Blogowanie na ekranie - Rooshoffy blogasek Martvuni
Fidel-F2 - 26 Grudnia 2007, 20:46
a potem się dziwią, że facet przez 15 lat małżeństwa nigdy nie powiedział 'kocham Cię'
no jak to, przecież powiedział przed ołtarzem a od tamtej pory nic sie nie zmieniło
to po cholere miał się powtarzać
ręce opadają
Martva - 26 Grudnia 2007, 20:53
Fidel, ja nie wiem czy Ty zrozumiałeś co ja piszę. Nie ma problemów z najbliższymi, ale też nie umiem im mówić jakichś wyjątkowych rzeczy akurat w Wigilię. Problemy są z rodziną dalszą. I już.
Fidel-F2 - 26 Grudnia 2007, 20:54
wykręcasz kota
Martva - 26 Grudnia 2007, 20:58
Ja?
ihan - 26 Grudnia 2007, 22:49
Fidel-F2 napisał/a | a potem się dziwią, że facet przez 15 lat małżeństwa nigdy nie powiedział 'kocham Cię'
no jak to, przecież powiedział przed ołtarzem a od tamtej pory nic sie nie zmieniło
to po cholere miał się powtarzać
ręce opadają |
Wiedziałam, że ktoś poruszy ten problem, przewidywalne aż do bólu. Akurat zgadzam się, że po cholerę ma się powtarzać. "Kocham cię" należy chyba do najczęściej powtarzanych banałów. Nie problem w słowach, ale w czynach, codziennej pomocy na przykład i twórczym wspieraniu. Dobra, już znikam, bo to na szczęście nie mój blog.
corpse bride - 26 Grudnia 2007, 23:30
banshee napisał/a | corpse bride napisał/a:
my z rodzeństwem wymyśliliśmy, że nic nie mówimy, tylko się łamiemy. i jest gites.
Klasycznie Gorzej już z dziadkami, pradziadkami i ciotkami To już nie przechodzi |
ja zawsze spędzam wigilię tylko z rodzicami i rodzeństwem. babcia czasem przyjeżdżała, ale odkąd rodzice przenieśli się na wieś (znaczy szpital jest za daleko) to przestała.
Fidel-F2 - 27 Grudnia 2007, 00:16
ihan, ale to przecież kobiety, nie faceci, generalnie mają problem z brakiem tego banału
Martva - 27 Grudnia 2007, 09:36
ihan napisał/a | Dobra, już znikam, bo to na szczęście nie mój blog. |
Zostań, gdzie będziesz znikać
ihan - 27 Grudnia 2007, 09:44
Fidel-F2 napisał/a | ihan, ale to przecież kobiety, nie faceci, generalnie mają problem z brakiem tego banału |
Nie mam pojęcia z czym mają problem faceci a z czym kobiety. Co najwyżej mogę mieć pojęcie z czym ja mam problem.
Matrva, znikam na chwilę, bo nie wypada żeby obcy gadali więcej niż gospodarz.
gorat - 27 Grudnia 2007, 12:18
A jeśli gospodarz uwielbia słychać (czytać), to co? Będziesz wbrew jemu czynić?
Martva - 27 Grudnia 2007, 12:59
ihan napisał/a | Matrva, znikam na chwilę, bo nie wypada żeby obcy gadali więcej niż gospodarz. |
Aśtam, nie wypada Gospodarz czasem tak ma, ze nie pisze, bo nie wie co, ale czemu inni mają wtedy nie pisać?
gorat napisał/a | Będziesz wbrew jemu czynić? |
No?
Martva - 29 Grudnia 2007, 10:15
Byłam wczoraj na urodzinach dwóch kumpli. Przyszłam półtorej godziny od rozpoczęcia imprezy, bo jakos tak się nie mogłam zebrać, pogadałam, pośmiałam się, posłuchałam wygłupów znajomych... a potem chwilę przed wyjściem dowiedziałam się że moje (nie)szczęście było na samym początku i się zwinęło. Normalnie jakby mnie ktoś uderzył czymś ciężkim, już nawet nie chodzi o to że jestem dziko stęskniona, a nie widziałam go już chyba 3 tygodnie; ale ja byłam 100% przekonana, że on już wyjechał z Krakowa z okazji okołosylwestrowych, i dlatego się nie odzywa.
Nie wiem jak to jest, kiedyś kiedy traciłam głowę dla jakiegoś faceta, to nie ośmielałam mu się tego w żaden sposób zakomunikować, a oni nie zwracali na mnie uwagi. A teraz owszem, interesują się na chwilę, rozwodzą się nad moją urodą, inteligencją i klasą, a potem przestają mieć czas i po prostu znikają z mojego życia.
I jak ja mam uwierzyć że cokolwiek znaczę, jak mam zachować minimum pewności siebie, jeśli co chwilę dowiaduję się że jestem nikim?
