To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Mechaniczna pomarańcza [film] - Sequele, prequele...

Ariah - 12 Listopada 2005, 19:43

Pako napisał/a
AvP - rozbrajający motyw miłości pomiedzy bohaterką a predkiem. po prostu posikać (dosłownie) można się ze śmiechu. Te czułe, maślane spojrzenie...


No mówiłam: komedia romantyczna z trójkątem (Alien Queen) w tle.


mr.maras napisał/a
Taaa. Sam byłem fanem Michaela Biehna, a gdybym był kobietą pewnie bym się w nim podkochiwał .


Jestem kobietą;) I wszystko jasne, czemu Trójka ma u mnie z miejsca przegrane. Co tam filozofia, co tam odniesienia religijne, co tam wizjonerska scenografia i mroczny klimat... Kierowana czysto samiczymi względami Obcego 3 przekreślam :twisted:

Chris R. - 12 Listopada 2005, 20:15

Keiran napisał/a
Alienow? Caly problem w tym, ze realiow Alienow sie nie trzymali. Chociazby bezsensy z alienami przechodzacymi caly cykl dojrzewania w kilka minut. AvP byl tragiczny po prostu.


Nie o to mi chodziło. Gdyby na siłę nie wrzucali tam Weylanda tylko zrobili normalną strzelankę w stylu "Aliens" to byłoby to o wiele lepsze. Przecież nie musiało sie to dziać na Ziemii. Komiks był idealny na scenariusz. Pewnie tylko film byłby o wiele droższy. Dekoracje kosztują...

Angelus - 12 Listopada 2005, 23:14

Dunadan napisał/a


Ktoś wspomniał o scenografii do Obcego 2 - mnie się wydaje że Giger nie pracował przy niej...


A mi sie wydaje coś zupelnie innego.Z tego co wiem, to Giger pracował przy tworzeniu scenografii do "Aliens",stworzył gniazdo wraz z jajami i Królową.Być może się mylę i Giger jest tylko autorem i pomysłodawcą modeli wykorzystanych przez innego scenografa podczas produkcji 2 częsci "Aliena" ale napewno bez Gigera to nie był by ten sam film.W końcu Alien to dziecko Gigera. :wink:

Dunadan - 12 Listopada 2005, 23:35

Giger pracował tylko przy pierwszym Alienie - i dostał za to oskara :) I słusznie ( w "jedynce" stworzył dosłownie wszystko, w sumie cały film to 90% roboty gigera... ). Ale czy widzieliście inne obrazy Gigera? jeśli macie słaby nerwy - nie oglądajcie... pamietacie mutanty z czwartego Aliens? wyobrażacie sobie takie potwory... uprawiające seks? :D albo... nie, nie powiem bo sie wstydzę :D sami musi pooglądać sobie dziwactwa Gigera... w sumie bywają piękne... na swój sposób.
Dodam ze to on stworzył również postać Sil - kosmitki z filmu "Gatunek". A także stworzył okładkę do jednej z płyt "Emmerson Lake and Palmer" :)

Angelus - 12 Listopada 2005, 23:59

No dobra.Peter Lamont był scenografem w "Aliens".Ale jak dla mnie przyszedł sobie na gotowe i po prostu wykorzystał pomysły Gigera i stworzył z nich scenografie do filmu.Nie był jej pomysłodawcą lecz wykonawcąDlatego właśnie myśląc o scenografii w całym cyklu o Alienach, myślę o Gigerze i to skojarzenie nie jest chyba błędne, prawda?W końcu Oscara dostał i to właśnie za swój wklad w pierwszego "Aliena".Bez niego nie było by takiego filmu, i takiego Aliena bo to on go stworzył. :)
Duke - 15 Listopada 2005, 13:52

Ariah napisał/a
Chociaż co z Hicksem zrobili w części trzeciej przekreśliło dla mnie resztę kontynuacji. Obcy kończy się u mnie na części drugiej, amen i kropka

Polecam zatem cykl książek o obcym - akcja dzieje się w momencie inwazji obcych na Ziemię. Generalnie ostrzegam że to takie jakie są kiszkowate ;)

Duke - 15 Listopada 2005, 14:00

Ps.
Ariah napisał/a
Trójka: zabił mnie początek. Obejrzałam całość. Klimat faktycznie bliższy jedynce, ale jak dla mnie zbyt mroczny (i to na siłę). Kilka ciekawych pomysłów. Ale całkowite zanegowanie akcji z części drugiej kazało mi wyprzeć trójkę z pamięci. Taka babska niechęć, mało powodów, ale jak już jest to...

