To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Literatura - Tekst numeru 10

mawete - 22 Sierpnia 2006, 08:50

..i w SETI się słabo starasz... :mrgreen:
NURS - 22 Sierpnia 2006, 10:33

Już ci odpowiadam Rafale. Dzięki za głos, i jedna uwaga, góry były ostre, bo żywe, jak zapewne zauważyłeś w tekście, one zmieniały swój kształt.
Co do Pieśni, to IMO to się na ziemi, tej Ziemi nie dzieje, więc to nie łacińskie Ave.

Rafał - 22 Sierpnia 2006, 11:30

Czuję się w pełni usatysfakcjonowany :mrgreen:
Góry nawet gibkie i żwawe nie mogą na tyle bezczelne, aby nie przestrzegać reguł świata, a te zmuszają je do pozostania górami i nakładają ograniczenia związane choćby z niemożnością zamienienia się góry w wielkiego różowego króliczka z Playboya. Jako takie są niewiarygodne.
Co do Pieśni, to wcale nie jestem pewny czy nie dzieje się na Ziemi, tej Ziemi. Mam podejżenia, że jednak chodzi o te same światy.

Dabliu - 22 Sierpnia 2006, 11:44

Rafał:
Cytat
Co do Pieśni, to wcale nie jestem pewny czy nie dzieje się na Ziemi, tej Ziemi. Mam podejżenia, że jednak chodzi o te same światy.


Nie możliwe. Przecież padają zupełnie obce nazwy. Łatwo można wywnioskować, że Księżycowa Wyspa to nie do końca Japonia. Główny bohater wygląda jak jakiś Szkot, a kraj z którego pochodzi przypomina troszkę skandynawię, a troszkę nie wiedzieć co... bo skaldowie w naszym świecie przynależeli właśnie skandynawii. Za to góral-pirat biega z obusiecznym toporem, więc skandynawem nie jest na pewno. Zbyt wiele pomieszanych klimatów i wymyślonych rzeczy, żeby to była Ziemia. Po prostu autor nie krępował się zapożyczając co mu się podoba, robiąc to nader lekko i wdzięcznie...

Lahkoona - 22 Sierpnia 2006, 11:57

:) cos mi sie popsulo, przepraszam :)
Lahkoona - 22 Sierpnia 2006, 11:58

>khm... droga Autorko. Gdyby chodziło tylko o to, że nie wiadomo po co i na co, i co dalej z gł. bohaterką... to kij z tym. Samemu możnaby sobie dopowiedzieć.

No wlasnie o to sie rozchodzi problem, ze w tym przypadku dopowiedzenia sie nie sprawdzaja. Bo nie wiadomo o co chodzi... a bedzie wiadomo o co chodzi po lekturze czesci dalszych :)

>Problem w tym, że w ramach samego opowiadania, jest ono niezrozumiałe. I dalsze części cyklu tego nie zmienią.

Skąd wiesz, że nie zmienią, skoro nie znasz dalszych czesci cyklu? Porozmawiamy jak bedziesz mial ochote przeczytac dalsze czesci i jeszcze bardziej bedziesz mial ochote sie wypowiedziec :) .

>Może i zrozumiałbym dalsze losy bohaterki, ale nie wpłynęłoby to w żaden sposób na zrozumienie "Katharsis", bo jest tak napisane, że nie i już...

Nie i już... to nie jest argument. Szkoda, ze nie tupnales noga :) . Nie i juz. Dziwna argumentacja, ale widocznie... Dalsze czesci cyklu wyjasnia wszystko. Nie wyjasnie teraz i na lamach Forum, poniewaz nie o to chodzi. Nie chodzi o spojlerowanie przecież. Tak to się nazywa, spojlerowanie?

Jezeli starczy Ci sily i cierpliwosci oraz zaryzykujesz lekture dalszych czesci cyklu... to bede naprawde jeszcze bardziej zadowolona niz teraz :) .

