To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Tłumacze i przekłady

nureczka - 2 Kwietnia 2012, 18:30

Alatar, zawód tłumacza jest zasadniczo zawodem otwartym. Poza tłumaczeniami przysięgłymi. Tłumaczyć, podobnie jak śpiewać, każdy może. Aczkolwiek nie każdy powinien.
khamenei - 3 Kwietnia 2012, 09:55

Pytanie było inne.
nureczka - 3 Kwietnia 2012, 16:48

Pytanie było "są absolwentami?"
Odpowiedź: jedni są, inni nie.

Np. tłumacz wszechczasów Lech Jęczmyk jest z wyksztacenia rusycystą nie anglistą i co z tego?

Witchma - 3 Kwietnia 2012, 16:58

Właśnie. Ja jestem po filologii angielskiej, a nawet po specjalizacji przekład literacki i co z tego?
Agi - 3 Kwietnia 2012, 17:28

Witchma napisał/a
Ja jestem po filologii angielskiej, a nawet po specjalizacji przekład literacki i co z tego?

Witchma, przecież przekładasz. I to całkiem udatnie.

nureczka - 3 Kwietnia 2012, 18:16

Witchma, nie neguję zalet ukończenia filologii.
Pytanie było bardzo ogólne. Np. do przekładów tekstu techniczego wolegę dobrego fachowca z danej dziedziny o przyzwoitej znajomości języka, niż filologa.
Przy przekładach literackich rzecz ma się zupełnie inaczej: jedni mają wykształcenie w tym kierunku, inni nie. W obu grupach sa dobrzy i źli tłumacze, bo przekład literacki to sztuka i jako taki wymaga nie tylko wiedzy, ale i talentu. Wiedzę można nabyć, z talentem gorzej.
Filologia uczy wielu spraw technicznych. Ktoś, kto zna dobrze technike tłumaczenia wyniesiona z, bo ja wiem, hungarystki, po nauczeniu się hiszpańskiego też da radę (jest jeszcze, oczywiście, trzecia strona, czyli znajomość kultury kraju Autora oryginału, ale czy filologia taką znajomość daje to... sądze, że wątpię).

Witchma - 3 Kwietnia 2012, 18:41

Oj, dziewczyny, ja tylko a propos wpisu nureczki o Lechu Jęczmyku, bo mnie by dziesięć filologii i milion kursów nie pozwoliło tak tłumaczyć.

nureczka napisał/a
nie neguję zalet ukończenia filologii.


Według mnie filologia nie ma nic do przekładów. A przynajmniej ja się na niej dowiedziałam, że nie wystarczy doskonale znać język, żeby coś przetłumaczyć (do tego trzeba znać jeszcze drugi, a wierzcie mi - jeszcze mi wstyd na myśl, co po polsku wypisywały niektóre osoby z mojej grupy).

nureczka - 3 Kwietnia 2012, 21:34

Witchma napisał/a
że nie wystarczy doskonale znać język, żeby coś przetłumaczyć

Oj, to, to :)
Witchma napisał/a
Według mnie filologia nie ma nic do przekładów.

O tym piszę, z tym że w kontekście pytania, od którego się wszystko zaczęło.

Kasado - 4 Kwietnia 2012, 23:39

o kurcze jaki ciekawy temat. Nie sądziłem, że rejestrując się tutaj spotkam tłumaczy :D

No cóż nie znam się na tłumaczeniach, ale zawsze jak czytam książkę zagranicznego autora, to sprawdzam nazwisko tłumacza. Wszak uważam, że tłumacz jest nie jako drugim autorem dzieła. Nazwisko Piotr Cholewa jest mi znane i cenione.

Mówi się, ze tłumacz powinien przede wszystkim znać bardzo dobrze język ojczysty. Porównywałem kiedyś zdania z wersji oryginalnej z polskim tłumaczeniem i na tyle na ile znam język angielski, tłumaczenie wydało mi się bardziej bogate niż oryginalny fragment. Ale oczywiście to były tylko pojedyncze zdania, pewnie wyjątki.

Jednak słyszałem, ze są autorzy, których bardzo dobrze się czyta w oryginale ze względu na prosty język. Nawet są polecani dla uczących się języka angielskiego. Jeden z takich autorów to podobno John Grisham. :)

Wichma, a kogo dzieła tłumaczyłaś jeśli można wiedzieć

hrabek - 5 Kwietnia 2012, 07:57

KASADO napisał/a
Jeden z takich autorów to podobno John Grisham. :)

Grisham rzeczywiście pisze prostym językiem, a przy tym bardzo melodyjnym i płynnym. Czyta się go łatwo i przyjemnie.
Ale i na Pratchetcie można się angielskiego pouczyć, bo też pisze prostym językiem, a dodatkową satysfakcją za każdym razem jest zrozumienie żartu autora.

