Do redakcji - A może by tak...
bogow - 2 Listopada 2005, 18:42
Jak zniknie, to wtedy zobaczymy co będzie. Na razie jeszcze się czołga i mam nadzieję, że jeszcze trochę pożyje. Wciąż się łudzę, że wydawca się opamięta...
Klimat dla pism zresztą nie jest już tak dobry jak jeszcze parę lat temu. Myślę, że dużo złego zrobiło też wprowadzenie 7% VAT-u w 2001, podwyżka nie ominęła przecież także SF.
Marek1964 - 2 Listopada 2005, 19:08
Myślę, że statek NF stracił prawdziwego kapitana wraz z odejściem Macieja Parowskiego z funkcji naczelnego! Nie przypuszczałem, że to kiedyś napiszę! Można się było nie zgadzać z jego wizją, ale trudno mu odmówić konsekwencji i wielu ciekawych działań na rzecz pisma. Trudno też nie zauważyć, że miał pewną spójną wizję "NF" (myślę, że jej ślady były wyraźne). Tworzył pismo ambitne, może zbyt ambitne (zbyt ambitne?!) i z duszą. Zależało mu na piśmie i dbał o nie! Nie dlatego, że był naczelnym, ale dlatego iż uważał NF za swoje dziecko. Takie zaangażowanie to najwidoczniej dobra opcja, bo w SF się również sprawdziła! Gust MP był i jest oczywiście dyskusyjny, ale... Ale trzeba przyznać, że facet ma oko i wypatrzył kilku piszących, którzy robią dzisiaj kariery!!! Przyznaję, że wówczas nie doceniałem jego koncepcji. Dopiero po odejściu MP z funkcji naczelnego okazało się, że koncepcja dyskusyjna jest sto razy lepsza od jej braku! Osobiście wolę pisma bardziej popularne i literacko mniej hermetyczne. Dlatego cieszę się, że SF odrodziło się jako SFFH. Ale uważam, że ewentualny upadek NF byłby "czasem klęski". Duże słowa? Może? Ale boję się (nie mam pewności), że lukę po NF mogą chcieć zapełnić przypudrowane "Fantasmy" i "Clicki"!
NURS - 2 Listopada 2005, 19:50
Ja też się tego obawiam, że znowu szaleńcy rzucą się zagospodarowywać rynek. Dawna NF pod Parowskim i Oramusem była przeciwnikiem godnym i przewidywalnym. Makowski wprowadził nowe reguły gry - Kije w mrowisko i tym podobne paszkwile na zamówienie. Szczęściem dość szybko zauważył, że jedynie sobie odstraszył klienta a nie zabrał go tym, których opluł i jakos przycichło. Generalnie zwiększenie ilości pism nic nie da, bo doprowadzi jedynie do zozmycia zawartości, w każdym z tytułów pojawi się więcej wypelniaczy, żeby w ogóle mogły wychodzić. bo tekstów dobrych jest tyle, ile jest. I nic co wartościowe nie zniknie z pola widzenia gdy będa dwa tytuły albo 10. Tylko powodów do narzekań przybędzie.
kruczywiatr - 2 Listopada 2005, 20:16
Ale Parowski ma w planach nowy projekt, czyż nie?...
Dla mnie, jako osoby żywo interesującej się fantastyką (przyznaje jednak że do niedawna rynek rodzimy był mi obcy za wyjątkiem Sapkowskiego) od dobrych piętnastu lat (gdyby nie ona, to bym najprawdopodobniej już nie żył - jeśli nawet nie fizycznie, to duchowo - to nie żart) te dziwne podziały są chore. Jak tylko się o nich dowiedziałem, to spytałem sam siebie: O co tu biega? Teraz z perspektywy outsidera zaczynam odnosić wrażenie, że podziały w gronach fantastów wiążą się z osobistymi ambicjami i emocjami co poniektórych osób. Przyznaje, że wyniesienie się ponad własne ego jest rzeczą trudną, wymagającą wysiłku, ale nie widzę możliwości samorozwoju bez odpowiedniej dawki pokory. Człowiek twórczy powinien mieć duże ego, aby nie paść pod naporem krytyki w dążeniu do spełniania własnych ambicji i marzeń. I choć rozumiem walkę na argumenty, słowa, zażarte dyskusje i wymiany własnych poglądów, to obrzucania błotem nie trawię, jak coś robić, to z finezją i na polu twórczym.
