To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - Pisać każdy może, jeden lepiej... ale czemu???

Piotrek Rogoża - 15 Lutego 2006, 14:20

Odnośnie laptopów do pisania: sprawne ustrojstwo, na którym swobodnie można Tworzyć, da się nabyć za sumę niższą, niż 100 zł. Ważne jest to, żeby działał chociaż Windows 3.1 - notatnik taki sam, jak wszystkie późniejsze. Moja machina ma bodajże 6 mb ram, procesor klasy 486 (30 mhz) i jakiś śladowy dysk twardy - w zupełności wystarcza. A jaką ma wygodna klawiaturę... teraz takich nie robią :) .
Anko - 15 Lutego 2006, 15:20

Piotrek Rogoża napisał/a
A jaką ma wygodna klawiaturę... teraz takich nie robią
Święta prawda, ile ja się naszukałam klawiatury do nowego kompa, a i tak nie znalazłam w pełni zadowalającej. A starej nie mogłam przypiąć, bo miała inną wtyczkę (bodajże COM zamiast PS2, jak myszki).
Ale widzicie, jak się siedzi na nudnym wykładzie i udaje, że się notuje, a zamiast tego tekścik się skrobie... Chociaż, XXI coraz dojrzalszy, i na salach wykładowych laptopy zaczynają być coraz częstsze... Innymi słowy - szmelc może być stary, ale baterie musi mieć porządne, nie? 8)

Aha, co do kreślenia, wypracowałam sobie system odnośników, przypisów i strzałek, który jakoś zastępuje mi łatwość komputerowego "przesuwania" kwestii. A moich brudnopisów to by chyba nikt nie rozczytał, poza mną. Ale jak można nie umieć samemu własnego pisma odczytać? :o

A żeby było jeszcze o pisarstwie od strony literackiej, a nie stricte technicznej:
Gustaw G.Garuga napisał/a
opowiadanko, które mam teraz na warsztacie, powstaje bez planu
Ja zazwyczaj robię plan, ale bardzo pobieżny, bo czymże jest te kilka punktów dla dwudziestostronicowego tekstu. Co prawda Romek napisał:
Romek P. napisał/a
Widzisz, tajemnicą jest... plan. Dosyć dokładny.
ale to chyba bardzo indywidualna kwestia.
Gustaw G.Garuga - 15 Lutego 2006, 15:36

Plan to dobra rzecz. Pisac bez planu to trochę tak, jak malowac obraz z okiem dwa centymetry od płótna. A przecież warto co pewien czas odchylić się do tyłu i ogarnąć wzrokiem całość. Plan jest potrzebny jak odchylenie się do tyłu, jak spojrzenie z dystansu. Fakt, że dokładny czy pobieżny, to już indywidualna sprawa. Ale bez niczego, to jedziemy w ciemność. NB, od wczoraj już z planem opowiadanko idzie mi jak burza :D
Pako - 15 Lutego 2006, 16:50

Plan koniecznie musi być. Jak zacząłem pisać z planem to jakoś opowiadań poszła dramatycznie... do góry :) I to plan bardzo dokładny, wszystko po kolei co ma się wydarzyc, jak, gdzie, kiedy. Ktoś powei - to zabija przyjemność pisania. A ja na to: gadanie. Też tak myślałem, miałem podejście "artystyczne". I dyupa. Przyjemność jeszcze większa jak jest plan, bo nie biedzę sie z wszystkim, tylko piszę.. oddaję się literkom :)

Laptopa też bym chciał kkupić takiego starego.. paręset zeta to jednak problem nie lada :) Może jak gdzieś coś kiedyś jakoś opublikuję, co będę wiedział, że nie kupię go, żeby stał ;)

Pisanie w zeszycie - bardzo wygodnie się tak pisze, i jakoś tak spokojniej. Że bazgrzę, to ciężko czasem się rozczytać, ale z mojego pisma bez problemu daję radę... po dokładnym przyjrzeniu się ;) Poprawiam też przy przepisywaniu.. ale tylko całe fragmenty. Jak mi się cały fragment nie podoba - zmieniam. Jakieś pojedyńcze błędy umykają mojej uwadze wtedy.