>Gdyby ktoś mnie zapytał ile postaci w tym opku wystąpiło, to powiedziałbym, że między 3 a 30, bo naprawdę nie wiem... nie wiem, czy postać, która się pojawia już występowała, czy to ktoś nowy. I kim jest. I co tu robi i po co? Motywacje bohaterki i ich niejasność to pikuś. To da się obejść. Ale, jeżeli czytam tekst i nie potrafię zrozumieć akapitu, to co tu wyjaśniać? Żadne dalsze części nie pomogą, skoro nie zrozumiałem części pierwszej w jej podstawowej warstwie.

Uprzedziles sie i to niesprawiedliwe podejscie do tekstu. Nie okreslilam postaci wystepujacej w opku, poniewaz to swiat poszarpany... niepoukladany, wyrwany z kontekstu... Wiecej nic nie powiem, zeby nie uprzedzic dalszych czesci.

>Następna rzecz - proza jest dla ludzi, a nie ludzie dla prozy.

Owszem. Dla ludzi.

>Trzeba było lojalnie uprzedzić na początku opka, że tekstu i tak czytelnik nie zrozumie, dopóki nie łyknie reszty cyklu. Taka transakcja wiązana - trzeba przeczytać całość (której jeszcze nie ma), żeby zrozumieć.

Zadnych takich tekstow na poczatku opka nie bedzie, nie bylo i nie ma. Dlaczego? Nie moge napisac, ze Czytelnik nie zrozumie... Wbrew pozorom i wbrew pierwszemu wrazeniu) naprawde szanuje Czytelnika, szanuje pieniadze oraz czas jaki poswiecil na zakup/lekture tekstu... Od siebie moge powiedziec, ze inaczej bym sformatowala tekst (gdzieniegdzie powinny byc tak zwane kursywy, nadajace nieco onirycznosci oraz poczucia innego swiata). Wiecej nie zdradze czesci dalszych.
Bo nie :) .
Calosc jest. Nurs napisal, ze to poczatek cyklu. Mysle, ze to powinno wystarczyc. Jakbym podala wszystko na talerzu i jeszcze wyjasnila "lopatologicznie" co i jak... To by raczej bylo ciosem w inteligencje Czytelnika oraz jego zdolnosc poznawcza. A godzic w nikogo nie mam zamiaru. Ani tym bardziej w poczucie estetyki/gust/oczytanie... czy rzeczy temu pokrewne.

Cytat
Przecieranie nowych sciezek zawsze na poczatku jest niedocenione


>Czy to aby nie pachnie z lekka pychą? Autorko. Na litość... jakichś tam bogów. Przecieranie nowych ścieżek? No to nie mogę się doczekać kontynuacji cyklu, może mnie oświeci... :roll:

Oświeci, oświeci. Na pewno :) . I nie pachnie pychą. Znam teksty po prostu. I wiem, ze mimo wszystko i mimo wrazenia jakie odniosłeś po lekturze Katharsis, oświeci... I po raz ktorys chcialabym podkreslic, ze mam szacunek do Czytelnika i wcale nie uwazam, ze jestem górą, ponieważ prawie nikt tekstu nie rozumie. Prawie, ponieważ są ludzie, którzy rozumieją. Ale to dopiero po zapoznaniu się z całością.
No i wracamy do punktu wyjścia :) .

>A w ogóle, to uważam, że się na wyrost oburzasz, Lahkoona. W końcu czytelnik płaci te 6,99 PLN, czyta sobie i dociera do tekstu, przez który brnie, jak pokutnik po kamienistej drodze. Kolana poryte żwirem, w ustach piach i zupełnie nie wiadomo po co...? A na końcu jeszcze dowiaduje się, że na tej pielgrzymce się tego nie dowie i będzie musiał znowu zapłacić za "przyjemności". Nieładnie, tak czytalnika robić w bambuko...

Ja nikogo nie robię w bambuko. Serio. I się nie oburzam. Sama kupiłam pismo. I kupuje. Nie tylko ze wzgledu na trzy moje teksty, ktore Red-Nacz mial odwage wydrukowac :) .

>Przypominam, że na poziomie zdania dobrze się to czyta. Gdyby tak jeszcze zdania owe poukładać w jakiś sensowny ciąg, to mogłoby być naprawdę niezłe...

