To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Wygrane bitwy, przegrane wojny

eta - 2 Sierpnia 2006, 17:47

Fidel-F2 napisał/a
Inna rzecz sens i znaczenie a inna wykonanie. Nikt się nie spiera o to, że powstanie można było lepiej zaplanować i przeprowadzić (biorąc pod uwagę to, że sprawy dla nas oczywiste nie musiały być takimi 62 lata temu). Jak pisałem poprzednio, najtęższe umysły strategów często zawodziły, np. Montgomery i Market Garden. Nie umniejsza to jednak w żadnym stopniu znaczenia PW.


Powstanie i operacja Marked Garden: zadziwiająca zbieżność. dwie popisowo spieprzone bitwy. Nie dlatego, że coś nie wyszło, bo w końcu jest wojna i nie wszystko da się przewidzieć. Ale dlatego, że zaniedbano planowania, rozpoznania i rozwagi, przegrano na własne życzenie.


A śmierś powstańców nie poszła na marne. Patrz mój wcześniej wspomniany post, i Romka P. kilka postów też, i kilku innych również.

Czym innym jest osiągnięcie zamierzonych celów a czym innym są późniejsze efekty. Chyba że przypisujesz Borowi i Monterowi planowanie Czerwca 56 i Solidarności.
Poza tym jak napisałem szanuję ofiarę zwykłych ludzi, chodzi mi o to, że zostali wykorzystani w głupi i bezcelowy sposób.


Najpierw czytaj a potem pisz jeśli rzeczywiście masz coś do powiedzenia.

a nie mam?

Fidel-F2 - 2 Sierpnia 2006, 18:01

czyli sam widzisz, że ktoś taki jak Montgomery który się na wojnie znał, popełniał błędy.

Powstańcy styczniowi, listopadowi, żołnierze 20-ego roku też nie planowali przyszłych zrywów ale robili swoje. A znaczenie PW miało znaczenie nie tylko w takim aspekcie ale również wpłynęło na świadomość Polaków dokładając kolejną cegiełkę to tego czym jesteśmy. Za Chrobrym, Łokietkiem, Żółkiewskim, Wiśniowieckim, Kościuszką, Piłsudskim, Hubalem i milionami naszych żołnierzy, którzy walczyli na przestrzeni dziejów. I również z przykładu przez nich danego wynikało.

eta - 2 Sierpnia 2006, 18:15

to że Montgomery popełnił błąd nie zwalnia Bora z myślenia. Każdy odpowiada za swoje czyny i z nich będzie rozliczany.
Co do jego (M.) kompetencji e będę się wypowiadał.

I proszę o zrozumienie moich wypowiedzi: nie czepoiam się żołnierzy tylko dowódców. Ich to zadaniem jest aby z tych jak to ująłeś cegiełek dało sie coś zbudować.

Fidel-F2 - 2 Sierpnia 2006, 18:29

Ergo PW miało głęboki sens a błędy dowódców to inna rzecz.
Romek P. - 2 Sierpnia 2006, 18:32

eta:
Cytat
do RomkaP: w którym miejscu jestem ahistoryczny


W wydawaniu wyroków przez pryzmat wiedzy, ktorą posiadasz, ale która była niedostępna w tamtej chwili.
Masz prawo, jak każdy, oceniać, ale już postulowanie, że im się należy kula w łeb, jest... ominę grube slowa i powiem tyle, że jest nadużyciem, właśnie postawą ahistoryczną.

eta - 2 Sierpnia 2006, 18:33

Fidel-F2 napisał/a
Ergo PW miało głęboki sens a błędy dowódców to inna rzecz.


na przykład taki
Kosztem ćwierci miliona ofiar, poległych, zamordowanych, zamęczonych, zgwałconych, kosztem kompletnego zburzenia milionowego miasta w walce z nazistowskim najeźdzcą pięćdziesiąt lat później obalono socjalizm w kraju nad Wisłą.