Piotrek Rogoża - 15 Lutego 2006, 22:40

Pako napisał/a
Laptopa też bym chciał kkupić takiego starego.. paręset zeta to jednak problem nie lada Może jak gdzieś coś kiedyś jakoś opublikuję, co będę wiedział, że nie kupię go, żeby stał


Piotrek Rogoża napisał/a
sprawne ustrojstwo, na którym swobodnie można Tworzyć, da się nabyć za sumę niższą, niż 100 zł.


100. Słownie: sto. Dzisiaj zaglądałem na allegro - nawet około 65. Bo to są naprawdę przestarzałe komputery, ale jeszcze raz podkreślę - idealne jako maszyny do pisania. Paru piw nie wypijesz, a komfort pracy wzrasta :) .

Pako - 16 Lutego 2006, 16:52

Hehe.. może poszukam i na pwoażnie się zastanowię :) Tylko ze mną to jest tak: hobby dużo, a z pisania na razie nic nie przyszło i pewności nei ma, że kiedykolwiek przyjdzie. Fakt, pisać będę jeszcze długo, ale na poważnie za kompa tylko do pisania zabiorę się chyba dopiero wtedy, jak będę wiedział, że pisać umiem. Tylko czasopisma nie odpowiadają :P
Przejrzę allegro jeszcze dziś, zobaczę, co z portfela wykrzesam i jakie te kompy są :) Najwyżej do ciebie się po linka zgłoszę :)

Gustaw G.Garuga - 16 Lutego 2006, 17:06

14 lutego o 17:06 napisałem w niniejszym watku:
Cytat
To rzekłszy zamykam przeglądarkę, odłączam Internet i siadam do pisania!!!!!

Jest 16 lutego, godzina 17:00 a opowiadanie ukończone :shock: Ktoś w tym wątku coś musiał powiedzieć, zdradzić jakiś tajnik, że tak mnie zmotywował. A może po prostu dojrzewam jako autor? :D

Pako - 16 Lutego 2006, 17:17

Nie... czasami jak opko fajnie idzie, to się wstawać od kompa nie chce... palce same po klawiszach skaczą i terść wychodzi z siebie :) tak bywa :) Nie żebym straszył, ale następne będzie ci szło ciężej ;) Ja tak mam przynajmniej :)
Gustaw G.Garuga - 16 Lutego 2006, 17:27

A akurat to opowiadanie szło mi jak krew z nosa :wink: Ale po przejrzeniu stwierdzam wstępnie, że chyba niczego sobie :D Od lat nie miałem "ciągu pisarskiego" - ostatni chyba w 2004, kiedy jeszcze z braku możliwości technicznych i czasu musiałem pisać w godzinach 22:00 - 4:00. Pamiętam, tak po północy coś w głowie przeskakiwało i od bębnienia w klawiaturę palce bolały :) Pisanie sprawia mi teraz mniej takiej radośnie twórczej satysfakcji. Największe zadowolenie odczuwam na widok schludnego, ukończonego tekstu, wtedy szybko zapominam, jak się nad nim napociłem :)
Pako - 16 Lutego 2006, 17:34

To jest właśnie w pisaniu najpiękniejsze. Jak się napisze slowo "koniec" i postawi ostatnią kropkę. na chcwilę ogarnia mnie wtedy euforia kreatora - stowrzyłem coś sam, to moje jest. A jak jeszcze ktoś potem pochwali, to już w ogóle fajnie jest.
Ale potem na mnie przychodzi fala zimnej wody - tekst niie jest tak dobry, żeby nie mógł byc lepszy, wiele trzeba zmienić. No i poprawiam. Ale zazwyczaj mało poprawiam, ja nie umiem poprawiać :)

Gustaw G.Garuga - 16 Lutego 2006, 19:39

To masz kłopot, chłopie :? Nie kreuję się na starego wygę, daleko mi do tego, ale twierdzę, że poprawki to klucz do stworzenia dobrego tekstu. Jak to ujął niegdyś stary wyga F.W. Kres (cytat z pamięci): "Po napisaniu utwór trzeba przeczytać i znaleźć wszystkie błędy a potem poprawić je. Wtedy utwór już jest całkiem dobry."
Este - 16 Lutego 2006, 21:48

Gustaw G.Garuga napisał/a
(cytat z pamięci): Po napisaniu utwór trzeba przeczytać i znaleźć wszystkie błędy a potem poprawić je. Wtedy utwór już jest całkiem dobry.

