Powrót z gwiazd - filozofia dla każdego...
Gustaw G.Garuga - 15 Lutego 2006, 17:52
Rafał napisał/a | Uważam, że ludzie zapatrzeni w fantastykę są inni jakościowo. Oczywiście są lepsi A czym się różnią od przeciętnego Iksińskiego?W zdecydowanej większości mają poglądy nielewicowe, w rozumowaniu dopuszczają rozwiązania niekonwencjonalne, są bardziej optymistami niż pesymistami (no, może bez Lema i Dicka) i co najważniejsze lubią piwo. I koty |
Zaczynajac od końca - wolę psy (miałem kiedyś rotwailera, była to rozkoszna psina), piwo lubię, jestem optymistą, dopuszczam rozwiązania niekonwencjonalne, poglądy mam zróżnicowane (w części też lewicowe), nie uważam się za "lepszego". Dla wyjaśnienia - "zapatrzony w fantastykę" nie jestem - ja ją po prostu lubię. To tyle w kwestii definicji fantasty
Trzeba sobie zdac sprawę, że bardzo wiele z tego, co nas otacza, wynika wprost albo pośrednio z filozofii, nie tylko starożytnej. Nie trzeba nawet o tym wiedziec, by podświadomie być pod jej wpływem. Filozofowanie ma IMO dużo wspólnego ze snuciem historii, w tym fantastycznych. To jednak jest to "szerokie" rozumienie filozofii A że filozofia w szkołach to często koszmar, to inna dyskusja (która NB odbyła się już gdzieś na tym forum).
Anko - 15 Lutego 2006, 18:11
Last Viking napisał/a | Hmm... należy się tylko zastanowić nad tym, czy jakoś jesteśmy ( a jeśli tak: to w jakim stopniu?) spaczeni, skoro jesteśmy miłośnikami literatury fantastycznej ? | Ja to już jestem spaczona i bez fantastyki. Za to dzięki fantastyce to się trochę cywilizuję (ale tylko trochę ).
Last Viking napisał/a | Czy to my szukamy otoczenia w którym się dobrze czujemy, które spełnia naszą filozofię życiową, czy to otoczenie ukształtowuje nas ? | To jest pytanie z rodzaju "co było pierwsze, jajko czy kura".
Anonymous - 15 Lutego 2006, 18:18
Last Viking napisał/a | Oczywiście to miała być ironia |
To tak przy okazji... Często widuję w wypowiedziach forumowiczów tego typu ironię. Co jest tego przyczyną? Czy nie jest tak, że "fantaści" to często ludzie patrzący na siebie i świat z przymróżeniem oka? Może faktycznie da się określić jakiś "typ osobowości przeciętnego fantasty"?
Last Viking napisał/a | Chodzi generalnie o to, czy bedąc miłośnikiem literatury fantastycznej, przyjmują jakąś filozofię życiową z nią związaną ? Czy jeśli moim ulubionym gatunkiem jest hard s.f. to określam sie jako racjonalista ? Jeśli zaś moim ulubionym pisarzem jest Dick, to czy gnostycyzm, będzie odgrywał w moim, życiu jakąś wiodącą rolę?
A co jeśli uwielbiam czytać przygody Conana, który bezkompromisowo rozwiązuje swoje życiowe problemy, przy użyciu miecza ?
Uważam, że jakaś cząstka przeczytanych książek i zawartych w nich przesłań w jakiś sposób też powinna być brana pod uwagę w owych przytoczonych przeze mnie wypadkowych. |
Na pewno powinna. Nie każda książka ma na nas jakiś potężny wpływ, ale dzieki książkom mamy szansę poznać różne spojrzenia na świat. Niektóre wydają nam się idiotyczne, ale pewnie wiekszość z nas po przeczytaniu książki pomyślała sobie: "Kurczę, ależ autor to genialnie ujął! Ma facet/facetka absolutną rację!" Myślę, że niewielu ludzi wymyśliłoby sobie na własne potrzeby taki choćby gnostycyzm. Dopiero odkrycie, że cos takiego istnieje, że inni myślą podobnie, sprawia, że stajemy się bardziej świadomi własnych przekonań.
