To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Kobiety i fantastyka

Emilia - 26 Lutego 2006, 19:45

NURS napisał/a
[ Natomiast co do gotowania, to jednak najlepsi kucharze to faceci.


Sami taką plotkę rozpuszczacie, aby usprawiedliwić te zjadane przez siebie ilości! :roll:

Aga - 26 Lutego 2006, 19:56

NURS napisał/a
Aga napisał/a
Tyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy!!!
I słusznie, że umykasz. Czyżbyś coś sugerował? Zemsta będzie straszna. Baby do garów, tak? :mrgreen:
Swoją drogą, dla facetów świetnie by było gdyby nadal panowało średniowiecze. Żeby kobieta była cicha, potulna, gotowała, dzieci rodziła i żeby jej się nic nie należało.
P.S. Tego postu nie należy traktować całkiem serio - uprzedzam z góry.


nie chcę wyjśc na jakąś SzMŚ (podobnie sie pisze jak moje nazwisko:-) ale kobiety IMO mają wieksza smykałke do takich prac, jak pranie czy sprzątanie. Sa dokladniejsze. Natomiast co do gotowania, to jednak najlepsi kucharze to faceci.

Co do kucharzy - popieram. Ale... nie do końca. Zawsze są wyjątki od reguły. Chociaż... ostatnio dowiedziałam się, że mój profesor od fizyki piecze świetne ciasta :shock: O co jak o co, ale o smykałkę kulinarną to bym go nie podejrzewała. Zwłaszcza patrząc na mojego ojca, który mnie woła (będąc w kuchni, podczas gdy ja jestem w swoim pokoju), żebym mu zrobiła kawy. Rączek zabrakło? :evil: Ucięli?
Ale fakt faktem - z tym, że kobiety lepiej odnajdują się w pracach domowych muszę się zgodzić. Chociaż żadnemu facetowi korona by z głowy nie spadła, gdyby od czasu do czasu pozmywał naczynia albo odkurzył. Do tego naprawdę nie trzeba żadnej wielkiej wprawy... :wink:

Anonymous - 26 Lutego 2006, 20:05

Cytat
Miro

A czym ty się przejmujesz? Jak odlecisz to dopiero się zdziwią! Czytanie fantastyki fantastycznie rozwija wyobraźnię. Czytajjj!


Ależ ja się nie przejmuję, tylko mi ich szkoda, bo nie wiedzą,
co tracą...

NURS napisał/a
Wśród prenumeratorów jest ok. 30% imion żeńskich


To juz jakaś informacja. I nadal mamy do czynienia ze zdecydowaną mniejszością :(

Dunadan - 26 Lutego 2006, 20:12

Argael napisał/a
Skoro niby kobiety sięgają po literaturę SF i F równie często, jak mężczyźni, to powiedzcie mi, czemu z reakcją po co czytać o czymś, co nie istnieje? spotykam się tylko w rozmowach z kobietami? Wg. mnie na forum jest mniej kobiet, bo i mniej ich czyta literaturę fantastyczną. W NF był kiedyś artykuł o tym, że ogólnie kobiety mają problemy z myśleniem o abstrakcjach (był nawet przytoczony jakiś eksperyment).


Nie no, założeniem jest teoria potwierdzona przez fakty iż mniej kobiet czyta fantastykę. Teraz zastanawiamy się czemu tak jest. Z tym myśleniem abstrakcyjnym to nie do końca chyba... no nie wiem, tak mi się wydaje - czasem mam wrażenie że kobiety mają więcej wyobraźni niż mężczyźni. Aczkolwiek stwierdzenie "po co czytać o czymś, co nie istnieje" po prostu mnie rozbraja... niestety zbyt często ja słyszę...

gorat - 26 Lutego 2006, 20:49

NURS napisał/a
nie mam bladego. Wśród prenumeratorów jest ok. 30% imion żeńskich.

Jan Maria?

I czy ktoś pamięta wyniki ankiet prowadzonych ongiś przez F? Chyba tam pytali o płeć... Byłby jakiś (kolejny) punkt wyjścia do dyskusji.

