Mechaniczna pomarańcza [film] - Apocalypto
Anonymous - 5 Stycznia 2007, 14:58
Przekonaliście mnie, też pójdę w sobotę - z bardzo przystojnym panem, na którego będę mogła popatrzeć, gdy na ekranie będą się działy rzeczy okropne.
Pako - 5 Stycznia 2007, 14:59
Cholera, ale przecież ja się w sobotę do kina nie wybieram. To z kim innym?
hjeniu - 5 Stycznia 2007, 15:00
A co zrobisz z mężem?
Anonymous - 5 Stycznia 2007, 15:03
Oj, jesteśmy dopiero półtora roku po ślubie. Jeszcze jest niezły.
EDIT: Hjeniu, wątpisz w przystojność mojego męża? Czeeekaj, łysy on może i niewysoki, ale zemścić sie potrafi.
Nexus - 5 Stycznia 2007, 15:46
hjeniu, to co? Zamawiasz Ceremonię u Kruka
hjeniu - 5 Stycznia 2007, 17:49
Miria gdzieżbym śmiał. Łysi są najprzystojniejsi Zdziwiło mnie tylko, że nie wybierasz się do kina z ukochanym mężem tylko z jakimś panem
edit: A wiem, że łysi są najprzystojniejsi bo sam sobie łysieje i przystojnieje
Anonymous - 5 Stycznia 2007, 17:57
Chcialam zabrzmiec tajemniczo i nie wyszło.
Proces przystojnienia przez łysienie wydaje mi sie pożądany - bardzo praktyczne to rozwiązanie. Szkoda, ze sie kiepsko sprawdza w przypadku kobiet.
Ale, ale, kino jutro będzie i koniec, relacja z wrażeń też.
dzejes - 6 Stycznia 2007, 22:29
Byłem...
Dziś...
Cóz...
Napięcie rośnie
OK, ad rem - podobało mi się. Bardzo nawet. Z kina wyszedłem w pełni zadowolony.
Jedocześnie jeśli ktoś po przeczytaniu tych słów poczułby się zachęcony i planował wycieczkę do kina - usiądź, odpocznij, koniaczku się napij, książkę poczytaj, może przejdzie.
MOŻLIWE SPOILERY
Skąd ten pozorny paradoks? Otóż przysłuchiwałem się reakcjom ludzi siedzących wokół mnie i chyba w swym niemal zachwycie byłem w zdecydowanej mniejszości. Nie żebym zaliczył siebie do jakiejś elYtarnej grupki, ale raczej do grupki, która wiedziała na co idzie i czego się może spodziewać. Zasłyszany komentarz: "A myślałem, że się zaprzyjaźni z tą pumą i razem wykończą tamtych" mówi sam za siebie.
Film jest brutalnie realistyczny. Nie naturalistyczny, o nie. Przemoc jest obecna od pierwszej sceny, jednak jest ona częścią życia, równie zwyczajną, co powietrze. Bohaterowie są nią przesiąknięci, już małe dzieci są oswajane z widokiem śmierci, poznają pierwotne zasady życia.
"Gibson jest nienormalny" - kolejny komentarz po seansie. Czy faktycznie jest nienormalny? Nie sądzę. Ukazał wizję świata zaginionego, pozwolił ujrzeć nas, ludzi sprzed lat. Niemiły widok, ale przynajniej prawdziwszy niż "Milion lat przed naszą erą, gdzie cycate blondyny w futrzanych biustonoszach dzielnie walczyły z pterodaktylami.
Myślę, że kluczową sceną dla odczytania filmu jest ta, w której siedzący przy ogniu słuchają opowieści starca. Tak właśnie odbieram ten film - nie jako typowy film made in USA, ale jako prymitywną, plemienną opowieść - okrutną, pełną krwi, ale prawdziwą.
Co do zakończenia - pozwolę sobie zmilczeć, ciekaw jestem waszych interpretacji. Później oczywiście opiszę jak je odebrałem.
Lu - 6 Stycznia 2007, 22:59
Na filmie byłam 3 stycznia, zachęcona przez Nexusa i jego lepszą połówkę
UWAGA SPOJLER
W pewnym momencie myślałam ze nie wytrzymam i wyjdę z kina. Zalewałam się łzami a potem uodporniłam się na krew. Na scenie porodu zaczęłam sie nawet śmiać - nie polała się ani kropelka krwi. Dziecko ładnie wyleciało spod spódnicy. No po prostu cód-miód.
