Powrót z gwiazd - MITY - prawda czy fałsz
Ziuta - 12 Lutego 2009, 15:22
Bodaj w sierpniu 42. Pamiętam sprawę, bo gdy obywatele Brazylii kpili z wysiłku militarnego ich ojczyzny, mówiąc, że prędzej wąż zapali fajkę, niz ktokolwiek zobaczy walczącego Brazyliczyka, korpus ekspedycyjny w odpowiedzi przybrał za emblemat rysunek węża kopcącego faję.
feralny por. - 12 Lutego 2009, 15:27
Ziuta napisał/a | Bodaj w sierpniu 42 | Konkretnie 22, a post Rafała odnosi się do sytuacji z 17.09.39.
feralny por. - 12 Lutego 2009, 15:29
Ziuta napisał/a | No i zostaje Tirpitz tonący u ujścia La Platy | Kto???
Ziuta - 12 Lutego 2009, 15:38
Tfu! Graf Spee.
Rafał - 12 Lutego 2009, 16:29
Feralny:
To jest i tak fikcja, bo w przeciwnym razie trudno byłoby uznać za wojnę napaść jednego kraju na drugi bez wypowiedzenia wojny lub uznać wojnę za zakończoną w przypadku kiedy to nie ma komu z legalnych władz podpisać traktatu pokojowego. Wówczas przychodzi nam uznać fakty - rozpoczęcie działań wojennych w przypadku braku wypowiedzenia wojny i fakt kapitulacji.
feralny por. - 13 Lutego 2009, 08:28
Zgadzam się jak najbardziej. Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że w przypadku dwś data rozpoczęcia i zakończenia wojny (obie odnoszące się do faktycznego rozpoczęcia działań zbrojnych) ma w zasadzie charakter umowny i warto zdawać sobie z tego sprawę. W mojej opinii daty 01.09.39 i 02.09.45 określają ramy czasowe tego konfliktu, z wystarczającą dokładnością, a formalno-prawne uchybienia należy rozpatrywać w kategorii ciekawostek.
NURS - 13 Lutego 2009, 12:26
IMO w takich przypadkach najważniejsze są łańcuchy przyczynowo skutkowe.
1.09 to rozpoczęscie działań wojennych, otwartych, które doprowadziło do II WŚ. pozostałe daty dotyczą rozwoju sytuacji. Datą zakończenia wojny powinien byc dzień kapitulacji ostatniego z państw osi.
Rafał - 13 Lutego 2009, 12:49
A co zrobić w takim razie z Węgrami i Rumunią, które po dziś dzień nie skapitulowały? (Jak się mylę to mnie zastrzelcie, bo już tracę pewność, ale chyba tak jest)
Gustaw G.Garuga - 13 Lutego 2009, 17:30
Beniowski Węgier - etnicznie Polakiem nie był, ale to mu nie przeszkadzało żeglować pod banderą Rzeczypospolitej (jeśli wierzyć Edwardowi Kajdańskiemu, który o Beniowskim sporo pisał). W ogóle w języku angielskim rozróżnia się ethnicity i nationality - można być etnicznie Węgrem, ale narodowościowo Polakiem. Tę samą argumentację stosują ci, którzy wiedząc o niemieckich korzeniach Kopernika zwracają także uwagę na charakter jego związków z Polską.
Brązowy cukier / zwykły cukier z dodatkiem melasy - może i tak, ale walory smakowe świeżego, jeszcze wilgotnego cukru trzcinowego są nie do przecenienia
Marcin Robert - 13 Lutego 2009, 17:57
Gdyby zastosować współczesne - powstałe w XIX wieku - pojęcie polskości, to w XVI wieku chyba w ogóle nie było Polaków.
NURS - 13 Lutego 2009, 18:13
Rafał napisał/a | A co zrobić w takim razie z Węgrami i Rumunią, które po dziś dzień nie skapitulowały? (Jak się mylę to mnie zastrzelcie, bo już tracę pewność, ale chyba tak jest) |
Mówię o kapitulacji głównych graczy. IMO rumuni i wegrzy zmienili front znacznie wcześniej, a to można uznać za kapitulację.
Gustaw G.Garuga - 13 Lutego 2009, 18:27
Marcin Robert - ani Niemców, Anglików, Francuzów i doszlibyśmy do absurdu, wszyscy byliby wszystkimi, a nikt nikim Angielska Wikipedia pisze o Beniowskim:
Citizenship Hungarian
Nationality Hungarian
Ethnicity Hungarian/Slovak/Polish
Po prostu bardzo ciekawy facet, prawdziwy syn swoich czasów. Ale to temat na inną dyskusję.
Ziuta - 13 Lutego 2009, 18:29
Cytat | Gdyby zastosować współczesne - powstałe w XIX wieku - pojęcie polskości, to w XVI wieku chyba w ogóle nie było Polaków. |
Z nami byłoby jeszcze spoko, bo mieliśmy liczną i utożsamiającą się z Rzecząpospolitą (BTW, nie wiem, czy należałoby to słowo tłumaczyć na angielski jako republic, wszak RP byliśmy od XVI wieku, a republika to wynalazak z 1918) szlachtę. Pod tym względem kompletnymi narodowymi oseskami są Niemcy i Ukraińcy.
Gustaw G.Garuga - 13 Lutego 2009, 18:40
[Przyjęło się tłumaczyć jako Commonwealth, które to słowo - co ciekawe - jest angielskim odpowiednikiem łacińskiego res publica tak samo, jak polskie Rzeczpospolita. Ale już np. po francusku I Rzeczpospolita to République (przynajmniej wg francuskiego tłumaczenia Ogniem i mieczem Hoffmana). Niuanse polityczno-ustrojowe I RP utrudniają często jednocznaczne opisanie jej systemu.]
Ziuta - 13 Lutego 2009, 20:31
No właśnie ja też zauważyłem, że commonwealth powstało na tej samej zasadzie, co rzeczpospolita. Ja bym obstawiał, że ma to dogłęgne znaczenie. Sensem Francji jest bycie république, tam się nie mówi parlement francji, tylko parlament republiki, prezydent republiki. Francji może nie sobie być, ale rebublika musi. U nas z kolei na odwrót, my jesteśmy Rzecząpospolitą Polską, niezależnie od ustroju. Nawet PRL był rzecząpospolitą, boby republiki ludowo-demokratycznej, czy innego podejrzanego wynalazku nikt nie zniósł.
Niuanse historyczno-lingwsyczne bywają zdumiewające. Francuska obsesja republiki, niemiecki Heimat/Vaterland, moskiewski russkij/rossijanin, czy nasza rzeczpospolita.
MOFFISS - 20 Lutego 2009, 07:45
Marcin Robert napisał/a | Gdyby zastosować współczesne - powstałe w XIX wieku - pojęcie polskości, to w XVI wieku chyba w ogóle nie było Polaków. |
A jaka jest aktualna definicja polskości?
|
|
|