Anonymous - 26 Lutego 2006, 21:01

A tutaj ciekawy felieton Ziemkiewicza na poruszany w tym wątku temat. I co Wy na to?
Emilia - 26 Lutego 2006, 21:24

Miria napisał/a
A tutaj ciekawy felieton Ziemkiewicza na poruszany w tym wątku temat. I co Wy na to?


Dość zabawny. Lubię ten jego nieco zgryźliwy ton, i takie męskie marudzenie. Myślę jednak, że nie był do końca szczery i nie tylko pisze "Conana Pantoflarza", ale na wszelki wypadek zamówił dla siebie gustowne szpileczki rozmiar 46(?). Na wszelki wypadek... :wink:

NURS - 26 Lutego 2006, 21:32

Emilia napisał/a
NURS napisał/a
[ Natomiast co do gotowania, to jednak najlepsi kucharze to faceci.


Sami taką plotkę rozpuszczacie, aby usprawiedliwić te zjadane przez siebie ilości! :roll:


no, nie do konca. Najbardziej znane postacie w branzy, to sami faceci :-)

Emilia - 26 Lutego 2006, 21:34

NURS napisał/a
Emilia napisał/a
NURS napisał/a
[ Natomiast co do gotowania, to jednak najlepsi kucharze to faceci.


Sami taką plotkę rozpuszczacie, aby usprawiedliwić te zjadane przez siebie ilości! :roll:


no, nie do konca. Najbardziej znane postacie w branzy, to sami faceci :-)


Tacy duzi, że nie możemy się biedne przecisnąc do pierwszego szeregu... :wink:

NURS - 26 Lutego 2006, 21:49

chcialaś napisać tacy grubi :-) Faktem jest, że mam ciotkę w albi, która gotuje rewelacyjnie, pływała na statku wycieczkowym pracujac w kuchni, ale jak sama przyznaje nauczyła się wszystkiego od szefa, meżczyzny.
Emilia - 26 Lutego 2006, 22:03

Właśnie, właśnie :) Zawsze jest jakiś "szef mężczyzna", od którego trzeba :wink: się uczyć.
Godzilla - 26 Lutego 2006, 22:22

No, i miało być nie z tej ziemi a wyszło jak zawsze. Jak o babach, to zaraz zeszło na gary :mrgreen:
Kurczę, ja to chyba jakaś nietypowa jestem. Harlekinów nie czytam, nie cierpię sprzątać i prasować, z zakupów zamiast ciuchów przynoszę książki. No i jak ja mam napisać coś sensownego o kobiecych gustach czytelniczych? O własnych mogę tylko tyle, że nie lubię w książkach brutalności i z trudem toleruję scenki łóżkowe. Ciężko znaleźć cokolwiek nie przyprawione nimi, więc jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. A co lubią inne panie...
Pocieszam się, że jestem weselszym przypadkiem od mojej teściowej. Ona się zaczytywała w "Nocach i dniach" i twierdziła, że odnajduje w nich siebie. Tak tak, to zmarnowane życie, nieczułego męża, ciężki, ciężki los męczenniczy... To ja już wolę, bo ja wiem, sceny z życia tyrannozaurów :wink:

Lu - 26 Lutego 2006, 22:42

Aga napisał/a
... Zwłaszcza patrząc na mojego ojca, który mnie woła (będąc w kuchni, podczas gdy ja jestem w swoim pokoju), żebym mu zrobiła kawy. Rączek zabrakło? :evil: Ucięli?
Ale fakt faktem - z tym, że kobiety lepiej odnajdują się w pracach domowych muszę się zgodzić. Chociaż żadnemu facetowi korona by z głowy nie spadła, gdyby od czasu do czasu pozmywał naczynia albo odkurzył. Do tego naprawdę nie trzeba żadnej wielkiej wprawy... :wink:

No, skoro takie masz układy w domu to wcale nie dziwię sie że tak ostro zareagowałaś na posta dzejesa ;)
Co do kucharzy - też zastanawiam się dlaczego szefami kuchni zawsze są mężczyźni. Chociaż, akurat muszę przyznać że u mnie w rodzinie lepiej gotuje ojciec i on zajmuje się oprawą kulinarną wszystkich imprez (od niego też wszystkiego się nauczyłam - JA 8) Mistrz w kuchni 8) byle nie za często.... rutyna zabija inwencję twórczą.... :lol: )
Ale do ostatniej kropli krwi będę broniła swojego prawa do noszenia gorsetów i spódnic! I w życiu żadnego stanika nie spalę :twisted:

Anonymous - 26 Lutego 2006, 22:53

Cytat
Chociaż żadnemu facetowi korona by z głowy nie spadła, gdyby od czasu do czasu pozmywał naczynia albo odkurzył. Do tego naprawdę nie trzeba żadnej wielkiej wprawy...


Tylko któremu by się chciało? Ja myslę, że najczęstszy schemat jest taki: prosisz faceta, żeby np. pozmywał naczynia. Zmywa, a jakże, ale jak później oglądasz te naczynia, to, nie wiedziec czemu, zupełnie nie wyglądają na umyte. Mówisz mu o tym, on się obraża, w takim razie to on zmywał nie będzie, no i wiadomo, kto od tej chwili zmywa w domu. Jestem pewna, że jest to celowe, perfidnie zaplanowane działanie :?

Ale nie narzekam, w tej chwili w moim domu panuje podział obowiązków, niesprawiedliwy dla mnie (oczywiście!), ale nie moge się przełamać i zdać się na Jego umiejętności umycia wanny bądź nastawienia prania. Chyba same jestesmy sobie winne... :(

Lu napisał/a
Ale do ostatniej kropli krwi będę broniła swojego prawa do noszenia gorsetów i spódnic! I w życiu żadnego stanika nie spalę


Ja też! No, może gorsetów to niekoniecznie...

dzejes - 26 Lutego 2006, 23:56

Miria napisał/a
umiejętności umycia wanny


Oooo!
Pamiętam gdy mieszkałem w chatce, gdzie łazienka przypadała na 6 osób i rotacyjnie ją sprzątaliśmy. Były trzy pokoje po 2 osoby, więc co trzy tygodnie wypadało, że ja z kumplem mamy dyżur. Pozostałe 4 osoby były płci odmiennej.
Pamiętam wieczne "kłótnie" o mycie kabiny prysznicowej. Do tej pory nie do końca rozumiem sens tej czynności, skoro ciągle lało się tam różne szampony, płyny i inne fluidy i spłukiwało to wodą.
To skąd brud?

Lu - 27 Lutego 2006, 00:06

Ostatnio moja przyjaciółka wyjechała na prawie rok i w tym czasie wynajmowała swoje mieszkanie pewnemu koledze. Kolega mieszkał tam samotnie.
Po powrocie (byłam z nią przez pierwsze kilka trudnych dni) wysnułyśmy śmiałą tezę iż ten świat jest zorganizowany w sposób doskonały - mężczyźni powinni mieszkać z kobietami bo inaczej brudem zarosną....
Pary gejowskie sa wyjątkiem, ale u nich w domach jest duuuuużo czysciej niż u mnie....
Oni wszyscy to jakieś pedanty ;)

dzejes - 27 Lutego 2006, 00:11

Lu napisał/a

mężczyźni powinni mieszkać z kobietami bo inaczej brudem zarosną....


rozglądając się ukradkiem po mieszkaniu
Nieee... Skądże...

inquisitor - 27 Lutego 2006, 01:02

I tak wzniosły cel powyższej dyskusji szmatą został zabity
mawete - 27 Lutego 2006, 09:12

No to ja wracam do tematu :D
Moja żona zatrzymała się na Pilipiuku, ale moja szwagierkajest maniaczką Gwiezdnych Wojen. Oczywiście czyta także inną fantastykę ale na punkcie GW ma totalny odlot. I uwaga panowie! Cały czas jest do wzięcia - tylko wysocy faceci - ma 192 cm :twisted:

Czarny - 27 Lutego 2006, 09:42

Moja żona też czytuje fantastykę, choć ma jakiś wstręt do opowiadań. Podsuwam jej różne książki i czasem się skusi, ale gazety nie chce tknąć ani SFFiH ani NF. Podobno czytywała NF jak była jeszcze tylko F, ale wtedy jeszcze jej nie znałem, to nie potwierdzę (a kto by tam babie na słowo wierzył :twisted: ). Z mojej kolekcji łykła Diunę (komplet), przygody Kedrigerna - Morriseya, Fionavarski Gobelin i Tiganę Kaya, kilkanaście Pratchettów, kilkanaście Jordanów, sporo Eddingsa i wiele innych. Lubi też szlifować angielski na oryginałach - czasem coś przywożę z konwentów, co tam się trafi.
Alkioneus - 27 Lutego 2006, 09:50

Lu napisał/a
mężczyźni powinni mieszkać z kobietami bo inaczej brudem zarosną....


Muszę skomentować. Jako zażarty obrońca praw żyjących w bajzlu, spotykałem się z tą opinią nie raz. Problem leży w czymś innym. To całe "zasyfione" mieszkanie to w gruncie rzeczy pewnie było funkcjonalnie urządzone, z instynktownie rozłożonym sprzętem domowym. Ja już dawno powiedziałem, że ja sprzątać mogę, tylko moje oczy nie widzą brudu, więc trudno ode mnie wymagać sprzątania. A jak mi brat za kasę sprzątał, to w życiu bym nie pomyślał, że jest sens ścierania kurzu z szczytu dwumetrowej półki.

Facet żyjący sam raczej brudem nie zarośnie. On po prostu będzie mieszkał po najprostszej linii oporu w myśl starej dobrej zasady: "Dopóki kubek się biurka nie klei, dopóty jest błysk i elegancja."

A od fantastyki mam siostrę. Kresa dziołcha uwielbia.

Czarny - 27 Lutego 2006, 10:05

Kobiety mają taki dziwny zwyczaj robić wszystko na pokaz. Brud i bałagan sam z siebie im nie przeszakdza, ale niech by to nie daj Bóg zobaczyła koleżanka/sąsiadka - KATASTROFA :mrgreen:
Nie iwem jak można się upaćkać jakimiś chemikaliami na skórze i uważać, że to ładne. To dopiero brud a i wonieje czasem tak, że ...... A z drugiej strony czepiać się kurzu, który piętnaście minut po starciu z powrotem leży na swoim miejscu :D

Rodion - 27 Lutego 2006, 10:26

Kurcze,no nie wiem?!
U mnie jest zdecydowany prymat czynnika kobiecego ( znaczy jest ich o kilka więcej niż mnie :mrgreen: ). A do sprzątania to ja muszę batem pędzic, a czasami samemu się brać, bo sily wrzeszczec nie mam! :evil:
Na szczęście fantastyke czytaja wszystkie. :wink: :D

Haletha - 27 Lutego 2006, 11:23

Ja się zgadzam z Czarnym co do chemikaliów, a z Godzillą w ogóle ze wszystkim:) Nie wiem tylko co to ma do fantastyki i skąd kompetente dane dotyczące przewagi w tej dziedzinie płci niepięknej. Połowa wychodzących w ostatnich latach książek fantastycznych została napisana przez kobiety. W empiku (przynajmniej tym krakowskim) pod stosowną półką koczuje się koedukacyjnie. Ze znajomych, z którymi wiąże mnie hobby, nie edukacja, fantastykę czytają prawie wszyscy. Mnie zasadniczo zachęciła do tego koleżanka. Naprawdę nikt mi nigdy nie zasugerował, że wchodzę do męskiego getta. A co do Harlequinów... Fakt, kiedy przejeżdżam wzrokiem po kioskowej wystawie, widzę na nich wyłącznie kobiece nazwiska;) Literatura ta czytana jest jednak przez babki, które nie sięgają już po żadne inne pozycje, a ich znakomicie dobrani faceci niczego chyba nie czytają. Więc w tym wypadku romansofilia wychodzi na plus;)
Godzilla - 27 Lutego 2006, 14:19