Agi - 29 Grudnia 2007, 11:12
A to Twoje szczęście w nieszczęściu wiedziało w ogóle, że będziesz na imprezie?
ihan - 29 Grudnia 2007, 11:14
Martva napisał/a | I jak ja mam uwierzyć że cokolwiek znaczę, jak mam zachować minimum pewności siebie, jeśli co chwilę dowiaduję się że jestem nikim? |
Co to znaczy, że jesteś nikim? Znaczy uważasz, że jedyną miarą wartości jest posiadanie partnera i utrzymanie go przy sobie? To jako zadeklarowany i konsekwentny singiel powinnam wyjechać nad morze, wypłynąć na pustą przestrzeń i się utopić (bo to optymalny sposób popełnienia samobójstwa bez sprawiania innym kłopotu swoją osobą). To, kim jesteś zależy tylko od ciebie, możesz mieć stałego partnera i być nikim, bo zrezygnujesz z własnej osobowości, staniesz się przeźroczysta. Bo to nieważne kim jesteś w oczach innych - i tak udawanie całe życie, że jest się kim innym,kimś kto będzie podobał się wszystkim wokół bywa niemożliwe, tylko kim jesteś w swoich własnych oczach. Jeśli sobie wmówisz, że gorzej być nie może, to lepiej nie będzie.
Gwynhwar - 29 Grudnia 2007, 11:23
ihan, ma rację fakt posiadania "partnera" nie świadczy o Twojej wartości jako człowieka! Zresztą mężczyźni są nudni... Mi się prawie zawsze nudzą o.o
Easy - 29 Grudnia 2007, 11:48
Gwynhwar napisał/a | Zresztą mężczyźni są nudni... Mi się prawie zawsze nudzą o.o |
Pffff!
Martva - 29 Grudnia 2007, 11:49
Agi napisał/a | A to Twoje szczęście w nieszczęściu wiedziało w ogóle, że będziesz na imprezie? |
Nie wiem czy wiedziało, ale towarzystwo jest to same, mogło się domyślić. Albo zapytać. Generalnie, głupi mógłby się domyślić, a o nim można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie że jest głupi.
ihan napisał/a | Co to znaczy, że jesteś nikim? |
Ciachnęłam dalsze, bo to nie jest do końca tak. Owszem, jestem śliczna, jestem inteligentna, jestem urocza i normalnie zdaję sobie z tego sprawę, natomiast jak pojawia się ktoś, kto jest dla mnie ważny, i najpierw winduje mi ego pod samo niebo, a potem robi coś głupiego - przestaje się odzywać na przykład - zaczynam czuć sie okropnie źle. Bo spadam z wysoka. Nie to, że mam chęć posiadania partnera, nie udaję kogoś kim nie jestem, ja po prostu... nie rozumiem, dlaczego oni tak robią.
Normalnie potrafię być twardą zimną babą, pod wpływem niektórych facetów mi przechodzi. Twarde zimne baby nie płaczą po północy w autobusie linii nocnej aglomeracyjnej.
Kurczę, czemu ludzie - czemu ja - głupieję od uczuć? Przecież to bez sensu Nie dałoby się jakoś wyciąć tego kawałka mózgu, co odpowiada za utratę głowy i durnienie od tego?
Gwynhwar - 29 Grudnia 2007, 11:53
Martva napisał/a | Nie dałoby się jakoś wyciąć tego kawałka mózgu, co odpowiada za utratę głowy i durnienie od tego? |
Podobno czekolada łagodzi objawy
Martva - 29 Grudnia 2007, 11:55
Nie mam ochoty na czekoladę, w ogóle na nic nie mam ochoty. Nie chce mi się nawet jeść śniadania
ihan - 29 Grudnia 2007, 12:03
Nie generalizujmy, ja na przykład nie lubię czekolady.
Martva, bo tak bywa w życiu. Zresztą tak z ręką na sercu, czy nigdy nie zachowałaś się analogicznie, jakiś facet nie spazmował (no może trochę mniej wyraziście, bo kultura nie pozwala mężczyznom się nadmiernie emocjonować, bo grozi to bycie posądzonym o bycie gejem, a to przecież obraza największa, gorsza nawet niż usłyszenie, że ma się serce i uczucia) przez ciebie, nie dawałaś nikomu mało wyraźnych sygnałów, że to jednak TYLKO znajomość, a nie coś innego? Często ONI tak robią, bo nie zdają sobie sprawy, że już na podstawie kilku ich słów i gestów zbudowałaś sobie własną historię, po prostu nie mają o tym pojęcia. Czasem, ale nie zawsze pomaga rozmowa, ale taka poważna, a nie kilka puściutkich banałów. Co do "głupiości" uczuć już dyskutowaliśmy, corpse twierdzi, że psycholodzy mogą tylko pogorszyć sprawę, bo działają w drugim kierunku. W każdym razie szukam, jeśli znajdę sposób i specjalistę który pomaga na okiełzanie durnienia różnego rodzaju nie omieszkam się podzielić.