Fidel-F2 - 2 Sierpnia 2006, 18:35

też, ale nie tylko
Romek P. - 2 Sierpnia 2006, 18:35

Eta, ale szermowanie tm argumentem o 200 tysiącach zabitych jest demagogiczne jak cholera. To własnie ahistorycyzm w czystej postaci. Powiedz mi, skąd ktoś 31 lipca mógł wiedzieć, że to sie tak potoczy?
eta - 2 Sierpnia 2006, 18:41

niewielu, ale do oceny skutków powstania to chyba należy, czyż nie?

zauważ, że w ocenie przygotowań B i M nie posługuję się tym argumentem, tylko gdy oceniam skutki

Kruk Siwy - 2 Sierpnia 2006, 18:43

eta, powstanie na Pradze nie zostało odpuszczone... tfu co za obrzydliwe sformułowanie. Trwało cztery dni po czym na rozkaz dowódcy obwodu powstańcy ponownie zeszli do konspiracji. Powodem przerwania akcji była koncentracja dywizji niemieckich (w tym pancernych) do kontruderzenia przeciw nadciągającym Rosjanom.
Zdobycie mostów było zaplanowane. Nie powiodło się. Mój dziadek przedwojenny oficer z 21 pp Dzieci Warszawy uczestniczył w ataku na most Poniatowskiego. Niestety w parku Paderewskiego oddział saperów dostał się pod ostrzał szybkostrzelnych dział plot. Most nie został zdobyty. (W innej bitwie pod Arnhem też nie, prawda ? I w ogóle zdobywanie mostów to trudna sprawa).
Co do walk były krwawe, moja matka i ciotka pod ogniem ściągały rannych i poległych na moje podwórko. Tam był szpital i cmentarzyk.

Dane mi było uczestniczyć w dyskusjach powstańców kiedy jeszcze byli ludźmi w sile wieku. I powiem Ci - nie wiesz o czym mówisz. Twoja ksiązkowa wiedza nawet nie dotyka istoty problemu. A jak widać momentami jest co najmniej mocno wątpliwa.

Piech - 2 Sierpnia 2006, 19:03

Cytat
eta: Żołnierz ginąc musi wiedzieć, że śmierć jego nie pójdzie na marne.


Chyba wiedział:

Dniem czy nocą idziemy wytrwali,
W bitwach ogień hartuje nam pierś,
Myśmy już dawno drogę wybrali,
Jeśli nawet powiedzie przez śmierć.
Więc naprzód, niech broń rozdziera,
Niech kula szyje jak nić,
Trzeba nam teraz umierać,
By Polska umiała znów żyć.

K.K.Baczyński

eta - 2 Sierpnia 2006, 19:08

1. most w Arnhem nie został zdobyty gdyż trzy kolumny brytyjskich spadochroniarzy maszerowały kilkanaście kilometrów, zanim do niego doszły, zamiast jak sugerowali niektórzy oficerowie zrzucić jeden batalion bezpośrednio na przedpole mostu. Warunki ku temu były, a ochrona mostu uciekła gdy tylko na polach desantowych zaczęli lądować spadochroniarze.
2. rozumiem, że atak słabo uzbrojonych powstańców biały dzień na most miał głęboki sens (nie czepiam się twego dziadka, wiem, że to nie od nioego zależało)
3.Praga była jednym z kluczowych punktów jakie należało utrzymać tamtędy miały przyjść radzieckie czołgi. I to pierwszego dnia powstania.
4. Walki były krwawe. Oczywiście, zę tak, czy twierdziłem coś innego
5. Twoja Mama i Ciocia są bohaterkami i dlatego piszę o nich z wielkiej litery. I dobrze, że jesteś z nich dumny.
6. Piekło powstańczych walk w mieście, aczywiście, że nie wiem jak to jest i mam nadzieję, że nigdy się nie dowiem, ani moje dzieci. Dlatego na ten temat nie wypowiadam sie i nie oceniam. Cały czas chodzi mi o odpowiedzialność za wydanie DECYZJI o wybuchu powstania, odpowiedzialności za PRZYGOTOWANIE i DOWODZENIE

Tomcich - 2 Sierpnia 2006, 19:11

:bravo Piech,
słowa samego powstańca, który złożył daninę krwi powinna starczyć za wszystko.

eta - 2 Sierpnia 2006, 19:14

Piech napisał/a
Cytat
eta: Żołnierz ginąc musi wiedzieć, że śmierć jego nie pójdzie na marne.


