To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Z życia tłumoka, ooops, tłumacza

Virgo C. - 15 Marca 2010, 19:05

A to na Gazeta.pl nie ma tekstów z Wyborczej?
dzejes - 15 Marca 2010, 19:10

A to co w końcu chciałeś napisać?
Virgo C. - 15 Marca 2010, 20:39

Że moderator się czepia.
Agi - 15 Marca 2010, 20:42

Virgo C., głupawki dostałam czytając Twojego posta :mrgreen:

A tekst na gazeta.pl przez Ciebie podlinkowany, wywołał równie duży napad wesołości.

Virgo C. - 15 Marca 2010, 20:45

Cieszy mnie to :mrgreen:
dzejes - 15 Marca 2010, 20:59

Virgo C. napisał/a
Że moderator się czepia.


Moderator się czepia, bo twój post wyglądał trochę tak:

"Ha ha ha, alerz oni byki walą!"

Gazeta.pl to portal internetowy, taki jak onet.pl. Zawartość biorą z najróżniejszych miejsc, w tym także z Wyborczej. A że przepisują niechlujnie i zdarzają im się kompromitujące wpadki - cóż, mam bogatą kolekcję na dysku.

A jeśli ktoś się bierze za wypominanie tych błędów, to niech sam zadba o poprawność, także merytoryczną swojej wypowiedzi.

Virgo C. - 15 Marca 2010, 21:07

Podziel się z autorami bloga w takim razie.
Przyznam, że Gazety pobieram jedynie wiadomości z działu nauka, a tam niemal wszystko to przedruki z Wyborczej. Stąd cały portal utożsamiałem z Wyborczą.

dzejes - 15 Marca 2010, 21:32

Virgo C. napisał/a
Podziel się z autorami bloga w takim razie.


To jest MOJA kolekcja!!!11

Kai - 22 Marca 2010, 10:35

Całkowicie nie bezrobotna tłumaczka z doświadczeniem się zgłasza... to tak, gdyby ktoś potrzebował :)
nureczka - 22 Marca 2010, 10:43

Kai, typowy błąd poczatkującego tłumacza. Nie podałaś pary językowej.
sanskryt <-> suachili ?

Kai - 22 Marca 2010, 10:48

Nie tyle początkującego (trochę doświadczenia mam, jakieś 70 tytułów :) ) co zawsze zakładam, że nikomu niepotrzebny tłumacz z rosyjskiego czy francuskiego, więc oferuję angielski. Wolę naturalnie angielski->polski ale w przeciwną stronę też się jakoś wygrzebuję.
hrabek - 22 Marca 2010, 10:50

Kai napisał/a
nikomu niepotrzebny tłumacz z rosyjskiego czy francuskiego


Idę po popcorn :mrgreen:

nureczka - 22 Marca 2010, 10:53

Kai napisał/a
że nikomu niepotrzebny tłumacz z rosyjskiego

Jako tłumacz z/na rosyjski prostestuję. :D

dalambert - 22 Marca 2010, 10:54

Vive la France :twisted:
Kai - 22 Marca 2010, 11:32

nureczka napisał/a
Kai napisał/a
że nikomu niepotrzebny tłumacz z rosyjskiego

Jako tłumacz z/na rosyjski prostestuję. :D

W sumie ja też, ale literackiego tłumaczenia nikt mi jeszcze nie proponował, jedynie techniczne.