Super. Tylko wlasnie ten bezsensowny ciag nadaje tekstowi "zakrecenie zamierzone". To tak mialo byc, po prostu. Odslaniajac deczka tajemnicy moge jedynie dodac, ze kolejne teksty nie sa tak zakrecone i poszarpane, nie sa niejasne. Wrecz w niektorych momentach sa wytlumaczne moim zdaniem za bardzo... Oraz mniej wiecej wiadomo z imienia oraz nazwiska jacy bohaterowie wystepuja, kto do kogo gada/nie gada...
Tyle z wyjasnien.
Reszta wyjdzie w praniu :)

Ale tak czy inaczej naprawde dziekuje wszystkim za wypowiedzi w zwiazku z opowiadaniem. I za poswiecony czas oraz wydane pieniadze.
Naprawde.
Dziekuje.

Pozdrawiam :)
Ja również :)

Rafał - 22 Sierpnia 2006, 12:03

Dabliu: Nie możliwe. Przecież padają zupełnie obce nazwy.

Weź np. taką Polskę. Wiesz jakie obce nazwy ją określają? Lendziel, Polen, Poland.
albo Węgry. Ungarn, Hungaria. Zagwarantujesz, że obce nazwy nie odnoszą się do czegoś znanego? A, że bohater macha sobie toporkiem? Może lubi. Nie, te argumenty nie trafiają do mnie.

Dabliu - 22 Sierpnia 2006, 12:07

No to nie pozostaje teraz nic innego, jak czekać na ciąg dalszy :D
Być może wówczas będę mógł przeczytać "Katharsis" raz jeszcze i wyłapać sens poszczególnych akapitów :mrgreen:

Pozdrawiam

Dabliu - 22 Sierpnia 2006, 12:13

Rafał:
Cytat
Weź np. taką Polskę. Wiesz jakie obce nazwy ją określają? Lendziel, Polen, Poland.
albo Węgry. Ungarn, Hungaria. Zagwarantujesz, że obce nazwy nie odnoszą się do czegoś znanego? A, że bohater macha sobie toporkiem? Może lubi. Nie, te argumenty nie trafiają do mnie.


To podaj jakieś własne :) argumenty znaczy...

Bo ja tam żadnych przesłanek nie widzę, by opko działo się na Ziemi. Są nawiązania, ale tylko nawiązania. Przecież gołym okiem widać, że pewne realia są celowo przekształcone. Np. ci wojownicy Ciemnej Strony Księżyca. Niby tacy ninja, ale przecież nie do końca. Widać, że mają być jak ninja, ale nimi nie są. Nie ma tam właściwie nic, co mogłoby wskazywać, że akcja ma miejsce na Ziemi. Na tej Ziemi.

Jeżeli się nie zgadzasz, to, proszę, podaj argumenty na swoją hipotezę... :)

Gustaw G.Garuga - 22 Sierpnia 2006, 12:30

Sądząc po dyskusji, opka w numerze są całkiem frapujące...
Rafał - 22 Sierpnia 2006, 13:40

A, takie tam :wink:

Słuchaj, Dabliu, jakie argumenty, co ty mówisz, przecież nie napiszę, że to Ziemia ponieważ mieszkają tam ludzie, a nie ma innej planety na której żyją ludzie. To może być Ziemia widziana oczami ludzi zupełnie, całkowicie nam obcych, którzy formułują nazwy na znane nam z historii postacie i wydarzenia w sposób właściwy swojej kulturze. Kay, zaróno w Tiganie jak i Lwach Al-Rassanu wyróżnikiem obcości świata, skądinąd tożsamego naszemu, uczynił dwa księżyce. Argumentem na rzecz "Tej Ziemi" może być brak wyraźnego punktu odniesienia obcości świata kreowanego.