Da się przeczytać i poprawić natychmiast po napisaniu? Z mich doświadczeń wynikałoby, że nie bardzo, że tekst musi "poleżakować".

Aga - 16 Lutego 2006, 22:35

Powiem z własnego doświadczenia. Może i nikłe, ale zawsze jakieś. Ja nie umiem. Tekst musi u mnie odleżeć co najmniej dwa dni, żebym mogła sprawdzić interpunkcję, a na jakieś błędy logiczne to musi odleżakować co najmniej dwa tygodnie. Wtedy mogę spojrzeć na niego świeżym okiem i powykreślać te kretynizmy, które wcześniej napisałam.
Gustaw G.Garuga - 17 Lutego 2006, 08:29

Este napisał/a
Gustaw G.Garuga napisał/a
(cytat z pamięci): Po napisaniu utwór trzeba przeczytać i znaleźć wszystkie błędy a potem poprawić je. Wtedy utwór już jest całkiem dobry.

Da się przeczytać i poprawić natychmiast po napisaniu? Z mich doświadczeń wynikałoby, że nie bardzo, że tekst musi poleżakować.

"Po" niekoniecznie znaczy "natychmiast po". Cytat był z pamięci, możliwe, że Kres ujął to klarowniej. Tak czy siak, jego uwaga była pół żartem, pół serio (i raczej "wieksze pół" było żartem). "Leżakowanie" oczywiście musi być.

Pako - 17 Lutego 2006, 16:46

No. Wiem, zę z tym mam problem. Teraz, kiedy już tak po obserwacji styl nie jest u mnie aż tak tragiczny, jak kiedyś, fabuła też nie jest bezsensowna tak, jak kiedyś, to chyba za poprawki się wezmę, znaczy pouczę się je robić. A najlepiej to i tak, jak ktoś przeczyta i błędy wytknie.
elam - 17 Lutego 2006, 18:37

eh; wy to sie macie dobrze, bo macie czas, zeby pisac. ja ostatnio cos naskrobalam... w grudniu chyba. :cry:
a lezakowac tekst powinien, jak dobre wino. u mnie nawet i kilka miesiecy. w sumie, im dluzej, tym lepiej. po paru miesiacach, jak sie juz go zupelnie zapomnialo, czyta sie jak zupelnie obcy, i mozna obiektywnie na niego spojrzec. ale kto ma czas na takie zabawy..

gorat - 17 Lutego 2006, 23:05

elam napisał/a
czyta sie jak zupelnie obcy, i mozna obiektywnie na niego spojrzec.

Na pewno jak obcy? Po coś czterech latach mogę spokojnie opisać, o co w opowiadaniu chodziło, jak powstawał itd. Choć fakt - widzę, źe się jedynie do kosza nadaje.
I pisać od tego czasu coś nie mogę... :?: :?

Pako - 18 Lutego 2006, 12:30

Nie. Po jakimś czasie zapomina się o rozwiązaniach, jakie były w opku użyte, przynajmniej ja tak mam. Człowiek po miesiącu-dwóch czyta i sam nie do końca wie, jak bohater z czegoś wybrnie, chociaż wie, że wybrnie. Zapominam, co pisałem ;)
A do korekty to się świetnie nadaje. Tylko jak człowieka ogarnie euforia twórcza, to najchętniej całemu światu by pokazał, co napisał i czekać nie chce. I tu jest pies pogrzebany.

gorat - 18 Lutego 2006, 16:42

To widocznie się różnimy, bo treść wyśmienicie pamiętam :P
I pewnie dlatego mnie wstrzymuje, bo mam przed oczami gniota... :roll:

Pako - 18 Lutego 2006, 17:35

Chyba każdy, kto pisał, napisał gniota. Zeby tyklo jednego! Mi się zdarzyło strzelić co najmniej trzy :) O opkach średnio-kiepskich nie wspominam.
A co jest dziwne? Ludziom się gnioty podobają. Znaczy - niektórym. Część osób mnie za gnioty wielbi wręcz (o w mordę... ale mi wyszło ;) ) a część po przeczytaniu stwierdzila, że jestem sadystą, żę dałem im to do przeczytania. I bądź tu człowieku mądry :)

Este - 19 Lutego 2006, 16:49

Pako napisał/a
Ludziom się gnioty podobają. Znaczy - niektórym.

