To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Powrót z gwiazd - KOTOKONKURS

Kruk Siwy - 29 Października 2009, 20:05

Numer jedenaście nimfa bagienna, i Puszkin czyli opowieść o niepokoju duszy.
merula - 29 Października 2009, 21:03

To ja może o dobrej kociej mamie.
Była w rodzinie kotka, mieszkająca na stałe na wsi i zazwyczaj bardzo zazdrośnie chroniąca miejsce i czas przyjścia przychówku na świat. Któregoś jednak razu postanowiła okocić sie w domku, na środku tapczanu i publicznie nieomal. Można się domyślić, że takiej gratki nie przepuściły dzieci, więc mama z kociakami została zabrana do naszego domu, aby maluchy sobie komfortowo rosły. Mieliśmy w tym czasie w mieszkaniu chomika, ale o dziwo, zazwyczaj łowna kotka olała go całkowicie. Sielanka trwała jakiś czas, aż któregoś dnia kicia doszła do wniosku, że czas nauczyć dziateczki podstawowych umiejętności młodego łowcy. I tego eksperymentu edukacyjnego chomik niestety nie przeżył.

Kruk Siwy - 29 Października 2009, 21:50

Numer dwanaście merula, i chomiczy horror.
Pucek - 30 Października 2009, 12:55

Wakacje na wsi, podwieczorek, wokół niskiego stołu siedziało na fotelach kilka osób i każdy miał na kolanach kota: domową kotkę i jej kociaki. Dla każdego starczyło.
Synek gospodarzy zażyczył sobie uruchomienia nowej zabawki. Był to samolocik na lince, z silniczkiem na baterię, zawieszony nad stołem. Śmigiełko zaczęło pracować i zabawka ruszyła. Koty przysypiające na kolanach poderwały głowy i jak zaczarowane zaczęły śledzić
krążące COŚ.
Absolutnie zgodnie, jak napędzane jednym mechanizmem, obracały łepetyny wlepiając oczy w samolocik.
Reakcja ludzi - szok i śmiech, po dłuższej chwili ktoś zabawkę złapał i wyłączył. Koty też się wyłączyły i dalej mruczały zwinięte w kłębki. Potem powtórka - dla sprawdzenia. I następna.
Kocie głowy nadal działały synchronicznie. Nieprawdopodobny widok.

Zgaga - 30 Października 2009, 12:59

Jakby to było w wodzie -to pływanie synchroniczne, a tak...
Ciekawe jaki Kruk tytuł wymyśli?

Kruk Siwy - 30 Października 2009, 14:06

Numer trzynaście Pucek, i kiziakokaruzela.
merula - 30 Października 2009, 14:22

Właśnie mi sie przypomniała jedna historyjka.
Mieliśmy w domu płochliwą kotkę i wpadło nam do łbów trochę ją oswoić ze światem.
Zabrałałam ją więc na dwór, żeby sobie świat pooglądała i świeżego powietrza powąchała. No i wyczaiła jakiegoś straszliwego psa w oddali, więc należało sie szybciutko ewakuować. Co pomyślała, uczyniła, przedzierając się pazurami przez moją twarz i głowę. Podrapana ostro nie zostawiłam przecież kota na poniewierkę, ale wyczesałam z krzaków (kolejne rany) i doniosłam do domu. A następnie udałam na pogotowie, bo nie wiadomo czym ta cholera była uprzejma wzbogacić moje życie wewnętrzne (teżec jaki czy inne rozrywki). I dopiero na pogotowiu, opowiadając o tym, co sie zdarzyło puściły mi nerwy i słuchający jąkającej sie i roztrzesionej sieroty pracownicy instytucji ratującej zdrowie, nie tylko fizyczne, o mało z krzeseł nie pospadali, starajac się nie wybuchać głośnym śmiechem.

Kruk Siwy - 30 Października 2009, 14:32

Numer czternaście merula, czyli płochliwa Kotka Niecnotka.
Zgaga - 30 Października 2009, 14:35

Kruk Siwy napisał/a
Numer trzynaście Pucek, i kiziakokaruzela.