Kruk Siwy - 22 Marca 2010, 11:36

Nie chciałbym być niemiły ale uważasz, że cały świat czeka aż przyjdzie do niego Kai, i powie łaskawie "a teraz bym sobie potłumaczyła i tylko literaturę piękną, proszę!"
Tłumacze (a mam jednego w domu) muszą napracować się by zdobyć ciekawe zlecenia. I bywa że sama jakość tłumaczenia nie jest przepustką.

nureczka - 22 Marca 2010, 11:40

Kai, problem polega na tym, że w przypadku jęz. rosyjskiego za tłumaczenia biorą się ludzie, którym wydaje się jeśli coś brzmi podobnie, to dadzą radę, a do tego mają odpowiednią dozę tupetu. Po angielsku/niemiecku/francusku (niepotrzebne skreślić), albo wiesz, albo nie wiesz. A po rosyjsku/ukraińsku/czesku ludziom wydaje się, że wiedzą. Potem jest tragedia.
Przykłady z bardzo znanego tłumacza (spuśćmy zasłonę miłosierdzia na jego nazwisko), tłumaczącego masowo dla FS:
похоронить -> schować
Океанос -> ocean
Nóż się w kieszeni otwiera. :evil:

Witchma - 22 Marca 2010, 11:44

nureczka, po angielsku też tak jest.
Wczoraj Ronin pokazał mi materiały ze szkolenia, na których był i między innymi miał test z pytaniami, do których podano możliwe odpowiedzi: zawsze, czasami, okazyjnie, rzadko, nigdy. Wszystko mi opadło.

nureczka - 22 Marca 2010, 11:45

Witchma napisał/a
Wszystko mi opadło.

Otóż to. Gdyby nie wątek Martvej, biust by mi się już po chodniku ciągnął.

Kai - 22 Marca 2010, 11:57

nureczka napisał/a
Kai, problem polega na tym, że w przypadku jęz. rosyjskiego za tłumaczenia biorą się ludzie, którym wydaje się jeśli coś brzmi podobnie, to dadzą radę, a do tego mają odpowiednią dozę tupetu. Po angielsku/niemiecku/francusku (niepotrzebne skreślić), albo wiesz, albo nie wiesz.
Nóż się w kieszeni otwiera. :evil:

A nie zgodzę się.
Ostatnio tłumaczenie z języka francuskiego na polski byłam w stanie rozszyfrować wyłącznie dzięki jednostkom - chodziło o sprawy techniczne. Po prostu niektórym się wydaje, że każde słowo w danym języku oznacza to samo, niezależnie od kontekstu.
W podobny sposób - tym razem chodziło o rosyjski - otrzymałam cztery wersje tłumaczenia słowa "kadź" (zbiornik, w którym znajduje się transformator) w jednym tekście - przypuszczalnie był sklejany z kilku i żadne z nich niestety nie oznaczało tego, co miało oznaczać.
I nie, nie oczekuję, że świat na mnie czeka, po prostu zaproponowałam coś całkiem luźno. Ciekawe podejście, swoją drogą. :) Jakaś zazdrość zawodowa? Niepotrzebnie, z pewnością nasze zakresy działań nigdy się nie pokryją. BTW nie mam problemu ze zdobyciem zleceń, może tylko z pewnym hmmm... ich urozmaiceniem.

Gustaw G.Garuga - 23 Marca 2010, 03:35

Skoro jesteś tłumaczką z jakimś doświadczeniem to wiesz, że zleceń nie szuka się zdawkowymi postami na forum. CV, wykaz publikacji, e-mail do wydawcy - zresztą co tu dużo tłumaczyć.
nureczka - 23 Marca 2010, 08:51

Kai napisał/a
Jakaś zazdrość zawodowa?

Z mojej strony? Zazdrosna to ja mogę być o męża. Zawodowo zrealizowałam się już dawno. Teraz marzę wyłącznie o emeryturze. ;P:

Piech - 23 Marca 2010, 08:55

Kai napisał/a
Wolę naturalnie angielski->polski ale w przeciwną stronę też się jakoś wygrzebuję.

