Blogowanie na ekranie - Kącik masochisty...
Blue Adept - 22 Listopada 2012, 06:35
dzejes napisał/a | Z twarzy nawet podobny. |
Tylko ładniejszy...
Fajnie dzień mi się zaczał, choć na zewnątrz mroki... Widzę postęp - ponad pięć godzin snu. Jestem więc taaaki rześki.
Dziś chcę ponownie przytargać zegarki do zegarmistrza. Regularnie co dwa lata tak robię, nomen omen, jak w zegarku... Naprawdę, chyba nie ma już dobrych mistrzów w tym fachu.
baranek - 22 Listopada 2012, 10:21
Cytat | Fajnie dzień mi się zaczał, choć na zewnątrz mroki... |
A ktoś kiedyś powiedział, że Warszawa to nie Ankh-Morpork.
Przemawiają do mnie Twoje posty
Zgaga - 22 Listopada 2012, 17:31
Blue Adept napisał/a | Dziś chcę ponownie przytargać zegarki do zegarmistrza. Regularnie co dwa lata tak robię, nomen omen, jak w zegarku... Naprawdę, chyba nie ma już dobrych mistrzów w tym fachu. |
Wygląda na to, że z dobrymi zegarmistrzami tak jak z dobrymi lekarzami: jak takiego znajdziesz to się go "trzymasz".
Blue Adept - 23 Listopada 2012, 08:47
Zgaga napisał/a | Wygląda na to, że z dobrymi zegarmistrzami tak jak z dobrymi lekarzami: jak takiego znajdziesz to się go trzymasz. |
Niestety, jeszcze takiego nie znalazłem, co potwierdza mój zegarek, który widział dwukrotnie więcej zegarmistrzów, niż ja liczę dekad. Najdłużej działał, gdy naprawił go ojciec mojej dziewczyny, ale obecnie możliwość ta jest dla mnie zamknięta...
Generalnie: Czuję paradoksalne niewyspanie. Miłego dnia ludziska.
corpse bride - 23 Listopada 2012, 09:25
Hm, a czy to w takim razie nie wina zegarka? No bo żeby się aż tak często psuć?
Kruk Siwy - 23 Listopada 2012, 09:29
Gospodarz musi wreszcie zrozumieć, że wbijanie gwożdzi zegarkiem choć możliwe nie jest wskazane.
Z paradoxalnym pozdrowieniem kreśli się
KS
fealoce - 23 Listopada 2012, 09:31
Ej no, ja od 6 lat mam najprostszy zegarek za 40 PLN i tylko paski co jakiś czas zmieniam...pamiętam jak przyszłam kiedyś właśnie po pasek i podsłuchałam niechcący rozmowę zegarmistrza z panią, która przyniosła do naprawy zegarek, bo zepsuł się po 40 latach używania. No 40 lat to ja rozumiem, ale 2?
Zgaga - 23 Listopada 2012, 10:18
Blue Adept napisał/a | Generalnie: Czuję paradoksalne niewyspanie. Miłego dnia ludziska. |
O to widzę paradoksalnie sympatycznie było. I dłuuuugo.
Ja niestety przedparadoksalnie padłam ze zmęczenia.
Blue Adept - 23 Listopada 2012, 14:40
corpse bride napisał/a | Hm, a czy to w takim razie nie wina zegarka? No bo żeby się aż tak często psuć? |
Niestety, to głównie wina właściciela... Będąc jeszcze młodym blondynem zrzuciłem zegarek ze stolika i od tej pory non stop coś się psuje, a żadnemu zegarmistrzowi nie udało się go uleczyć na dłużej. Wietrzę w tym galaktyczny spisek zegarmistrzów...
Kruk Siwy napisał/a | Gospodarz musi wreszcie zrozumieć, że wbijanie gwożdzi zegarkiem choć możliwe nie jest wskazane. |
Dobrze też go użyć jako tłuczka do ziemniaków - nie ma to jak szwajcarska jakość... Również pozdrawiam. M.
fealoce napisał/a | Ej no, ja od 6 lat mam najprostszy zegarek za 40 PLN i tylko paski co jakiś czas zmieniam...pamiętam jak przyszłam kiedyś właśnie po pasek i podsłuchałam niechcący rozmowę zegarmistrza z panią, która przyniosła do naprawy zegarek, bo zepsuł się po 40 latach używania. No 40 lat to ja rozumiem, ale 2? |
Ten zegarek jest prezentem i ma wartość sentymentalną. W dobie komórek nie jest już potrzebny do mierzenia czasu, ale jako ozdoba i pamiątka. Jednak noszenie zepsutego zegarka, to nawet dla mnie za dużo... Ostatecznie zaniosłem zegarek do serwisu Tissota przy placu Konstytucji. Zegarmistrzowski Obermajster niedwuznacznie zasugerował, że zegarek zasługiwał na zdecydowanie lepszą opiekę, po czym kazał poczekać do poniedziałku na ostateczną diagnozę. Już się boję tego, ile to będzie kosztowało.
Zgaga napisał/a | O to widzę paradoksalnie sympatycznie było. I dłuuuugo.
Ja niestety przedparadoksalnie padłam ze zmęczenia. |
Zawsze jest następny czwartek... W końcu koniec świata odwołano? Prawda?
Generalnie: Dodatkowa przyjemność dnia - zepsuty pilot do parkingu... Oczywiście w administracji nie mają żadnego zastępczego. Czas naprawy - ok. tygodnia.