Chyba wiedział:

Dniem czy nocą idziemy wytrwali,
W bitwach ogień hartuje nam pierś,
Myśmy już dawno drogę wybrali,
Jeśli nawet powiedzie przez śmierć.
Więc naprzód, niech broń rozdziera,
Niech kula szyje jak nić,
Trzeba nam teraz umierać,
By Polska umiała znów żyć.

K.K.Baczyński


gdyby zmienić

"Chyba wiedział": na "chciał wierzyć" to sie zgodzę

dzejes - 2 Sierpnia 2006, 19:22

Tak jest, wiersze, kwiaty, kamienie na szaniec...

W pełni zgadzam się z opinią, że powstanie to wielki, heroiczny zryw walczących ludzi i głupota, a może coś więcej, dowódców. Śmierć blisko ćwierci miliona ludzi nie można przykrywać wierszami Baczyńskiego, bo owszem jeśli on miał ochotę iść walczyć - droga wolna. Problem w tym, że 200 tys. ludzi to cywile.
Ilu z nich przeżyłoby wojnę? Myślę, że większość.

22 VII 1944 ogłoszono manifest PKWN. Wtedy już było pewne, iż Polska wpadnie w ręce Sowietów. Jak więc nie myśleć, że była to tylko gra uczuciami ludzi znękanych pięcioma latami okupacji.

Oczywiście, że na obecną ocenę powstania wpływa komuna i próby wymazania pamięci o 01 VIII 1944. Jednak nie można "przeginać". myślę, że za 20/30 lat, gdy już nie będzie żyjących uczestników - historycy zdobędą się na solidniejszą ocenę.

EDIT: i nie, nie uważam, że walka zawsze jest bez sensu. Gdyby podjęto akcję "Burza", zamiast powstania - wówczas może wyglądałoby to inaczej. Przeciez przygotowania do powstania ogólnopolskiego trwały w najlepsze, większa część zrzucanej broni "szła" do lasu. Także pozostaje pytania na ile powstanie było tylko odpowiedzią na manifest z 22 VII?

Kruk Siwy - 2 Sierpnia 2006, 19:43

1.Most w Arnhem nie został zdobyty na skutek splotu okoliczności. W tym oczywiście także zbytniej ostrożności dowództwa operacj MG. Atakowany był czegóś w dzień... Zresztą czy nawet zdobycie mostu oznaczałoby sukces operacji? Trzeba było go jeszcze utrzymać. 9 i 10 SS D-panc pewnie dałyby sobie radę z l e k k o uzbrojonymi spadochroniarzami.
Łatwo jest powiedzieć co należałoby zrobić. Prawdziwa wojna polega na tym, że gra się takimi kartami jakie są dane.
Mówiłem o krwawych walkach na Pradze. Zdobyto wiele obietków inne obezwładniono. A to jakoś kłóci się z "odpuszczeniem" nieprawdaż?
W momencie wybuchu powstania dowództwo przekonane było, że zdobycie Pragi przez Rosjan jest kwestią godzin. Nie mogli wiedzieć, że huk dział jaki słyszano oznaczał zagładę rosyjskiego korpusu pancernego.
Podjęcie decyzji o wydaniu bitwy w mieście... nie chciałbym być który musi powiedzieć tak albo nie, Wielu dowódzców musiało wydawać ryzykowne decyzje. Kutrzeba np. i zwrot zaczepny nad Bzurą. 200 000 poszło do ataku. Dotarło do Modlina i Warszawy może 40 tys. Rzeź? Rozstrzelać Kutrzebę? Nie. Wojna. Konieczność.
Znam ludzi, kórzy uważają że nawet we wrześniu 39 roku nie należało się bić. Czesi się nie bili i patrzcie jak im to na zdrowie wyszło...
Lubię Szwejka. Ale nie chciałbym być Czechem.
I jeszcze jedno - powiedz mi drogi interlokutorze gdzie byłeś 13 grudnia 1981 roku?
Bo mam jeszcze jedną rzecz do dodania ale wpierw potrzebna mi ta informacja.

eta - 2 Sierpnia 2006, 20:05

1. Arnhem, obecność 9 i 10 DPanc SS to pech, można było to odkryć, ale i można było nie odkryc, znaczy nie jesty to błąd.
błąd: kilga godzin marszu spowodowało, że Niemcy ochłonęli i zaczęli się bronić, tylko jeden baon dotarł do mostu kilkanaście minut wcześniej obsadzonego przez Niemców, wcześniej jak pisałem nikogo noe było, wszyscy zwiali.

