Mechaniczna pomarańcza [film] - Pan's Labirynth - Labirynt Fauna
Haletha - 2 Kwietnia 2007, 08:10
Przypomniał mi się szczegół, który może zaważyć na wszystkim, co napisaliśmy w obronie wątku "Fikcyjnego". Książka pokrywająca się krwią. Krew pojawia się w momencie pytania co nastąpi dalej. W chwilę potem, za ścianą, matka Ofelii dostaje krwotoku. Ofelia nie może tego przewidzieć.
Dunadan - 2 Kwietnia 2007, 09:04
Chyba ze to działa wstecz - tzn. Ofelia widziała puste kartki, jej matka dostałą krwotoku, i potem Ofelia nie pamiętała pustych kartek tylko z krwią...
Ariah - 2 Kwietnia 2007, 09:30
Ja tam dalej siedzę w swoim małym światku fantazji i chce wierzyć, że baśń wydarzyła sie Ofelii naprawdę...
Dunadan - 2 Kwietnia 2007, 09:31
Ariah, nie jesteś sama
NURS - 2 Kwietnia 2007, 11:03
I o to własnie chodzi, każdy może interpretować to sobie, jak zechce. I każdy będzie miał rację. Na tym polega geniusz takich opowieści. A autorom wielki plus za to, że nie wyjaśniają.
Anonymous - 3 Kwietnia 2007, 18:06
Prawda NURSie, prawda.
NURS - 3 Kwietnia 2007, 18:45
moja wersja jest taka, że ona wykrwawiając się w labiryncie, tak to właśnie wspomina. ale to moja wersja, wasza może być jeszcze prawdziwsza.
mBiko - 10 Kwietnia 2007, 18:40
Film niezwykły wizualnie zarówno w przedstawianiu świata fantastycznego, jak i realnego.
Nie wiem czy straszniejszy jest goniący Ofelię Dłoniooki, czy Vidal pijący zaraz po tym, jak się zszył. Niestety przychylam się do koncepcji ucieczki dziewczynki przed okrutną rzeczywistością, może nawet w chorobę psychiczną.
elam - 10 Kwietnia 2007, 20:26
strasznie smutny film. poplakalam sie na koncu i asiontko sie ze mnie smialo.....
corpse bride - 10 Kwietnia 2007, 21:12
byłam niedawno i podbobalo mi się. i pozostałym 3 osobom, które były ze mną też. wizualnie, muzycznie, fabularnie. różne takie małe szczegóły, które mnie urzekły.
dowiedziałam się potem, że film ten czerpie z gnostyckiego hymnu o perle:
http://www.wegekucharz.zh.pl/hymn_o_perle/
edit:
ta mandragora - nie wiem czemu - strasznie mi się podobała. i sama jej 'postać' i cała akcja z nią. jakoś bardzo mnie to przejęło, co się z nią działo/stało/co się z tym wiązało (nie chcę spojlerować). i jak ktoś może myśleć, że magia tylko się ofelii urajała? przecież z korzeniem przykład jest dość dobityny.
Angelus - 11 Kwietnia 2007, 11:44
Będę niecna i pozwolę sobie zacytować mojego posta napisanego bezpośrednio po wizycie w kinie, który zamieściłam na forum NF. Rozpisałam się wówczas dość mocno i dziś gdy emocje opadły już bym pewnie nie spłodziła takiej obszernej relacji. Chciałam tylko wyjaśnić, ze post ten pisalam jako pierwszą wypowiedz na temat tego filmu, gdyż widziałam go w Niemczech w czasie gdy jeszcze nie był wyswietlany w Polsce. Zresztą założyłam wówczas temat o Labiryncie Fauna.
"Mieliśmy wczoraj okazję z Zoltarem zapoznać się z tą hiszpańsko-meksykańsko-amerykańską produkcją. To dzieło na pograniczu gatunków. Dramat przepleciony z horrorem i elementami fantasy, w którym to jednak proporcje nie są równe. Dominuje zdecydowanie dramat i realizm.Czy to dobrze, czy źle ocenicie sami gdy poznacie historię Ofelii. Mnie osobiście taki układ niezbyt odpowiada, ponieważ idąc do kina nastawiłam się na więcej "labiryntu" w "Labiryncie", czyli więcej fantastyki. No ale może to kwestia złego nastawienia.
