Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Marzenia ściętej głowy
Bin Laudan - 4 Października 2006, 17:58
Nie twierdzę, bynajmniej, że wszystko jest z płaceniem przez Rosjan OK, bo nie jest. Ale nie oznacza to, że w ogóle nie płacą - a to, tak przynajmniej zrozumiałem, sugerował Kruk Siwy. W kilku znanych mi przypadkach zapłacili, i to całkiem przyzwoicie. Zwłaszcza jak na ich warunki.
BL
NURS - 4 Października 2006, 18:08
i takiej wersji się trzymajmy a wszyscy (procz autorow nie zapłaconych) bedą zadowolnieni
Kruk Siwy - 4 Października 2006, 21:47
NURS, bardzo możliwe. Mam wiele sympatii do przyjaciół Moskali (tych fantastycznych) ale... moje poczucie humoru kończy się jeżeli kasa się nie zgadza.
mad - 4 Października 2006, 23:20
Najlepszym sposobem promocji polskiej fantastyki za granicą byłoby zrealizowanie jakiegoś dobrego filmu na podstawie rodzimej powieści...
...ale chyba prędzej doczekamy się kolejnego Polaka - noblisty.
Zerowiec - 4 Października 2006, 23:47
Cytat | Najlepszym sposobem promocji polskiej fantastyki za granicą byłoby zrealizowanie jakiegoś dobrego filmu na podstawie rodzimej powieści... |
Może Zapach Szkła (plusem byłby relatywnie niski koszt produkcji we Wrocawskich realiach, bez nadmiaru efektów specjalnych, czy innych wymagań stwarzanych normalnie przez fantastykę filmową) albo Północna Granica (ze względu na wymagany budżet obecnie raczej zbyt ryzykowna propozycja, ale w granicach rozsądku gdyby tańsze produkcje odniosy sukces).
Haletha - 5 Października 2006, 18:41
Przenoszę temat do działu literackiego - tu mu chyba będzie lepiej:)
Północna Granica? Ee... armie w stylu bardzo retro, gadające koty, jakieś dziwne kreatury... Pod względem budżetowym chyba jeszcze do tego nie dorośliśmy:)
Zerowiec - 5 Października 2006, 21:59
W Północnej Granicy przeważają starcia małych oddziałów, a grafika komputerowa tanieje z dnia na dzień, nie znam się, ale nie jestem przekonany że realizacja takiego projektu przekraczałaby rodzine możliwości pod warunkiem, że wcześniejsze, tańsze produkcje utorowałyby drogę.
hjeniu - 5 Października 2006, 22:04
Musielibyśmy tylko zaimportować jakiegoś reżysera, ale na szczęście od wieków znane jest powiedzenie Polak - Nowozelandczyk dwa bratanki
savikol - 6 Października 2006, 07:29
Coś mi się tak kołacze, że kiedyś Ziemkiewicz opowiadał o planach ekranizacji jakiś swoich tekstów. Odbył chyba rozmowy z filmowcami i nawet przerobił, któreś swoje opowiadania na scenariusze. Z tego co pamiętam chodziło m.in. o „Śpiącą Królewnę” – gdzieś przez obrzeża Unii (pomiędzy Polską u Ukrainą) zniszczone jakąś wojną, oddział wojska transportuje małą dziewczynę pogrążoną w śpiączce. Do nakręcenia całego filmu wystarczyłby poligon, kilka wojskowych ciężarówek i bojowych wozów piechoty. Oczywiście nic z tego nie wyszło…
Sasori - 6 Października 2006, 23:12
MrMorgenstern
Cytat | Sapkowski jest bardzo ceniony w Niemczech, Austrii - oczywiście w kręgach fantastycznych - wiem, bo rozmawiałem z kompetentnym człowiekiem.
W Hiszpanii również jest on bardzo popularny - korespondowałem z Hiszpanem i pytałem o tłumaczenie - twierdził, że jest rewelacyjne, doskonale mu się Sapkowskiego czytało. |
Korespondowałem z kompetentnym człowiekiem (profesor dochtór zrehabilitowany z Gądek Mazowieckich) i dowiedziałem się, że o ile Hiszpan nie posługuje się biegle językiem polskim, to o jakości przekładu może wiedzieć mniej więcej tyle co o kolorze piżamki, w którą właśnie pierdzę.
Kruk Siwy - 6 Października 2006, 23:24
Sasori, zgłupiałeś w czasie nieobecności czy ja się stałem mniej tolerancyjny? Hm? Na pewno kultury Ci nie przybyło.
NURS - 6 Października 2006, 23:26
I dlatego jestem, Sasori wielkim fanem nagrody dla najlepszego tłumoka Europy, nadawanego na Euroconach
Uzasadnienie wyboru musi być ekscytujące, jak zawartość kieszeni Jezusa
Sasori - 6 Października 2006, 23:37
Och, Siwy, wiesz jak to z kulturą bywa - czasem przypływa, czasem odpływa. Właśnie chlusnęła z mocą w mój ogłupiały podczas nieobecności mózg i szepnęła mi, że kulturalni ludzie nie pierdzą, a co najwyżej nieśmiało prykają. Mój błąd, mój błąd.
I moje gołąbki na obiad.
Kruk Siwy - 6 Października 2006, 23:40
Ach ten dowcip subangielski, jakże miły. Co prawda wyłącznie dla autora. Po prostu śmieszny inaczej.
Sasori - 6 Października 2006, 23:57
Tak czy siak, jak długo choć jedna osoba się śmieje, uważam że warto było.
