To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ


Blogowanie na ekranie - Wyn(at)urzenia Czytacza

Kasiek - 1 Lutego 2009, 14:23

Nocturn napisał/a
Tylko, że dobry recenzent powinien zapomnieć o swoich własnych preferencjach i skupić się na jakości danego utworu, a to jest poważny problem. Ciekawy jestem jak, ktoś kto lubi utwory Marii Orzeszkowej, oceniłby takiego Bruca Sterlinga?


Z tym się nie zgodzę. Jesli by tak było, to co za różnica, czy chcemy poznać opinię na temat danego dzieła (nieważne czy to książka, film, spektakl, obraz, wystawa, rzeźba itd.) sławnego profesora czy pana Kazia spod monopolowego? Właśnie przez to, ze dana osoba ma konkretne wykształcenie i dane preferencje, pozwala nam spojrzeć na ocenianą rzecz przez pryzmat tego wykształcenia i preferencji. Co oznacza, ze jeśli ktoś nie lubi Słowackiego, a ocenia bardzo dobrze nowy spektakl "Balladyna" w Teatrze Narodowym, to znaczy, że potrafi wznieść się ponad swoje lubię/nie lubię. Każda ocena jest subiektywna, choćby nie wiem jak bardzo obiektywnie chciałby ją wystawić oceniający.

Nocturn - 2 Lutego 2009, 08:09

Adanedhel, no w sumie tak ale...
Nie będe zlecał recenzji powieści fantastycznej wielbicielowi pozytywizmu, prawda?
Za to uważam, że na ten przykład dobry recenzent, który nie lubi np. Sapkowskiego, będzie umiał zobaczyć i dobre strony jego utworów.
Kasiek napisał/a


Z tym się nie zgodzę. Jesli by tak było, to co za różnica, czy chcemy poznać opinię na temat danego dzieła (nieważne czy to książka, film, spektakl, obraz, wystawa, rzeźba itd.) sławnego profesora czy pana Kazia spod monopolowego? Właśnie przez to, ze dana osoba ma konkretne wykształcenie i dane preferencje, pozwala nam spojrzeć na ocenianą rzecz przez pryzmat tego wykształcenia i preferencji. Co oznacza, ze jeśli ktoś nie lubi Słowackiego, a ocenia bardzo dobrze nowy spektakl Balladyna w Teatrze Narodowym, to znaczy, że potrafi wznieść się ponad swoje lubię/nie lubię. Każda ocena jest subiektywna, choćby nie wiem jak bardzo obiektywnie chciałby ją wystawić oceniający.


Eh ja wiem, że każda ocena jest subiektywna i nie da się tego zmienić. I zgodzę się z tym, że recenzent powinien mieć wiedzę na temat tego co ocenia. Ja na ten przykład absolutnie nie umiałbym ocenić obrazu ani rzeźby. Nie mam przedewszystkim wyczucia Sztuki. A co do wiedzy, to nawet dany Kazio z monopolowego umiałby się nauczyć, gdyby chciał, tego co potrzeba. Tylko, że oprocz wiedzy do dobrej oceny potrzebujemy pewnego wyczucia trendów.
A najbardziej wśród pseudorecenzentów nie lubie tego, że oni nie oceniają, nie recenzują a rekalmują i próbują mmnie przekonać: Kup to, to jest fajne.


A do obydwojga z was powiem jeszcze jedno.

Dany Kazio spod monopolowego też umie powiedzieć : To szmira była, a to było fajne. A pan profesor może powiedzieć to samo tylko ładniej i powiedzieć dlaczego tak uważa.

Kiedyś gdzieś przeczytałem, że recenzent to taki niespełniony artysta. heh troszku racji w tym jest.

Muszę uciekać.

PS. Wrócę niebawem i dokończę moją myśl.