Film jest dobry a nawet bardzo dobry. Jest dobrze zrobiony i zagrany, postaci są wyraziste, zróżnicowane, ciekawe. Efekty specjalne na wysokim poziomie. Postać fauna genialna! Przykuwa uwagę widza do ekranu od pierwszej chwili. W wersji niemieckiej postać ta posiada też rewelacyjny głos, bardzo niski, ciepły a jednocześnie gdy potrzeba, groźny i niepokojący. Sam faun jest postacią dwuwymiarową, budzi sympatię ale i grozę, jest tajemniczy, zwodniczy, nie wiadomo, czy jest tak naprawdę dobry czy zły, czy chce wykorzystać Ofelię do własnych niecnych planów, czy od początku mówi prawdę. To wyjaśnia się dopiero w finale.
Scenografia w partiach fantastycznych bardzo ciekawa, najbardziej ujął mnie sam labirynt, choć i inne miejsca zasługują na uwagę. Zastrzeżenie mam właściwie tylko jedno: za mało tego było. Przeważył realizm nad fantastyką i magią. Być może taki był zamysł twórców ale ja po prostu po wyjściu z kina odczułam głód, niedosyt. Brakowało mi równowagi między scenami realistycznymi a fantastycznymi, które działy się faktycznie lub jedynie w wyobraźni Ofelii. To już musicie rozwikłać sami.
Film jest ładny, opowiada smutną historię, przygnębia. Przynajmniej tak odebrałam to dzieło. Po wyjściu z kina czułam tylko smutek i przygnębienie. Cała opowieść od początku naznaczona jest jakimś fatum, losy Ofelii to historia dziecka, które traci ojca, zyskuje ojczyma sadystę, usiłuje uratować nienarodzonego braciszka, traci matkę, zostaje sierotą zdaną na łaskę szalonego kapitana-faszysty aż w końcu... Zakończenia nie zdradzę, choć jest zarówno smutne i radosne, można je interpretować w dwójnasób ale mi nie przyniosło pociechy. Chyba po prostu droga do finału była zbyt wyboista, przepełniona bólem, cierpieniem, krzywdą ludzką, śmiercią, krwawymi scenami tortur, realizmem okrucieństwa wojny i ludzkiej natury. Nie wiem czemu miało służyć pokazanie, jak kapitan zszywa sobie rozcięty policzek, lekarz piłuje pacjentowi nogę bo wdała się gangrena, więzień umiera z wyczerpania po okrutnych torturach? Sceny takie dominują w tym filmie i są bardzo realistyczne, pokazane w zbliżeniach aby nikt nie miał żadnych wątpliwości. Reżyser nie pozostawił nic wyobraźni widza, wszystko pokazał i moim zdaniem przesadził zdecydowanie. Pierwszy raz zdarzyło mi się w kinie zamykać oczy i odczuwać wstręt. Nie spodobało mi się to. Rozumiałabym ten zabieg jako pokazanie kontrastu między krwawą rzeczywistością a piękną i radosną wizją świata fantastycznego ale ten świat wcale nie był radosny i wolny od grozy i śmierci. Czy to znaczy, że nie ma ucieczki? Arkadia nie istnieje? Nie można uciec od świata realnego w wyobraźnię, w inne światy bo nawet one są pełne zła? Przypomina mi to sentencję: " Et in Arcadia Ego"- śmierć jest wszędzie, nawet w Raju - jak na obrazie Poussina z XVIIw. Czyżby i w Labiryncie Fauna ta maksyma miała swe zastosowanie? Nie nastraja to optymistycznie, prawda?
Film na pewno wart jest obejrzenia. To bardzo dobra produkcja, dobre aktorstwo( pomimo, że aktorka grająca Ofelię przypominała mi bardzo fizycznie małą Natalie Portman z Leona- czyżby świadomy zabieg ). Tylko nie nastawiajcie się na lekkie i przyjemne kino familijne. Film jest tu puszczany od 16 lat. I bardzo dobrze. To nie jest bajeczka dla dzieci. Nawet dla tych niegrzecznych. "
No to by było na tyle.
Dunadan - 11 Kwietnia 2007, 13:04
Angelus, zagdzam sie z toba w wielu momentach, zwlaszcza ilosci fantastyki w fantastyce...
Dodam jeszcze spostrzezenie od moich rodzicow, ktorych namowilem na film. Oto zauwazyli oni ze brutalnosc w tym filmie przedstawiona jest w bardzo dziwny, nienaturalny wlasnie sposb... porownali brutalnosc do Apocalypto, gdzie byla naturalna ( naturalistyczna? ) i realna, podczas gdy w Labiryncie Fauna... no nie wiem jak to okreslic ale faktycznie bylo to jakies dziwne. Zwlaszcza w scenach fantastycznych... Moze tworcy filmu chcieli oddac szczegolne okrucienstwo wojny DOMOWEJ?...
mBiko - 12 Kwietnia 2007, 16:59
Angelus, a nie sądzisz, że wizje Ofelii są tak przerażające, bo żyje ona w okrutnym świecie.
