To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Piknik na skraju drogi [książki/literatura] - Co z tą fantastyką?

Navajero - 24 Października 2011, 14:24

juk napisał/a
Navajero napisał/a

Nb. wyobrażacie sobie jaki kwik by się podniósł gdyby FS zagwarantowała, że każdy fabryczny ( czy nawet znany/ topowy fabryczny) raz w roku byłby drukowany w SFFiH? Jaka by się podniosła wrzawa, a to o kumoterstwo, a to, że nierówne szanse? Poźniej znaleziono by Rafała w jakimś zaułku z przegryzionym przez autorów in spe gardłem ;P:
Wizja zabawna, ale nieprawdziwa - jeśli była pisana tylko dla żartu, to przepraszam, że odnoszę się do niej tak poważnie ;)
Teksty do każdego numeru dobiera się tak, żeby mieć debiutanta, midcarda/średniaka i jakąś gwiazdę.

Czasem wybiera się to, co się ma. A oskarżenia o kumoterstwo nie są bynajmniej nowością w światku literackim, co dopiero gdyby oficjalnie zagwarantowano "topowcom" obecność na łamach jakiegoś pisma. Niechby i dla pożytku czytelników.

Do słów Nimfelli dodam jeszcze, że także historia alternatywna wymaga sporej kwerendy.

rybieudka - 24 Października 2011, 14:26

nimfa bagienna napisał/a
I jeszcze jeden drobiazg. Do fantasy, humoresek, horrorów, new weird itp. wystarczy ogólna znajomość konwencji i wyobraźnia. Do hard SP trzeba zrobić kwerendę po byku oraz posiadać pewien zasób wiedzy ścisłej, który scali wątki hardowe. Inaczej można się ośmieszyć.

Prawda. Innymi słowy: narobić się trzeba. A po co skoro w tym samym czasie można...
Tyle, że to dotyczy raczej pisarzy z pewnym dorobkiem, dla których pisanie stanowi mniejsze lub większe źródło dochodów.
Inna rzecz debiutanci. Bo tak sobie próbuję wejść w skórę takiego twórcy na dorobku i myślę, jak się lepiej przebić? Czy wysmażyć 5 opek lekkich, łatwych i przyjemnych? A nóż któreś pójdzie i ktoś je zapamięta? choć w zalewie podobnych... no cóż, szanse takie sobie. A może lepiej poświecić więcej wysiłku i napisać jeden tekst trudniejszy, ale za to taki, który zostanie zauważony przez to, że nie ma podobnych. Czyli np. hard SF. Zwróćcie uwagę, że brakuje nam tekstów, które nawiązują do najbardziej typowych podtypów konwencji fantastycznej! Brakuje tego co typowe, nadmiar zaś eksperymentów, konglomeratów i tworów ogólnie rzecz biorąc niedookreślonych. Ponowoczesność pełną gębą...

nimfa bagienna - 24 Października 2011, 14:30

Navajero napisał/a
Do słów Nimfelli dodam jeszcze, że także historia alternatywna wymaga sporej kwerendy.

I dlatego jest ich równie mało, co hard SF.

Romek P. - 24 Października 2011, 14:35

Amen :(
hijo - 24 Października 2011, 14:43

Jak zostało wcześniej zauważone, pewien niedosyt "wybitnych tekstów" wynika z tego, że NURS już przebrał pochowane po szufladach perełki na początku swojej działalności. Nie sposób się nie zgodzić z tym co napisał Romek P.. że opowiadań zwyczajnie się nie opłaca. Ja osobiście nie wierzę w to, że zmuszenie Fabrycznych pisarzy do pisania do czasopisma cos by zmieniło. Kij nie zawsze działa. Marchewka w postaci finansowej mogłaby zmienić sprawę, ale to już wewnętrzna sprawa SFFiH i nic mi do tego.

Moim zdaniem na jakość publikowanych tekstów na łamach SFFiH możemy wpłynąć jedynie oceniając jednoznacznie, jakie teksty nam się podobają. Wybór konwencji(gatunku) nie wiele zmieni. Chodzi raczej o to, by pojawiający się na forum debiutanci wiedzieli, że czytelnicy SFFiH to ludzie, którzy czytają uważnie i "nie wybaczają" słabych tekstów. Długi okres oczekiwania na publikację też powinien im dać do zrozumienia, że redakcja dokładnie się przygląda temu co publikuje.