2. Karty są dane powiadasz, ale to nie poker, tu nie ma blefu. musisz korzystać z tego co masz a jak nie masz to nie porywasz się z motyką na słońce.
Z dwóch atutów powstańców, to znaczy z zaskoczenia i znajomości miasta wykorzystano tylko ten drugi.

3. W tym czasie doborowe oddziały broniły cmentarzy, przejść do Kampinosu, nie lepiej było wykorzystać je na Pradze, gdzie siły powstańcze były słabe, ale o tym należało pomyśleć PRZED wydaniem rozkazu (choć może obiektywne przyczyny uniemożliwiały to więc nie będę się czepiał)

4. Było przekonane? A co je do tego przekonało, bo jak Bór wspomina nie zorganizowano ani obserwatorów ani łączności

5. Nie mieszaj do tego Kutrzeby, primo nier miał czterech lat do przygotowania planu, secundo to byli żołnierze, tertioto działanie miało sens, zostało zaplanowane i wykonane prawidłowo. Straty, w tych warunkach oczywiście, jak sam wspomniałeś wojna, WOJNA. Ryzyko oczywiście, K podjął ryzyko, w uwczesnych warunkach jak najbardziej celowe:
-Atak- związanie wojsk niemieckich - przedłużenie walk - Francja i Anglia atakuja Miemcy - koniec wojny
Nie mógł wiedzieć tego co my teraz wiemy i nawet nie mół tego przypuszczać
A Bór owszem powinien wiedzieć i powinien wziąć to pod uwagę

6. Wrzesień 39 to temat na osonbną dyskusję, krótko należało się bić

7 koszulę w zębach nosząc chorowałem na ospę wietrzną, tylko mi nie wyjeżdżaj, że za młodym jestem by o takich sprawach rozmawiać.

Kruk Siwy - 2 Sierpnia 2006, 20:46

Ty to chłopie pewnie nawet obserwatorów na Marsie byś umieścił a środki łączności to byś miał w powstaniu jak James Bond.
Jeżeli nadchodzi zwycięska armia (rosyjska) to należy raczej uznać za pewnik, że będzie się starać zdobyć co najmniej przedmoście, panie strategu. To fundamentalna sprawa. I tak ją osądziło dowództwo AK. I jeszce jedno - zważaj trochę na słowa, co?
Jeszcze raz powiesz mi, że powstańcy to nie żołnierze a poprostu będę musiał Cię ignorować.

Ja nie prowadzę dyskusji w stylu jaki próbujesz sugerować. Pytałem o 13 grudnia dlatego, że choć kulawe to można zrobić pewne porównanie. Ja byłem już dorosły i już piierwszego dnia przywitał mnie w radiu generał. I cisza w telefonach. I transportery opancerzone przy Dworcu Wschodnim. I świadomość, że to nie żarty. A stan wojenny choć teraz może wydać się to zabawne uznałem za Wojnę.
A to co nastąpiło po 13 za Okupację. I wiesz co chłopie było dla mnie najgorsze? Potworne, rosnące z każdym dniem, tygodniem i miesiącem upokorzenie. Pokazano mi gdzie moje miejsce, pokazano narodowi znowu zniewolonemu kto tu rzadzi. Sowiety za pośrednictwem Dobrze Wiecie Kogo.
A przecież to pikuś przy okupacji niemieckiej i sowieckiej w II WŚ. Próbowałem sobie uzmysłowić co czuli ludzie: młodzi energiczni wykształceni przez pięć lat okupacji. I czuję tylko narastającą wściekłość.
Nie mówię o Borze, nie mówię o Okulickim faktycznym dowódcy Powstania. Mówię o żołnierzach. Powiedzieć im w lipcu 44 że mają cicho siedzieć bo nasza sprawa przegrana - dziewczyny i chłopaki nadstawcie tyłka niemcom albo ruskim. No będzie was bolało ale przeżyjecie. A broń proszę do klozetu. Albo spieprzajcie wszyscy na drzewo tzn do lasu. Może tam sobie postrzelacie do wiewiórek.
To jest nieprawdopodobne. I nie mów mi że decyzje o walce trzeba podejmować na zimno. Walczą ludzie nie roboty, walczą ludzie a nie papierowe postaci z książek i emocje są ważne bardzo ważne. I jeszcze jedno - to byli inni niż my ludzie. W dwudziestoleciu udało się wychować młodzież na takich patriotów jakich teraz ze świecą szukać. Oni wiedzieli że wielu zginie, choć rzeź nie była do przewidzenia.
Należało się bić. Choć wiele, wiele grzechów mają na swoim sumieniu dowódcy to decyzja o wydaniu bitwy była koniecznością dziejową. I to chyba wszystko co mam w tym temacie do powiedzenia, bo rozpatrywanie detali to zbyt wiele jak na dyskusję forumową. Wpadnij na jakieś spotkanie to pogadamy. Dixi.