Dun ja właśnie uważam, że okrucieństwo w filmie jest nad wyraz "ludzkie", nie przerysowane, czy przejaskrawione, a właśnie takie zwykłe, codzienne.
Angelus - 13 Kwietnia 2007, 11:06
Gdyby było jak mówisz, to by oznaczało, ze nie ma ucieczki od brutalnej rzeczywistości, że nawet fantazja i wyobraznia dziecięca nie chroni przed zlem świata. Właśnie taką tezę postawiłam. Przeczytaj uważnie mojego posta to sie przekonasz.
I nie uważam aby okrucieństwo ukazane w tym filmie było "zwykłe" i "codzienne", no ale ja żyję na szczęscie w innych czasach niż Ofelia, więc być może dlatego tak mnie brutalność niektórych scen poruszyła.
mBiko - 13 Kwietnia 2007, 17:43
Angelus chodzi mi o to, że przemoc nie jest pokazana w przebajerzonym stylu hoollywoodzkim lub japońskim, a stanowi element codziennego życia. Po prostu zdarza się.
Woody - 28 Maj 2007, 11:04
Też czekam na Labirynt, ale na DVD. Chcę to obejrzeć w domu z Córką. Nie mam odwagi brać jej do kina. W domu w razie czego wyłączę projektor. Wiele sobie obiecuję.
Woody - 28 Maj 2007, 11:19
>Angelus
Wg. mnie uciekać do „piękniejszego Świata” potrafią bardziej dorośli niż dzieci. Dzieci wbudowują okrucieństwo w swoje fantazje. Sam boję się tego problemu. Z jednej strony moja 10-letnia Córka wydaje się taka dojrzała, że spoko Władca Pierścieni itp. Koniec ery Barbie. Ale z drugiej strony okrucieństwo naprawdę potrafi ją zmienić, bardziej niż osobę dorosłą. Jak zatem oswajać ją z tym? Może te okrutne wizje to była właśnie rozpaczliwa próba autoterapii Ofelii? Próba oswojenia i nazwania tego, co ją osaczało?
Titelitury - 30 Maj 2007, 21:52
Mi dla odmiany ten film się nie podobał. Del Toro tak przejaskrawił postacie, ze to aż smieszne się momentami robiło. Zdziwiło mnie bardzo zakończenie - ten okropny, okrutny, przebrzydły morderca/gwałciciel i rozbójnik, przeklęty faszystowski bękart Vidal nie zgwałcił swojego nowo narodzonego syna ! Niesamowite ! Reżyser moim skromnym zdaniem przesadził trochę tworząc swoje postaci. Rebelianci to aniołki, żołnierze Franco natomiast - wcielone demony. Skutkiem tego film wyglądał mi bardziej na propagandowe dziełko napisane na zamówienie Zapatero; takie odniosłem wrażenie kiedy już pojawiły się napisy końcowe. Ja rozumiem, że chodziło o ukazanie dramatu dziecka, ale bądźmy poważni - skupianie wszystkich cech negatywnych w jednej osobie sprawia, że taki bohater traci wiarygodność i staje się śmieszny ( dla mnie był taki, kiedy stroił te swoje dziwne miny podczas golenia). Scenografia piękna, świat przedstawiony również. Ale niestety psychologia wszystkich postaci leży. A już Vidala w zupełności. Zaraz przypomniał mi się propagadowy film radziecki z czasów rządów Stalina , którego tytułu niestety już nie pamiętam. Jego główny bohater - chłopi, byli wyzyskiwani przez obszarnika kapitalistę, który nocą zamieniał się w wilkołaka, opuszczał swój dworek i pożerał bogu ducha winych "robotników rolnych". Rzeczony wilkołak - kapitalista mógłby podać sobie rekę z kapitanem - faszystą.
Homer - 31 Maj 2007, 12:38
Ja to odbierałem jak pójście przez autora w stronę baśni-bajki. A tam zazwyczaj negatywny charakter jest negatywny na wskroś.
Psychologia wszystkich postaci leży? Przesada. Co chcesz np. od doktora albo samej małej bohaterki? Albo jej matki?
Martva - 31 Maj 2007, 12:44
Obejrzałam w niekoniecznie normalnych warunkach i... jakoś w ogóle się nie wciągnęłam. Folm jest owszem ładny, dziewczę grające Ofelię świetne, dziwne stwory wszelakie takoż... ale za mało fantastyczne to wszystko było, po trailerze spodziewałam się czegoś innego.