:bravo
To się zrobiło ciekawe nie tylko ze względu na konkurs, ale także ze względu na Krukową umiejętność podsumowywani

A potem plebiscyt - który komentarz Kruka się najbardziej podobał ;P:

Pucek - 30 Października 2009, 19:26

Kotka sąsiadki miała kociaki - a dobra pańcia dbała i dokarmiała najlepszą karmą. Z puszeczki. Zaglądałam tam często, bo sąsiadka fajna a maluchy, wiadomo - cóś pięknego. Któregoś razu pani wyłożyła na spodek ciapę z puszki objaśniając , że to innej firmy i zobaczymy, czy kociętom posmakuje.
Kociaki zbiegły się do spodka niczym na reklamie, ustawiły ochoczo wokół tworząc na moment pięcioogoniastą gwiazdkę. Powąchały, zamarły a po chwili zgodnie odwróciły się i również jednocześnie - zamiotły nogami i zdegustowane odeszły.

Kruk Siwy - 30 Października 2009, 19:56

Numer piętnaście Pucek, na gwieździe pięcioogoniastej.
Lynx - 30 Października 2009, 21:25

Moje starsze dziecię hodowało sobie chomika. Równocześnie w domu mieszkała Bromba z córką Kocią. Chomik mieszkał w przezroczystym, plastikowym terrarium ze specjalnym, ażurowym daszkiem- zamknięciem. Obie kotki radośnie wysiadywały owo terrarium, czasmi na górze, czasami naprzeciwlegle i obserwowały gryzonia, co jakiś czas oblizując się ze smakiem. Któregoś wieczora zobaczylismy jak Kocia ucieka przed Brombą z jakimś szarym zwitkiem w pyszczku. Myślałam, że to skarpetka Juniora, ale okazało się, że to chomik. Niestety, tej imprezy nie przeżył.
Natomiast teraz w domu pojawiło się nowe zwierzątko- pies, który z racji swego "tylnego" podobieństwa do gryzonia został nazwany (Ch)Omikiem. I tak dokonała się chomicza zemsta z zaświatów.

Do dziś nie wiem jak chomik wylazł, lub jak one go wydłubały- terrarium było zamknięte...

Kruk Siwy - 30 Października 2009, 22:03

Numer szesnaście - Lynx, i transcendentalna zagadka ch/omiczej zagłady.
gorim1 - 1 Listopada 2009, 00:02

Mi się przypomniała taka akcja:

Koleżanka posiadała przepiękną Kocicę o imieniu księżniczka pers był niesamowity pod jednym względem.
Jako że często do tej koleżanki udawaliśmy się gromadnie oddawać radosnemu spożywaniu napojów procentowych co dla kota stanowiło pretekst do ulubionej zabawy:

Usadowiała się na szafie oczekując na wzniesienie kieliszka przez osobę która miała zaszczyt siedzieć na fotelu obok niej. W tym momencie kocica zamieniała się w radosną kulkę futrzasto-pazurzastą lądującą na karku ofiary zabawy kota. ofiara jak wiadomo wyboru nie miała i odruchowo wylewała zawartość kieliszka bądź szklanki z piwem.

Ile nam alkoholu zmarnowała to już inna sprawa.
Z resztą takie zabawy powtarzała do czasu gdy w akcie zemsty została przez kumpla oblana piwem, w efekcie wylądowała w wannie. Kot jak to kot istota pamiętliwa na kumplu się zemścił przeokrutnie przy kolejnej okazji z okrzykiem bojowym kotka rzuciła się na niego i pocharatała mu nogi.
Efekt 13 szwów na nogach.

Kruk Siwy - 1 Listopada 2009, 00:12

Numer siedemnaście - gorim1, - i Wojownicza abstynentka.
Zgaga - 2 Listopada 2009, 08:35

Koleżanka ma dwie kotki: Plamkę - ok. 4 mies. i Behemota - ok 11 mies. (nawiasem mówiąc obie piękne damy szylkret). Wspólnie odstawiają jeden numer.
Obok posesji rośnie duże drzewo. Plamka wdrapuje się na jego pień, a Behemot z przerażonym wyrazem pyszczka idzie po aktualnego opiekuna. Ten podchodzi do pnia i widzi biednego, nieszczęśliwego kociaka, płaczącego i szlochającego. Oczywiście zaczyna się namawianie malucha, aby zszedł, szukanie jakiejś wystarczająco długiej deski itd.
Ale wystarczy odwrócić się i ruszyć ku drzwiom domu, kiedy to Plamka sama zwinnie złazi, a ma wyraz pyszczka taki, jakby chciała powiedzieć: "I taka to z tobą zabawa".