NURS - 2 Sierpnia 2006, 21:23

To nie tak Kruku, to nie tak. Wbrew pozorom ma z Wa-wą trochę wspólnego, moja rodzina ze strony ojca mieszkała w stolycy w owym czasie, dziadek, choc nie Polak z urodzenia, był w AK, niestety nie było mi dane go poznać. ale z przekazów rodzinnych wiem, że sporo ludzi zdawało sobie podówczas sprawę, że Stalin nie pójdzie na rękę ludziom chcacym wyzwolić miasto na własną rękę. to elementarna logika podpowiadała i smiem twierdzić, że dowództwo miało tego świadomość, podejmując decyzję. Zaryzykowano wszystko i przegrano, pozostały tylko piekne wiersze i święto.
I dlatego uważam, że rozpoczecie powstania w takim momencie, było wielkim błędem. Gdyby zrobiono to w momencie, gdy rosjanie rozpoczeliby natarcie i weszli do akcji na całego, byłaby szansa, ale nie byłoby pstryczka w nos komuchom.
A pomyślał ktoś, jak by sprawa się rozwinęła, gdyby się powstanie powiodło?

Ziuta - 2 Sierpnia 2006, 21:35

NURS napisał/a
A pomyślał ktoś, jak by sprawa się rozwinęła, gdyby się powstanie powiodło?

Najpewniej mielibyśmy wojne domową jak Grecy. Właściwie nawet wojnę mieliśmy (lata 45-ok49), ale AK (a potem WiN) nigdy nie odrobiłą strat po Powstaniu.
Mówiąc prościej – gdyby powstanie się udało, albo gdyby powstania nie było, to Sowieci rozpętaliby nad Wisłą rzeź na cztery fajerki. Nie cckaliby się z 400 tysięcy AK-owców, do którycg z pewnością dołączyłoby sporo dezertrów z LWP.
Ale nie mnie oceniać. To schodzenie w kierunku fantazji.

NURS - 2 Sierpnia 2006, 21:58

Jaka fantazja? Przeciez jakieś założenia tej akcji musiały być. Nie robili powstania z góry zakładając, że to bedzie ku pamięci przyszłych pokoleń.
Chciałem przy tej okazji pokazać, że akcja była bezsensem z każdego punktu, nawet gdyby okazała się sukcesem. Stalin zrobiłby wtedy z warszawą to, co robili niemcy. A może nawet byłoby jeszcze gorzej.

dzejes - 2 Sierpnia 2006, 22:50

Cytat
NURS: Jaka fantazja? Przeciez jakieś założenia tej akcji musiały być. Nie robili powstania z góry zakładając, że to bedzie ku pamięci przyszłych pokoleń.


Ależ własnie istnieje taka interpretacja, powstanie jako zaplanowana klęska - protest przeciwko oddaniu Polski w ręce Sowietów.