To w końcu jak? Tłumaczysz na angielski, czy się jakoś wygrzebujesz?

nureczka - 23 Marca 2010, 09:05

Gustaw G.Garuga,
Ano. Nawet jeśli założyć, że w sieci nie każdy chce podawać CV,można podać swoją ofertę mniej więcej tak:

angielski -> rosyjski (pisemne; techniczne: mechanika, informatyka, nurkowanie)
polski <-> rosyjski (konsekutywne, pisemne; techniczne: mechanika, informatyka, nurkowanie + literackie)
polski -> rosyjski (kabinowe)

I wszystko jasne :)

Piech, za słownikiem, wspólnymi siłami z Lichem i pomocą pierwszej teściowej to ja nawet z węgierskiego "wygrzebuję"

Kai - 23 Marca 2010, 09:38

Gustaw G.Garuga napisał/a
Skoro jesteś tłumaczką z jakimś doświadczeniem to wiesz, że zleceń nie szuka się zdawkowymi postami na forum. CV, wykaz publikacji, e-mail do wydawcy - zresztą co tu dużo tłumaczyć.


To była tylko propozycja POMOCY. Nic więcej. Póki co nie szukam współpracy z wydawnictwem, nie o kasę tu chodzi :D ani o zlecenia.
Zleceń mam... trochę za wiele, nie takie, jakie by mi się marzyły, ale przynajmniej dobrze płatne i stanowiące pewne wyzwanie.

Piech napisał/a
Kai napisał/a
Wolę naturalnie angielski->polski ale w przeciwną stronę też się jakoś wygrzebuję.

To w końcu jak? Tłumaczysz na angielski, czy się jakoś wygrzebujesz?


Owszem, tłumaczę, tyle, że literacko nie mam za wiele okazji. Natomiast lit. techniczną określam jako wygrzebywanie się, bo tam nikogo nie obchodzi gramatyka czy piękno wysławiania się, a jedynie jasność i jednoznaczne określenie co do czego podpiąć.

nureczka - 23 Marca 2010, 10:34

Kai napisał/a
bo tam nikogo nie obchodzi gramatyka

O tempora, o mores!

dalambert - 23 Marca 2010, 10:40

Wetkąć pączek w gziazdko i mocno napierać by się zauważyć w systemie :mrgreen:
feralny por. - 23 Marca 2010, 10:40

Kai, mnie obchodzi, czytam głównie lit. techniczną i mnie zęby bolą od tego jak to jest tragicznie tłumaczone.
Kai - 23 Marca 2010, 10:42

nureczka napisał/a
Kai napisał/a
bo tam nikogo nie obchodzi gramatyka

O tempora, o mores!


Niestety.
Czasem myślę "Tego nie mógł napisać ani Anglik, ani Amerykanin! Przecież to nie jest po angielsku." A jednak... Zresztą polskie teksty też czasem wymuszają na mnie telefon z pytaniem, co autor miał na myśli. Jakoś technika rozmija się z czystością języka i nic się na to nie poradzi, bo to nie jest zjawisko wyłącznie ograniczone do Polski. Inne kraje też na to cierpią

[quote="feralny por."]Kai, mnie obchodzi, czytam głównie lit. techniczną i mnie zęby bolą od tego jak to jest tragicznie tłumaczone.
To wiesz doskonale, o czym mówię. A jeszcze do tego dochodzi drobny szczegół, co innego literatura techniczna, a co innego dokumentacja. Tu musiałbyś zapewne mieć dyżurnego dentystę albo aptekę. Pomijam już wolną amerykankę w słownictwie i zadziwiającą wynalazczość, która "osuszacz" każe nazywać "nawilżaczem".

nureczka - 23 Marca 2010, 10:55

Ciekawe, bo w wydawnictwie, z którym współpracuję, nawet podręczniki szydełkowania przechodzą bardzo staranną redakcję stylistyczną (że o korekcie nie wspomnę).
Cytat
A jeszcze do tego dochodzi drobny szczegół, co innego literatura techniczna, a co innego dokumentacja. Tu musiałbyś zapewne mieć dyżurnego dentystę albo aptekę.

Dlatego tłumacz techniczny ma (a właściwie miał, w dawnych, mrocznych czasach) specjalizację. Dzięki tym starym nawykom nigdy nie pomyliłam nitroxu z trymixem, dźwigu z kranem, a BRDM-a z czołgiem.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group