Last Viking napisał/a | Teraz pytanie:
Czy to my szukamy otoczenia w którym się dobrze czujemy, które spełnia naszą filozofię życiową, czy to otoczenie ukształtowuje nas ? |
Trudne to pytanie Chyba jedno i drugie. Wydaje mi się, że im więcej mamy doświadczeń, tym lepiej wiemy, czego szukać, i tego własnie szukamy. W początkowym okresie życia jesteśmy kształtowani przez otoczenie. Te wszystkie procesy są zresztą bardzo zlożone, nakładają się na siebie. Sama zastanawiałam się nad tym, czemu tak wielu miłośników fantastyki lubi np. ciężkie brzmienia. Czy dlatego, że znajomi fantaści im polecają czy może przyczyny są wewnętrzne?
dzejes - 15 Lutego 2006, 18:23
Miria napisał/a | Sama zastanawiałam się nad tym, czemu tak wielu miłośników fantastyki lubi np. ciężkie brzmienia. |
...przeczytał Dzejes słuchając I am a man of constant sorrow w wykonaniu Soggy Bottom Boys.
Nie uogólniajmy. podobnie z tymi kotami: zdecydowanie wolę psy.
Gustaw G.Garuga - 15 Lutego 2006, 18:23
Anko napisał/a | Last Viking napisał/a | Hmm... należy się tylko zastanowić nad tym, czy jakoś jesteśmy ( a jeśli tak: to w jakim stopniu?) spaczeni, skoro jesteśmy miłośnikami literatury fantastycznej ? | Ja to już jestem spaczona i bez fantastyki. Za to dzięki fantastyce to się trochę cywilizuję (ale tylko trochę ). |
Była już kiedyś taka dyskusja, zapoczątkowałem ją pytaniem w rodzaju "Czy skłonność to fantastyki jest przypadłością psychiczną?", ale nie dałem rady przekonująco wykazać, że odpowiedź brzmi "Tak" - siły wroga okazały się przeważające
[quote="Anko"] Last Viking napisał/a | Czy to my szukamy otoczenia w którym się dobrze czujemy, które spełnia naszą filozofię życiową, czy to otoczenie ukształtowuje nas ? |
To jest pytanie z rodzaju "co było pierwsze, jajko czy kura".
Kura - bo mogła wyewoluować z organizmów żyworodnych, i dopiero, kiedy stała się kurą właściwą, przeszła na jajorodność
Vykosh - 15 Lutego 2006, 18:58
Anko napisał/a | Last Viking napisał/a | Czy to my szukamy otoczenia w którym się dobrze czujemy, które spełnia naszą filozofię życiową, czy to otoczenie ukształtowuje nas ? | To jest pytanie z rodzaju co było pierwsze, jajko czy kura. |
I my wybieramy otoczenie, i ono kształtuje nas i my kształtujemy je. Z tego zaś wynikałoby, że introwertycy zachowują najwięcej z siebie, bo spotykają sie z najmniejszą ilością ludzi
[quote="Gustaw G.Garuga"] Anko napisał/a | Last Viking napisał/a | Hmm... należy się tylko zastanowić nad tym, czy jakoś jesteśmy ( a jeśli tak: to w jakim stopniu?) spaczeni, skoro jesteśmy miłośnikami literatury fantastycznej ? |
Ja to już jestem spaczona i bez fantastyki. Za to dzięki fantastyce to się trochę cywilizuję (ale tylko trochę ). |
Była już kiedyś taka dyskusja, zapoczątkowałem ją pytaniem w rodzaju "Czy skłonność to fantastyki jest przypadłością psychiczną?", ale nie dałem rady przekonująco wykazać, że odpowiedź brzmi "Tak" - siły wroga okazały się przeważające
Tylko teoretycznie nie da się przekonać, tak samo jak nie da się stwierdzić, że fantaści lubią psy albo koty albo piwo albo wódkę albo cole albo muzykę metalową albo klasyczną.
Chociaż pewnie gdyby się ktoś pokusił o analizę statystyczną może by wyszła różnica kilku procent w porównaniu ze średnia populacji. I pewnie dotycząca zupełnie innych kryteriów niż oczekiwane
Można by jedynie zaryzykować stwierdzenie, że miłościcy fantastyki mają większą wyobraźnię i są bardziej oderwani od rzeczywistości niż przeciętny zjadacz chleba.
joe_cool - 15 Lutego 2006, 19:28
miłośnicy fantastyki może mają po prostu większą skłonność do "gdybania" i w tym "gdybaniu" nie wahają się pójść dalej niż przeciętny kowalski... czasem i na drugą stronę galaktyki. albo w bardzo daleką przyszłość czy przeszłość. albo i nawet do innej rzeczywistości. coś w tym jest z filozofowania, nie da się ukryć...