Ziuta - 2 Sierpnia 2006, 22:54

A może to była sytuacja bez wyjścia? Albo wyrżnie nas Hitler, albo Stalin zapobiegawczo przenisie Polskę na podnóża Ałtaju? Mógł Tatarów, mógł Żydów, to by tak zrobił Polakom. Albo urządził im — niepokornym — drugi Wielki Głód Ukraiński.
NURS - 2 Sierpnia 2006, 23:08

Przegranymi nikt się nie interesuje, zwycięzców nikt nie sądzi, jak powiadają. to jakies szaleństwo. To nigdy nie działało, popatrzcie na bliski wschód.
eta - 3 Sierpnia 2006, 04:50

Ty to chłopie pewnie nawet obserwatorów na Marsie byś umieścił a środki łączności to byś miał w powstaniu jak James Bond.

To była Warszawa, nie Mars. Przez całą wojne udawała sie urzymywać łączność między odziałami, więc dlaczego teraz tego nie zrobiono.

Jeżeli nadchodzi zwycięska armia (rosyjska) to należy raczej uznać za pewnik, że będzie się starać zdobyć co najmniej przedmoście, panie strategu. To fundamentalna sprawa. I tak ją osądziło dowództwo AK.
Trudno zdobywać predmoście, jak jeszcze radzieckie czołgi nie dojechały

I jeszce jedno - zważaj trochę na słowa, co?
Jeszcze raz powiesz mi, że powstańcy to nie żołnierze a poprostu będę musiał Cię ignorować.

W którym miejscu stwierdziłem. że powstańcy byli żołnierzami?

Kruk Siwy napisał/a
Ja nie prowadzę dyskusji w stylu jaki próbujesz sugerować. Pytałem o 13 grudnia dlatego, że choć kulawe to można zrobić pewne porównanie. Ja byłem już dorosły i już piierwszego dnia przywitał mnie w radiu generał. I cisza w telefonach. I transportery opancerzone przy Dworcu Wschodnim. I świadomość, że to nie żarty. A stan wojenny choć teraz może wydać się to zabawne uznałem za Wojnę.
A to co nastąpiło po 13 za Okupację. I wiesz co chłopie było dla mnie najgorsze? Potworne, rosnące z każdym dniem, tygodniem i miesiącem upokorzenie. Pokazano mi gdzie moje miejsce, pokazano narodowi znowu zniewolonemu kto tu rzadzi. Sowiety za pośrednictwem Dobrze Wiecie Kogo.
A przecież to pikuś przy okupacji niemieckiej i sowieckiej w II WŚ. Próbowałem sobie uzmysłowić co czuli ludzie: młodzi energiczni wykształceni przez pięć lat okupacji. I czuję tylko narastającą wściekłość.
Nie mówię o Borze, nie mówię o Okulickim faktycznym dowódcy Powstania. Mówię o żołnierzach. Powiedzieć im w lipcu 44 że mają cicho siedzieć bo nasza sprawa przegrana - dziewczyny i chłopaki nadstawcie tyłka niemcom albo ruskim. No będzie was bolało ale przeżyjecie. A broń proszę do klozetu. Albo spieprzajcie wszyscy na drzewo tzn do lasu. Może tam sobie postrzelacie do wiewiórek.
To jest nieprawdopodobne. I nie mów mi że decyzje o walce trzeba podejmować na zimno. Walczą ludzie nie roboty, walczą ludzie a nie papierowe postaci z książek i emocje są ważne bardzo ważne. I jeszcze jedno - to byli inni niż my ludzie. W dwudziestoleciu udało się wychować młodzież na takich patriotów jakich teraz ze świecą szukać. Oni wiedzieli że wielu zginie, choć rzeź nie była do przewidzenia.
Należało się bić. Choć wiele, wiele grzechów mają na swoim sumieniu dowódcy to decyzja o wydaniu bitwy była koniecznością dziejową. I to chyba wszystko co mam w tym temacie do powiedzenia, bo rozpatrywanie detali to zbyt wiele jak na dyskusję forumową. Wpadnij na jakieś spotkanie to pogadamy. Dixi.

Żołnierze chcieli się bić, oczywiście, przecież to młode chłopaki, gorące głowy. Ale dowódcy nie moga kierować się emocjami, zbyt wielka spoczywa na nich odpowiedzialność, właśnie za tych młodych.

