Mechaniczna pomarańcza [film] - Bond, czy nie Bond? 007 powraca
Kruk Siwy - 22 Października 2012, 23:33
Nic nie pojechałem. Nie mówiłem przecież że Bondy były robione za małe pieniądze, a tylko że miały swój styl odróżniający je od innych sensacji, Obecne pseudobondy są identyczne z innymi obecnie powstającymi produkcjami.
Witchma - 23 Października 2012, 07:33
Kruk Siwy napisał/a | Obecne pseudobondy są identyczne z innymi obecnie powstającymi produkcjami. |
A może to inne obecnie powstające pseudoprodukcje to podróby bondów...?
Ale to generalnie dyskusja o wyższości Dnia Matki nad Dniem Dziecka, czy jakoś tak. Nie dalej jak 3 lata temu nabyliśmy z Tomkiem kolekcję wszystkich bondów i, co najważniejsze, wszystkie po kolei bardzo skrupulatnie obejrzeliśmy (choć przy "Śmierć nadejdzie jutro" musiałam się lekko znieczulić, bo do końca bym nie dotrwała). I stwierdzam, że w najnowszych bondach jest jakieś 150% bonda, szczególnie w porównaniu z tymi żałosnymi bajeczkami z Piercem, a że filmy nie wyglądają jak te kręcone w latach 60, no cóż... trudno mieć do twórców pretensje, że przenieśli bonda do XXI wieku. Kto wie, może tym samym uratowali serię, bo jak coś się nie rozwija, to umiera.
A co do szumu medialnego wokół Skyfalla - tylko raz ma się 50 lat, myślę, że słusznie chcą to uczcić
Kruk Siwy - 23 Października 2012, 07:43
A Witchma dalej udaje że nie rozumie. Jeśli bohatera siedemnastu mgnień wiosny nazwiesz Klossem to i tak filmy nie będą o przygodach Klossa tylko tego smutnego pana co to uwielbiał myśleć. I zrobił to dwa razy.
Nie wartościuję bo filmy z Craigiem mogą się podobać (choć mnie akurat nie) ino twierdzę, że bondy to nie są. A filmy z Piercem bardzo lubię. No i nie ma czego czcić. Bond zeszedł już jakiś czas temu.
Matrim - 23 Października 2012, 07:51
Kruk Siwy napisał/a | ino twierdzę, że bondy to nie są. |
Ino dowodów brak
Witchma - 23 Października 2012, 07:54
Kruku, no jak mam rozumieć, skoro nic nie wyjaśniłeś? Twierdzisz tylko uparcie, że "to nie są bondy", ale żadnego argumentu nie przytoczyłeś. Więc proszę Cię wyjaśnij, czemu nie. Bo filmy z Piercem (według mnie oczywiście) tak bardzo chciały być bondami, że zrobiła się z nich parodia i groteska, a twórcy zdaje się zapomnieli, że to, co kupowali widzowie w roku 1960, może się nie sprawdzić trzydzieści lat później.
Ps. Przypomniało mi się, kiedy pewna znajoma dama obejrzała "Casino Royale" (to nowe, nie to z 1967, które też widziałam ) i stwierdziła, że film bardzo dobry, tylko ta scena torturowania na końcu to fuj i w ogóle. Tylko że ta scena, jeśli mnie pamięć nie myli, jest żywcem wzięta z książki, myślę, że twórcy filmów już do bardziej korzennych korzeni nie mogli sięgnąć.
Matrim - 23 Października 2012, 08:10
Witchma napisał/a | tylko ta scena torturowania na końcu to fuj i w ogóle. |
I nie było to też nic wyjątkowego, bo przynajmniej raz wcześniej złoczyńca zagrażał kulkom Dżemsa I to w równie bolesny sposób.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 08:41
Kruku, jak dla mnie Bond musi być twardym suki.synem z klasą. No i Bond Craiga taki jest w przeciwieństwie do nieogarniętych ciepłych kluch poprzedników.
Kruk Siwy - 23 Października 2012, 08:50
Witchma, nic nie wyjaśniłem? Przypowieści ezopowe też nie trafiają do zacnej creigomaniaczki? (Tak, tak przyznaj szczerze, że nie o Bonda tu chodzi...) Znaczy mam walić kawę na ławę. No dobra. Stare Bondy były zrobione z przymrużeniem oka, mniejszym lub większym. Zależy od reżysera i kreującego rolę główną. Ochrona scenariuszowa działała na maksa a i tak często bohater wydobywał się z opresji "nadludzkim wysiłkiem". Taka umowa, żart a nawet jak słusznie zauważyłaś miejscami parodia. No kto uwierzy w "Buźkę"? A jaki był wzruszający na stacji kosmicznej... Reasumując: Bondy to pewna bardzo specyficzna konwencja i na dodatek powtarzalność całych sekwencji filmowych. To może się podobać (i podobało się przecież) ale nie musi. Produkcje z udziałem Craiga to sieriozne sensacje o t takie jak Tożsamość Bourna ani lepsze ani gorsze, jedne z wielu plus ukradziony tytuł i mitologia stworzona przez prawie 50 lat.