I sporo ich lezy na półkach. To znaczy: tych gniotów, bo ludzi na półkach nie widziałem :mrgreen:

Pako - 19 Lutego 2006, 17:01

To cieszyć się, czy płakać?
Bo gniota napisac łatwo. Starczy pojechać po schematach, zrobić coś bohaterskiego, trochę dramatyzmu i już ludzie lubią. Młodzi ludzie, ale ludzie.
Ale płakać można, bo duszę ciągnie do lektury innej, ciekawszej, odmiennej, głębszej. Ja w zgłębianiu dobry nie jestem (Romek wie :mrgreen: ) ale czasem człowiek tak przysiądzie i pomyśli i wtedy dopiero jest radocha, jak dojdzie do czegoś o książce.

Przemyślawszy: ludzie, nie piszemy gniotów! (alem patetycznie pojechał :P )

Gustaw G.Garuga - 19 Lutego 2006, 20:12

Pako napisał/a
Bo gniota napisac łatwo. Starczy pojechać po schematach, zrobić coś bohaterskiego, trochę dramatyzmu i już ludzie lubią. Młodzi ludzie, ale ludzie.

Może zdradź mi więcej szczegółów receptury na poczytnego gniota, to machnę kilka takich płytkich bestsellerów, zarobię kupę kasy i będę miał czas na pisanie głębszych rzeczy :twisted:

Nie tak łatwo napisać głupkowaty bestseller dla mas, więc nie podbijajmy sobie bębenka . :)

NURS - 19 Lutego 2006, 23:57

Dzieci (że tak trącę NUMPem), o czym wy mówicie?
Pisanie to nie jest łatwa rzecz. Tekst jest tym samym co obraz i pieśń. Trzeba to czuc, żeby cokolwiek z tego wyszło. trzeba malowac językiem, komponować. Wtedy stworzycie coś pięknego. Wszystkie szczegóły techniczne, jak zakończenia, plany akcji itp zostaną zepchnięte na plan dalszy, kiedy język szwankuje.
widziałem juz setki opek, w ktorych pomysły były fajne, zakończenia rewelacyjne, ale wykonanie przypominało bazgroły dzieci w przedszkolu a nie dzieła Leonarda.
spróbujcie popatrzec na tekst, jak na obraz. jedno machniecie pędzlem moze zaklócic całość. Wszystko musi miec proporcje. w tekście słowo jest pociagnięciem pędzla (jesli nawiażemy do tej analogii). Najlepsza koncepcje zepsujecie nieumiejetnie mieszajac farbę.
Fabuła, zakończenie, to grunt takiego obrazu, ale jego wyglad to suma pociagnieć pędzla, suma zdań, slów.
I powiem Wam jedno, tego nauczyc sie nie da, tak jak gry na instrumencie. albo czujesz rytm, albo wychodzi ci kakofonia. nauczcie sie czuc język, jego rytm. czytanie na glos tekstów to znakomite ćwiczenie. I dobór słów, to jest wazne. Trzeba miec bogate słownictwo i znać znaczenia wytazów, ktore sie uzywa. Na tym wysypuje się wiekszość piszacych. Zdania takie brzmia sztucznie...
Gustaw ma rację, pisanie poprawne, chocby pulpy, tez wymaga talentu.

joe_cool - 20 Lutego 2006, 11:33

w tym momencie dorzucę swoje trzy grosze - tekst musi być logiczny i trzymać się kupy. zdania muszą być ze sobą jakoś powiązane, tak samo akapity. na przykład (pogrubienia od komentatora):
NURS napisał/a
(...) I powiem Wam jedno, tego nauczyc sie nie da, tak jak gry na instrumencie. albo czujesz rytm, albo wychodzi ci kakofonia. nauczcie sie czuc język, jego rytm. czytanie na glos tekstów to znakomite ćwiczenie. (...)

w tym przypadku czytelnik jest lekko zbity z tropu - jak to? nauczyć się nie da, ale mam się nauczyć?
mam nadzieję, że ojciec redaktor nie ma mi za złe przytoczenia jego tekstu jako przykładu... :twisted:

Henryk Tur - 20 Lutego 2006, 12:00

Pako napisał/a
Bo gniota napisac łatwo. Starczy pojechać po schematach, zrobić coś bohaterskiego, trochę dramatyzmu i już ludzie lubią


E, nie przesadzaj. Chociaż Pilipiukowi się udało.