/edit poprawiłem strasznego ORTA co go Kasiek wykazała. Strasznie się wstydzę :oops:

Kasiek - 2 Lutego 2009, 09:27

Nocturn napisał/a
prubóją mmnie przekonać


żebyś spróbował napisać to poprawnie (przede wszystkim) :evil:

Nocturn napisał/a
Dany Kazio spod monopolowego też umie powiedzieć : To szmira była, a to było fajne. A pan profesor może powiedzieć to samo tylko ładniej i powiedzieć dlaczego tak uważa.


Dziwnym trafem zawsze opieram się na co najmniej dwóch-trzech recenzjach, jeśli chcę się zapoznać z daną rzeczą a nie jestem sama z siebie przekonana do niej... jeśli Ty chcesz się opierać na zdaniu pana Kazia... to proszę Cię bardzo Ja pozostanę przy innych kryteriach doboru recenzentów.

Nocturn napisał/a
Nie będe zlecał recenzji powieści fantastycznej wielbicielowi pozytywizmu, prawda?


Kolejne zdziwienie: na III roku pisałam pracę z pozytywizmu: Bohun u Sienkiewicza i Komudy. Kobieta, absolutnie zakochana w pozytywizmie, potrafiła przeczytać, znaleźć dobre i wartościowe strony nie tylko mojej pracy, ale i książki Jacka.
Ja bym zleciła recenzję danego nurtu właśnie człowiekowi, który nie ma z nim za wiele wspólnego, bo nie będzie pisał czczych peanów, tylko dlatego, że lubi dany gatunek literatury czy muzyki, a będzie się starał obiektywnie spojrzeć na niego.

Adanedhel - 2 Lutego 2009, 11:06

Nocturn napisał/a
Za to uważam, że na ten przykład dobry recenzent, który nie lubi np. Sapkowskiego, będzie umiał zobaczyć i dobre strony jego utworów.

Dobry recenzent powinien przede wszystkim być krytyczny. Peany każdy potrafi piać, uprawiać krytykanctwo też. (Popisał się tym w ostatnim czasie, z obu stron, KTL w "Czasie fantastyki" - jedną książkę wychwalając pod niebiosa, żeby na koniec przyznać się do osobistego, wyjątkowo pochlebnego wobec niej stosunku, z drugiej zjechał Twardocha na analogicznej podstawie.)
Osiągnięcie obiektywizmu jest niemożliwe. Przegięcie w stronę subiektywizmu niedobre. Złotego środka nie znam. Może tylko, czytając recenzje KTL-a - nie pisać emocjonalnie, bo głupoty wychodzą.

Nocturn - 5 Lutego 2009, 14:32

Wiecie co?

mam małego stracha. Pracę zmieniam... Jestem pełen dobrych chęci i mam sporą wiedzę, ale mimo wszystko lekka obawa przed nowym mnie gryzie.

Znacie na to jakiś dobry sposób? Bo im bliżej, tym bardziej mnie gryzie

gorbash - 5 Lutego 2009, 14:33

Polecam Dębowe Mocne. Powtarzać do skutku.
corpse bride - 5 Lutego 2009, 14:33

jak już zaczniesz, to przestaniesz się stresować po tygodniu :)

edit:

chodziło mi o rozpoczęcie pracy, a nie konsumpcji dębowego mocnego. btw, ja bym poleciła warkę strong.

gorbash - 5 Lutego 2009, 14:35

corpse bride napisał/a
btw, ja bym poleciła warkę strong.

Można tak, można tak.

Nocturn - 5 Lutego 2009, 14:39

corpse bride, brrrrr. Byle nie warkę. Wole Dębowe. A swoją droga ta kuracja jest w toku. I jesst jeszcze gorzej jak na razie :P

Jakby nie spojrzeć po Ładnych kilku dębowych zaczyna się człowiek zastanawiać nad sensem zmiany pracy a wielkie białe myszki i maleńkie różowe słoniki wcale nie wzbudzają zaufania w rzeczywistośc.

hrabek - 5 Lutego 2009, 14:45

po warce strong leb mnie napierd... jakby mi ktos w imadlo wlozyl.

