To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Campus Martius

nimfa bagienna - 22 Listopada 2011, 16:07

Fidel-F2 napisał/a
Kolega podzielił się mocno przeżytą historią we własnym blogu. Ma chyba prawo, nesepa?

W porównaniu z eksplozjami samozachwytu z innych słit blogusiów to i tak lajcik.
8)

shenra - 22 Listopada 2011, 16:11

nimfa bagienna, jak zwykle czujna :mrgreen:
nimfa bagienna - 22 Listopada 2011, 16:43

Shenra jak zwykle spostrzegawcza. :mrgreen:
shenra - 22 Listopada 2011, 17:01

nimfa bagienna, no to się pomiziałyśmy :mrgreen:
nimfa bagienna - 22 Listopada 2011, 17:03

Jak zwykle. :mrgreen:
Mars - 22 Listopada 2011, 19:10

Zgaga To jest tylko historia która mi się przydarzyła i wydała ciekawa więc warta opisania. Czy coś Cię w niej uraziło albo zniesmaczyło?
Zgaga - 23 Listopada 2011, 09:11

E tam, zaraz uraziło czy zniesmaczyło...
Raczej takie "a to co"?

dzejes - 24 Listopada 2011, 00:36

Ponieważ zaczęliście bredzić pozwoliłem sobie przeczytać losowy akapit z dzieła, by przywołać was do porządku:

Cytat

Po chwili kiedy rozgorzały rozmowy na setki innych tematów a w barze zrobiło się tłoczno, zapomnieliśmy o historii z barmanką. Przynajmniej reszta grupy, bo ja ciągle o niej myślałem włączając się z rzadka w interakcje ze znajomymi. Chciałem z nią jeszcze porozmawiać.


Bohater chce jeszcze porozmawiać z historią.

EDIT: Miałem wizję. Bohater stoi na Mont Blanc i rozmawia z Historią:
- Pokaż mi się! Pokaż!
- Oto i ja! - głębokim basem oznajmiło Oko Historii.
- Boże... - wystękał struchlały ze strachu Bohater. - Ty masz włosy!

hijo - 24 Listopada 2011, 09:14

dzejes, chyba za dużo od ludzi wymagasz :wink:
Ellaine - 24 Listopada 2011, 10:24

Nie rozumiem, czemu się czepiacie Marsa. Też przecież mam fabularyzowany blog... a jakoś nikt się nie łasił na analizę językową.
dzejes - 24 Listopada 2011, 11:02

Ellaine napisał/a
Nie rozumiem, czemu się czepiacie Marsa. Też przecież mam fabularyzowany blog... a jakoś nikt się nie łasił na analizę językową.


No topsze, ciebie też się poczepiam w najbliższym wolnym terminie.

Mars - 24 Listopada 2011, 19:27

A to akurat dobrze :D Jednym z głównych powodów dla których wybrałem taką formę jest właśnie doskonalenie warsztatu, a bez feedbacku byłoby trudniej.
Nina Wum - 24 Listopada 2011, 19:52

Kolego Mars, nadawajcie dalej.
Młodość mi się przypomniała, moje glany durne, chmurne i sznurowane kablem.
Tudzież pamiętniczek, w którym mając lat czternaście pisałam: "Dziś na mnie spojrzał i poczułam dreszcz", czy jakoś tak. :lol:

shenra - 24 Listopada 2011, 20:45

Nina Wum napisał/a
moje glany durne
Nina opanuj się, nie bluźnij :!: :twisted: :mrgreen:

Nina Wum napisał/a
Dziś na mnie spojrzał i poczułam dreszcz
A na imię mu było Wiatr i piździł jak niewiadomo co bez składu i ładu we wszystkich kierunkach. :mrgreen:
Mars - 24 Listopada 2011, 20:51

Nina Wum Świetnie ;) To był na swój sposób kolejny główny powód.

Kolejny tekst. Troszkje w innej formie i na inny temat.

(Nie)rzeczywistość
Czy gry to światy rzeczywiste czy nie? Odpowiedź wydaje się prosta, jednak wcale taka nie jest.




Zanim zajmiemy się konkretnie grami chciałbym abyś spojrzał/a na pierwszy lepszy przedmiot w Twoim otoczeniu. To co wybrałaś/łeś jest w tej chwili nieistotne. Istotne jest pytanie: jaką to ma barwę? A teraz pomyśl... Czym jest barwa? Na szkolnych lekcjach fizyki dowiedzieliśmy się, że kolory które widzimy to w "rzeczywistości" fale elektromagnetyczne a same barwy to tylko interpretacja tych fal której dokonują nasze zmysły, a w dalszej kolejności mózg.

