Powrót z gwiazd - Wojsko
savikol - 24 Września 2007, 07:14
Ale jazda, siły zbrojne Rzeczpospolitej dręczą mnie nieustannie od wiosny. Koniecznie chcą bym stawił się na dwa tygodnie, na poligonie. Nie mam na te zabawy czasu, niestety. Piszę kolejne odwołania i prośby o odroczenia, trwa nieustanna wymiana korespondencji z WKU. Wreszcie dali mi ostateczny termin na ubiegły wtorek, nie ma wyjścia, mam być o ósmej rano w jednostce, gotowy do ćwiczeń.
No to bach! Wysyłam im pismo podpisane przez moją panią dyrektor, a mówiące o tym, że jestem niezbędny na stanowisku pracy, zaangażowany w grant finansowany przez Unię, a moja nieobecność spowoduje milionowe straty. WKU odpowiada pismem podpisanym przez samego pana komendanta. Pan major ochrzania w nim moją panią dyrektor, że co ta się wpieprza pomiędzy wódkę a zakąskę? Ćwiczenia wojskowe to sprawa pomiędzy rezerwistą i wojskiem. Pracodawcy nic do tego, a tak w ogóle to do końca roku nie odbywa się żaden poligon.
Luz. Mam zatem niezwykle ważną i urzędową kartę powołania na ćwiczenia, które się w ogóle nie odbywają. W między czasie biorę sobie urlop, więc w feralny wtorek nie ma mnie w robocie.
Nadchodzi wtorek. Zaczynają się telefony, jakaś pierdoła z WKU wydzwania do mnie do domu i do mojej pracy, z awanturą dlaczego nie stawiłem się na ćwiczeniach i gdzie ja w ogóle jestem? Natychmiast mam zameldować się w jednostce. To rozkaz! Jak nie, to wysyłają po mnie policję, żandarmerię i kawalerię powietrzną. Grozi mi kolegium, sąd grodzki i pluton egzekucyjny!
No dobra, piszę kolejne odwołanie i z duszą na ramieniu jadę do tego burdelu.
Przyjmuje mnie wkurzony oficer, a ja mu sru, podsuwam pod nos pismo od komendanta, w którym stoi jak byk, że ćwiczenia się nie odbywają. Gość nawet nie mrugnął, koncertowo mnie pierniczył, przeczytał odwołanie i wysłał w diabły. Na odchodnym obiecał, że wezwą mnie i tak, jak nie w tym roku, to w następnym.
Czekam teraz na kolejne powołanie. Czuję, że wreszcie wyślą mnie do Afganistanu.
Saluto!
merula - 24 Września 2007, 07:18
Ileż radości w życiu pozbawia mnie bycie kobietą.
savikol - 24 Września 2007, 07:35
Chyba, że byś została pielęgniarką. Wszystkie mają książeczki wojskowe i czasem są wzywane na poligony, czy inne ćwiczenia.
merula - 24 Września 2007, 08:55
A to mi akurat nie grozi.
Rodion - 24 Września 2007, 10:35
A ja mam to już z głowy
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 11:12
Pisarz w batalionie drogowo mostowym. To ja. Taką mam ściśle tajną kartę mob. Wiecie jak npel zniszczy nam odwetowym ciosem atomowym mosty moj batalion zaraz to naprawi.
Nie ma już tamtego npla, nie ma tego mostu cośmy go mieli stawiać, batalion o ile wiem rozwiązany.
Karta mob jest.
Tak, że nie strachajcie się. Jak tylko nastąpi uderzenie atomowe z pewnością stawię się (w przeciwieństwie do lesera savikol[a/b], na miejscu zborki. Mat' Rodina zowiet!
savikol - 24 Września 2007, 11:31
Pójdź w me ramiona towarzyszu broni. Przydział mobilizacyjny mam bliźniaczy, bo w jednostce mostowo-pontonowej. Za to w razie wojny mam etat w stopniu kapitana, jako dowódca kompanii remontowej (naprawa sprzętu ciężkiego i takie tam).