'Most do Terabithii' jakoś mi się lepiej oglądało, i nawet płakałam co ostatnio rzadko mi się zdarza.
Homer - 31 Maj 2007, 12:57
"Most" świetny jest i godny polecenia dzieciom.
mBiko - 31 Maj 2007, 20:53
Titelitury poprę Homera. W baśniowej konwencji, a w takiej utrzymany jest "Labirynt" postacie zazwyczaj są przerysowane, co ma na celu ułatwienie ich oceny.
Fenris - 20 Lipca 2007, 08:31
Popieram Titelitury, bo takim cukierkowym obrazie Hiszpańskiej rewolucji, aż mi się zrobiło niedobrze, dla podobnych do mnie na drugą nużkę polecam dzieło trochę wyższych lotów (przy tym filmie to lot w kosmos ) książkę "Komu bije dzwon" Hemingwaya (bez fantastyki ale warto ).
Linteath - 8 Lutego 2008, 14:16
"Labirynt" zobaczyłem dość późno. Przyczyniły się do tego w większej mierze pewne wypowiedzi na wielu portalach filmowych, w tym m.in takie jak ta na Filmwebie:
"Film nie podobał mi sie w ogóle !!!! był za bardzo nie realny bym mogła sie w to oddać !!! szkoda było mojego czasu !!! wiele osób oglądających ten film też tak uważa !! Dlaczego aż 6 Oskarów ?? niemożliwe !!!".
Jednak po obejrzeniu Labiryntu pojąłem, że opinie te, wygłaszane są przez ludzi, którym takie dość popularne słowo jak "argument" - jest obce, a ich niezbyt wysoka ocena tego filmu wynika najpewniej z bardzo małej dozy wrażliwości i otwartości jakie włożyli w ten film (= przymykanie oczu, na to co widzialne i próba dopatrzenia się w dziele Guillermo del Toro subtelności, o jakich w kinie mówi się nieczęsto). Zresztą przydałoby się też trochę poczytać o mitach i o samym procesie powstawania tego filmu + nastawić się na to, że Hollywood nie zamoczył swoich paluszków zbyt głęboko w tym produkcyjnym labiryncie. Ludzie nastawiali się na Fantasy, jakiego jeszcze nie było w kinie w czym zasługa trailera pokazującego prawie same fragmenty z mitycznymi stworami (w końcu skończyło się na Oscarze za charakteryzację + jeszcze dwie statuetki (scenografia i zdjęcia), a nie 6 jak pisała wszechwiedząca 'pani od komentarza', która się "w to oddaje". Szkoda tylko, że nie było Oscara za muzykę, bo jest fantastyczna.
Labirynt... to film fantasy, ale tylko dla ludzi, którzy chcą je tam widzieć. Wszystko co fantastyczne dzieje się w głowie Ofelii, wszystkie stwory i "zadania" jakie dziewczynka ma wykonać powstają z wymieszania świata, w którym żyje i tego co przeczytała. Wszystko się przenika. Skoro czytała o wróżkach - pojawiają się wróżki. Skoro świat, w którym się znalazła wraz ze swą matką jest światem złym, to ten mityczny również posiada w sobie ogromny bagaż niebezpieczeństw. Banalnym, ale prawdziwym stwierdzeniem jest, że reżyser pokazuje jak silna i sugestywna jest dziecięca fantazja, a podparta gorącą wiarą daje efekty jakie otrzymuje się przy modlitwach (korzeń mandragory pod łóżkiem). Choć akcja realnej części filmu dzieje się w czasach wojny, to znajdziemy kilka odniesień do niej nawet w świecie mitów (chociażby stos butów podobny do tego w Oświęcimiu, ucieczka małej Ofelii z dzieckiem przed złym ojczymem i poświęcenie siebie, by ratować rodzeństwo - scena jakby wyjęta żywcem z jakiejś osobnej, dramatycznej historii z II wojny światowej). Zdecydowanie nie jest to film dla dzieci. Moja znajoma poszła na ten film z 9-latką, sugerując się plakatem, na którym była mała dziewczynka i tym jakże przyjaznym Faunem grającym na flecie, o którym słyszała od pani w podstawówce. Myślała, że Labirynt..., to opowieść w stylu „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, opowieść, którą pokochają wszystkie dzieci. Po niedługim czasie musiała wyjść z kina bo dziecko zaczęło płakać i przez kilka dni miało koszmary, a do dziś boi się wchodzić do ogrodu (i tu cytuje) "bo jest tam Fan" Dlaczego więc film odniósł tak wielki sukces? Jest to już przecież 87234682374 film traktujący o II wojnie. Dlatego właśnie reżyser, zrobił z niego bajkę...bajkę dla dorosłych. Dorosłym dużo łatwiej ją przełknąć, jednak to właśnie przy tym dziele mogą na chwilę odnowić się stare lęki (scena, gdy Faun odwiedza Ofelię w pokoju jest przerażająca), dziecięce strachy i ukryte od lat obawy. Ten film to wspaniały klucz do ludzi, którzy są zakochani w swym dzieciństwie, w tym dreszczyku, gdy skrzypiała szafa z „potfolem w ślodku” albo w uczuciu jakie towarzyszyło w drodze przez korytarz do łazienki, która znajdowała się na samym jego końcu.