Nie wiem czy taka praktyka ma miejsce, ale ciekawy jestem, czy redakcja miesięcznika informuje jednoznacznie autora, że jego tekst nie pójdzie? Rozumiem, że mają tam mnóstwo roboty, więc nie chodzi mi o pisanie wyjaśnienia dlaczego tekst się nie ukaże, a jedynie krótkie info.

Rafał - 24 Października 2011, 14:50

Romek P. napisał/a
Dorzucę jeszcze element istotny, acz w Polaków rozmowach publicznych często pomijany wstydliwie :)
Opowiadań nie opłaca się pisać, kiedy masz szansę napisać w tym samym czasie ćwierć książki i perspektywę, że tę książkę opublikujesz. Pieniądze mizerne (z książką nie ma nawet co porównywać)
Wywołałeś wilka z lasu :twisted: No to nie wstydźcie się Romku :wink: , ile można zarobić pisząc książkę, która się średnio sprzeda? Czy powiedzmy, książka przeciętnego formatu na jakieś 350 stron, sprzedana w nie mam pojęcia jakim, ale jakimś średnim nakładzie przyniesie autorowi tysiąc, pięć, dziesięć czy raczej 500 zł? A opowiadanie to jest przedział do 100, do 1000 czy jak? Temat faktycznie wstydliwie omijany, ale skoro sam autor zaczął, to mam nadzieję na uchylenie rąbka tej wstydliwej tajemnicy zawodowej :D
Gustaw G.Garuga - 24 Października 2011, 15:00

Za "Białego Tygrysa" dostałem jakieś 2000 zł (nie chce mi się przeszukiwać mejli za rachunkami, więc kwota z grubsza), za opowiadanie najwyższe honorarium z SFFiH dostałem ok. 800 zł, z NF 1100.
hrabek - 24 Października 2011, 15:03

Romku, ale to nie jest tak, że ci autorzy nie piszą opowiadań. Piszą po dwa-trzy rocznie, słusznej objętości, tylko zamieszczają w antologiach. Czy w takim razie umieszczenie tekstu w antologii z powiedzmy 7-8 innymi autorami wciąż jest bardziej opłacalne niż zamieszczenie opowiadania w piśmie?
Rafał - 24 Października 2011, 15:04

Gustaw G.Garuga, w przypadku "Białego Tygrysa" nie było to uzależnione od wyników sprzedaży? Hm, w Twoim przypadku to jednostkowo słowo więcej jest warte jednak w opowiadaniu :wink:
Gustaw G.Garuga - 24 Października 2011, 15:08

Oczywiście, że od wyników sprzedaży - jakieś 1500 sztuk, ale głowy nie dam. W oparciu o to doświadczenie autorytatywnie (a nawet autorytarnie) stwierdzam, że opowiadania opłacają się bardziej :mrgreen: NB, w antologiach w których ja byłem honoraria były parusetzłotowe.
Kruk Siwy - 24 Października 2011, 15:09

hrabek, jest bardziej opłacalne. Tak finansowo jak i hm... moralnie. Opowiadanie w piśmie żyje miesiąc. W antologii - jeśli udana - lata.
hijo - 24 Października 2011, 15:10

Gustaw G.Garuga, łącząc twoje kwoty z rachunkiem czasu i pracy poświęconej na napisanie opowiadania pokazanym przez Romka P. wychodzi na to, że jak się napisze dobre opowiadanie, to więcej się na nim zarobi niż na książce.

powieść
wynagrodzenie = 2000 | czas=1
opowiadanie = 800(40% książki) | czas= 1/4 (25% czasu spędzonego nad książką)

oczywiście z przymrużeniem oka :wink:

Kruk Siwy napisał/a
Opowiadanie w piśmie żyje miesiąc.
to zależy, ja wszystkie numery SF i SFFiH Mam ładnie pochowane, żeby móc do nich wrócić
merula - 24 Października 2011, 15:24

a jak często do nich wracasz?
hijo - 24 Października 2011, 15:26

merula napisał/a
a jak często do nich wracasz?
będę wracał, jak zamkną czasopismo, a ponadto zachowuję je dla potomności
Romek P. - 24 Października 2011, 15:47

Nie mogę pisać o konkretach, ale ja na arkuszu tekstu książki zarabiam znacznie więcej niż na arkuszu opowiadania. Gdyby było inaczej, pisałbym kilka opowiadań rocznie, a nie jedno na kilka lat :( Ja kocham formę opowiadania czy noweli, ale jeść trzeba.
Może na terenie fantastyki te kwoty obowiązują, ale ja pisuję teraz głównie literaturę dla dzieci/młodzieży i obyczajową. Inni wydawcy, inne realia. Skądinąd, dlatego nie ma mojej fantastyki książkowej. Dwa tysiące złotych... nieee...