Może ciągają mnie na te ćwiczenia dlatego, że przydział mam kapitański, a w stopniu jestem ciągle podchorąży, bo do oficerskiego awansu brakuje mi właśnie kilku dni szkolenia…
No pojadę na ten poligon, ale jak będę miał chwile czasu. Za rok może. I tak się chyba nie wywinę, bo wojo wyjądkowo jest w tej kwestii upierdliwe.
Odmeldowuje się.
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 11:40
Trzask! (Stukneły kopyta).
I zwrot przez lewe ramię...
Wojsko ścigało mnie od 18 tego do 26 roku życia.
Ile razy wódkę piłem żeby się odstresować, to tylko moja wątroba wie.
Piech - 24 Września 2007, 11:45
A ja jestem szeregowy. Stosunek mam, książeczka poniewiera się w szufladzie. Po prostu mnie nie chcą.
Chyba się obrażę.
savikol - 24 Września 2007, 12:08
Cytat | Wojsko ścigało mnie od 18 tego do 26 roku życia. |
Mam 33 lata i wojsko wciąż mnie ściga. Zgodnie z nową strategią będę nękany poligonami do ukończenia 60 roku życia. Ku chwale ojczyzny!
Cytat | Po prostu mnie nie chcą.
Chyba się obrażę. |
Może sobie przypomną, szczególnie, że milion rezerwistów wyjechało do Anglii i Irlandii i nie ma kogo nękać szkoleniami. WKU sięga do coraz głębszych zasobów. Gadałem z podoficerem, który mi pokazywał karty powołania dla pięćdziesięciolatków i odwołania tychże. O zmiłowanie pisał, na przykład, człowiek, który od dwudziestu lat walczy z cukrzycą i choroba wieńcową. Wojsko sobie przypomniało o jego istnieniu po trzydziestu latach od wyjścia do cywila. I dawaj go na poligo, a co! Kto nie umarł ten zdrowy! Hi, hi, hi.
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 12:13
A kto umarł wolnym jest... chyba że mu Archanioł Gabryjel dowódca zastępow niebieskich powiestkę da.
Słowik - 24 Września 2007, 12:14
A jak to jest zorganizowane? Chodzi mi o nieobecność w pracy. Taki powołany ma sobie wziąć urlop? Kto za to płaci?
savikol - 24 Września 2007, 12:22
To bardzo proste!
Pracodawca ma obowiązek (zgodnie z ustawą o powszechnym obowiązku obrony) udzielić poborowemu bezpłatnego urlopu.
Rezerwista ma wypłacany żołd, w zależności od stopnia. Dwa lata temu, jako starszy kapral podchorąży dostawałem 30 PLN dziennie.
Potem wystarczy wziąć od pracodawcy zaświadczenie o dochodach, kwitek z wypłaconym żołdem, zaświadczenie o ćwiczeniach wojskowych i jechać do swojej gminy. Burmistrz ma obowiązek wypłacić różnicę pomiędzy żołdem, a dochodami.
Ci co nie mają udokumentowanych dochodów, pracują na akord, są wolnymi strzelcami, albo mają własne firmy, oczywiście są w plecy.
Jak byłem poprzednio na poligonie, był ze mną pan porucznik (dobiegający pięćdziesiątki) właściciel firmy przewozowej. Każdego dnia ćwiczeń tracił przez nieobecność w firmie około 10 000 PLN.
Ale nic to. Ojczyzna wzywa. Szable do boju, lance w dłoń!
Słowik - 24 Września 2007, 12:28
A to się panowie Burmistrzowie muszą cieszyć, że podlegająca im rezerwa spełnia swój obowiązek wobec państwa! Wspaniale!
Szeregowy Słowik odmeldowuje się!