Kruk Siwy - 2 Listopada 2009, 11:41

Numer osiemnaście - Zgaga, czyli gry i zabawy towarzyskie.
Adon - 2 Listopada 2009, 12:01

Moja kotka, Gizmo, uwielbiała przesiadywać przed klatką chomika. Potrafiła go obserwować godzinami. Wydawało mi się to całkiem normalne - koci instynkt podpowiada kotu różne rzeczy. Jakie było zdziwienie wszystkich domowników, gdy zobaczyliśmy jak po otrzymaniu obiadu Gizmo siada i usiłuje jeść na podobieństwo chomika podnosząc karmę z miski przednimi łapkami do pyszczka.
Kruk Siwy - 2 Listopada 2009, 13:17

Numer dziewiętnaście - Adon, czyli uczyć się trzeba i od... chomika.
Adon - 2 Listopada 2009, 16:02

Jeszcze jedna historyjka mi się przypomniała. Lata całe temu inna moja kotka, Czarna, zawsze szybko uczyła swoje młode - a odchowywała w miocie zwykle 6-7 kociąt! - wchodzić po schodach (aż się serce krajało patrząc jak je uczyła, siadając na wysokości kilku stopni i nawołując, maleństwa zaś nie mogąc pokonać przeszkód płakały niżej usiłując się wspinać). Zwykle zatem, po stosunkowo krótkim czasie od porodu, przyprowadzała całą gromadkę kociąt do domu zostawiając je nam pod opiekę, sama zaś ruszała "w tan".
Kruk Siwy - 2 Listopada 2009, 19:11

Numer dziewiętnaście - Adon, i schody do nieba.
Rafał - 2 Listopada 2009, 23:39

Dawno, dawno temu, tak dawno, że szczegóły w pamięci zatarł czas, był sobie kot. Nie pamiętam skąd się wziął, może go kto podrzucił, albo diabli przynieśli bo cały był czarny jakby sadzą wymazany. Otóż ten kot był tak bezczelny, że obce psy zaczepiał i prał je po mordach. Wyglądało to tak: leży sobie kocina na stosie desek i się opala na wiosennym słonku. W pewnym momencie ulicą spaceruje sobie niczego nie podejrzewający piesek. Kot oczywiście zauważył go, od dawna wiedział, że tam będzie pies (one zawsze wiedzą) i momentalnie z kota robi się jakby dwa koty, sierść nastroszona, głowa do przodu, uszy przy boku, ogon naprężony i syk, i prowokacja, i dalej, hajda na psa. Najpierw powoli, jak żółw ociężale, łapa za łapą, te nerwy ze stali, ruszyła maszyna i pędu nabiera, już się nie skrada, już wali z oddali i biegnie i skacze i syczy i wali.
Pies mało który wytrzymywał psychicznie. Te twardziele, które same spostrzegłszy kota ruszały na niego kończyły z pokrwawionym nosem, widok i min i tempa spieprzania z podwórka - bezcenny. Koledzy przychodzili na to widowisko i brawa bili. A kot po wszystkim, spacerkiem, na paluszkach, z ogonem zadartym pod same chmury wracał z godnością na swoja deseczkę do opalania.
Pewnego razu znikł, albo go jakie duże bydle zeżarło, albo na Lwyby do Afryki się wybrał, ostatnio nawet słyszałem w radiu, że pogłowie lwów na sawannie spadło, więc chyba prędzej to drugie.