Pół roku wcześniej dokonano zamachu na Frantza Kutscherę, kata Warszawy. Ktoś wydał rozkaz zdając sobie sprawę, że następnęgo dnia z katowni na Pawiaku i na Szucha wygarną więźniów, na ulicach Warszawy odbędą się publiczne egzekucje, stu za jednego. Czy trzeba było? Tak, ale ktoś musiał rozweażyć za i przeciw, i wziąć ofiary na swoje sumienie.

Przez całą okupację działała tajna edukacja, mimo surowych zakazów. A dla tych ktrórych złapano: Pawiak, przymusowe roboty, Palmiry, Oświęcim. Czy nauka geografii albo wierdszy Słowackiego jest warta tej ceny? Tak, każdy kto wybierał, zgadzał się zapłacić taką cenę. Również ci, którzy malowali kotwice na murach im ci którzy uprawiali sabotaż, mimo że za to była szubienica.

W czasie powstania wykorzystano ich entuzjazm do osiągnięcia celów, które były niemożliwe do osiągnięcia, o czym oni dokładnie wiedzieli, świadczyła o tym klęska operacji "Burza"

Ziuta - 3 Sierpnia 2006, 06:56

30 sierpnia 44 sowiecka radiostacja nadała wiadomosć radiową
Cytat
Ludu Warszawy! Do broni! Niech cała ludność stanie murem wokół Krajowej Rady Narodowej, wokół warszawskiej Armii Podziemnej. Uderzcie na Niemców. Udaremnijcie ich plany zburzenia budowli publicznych. Pomóżcie Czerwonej Armii w przeprawie przez Wisłę. Przesyłajcie wiadomości, wskazujcie drogę.
Milion ludności Warszawy niechaj się stanie milionem żołnierzy, którzy wypędzą niemieckich najeźdźców i zdobędą wolność.

Wszystkie znaki na niebie i ziemi (starcie powietrzne nad miastem, przeprawa niemieckich oddziałów pancernych na Pragę, odgłosy artylerii) wskazywały, że wkroczenie sowietów jest kwestią kilku, może kilkunastu dni. To było wręcz podjudzanie do walki.

Duke - 3 Sierpnia 2006, 07:30

Może zycie to nie gra komputerowa, ale i tu i tu liczy sie chłodna kalkulacja. Proste zastanowienie sie co mogę zyskać a co stracić. Powołałem się na przyklad Wielkopolski aby unaocznić jaka jest róznica pomiedzy działaniem pod wpływem emocji (kolejne nieudane powstania i silniejsze represje proadzące do rusyfikacji) a działaniem pod wplywem chłodnej kalkulacji (silna ekonomia, stopniowo zdobywana autonomia). W Paryżu tez było powstanie i jakoś potem nie trzeba było odtwarzać na nowo łuku tryumfalnego czy wieży Eifla. Proste. Tym co zarzucaja mi ahistoryczność w podejściu polecam wspólczesne opracowania historyczne dotyczące współpracy rządu londyńskiego z aliantami po śmierci Sikorskiego. Nie było jej. Z koleji kiedy czytam te informacje o przerzuceniu dywizji Sosabowskiego na pomoc Warszawie... Moze jeszcze desant od morza dywizji Maczka? Mozecie mi grozić płazowniem, ale ja swoich poglądów nie zmienię - uważlem, uwazam i bendę uwazał, że najgorszym wrogiem Polaków jest ten idiotyczny romantyzm, to poczucie mesjanizmu i idea byciaa Winkelrydem Europy. To wszystko każe nam biec na bagnety wprost na CKMy wroga i zdobywać niezdobyte fortece podczas gdzy inni spokojnie dekują sie w okopach i czekaja aż te głupie polaczki znowu odwalą całą brudną robotę po czym tradycyjnie niedobitkom będzie można skopać tyłek.
Mielismy byc winkelrydem Europy a jesteśmy ciągle murzynami, a najgoze jest to że nikt z tego nie wyciąga wniosków i wciąż popełniamy te same błędy.