Qrcze jak czytam o alienie III to mnie ściska - pierwotnie scenariusz mial napisać Wiliam Gibson, ale w połowie toś zmienił zdanie i w rezultacie scenariusz pisało kilka przypadkowych osób. Otrzymaliśmy potworka bez ładu, bez składu. Fabuła dziurawa jak ser szwajcarski, masa kretynizmów.. Skoda gadać... Polecam lekturę archiwalnego numeru Śp Feniksa.

Romek P. - 15 Listopada 2005, 14:01

Duke napisał/a
Ariah napisał/a
Chociaż co z Hicksem zrobili w części trzeciej przekreśliło dla mnie resztę kontynuacji. Obcy kończy się u mnie na części drugiej, amen i kropka

Polecam zatem cykl książek o obcym - akcja dzieje się w momencie inwazji obcych na Ziemię. Generalnie ostrzegam że to takie jakie są kiszkowate ;)


Czekaj, tych cykli jest więcej. Są nowelizacje 3 pierwszych Alienów - robił je Foster, i dają się czytać.

Ktoś na P, Person?Peters?, no w każdym razie ktoś machnął jakieś badziewie, gdzie w tomie trzecim czy którymś tam ludzie włażą do kopca przyminającego mrowisko... cały cykl, istna tragedia.

A to, o czym wspominasz, to dla mnie coś trzeciego... rzuć jakimś nazwiskiem autora, co?

Logan - 15 Listopada 2005, 15:33

Gość nazywa sie Steve Perry. Przeczytałem tylko dwie strony jego wypocin i zrezygnowałem. Dla mnie tragedia.
Duke - 15 Listopada 2005, 15:34

To jest własnie ten cykl - ludzie włażą do mrowiska obcych, na planecie obcych, aby porwać królawą królowych, dzieki czemu będzie można zakończyć inwazję obcych na planetę Ziemia - kretyniazm do kwadratu, ale jakby na o nie patrzeć to mamy dalsze losy Hiksa i Newt (pod zmienionymi imionami, ale nie oto chodzi.. :wink: )
Romek P. - 15 Listopada 2005, 15:46

Duke napisał/a
To jest własnie ten cykl - ludzie włażą do mrowiska obcych, na planecie obcych, aby porwać królawą królowych, dzieki czemu będzie można zakończyć inwazję obcych na planetę Ziemia - kretyniazm do kwadratu, ale jakby na o nie patrzeć to mamy dalsze losy Hiksa i Newt (pod zmienionymi imionami, ale nie oto chodzi.. :wink: )


Tak, czytałem... kląłem i czytałem, ale na szczęście malo śladów w mózgu ta lektura pozostawiła :P

Za to nowelizacje Fostera były całkiem do rzeczy.

Ariah - 15 Listopada 2005, 16:28

Jak wpadnę na te (arcyciekawe jak czytam *sarkazm off*) pozycje w antykwariacie za 5 zł to pewnie kupię...

Mogę się założyć, że niejeden fanfic jest lepszy i stylistycznie i fabularnie...

Romek P. - 15 Listopada 2005, 16:48

Ariah napisał/a
Jak wpadnę na te (arcyciekawe jak czytam *sarkazm off*) pozycje w antykwariacie za 5 zł to pewnie kupię...

Mogę się założyć, że niejeden fanfic jest lepszy i stylistycznie i fabularnie...


Od Perry'ego? Na pewno :P to była grafomania chyba :D nawet moje uwielbienie wobec Alienów tego nie zniosło :)

Ariah - 15 Listopada 2005, 17:43

A nowelizacja Nowej Nadziei pióra Georga Lucasa?...

To było...
Coś. :shock:

reginald - 22 Marca 2006, 23:20

Chciałem zacząć temat Aliens'ów, myśląc że na tapecie będą sequele Matrix'a itp, a tu dyskusja o Obcych doszła juz do szczegółów scenografii :) .