Kruk Siwy - 3 Listopada 2009, 10:12

Numer dwadzieścia - Rafał, czyli o kocie co (s) chodził na psy.
Marcin Robert - 4 Listopada 2009, 18:02

Dwa lata temu obserwowałem parkę szpaków, które zajęły budkę przymocowaną do jabłoni w ogródku sąsiadów. Ogród ten był również miejscem spotkań miejscowych kotów, zajmujących pobliski pustostan. Gdy tylko szpakom wykluły się pisklęta, skrzynka zaczęła budzić ogromne zainteresowanie podwórkowego towarzystwa. Koty wspinały się na drzewo, stawały na budce albo przyglądały się jej z sąsiedniej gałęzi. Przez cały dzień jabłoń okupowana była przynajmniej przez jednego sierściucha. Często któryś z kotów na długie godziny zalegał na dachu budki, zaglądając czasami do jej otworu, czasami zaś machając przed nim łapką. Pisklęta były jednak bezpieczne: budka była mocna a dzielne szpaki zawsze znajdowały sposób, aby dostarczyć im na czas pożywienie. Zdarzało się na przykład, że kot pilnował budki, a szpak siadał na pobliskiej śliwie, czekał na odpowiedni moment, a gdy ten nadszedł, zrywał się w jednej chwili, z niesamowitą precyzją wlatując w niewielki przecież jej otwór. Następnie szybko wylatywał, zanim niezdarny kot był w stanie zareagować i ponownie udawał się w poszukiwaniu jakiegoś smakołyku. Podkarmiane przez ludzi koty były zbyt rozleniwione, aby ich łowy były skuteczne, z drugiej strony instynkt kazał im polować, co jednak wobec odwagi i zaradności szpaków zupełnie im nie wychodziło. W początkach czerwca z budki zaczęło wyglądać pisklę. Jego rodzice zaczęli odtąd, niczym bojowe samoloty, atakować z powietrza każdego pojawiającego się w ogródku kota. Pewnego słonecznego poranka skrzynka jednak opustoszała. Kotki przez pewien czas zaglądały jeszcze do niej, zwabione najwidoczniej utrzymującym się zapachem, wkrótce jednak dały sobie spokój. Czy pisklę przeżyło, czy też zostało zjedzone? Biorąc pod uwagę niezdarność ogródkowych tygrysów, zdecydowanie można założyć to pierwsze.
Kruk Siwy - 4 Listopada 2009, 23:56

Numer dwadzieścia jeden - Marcin Robert, i pochwała obrońców twierdzy.
Kruk Siwy - 5 Listopada 2009, 00:02

Kotokonkurs zamknięty.
Niezbyt wysokie jury udaje się na naradę. Ogłoszenie wyników szybkim niebawem.

Kruk Siwy - 5 Listopada 2009, 17:52

Po naradzie jury nie długiej nie krótkiej ale w sam raz okazało się co następuje:
Numero uno KOTOKONKURSU to:
Rafał, czyli o kocie co (s) chodził na psy.
Brawo!
Jury podobały się także następujące opowieści:
Adon, czyli uczyć się trzeba i od... chomika
gorim1, - i Wojownicza abstynentka.

Godzilla, i Wężowy Telewizorek



Dodatkowo jury przyznaje nagrodę czubka konkursu dla Fidela-F2 – w postaci książeczki tłumaczonej prze jurorkę – Szczyty choinkowe i inne ozdoby.
A dla Wielkiej Nieobecnej Witchmy, której kocią obecność wyczuwało podczas całego czasu trwania przeznaczamy oryginał, czyli: What if my cat…

Dziękujemy wszystkim, którzy wzięli udział w zabawie. Adresy pod które mamy wysłać nagrody proszę przesłać na priva.

Za jury
Kruk Siwy

Rafał - 5 Listopada 2009, 23:14

Włączam kompa i oczom nie wierzę, jestem zaszczycony, w życiu się nie spodziewałem, dziękuję :D
Fidel-F2 - 6 Listopada 2009, 01:55

Jestem usatysfakcjonowany. Teraz oczekuję wykorzystania historii w pazurku.
Witchma - 6 Listopada 2009, 08:01

:roll: Szacowne Jury, całe życie się zastanawiałam, czemu nigdy nic w żadnym konkursie nie wygrałam, a tu mam gotową odpowiedź. Popełniałam podstawowy błąd - brałam w nich udział :D

Cóż mogę powiedzieć... miaaauuuu mhrrrrrrrrrrr!



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group