Dabliu - 22 Sierpnia 2006, 15:45

No, dobra. Według mnie więcej przemawia za tym, że świat "Pieśni" nie jest Ziemią, choć bardzo ją przypomina. Szkoda, że nie ma z nami autora. Rozsupłał by nam ten węzeł jednym cięciem :wink:
Rafał - 22 Sierpnia 2006, 15:52

Dokładnie, on jest tam Panem i Władcą i chyba najlepiej wie o czym pisał. ale na jego miejscu nie zdradzałbym się z tym. Niech czytelnik odbiera jak chce, to już nie jest jego towar, tylko czytelnika.
MrMorgenstern - 22 Sierpnia 2006, 16:14

Ho ho, Rafale, Ty chcesz dyskutowac z Dabliu? Szczęscia życzę; on nie odpowiada na kontrargumenty, ale za to wymyśla wciąż nowe - swoje... Najlepszą obroną jest atak ;)

Cytat
I prosty góral też zapewne miał swoje słowo na sabotaż, a autor łaskawie przetłumaczył nam je na współczesny polski...



Oj, nie wiem jak ja mam z Tobą gadać, Dabliu... Ale, wiem, mam przykład: przypadkiem trafiłem na Twoją stronę o współczesnych Wikingach i podejrzewam, że u owych Wikingów w przebraniach podczas jakichś pokazów (jeśli je robicie) nie przeszkadzałoby Ci gdyby pili piwo z puszek - zapewne traktowałbyś to równoznaczne z piciem piwa z rogów... ale to kwestia osobistego odbioru; ja u Wikingów akceptowałbym jedynie rogi ew. jakieś kubki, kufle ;)

Dabliu - 22 Sierpnia 2006, 16:56

MrMorgenstern napisał/a
podejrzewam, że u owych Wikingów w przebraniach podczas jakichś pokazów (jeśli je robicie) nie przeszkadzałoby Ci gdyby pili piwo z puszek - zapewne traktowałbyś to równoznaczne z piciem piwa z rogów... ale to kwestia osobistego odbioru; ja u Wikingów akceptowałbym jedynie rogi ew. jakieś kubki, kufle ;)


Oczywiście, że rogi. To nie kwestia tego, czego używasz, bo nie powiesz mi chyba, że kiedyś nie używano sabotażu, ale tego, jak to nazywasz. I tak, współczesny wiking z Wrocławia powie na psa "pies", a nie "psuk" ze staropolska, czy jeszcze inaczej, jak tam nordycy na psy mówili (bo prawdę mówiąc nie wiem). A jak nazwiesz sabotaż?
Co innego, gdy cały utwór archaizujesz, jak to robiła pani Brzezińska. Wówczas należy być konsekwentnym i trzeba cały tekst odpowiednio stylizować. W takim wypadku słówko "sabotaż" rzeczywiście by nie pasowało.
A zresztą, to sprawa autora, jakich słów używa. W przypadku "Pieśni" słownictwo pasowało mi jak najbardziej. Nie lubię natomiast stylizacji języka w postaci archaizowania go, gdy nie jest to konsekwentne i takie teksty mnie rażą. W drugą stronę raczej nie...

P.S. Staramy się być "historyczni" na tyle, na ile to możliwe i na ile ma to sens (w sensie - drużyna). Na imprezach bezwzględnie chowamy głęboko wszelkie współczesne wynalazki, nie palimy papierosów (co bywa czasem bolesne :wink: ) na terenie imprezy itd.

P.S. 1.
Cytat
Ho ho, Rafale, Ty chcesz dyskutowac z Dabliu? Szczęscia życzę; on nie odpowiada na kontrargumenty, ale za to wymyśla wciąż nowe - swoje... Najlepszą obroną jest atak ;)


No toż przeca zakończyło się "remisem" :wink:

Gustaw G.Garuga - 22 Sierpnia 2006, 19:21

Pełne poparcie dla Dabliu w kwestii sabotażu i rogów/puszek. Nie wolno mylić słowa i jego desygnatu.
Dabliu - 22 Sierpnia 2006, 20:09

Gustaw G.Garuga:
Cytat
Pełne poparcie dla Dabliu w kwestii sabotażu i rogów/puszek. Nie wolno mylić słowa i jego desygnatu.