Dla mnie ideałem jest dwójka. Jedynkę można doceniać za gotycki klimat i oryginalny pomysł z potworem, ale Ripley mi się nie podobała. Była trochę za "mniętka". W dwójce to już twarda, zdecydowana i zawzięta kobieta (tzwn. kobieta po przejściach :) ) Marines to przy niej pikusie (no może poza Hicks'em i Vasquez). I może masakra hord biednych alienów obdziera dwójkę z atmosfery tajemniczości, ale dla mnie na pierwszym planie pozostaje wątek Królowej . To tak naprawdę konfrontacja tych dwóch zawziętych bab w walce o swoje dzieci daje filmowi takiego kopa. Przecież nikt nie powie, że widok Aliena rozbryzgującego się od serii z działka pozostaje w pamięci tak samo jak Ripley rzucającej wyzwanie Królowej mechanicznymi ramionami robota załadunkowego, czy trącającego miotaczem ognia jaja, sugerując, że może to co nieco podpalić. Mimo, iż Królowa pojawia się tak późno, wcześniejsze wydarzenia są moim zdaniem jedynie wstępem do jej przedstawienia (przecież każdy po jedynce wie jak wygląda obcy). Obok tego należałloby wskazac Bishopa, który okazuje się byc bardziej ludzki niz wysłannik Firmy. Paradoksalnie ta ostatnia postać wydaje się być gorsza nawet niż Obcy.

lavojtek - 22 Marca 2006, 23:47

Angelus napisał/a
No dobra.Peter Lamont był scenografem w Aliens.Ale jak dla mnie przyszedł sobie na gotowe i po prostu wykorzystał pomysły Gigera i stworzył z nich scenografie do filmu.Nie był jej pomysłodawcą lecz wykonawcąDlatego właśnie myśląc o scenografii w całym cyklu o Alienach, myślę o Gigerze i to skojarzenie nie jest chyba błędne, prawda?W końcu Oscara dostał i to właśnie za swój wklad w pierwszego Aliena.Bez niego nie było by takiego filmu, i takiego Aliena bo to on go stworzył. :)


Prosze zwrocic uwage ze Alien z pierwszej czesci rozni sie od Aliena z drugiej. Po drugie w Aliens nie ma juz ani grama z Gigerowskich scenografii. Po trzecie niebyloby Aliena gdyby nie sen Scotta :D

reginald - 23 Marca 2006, 10:57

Nie zdązyłem wczoraj skończyć wątku...:( Wracając do przedstawiciela Firmy już od samego początku jest oczywistym, że ta postać będzie mieszać i spotka ją zasłużona kara. Druga część nie ma od tej strony elementu zaskoczenia. Ciekawe są tylko proporcje w jakich Cameron przedstawił wątek walki o przetrwanie między gatunkami Obcych i Ludzi, a wątek knowań Firmy, z której bezdusznym i podstępnym wysłannikiem ma do czynienia Ripley. Okrucieństwo i zdegenerowanie, jakie przejawia ta postać, czynią z niego o wiele groźniejszego potwora niż jawi się nam Obcy. Obcy, któremu w swoim pojęciu chodzi, badź co bądź jedynie o przeżycie. Obserwując determinację Firmy w zdobyciu upragnionego stwora, wydaje się ona momentami zbyt przerysowana.Dlatego czasami mam wrażenie, że Cameronowi chodziło o postawienie pytania, kto tu jest tak naprawdę niebezpiecznym gatunkiem, czy Obcy - obdarzeni co prawda pierwotnym instynktem zabijania, ale podporządkowanym funkcji cyklu rozrodczego, czy ludzie - zakłamani i ze skłonnością do samodestrukcji.

Dlatego dwójka jest u mnie górą, potem jedynka, trójka z ciekawości (wcale nie miała takiego złego klimatu), o czwórce zapomnijmy, a AvP ( no coż jak się daje Taki temat w łapki Takiego beztalęcia jak Anderson, to nie ma co teraz płakać)

Rafał - 23 Marca 2006, 11:50

Ot, widzisz co znaczy inne spojżenie. Teraz jak cię czytam, przypominają mi się odpowiednie fragmenty filmów i przyznaję ci znakomitą rację. Pora chyba odkurzyć kasety i zapuścić sobie w jakiś wieczór.
BTW nie wiem jak to się stało, ale nigdy nie byłem w stanie zobaczyć całej czwórki. Albo coś mnie odciągało, albo obrazki nie składały mi się w całość po imprezie, albo sam wyłączałem. I jakoś nie mam chęci do oglądania akutat czwórki. Ale mój gust każe mi na pierwszym miejscu postawić jedynkę. Jest może głębiej zarysowana pod kątem psychologii niż dwójka. W sumie na dwóch kawałkach serie można było skończyć. Trójka jest słabiutka, a czwórki jak pisałem nie mogę zmóc od lat, mimo, że wszystkie cztery kasety okupują półkę nad TV.