Główne pytanie według mnie brzmi: czyją własnością tak naprawdę jest czasopismo: autorów, czytelników, czy ich wspólną. Ja opowiadam się za opcją numer trzy. Bez dobrej drużyny redakcyjnej pismo sięgnie z pewnością dna (albo osiądzie na mieliźnie), bez sporej grupy oddanych czytelników i ich pieniędzy pismo spotka zagłada komercyjna. Ktoś powie, nie ma ideałów. Owszem, ale nie robią błędów ci, co nic nie robią, a zamiast się rozwijać, egzystują.
Powiem szczerze, że podoba mi się aktywność redakcji na forum i za to wam wielki plus ode mnie.
Romek P. - 2 Listopada 2005, 20:32
kruczywiatr napisał/a | Ale Parowski ma w planach nowy projekt, czyż nie?... |
Wiesz cos na ten temat? Jeśli tak, pochwal się...
kruczywiatr - 2 Listopada 2005, 20:43
Gdyby Parowski chciał się pochwalić, sam by to zrobił. Ale to nie byłoby mądre posunięcie - wystwiać się na ostrzał przed startem. Ale chyba coś takiego wspominał... Jeśli ma jakieś plany, to ze strategicznego punktu widzenia najlepszym posunięciem byłoby zniknąć na jakiś czas, by, gdy wszystko będzie dopięte na ostatni guzik, uderzyć z zaskoczenia. Ale to tylko moja opinia, a co ja tam wiem Jestem tylko uważnym obserwatorem/outsiderem
NURS - 2 Listopada 2005, 21:10
No to właśnie go wystawiłeś Makowskiemu do odstrzału:-)
Kaxi - 2 Listopada 2005, 21:21
To jeszcze jakiś nowy projekt? Nie tak danwo pojawił się Czas Fantastyki, ale chyba już padł. Bo czwartego numeru nie widziałem nigdzie.
NURS - 2 Listopada 2005, 22:39
Jest w katowickim EMPiKu. Ale miał poslizg 6 miesięcy.
kruczywiatr - 2 Listopada 2005, 22:54
Makowski, Parowski - chyba ułożę jakąś rymowankę. Jak się dwóch facetów kłóci, to jedynym lekarstwem jest ich spić i sprowokować, by dali sobie po gębach. Zapanuje wtedy pokój, miłość i harmonia
Zresztą spójrzcie na mój wyraz twarzy - on mówi wszystko.
NURS - 2 Listopada 2005, 23:31
Mecz kuflowy Oramus vs Lewandowski przeczy tej zasadzie:-)
Romek P. - 2 Listopada 2005, 23:36
NURS napisał/a | Mecz kuflowy Oramus vs Lewandowski przeczy tej zasadzie:-) |
No bo policja uniemożliwiła dogrywkę.
Margot - 5 Listopada 2005, 16:50
Myślę sobie tak:
NF była kiedyś pismem opiniotwórczym, prestiż miała (czy akurat za MP, tego nie pamietam, bo mi leżało centralnie, kto jest naczelnym). I ten kapitał marki został całkowicie zaprzepaszczony, IMAO, w blurach-glołach-szadołach i drętwych tekstach. Dobór utworów literackich pominę, bo i drzewiej bywało, że się jakieś paskudztwo trafiało, poza tym, gusta są różne. Niemniej żal mi tamtej "F/NF", o której Marek wspomina parę postów wcześniej, ze była pismem z osobowością. Ano, właśnie.
Dodam tylko, że pismo opiniotwórcze musi być nieco ambitniejsze, nieco bardziej hermetyczne, nieco wyżej się pozycjonować => inaczej nici z autorytetu, opiniotwórczość nie wyjdzie.
I, z całym szacunkiem i bez urazy, NURSie, SF takiej pozycji nie osiągnie, zresztą, strategię masz inną i jak mniemam, nie do tego dążysz.
Niemniej, brakuje mi takiego pisma. Nie przegiętego "Czasu Fantastyki", tylko takiego wyważonego, a zarazem zmuszającego do konfrontacji, przemyśleń, dyskusji.
A nowy naczelny? Nie przypuszczam, żeby został wybrany spośród ofert czytelniczych, chociaż, kto wie? Rozpaczliwe działania ostatniej szansy są czasami zaskakująco skuteczne...