Teraz emocje opadły i uważam ze film jest ważny i warty obejrzenia. Szczególnie moment kiedy Łapa Jaguara mówi: Jestem Łapa Jaguara a to jest mój los. Nie boję się. - zrobiło to na mnie duże wrażenie.
Podobnie jak dzejes, uważam że cały film to ekranizacja opowieści szamana przy ognisku.
elam - 7 Stycznia 2007, 00:18
- los, czy LAS, Lu?
zgadzam sie z toba, dzejes, co do najwazniejszej sceny. dla mnie los Lapy Jaguara potoczyl sie w taki, a nie inny sposob, moze dlatego, ze on zrozumial dokladnie opowiesc starca. i mial w sobie "dziury"...
heh, skojarzylo mi sie z moim niedawym podpisem: w sercu dziura wielkosci milosci...
Lu - 7 Stycznia 2007, 01:16
elam zaczęła spojlerować :lol; :
Cytat | - los, czy LAS, Lu? |
Cytat | heh, skojarzylo mi sie z moim niedawym podpisem: w sercu dziura wielkosci milosci... |
heh, ostatnio też miałam ten podpis....
Fearfol - 7 Stycznia 2007, 14:51
dzejes
Cytat | Myślę, że kluczową sceną dla odczytania filmu jest ta, w której siedzący przy ogniu słuchają opowieści starca. Tak właśnie odbieram ten film - nie jako typowy film made in USA, ale jako prymitywną, plemienną opowieść - okrutną, pełną krwi, ale prawdziwą. |
No teraz to i ja tak myślę, głupia jest ta przewidywalność, zaraz pada przepowiednia i później spełnia się co do joty.
corpse bride - 7 Stycznia 2007, 16:03
mi rowniez sie film podobal. choc bardzo mnie zmeczyl (fizjologicznie). czulam sie po nim jakbym to ja uciekala przez ten LAS. troche mozna by ta ucieczke skrocic IMO.
majowie - super (jak żywi ), ta ich bizuteria, malunki, etc.
tylko zwierzaki troche sztuczne (zwl. tapir na poczatku, ze o udzie tapira nie wspomne; chociaz... jądra tapira wygladaly bardzo realistycznie ).
no ale generalnie spoko.
o scenach przemocy zamilcze.
Słowik - 7 Stycznia 2007, 16:14
dzejesCytat | Co do zakończenia - pozwolę sobie zmilczeć, ciekaw jestem waszych interpretacji. Później oczywiście opiszę jak je odebrałem. |
SPOJLER OF KORS by Aga
Cytat | Coś się kończy, coś się zaczyna. A raczej, coś się zaczyna i coś się kończy. Lubię takie zabawy z widzem, przypomina mi się zakończenie MiB na ten przykład, kamera się oddala i widać coraz bardziej jak jesteśmy maluczcy, pyłki w kosmosie. Przybycie konkwistadorów i to, co się z tym wiążę, nie umniejsza oczywiście tragizmu przedstawionych wydarzeń, ale uczy pokory, bo zawsze istnieje możliwość, że nasza epoka dobiega właśnie końca |
hijo - 7 Stycznia 2007, 22:35
A ja powiem, że zawiodłem się i to srodze na tym filmie.
Nie mam zastrzeżeń do "brutalności" filmu, bo Gibson zawsze był realistyczny, a tu jest oszczędnie realistyczny. Dlaczego tak mówię? Nawiąże do wcześniejszego filmu. Pamiętam komentarz pewnego znajomego lekarza po scenie biczowania Chrystusa w Pasji: "U nas na sali operacyjnej jest czasem więcej krwi, jak np. uszkodzona jest tętnica szyjna." Tu tej krwi było mniej niż w Pasji. A tu reżyser pokazał jak było i tyle. Ci ludzie nie mieli naszych współczesnych uprzedzeń i zahamowań.
Dbałość oszczegóły jest godna podziwu, ale że przy takim rozmachu zabrakło kasy na porządnego jaguara. Gdy zobaczyłem tego pluszaka to od razu przypomniał mi się rekin z pierwszej części Szczęk - efekt mniej wiecej na tym samym poziomie.
Scena z porodem, jest moim zdaniem zupełnie niepotrzebna i pozbawiona kontekstu, Gibson na siłę chciał dorzućić coś co ma być przenośnią.