Fidel-F2 - 7 Października 2006, 06:55
Kruku Siwy dystans, dystans...
Kruk Siwy - 7 Października 2006, 08:51
Racja, z dystansu też można... ten tego. Byłem wczoraj pod wpływem czasopism. A dzisiaj całkowicie... się zgadzam ze sobą wczorajszym. Albowiem ten rodzaj dyskredytowania czyjejś wypowiedzi jaki zaprezentował nasz anglik z kołomyi (przepraszam Kołomyję i Angoli) mam za obrzydliwy. Dixi.
NURS - 7 Października 2006, 09:21
co nie zmienia faktu, że oceny przekładu nie da się zrobić bez znajomości oryginału.
Zerowiec - 7 Października 2006, 09:40
Da się da. Jeżeli przekład zawiera błędy gramatyczne na poziomie podstawówki, do tego czyta się jak jakiś bełkot zupełnie nie podobny do języka docelowego to bez względu na to jak wyglądał oryginał winny jest wtórny analfabetyzm tłumacza. Z kolei nawet najlepszą książkę jest w stanie zniszczyć zły przekład, więc jeżeli przełożoną książkę czyta się dobrze to jest to choć w części zasługa tłumacza.
Kruk Siwy - 7 Października 2006, 09:50
Oczywiście. Ale można jednak subiektywnie stwierdzić czy mi się podoba. Z języków tylko rosyjski znam na tyle, żeby stwierdzić co tłumacz narobił w dziele. Co nie wyklucza oceny książek tłumaczonych z innych języków. Jeżeli moja ocena jest pozytywna to zakładam, że tłumacz zrobił dobrą robotę. Jeżeli oceniam negatywnie to zastanawiam się: kto schrzanił. Autor, tłumacz a może redakcja.
Oczywiście książka uznana przeze mnie za dobrą być może w oryginale jest genialna...
jednakowoż to chyba niezbyt częsty przypadek.
Sorry za ten nieco łopatologiczny wykład.
Opinia pojedynczego Hiszpana to oczywiście trochę mało, by wyrokować o jakości tłumaczenia. Ale skoro człowiek ten wyraża się w superlatywach to wolno domniemywac, że tłumacznie nie jest kichą totalną.
I trzeba poszukać jeszcze paru Hiszpanów, żeby potwierdzili...
Sasori - 7 Października 2006, 10:26
Kruku Siwy, pomimo iż dyskredytujesz mnie w subangielski sposób, nie mogę odmówić logiki twojemu rozumowaniu - wielce prawdopodobnym jest, że skoro Hiszpan przebrnął przez powieść z przyjemnością, to tłumacz wykonał swoją pracę co najmniej poprawnie.
Pozostaje to jednak w sferze domniemywań, a jako że mam wstręt do oceny rzeczy bez pełnego jej obrazu, pozwoliłem sobie być wredny dla MrMorgensterna i jego kompetentnych korespondentów. Tłumaczenia to skomplikowana i delikatna sprawa, jak pokazać może przykład idioty z TVN, który przełożył tytuł ostatniego odcinka "Kompanii Braci" jako "Punkty". Wielu odbiorców zapewne nawet nie zwróciło na to uwagi i bez przeszkód świetnie bawiło się oglądając film, ja natomiast zapragnąłem krwi tłumocza.
Tak czy siak, popychamy już oczywistości.
A, jeszcze jedno:
MrMorgenstern
Cytat | A tłumaczenie to najważniejsza rzecz - zwłaszcza, jeśli chodzi o nazwy własne roślin, strzyg czy bóstw pogańskich (i bodaj słowiańskich) u Sapkowskiego. |
Rzeczywiście, tłumaczenie jest szalenie ważne, przede wszystkim dla Hiszpanów nie znających polskiego. Co do tego 'zwłaszcza' to już niestety raczej nie teges - akurat nazwy własne to najmniej istotna i skomplikowana rzecz, zwłaszcza że imion bóstw tłumaczyć nie trzeba (bo i po co), a strzygi i inne takie mają zapewne swoje odpowiedniki w hiszpańskiej mitologii.
NURS - 7 Października 2006, 21:26
Własnie problem czyli rokita, tfu ta telewizja, diobeł tkwi w szczegółach. Ktoś, kto nie zna oryginału czyta i mu sie podoba, a potem okazuje się, że tłumacz zrobil poprawne tłumaczenie i wyciął to, czego nie potrafil przetlumaczyc, albo dodal od siebie bo uważał, ze autor maści akcję.
Podtrzymuję, bez poznania oryginału nie możemy poznać jakości tłumaczenia.
Fredzia Phi Phi i Kuba woje... Puchatek...
Argael - 7 Października 2006, 22:55
Zgadzam się z przedmówcą. Swego czasu czytając "Koniec świata" Haruki Murakamiego (swoją drogą znakomita książka zahaczająca mocno o fantastykę) w polskim przekładzie, nie miałem żadnych zastrzeżeń, ale jakiś czas potem na zajęciach poznałem kilka fragmentów originału i ich tłumaczenie. I już nie uważam, że przekład tej książki jest bardzo dobry.
NURS - 7 Października 2006, 23:26
Celowo podalem ten przyklad z Kubusiem. a gdyby Fredzia była pierwsza?
Tak to wygląda z tłumaczeniami. tolkien Skibniewskiej fajny jest, ale wykastrowany, jak się okazuje. kobieta nie miala bigala do militariów (jak Phillipa boyens czy jak jej tam przy filmie, pech jakiś czy co
|
|
|