Gdzie można kupić SFFH - NURSowa Teoria Dziejów
MrMorgenstern - 27 Września 2006, 12:08
Dodion:
Cytat | MrMorgensztern serdecznie dziekuje za zaliczenie mnie w poczet dresiarzy.
A skoro zatrzymywales sie przy wszystkich kioskach, to az dziwne ze nie trafileś do tego którego adres podany jest na tym forum. I skoro tak bardzo jesteś rozczarowany, tym jak to nazywasz możem, to po kiego grzyba sie tu targaleś. |
Rodion, proszę Cię o poprawne wymawianie mojego nicka.
I nie nazwałem Ciebie dresiarzem, tylko klimat tych willi i barów na które się natknąłem. Co do towarzystwa, które tam było (acz poza sezonem, więc było go mało) to niestety dużo dresiarstwa i *beep*. Wysiadłem z auta w jednej z miejscowości i od razu były chamskie zaczepki wobec kobiety, z którą byłem... co Ty na to?
Zresztą ja to samo mogę powiedzieć o knajpach nad Wisłą w warszawce - IMO chamstwo i festyniarstwo, więc nie ma się co obrażać.
Ogólnie to te nadmorskie miejscowości są bardzo festyniarskie... jednak liczę, że znasz jakieś fajne miejsce nad morzem z klasą, które Ty, zamiast się obrażać na zarzuty solidnie IMO poparte, tutaj wymienisz - ja chętnie się z nim zapoznam, ok? Bo festyn cities to ja będę omijał szerokim łukiem.
NURS - 27 Września 2006, 14:59
MrMorgenstern.
Jesli prosisz kogoś o coś, co sam źle robisz to źle ci wróży.
powściągnij emocję i popraw błąd. rodionie, ty też to zrób.
Fidel-F2 - 27 Września 2006, 17:06
łoł, chłopaki, może do sądu z tym pójdziecie?
Ustka jest w dechę. Uwielbiam to miasteczko.
Rodion - 27 Września 2006, 17:37
Blad w nicu MrMorgensterna nie był zamierzony i w żadnym wypadku nie byl pomyślany jako złośliwoć.
Co do dresiarstwa to jest ono niestety głównie naplywowe ( czytaj: kilku żałosnych kolesi którzy wyrwali sie z wlasnego podwórka i sądza ze wszystko im wolno).
Jeśli zaś chodzi o festyniarsko willowo/pensjonatowy charakter mojej mieściny, to mam nadzieje ze ulegnie on zmianie, i to oby jak najszybciej, bo denerwuje mnie on chba jeszcze bardziej niz Ciebie z tego prostego powodu ze tu mieszkam.
Miejsc z klasa nie bede wymienial bo nie wiem co za takie u Ciebie uchodzi.
MrMorgenstern - 27 Września 2006, 18:47
PRZEPRASZAM, troszkę mnie poniosło
Rozumiem, że mogli się poczuć wszyscy z tamtych okolic, także ci, co próbuja cos pozytywnego tzn. alternatywnego poczynić... cóż, wypada mi im życzyć więcej dobrych wiatrów, aby wyplenić festyniarskie tałajstwo.
Rodion - 27 Września 2006, 18:53
Rozumiem Przez trzy miesiące sezonu letniego mam podobne odczucia
A i Ty jesli pominiesz te, niestety chba nie do unikniecia zaszlości trafiajace sie od czasu doczasu, i troche poszukasz, to znajdziesz ciekawe miejsca nad polskim morzem do ktorych z przyjemnoscia bedziesz wracac .
Czego Ci szczerze zycze
Squonk - 15 Sierpnia 2007, 09:57
Co do moża i morza Najlepiej przyjeżdżać tam poza sezonem - i będzie spoko. Warszafki (czy innych takich) niet, ceny o połowę niższe, brak tłoku, smrodu i innych aspektów bratania się z rodakami
Zaś co do dostępności do SFFH - to trzeba stosować metodę na OjDyra (tak tego od rydz... to jest muchomorów). Czyli "siać, siać i jeszcze raz siać". Jeśli np. do jakiegoś bardzo uczęszczanego kiosku, sklepu etc nie przychodzi SFFH, a my wiemy, że w pobliżu mieszkają różni tacy "klimaciarze" - no to trzeba iść do tego miejsca, i zacząć regularnie zawracać im tam dupę z pytaniem "czemu nie macie SFFH". Oczywiście uprzejmie, ale jednak z fanatycznym błyskiem w oku
Potęga Radyja na takich działaniach została zbudowana - a owe mohery są lepszymi marketingowcami niż wiele "cfaniaczków w pikaczento"
Skotos - 13 Lutego 2008, 00:56
Teorię moherowego marketingu popieram, ale przyglądając się - zawodowo - kilku kioskom jakiś czas temu dopowiem to czego Nurs nie zawarł w swojej teorii: jak "ci biedni" magazynierzy dużych firm kolporterskich mają rozpoznać co gdzie im idzie, jeśli dostają papierowe (sic!) raporty sprzedaży.
Co jakiś czas półprywatnie ajenci kiosków o coś takiego mnie prosili - oni, ostatnie ogniwo tego łańcuszka, samodzielnie. Mieli listę oferowanych czasopism (jako plik) i chcieli sobie gdzieś notować elektronicznie o co klienci pytają oraz co jak schodzi. Rozliczenie miesięczne i byłaby możliwość lepszego planowania sprzedaży. O dużych systemach, które zbierałyby od ajentów a nawet dostarczały szczegółowych danych o transportach (co gdzie poszło, w podziale na sektory miast a nie całe miejscowości - takie są) nie słyszałem. Chociaż zajmowałem się tym dwa lata temu a to szmat czasu na zmiany.
Problemy generalne: brak miejsca na komputer i częste włamania a to kąsek dla dresiarzy , laptop za drogi - jako inwestycja się nie zwróci (a także i na niego za mało miejsca), no i na koniec brak systemów, które byłyby mało pracochłonne, oraz brak wykfalifikowanej kadry.
|
|
|