Dzięki G.G.G. :D

Gustaw G.Garuga - 24 Sierpnia 2006, 13:06

Literatura przyswojona bezproblemowo. Wbrew kolorystyce okładki aktualny numer ma barwę czerwieni - to z powodu nagminnie pojawiającej się w tekstach krwi, ew. posoki (w ogóle płyny ustrojowe dostępne są w szerokim wyborze). Tera po kolei:

Serce gór żywych

Niebanalna wizja, napięcie, zagadka. Dobre opko. Rafał podniósł jednak kilka ważnych kwestii w swoim poście na poprzedniej stronie niniejszego wątku. Nie będę wszystkiego powtarzał, powiem jeno ( :wink: ), że archaizację mógłby autor trochę podreperować. Jeszcze co do "skał ostrych jak klingi mieczy ", to skoro były one "wysmagane wiatrem", to autor daje do zrozumienia, że trochę sobie tymi skałami na wietrze pobyły, a nie naraz wyrosły nowiutkie z żywej grani. Wywalić "wysmagane wiatrem", ewentualnie samo "wy", i wszystko gra.

Pocałunek

Pierwsze moje zetknięcie z wampirzycą Izy Szolc. Wciągający, świetny tekst z atmosferą. Mimo, że to fragment dużo większej całości (wiem to z jakiejś recenzji i ze wstępniaka), da się czytać samodzielnie. Trochę bohaterka jakaś w swych namiętnościach beznamiętna, ale takie widać są wampiry :mrgreen:

Jajko

Pamiętam opko z Cielęcina sprzed paru miesięcy, podobało mi się, a jakże. Teraz czytam Jajko i - wstrząs :shock: . Skok jakościowy. To już inny rząd wielkości. "Bla bla bla" mi nie przeszkadza w najmniejszym stopniu. Zarazem rozumiem, że może się nie podobać - w końcu to nie "fantastyka fantastyczna", a "fantastyka głównonurtowa", jeśli mogę ukuć takie robocze terminy.

Czas zapłaty

Gdyby było odrobinę tylko gorsze, byłaby typowa internetowa grafomania. Niestety. Zaczyna się trzęsieniem ziemi, alchemik-myśliwy (ta posoka...) umiera na rękach swego ucznia, lecz potem napięcie konsekwentnie spada, akcja wlecze się popychana kolanem. Scena z raną (i drewienkiem!) - żałość. Pomysł uszedłby może od biedy w lepszym wykonaniu, ale wykonanie jest, jakie jest :(

Katharsis

Ciężkie. Nieźle napisanie na poziomie słowa, niemniej bez kontekstu cyklu ledwo strawne. Można spekulować, czy gdyby "rozbiegówka" była krótsza, a sceny z lekarzami częstsze, dałoby się to czytać samodzielnie. Niestety, coś namacalnego, jakiś przebłysk sensu pojawia się zbyt późno :| .

Limfy szklanka

Niby nie wiadomo, o co biega, ale się czyta. Strzępy informacji nie chcą się układać w kompletny obraz, ale te puzzle, mimo że niekompletne, przyciągają wzrok. To się nazywa pióro. Momentami miałem tylko wrażenie, jakbym czytał... przekład, a nie opko powstałe pierwotnie w języku polskim. Zdania typu "Nie tknąłem niczego przez ostatnią dobę" brzmią mi jak przekład filmu na TVN. Było więcej takich fragmentów. Ale może to tylko ja je widzę? :?

Pieśń

Autor miesza, co ma pod ręką, i miesza z doskonałym skutkiem. Praktycznie zero dialogów na pierwszych dwu stronach, ale czyta się piorunująco. Czy to Ziemia, czy nie Ziemia, Ciećwierz jeden wie. Jak komuś nie pasują skaldowie i Japończyko-Chińczycy (hakama i kimono - kitajskie ciuchy :mrgreen: ), niech żałuje. Chciałoby się tylko więcej fabuły, bo końcówka niedograna lekko.

Pożegnanie

Rozdziera..