Rafał - 24 Września 2007, 12:29
Zadam bardzo głupie pytanie. Co faktycznie robi się na poligonie? Kiedyś się po prostu chlało, a teraz?
savikol - 24 Września 2007, 12:38
To zależy od specyfiki jednostki. Może i są takie, gdzie tylko się chla. U mnie dzień wyglądał tak:
Pobudka o 6.00. Śniadanie o 6.30. Około 7.00 wyjazd Starami na poligon, a konkretnie nad brzeg Wisły, naprzeciwko twierdzy Modlin. Potem zwalanie pontonów z samochodów (każdy moduł waży 16 ton) i spławianie na rzekę. Tam zabawa aż do obiadu o 15. Zabawa to składanie z modułów mostów o różnej konfiguracji, pontonów, pływanie motorówkami, przemieszczeni mostów, rozkładanie i ponowne składanie, podpinanie pontonów pod motorówki i wyścigi po rzece. Jednym słowem ćwiczenia. Godzinna przerwa na obiad i z powrotem nad wodę. I tak do wieczora. Potem ściąganie pontonów z rzeki, powrót do jednostki. Kolacja koło 19 i czas wolny. Wyjście do najbliższego sklepu po wódę. Przerzucanie wódy przez płot lub chowanie w gaciach. Picie po późnych godzin nocnych. Pobudka o 6.00. I tak dalej.
Rafał - 24 Września 2007, 12:49
Fajne. Są wolne miejsca? Można się jeszcze zapisać?
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 13:00
Obecnie poszukują kucharzy pancernych wojsk powietrzno desantowych. Ponieważ to ćwiczenia nie wydaja spadochronów...
Rodion - 24 Września 2007, 14:51
O! Nowa jednostka: "kucharz pancerny".
To jakaś nowa wunderwaffe naszej armii? Jak to działa?
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 14:54
To żart taki przepoważny Rodionie, skądś go przekalkowalem... a już wiem. Z mistrza Lema z opowiadnia o profesorze Dońdzie.
Polecam maestro, polecam.
Rodion - 24 Września 2007, 14:58
Ależ szanowny Kruku, jak ino usiłowałem sobie wyobrazić działanie owego "kucharza pancernego" na polu walki. I efekt takiego działania na sile żywej i opancerzonej npla
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 15:00
Szyk zdania tyż się liczy... przyznaję rację maestro. Ale w obu pzypadkach jest śmiesznie i oto chodzi.
Rodion - 24 Września 2007, 15:04
Racja! Bez humoru armia to piekło. A mi przed oczami jak żywy stoi obraz owego kuchty w zbroi rodem z średniowiecza zbrojnego w chochlę i pokrywkę od gara, jak z pieśnią o kiełbaskach z rusztu na ustach, szturmuje wraże okopy
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 15:09
Ślusaria - to też cytata z Lema. Fantastyczne zbitki słowne produkowal Mistrz, pamiętam dostałem napadu śmiechu. A przy awruk! miałem kłopoty z kontrolą pęcherza.
No ale odbiegamy od Armii.
Tam też jest śmiesznie. Tyle że później, po latach jak człowiekowi cholera przejdzie...
Godzilla - 24 Września 2007, 15:13
Coś jak "orkiestra przeciwlotnicza"?
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 15:15
Niom. Wymyśliłaś czy co tyż cycat?
Studnia - 24 Września 2007, 15:16
Kruk Siwy, mnie tam w wojsku było śmiesznie na okrągło. Ale po prawdzie, to chyba nie wypada mi się wypowiadać po 9 miesięcznej służbie w 3 osobowym plutonie łączności...
Rodion - 24 Września 2007, 15:18
trzy osobowy pluton? Nasza armia zaiste niezwykła jest! I nawet mistrza Lema nie trzeba by sie pośmiać
Kruk Siwy - 24 Września 2007, 15:19
Ale mieliście straty, chba rzędu 90%. Co to było? Borodino? Atak lejbgwardii pruskiej pod Marną?
Rodion - 24 Września 2007, 15:20
Kruku, fasolka w wykonaniu kucharza pancernego!
|
|
|