Teraz chciałbym abyś dotknął/ęła wybranego przez siebie przedmiotu. Czujesz jego fakturę? Jego ciepło (w fizyce nie ma czegoś takiego jak zimno)? A gdyby tak zostać pozbawionym jednego z tych zmysłów? Weźmy przykład Jacka którego poraził prąd, a przez to posiada ograniczone zdolności manualne i nie wyczuwa charakterystycznych cech powierzchni. Czy to znaczy, że wszystkie rzeczy których dotyka są idealnie gładkie? Tak. W jego rzeczywistości takie właśnie są.

Nasze otoczenie budowane jest przez mózg na podstawie raportu zmysłów z mapowania rzeczywistości. Dodatkowo całość jest deformowana przez sam mózg i procesy w nim zachodzące. To znaczy, że nawet jeśli sprzętowo jesteśmy sprawni to i tak ludzkie oprogramowanie sprawia, że dla każdego np. talerz wygląda inaczej, a dowodem na to może być chociażby to, że w tym momencie każdy z czytelników wyobraził sobie naczynie inne od pozostałych. Jedni przytoczyli w myślach talerze okrągłe i w zielone paski a inni kwadratowe i falowane.

Jak myślisz gdzie jest tekst który teraz czytasz? Czy znajduje się na serwerze? Monitorze? A może lata w powietrzu? Czym są znaki które teraz widzisz? Czy jedna litera sama w sobie ma jakieś znaczenie? Czy wyraz, całe zdanie, a w końcu książka coś znaczy? Ktoś może wydrukować ten tekst i dać małpie lub wyrzucić przez okno i nie będzie to miało żadnego znaczenia. Potrzebny jest więc "czytnik". Coś co jest w stanie poznać tkankę rzeczywistości tak samo jak nasza stacja dysków odczytuje informacje zapisane na płytach. Takim czytnikiem jak łatwo się domyślić jesteśmy właśnie my.

"Czytanie" działa również w drugą stronę. To otaczający nas świat sprawia, że istniejemy poprzez nasze interakcje z nim. Osobowość jest fenomenem transcendentnym, bo nie znajduje się w obwodach neuronalnych, ale ujawnia kiedy patrzymy np. na uśmiechniętą dziewczynę. Poznajemy jej dusze słuchając głosu i tego o czym opowiada, podążamy wzrokiem za poruszającymi się dłońmi, dostrzegamy napięcia mięśni i wyjątkową ekspresyjność wyrazu. Psyche artysty zostaje zapisane w muzyce którą tworzy. Pisarz w swoich tekstach opisuje własne uczucia. Wszystko czego dokonał człowiek jest zapisem jego duszy, która po śmierci nie idzie do żadnego nieba, lecz pozostaje wdrukowana w pamięci świata. W taki sposób ludzie są nieśmiertelni, a nie poprzez życie wieczne w niebie.

Wspominałem już wcześniej o tym, że obraz rzeczywistości zostaje zdeformowany przez mechanizmy naszego kłębka neuronów. Tak samo jest z pamięcią o innych. Rodzice zapamiętali Dorotę jako grzeczną córkę i wzorową uczennicę, ale jej trzech zadowolonych kolegów po ostatniej imprezie może mieć zupełnie inne zdanie. Autor książki zapisał swoje przesłanie, ale czytelnicy (każdy z osobna) rozumieją to troszkę inaczej. Wszystko sprowadza się do tego, że dusze podczas swej transcendentnej wędrówki rozrywają się, dzielą, deformują, asymilują. I każda z wersji duszy Doroty jest... prawdziwa.




Czym jest myśl? Myśl to skomplikowany konstrukt zbudowany z kształtów, zapachów, dźwięków. Każde słowo budzi w nas masę skojarzeń i obrazów, a wszyscy z nas mają własny ich zestaw. A skąd się w nas biorą te wszystkie kształty?