___________


Nie wiem, jak inni, ale ja nie trafiłem na żadną (nie licząc wstępniaka) literówkę. Zazgrzytało mi kilka zdań (w "Czasie zapłaty" najwięcej), np. u Zbierzchowskiego "Poranne słońce zaczynało przypiekać, a drobiny kurzu..." i zaraz dalej "Wreszcie machnął ręką, a wielki transportowiec...", czy podobne u Podrucznej "Głowa opadła mu bezwładnie na bok, a z ust wypłynęła strużka krwi" (dobrze że nie posoki, choć może alchemik raczył się przed śmiercią krwawą kiszką, niekoniecznie z Yeti :D ). Moim zdaniem owe "a" są w przytoczonych zdaniach zbędne a nawet lekko szkodliwe.

Po długiej wewnętrznej walce zdecydowałem się zagłosować na Szolc i Ciećwierza. Na głosy zasługiwały też inne opka, ale punktów brakło :( Pozostałym chwalonym muszą wystarczyć gratulacje :bravo

NURS - 24 Sierpnia 2006, 13:56

Dzieki ci Gustawie, to jest głos co się zowie.
Kto nastepny?

Słowik - 24 Sierpnia 2006, 15:33

Rafał Dębski - Serce Żywych Gór - Nie siadło mi w ogóle. Pierwsze skojarzenie - Szerń, Kres, którego czytałem już bardzo dawno temu. Mimo to było to tak ewidentne, że zmiażdżyło mój obiektywny odbiór i nie miałem żadnej przyjemności z przeczytania, szkoda, bo czekałem na fantasy. Poprzednie opowiadanie zwiastujące nadejście książki Kosika skłoniło mnie do jej nabycia. To też, tyle, że nie kupię Dębskiego, a Kresa właśnie, coby sobie go odświeżyć. Więc jakiś pozytyw jest, bo to nadal polska fantastyka :)
Iza Szolc - Pocałunek - Ostatnio kobiety nam zawładnęły tematyką wampiryczną. I bardzo dobrze :) Tutaj w sumie natura głównej bohaterki nie grała kluczowej roli, ale nastrój opowiadanej historii i wyrazistość postaci zasługują na punkt.
Piotrek Rogoża - Jajko - Nie odebrałem tego jako wywyższanie się głównego bohatera. Sam mam czasami taki nastrój, że nie chce mi się otwierać gęby do nikogo i denerwuje mnie zagadywanie przez innych. Piotrek to znakomicie przerysował, wyolbrzymił i ubrał w zgrabną historię. Brawo.
Agnieszka Podruczna - Czas zapłaty - "Białe płótno na lewym rękawie spurpurowiało i napęczniało jego krwią"
Pierwsze z brzegu zdanko, które zgrzyta i przeszkadza podczas lektury. To opowiadanie mogło być bardzo przyjemne, lekkie, nie na punkt, ale pozostawiające po sobie fajny nastrój, niestety język trochę utrudnia odbiór. Takie jest moje odczucie.
Magda Kałużyńska - Katharsis - Nie zachęciło mnie w żaden sposób do oczekiwania na kolejne odcinki. Jeśli by to ode mnie zależało, to ja bym juz pani podziękował, oczywiście za opowieści w takiej formie. Czytanie między wierszami jest ok, ale tutaj mam wrażenie, że trzeba by czytać te wiersze jeszcze pomiędzy tymi, które trzeba odkryć...
Cezary Zbierzchowski - Limfy szklanka - Chciałbym przeczytać coś dłuższego o gorach i ich 'potencjalnych' możliwościach. Zakręcone ale zjadliwe i przyswajalne.
Paweł Ciećwierz - Pieśń - Przygoda, walka, humor, muzyka, zabrakło tylko kobiet :D Do tego dobrze i sprawnie napisane. Nie można narzekać.
Ela Graf - Pożegnanie - Dobry szorcik, taki można powiedzieć, na czasie. Tyle, że opublikował go już Fahrenheit a ja go sobie już zdążyłem złożyć w Wordzie i wydać na firmowej drukarce :D Musztarda po obiedzie więc już mnie tak nie bawiła.

Podsumowując, mocny numer :bravo
Punkty przyznaję Izie Szolc i Piotrkowi Rogoży.