Lynx - 24 Listopada 2012, 13:19
Blue Adept napisał/a | pilot do parkingu |
Wooow a oblatywacz też? Normalnie zazdraszczam
Kruk Siwy - 24 Listopada 2012, 13:48
Ale ten pilot jest zepsuty. Czyli pewnie śfińtuch, birbant i ladaco. Myślę, że niezły z niego przelatywacz.
Blue Adept - 24 Listopada 2012, 15:44
Z tego pilota to prawdziwy drań na diodach...
Lynx - 24 Listopada 2012, 21:59
Blue Adept, na SKOFIE będziesz?
Blue Adept - 24 Listopada 2012, 22:11
Być zamierzam...
Blue Adept - 25 Listopada 2012, 00:23
Arghhh. Udało mi się popełnić czyn masochistyczny, tj. stworzyć kolejnego kotka na płotku. Jednak nadal nie mogę zasnąć, a jutro teoretycznie mam zamiar być trochę zajęty. Już od ładnych kilku dni śpię ledwie po kilka godzin na dobę. Niestety, zaczynam dostrzegać korelację pomiędzy moją obecnością na forum (zwłaszcza wieczorną), a długością snu. W każdym razie postaram się nieco ograniczyć moją aktywność na forum. No, a teraz idę spać. Zzzzz...
Lynx - 25 Listopada 2012, 19:34
O "kotku na płotku" już się wypowiedziałam w stosownym temacie. Nie wrzucaj chłopie "gorących" tekstów- daj im ostygnąć i się ułożyć. Jak dasz je do przeczytania na forum chwilkę później to świat się nie zawali.
Blue Adept - 26 Listopada 2012, 08:25
Lynx - tak zrobię.
Wczoraj odwiedziłem mojego starego kumpla. Wizyty u niego zawsze bardzo mnie przygnębiają. Kiedyś był bystrym i wysportowanym facetem. Razem byliśmy w liceum i na studiach, a przez pewien czas nawet mieszkał u mnie, gdy miał problem z wynajmem. Teraz bardzo powoli dochodzi do siebie po wypadku samochodowym, do którego doszło podczas wakacyjnego wyjazdu nad morze. Niedługo po tym, jak po ciężkich bojach skończył aplikację. Podczas wypadku on prowadził - wyjechał z podporządkowanej wprost pod ciężarówkę. Przeżył - choć przez kilka miesięcy był w śpiączce - ale jego dziewczyna nie. Teraz - po prawie dwóch latach rehabilitacji - z trudem udaje się mu samodzielnie poruszać. Zasadniczo jego pamięć długotrwała wróciła do czasów studenckich. Ma też problem z zapamiętaniem tego, co się do niego mówi. Smutno jest rozmawiać z nim o czasach studenckich, jakby dziesięć kolejnych lat całkowicie zniknęło. Życie potrafi być okrutne...
P.s. Nastrój mi się zwarzył, a do tego muszę zająć się innymi sprawami, więc w najbliższym czasie nieco rzadziej będę pojawiał się na forum. Może uda mi się też wyspać. Pozdrawiam.
Blue Adept - 27 Listopada 2012, 23:16
Uff, dziś przeżyłem "wizytację" rodzicieli... Zaskakujące, że nawet niczego nie skrytykowali. To trochę podejrzane...
corpse bride - 28 Listopada 2012, 01:19
Od pewnego czasu to ja krytykuję rodziców, a nie odwrotnie - nie ma się co dziwić. Widocznie dorastasz
Blue Adept - 28 Listopada 2012, 01:26
A może to oni wreszcie dorośli... Bezsennie pozdrawiam.
corpse bride - 28 Listopada 2012, 01:30
To tak półżartem. A serio to relacja się zmienia. To dobrze, że nie krytykują cię na twoim terenie. Dość kulturalnie
Fidel-F2 - 28 Listopada 2012, 08:56
Człowiek ma dwa naprawdę poważne problemy w życiu. Jeden to ojciec a drugi to matka.
Blue Adept - 28 Listopada 2012, 09:02
corpse bride napisał/a | To dobrze, że nie krytykują cię na twoim terenie. Dość kulturalnie |
Taaak. Dość kulturalnie jest przejść z trybu tresury na tryb normalnej rozmowy...
Fidel-F2 napisał/a | Człowiek ma dwa naprawdę poważne problemy w życiu. Jeden to ojciec a drugi to matka. |
I dwa nieco mniejsze - rodzeństwo...
Fidel-F2 - 28 Listopada 2012, 09:05
w porównaniu do rodziców rodzeństwo to jak mżawka przy tornadzie
Blue Adept - 28 Listopada 2012, 09:13
Chyba raczej jak katar przy gruźlicy... Ale jak już napisałem, jest postęp.
Fidel-F2 - 28 Listopada 2012, 09:17
Niestety poprawa musi być w Tobie nie w nich.
Blue Adept - 28 Listopada 2012, 09:27
Smutna prawda. Tyle w temacie.
Blue Adept - 28 Listopada 2012, 19:03
Po wizycie u zegarmistrza jestem uboższy o kilka złociszy, za to bogatszy o świadomość - pogłębioną przez zegarmistrza - jak słabo do tej pory dbałem o swój zegarek...
Iscariote - 28 Listopada 2012, 19:06
Blue Adept, dbanie o zegarek pewnie oznacza regularne odwiedzanie miłego pana zegarmistrza i pozostawiania u niego za każdym razem kilku złociszy?
Blue Adept - 28 Listopada 2012, 19:18
Iscariote - Wielkie dzięki, starałem się tak o tym nie myśleć... Bo jeśli to prawda, to lepiej żebym od razu odłożył zegarek do szuflady.
|
|
|