Lu - 16 Lutego 2006, 00:44
No to teraz ja, krótko:
Jesteśmy wypadkową ludzi których znamy - kształtowani przez rodzinę , następnie dobieramy sobie znajomych - są to zawsze osoby z którymi coś nas łączy, są do nas podobne.
Wyczytałam kiedyś że na nasz charkater składają się uwarunkowania społeczne (70%) i geny (30%). I teraz pytanie: 30% to dużo czy mało?
Czujemy się dobrze wśród osób o podobnych zainteresowaniach i dążymy do kontaktów z nimi, ale czy za cene porzucenia środowiska w którym wzrastalismy ? To już kwestie osobnicze
Poza tym zainteresowanie literaturą sf nie jest jedynym wyznacznikiem naszej "filozofii życiowej". Miałam okazję być na dwóch konwentach w soim życiu , gdzie wszyscy bez wyjątku byli zagorzałymi fascynatami literatury fantastycznej, a mimo to okazało się że co najmniej z połową tych osób nie mogłam znaleźć wspólnej płaszczyzny porozumienia - ludzie czytający sf są tak samo zróżnicowani jak ludzie czytający literaturę głównego nurtu.
I jeszcze jedna uwaga: zainteresowanie fantastyką ma różne źródła - u mnie wynika z domu rodzinnego (czytali rodzice, ciocie i wójkowie, kilka lat temu dowiedziałam się że określenie "główny nurt" nie oznacza sf jako opozycje do fantasy), natomiast znam masę gejów którzy są głupi jak dżdżownice i nie przeczytali w życiu zadnej książki, ale zapytani o swoje preferencje co do literatury deklarują sf i wszyscy znają komiksy spider mana i batmana. Twierdzą że w wieku dojrzewania czuli się niezrozumiali i napiętnowani przez społeczeństwo, czuli się "inni" , utożsamiali się wiec z tymi bohaterami.
Mając powyższe na uwadze, nie zgadzam sie z tezą jakoby fantaści mieli jakiekolwiek cechy wspólne, poza wiadomym zamiłowaniem.
Anko - 16 Lutego 2006, 02:04
Miria napisał/a | Sama zastanawiałam się nad tym, czemu tak wielu miłośników fantastyki lubi np. ciężkie brzmienia. | Dużo ludzi lubi "ciężkie brzmienia" - i nie tylko spośród młodzieży. Oczywiście, na gusta muzyczne może być spory wpływ grupy (np. dlatego, że grupa spotyka się w jakimś lokalu, gdzie dają taką, a nie inną muzę). Niemniej ja np. nie rozumiem jak można uważać za muzykę coś, co przypomina mi raczej odgłosy sąsiada urządzającego remont generalny. Albo zadziwia mnie, że piosenki się nie śpiewa, tylko wrzeszczy i to jest czaderskie, panczurskie, wypasione, zajefajne, czy jak tam teraz nowy żargon to określa (nie jestem na czasie ).
Niemniej, uchodzę za osobę kompletnie nie znającą się na muzyce, której słoń albo brontozaur na ucho nadepnął i moje opinie wielu wydają się głupie. Np. kiedyś sprawdzałam "na ucho", którą kartę dźwiękową zamontować do kompa, i okazało się, że moja opinia chwali to, co przez innych zostało uznane za najgorsze. A to, co wychwalano w recenzjach, mnie się nie spodobało.
Gustaw G.Garuga napisał/a | Kura - bo mogła wyewoluować z organizmów żyworodnych, i dopiero, kiedy stała się kurą właściwą, przeszła na jajorodność | Oczywiście, kura mogła wyewoluować od jajorodnych dinozaurów, które składały jajka (choć jeszcze bez salmonelli i ptasiej grypy w środku ).
No, tak szczerze mówiąc, to z dotychczasowych wypowiedzi widzę, że dość zgodnie orzekacie - wpływ jest wzajemny. My wybieramy sobie znajomych "pod swój gust" - oni się z nami zadają, jeśli pasujemy jakoś do ich "gustu" - a potem nasze "gusta" się przenikają, dostosowują. Oczywiście wyłączywszy przypadki skrajne, gdzie ktoś jest pozbawiony wyboru środowiska, itp.
A co do genów i środowiska. Wiadomo, geny to nie wszystko, mnóstwo czynności jest wyuczonych, przyzwyczajenia także - choć podobno wpływa na nie "temperament" zakodowany w genach. Z drugiej strony, gdyby geny były niczym i rodzilibyśmy się jako ta tabula rasa, co ją pewien filozof wymyślił, to by można wychować psa na człowieka. A nie można.