NURS - 5 Listopada 2005, 17:41
Ja sie nie obrażam, tworząc SFa powiedziałem wyraźnie, skoro NF to uniwersytet, to ja chcę robic podstawówke i liceum, bo nikt nie wskoczy od razu na akademicki poziom nauczania.
sulka - 5 Listopada 2005, 18:47
NURS napisał/a | Ja sie nie obrażam, tworząc SFa powiedziałem wyraźnie, skoro NF to uniwersytet, to ja chcę robic podstawówke i liceum, bo nikt nie wskoczy od razu na akademicki poziom nauczania. |
I dzieki ci NURSie za to! Mnie osobiscie nie interesuje czytanie opowiadan, ktore pretenduja do miana utworow wybitnych, pisanych przez wybranych dla wybranych, bo przeciez zwykly szary czlowieczek z czegos takiego nic nie zrozumie. Bez urazy, Margot, ale dla mnie SF (teraz SFFH) jest jak najbardziej pismem opiniotworczym wlasnie przez to, ze nie pretenduje do miana jedynej i slusznej wyroczni (a mam jakies takie wrazenie ze NF sie wlasnie takim pismem stalo). Sa rozne gusta, ale wszystkie sa godne poszanowania. SF jest fajny, bo nie przekresla nikogo, a pokazuje naszego konika ze wszystkich stron. Dla kazdego cos milego, a ja jakos nie mam ochoty wysluchiwac dysput nt np wyzszosci Tolkiena nad Pratchettem, lub odwrotnie.
PS. Tolkiena nie lubie, we "Wladcy Pierscieni" zacialem sie na 3-im tomie i nigdy nie doczytalem do konca. To nie dla mnie, w zaden sposob nie dyskredytuje Tolkiena, ale nie trawie, jak ktos mowi, ze skoro go nie rozumiem to jestem beznadziejny.
PS2. Ale sie rozpedzilem, chyba troche zdryfowalem z tematu, jesli troche przesadzilem, urazilem kogos to baaardzo przepraszam. Jesli to co napisalem wydaje sie wam nie na miejscu, nie przystaje do tematu i w ogole jest od czapy, prosze to potraktowac jako wylewanie zali sfrustrowanego czubka i olac cieplym ...
Margot - 5 Listopada 2005, 21:23
Urazy nie czuję, bo niejeden raz z NURSem o jego strategii rozmawiałam. I nie jest tak, że uważam tę strategię za gorszą - jest inna, ma inne cele. Jestem tego świadoma, jak najbardziej. I doceniam. Ale opiniotwórczość, to nie tylko kawałki o wyższości Dicka nad Lemem i vice versa, czy coś (choć również). Myślisz, Sulka,że dlaczego tak cały czas marudzę, żeby NURS dał więcej fajnych felietonów?
mayu - 6 Listopada 2005, 10:19
A tutaj akurat się zgodzę z Margot - więcej felietonów nikomu by nie zaszkodziło. Może juz sie starzeję, ale często od takich tekstów zaczynam czytać pismo. Na opowiadanie muszę mieć nastrój, trochę spokojniejszą głowę. Jedna kolumna (tak to się nazywa?) w klimacie "fantastycznie o rzeczywistości" daje sporo tematów do przemyśleń. Pomimo tego, że sam nie piszę zawsze czytam Kresa, cykl o ciekawych filmach klasy B też był świetny.
Co do NF - potrzebna jest równowaga. Nie mówię tylko o rynku pism sf w Polsce. Z całym szacunkiem do SFFH, szkoda byłoby puścić 23 lata ciężkiej pracy nad pismem ot tak, w komin. Nie chcę kolejnych potworków na półce w inmedio, chcę dobrej, żelaznej "F" (nie, nie "NF").
NURS - 6 Listopada 2005, 10:28
Ależ szacunek do SFFH nie ma się nijak do bytu NF, ja też wyznaje poglad Kargula i Pawlaka, że lepszy stary, znany wróg. Nigdy nie wchodziliśmy sobie w drogę, formuła jaką sobie opracowałem była jak najmniej inwazyjna - i trzymam sie jej do tej pory.
sulka - 6 Listopada 2005, 11:54
Ja rowniez jestem za tym, zeby bylo troche wiecej felietonow (moze jakas sonda?), ale trzeba zdawac sobie sprawe z tego, zeby z jakosci nie pojsc w ilosc... Dodatkowo, niektorzy felietonosci maja dziwne tendencje wykorzystywania miejsca na lamach pisma do jakichs wlasnych prywatnych porachunkow lub pokazania, ze oni sa guru, bo sie znaja, a cala reszta nie. Zdarzalo mi sie nieraz czytac felietony (nie, nie w SF ), z ktorych nic a nic nie zrozumialem, natomiast mialem wrazenie, ze ktos mnie od glabow i glupkow wyzywa
Dla mnie felietonista powinien, pomimo tego, ze posiada olbrzymia wiedze, zstapic z piedestalu i znizyc sie do poziomu szarego czytelnika (mnie ), zeby ten felieton byl wartosciowy, a nie tylko pieknie niezrozumialy.