Czy teraz mnie zrozumiałaś?
Mnie się nowe produkcje sygnowane >Bond< nie podobają jeszcze z innych względów już nie jako podróbki Bonda a jako sensacje. Ale to już moje starcze skrzywienie. Po pierwsze aktora nie lubię, po drugie montaż jest nowoczesny, tak nowoczesny że nie widać kto kogo i w co trzaska. A to mnie drźaźnij, choć rozumiem że innym się możę podobać. Dixi.
Edit. Fidelu o to chodzi że ten facio nie ma klasy... ot łobuz spod Wileniaka.
fealoce - 23 Października 2012, 08:55
Kruku, pełna zgoda- lepiej bym tego nie ujęła
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 09:05
Kruku mylisz klasę z kluchowatością. I nie powiesz, że wcześniejsze Bondy miały klasę, nawiązując do Twojego postrzegania to była klasa z przymrużeniem oka, taka z teatrzyku dla dzieci, fasadowa i sztampowa. Zwyczajne, nieudolne udawanie. Craigowy Bond nie udaje, on zwyczajnie ma klasę.
Kruk Siwy - 23 Października 2012, 09:07
Dla ciebie Fidelu, dla ciebie. Dla mnie to łobuz tudzież maupa z brzytwą, ale przecież maupa też może się podobać. Nawet geniuszom.
Naprawdę geniusz powinien rozumieć różnicę między konwencją a nieudolnością.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 09:10
chyba, że to konwencja nieudolności, wtedy rozpozna oba
Kruk Siwy - 23 Października 2012, 09:11
Pieprzenie, solenie tudzież papryczenie drogi F.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 09:12
Ty zacząłeś
Kruk Siwy - 23 Października 2012, 09:15
I ja kończę.
Gustaw G.Garuga - 23 Października 2012, 09:28
ilcattivo13 napisał/a | aktorzy nie dostawali milionowych gaż |
Zdaje się, że Connery to był pierwszy aktor w dziejach, który za rolę dostał milion dolarów. Rolę Bonda oczywiście.
Koło Casino Royale zrobiono szum, że to nowy styl Bonda, bardziej realistyczny itd. Tymczasem tamten film miał jeszcze wiele z Bondów pirsbrosnanowskich. Dopiero Quantum of Solace to był Bond zupełnie nowy - i IMO IMO IMO zgoła niebondowski. Nawalanka z tak potwornie szybkim montażem, że z pieczołowicie dobranych "lokacji", które były zawsze jednym ze smaczków klasycznych Bondów, nie ostało się w produkcie finalnym prawie nic, na czym można by zawiesić oko (najbardziej szkoda tego włoskiego miasteczka z wyścigami konnymi). Trzymam kciuki, żeby Skyfall wrócił do korzeni.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 09:30
Witchma napisał/a | myślę, że twórcy filmów już do bardziej korzennych korzeni nie mogli sięgnąć. |
Gustaw G.Garuga napisał/a | Trzymam kciuki, żeby Skyfall wrócił do korzeni. |
Ziuta - 23 Października 2012, 09:40
Z tych dyskusji wynika tylko jedno - im bardziej ktoś nie lubi oryginalnej serii, tym bardziej lubi filmy z Craigiem.
Pisałem to ja, który cieszyłem się z pierwszych zapowiedzi Casino Royale. Myślałem, że będzie to powrót to wczesnego Connery'ego, odrzucenie autoparodii w rodzaju późnych Moore'a i Brosnana, wreszcie odrobienie lekcji z filmów sensacyjnych powstałych po 2000. Co z tego, skoro z Bonda wyszedł kawał prostaka...
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 09:52
jeśli człek nie robi z siebie idioty to musi być prostakiem?
Ziuta - 23 Października 2012, 10:18
Chyba trochę demonizujesz stare Bondy, Fidelu. Dr No, Pozdrowienia z Rosji, Operacja Piorun, Goldfinger to bardzo dobre sensacje. Nawet pierwszy Moore, (Żyj i pozwól umrzeć) jest w porządku. Seria podupadła w okolicach Moonrakera, kiedy i Moore zrobił się za stary, a i fabuły zrobiły się głupie. Krokiem w dobrą stronę były filmy z Daltonem. Niestety nie wyszło. MGM po raz któryś kolejny zbankrutowało, zrobili tylko dwa filmy z zapowiadanych czterech (chyba). Zresztą sam Dalton był wyborem awaryjnym, producenci chcieli Brosnana, który jednak był wtedy związany kontraktem z telewizją. Wreszcie przyszła epoka Brosnana. Najsmutniejsza, bo dobrze dobranemu aktorowi kazano grać w przeciętnych filmach. A niewidzialny samochód i Koreańczyk po terapii genowej bolą mnie do dziś.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 10:33
Chyba przesadnie deprecjonujesz nowe Bondy, Ziuto . Ta analiza nic mi nie mówi. Mówi do mnie doświadczenie własne. Przypadkowo oglądałem ze +/- sześć Bondów. Zawsze kaszana. Zawsze słaba sensacja. Zawsze gupek w roli głównej. Nawet nie zahaczyłbym o te Craigowskie gdyby nie to, że ludzie mówili, że nowy Bond wypina się na ten dziecinny teatrzyk. I udało się, pierwszy raz Bond jest z krwi i kości, z osobowością a nie gumową mientką lalą z pustą przestrzenią między uszami.
dzejes - 23 Października 2012, 10:43
Poszedłem do opery, a tam gruba, stara baba śpiewa, że jest laską, a farbowany siwulec udaje młodego amanta. Do tego umierają pół godziny.