A tak na powaznie: Nocturn, zawsze jest taki moment, ze zaczynasz sie bac. Ja tez tak mialem, jak zmienialem prace. Pewnosc siebie gdzies ulatywala i zostawal tylko strach, ze nie podolam. Ale pozniej myslalem: kurde, przeciez mnie chcieli, wygralem casting, wszystkie kolejne etapy, moja wiedza im imponuje, a skoro wybrali goscia z najwieksza wiedza, to na pewno dam rade, bo przeciez gdyby nie ja, to za mnie przyszedlby ktos gorszy.
Daj spokoj z obawami, bo na pewno bedzie dobrze. Zreszta nikt na pewno nie bedzie od ciebie oczekiwal cudow pierwszego dnia.

Nocturn - 5 Lutego 2009, 14:49

dzięki hrabek, ja to wiem :P NIe pierwszy raz zmieniam pracę. Ale mimo wszystko jakoś kurka wodna nie jest mi fajnie. Czemu zawsze jest tak samo ?
hrabek - 5 Lutego 2009, 15:04

Bo za kazdym kolejnym razem zapominasz jak bylo poprzednio. Poza tym zakladam, ze nowa praca to wieksze wyzwanie za wieksza kase, wiec dochodzi niepewnosc, ze tego jeszcze nie robiles i jak ktos odkryje, ze nie jestes godzien takiej kasy, to cie wywala. Ja tak mam czasami nawet teraz, ale pozniej sobie mowie, ze gdzie oni takiego drugiego jak ja znajda ;)
mad - 5 Lutego 2009, 21:14

Dobry blog się szykuje :bravo
Rozumiem i pochwalam okołoliterackie wątpliwości Nocturna (i dyskutantów). Recenzja to trudna rzecz do napisania i jeszcze trudniejsza do opisania. Mamy bowiem sprzeczność na starcie: subiektywne zdanie staje się wyrokiem. Jaką wartość posiada ocena recenzenta skoro nie można uzyskać obiektywizmu?

Teoria literatury próbuje znaleźć wyjście z sytuacji.

Recenzja jest traktowana przez literaturoznawstwo jako pierwszy, niezobowiązujący sygnał krytyczny dotyczący dzieła literackiego. To szybka reakcja, działanie po omacku, a więc tym samym rzecz niedoskonała. Literaturoznawcy na ogół nie przypisują recenzji wartości naukowej lub chociaż popularno- czy paranaukowej. To tylko wyrażenie opinii na podstawie szczątkowych danych i niezbyt dogłębnych przemyśleń. Recenzent ma prawo do błędu tak samo jak nie ma prawa do ferowania ostatecznych wyroków.