Wiec:
NURSie, wiecej felietonow, ale jakosc przed iloscia!!!
Wojak - 6 Listopada 2005, 12:50
a ja tam nigdy fanem F i NF nie byłem :/ Nigdy mi się nie podobało, zresztą ja nawet nie potrafię powiedzieć dlaczego? Przecież opowiadania nie ważne gdzie są, zawsze są takie same Dlatego nie rozumiem czemu... Kupiłem kilkanaście numerów F, a później NF, ale gdy tylko ukazało się S-F, zacząłem się przerzucać. Jako pierwszy kupiłem numer 2 SF i nie żałuję, a dzisiaj mam wszystkie numery i czasem do nich wracam
Pamiętam Cichą górę... jeeez, jak mi się to wkręciło... A było wiele innych, jak choćby opowieści o Wiedźminie z wielkiego Kijowa... A z F i NF nie pamiętam żadnego tytułu i nie potrafię określić czemu?
Margot - 6 Listopada 2005, 13:06
Nie trafiło, bo nie spodobało Ci się, Wojaku. A mnie utkwiło parę rzeczy z F/NF. Jęczmyk, polemiki o siedmiu grzechach głównych (pisarzy, wydawców, czytelników, heh!), kącik recenzencki Karburatora, Anihilatora, Wibrator, Predatora, i innych "-orów", piąte piwo - choć niekiedy nierzetelne, artykuły Huberatha o smokach, rycerzach, krasnoludach, olbrzymach.
Niestety, pismo zrobiło sobie operację plastyczną, ubrało kolorowe ciuszki i poszło pod latarnię. I najgorsze jest, że ten nowy image przybrało bez wysiłku - potwierdzając tym samym, że choć prostytucja to zawód, jednak k...stwo wypływa z charakteru. A charakter pismu nadają ludzie - od naczelnego w pierwszym szeregu po całą resztę ekipy wylistowaną w stopce redakcyjnej.
Ot, samo życie => marketing. Szkoda.
Biały Miś - 5 Grudnia 2005, 16:44 Temat postu: Redakcyi pod rozwagę Redakcyi pod rozwagę...
Brak tego na rynku a strzał może być centralnie w środeczek tarczy rynkowej ...
Wzorem pisemek kobiecych dodawać (za dopłatą) DOBRE, TANIE, STARE filmy lubego gatunku do gazetki? Zapewne jest tego multum a poszukiwania wymagaja wysiłku. Dobry wart jesta nawet dychy (9,99).
pozdrawiam Redakcyę
NURS - 5 Grudnia 2005, 18:53
to nie takie proste jakby się wydawało. Te kobiece pisemka mają ogromne budżety z reklamy i pakuja po kilkaset tysięcy w takie promocje. to trzeba kupic najpierw
gorat - 5 Grudnia 2005, 19:15
Trzeba jeszcze wziąć pod uwagę, czy t... grupa docelowa zaakceptowałaby takie dodatki, tj. byłaby skłonna wyłożyć kasę.
NURS - 5 Grudnia 2005, 19:40
Zależy co by sie dodawało. BTW w tym miesiącu dodałem do prenumerat kilkadziesiąt płytek z Equilibrium.
Dunadan - 5 Grudnia 2005, 20:10
No, takie Equlibrium to bym kupił... IMHO gdyby była kasyka to bym kupował ile wlezie. 10 czy nawet od czasu do czasu 15 zł to za film na DVD wystarczająco mało. Bardzo bym chciał mieć w swoim zbiorze powiedzmy takiego Blade Runnera czy Pamięć absolutną... z drugiej strony nie każdy ma takie chęci.
dzejes - 5 Grudnia 2005, 20:43
Problem NFa IMVHO to całkowite rozdarcie wewnętrzne. Z jednej strony zmiany mające przyciągnąć młodszych czytelników (nie-sławne już "kolorki"), a z drugiej strony brak zmian w temacie "opowiadania".