Co do wartościowych elementów filmu to po pierwsze:
DZIĘKI WIELKIE za scenę z jądrami tapira - naraz ucichło szeleszczenie popcornu i innych chipsów, czego strasznie nie lubię w kinie.
Poza tym opowieść starca była piękna i myśłę, że zobrazowanie jej w sposób fantastyczny byłoby o wiele ciekawsze niż bawienie się w takie parabole. Dla mnie na tym momencie film mógłby się skończyć. Potem już tylko ok 45 minut spacerkiem do miasta a potem 45 minut biegiem do domu.
Dla mnie stracoine pieniądze
savikol - 8 Stycznia 2007, 07:58
Ja tam jestem zadowolony. Oglądało się jak film etnograficzny na National Gegraphic albo innym Discovery Channel. W drugiej połowie filmu duża dawka nieprawdopodobieństw przekształciła dzieło w opowieść o Rambo z epoki kamienia łupanego. Jeśli chodzi o sceny drastyczne najbardziej mną wstrząsnął indiański humor (kawał z jądrami tapira i wcieranie podrażniających liści w interes), wyrywanie serca na ołtarzu było po tym ledwie sofcikiem. Ogólnie - ubawiłem się i polecam.
Gustaw G.Garuga - 8 Stycznia 2007, 09:48
Z pluszakiem istotnie nie wyszło jak trza, te oczka niczym kotek ze Shreka wrażenie zrobiły, ale odwrotne od zamierzonego.
Ciągle opowiada się o tym filmie w mediach głupoty. Słuchałem wczoraj debaty na BBC, rozmawiał krytyk filmowy i profesor - maista (tak się mówi? w każdym razie spec od Majów). Ten drugi na filmie nie był, co prowadzący dziennikarz określił jako okoliczność dobrą dla rozmowy (?!), i powtarzał zasłyszane slogany, np. że nie pokazano osiągnięć Majów w dziedzinie architektury, poezji, astronomii itp. Hm! Hm hm! Osiągnięcia w dziedzinie architektury widać w filmie gołym okiem, na mnie te piramidy robiły wrażenie. Astronomia? Dla każdego widza który nie trzymał cały czas łba w pudle z popcornem jest oczywiste, że Gibson osiągnięcia Majów w tej dziedzinie pokazał. Poezja? A jaki byłby tego sens? Albo zobaczylibyśmy niezrozumiałe znaki, albo usłyszelibyśmy niezrozumiałe dźwięki, w obu przypadkach w najwyżej poprawnym przekładzie, kompletnie bez szansy na dowiedzenie się, na czym polegała specyfika poezji Majów i co w niej było pięknego - takie coś może dać książka czy film dokumentalny, gdzie widzowi/czytelnikowi objaśni się, jak ta poezja wyglądała "od środka", ale nie film kinowy. Ale najgłupsze w tym wszystkim było to, że w odpowiedzi na te zarzuty krytyk filmowy potrafił tylko powiedzieć "ale to jest hollywood blockbuster". No i fama idzie w lud, że Gibson z głupoty czy lenistwa nie pokazał ani architektury, ani nauki, ani poezji Majów.
EDIT: głupia literówka
Ariah - 8 Stycznia 2007, 12:32
Ostatnio modne jest wsród krytyków -- domorosłych i profesjonalnych -- nielubić Gibsona. Taki sport.
Zauwazyłam wśród swoich znajomych -- gdy stwierdziłam, że film podobał mi się a przemocy było w nim tyle co w 'Ostatnim Mohikaninie' Manna, zostałam potraktowana jak biedne dziecię, co niewiele rozumie... Poklepać po główce, zadzwonić po karetkę...
Dziwne, bo ci sami ludzie bez mrugnięcia okiem ogladają Piłę 1, 2, 3.
hijo - 8 Stycznia 2007, 19:22
Ja mam tylko jedno pytanie (Z tym, że to już jest czepialstwo), jak długo trwa (mniej więcej) całkowite zaćmienie słońca? Bo na mój gust to w filmie było stanowczo za krótkie.
Przypuszczam, że cały film mi zepsuło to, że faktycznie zrobili z tego historycznąwerdję Rambo. Poza tym zakońćzenie nieodparcie skojarzyło mi się ze Znakami - całkowite pójście na łatwiznę.