Romek P. - 20 Lutego 2006, 12:07

Hansag napisał/a
Pako napisał/a
Bo gniota napisac łatwo. Starczy pojechać po schematach, zrobić coś bohaterskiego, trochę dramatyzmu i już ludzie lubią


E, nie przesadzaj. Chociaż Pilipiukowi się udało.


Nie doceniacie Pilipiuka :) gdyby to było takie proste, to takich autorów by było na rynku stu. A ilu jest?

Henryk Tur - 20 Lutego 2006, 12:22

Wiesz, jak dla mnie AP to takie fantastyczne disco-polo. On pisze jakby gotowce. Żadnego wdzieku. To oczywiście tylko moja opinia. Pamiętam z jednego tekstu takie coś :
Szedł ulicą. Zanosiło się na deszcz. Przyspieszył kroku.

To takie strzelanie jak z karabinu gotowymi zdaniami.
Kuzynki były fajne, bo inne od tego całego Jakuba W.

Romek P. - 20 Lutego 2006, 12:31

Hansag napisał/a
Wiesz, jak dla mnie AP to takie fantastyczne disco-polo. On pisze jakby gotowce. Żadnego wdzieku. To oczywiście tylko moja opinia. Pamiętam z jednego tekstu takie coś :
Szedł ulicą. Zanosiło się na deszcz. Przyspieszył kroku.

To takie strzelanie jak z karabinu gotowymi zdaniami.
Kuzynki były fajne, bo inne od tego całego Jakuba W.


To, jakie my mamy gusta i guściki, to całkiem inna rzecz.

Ale krytykowanie go jest łatwiejsze niż udowodnienie, że można pisać lepiej od niego. To trochę tak, jakbym stanął przy półce z Eco i wymruczał: "Cienki z ciebie bolek, Umberto. Popatrz, co napisałem" - i wyciągnął zabazgrolony zeszyt z tekstem, w którym ja dostrzegam geniusz, ale wydawcy odrzucają :P Nie naraziłbym się na śmieszność?

W swojej kategorii, literatury popularnej, Pilipiuk jest dobry. Bo to rozstrzegają nie krytycy, tylko czytelnicy masowo kupując jego książki :D

Henryk Tur - 20 Lutego 2006, 12:39

Romek P. napisał/a
Hansag napisał/a
Wiesz, jak dla mnie AP to takie fantastyczne disco-polo. On pisze jakby gotowce. Żadnego wdzieku. To oczywiście tylko moja opinia. Pamiętam z jednego tekstu takie coś :
Szedł ulicą. Zanosiło się na deszcz. Przyspieszył kroku.

To takie strzelanie jak z karabinu gotowymi zdaniami.
Kuzynki były fajne, bo inne od tego całego Jakuba W.


To, jakie my mamy gusta i guściki, to całkiem inna rzecz.

Ale krytykowanie go jest łatwiejsze niż udowodnienie, że można pisać lepiej od niego. To trochę tak, jakbym stanął przy półce z Eco i wymruczał: Cienki z ciebie bolek, Umberto. Popatrz, co napisałem - i wyciągnął zabazgrolony zeszyt z tekstem, w którym ja dostrzegam geniusz, ale wydawcy odrzucają :P Nie naraziłbym się na śmieszność?

W swojej kategorii, literatury popularnej, Pilipiuk jest dobry. Bo to rozstrzegają nie krytycy, tylko czytelnicy masowo kupując jego książki :D


I bardzo dobrze. A jak słusznie zauważyleś - kwestia gustu.
Ja po prostu nie widzę w tym co AP pisze duszy ani ducha. To jest rzemieślnik, nie artysta i tworzy po prostu materiał, który potem sprzedaje. W tekstach innych zaś widzę i czuję jakąs ich cząstkę i to sprawia, że wolę innych autorów.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group