Kupiłem listopadowy numer NFa, pierwszy od chyba pięciu lat (w tym czasie zdarzyło się przerzucić jakiś numer, ew. przeczytać jedno opowiadanie) i przeżyłem deża wu -> nie zmieniło się nic. Klimat nostalgiczno-pesymistyczny górą. By kontunuować eksperyment właśnie kupiłem numer grudniowy. I co? To samo, a nawet bardziej.
Fantastyka (szeroko rozumiania, nie uznaję debilnych podziałów) wyrosła jako opowiadanie historii, dobrych historii. Koniec. Tymczasem mój test (niereprezentatywny, wiem) pokazuje, że zmiany nie dotarły do sedna. Jeśli zapakujesz niepełnowartościowy wyrób w piękne opakowanie, to większość klientów zrozumie, że robi się ich w bambuko. Jeśli jestem powiedzmy piętnastoletnim chłopaczkiem, który obejrzy King Konga i na fali filmu kupi NFa (bo np. będzie małpa na okładce), a w środku znajdzie teksty o psim mesjaszu napisane językiem podręcznika do religii dla klas piątych szkoły podstawowej, to juz więcej pisma nie kupi, a i po SFFH tez nie sięgnie, bo mu będzie kasy szkoda.
Można się na to krzywić, ale to powinna byc baza czytelnicza. Bez tego czasopisma "fantastyczne" będą skazane na niszowość. Piękny artykuł Wojciech Orliński popełnił w NF o magazynach pulpowych w USA, które wychowały masę ludzi, którym "otworzyły" oczy na fantastykę. Stąd właśnie duża ilość filmów, książek ,gier
i t.d. i t.p. W Polsce takiego pisma nigdy nie było.
Popatrzcie co się dzieje z kryminałem. Dziesięć lat temu była bida z nędzą, a teraz rozkwit. Antologie, konkursy, duże nakłady. Czemu? Bo były pisma typu "Detektyw".
[uniki przed pomidorami niczym Neo z Matrixa mode on]
No, ale kończę, bo się robi felieton, a nie post.
gorat - 5 Grudnia 2005, 21:58
dzejes napisał/a | No, ale kończę, bo się robi felieton, a nie post. |
A pan dokąd? Nie ma mowy, moderacja zakuje w ładne kajdanki, nie ruszy sie pan aż dokończy felietonik.
FTSL
kruczywiatr - 5 Grudnia 2005, 22:14
dzejes - 6 Grudnia 2005, 00:26
Nie prowokujta, bo nie wiecie co czynicie
Temat jest ogromny, nawet nie wspomniałem o pokutującym przekonaniu, że to współczesna młodzież zaniża standardy czytelnicze, że kiedyś "panie ja to w przedszkolu Silmarilion na pamięć od tyłu...", które to również zjada NFa.
Według mnie jesli nie nastapią zmiany na rynku, to NF jest nie do uratowania. Tytuł jest niezwykle silnie kojarzony z określoną zawartością, do nowego targetu łatwiej byłoby przebić się całkiem nową marką (bo m.in. nie byłoby użerania się ze "starymi").Vide casus Top Secretu. Nie twierdzę, że nie może funkcjonować jako małe pismo skierowane do wąskiej grupy odbiorców, jednak sny o potędze to juz chyba przeszłość.
NF powinien być na górze konstrukcji, której podstawą winny być pisma publikujące fantastykę dobrze się sprzedającą, typowo komercyjne. Pomiędzy nimi jest miejsce dla np. SFFH, czyli coś pośredniego, a NF winien być dla osób najbardziej wyrobionych. Byłby to naturalny pas transmisyjny, 14-latek czytający o Konanie przebijającym swym mieczem blondynę z taaaakimi buforami mógłby zamienic się w 24-latka czytającego o problemach egzystencjalnych maszyny śmierci zesłanej na Ziemię przez Vuzzzorixów. W Polsce to wszystko postawione jest na głowie. W efekcie ludzie czytający fantastykę trzymaja (zazwyczaj) poziom, bo jeśli ktoś przeżył zalew klasyki w wieku 13 lat, to już twardy musi być jak Roman Bratny. Klasa średnia jest obecna, ale jakoś tak karłowato, a "biedoty" to ze świecą szukać. Tymczasem polskiej fantastyce najbardziej przysłuzyłby sie magazyn sprzedawany w cenie połowy paczki fajek, na szajsowatym papierze, czarno-biały, publikujacy po prostu historyjki fantastyczne. Sporo horroru, fantasy i jakieś hard-sf w starym stylu. Taki, co to go do klopa można wziąć i się podetrzeć "po wszystkim".
Ot, takie moje zdanie.
|
|
|