NURS - 24 Sierpnia 2006, 16:56

Dzięki Słowiku.
MrMorgenstern - 25 Sierpnia 2006, 08:44

Dalsze komenty:

Katharsis - Autorka w dyskusji z Dabliu mówiła coś o nieobrażaniu inteligencji czytelnika. Argument niezły, tyle tylko, że po co już na samym początku tłumaczenie tytułu...
Cofanie się w swą przeszłość na kozetce (tak to odebrałem) to ciekawy temat i na pewno całkiem ok było uplastycznienie/urealnienie przeżyć (miejscami można pozazdrościć warsztatu)... myślę, że taka literatura ma przyszłość w kontekście dopiero raczkującej nauki o mózgu ludzkim :P
Tem bardziej mnie interesuje jak Autorka poradzi sobie z ciągiem dalszym - czy będzie jakaś ressurection (to na pewno :) ) ale czy ten temat regresji hipnotycznej nadal będzie zajmował pierwsze miejsce. Dlatego głosom sceptycznym doradzałbym cierpliwość 8)

Pocałunek - Bardzo klimatyczne opko z nutą gotyku. Nie znałem Izy Szolc, ale bardzo chętnie poznam jej dalsze, już wydane dzieła po lekturze tego opka. Literatura kobieca, ale nie opisująca babochłopów w spódnicy. Jest to raczej odkrywanie kobiecości niezależnej, nie małpującej wszystkiego od samców a dumnej ze swej płciowej odmienności - takiemu feminizmowi można śmiało dodać metkę "z klasą". Ba, jest to fascynacja kobiecością na sposób niby szukający zrozumienia a poddająca się w końcu zmysłowości... tutaj wampiryzm ujawnia jedynie rąbek swej seksualnej natury, jest szczelnie skryty za zębami i płaszczem Drakuliny (niestety)

NURS - 25 Sierpnia 2006, 08:47

O tej bohaterce sporo już wyszło.
MrMorgenstern - 26 Sierpnia 2006, 15:19

Wiem NURSie, aczkolwiek recenzje nie były chyba najlepsze - zwłaszcza kontynuacji pierwszych dzieł. Kupiłem sobie nawet książkę Izy "Opętanie" ale nie jest na pierwszym miejscu; mam trochę zaległości ;)

NURSie, czy Iza się tutaj na forum pojawia? Może wykreowałbyś dla Niej wątek w Małgorzatach?

NURS - 26 Sierpnia 2006, 17:44

Niestety nie ma jej na forum. A MiM jest aktywowany tylko dla obecnych. możesz założyć jej wątek w Pikniku na skraju drogi.
Henryk Tur - 28 Sierpnia 2006, 13:05

Dobra, teraz czas na mnie...

Dębski Rafał - podobało mi się wszystko, opróćz głównej osi akcji. Nie znoszę opowiadań, które wciągają czytelnika, a potem nagle rach-ciach i okazuje się, że to wszystko magija była, panie. No to po jaką cholerę czytelnik ma rozmyślać, co się właściwie dzieje w tych Górach, skoro i tak wszystko jest możliwe. Tu magowie, tam wielki pogański bóg Tambu-Ryn wraz ze świtą demonów, z których najgorszy syn jego, Cym-Bałł. Tym abrdziej rozczarowujące, że wciągnęło mnie mocno. Czyli podsumowując : tekst ok, ale jego serce - nie. No i te pseudofrankizmy w imieniu, podczas gdy reszta typowo fantasy. Ech, czy doczekam kiedyś dnia, że jakiś zafascynowany mitologią słowiańską autor z zachodu nazwie bohaterów : John, Michael, Kupść???

Szolc - kiedy zobaczyłem jej nazwisko na okładce, zaraz pomyślałem sobie : oho, będzie ciągnąć pod du Maurier i le Fanu. Jakże mi się szeroko buźka uśmiechnęła, kiedy zobaczyłem cytat z du Maurier na początku tekstu. No i dalej taka Anna Rice bez wampirogejów, ale za to z wampirolesbami. Historujka taka sobie, postać dziewczynki chyba najbardzij sympatyczna i ciekawa. Na pytanie o nocy poślubnej narratorka mogła odpowiedzieć jej następującym wierszykiem : Pokazał Adam Ewie/ Dwa jabłka na drzewie/ I gałązkę łysą/ Na której wiszą.
I mielibyśmy fairytales from phallusstein.