Słowik - 8 Stycznia 2007, 19:38
hijo, nie masz chyba na myśli przejścia do porządku dziennego nad sposobem, w jaki ranny w bok Łapa Jaguara, z grotem strzały w okolicach obojczyka, po przebyciu biegiem trasy co najmniej maratonowej, wyciągnął ze studni żonę i dwoje dzieci ?
Piech - 8 Stycznia 2007, 19:45
Zaćmienie trwa długo. Nikt by w kinie tyle nie wysiedział.
Gonitwa po dżungli nie jest realistyczna i pewnie nie była w założeniu. Bohater ucieka i im dłużej biegnie, tym jest w lepszej formie, choć jest przebity na wylot. W ogóle wszyscy są niesamowicie wytrwałymi biegaczami. W końcu goniony przestaje uciekać i ze zwierzyny zmienia się w myśliwego. Jest w tym czytelna symbolika. Nierealistyczne, ale jednocześnie bardzo wciągające. Kto nie siedział w kinie spięty?
EDIT: Zmieniłem kolor czcionki spoilera.
hijo - 8 Stycznia 2007, 19:48
ja nie siedziałem, nużyło mnie to już w pewnym momencie, szczegółnie żę z każdą minutą było mniej realistyczne
dzejes - 8 Stycznia 2007, 20:04
Ludzie...
Na Szklanej Pułapce też narzekacie, że Willis dostał pięć kul, trzy razy łańcuchem w trarz i jeszcze dycha?
Słowik - 8 Stycznia 2007, 20:11
Od narzekania jest przecież kto inny
Wstydził byś się dzejes, porównywać John McClane'a do jakiejś Łapy Jaguara
hijo - 8 Stycznia 2007, 20:50
dzejes, a ktop powiedział, że mi się szklan pułapka podoba?
A kwestia porównania szkalnej pułapki do apocalipto, dla mnie, wygląda tak. SP oglądam z przymrużeniem oka bo wiem, że to ma być film w stylu zabili go i uciekł, o apocalipto głoszą brutalnie realistyczny i tak jest prawie cały czas, a jak mawiają prawie robi wielką różnicę. Chyba oczekiwałem, że ten film będzie realistyczny do końca, no isię zawiodłem
Gustaw G.Garuga - 8 Stycznia 2007, 20:59
Cytat | Słowik: z grotem strzały w okolicach obojczyka |
A nie w prawym boku?
hijo - 8 Stycznia 2007, 21:04
Gustaw G.Garuga, pod koniec dostał jeszcze jedną właśnie w okolice obojczyka.
Słowik, nie chodzi mi o to, że ci dwaj pozostali przy życiu myśliwi nagle odpuścili bo zobaczyli statek owszem rozumię, że mogli się dziwić, ale ścigany też się dziwiłi i nie problem było go na wszelki wypadek wykończyć
elam - 8 Stycznia 2007, 21:10
a dla mnie wcale nie bylo az takie nierealistyczne, w porownaniu ze szklana pulapka, to bieganie po lesie. to byli indianie ktorzy cale zycie nic innego nie robili, tylko biegali po lesie (przypomnijcie sobie pierwsza scene, ten bieg z tapirem )
rana w okolicach obojczyka nie byla grozna, gorzej z ta pierwsza, w bok
a kicius byl slodki
i wydaje mi sie, ze Lapa Jaguara uratowany zostal w cudowny sposob, dzieki sloncu - bogu i swietym zwierzetom Majow : zacmienie, jaguar, waz, zaba, na koncu Hiszpanie, ktorzy byli przez indian odbierani jako wyslannicy bogow. moze ten bie tez byl alegoryczny, jak to Piech zauwazyl. w ogole, sluchajcie Piecha, on madry jest i racje ma .
hijo - 8 Stycznia 2007, 21:17
elam, ale nie zawsze biegali z dwoma ranami kłutymi, w tym z jedną dosyć groźną. Ja nie widzę, w tym biegu żadnej alegorii, gościu miał po prostu coraz mniej do stracenia i jak ranne, osaczone zwierzę przeszedł do ataku, bo nic innego mu nie pozostało, to był schemat, który występuje często w naturze, nic więcej
Gustaw G.Garuga - 8 Stycznia 2007, 21:24
Cytat | hijo: pod koniec dostał jeszcze jedną właśnie w okolice obojczyka. |
Istotnie, ale to ta w bok dokuczała mu przez większość biegu*.
*Który bardzo trzymał w napięciu.
|
|
|