Ponad recenzją stoi opracowanie naukowe. Oczywiście ktoś powie, że nauka o literaturze to bujda, jak bowiem można porównywać prace naukowe fizyków z literaturoznawcami. Okazuje się, że można. Przedmiotem badań naukowych jest niemalże każdy fragment otaczającej nas rzeczywistości, do której przynależy przecież literatura. Tutaj zaczynają się schody. O ile krytyk reaguje szybko i pisze o własnych odczuciach popartych wiedzą, doświadczeniem czytelniczym, o tyle teoretyk i historyk literatury daje sobie więcej czasu na zgłębienie zjawiska, często wchodząc w niedostępne krytykowi rejony. Literaturoznawca analizuje dzieło w szerokim kontekście. Liczy się wszystko:
- historia, polityka, sytuacja społeczna, innymi słowy szerokie tło dzieła,
- nurt literacki, w którego skład wchodzi omawiane dzieło,
- miejsce dzieła w całej twórczości pisarza,
- intertekstualizm, czyli świadomy lub nieświadomy "dialog" dzieła z innymi utworami.
To są zagadnienia elementarne, aczkolwiek trudne do omówienia nawet w kilkustronicowej recenzji. A przecież to nie wszystko. Poszczególne szkoły literaturoznawcze proponują swój sposób przeprowadzenia badań/analizy.
Np. strukturalizm rozbiera dzieło niemalże na cząstki elementarne, hermeneutyka bardziej nastawiona jest na zrozumienie całości, intuicję, filozofowanie. Swego czasu modny dekonstrukcjonim szuka dziur w całym, itd.
Mimo różnorakich podejść literaturoznawcy mylą się mniej niż recenzenci. Podsumowując przyczyny są takie:
- literaturoznawstwo daje sobie więcej czasu,
- prace naukowe są bardziej obszerne,
- kontekst jest szerszy,
- nie ma konieczności reagowania natychmiastowego.
Znalazłoby się parę innych "przewag":
- literaturoznawstwo unika sformułowań o charakterze subiektywnym. Zamiast słów "podobało mi się" jest bogata analiza, faktografia,
- literaturoznawstwo nie kreuje mód, nie funkcjonuje w ramach literackich nurtów. Profesor zajmujący się np. fantastyką ma do niej większy dystans niż przeciętny prenumerator SFFiH lub NF. Nie jest "fanem", lecz "badaczem",
- literaturoznawstwo nie interesuje się wszystkimi dziełami. O ile niemalże każda książka ma swoje recenzje, o tyle rzadko która pozycja posiada monograficzne opracowanie.

Czy z tego wynika, że literaturoznawstwo rulez?
Absolutnie nie! Po pierwsze coraz częściej ambicją recenzenta jest zbliżenie się do poziomu opracowania naukowego. Po drugie, literaturoznawcy też są recenzentami i nie traktują tego jako chałtury. Po prostu mamy do czynienia z dwoma punktami widzenia na literaturę (dotyczy to oczywiście nie tylko literatury).
Literaturoznawsto ma swoje okropne wady. O późnym reagowaniu już pisałem. Inne to:
- mniejszy odbiór społeczny wyników badań,
- nagromadzenie fachowego słownictwa zniechęcającego potencjalych czytelników do zapoznania się z pracami literaturoznawców.
Grzech najcięższy, czasami wystepujący: literaturoznawca w swojej pracy bardziej kreuje siebie niż analizuje dzieło. Ale od tego zarzutu nie są wolni również recenzenci.

Nocturn - 6 Lutego 2009, 13:42

kurcze mad, że ja teraz nie mam czasu coby się ustosunkować uhhh. Nie mam teraz czasu. Postaram się potem :)
Nocturn - 9 Lutego 2009, 18:54

Cytat

Choć Else miał się zgłosić do Gordimera zaraz po przybyciu na miejsce, nie mógł zignorować tego człowieka. Er-Rashal al-Dhulquarner, zwany przez niektórych Rashalem Szakalem, był równie niebezpieczny jak Gordimer Lew. Być może bardziej. Kontakty er-Rashala z Delegaturami Nocy czyniły zeń mocarza w zupełnie indywidualnym wymiarze.
Er-Rashal był jedynym człowiekiem na świecie, którego Gordimer bodaj w najmniej określonym sensie tego słowa mógł nazwać przyjacielem


Zacząłem od tego cytatu specjalnie. Kurde myślę nad drugim akapitem i za nic w świecie nie wiem czy ten Szakal to przyjaciel Lwa czy nie. Jak myślicie?