No, a co do procentów, to pewnie każdy naukowiec badający zagadnienie coś innego wyliczy, potem się uśredni, zaokrągli, poprawi, żeby ładnie w gazecie wyglądało albo łatwo się zapamiętywało... Więc ciężko mi się odnieść do pytania Lu - właściwie, to nie wiem, która moja część to 30%, a odkąd zaczyna się już tamte 70% .
No, a że jako socjolog dużo siedzę w procentach, to zawsze sobie powtarzam taką maksymę (niestety, nie wiem, czyjego autorstwa, bo skądś w necie wynalezioną):
42,7% statystyk jest robiona na poczekaniu (mam nadzieję, że dobrze tłumaczę angielskie wyrażenie is made on spot).
Last Viking - 16 Lutego 2006, 09:48
Wydaje mi się, że miłośnicy literatury s.f. mają bardziej otwarte umysły. Nie zamykają się w gotowych koncepcjach widzenia świata, ugruntowanych na płaszczyźnie wszelkiego rodzaju autorytetów, aksjomatów i dogmatów.
Miłośnik literatury s.f., nie zamyka się na żadne pomysły - nawet te najbardziej zwariowane, chociaż z drugiej strony jest niezwykle sceptyczny
Dzięki wiedzy którą posiadł, slęcząc nad książkami science fiction - w dosłownym tego znaczeniu, potrafi stopniować i oddzielać kompletną utopię, od realnych szans i mozliwości.
Wiele razy spotkałem się, że ludzie nie czytający s.f. są w tym kompletnie zagubieni. Dla nich nanotechnologia, kosmiczne windy, terraforming, brzmi równie fantastycznie jak napęd nadświetlny, spacerowanie po słońcu, czy małe zielone ludziki ( szare ludziki, Viking, szare ) dokonujące inwazji na naszą piękną planetę (zazwyczaj zaczynają od Waszyngtonu )
Uważam, że literatura s.f. miała ogromny wpływ na ukształtowanie mojej osobowości, filozofii życia, spojrzenia na świat (wszak zacząłem czytak fantastyke, kiedy moi równieśncy próbowali zgrokować "Rogasia z Doliny Roztoki" - Na Thora , jak można kupić 9 letniemu dzieciakowi na urodziny książkę s.f. i dorzucić to tego drugi numer "Fantastyki" )
Podobnie filmy, muzyka, sztuka - jakoś nas kształtuje.
Geny, otoczenie - zasada 30-70 hmm... czy to dużo czy mało?
No i znowu pytania.
Czy 30 % uwarunkowań genetycznych to dużo?
Jeśli uznamy, że dużo to w takim razie zrealizujemy plan zapisany w genach.
Jeśli uznamy, że mało to w takim razie zrealizujemy plan "memetyczny"
Może to oznaczać, że bez względu na to co zrobimy "program" i tak zostanie zrealizowany.
Przeznaczenie się wypełni.
Ale czy aby na pewno ?
aa3 - 16 Lutego 2006, 10:04
Całkiem sporo jest pisarzy fantastycznych, którzy w mniejszym lub większym stopniu otarli się o filozofię akademicką: tak na szybko Dukaj, Orbitowski, Sobota, Lewandowski... myślicie, że ma to znaczenie? jaki moze mieć wpływ na ich pisanie?
Vykosh - 16 Lutego 2006, 10:13
Wydaje mi się, że te 30% to m.in. wzmiankowany przez Anko "temperament". Do tego dodałbym jeszcze preferencje czy talent w pewnych kierunkach typu, nauki ściśle, humanistyczne lub muzyka, malarstwo albo sport. Poza tym może ekstrawertyzm i introwertyzm. Również pewnie wzrost i generalnie wygląd zewnętrzny i dajmy na to odporność na choroby i powiedzmy urazy. To są geny.
I jak się na to popatrzy to widać, że przyszłość jest w pewnym stopniu zdeterminowana - przynajmniej przez łatwość umiejscowienia się człowieka na pewnej ścieżce. Do tego dochodzi rodzina i środowisko przez pierwsze lata. To co człowiek wybiera sam - pewnie od dajmy na to 12 roku życia rzadko odchyla się w większym stopniu od tego jak został wykuty przez geny i rodziców. Ile to jest % ciężko powiedzieć
Rodion - 16 Lutego 2006, 10:35
Filozofia życiowa ukształtowana przez sf i f? W naszym przypadku na pewno mamy do czynienia z takim zjawiskiem. A czy to dobrze czy źle? Tu, jak zawsze, decyduje ocena indywidualna.