Kruk Siwy - 3 Sierpnia 2006, 07:36

eta, stwierdziłeś, że podkomendni Kutrzeby to byli żołnierze - sugerując wyrażnie że powstańcy nimi nie byli.
A byli, byli choć o różnym stopniu wyszkolenia. Jak to żołnierze.

Co do reszty to już swoje powiedziałem. Można kontynować, ale po co? Są opracowania. Ty je czytałeś, ja też. Ja mam tę przewagę, że urodziłem się wcześniej i ciekawych rzeczy moglem się dowiedzieć od zwykłych żołnierzy ale i od oficerów, którzy brali w tym udział.
Jasne, że nie gadałem z dowódcami. Ale paru oficerów całkiem wysokiego stopnia udało mi się zagadnąć.
Nie przekonasz mnie i ja też nie zamierzam tego czynić. Całą dyskusję sprowokowałem przy pomocy kilku forumowiczów w celu ukazania jak wielkie i niejednoznaczne było Powstanie Warszawskie.
Bo nie każdego młodego interesuje historia, bo wielu myśli kalkami. Powstanie - masakra. Dowódcy - głupcy i zdrajcy. Polska - zawsze bije się bez sensu. Bo pierwszego sierpnia przyszłego roku może choć kilku zatrzyma się o godzinie "W" i pomyśli o takich samych mlodziakach jak oni którzy...
No właśnie.

savikol - 3 Sierpnia 2006, 08:37

Cytat
Bo pierwszego sierpnia przyszłego roku może choć kilku zatrzyma się o godzinie W i pomyśli o takich samych mlodziakach jak oni którzy...


Ale Kruku, nikt z dyskutujących nie umniejsza zasług powstańców, nikt nie neguje ich bohaterstwa i poświęcenia. Oni na zawsze pozostaną bohaterami. Przyznasz jednak, że właśnie myślący, młody człowiek może mieć wątpliwości. Może się zastanawiać, czy ofiara życia tych chłopców i dziewcząt była konieczna? Czy winni są tylko hitlerowcy? Czy część winy nie należy do dowódców, czy innych elit politycznych? Czy nie można było inaczej?
Stawianie takich, niewygodnych pytań to moim zdaniem właśnie przejaw myślenia.


Dla rozluźnienia atmosfery - Moim ulubionym powstańczym bohaterem jest pułkownik Radosław. Co to był za gość, czapki z głów. Nie dość, że kozak to jeszcze zdolny i rozsądny dowódca. I chyba jako jedyny z oficerów nigdy się nie poddał, a nawet wyprowadził część swoich z miasta i zwiał Szkopom. Macie swoich ulubieńców?

NURS - 3 Sierpnia 2006, 09:13

Kruku, nie mow, że myślę kalkami.
Moim zdaniem przyklaskiwanie takim wydarzeniom, bez głębszej analizy, to myslenie stereotypowe. Zastanów się nad problemem, co by było gdyby to powstanie się udało? Przecież to byłaby klęska totalna. Nie byłoby najweselszego baraku w obozie. Za taki numer, Stalin przesiedliłby każdego polaka w cholerę. Wygrana oznaczała anihilację narodu - świadomość tego mogli odrzucać tylko głupcy, a że ci, którzy takie decyzje podejmowali głupcami nie byli, to myślę, że zrobili to z rozmysłem, być może licząc, że po pokonaniu Niemców cywilizowany świat uderzy na ruskich a taka rzeź bedzie tego przyczynkiem (zapomnieli, że nikt nie bedzie umierał za Gdańsk :-) . Przegrana nie dawała nic - a świadomość, że rosjanie nie przyjdą z odsieczą powstańcom, którzy wyraźnie głosili, że chcą wyzwolić Warszawę dla rządu londynskiego (w uproszczeniu) to podstawa logiki.
Heroizm, OK, ale rozum przede wszystkim. Pomijam już fakt, że w tym powstaniu zginął kwiat młodzieży inteligenckiej, który mógł wiele dobrego zrobić po samej wojnie. Właśnie metodą wielkopolską. Czesi są też znakomitym przykładem nacji, która płynąc z prądami historii potrafiła przetrwać, bez fanfaronad co 50 lat. A jeszcze niedawno języka nie mieli nawet.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group