Mam wrażenie, że tłumacz tej ksiązki popełnił ciężki grzech .. zresztą wielokrotnie. W sumie jakby nie spojrzeć to tłumaczenie książki obcojęzycznej na nasze to prawie tak, jakby napisać ją od początku. Przecież tłumacz nadaje swój własny szlif i w ogóle. Bo są te, no idiomy, odnośniki do jakichś współczesnych mniej lub bardziej historii i postaci, nieprzetłumaczalne gry słów i żarty nie mające odpowiedników w naszym językiem. A to wszystko trzeba jakoś przetłumaczyć. W przypadku książki, którą zacytowałem wyżej mam lekki żal do tłumacza. Chociaż wiem, że to ciężka praca, ale mam wrażenie, że kurna ten tłumacz zrobił to specjalnie, żeby mnie osobiście wkurzyć. !!!!



mad, poczekaj jeszcze na moją odpowiedź. Jakoś nie mam za bardzo weny :P

Adanedhel - 9 Lutego 2009, 19:01

Rzeczywiście, tłumaczenie pierwsza klasa. Stawiam, że raczej nie byli przyjaciółmi ;)
Jeśli to wygląda tak dalej, to tłumaczem mogła być zupełnie przypadkowa osoba, żaden zawodowy tłumacz.

Nocturn - 9 Lutego 2009, 19:06

Cała powieść jest utrzymana w takim dziwacznym stylu. Kurcze a tak lubie tego autora, ale tłumaczenie sprawia, że strawność tego tekstu jest dla mnie coraz mniejsza. Kurde a jest jeszcze drugi tom :P
Adanedhel - 9 Lutego 2009, 19:20

Cóż to konkretnie za licho?

Co do tłumaczeń - jeśli będziesz miał okazję weź i przeczytaj "Obronę szaleństwa" Allena, lub "Rakiem" Eco. Książki są złożone z wielu drobnych tekstów, które tłumaczyli, chyba zresztą w różnym okresie, różni tłumacze. Zwłaszcza u Allena widać, jaka może być różnica między dobrym, a przeciętnym tłumaczem. Wpadasz tam na początek na przeciętnego, całość jest trzymana przez same pomysły autora, a potem, nagle, masz zmianę na coś znacznie lepszego, do pomysłów dochodzi świetny język - i wówczas "Obrona..." wygląda tak, jak powinna ;) Niestety na koniec trzeci tłumacz znów jest gorszy.
Poza tym dobrym tłumaczom też zdarzają się wpadki. Choć może innego typu. Łoziński ;)

PS. Chcę wiedzieć, czy byli przyjaciółmi, czy nie ;P:

Nocturn - 9 Lutego 2009, 19:38

Glen Cook "delegatury nocy" tom pierwszy o tytule "Tyrania Nocy"

Myślę, że autor nawet nie znał tłumacza :P nie wiem więc czy się lubili czy nie :P

Nocturn - 10 Lutego 2009, 16:23

oki mad przeczytałem i przyswoiłem to co napisałeś. Ale nie do końca o to mi chodzi w moich wypocinach na temat recenzji.
Przedewszystkim chodzi mi o to, że recenzja stała się narzędziem reklamy i mnie to wq... W związku z tym czytam same pochwalne peany na temat różnych, różniastych tekstów, na cześć z nich daję sie nabrać i wydaje swoje ciężko zarobione pieniądze na jakiegoś gniota. W już wogóle to ponosić mnie zaczyna kiedy widzę teskty w rodzaju:
"Znakomity debiut iksa, który spokojnie można porównac do<tu sobie wstaw dowolne znane nazwisko-legendę literacką>. etcetera etcetera".
Przecież to jawna kpina ze mnie i wszystkich tych, którzy kupią daną książkę.
Niestety takie mamy czasy.

A tak na marginesie. Zaczynam ostatnio się zastanawiac, czy nie zachowuje się jak stary spierniczały tetryk co to patrzy na wszytsko i krzywi się mówiąc: Za moich czasów ....

Ehhhhh

Czekam do wiosny z utęsknieniem.