Niemniej, nie chodziło mi tylko - gdy pisałem, że się nie opłaca - o finanse. Opowiadanie w piśmie żyje miesiąc plus drugie dwa-trzy, gdy zostało gdzieś nominowane.
Książka żyje wiele lat. Opowiadanie w antologii także, to wyjaśnia, dlaczego autorzy oddają teksty do antologii, gdy mogą, a nie do pism.

Opowiadania na trzy arkusze nie pisze się krócej niż trzech arkuszy powieści - a zwykle dłużej. Przelicznik czasowy jest więc niekorzystny :)

Promocyjnie ma to sens dla autorów nieznanych, ale nie dla już obecnych na rynku. Chyba że wprowadzają coś nowego.

Ja ogólnie straciłem wiarę w publikowanie opowiadań.

Co nie zmienia faktu, że mam nowe opowiadanie i nie zawaham się go użyć, właśnie zaczynam rozmowy o jego publikacji :) Raz na rok może się nie opłacać :-) A inne dwa opowiadania są od paru dni dostępne za darmo, bo mnie fanaberia i kaprys poniosły :)

hrabek - 24 Października 2011, 16:02

Faktem jest, że nie problem kupić antologię z opowiadaniem nominowanym, a która ukazała się pół roku, czy rok wcześniej. Z pismem już nie jest tak prosto - trzeba zamawiać archiwalia u wydawcy, na półce w księgarni się nie uświadczy.
Ten argument jest, wydaje mi się, nie do zbicia.
Co nie zmienia faktu, że z punktu czytelnika dobrze by było. Bo zaczynam się zastanawiać, czy nie lepiej dać sobie spokój z prenumeratą pisma, które daje kilka dobrych tekstów w roku i dużo słabych i zamiast tego nie zacząć kupować antologii, w których są obecne najlepsze polskie nazwiska z najlepszymi swoimi tekstami - takie odwrócenie o 180 stopni mojego myślenia sprzed jeszcze dwóch lat.

rybieudka - 24 Października 2011, 16:12

hrabek, mam podobnie. I prawdopodobni gdy mi się skończy prenumerata SFFiH to jej nie przedłużę. albo przerzucę się na NF, która ostatnio jest dużo, duuużo ciekawsza i jakbym miał tak porównać ilość tekstów jakie rzez ostatni rok przeczytałem w SFFiH z tymi, które przeczytałem w NF to ta druga wygrywa, choć nie kupuję wszystkich jej numerów.
hrabek - 24 Października 2011, 16:16

Ja pewnie przedłużę, bo zdarzają się lepsze numery. NF kupiłem w tym roku dwa numery, jeszcze żadnego nie przeczytałem, to mogę obadać sprawę. Ostatnio tyle tam zmian było, że nie nadążałem, ale miałem wrażenie, że co jedna, to na gorsze. Jak mówisz, że wyszło im to jednak na zdrowie, to obadam.
RD - 24 Października 2011, 16:18

Romek wie, co pisze :D
Powieść opłaca się o wiele bardziej niż kilka opowiadań. No i zawsze można zrobić po jakimś czasie reedycję. Z opowiadaniami jest gorzej - trudno wypuścić drugi raz ten sam zbiór.

Miałem odpowiedzieć kompleksowo na zarzuty, ale już większość z tego, co zamierzałem napisać, wyczerpał Navajero.
Dodam tylko, że tutaj narzekacie na brak hard SF, space opery i horroru, a tymczasem kiedy ukazuje się powieść typowo SF, sprzedaje się dużo gorzej niż chociażby fantasy, czego doświadczyłem na własnej skórze. Porządnie napisanej space opery nie widziałem od bardzo dawna i nie chodzi mi tylko o polskich autorów. Jeśli coś hard SF albo space opera przychodzi nawet do redakcji, to najczęściej nie wiem, gdzie oczy podziać, takie to arcydzieła. W ogóle na dziesięć nadchodzących tekstów do publikacji nadaje się... nie, nie mówmy o ułamkach - najczęściej na trzydzieści nadesłanych tekstów do publikacji nadaje się jeden, góra dwa.
Przy okazji małe wyjasnienie dla tych wszystkich, którzy są oburzeni, że redakcja nie odpowiada odrzuconym. Otóż w większości przypadków osoby zawiadamiane, że ich tekst nie został przyjęty albo podejmują dyskusję, że przecież jest znakomity, a co najmniej dobry, albo żądają sążnistej recenzji i wyjaśnienia, dlaczego i co dokładnie mają poprawić w przyszłości. A na to, niestety, nie ma czasu.