Kruk Siwy - 5 Kwietnia 2012, 08:48

KASADO, a tak bez złośliwości to rejestrując się na forum literackim kogo się spodziewałeś?
charande - 5 Kwietnia 2012, 10:30

Jeśli ktoś chce ćwiczyć język, bardzo dobrą autorką do czytania w oryginale jest J. K. Rowling :)
hrabek - 5 Kwietnia 2012, 10:38

Tylko w przypadku Rowling problemem są nazwy, które są w większości neologizmami, zawsze coś znaczą, ale tych słów się w słowniku nie znajdzie, a najczęściej mają bardzo duże znaczenie dla opisu postaci. To może być wyzwanie dla młodego stażem czytacza po angielsku.
gorbash - 5 Kwietnia 2012, 10:50

Mnie King bardzo dobrze wchodził w oryginale.
Ziuta - 5 Kwietnia 2012, 11:02

hrabek, czytałem Zakon feniksa po angielsku. Neologizmy nie przeszkadzały. Rowling ma bardzo ładną angielszczyznę, nie prostacką i nie przesadnie skomplikowaną. Dopasowaną do wieku odbiorcy. Warto próbować czytać Pottera w oryginale.
Dość spora kolekcja (legalnych) anglojęzycznych ebooków, którą posiadam, aż prosi się, żebym kupił kindla.

hrabek - 5 Kwietnia 2012, 11:05

Ziuta, a wcześniej ile czytałeś książek po angielsku? Bo wiesz, z językiem to jak z pytaniami w Milionerach - jak znasz odpowiedź, to jest łatwe, a jak nie znasz to trudne :)
Dlatego, jak płynnie operujesz językiem i czytasz z łatwością, to rzeczywiście neologizmy nie będą stanowiły problemu. Ale mówimy o początkujących czytaczach, którzy zamierzają sięgnąć po pierwszą książkę po angielsku i na niej szlifować język.
Ja np. zaczynałem od przygód Sherlocka Holmesa i jeśli udało mi się zrozumieć rozwiązanie zagadki na końcu, to uznawałem opowiadanie za zaliczone. Jak nie, czytałem jeszcze raz.

Ziuta - 5 Kwietnia 2012, 11:15

Zero, nie licząc czytanek w podręczniku do gimnazjum.
hrabek - 5 Kwietnia 2012, 11:37

Ale wcześniejsze części czytałeś po polsku? To także ma znaczenie. Ale spoko, zwróciłem tylko uwagę, może rzeczywiście demonizowałem.

Zapomniałem zapytać poprzednio: co mają audiobooki (nawet anglojęzyczne) do Kindle'a?

Ziuta - 5 Kwietnia 2012, 12:49

To, że chciałem napisać "ebooków", ale mi się pochrzaniło :)
Trochę Pottera zdemonizowałeś. To naprawdę jedna z lepszych książek na początek. Są jeszcze przeróbki, czyli rozmaite klasyczne powieści przepisane na plain English, specjalnie dla uczących się, ale nie wiem, czy warto czytać 100 stronicowe streszczenie Nędzników :D

Matrim - 5 Kwietnia 2012, 12:56

Właściwie każda powieść "dla młodzieży" się nada. Czy to będzie Potter, czy Hobbit, czy Wind in the Willows", nie ma znaczenia. Poziom językowy jest podobny, czyli prosty.
gorbash - 5 Kwietnia 2012, 13:07

No Hobbit to raczej taki prosty nie jest moim zdaniem.
Kasado - 5 Kwietnia 2012, 14:47

Kruk Siwy napisał/a
KASADO, a tak bez złośliwości to rejestrując się na forum literackim kogo się spodziewałeś?


Przede wszystkim miłośników literatury fantastycznej. A że tłumacze też ją lubią to tylko na plus 8)

Kruk Siwy - 5 Kwietnia 2012, 15:21

Tu są miłośnicy. A zawody: pisarze, tłumacze, brukarze, żałobnicy, donosiciele (przepraszam, listonosze), opierdalacze oraz wesołkowie. Jak w życiu panie K. Jak w życiu.
Zapomniałem o: rysownikach oraz Tych Którzy Wiedzą Wszystko Najlepiej.

Fidel-F2 - 5 Kwietnia 2012, 15:22

hmmm... i Fidel
hrabek - 5 Kwietnia 2012, 15:27

Byłem pewien, że Kruk wymienił cię już, Fidelu. Ostatnia kategoria, tuż przed kropką.
merula - 5 Kwietnia 2012, 15:27

a Ty się Fidel nie łapiesz do kategorii Tych Co Wiedzą Najlepiej? ;P:


edyta: hrabek żółwik :twisted:

hrabek - 5 Kwietnia 2012, 15:29

Podwodny :!: :!:
Fidel-F2 - 5 Kwietnia 2012, 17:09

to tylko jeden z aspektów
Kai - 5 Kwietnia 2012, 19:34

Angielskiego uczyłam się na "Nowej Nadziei" w tłumaczeniu PWC i wydaniu ŚKF. To był początek.
Nadal literaturę uważam za malutki i hobbystyczny, czule dopieszczany kawałeczek mojej pracy. Specjalizuję się w maszynach wirujących i transformatorach.

Kruku Siwy, zapomniałeś o beszczelnych babiszonach :D

Kasado - 5 Kwietnia 2012, 21:25

Kai to taka norma, że tłumacze GW to umysły techniczne? Andrzej Syrzycki z tego co kojarzę też zajmuje się podobnymi tematami: automatyka, mechatronika. :)


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group