat
Napisz mawete z dużej litery i się tak tłumacz


Głupi to ja może jestem, ale nie idiota. Co najwyżej tak śmiesznie wyglądam... :mrgreen:

Adanedhel - 8 Stycznia 2007, 12:58

Oj oj oj. Widzę, że zabawa znowu się rozkręca. I to bez mojej obecności :mrgreen:
gorat - 8 Stycznia 2007, 13:19

Studnia, ślinianek nie sprawdzam, ale co innego mogę :mrgreen:
Agi - 8 Stycznia 2007, 13:23

Ciocia Eliza wpadła do studni
i leży tam, od chyba stu dni
trzeba uważać więc moi złoci
by się przypadkiem nie napić cioci.
(A. Marianowicz)
Sorry za offtop, nie mogłam się powstrzymać :mrgreen:

Studnia - 8 Stycznia 2007, 13:30

Agi... Już to kiedyś słyszałem... Dzięki za przypomnienie!! :bravo :mrgreen:
Aga - 8 Stycznia 2007, 17:05

:bravo Tomcich!
:bravo Studnia!
Ale fajne te odcinki... Chyba coś skrobnę w nieco melancholijnym tonie :D

dzejes - 8 Stycznia 2007, 17:07

Oj lepiej nie, bo ja potem walnę odtrutkę Lordem Dżejesem...
Pako - 8 Stycznia 2007, 17:15

Odcinki są świetne, radosne i fajne!
Ale Studnia jest genialny ^_^

Aga - 8 Stycznia 2007, 17:53

Voila! Jak zwykle - WPG :mrgreen:

Aga zerknęła na Studnię raz jeszcze i wyszła, zaciskając z całej siły zęby. Nie zdawała sobie do tej pory sprawy z tego, że jej ojciec nie był tak naprawdę jedynie znienawidzonym dodatkiem do życia. Myślała, że będzie się cieszyć na wieść o jego śmierci. A tymczasem… Sama nie wiedziała, jak nazwać to uczucie. Żal? Smutek? Przede wszystkim była na siebie wściekła. Wściekła, że tak łatwo przyszły jej normalne, ludzkie odruchy względem Lorda Nursa.
Studnia wyglądał podobnie. Sprawiał wrażenie zawstydzonego tym, co czuje. Aga miała ochotę do niego podejść i pocieszyć, powiedzieć, że jej sytuacja jest podobna, ale jednocześnie wiedziała, że nie może tego zrobić. Dlatego nie pozostawało jej nic innego, jak odwrócić się i wyjść.
Nie przewidziała tylko jednego. Studnia poszedł za nią.
– Wyjaśnisz mi to? – zapytał, chwytając Agę za ramię.
– A powinnam? Jest tu w ogóle coś do wyjaśniania?
Android popatrzył z uwagą na dziewczynę i uśmiechnął się.
– Oboje doskonale wiemy, że jest. Problem w tym, że ja nie wiem nic, a ty wiesz wszystko. Tylko nie możesz… lub nie chcesz powiedzieć.
Aga wyrwała rękę.
– A co mam mówić? – zapytała ostro. – Co takiego chcesz usłyszeć?
– Kim ty w ogóle jesteś? Bo na pewno nie panienką z zadupia galaktyki.
– Nie twoja sprawa!
– O co chodzi? – Haletha wyszła z kantyny po przekąski do drinków. Mieli wystarczająco dużo czasu, by się odstresować przed powrotem po Nexusa.
– O nic.
– Skoro tak, to idźcie do kantyny. Studnia, znasz swoje zadania. Kapitan mawete się niecierpliwi.

***

Podejrzewa mnie. Niepotrzebnie się tak zdenerwowałam. Podejrzewa mnie. Muszę coś zrobić…
Aga siedziała w kącie kantyny, popijając wolno drinka. Kątem oka dostrzegała, że Studnia nie spuszczał z niej wzroku. Czuła, że to tylko kwestia czasu, kiedy zaczną się kłopotliwe pytania i bajeczka dla małych dzieci przestanie wystarczać.
Miała dwa wyjścia – albo brnąć dalej w kłamstwa, albo powiedzieć prawdę. Jedno gorsze od drugiego. Znalazła się pomiędzy młotem a kowadłem i nie widziała trzeciego sposobu wybrnięcia z sytuacji. Gdyby dalej kłamała, mogłaby się tak zaplątać we własne matactwa, że załoga Holery wreszcie sama odkryłaby jej oszustwo. Gdyby powiedziała prawdę… Nie wiedziała, jak by zareagowali. Może nawet nie czekaliby na następne zdanie, tylko uwięziliby ją albo posłali w próżnię? Mało optymistyczna wizja…
– Źle się czujesz, Aga? – zapytała Lu, siadając obok dziewczyny. – Mało się odzywasz i jesteś blada.
– To wina zmęczenia. – Aga uśmiechnęła się lekko i upiła łyk drinka. – Tyle się ostatnio wydarzyło…
– Jesteś tu już dość długo, a tak mało o tobie wiemy. – Haletha dosiadła się do stolika w kącie. – Może opowiesz coś więcej o sobie?
– Właśnie – wtrącił się Studnia, pucując szklankę na błysk. – Ciekawy jestem tej opowieści.
– Ale…
– No, Aga, nie daj się prosić! – nalegała Haletha. – Wszyscy chcielibyśmy cię lepiej poznać.
Dziewczyna spojrzała na Studnię. Tak, wyraźnie jej nie ufał. Android podał kapitanowi następną Perłę, po czym podniósł wzrok na skupionych wokół Agi piratów i powiedział:
– Jeszcze moglibyśmy pomyśleć, że masz coś do ukrycia…


Tzw. cliffhanger :D Ciekawam, jak to dalej pociągniecie... :mrgreen:

Tomcich - 8 Stycznia 2007, 17:56

mawete
Cytat
Tomcich: dopisałem Cię do czarnej listy.. :mrgreen: :twisted: :mrgreen:


Eeee :roll: nie będzie premii na święta. :mrgreen:

Adanedhel - 8 Stycznia 2007, 17:58

Hm, rozterki Agi. Może jeszcze przejdzie na ciemną stronę :) Wiesz, złość, nienawiść... kłopoty psychiczne i te sprawy :mrgreen:
Pako - 8 Stycznia 2007, 18:01

Grrr... zostawienie odcinka w momencie: nadjeżdża ciężarówka, dziecko siedzi na środku drogi a supermen aktualnie zajety czym innym. I co się stanie? Kto uratuje bobaska? Grrr :twisted:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group