Iscariote - 23 Marca 2006, 14:30

Dla mnie Ripley najlepsza była w ostatniej części jako pół obcy - pół człowiek. Była taka zamknieta w sobie, pewna siebie, jakby wiedziała czegoś czego inni nie wiedzą. Świetnie zagrała. I w kosza umie grać :lol: Ale scena z niewypałami eksperymentu błagającymi Ripley o zabicie ich :cry: i miłość ostatniego obcego do mamusi. Wzruszające.
Romek P. - 23 Marca 2006, 14:40

Iscariote napisał/a
Dla mnie Ripley najlepsza była w ostatniej części jako pół obcy - pół człowiek. Była taka zamknieta w sobie, pewna siebie, jakby wiedziała czegoś czego inni nie wiedzą. Świetnie zagrała. I w kosza umie grać :lol: Ale scena z niewypałami eksperymentu błagającymi Ripley o zabicie ich :cry: i miłość ostatniego obcego do mamusi. Wzruszające.


Machnąłeś właśnie tysięcznego posta! Gratulacje!!! :)

A tak naprawdę 4 Obcy wart jest oglądania, niestety, tylko dla tej jednej sceny, gdy niewypały proszą Ripley o śmierć... Reszta jest bardzo niskich lotów, ja się na dobrym w końcu reżyserze zawiodłem :(

lavojtek - 23 Marca 2006, 14:53

Romek P. napisał/a
Reszta jest bardzo niskich lotów, ja się na dobrym w końcu reżyserze zawiodłem

Tak niestety jest jak sie rewelacyjnego rezysera na sile wciska w tryby fabryki Hollywood. Mimo mojego uwielbienia dla Jeunet'a wiedzialem ze to bedzie niedobry film jeszcze przed jego obejrzeniem. Tak to jest jak nad europejskim artysta "czuwa" amerykanski menadzer od pomnazania zyskow. Podobna sytuacje mamy z Davidem Fincherem i jego Obcym 3. Tylko ze tutaj mamy do czynienia z brakiem renomy i doswiadczenia u poczatkujacego rezysera filmowego.

Romek P. - 23 Marca 2006, 15:10

lavojtek napisał/a
Romek P. napisał/a
Reszta jest bardzo niskich lotów, ja się na dobrym w końcu reżyserze zawiodłem

Tak niestety jest jak sie rewelacyjnego rezysera na sile wciska w tryby fabryki Hollywood. Mimo mojego uwielbienia dla Jeunet'a wiedzialem ze to bedzie niedobry film jeszcze przed jego obejrzeniem. Tak to jest jak nad europejskim artysta czuwa amerykanski menadzer od pomnazania zyskow. Podobna sytuacje mamy z Davidem Fincherem i jego Obcym 3. Tylko ze tutaj mamy do czynienia z brakiem renomy i doswiadczenia u poczatkujacego rezysera filmowego.


Nie do końca się zgodzę :) to znaczy, co do Jeuneta, też tak uważam, jak napisałeś.

Z Fincherem inna sprawa. Film jest niezły, choć nie umywa się do pierwszej części. Ale co najważniejsze, w znacznym stopniu niedostatki scenariusza rekompensuje bardzo dobry, gęsty klimat i świetne zdjęcia. Oraz znakomita moim zdaniem końcówka. Że to jest oryginalny wkład Finchera, łatwo stwierdzić, oglądając jego następne filmy - choćby arcydzielny "Siedem".
Sytuacja tych dwch reżyserów i filmów nie jest więc podobna, moim zdaniem. Jeunet w zasadzie poszedł w klimaty bliskie Cameronowi, tylko że mu klasy brakło. Fincher w części skorzystał z dorobku Scotta, ale np. nawiązania religijne, zwłaszcza z finału, to już jego własna oryginalna wizja.