Haletha napisał/a
Nie wiem tylko co to ma do fantastyki i skąd kompetente dane dotyczące przewagi w tej dziedzinie płci niepięknej. Połowa wychodzących w ostatnich latach książek fantastycznych została napisana przez kobiety. W empiku (przynajmniej tym krakowskim) pod stosowną półką koczuje się koedukacyjnie. Ze znajomych, z którymi wiąże mnie hobby, nie edukacja, fantastykę czytają prawie wszyscy. Mnie zasadniczo zachęciła do tego koleżanka.


Dane dotyczące przewagi mężczyzn są bardzo konkretne: odsetek kobiet na Forum (kliknij w statystyki, czarno na białym stoi), i to co pisał NURS, że wśród prenumeratorów ma ok. 30% imion damskich. To się musi w jakiś sposób przekładać na ilość kobiet, które fantastykę czytają. W szczególności: czytają z własnego wyboru, bo im to pasuje, bo znalazły tu coś dla siebie, bo z własnej woli gmerają w Empikach po półkach z fantastyką. Jeżeli w domu jest ktokolwiek czytający i gromadzący książki fantastyczne, to wszyscy domownicy się z tymi książkami zetkną, także mamy, żony czy siostry. Ale po jaką książkę same sięgną, gdy je wypuścić do księgarni?

No właśnie: nie wiem po jaką. Nie mam takich danych, choć może ktoś robił jakieś badania, gdzie by wyszło, ile i czego czytują panowie, a ile panie. To by było nawet ciekawe. Tak więc bez żadnych konkretnych podstaw, wyłącznie na podstawie przeczucia i widzimisię, sądzę że fantastyka rzeczywiście bardziej pociąga mężczyzn. W swoich początkach była adresowana do nich. Te podróże kosmiczne, dzielni kapitanowie, hordy obcych najeźdźców. Albo Conan JakMuTamByło. Verne, w którym się zaczytywałam, nie pisał dla dziewcząt. No i tak się utarło. Również teraz więcej jest mężczyzn wśród autorów. „Z obfitości serca mówią usta”. Trudno mężczyźnie celować w gusta kobiece. Raczej napisze po swojemu, jak facet, a że niejednej babie świetnie się to czyta, to tym lepiej.


Haletha napisał/a
Naprawdę nikt mi nigdy nie zasugerował, że wchodzę do męskiego getta. A co do Harlequinów... Fakt, kiedy przejeżdżam wzrokiem po kioskowej wystawie, widzę na nich wyłącznie kobiece nazwiska;) Literatura ta czytana jest jednak przez babki, które nie sięgają już po żadne inne pozycje, a ich znakomicie dobrani faceci niczego chyba nie czytają. Więc w tym wypadku romansofilia wychodzi na plus;)


Co do Harlekinów: dobrze że są, i to niekoniecznie prawda, że czytają je tylko osoby kompletnie niewyrobione. Mam ciocię, emerytowaną okulistkę z warszawskiego szpitala, naprawdę niegłupią osobę. I ona mi powiedziała, że potrafi sobie takie dziełko przeczytać po prostu po to, żeby się odstresować i zapomnieć na trochę o rzeczywistości. Szpital i zawodowe kwasy wśród personelu, uciążliwi pacjenci (bo się tacy zdarzają), w domu taka sobie atmosfera. No to chwyta człowiek za bajeczkę „za górami, za lasami, hen w dalekiej Ameryce”. Być może po lekturze iluś Harlekinów taka osoba poczuje niedosyt i weźmie się za coś ambitniejszego. Fajnie o tym pisał Ziemkiewicz we „Frajerach”.