Dobrze też, że film nie skończył się happy endem w tym świecie. Ofelia, oddając siebie w ofierze, kończy życie i rolę w filmie szczęśliwie zostając księżniczką i odnajdując drogę do „ domu ojca ” czym reżyser czyni aluzję do chrześcijaństwa – Faun gra tutaj najpewniej rolę Anioła stojącego przy tronie Boga - Gabriela. Choć swym wyglądem przypomina raczej Uriela
Można by tak dalej pisać jeszcze o tym filmie, by przekonać tych, którzy nie widzieli i może skłonić do przemyśleń takich ludzie jak autorka wrzuconego wyżej komentarza z FW. Myślę jednak, że wystarczy, iż gorąco polecając Wam ten film, zacytuję tutaj Gombrowicza, a właściwie Anielę, parafrazując nieco jej słowa : Koniec i bomba, / a kto nie widział, ten trąba !
Martva - 8 Lutego 2008, 14:20
Linteath napisał/a | był za bardzo nie realny bym mogła sie w to oddać !!! szkoda było mojego czasu !!! |
czymś takim, to ja bym się nie przejęła ani odrobinę.
Linteath - 8 Lutego 2008, 14:29
Wiesz Martva, posty wypisywane przez przeciwników filmu były konstruowane raczej bardziej rzeczowo. Wybrałem po prostu jeden z gorszych bo pasował do tego co chciałem napisać
Memento - 21 Sierpnia 2009, 17:29
Linteath napisał/a |
Labirynt... to film fantasy, ale tylko dla ludzi, którzy chcą je tam widzieć.
[...]
Dlatego właśnie reżyser, zrobił z niego bajkę...bajkę dla dorosłych. Dorosłym dużo łatwiej ją przełknąć, jednak to właśnie przy tym dziele mogą na chwilę odnowić się stare lęki (scena, gdy Faun odwiedza Ofelię w pokoju jest przerażająca), dziecięce strachy i ukryte od lat obawy. Ten film to wspaniały klucz do ludzi, którzy są zakochani w swym dzieciństwie, w tym dreszczyku, gdy skrzypiała szafa z „potfolem w ślodku” albo w uczuciu jakie towarzyszyło w drodze przez korytarz do łazienki, która znajdowała się na samym jego końcu. [...] |
O! O, to to! Lepiej bym tego nie ujął. Piękny film, jestem nim zachwycony. Gdzieś tam wcześniej mignął mi komentarz, że del Toro to 'ten od >Blade II<'. 'Blade II' był IMHO wypadkiem przy pracy.
matstu - 17 Listopada 2010, 19:06
Bajka, ale taka nie dla dzieci. Film przepiękny wizualnie, olśniewający muzycznie, znakomite aktorstwo i świetne, dwuznaczne zakończenie. Scena z "rękookim" naprawdę potrafi zapaść w pamięć. Polecam, ale - uwaga- osobom niewrażliwym na przemoc, bo tej jest w dziele Guillermo del Toro bardzo dużo.
adam sangreal - 24 Listopada 2010, 19:58
To chyba jedna z tych rzeczy, którą albo się kocha, albo nie.
Mnie osobiście film zafascynował.
Mam tylko nadzieję, że w Hollywood nigdy nie wpadną na szalony pomysł, aby za parę lat nakręcić swoją wersje
ancepa - 25 Listopada 2010, 19:35
Właśnie niedawno oglądałam - w niektórych momentach odwracałam wzrok.
Film gra na emocjach widza, zostawia po sobie ślad.
Linteath napisał/a | scena, gdy Faun odwiedza Ofelię w pokoju jest przerażająca | Własnie! Już zaczynałam myśleć, że tak naprawdę faun jest zły, a kiedy kazał jej porwać brata uznałam, ze moje obawy się potwierdziły.
Film polecam.
|
|
|