lavojtek - 23 Marca 2006, 15:22

Przepraszam jezeli zle sie wyrazilem. Chodzilo mi o to ze obydwa filmy duzo stracily przez twarde zasady "fabryki snow". Nie uwazasz ze gdyby pozwolono im na wieksza swobode to filmy mogly byc o wiele lepsze? Ale to nie moglo sie zdarzyc poniewaz Fincher dopiero debiutowal a Jeunet byl malo znanym w Hollywod francuskim rezyserem.
Romek P. - 23 Marca 2006, 15:26

lavojtek napisał/a
Przepraszam jezeli zle sie wyrazilem. Chodzilo mi o to ze obydwa filmy duzo stracily przez twarde zasady fabryki snow. Nie uwazasz ze gdyby pozwolono im na wieksza swobode to filmy mogly byc o wiele lepsze? Ale to nie moglo sie zdarzyc poniewaz Fincher dopiero debiutowal a Jeunet byl malo znanym w Hollywod francuskim rezyserem.


Przepraszać naprawde nie masz za co, bo dyskusja ma swoje zasady :)

Z tak sformułowaną tezą zgadzam się w stu procentach.
Podobno zresztą Fincherowi producenci strasznie mieszali, wycięli sporo materiału - choć nie umiem ocenić, na ile to plotka zawiedzionych widzów, a na ile prawda.

lavojtek - 23 Marca 2006, 15:34

Ja tez o tym slyszalem i to w zwiazku z obydwoma filmami. Ale jezeli by tak bylo naprawde to nie sadzisz ze juz do tej pory ukazalby sie jakis director's cut? Fincher dowiodl swojego kunsztu i jak narazie nie zawiodlem sie na nim. Jeunet tez mysle ze wyciagnal jakies wnioski z wizyty w Hollywood (najlepiej swiadczy o tym fakt ze tam nie zostal :) ) i nigdy tam nie wroci! A swoj kunszt potwierdzil Amelia!
Rodion - 23 Marca 2006, 15:35

Tak sie zastanawian.
Czy gdyby dano Jeunetowi wiecej swobody, to w efekcie moze i dostalibysmy dobry film, ale czy to nadal bylby obcy do ktorego przyzwyczaiły nas wcześniejsze filmy? :)

Ale jest to opinia czlowieka w ktorego prywatnym rankingu Alien 2 i 4 soja obok siebie. :D

lavojtek - 23 Marca 2006, 15:40

Ide o zaklad ze gdyby pozostawiono mu wiecej swobody, mozliwosc ingerencji w scenariusz i przeniesiono produkcje do Francji to moglibysmy ogladac cos zupelnie niesamowitego!
Rodion - 23 Marca 2006, 15:46

Niesamowitego? Tak z pewnościa! Ale nadal pozostaje pytanie czy bylby to taki Aliem ktorego znamy i kochamy? :mrgreen:
lavojtek - 23 Marca 2006, 15:49

Pozostaje pytanie jakiego wlasciwie Aliena znamy i kochamy? :mrgreen: Napewno bylby inny i moim zdaniem napewno bylby lepszy niz ten, ktory faktycznie powstal.
Romek P. - 23 Marca 2006, 15:49

Rodion napisał/a
Tak sie zastanawian.
Czy gdyby dano Jeunetowi wiecej swobody, to w efekcie moze i dostalibysmy dobry film, ale czy to nadal bylby obcy do ktorego przyzwyczaiły nas wcześniejsze filmy? :)


Obaj - i, Jeunet, i Fincher - to pierwsza liga reżyserska. Ja myślę, że lavoytek ma rację: gdyby mieli wolną rękę, zrobiliby lepsze filmy.

A co do kwestii przyzwyczajenia, to osobna sprawa. Pytanie, do czego mógł nas przyzwyczaic film, w którym nr 1 to kosmiczny horror, nr 2 to świetna strzelanka z podtekstem, nr 3 to film (jak dla mnie) religijny, nr 4 to... no właśnie nie wiem, co? :P

Powiem tak: gdyby były to dobre filmy, przyzwyczailibyśmy się. To jak z Annaud - kręci różne filmy, raz o zakonnikach, raz o niedźwiedziach, a jednak wciąż są to dobre filmy :mrgreen:



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group