Jako nowo narodzony człowiek nie jesteśmy zdolni do myślenia w taki sposób w jaki myślisz w tej chwili. Nie mamy odpowiednich zasobów pamięciowych, a nasz mózg nie dysponuje odpowiednio wyspecjalizowanym oprogramowaniem które pozwoliłoby na tak skomplikowane operacje. Działamy jeszcze jako oskryptowany mechanizm bez wyraźnej świadomości. Owe skrypty to emocje zapisane na dysku układu limbicznego który już w chwili narodzin jest niemal całkowicie wykształcony i gotowy do działania. Ale uwaga! Emocje to nie to samo co uczucia. Archicortex to również mózg zwierząt u których tak samo jak u człowieka cały mechanizm polega na reakcji na bodziec. Emocją/skryptem jest więc poczucie głodu, strach przed drapieżnikiem czy proces zapamiętywania oraz motywacji. Osobowość w pełni tego słowa znaczeniu, dusza generowana jest dopiero w neocorteksie. Strukturze nadbudowanej na korze starej w drodze ewolucji.
W pierwszej części felietonu każdy wyobraził sobie inny talerz bo właśnie z takim talerzem najczęściej się spotyka lub dany kształt bardzo kogoś zaintrygował. To otoczenie kształtuje w dużym stopniu nasze osobowości. Otoczenie którego tak na dobrą sprawę nie jesteśmy w stanie poznać, bo nie można poznać ani zweryfikować rzeczywistości nie mogąc wykroczyć myślami poza nią! Konstrukty myślowe powstają z zapamiętanych pakietów danych które wysyłają nam nasze zmysły, a te w dodatku są upośledzone! Oko wyspecjalizowane jest w odbieraniu światła jednak działając na nie chemicznie lub mechanicznie również można wywołać doznania świetlne. Najprostszy sposób to zamknąć oko i naciskać palcem w jeden z jego kącików. Proszę bardzo! Zobaczcie co dzieje się po drugiej stronie! Ograniczenia naszego organizmu widać też dzięki złudzeniom optycznym których można znaleźć mnóstwo w internecie.

Same mechanizmy obronne osobowości o których wspominałem już w części pierwszej naginają rzeczywistość niesamowicie silnie do tego stopnia, że Robert który ma niewładną ręką wcale nie jest tego świadomy. Mózg tak bardzo zakrzywia realium, że kiedy podajemy Robertowi koszyk z owocami jego prawa półkula generuje obraz unoszącej się ręki.
Zastanówmy się teraz nad definicją rzeczywistości i rzeczywistości wirtualnej. Do tej pory większość z czytelników zapewne rozgraniczała te dwa pojęcia w ten sposób, że rzeczywistość to wszystko to czego możemy dotknąć, poczuć. To wszystko to gdzie mamy świadomość, że świadomie żyjemy w prawdziwym materialnym świecie. Wirtualium jest natomiast światem generowanym sztucznie i okłamującym nas. Czy po przeczytaniu tego felietonu brzmi to odpowiednio? Nie ma czegoś takiego jak granica rzeczywistości w sensie rozgraniczenia wirtualium i realium. Jest tylko i wyłącznie wirtualność rzeczywista a to dlatego, że wszystko z czym mamy do czynienia jest wirtualne, bo pochodzi z mapowania świata przez nasze zmysły, a jest rzeczywiste bo...
Wszystko dzieje się w naszej głowie. Gra i wydarzenia w niej przedstawione są rzeczywiste, bo widzisz, słyszysz i czujesz je. Gra wysyła naszym zmysłom informacje w taki sam sposób w jaki robi to realium i są one w takim samym stopniu prawdziwe. Historia zapisana na stronach książki jest rzeczywista, bo odtwarzasz ją w myślach, poznajesz bohaterów i widzisz opisane wydarzenia. Tak samo jak dzieje się to z realium.
Ktoś może teraz pomyśleć, że coś tu jednak nie gra. I będzie miał rację. To o czym pisałem to w dużej mierze filozofia. Gry nie dają nam jeszcze pełnego pakietu danych somatycznych. JESZCZE! Rozmycie bariery miedzy realium a wirtualium poczujemy tak na prawdę dopiero kiedy nie będzie już "postaci gracza" ale "gracz". Kiedy w grze nie będzie już "mojego bohatera" ale "JA". Kiedy kupując "wirtualne" buty nie poczujesz straty realnych pieniędzy na coś czego nie ma, bo będzie Ci ciepło w stopy.
A czym w takim razie jest granica rzeczywistości? Granicą rzeczywistości jest...
Pocałunek*.