Zastanawiałam się, czy nie warto jakoś propagować fantastyki wśród kobiet. Bo męskiego getta nikt tu nie tworzy, ale pokutuje wśród ludzi ten stereotyp: „Fantastyka? A, roboty, lasery i takie tam...” Z czego wynika, że (1) to jest niepoważne, (2) mężczyzna to może tak, ale kobieta nie ma tu czego szukać. Tylko co z tym zrobić? Podpuszczać pisma kolorowe, żeby dały czasem reklamę damskiej fantastyki? Namówić Empiki, żeby część takich książek umieszczały w dziale dla kobiet? Albo żeby wydzieliły ładną półeczkę i wystawiły to wszystko na niej razem? A jak się jakieś feministki oburzą, albo któraś z autorek obrazi, że ona nie chce być wsadzona między Harlekiny? I wyjedzie z tezą, że mężczyźni i kobiety niczym się nie różnią a takie wydzielanie jest spychaniem kobiety do kuchni? Sama nie wiem.

Co do takiej literatury „na zachętę” zaliczam:
- książki Białołęckiej (które zresztą chętnie czyta np. mój brat)
- „Podatek” Mileny Wójtowicz (i też uważam, że obie płcie się ubawią)
- „Wody błękitne jak niebo” i „Opowieści z Wilżyńskiej Doliny” Brzezińskiej
- z rzeczy dawno nie czytanych – „Czarnoksiężnik z Archipelagu” i „Mistrz zagadek z Hed” wraz z ciągami dalszymi;
i może coś mi jeszcze wpadnie w oko, jak pogmeram po półkach, ale teraz mi się nie chce. Czy ktoś ma jeszcze jakieś propozycje?

Aga - 27 Lutego 2006, 15:25

dzejes napisał/a
To skąd brud?

Czy ja mogę offtopicznie?
Brud jest, bo woda idealnie czysta też nie jest. Poza tym to się kurzy (zwłaszcza, jeżeli zostawia się kabinę otwartą). Wszystko osiada na ściankach kabiny i powstaje szary (najczęściej) osad. Więc brud jest.
Czarny napisał/a
A z drugiej strony czepiać się kurzu, który piętnaście minut po starciu z powrotem leży na swoim miejscu

A bo to zależy, czym się sprząta.
Fajnie by było, jakby jakiś dobry mod nam tę dyskusję o sprzątaniu wydzielił do osobnego tematu.

mawete - 27 Lutego 2006, 15:29

A ja napiszę o czymś innym:
Kocham kobiety, piwo i fantastykę - w tej kolejności 20 razy poproszę... Czego od życia chcieć więcej? :mrgreen:

Emilia - 27 Lutego 2006, 15:54

Godzilla napisał/a

Zastanawiałam się, czy nie warto jakoś propagować fantastyki wśród kobiet. Bo męskiego getta nikt tu nie tworzy, ale pokutuje wśród ludzi ten stereotyp: „Fantastyka? A, roboty, lasery i takie tam...” Z czego wynika, że (1) to jest niepoważne, (2) mężczyzna to może tak, ale kobieta nie ma tu czego szukać. Tylko co z tym zrobić? Podpuszczać pisma kolorowe, żeby dały czasem reklamę damskiej fantastyki? Namówić Empiki, żeby część takich książek umieszczały w dziale dla kobiet? Albo żeby wydzieliły ładną półeczkę i wystawiły to wszystko na niej razem? A jak się jakieś feministki oburzą, albo któraś z autorek obrazi, że ona nie chce być wsadzona między Harlekiny? I wyjedzie z tezą, że mężczyźni i kobiety niczym się nie różnią a takie wydzielanie jest spychaniem kobiety do kuchni? Sama nie wiem.