Ale w ramach ćwiczenia wyobraźcie sobie ze jesteście świadkami, wraz z grupa podobnych wam fantastów, czegoś niespotykanego, np. lądowania kosmitów! Jaka bylaby wasza reakcja? A jak zachowałaby się ta grupa, w porównaniu do reszty świadków tego zdarzenia?
Jakie kometarze moznaby usłyszeć?
Lu - 16 Lutego 2006, 10:38
To już przerabialiśmy - część fantastów zamknie się w łazience z radiem pod pachą
Rodion - 16 Lutego 2006, 10:44
Lu napisał/a | To już przerabialiśmy - część fantastów zamknie się w łazience z radiem pod pachą |
Czyli mimo tego co zostalo powiedziane wcześniej, dominuje w takim przypadku typowo zwierzęcy odruch ucieczki i ukrycia?
Poczekamy na inne opinie.
Last Viking - 16 Lutego 2006, 11:13
Rodion napisał/a | Ale w ramach ćwiczenia wyobraźcie sobie ze jesteście świadkami, wraz z grupa podobnych wam fantastów, czegoś niespotykanego, np. lądowania kosmitów! Jaka bylaby wasza reakcja? A jak zachowałaby się ta grupa, w porównaniu do reszty świadków tego zdarzenia?
|
* Viking w pierszego któryby wyszedł z pojazdu (no wiecie ten taki dłuuuugi z "Bliskich Spotkań III Stopnia) to by toporkiem rzucił, twarz mu masakrując. Aha... wcześniej to te migające i grające melodyjkę światełka poprzetrącał
Następnych jak leci młotem bojowym*
Ale tak na poważnie
Przede wszystkim nie uwierzyłbym w to co widzę!
Szukałbym argumentów za tym, że podświadomość płata mi figla, ktoś dorzucił do jedzenia środki psychotropowe . Próbowałbym to tłumaczyć na wszelkie naukowe spodoby, a jak to zawiedzie to MISTYFIKACJĄ
Jeśli bym już uwierzył, to zaczął się zastanawiać nad technologią która pozwoliła im pokonać dystans od najbliższej zamieszkałej gwiazdy i jak nagięli prawa fizyki.
Więc jeśli dysponują taką technologią, to chyba moje toporki na nic
...zamknąłbym się w łazience z radiem przy uchu
Rodion - 16 Lutego 2006, 11:28
Czyli filmy i ksiązki kłamia! Nie byloby paniki! Ulice bylyby puste bo wszyscy siedzieliby w lazienkach z radiami przy uszach!
A pokusisz sie o stwierdzenie na ile czytanie ksiazek z gatunku sf ma wplyw na Twoja racjonalna postawę? Do których pozycji byś sie odwolal w takiej sytuacji? Pamietaj ze razem z Toba obserwuja to zjawisko inni fantaści.
Vykosh - 16 Lutego 2006, 11:29
Rodion napisał/a | Lu napisał/a | To już przerabialiśmy - część fantastów zamknie się w łazience z radiem pod pachą |
Czyli mimo tego co zostalo powiedziane wcześniej, dominuje w takim przypadku typowo zwierzęcy odruch ucieczki i ukrycia?
Poczekamy na inne opinie. |
Ucieczki.... raczej nie. Ale w "We come in Peace!" nie ma co wierzyć
Schować się zawsze warto i popatrzeć co się będzie działo - na przywitanie znajdzie sie czas zawsze.
Poza tym szansa spotkania kosmitów jest niepomiernie mniejsza niż trafienia przypadkiem na plan filmu "Independence Day II" ewentualnie załapania się do reality show "Lądowanie kosmitów"
Piech - 16 Lutego 2006, 12:05
Rafał napisał/a | fantastyka też zaczyna się od zdziwienia - a więc ma dużo wspólnego z filozofią |
Czy to nie Witkacy egzystencjalnie pisał o "kosmicznym ssaniu"?
(Nawet nie próbujcie znaleźć tego na googlu )
Piech - 16 Lutego 2006, 12:08
Vykosh napisał/a | Ucieczki.... raczej nie. Ale w We come in Peace! nie ma co wierzyć Smile
Schować się zawsze warto i popatrzeć co się będzie działo - na przywitanie znajdzie sie czas zawsze. |
A co byście zrobili, gdyby kosmita zaproponował (oczywiście po angielsku): "Zaprowadź mnie do waszego wodza"?