*Skoro nie ma bariery między wirtualium i realiuam, a rzeczywistość odtwarzana jest w naszej osobowości to jedyna granica jaka może istnieć jest granicą między dwoma rzeczywistościami, między dwoma osobowościami, między dwojgiem ludzi. To dotyk jest zmysłem który najtrudniej oszukać. Dotykając czegoś/kogoś poznajemy faktyczny kształt, a dodatkowo kiedy jest erotyczny, kiedy dotykamy ustami ust, staje się metafizyczny. Rozchylając wargi otwieramy wnętrze swojego ciała pokazując tym samym drugiej osobie jak bardzo jej ufamy i wpuszczamy ją do środka. Granicą rzeczywistości jest wszystko to kiedy trącana jest nasza dusza. Granicą może być równie dobrze śmierć a nawet zwykłe spojrzenie jednak to pocałunek jest tą najszczęśliwszą i najsilniejszą. Jest masa nawiązań w naszej kulturze: książę budzi pocałunkiem śpiącą królewnę. Żaba zmienia się w księcia. A nawet symbol z którym mamy do czynienia na co dzień a nie zdajemy sobie sprawy skąd się wziął:

Górna część wargi do której porównuje serce nazywana jest łukiem kupidyna. Kiedy ktoś go pociera mamy prawo podejrzewać, że być może chce nas pocałować :)

Pocałunek otwiera drzwi, zmienia rzeczywistość i pozwala nam wyrwać się z immanentności.

To takie moje teorie i przemyślenia.

Nina Wum - 24 Listopada 2011, 21:57

Shenra, stoję na stanowisku, że Buciszcza Angstu trzeba kiedyś zdjąć. :wink:
Ellaine - 27 Listopada 2011, 10:16

Mars, nie wiem, co piłeś pisząc ten tekst... ale nie pij tego więcej ;)
A poza tym pomijasz przecinki, co źle wpływa na odbiór tekstu, a naprawdę przydałoby się je powstawiać w wielu miejscach powyższych przemyśleń.

Fidel-F2 - 27 Listopada 2011, 13:42

Mars, gdzie fotki?
Mars - 28 Listopada 2011, 19:13

A fotki są tutaj ;)
Fidel-F2 - 28 Listopada 2011, 19:37

chyba się obrażę
Agi - 28 Listopada 2011, 19:42

Mars napisał/a
A fotki są tutaj ;)

:bravo Mars! Dobry żart! :mrgreen:

Mars - 28 Listopada 2011, 20:19

:twisted:

Fidel-F2 Nie obrażaj się :cry:
Zdjęć nie ma, bo jeszcze randki nie było.

Zgaga - 30 Listopada 2011, 08:12

Nie ma? Cichy wielbiciel już dawno obfotografowałby swoją muzę z ukrycia.
Mars - 30 Listopada 2011, 22:24

Muza to dużo powiedziane :P Podoba mi się ale bez przesady ;) I na pewno nie cichy wielbiciel. Wolę występować w roli jawnego wielbiciela. Cichy daleko nie zajdzie.
Fidel-F2 - 1 Grudnia 2011, 00:09

ale po cichości może zdjęcia zrobić
Zgaga - 1 Grudnia 2011, 19:39

O właśnie.
Zgaga - 17 Grudnia 2011, 13:09

I cisza w temacie :roll:
shenra - 17 Grudnia 2011, 13:24

Może wciela teorię w życie i się zakręcił :mrgreen:
Mars - 18 Grudnia 2011, 21:00

E tam zakręcił :P Nic z tego nie będzie raczej. Mnie jakoś przeszło a i ona przecież obiecała na początku, że wpadnie do kiosku. Może i czasem przechodzi ale od tamtej pory nic nie kupowała więc pewnie od razu chciała mnie spławić.
Teraz zaczynam karierę fotoreportera. Robiłem fotorelacje na paru 18stkach i jutro spotykam się z jedną solenizantką w celu przekazania zdjęć i odebrania zapłaty w wysokości jednego całusa. Mam zamiar też pokręcić się na ślubach i pogadać z fotografami żeby zebrać więcej doświadczenia i portfolio i plan jest taki, że za dwa lata z kumplem chce założyć firmę robiącą foto i video relacje ślubne. Kupiłem nawet taką książeczkę w tym temacie. A droga była (80pln) więc mam nadzieję, że się zwróci. Patrze na to optymistycznie bo jak widzę zdjęcia niektórych fotografów albo jak słyszę historie to aż dziw bierze jakich ludzi do tego zatrudniają i jeszcze im za to płacą.



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group