Konwencja była taka, a nie inna, a ty fidelu po raz enty w ciągu ostatniego tygodnia udowadniasz, że nie jesteś w stanie wyjść poza swoje "lubię/nie lubię".
Powiedziałem to ja, który nie lubi i Bondów i opery.
Ziuta - 23 Października 2012, 10:44
Trochę deprecjonuję, fakt. To po prostu mogły by być dużo lepsze filmy. Nie wiem, nawet czy się wybijają bez uwzględniania kontekstu serii. Ot, poprawny postbourne'owski sensacyjniak z dużym budżetem. Do obejrzenia.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 10:52
W mojej opinii CR jest całkiem niezły a QoS bardzo dobrym filmem sensacyjnym. Owszem mogły by być lepsze. W zasadzie prawie zawsze, prawie wszystko dało by się zrobić lepiej. Ale domyślam się, że próbujesz powiedzieć, że mogłyby być lepsze gdyby mocniej nawiązały do dawnej stylistyki. Wtedy zdecydowanie byłyby gorsze.
nureczka - 23 Października 2012, 11:03
Że pozwolę sobie nawiązać do maila dzejesa: gdyby zamiast grubej baby była super laska, zamiast siwego tłuściocha - przystojniak, a do tego gdyby zamiast śpiewać mówili w zrozumiały sposób, dla większości spektakl byłby ciekawszy i lepszy. Tylko to nie byłaby opera.
Podobnie, być może ufajdany Craig z mordą wiejskiego pijaczka jest lepszy i ciekawszy, ale to nie jest Bond.
Inna analogia, jeśli mam ochotę na chleb z cukre, a dostanę tort czekoladowy, to nie znaczy, że tort jest gorszy. Po prostu to nie jest chleb z cukrem. Prosząc o chleb z cukrem, chce dostać chleb z cukrem. Jakbym miała ochotę na tort, to bym kupiła tort.
Podobnie kupując bilet na Bonda, chciałabym dostać Bonda, a nie Tożsamość Bourne'a.
Fidel, nie udawaj, że nie rozumiesz.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 11:48
nureczka napisał/a | gdyby zamiast grubej baby była super laska, zamiast siwego tłuściocha - przystojniak, a do tego gdyby zamiast śpiewać mówili w zrozumiały sposób |
http://www.youtube.com/wa...aCYPb5Ao#t=160s
http://www.youtube.com/wa...ZIsEVIcH1A#t=9s
nureczka napisał/a | Podobnie, być może ufajdany Craig z mordą wiejskiego pijaczka jest lepszy i ciekawszy, ale to nie jest Bond. | Bład w rozumowaniu. To jest Bond z ufajdaną mordą.
nureczka napisał/a | Inna analogia, jeśli mam ochotę na chleb z cukre, a dostanę tort czekoladowy, to nie znaczy, że tort jest gorszy. Po prostu to nie jest chleb z cukrem. Prosząc o chleb z cukrem, chce dostać chleb z cukrem. Jakbym miała ochotę na tort, to bym kupiła tort | No tak ale my rozmawiamy o Chlebie z cukrem który zastąpił wypiek z mąki zamiatanej z podłogi piekarni, posypany skruszoną tabletką słodzika.
nureczka napisał/a | Jakbym miała ochotę na tort, to bym kupiła tort. | Nikt zamiast Bonda nie każe Ci oglądać Lost in Translation.
nureczka, nie udawaj, że nie rozumiesz
nureczka - 23 Października 2012, 12:09
Obawiam się, że dalsza dyskusja nie ma sensu.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 12:15
Być może. Na razie dowiedliśmy, że analogie to trudna specjalność i bywają obosieczne. Jeśli znajdziesz jakieś argumenty na poparcie własnej tezy, możemy kontynuować.
nureczka - 23 Października 2012, 12:23
Fidelu, albowiem bo ja Ci piszę, że nowy Bond niewiele ma wspólnego ze starym, a Ty mi na to, że stary był kiepski. Ja Ci na to, że może nowy jest lepszy, ale niewiele ma wspólnego ze starym. To Ty mi na to, że stary był kiepski, a nowy jest dobry. Kolejna iteracja nie ma ma sensu.
Fidel-F2 - 23 Października 2012, 12:52
nureczka, i teraz dochodzimy do wspólnych wniosków. Owszem, nowy Bond mocno różni się od poprzednich. Jest dobry. Ktoś umiejętnie wykorzystał konwencję.
|
|
|