Uważam, że już u źródła popełniamy bład. Literatury tzw. głównego nurtu w zasadzie nikt nie dzieli na męską czy kobiecą. Owszem pisząca kobieta będzie miała inne spojrzenie na kreowany świat, postawi inne akcenty, nie podejmie być może pewnych tematów. Uważam jednak, że nasza bezsprzecznie głębsza wrażliwość tworzy - poprzez niejednoznaczność opisów, poprzez większą intuicyjność prowadzenia fabuły, refleksyjność postaci - pełniejszy opis kreowanego świata. Taki właśnie pełny obraz, szeroki klimat - oferuje zadowolenie z lektury i u kobiet i u mężczyzn, ponieważ i jedni i drudzy czytelnicy znajdują elementy niezależnie przemawiające do ich wyobraźni. Nie ważne jest wtedy, że ten odbiór może być dość rozbieżny, ważne, że daje satysfakcję i oferuje tez pole do dyskusji. A autor męzczyzna? Wcale nie jest gorszy. Czy tylko mężczyźni lubią szybką szorstką nieraz narrację, twarde, zdecydowane rozwiązania, dynamiczne zwroty akcji i nieoczekiwane, całkowicie zaskakujące zakończenia (doprowadzone niekiedy do perfekcji). Ja lubię. Fantastyka swój akcent kładzie wprawdzie na rozrywkę, ale zasadniczo (poza specyficznym sztafażem) podlega tym samym prawom i środkom wyrazu. Nie dzielmy więc literatury SF na męską czy kobiecą. Dzielmy ją na ambitną (mającą coś do powiedzenia) i czysto rozrywkową bajkę czytaną dla relaksu. A lekturę dobierajmy zależnie od potrzeby chwili i nastroju.

Haletha - 27 Lutego 2006, 16:02

Emilia napisał/a
Fantastyka swój akcent kładzie wprawdzie na rozrywkę, ale zasadniczo (poza specyficznym sztafażem) podlega tym samym prawom i środkom wyrazu. Nie dzielmy więc literatury SF na męską czy kobiecą. Dzielmy ją na ambitną (mającą coś do powiedzenia) i czysto rozrywkową bajkę czytaną dla relaksu. A lekturę dobierajmy zależnie od potrzeby chwili i nastroju.

I tutaj nie mam nic do dodania, ani nic do polemizowania.

Godzilla - 27 Lutego 2006, 22:38

Kiedy właśnie u źródła tych rozhoworek stanęło spostrzeżenie, że JEST jakaś różnica w odbiorze fantastyki między mężczyznami a kobietami, skoro w narodzie obu płci jest po połowie, a na forum jest inaczej. Jeżeli teraz zbędziemy rzecz twierdzeniem, że nie ma co dzielić literatury, po prostu zamkniemy oczy na problem. W literaturze są różne podziały – na główny nurt i literaturę rozrywkową, na poezję, epikę i dramat, w rozrywkowej – na romanse, kryminały, fantastykę i co tam kto sobie wynajdzie. I nie chodzi tu o to, jak my ją sobie dzielimy, a jak dzieli ją taki przeciętny gość (on czy ona), który wchodzi do księgarni i chce sobie coś wybrać. Na co przeznaczy pieniądze, czym się będzie kierować przy wyborze, na których półkach będzie szukać, a które od razu ominie.

Fantastyka jest bardzo różnorodną literaturą. Mamy tu Białołęcką i Ziemiańskiego, Pilipiuka i Dukaja – to tylko przykład kontrastów, na jakie natknęłam się sama. I czy będziemy przeprowadzać różnej maści podziały czy nie, po prostu wiem, że Białołęcką mogę podetknąć mamie pod nos, a Ziemiańskiego nie ma co próbować. Zapomnijmy teraz o naszym ciaśniutkim krążku forumowiczów. Ot, zadanie reklamowo-marketingowe (patrzcie, nigdy się tego nie uczyłam na kursach...): (1) jak podejść dziewczynę w Empiku, która szwenda się między stoiskami i rozgląda za lekturą, aby kupiła TĘ PIERWSZĄ książkę fantastyczną, i (2) jaka to ma być książka, żeby osoba ta przeczytawszy ją pomyślała: ja chcę jeszcze! Bo jak inaczej wyrównamy statystykę? :-) ))

Ech, marzycielka jestem.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group