Lynx - 10 Lutego 2009, 16:40

Nocturn napisał/a
Zaczynam ostatnio się zastanawiac, czy nie zachowuje się jak stary spierniczały tetryk co to patrzy na wszytsko i krzywi się mówiąc: Za moich czasów ....
jakie śliczne samopodsumowanie. ;P: :bravo
Nocturn - 10 Lutego 2009, 16:45

ehhh Lynx, nie ma to jak liczyć na kobietę z kotem z tle


/idęsięcałkiemstetryczeć

Lynx - 10 Lutego 2009, 22:59

Nocturn, żarłoku jeden- nawet własną autoakceptację zeżarłeś, to czego chcesz? Kot to przynajmniej chrupkami się naje... I jaki ma wdzięk i samozadowolenie. :roll: Poza tym kot, nawet gruby kot, jest pełen wdzięku... a jakie są Nocturny? Poza tym, że zębate i mroczne? :mrgreen:
Nocturn - 11 Lutego 2009, 14:07

bardzo miłe,głodne, kosmate, głodne,z poczuciem humoru, głodne, zadowolone z zycia kiedy nie są głodne i jeszcze czasem głodne.
Pucek - 11 Lutego 2009, 15:11

Nocturn, mam taką paskudną* metodę - wsadzam nos w środek książki i chwilę czytam. Albo taka próbka wciąga albo nie... Czasem tak wessie, że jadę od środka do końca, z wątkami zagadkowymi co tam się wcześniej działo, i wcale mi nie psuje zabawy przeczytanie później początku. Bywa, że wręcz przeciwnie**. Zresztą , retrospekcja - nic zdrożnego.
______________
*niektórzy jak to słyszą włos / długi acz nieliczny / z głowy rwą, że zamysły Mistrza Autora psuję
** Tort jak jest dobry, to będzie smakował z każdej strony. Kawałek z prawej, z lewej czy wykrojony ze środka

Nocturn - 11 Lutego 2009, 15:17

Pucek, ehh nie. Nie mógłbym tak. Wiesz... czytam naprawdę ogromną liczne książek. Nie znam nikogo kto czyta więcej :P niż ja. I tylko kilka razy w życiu zdarzyło mi się nie skończyć raz zaczętej książki :P . I nigdy nie popsułbym sobie tekstu czytając go od środka.

Aczkolwiek dziękuję bardzo za Twoją metodę. Znaczy martwisz się o mnie i myślisz czasami o małym, biednym, głodnym Nocturniku :P
D:D:D:D:D:D

Pucek - 11 Lutego 2009, 16:05

No przecie nie mówię, że zawsze, tylko że czasem. Ale sie zdarza i potrafię potem sobie całość obrazu ułożyć. Często do takich potem wracam, jakbym na wczasy w znane i lubiane miejsce wyjeżdżała. A w ogóle też czytam sporo, tyle że oczy i do czytania i do pracy potrzebne i jakoś jeszcze nie znalazłam patentu na niezależne działanie patrzałek ;P: Czyli mam albo - albo...
Książek, których czytać nie skończyłam trochę jest. "Malarstwo zachodnio-europejskie" Neli Samotyhowej, pani Rzepińskiej "Historia koloru",oooooo... to pewnie dlatego nie zdałam na ASP..... Jakby Łysiak popełnił swoje "MBC" te ileeeś lat wcześniej, to bym przeczytała, zdała i teraz za artystkie wielkie robiła.
Jeszcze trochę gniotów, których już szczęśliwie nie pamiętam...

Pucek - 11 Lutego 2009, 17:52

edit Jeszcze raz przepraszam.Ciut posprzątałam . :oops:
Nocturn - 16 Lutego 2009, 11:40

jestem.

Nie wiem ile bo nowa praca angazuje mnie barzo. No i nie wypada zostać złapanym przez nowego, jeszcze nie znanego szefa na forumowaniu pierwszego dnia, nie? :P

gorbash - 16 Lutego 2009, 11:43

Nocturn napisał/a
No i nie wypada zostać złapanym przez nowego, jeszcze nie znanego szefa na forumowaniu pierwszego dnia, nie?

Zależy z której strony spojrzeć. Przynajmniej dowiedziałbyś się jego stanowiska w tej sprawie...



Partner forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group