Rogoża - cóz, jajko wyglądało smacznie i do rozbicia skorupki było jeszcze w porządku, ale okazało się, że w środku zamiast pożywnego żółtka jakaś substancja mózgowa. Tekst z rodzaju : przyśniło mnie sie po pijaku. No i na końcu " chodź, pomaluj mój świat :) Jednak przyznć muszę, że fajny język. No i to bla-bla to chyba odwołanie do "Dnia świra". Podsumowujac : jajko niestrawne, lepiej nie spożywać.

Podruczna - paytime! paytime! Ani słowa o przewodniej roli partii - to minus. Głoych bab nie było - drugi minus. Ubrane chłopy były - to plus. Motyw jakiś taki oklepany (jak by to ujął słowami dwóch dziadków Sasori : niczym tyłek kelnerki), całość sprawia wrażenie fragmentu większej całości. Wziom i uciekł, znalazł sposób na zemstę i jazda mścić się. Za tydzień raczej nie będę tego tekstu pamiętał.

Kałużyńska - dziada z babą w tym tekście brakuje. Duchy, poczwary, moczary... Nocne moczenia i takie tam. Borowi, leśni, gadowi.... ech, gady znaczy. Tu babka goni sama siebie, tam podpala, tu buduje, robaczek w swej dziurce jak docent za biurkiem... ehm... Zanczy, dziwne to jakieś, a o co w tym chodzi - ja nie znaju.

Zbierzchowski - jak zobaczyłem tytuł, pomyślałem, że nie wypiję. Ale zamknąłem oczy i hop-siup. Poszło. Przełknąłem. Oblizałem językiem wargi. Dobre. Nalej jeszcze raz, Cezary. Na krechę, do pierwszego jeszcze tydzień.

Ciećwierz - jakoś tak z RPG mi sie skojarzyło, coś między 7th Sea a KC (rzuć k100, dodaj 1/23 z Siły oraz 2/14 z Wytrzymałości, odejmij od tego odporność na bąki, przemnóż przez 1/2 Int i ile wyszło? O, sorry - poslizgnąłeś się na psiej kupie). Cóś takiego gdzieś już czytałem albo widziałem. W każdymr azie idzie się przez tekst gładko i przyjemnie.

Graf - vegetables fiction, niestety, nie w moim gatunku.

Punkty idą do.... Hmmm... No, cięzki wybór. Kogś muszę skrzywdzić. Pod uwagę biorę Dębskiego, Zbierzchowskiego i Ciećwierza.
Chyba jednak Ci dwaj pierwsi. Tak. Sorry Paweł, może next time?

NURS - 28 Sierpnia 2006, 13:43

Dzięki Heniu, kto nastepny? Polcon za wami, ruchy, ruchy, ponoc w pociągach czytaliśta :-)
janek - 29 Sierpnia 2006, 08:30

Na razie tylko o Pożegnaniu Eli Graf. Jak to już zauważyli przedpiścy, zgrabny łzowyciskacz, albo - cytując Lema - tekst napisany tak, aby jak najmniejszym wysiłkiem wywołać u czytelnika jak największy szok.

Zakończenie jakieś banalne. Jak dla mnie byłoby fajniej, gdyby korespondentką nieszczęśnika okazał się ten pan w czarnym garniturze, co naciska guzik...

MrMorgenstern - 29 Sierpnia 2006, 14:11

Henryk Tur:

Cytat
No i dalej taka Anna Rice bez wampirogejów, ale za to z wampirolesbami.


Ciekawe czy zauważą to forumowe damy. Te bardziej poczciwe pewnie "nie" zauważą 8)

Henryk Tur - 29 Sierpnia 2006, 22:18

Pssst.... Nie wywołuj wilczyc z lasu.
Jakby co - będziem pedziów bronić :)



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group