furious_wizard - 24 Października 2011, 16:36

Redakcja nie jest od recenzji, bo to nie jest jej zadanie. Trzeba szanować czas innych ludzi. Ale każdy powinien dostać odpowiedź: "tak, chętnie" albo "nie, dziękujemy". Od razu pragnę zaznaczyć, że nie sprawdziłem na własnej skórze jak jest, ale myślę, że redakcja też wie, że autorzy to zazwyczaj też czytelnicy pisma i nie pozwoli sobie na ich odstraszanie.
hijo - 24 Października 2011, 17:04

furious_wizard napisał/a
Ale każdy powinien dostać odpowiedź: tak, chętnie albo nie, dziękujemy.
tylko, RD potwierdził moje przypuszczenia, że kiedy odpowiedział, to zasypano go pytaniami a dlaczego, a czemu, co mogę zrobić.
Cóż nie chcę nikogo obrażać, ale rozumiem że ciężko jest redagować musząc walczyć z grafomanami przekonanymi o wielkości swojego dzieła.

Jak zwykle nic nie jest takie proste jak się wydaje. Mnie przerażają tylko te liczby 1/30 tekstów nadających się do czegokolwiek. Wynika z twego, że ambitnych jest zatrważająco dużo, niestety ilość tu nie idzie w parze z jakością.

hrabek - 24 Października 2011, 17:15

Pomyślcie, jak złe muszą być w takim razie te, które odpadły z druku, skoro tak wszyscy narzekają na poziom tego, co wydrukowane zostało. Główna przyczyna jest niezmienna od zarania dziejów: jak nikt nie napisze arcydzieła, to nikt też go nie wydrukuje.
furious_wizard - 24 Października 2011, 17:20

To jest też tak, że czasami trzeba sobie zrobić przerwę od fantastyki, bo jak nie to wszystko powszednieje. Dlatego też może narzekamy? Może za dobrze nam jest? Jakby było mało to człowiek cieszyłby się tym co ma. A jak jest dużo i sporo się czytało, to i tak będzie źle, bo już nic nie jest w stanie zaskoczyć.
Navajero - 24 Października 2011, 17:39

Na miejscu RD wiedziałbym jak zakończyć na wieki wieków podobne narzekania: zrobiłbym jeden numer z tych odrzucanych normalnie tekstów... :mrgreen: Wówczas wszyscy doceniliby to co im się serwuje :lol: I drżeliby synowie i córy fandomu przed obliczem naczelnego i całowali ziemię po której stąpa, aby nie nawiedził ich znowu gniewem swoim i nie wysłał redaktorów swych po dzieła autorów którzy dopuszczają się nieprawości wszelkiej na literaturze...
nimfa bagienna - 24 Października 2011, 17:49

Obawiam się, że rozszedłby się w dwukrotnie wyższym nakładzie. Ludzie kochają kurioza, zwłaszcza jeśli mogą pośmiać się z innych. :mrgreen:
Navajero - 24 Października 2011, 17:51

Znaczy wypracowaliśmy RD receptę na podwojenie nakładu? Gratyfikacje proszę przysyłać na znane redakcji konta :mrgreen:
furious_wizard - 24 Października 2011, 17:54

Ja bym kupił - choćby z ciekawości :P
hijo - 24 Października 2011, 18:12

hrabek napisał/a
Pomyślcie, jak złe muszą być w takim razie te, które odpadły z druku, skoro tak wszyscy narzekają na poziom tego, co wydrukowane zostało.
przerażające, ale mam wrażenie, ze jest to też wina łatwo dostępnych technologii. Kiedyś nie było tak łatwo klepać tekst i go od razu wysyłać. Teraz każdy może otworzyć edytor tekstu wklepać co mu się żywnie podoba i wysłać do redakcji racząc innych swoim dziełem
RD - 24 Października 2011, 18:51

hijo
Z ustów żeś mnię to wyjoł

EDIT:
furious_wizard napisał/a
Ja bym kupił - choćby z ciekawości :P

I potem byś się wziął i zwymiotował... Ja w niektórzych przypadkach odpadam po dwóch akapitach, a w końcu przyzywczajony jestem do najróżniejszych kuriozów języka.

hijo - 24 Października 2011, 18:52

RD napisał/a
Z ustów żeś mnię to wyjoł
jej to dobrze, żeś mnie nie ugryzł :mrgreen:


Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group