Vykosh - 16 Lutego 2006, 12:19
Piech napisał/a | Vykosh napisał/a | Ucieczki.... raczej nie. Ale w We come in Peace! nie ma co wierzyć Smile
Schować się zawsze warto i popatrzeć co się będzie działo - na przywitanie znajdzie sie czas zawsze. |
A co byście zrobili, gdyby kosmita zaproponował (oczywiście po angielsku): Zaprowadź mnie do waszego wodza? |
Hehe, a co by było jakby kosmita zaproponował po rosyjsku?
Pewnie, że bym zaprowadził, a jakby się koleś zdetonował na Wiejskiej to już w ogóle by było świetnie
Ziuta - 16 Lutego 2006, 12:21
Piech napisał/a | A co byście zrobili, gdyby kosmita zaproponował (oczywiście po angielsku): Zaprowadź mnie do waszego wodza? |
Jak to, co? Zaprowadzilibyśmy go do pana Prezydenta UFOk by zrozumiał, co oznacza perspektywa okupacji Polski i zaniechałby inwazji na Ziemię
Rodion - 16 Lutego 2006, 12:43
Czyli filozofia jaką wyznajemy jest wypadkową tego co przeczytaliśmy/poznaliśmy i realiów w jakich przyszlo nam życ?
Gustaw G.Garuga - 16 Lutego 2006, 15:00
To trudne pytanie.
Rodion - 16 Lutego 2006, 15:18
Filzofia ma odpowiadać na trudne pytania i takie także stawiac.
Jak narazie wychodzi ze postawieni w niespotykanej sytuacji reagujemy podobnie jak "zwykly" zjadacz chleba, usieczką lub sceptycyzmem. Więc może literatura jaka czytamy nie ma wpływu na sposób w jaki sie zachowujemy/myślimy?
Duke - 16 Lutego 2006, 15:24
kurcze jakoś zawsze filozofia nie wydawała mi sie czymś takim co by było warte zainteresowania. Pytanie czy to strzała leci do celu, czy cel zmieża do strzały wydaje mi sie bez sensu Wiem także, że choćbym medytował 10 lat, to strzała wystrzelona przezemnie z łuku w życiu nie trafi w ruchomy cel (sacjonarny tym bardziej). Co do filozofii życiowej to wyznaje zasadę że w życiu brak jest zasad - w sumie jest to istotna zasada, ale tego nauczyło mnie szeroko pojęte życie czyli suma moich doświadczeń
Rodion - 16 Lutego 2006, 15:32
Duke, własnie zastanawiamy się: Kim/Czym tak naprawde jesteśmy i dla czego?
Czy jesteśmy tylko sumą naszych doświadczeń?
Czy moze jest cos więcej?
A jeśli jest, to co?
Vened - 16 Lutego 2006, 15:34
Gustaw G.Garuga napisał/a | Anko napisał/a:
Last Viking napisał/a:
Czy to my szukamy otoczenia w którym się dobrze czujemy, które spełnia naszą filozofię życiową, czy to otoczenie ukształtowuje nas ? Wink
To jest pytanie z rodzaju co było pierwsze, jajko czy kura.
Kura - bo mogła wyewoluować z organizmów żyworodnych, i dopiero, kiedy stała się kurą właściwą, przeszła na jajorodność Wink |
Stosując takie "ewolucyjne" wytłumaczenie, to ejdnak jajko. Przecież ta kura się z czegos wykluła;) Nie zmieniła puli genów podczas życia, tylko otrzymała od swoich rodziców-prakur zestaw genów, który uczynił z niej kurę właściwą. Jednak sam moment wyklucia nie mial tu już znaczenia - w jaku były te same geny kury właściwej. Czyli najpierw jajko było.
Gustaw G.Garuga - 16 Lutego 2006, 15:37
Zgadzam się, Venedzie. Wychodzi, że nie przemyślałem mojej tezy do końca I w ten sposób mamy odpowiedź na odwieczne pytanie "co było pierwsze"
Lu - 16 Lutego 2006, 15:39
Być może w procesie ewolucji kura (początkowo ssak) zaczęła znosić jajka, ale początkowo były to jajka bez potomstwa wewnątrz. I dopiero z czasem....
A więc najpierw, mimo wszystko, kura - chociaż mogła wyglądać nieco inaczej...
|
|
|