Martva - 29 Grudnia 2007, 12:17
ihan napisał/a | Zresztą tak z ręką na sercu, czy nigdy nie zachowałaś się analogicznie, jakiś facet nie spazmował (no może trochę mniej wyraziście, bo kultura nie pozwala mężczyznom się nadmiernie emocjonować, bo grozi to bycie posądzonym o bycie gejem, a to przecież obraza największa, gorsza nawet niż usłyszenie, że ma się serce i uczucia) przez ciebie, nie dawałaś nikomu mało wyraźnych sygnałów, że to jednak TYLKO znajomość, a nie coś innego? |
W momencie kiedy jasno wiedziałam ze facet liczy na coś więcej niż dostaje, a nie było na to szans, jasno mówiłam: nie.
ihan napisał/a | ? Często ONI tak robią, bo nie zdają sobie sprawy, że już na podstawie kilku ich słów i gestów zbudowałaś sobie własną historię, po prostu nie mają o tym pojęcia. |
No problem w tym, że on ma pojęcie, bo przy dwóch ostatnich straceniach głowy postanowiłam być dzielna i przynajmniej spróbować powiedzieć co się ze mną dzieje i co czuję. I na dłuugie maile dostaję zdawkowe odpowiedzi na gg, ze musimy pogadać, tylko termin tego pogadania się odwleka i boje się że nie dojdzie do tego nigdy.
A poprosiłam go kiedyś wprost, dwa razy, w czasach kiedy pisaliśmy do siebie zdecydowanie częściej, żeby powiedział mi wprost, kiedy przestanę go interesować, bo wolę 'było miło, mała, a teraz spadaj na drzewo' niż takie coś, takie odwlekanie, brak czasu, przypuszczam że udawany, bo już raz przez to przeszłam i więcej nie chcę. Obruszył się wtedy strasznie i prawie na mnie nakrzyczał, ze jak w ogóle mogę tak myśleć.
Mam ochotę znaleźć tę rozmowę i wysłać mu, bez komentarza. Tylko jakoś dziwnie mi się wydaje, że to nic nie da.
corpse bride - 29 Grudnia 2007, 12:18
Martva, to się chyba każdemu zdarza. nie wiem, co ci powiedzieć, bo zwykle nic nie pomaga, ale się da przeżyć. i płacz, jeśli ci to pomaga (mi pomaga).
z czekoladą to słyszałam nawet na zajęciach o depresji, ale i tak wg mnie to goofno prawda. tylko utyć można. to jak z alkoholem, lepiej spozywac jak się jest w dobrym nastroju. na depresję lepsze są ryby.
ihan, nie mówię, że pogorszyć. wtedy chodziło mi o to, że częściej problemem jest to, że ludzie mają problem z ekspresją emocji i te emocje rozwalają ich od środka, wtedy się je uwalnia. sebastian dodał, że się sprowadza do średniej. jak ktoś jest histerycznie emocjonalny to też się nad tym pracuje. ale jak komuś się zdarzyło coś przykrego (jak np martvej) i płacze to jest to najzupełniej w porządku i z tym nic nie trzeba robić. znaczy, możemy wspierać martvą i zabawiać.
ihan - 29 Grudnia 2007, 12:22
corpse bride napisał/a | ale jak komuś się zdarzyło coś przykrego (jak np martvej) i płacze to jest to najzupełniej w porządku i z tym nic nie trzeba robić. |
Śmiem twierdzić, że zainteresowani zwykle nie podzielają tej opinii.
Anonymous - 29 Grudnia 2007, 12:24
ihan napisał/a | Śmiem twierdzić, że zainteresowani zwykle nie podzielają tej opinii. |
A ja czasem chętnie bym się porządnie wypłakała, zamiast czuć to cholerne ściskanie w gardle.
Martva, trzymaj się.
Gwynhwar - 29 Grudnia 2007, 12:27
Martva, wpieramy Ciebie
corpse bride - 29 Grudnia 2007, 12:31
jak ktoś chce płakać, a nie może, to jest problem. serio, płakanie pomaga. to jest przystosowawczy mechanizm. pewnie, że czasem utrudnia coś, jak się zbierze na płacz w złym miejscu/czasie, ale ja się nauczyłam to piepshyć. mój ból, mój płacz i tyle.
mawete - 29 Grudnia 2007, 15:08
Gwynhwar napisał/a | ihan: Zresztą mężczyźni są nudni... Mi się prawie zawsze nudzą o.o |
To moze ja juz pójdę zabytki pozwiedzać
joe_cool - 29 Grudnia 2007, 17:21
Martva napisał/a | Generalnie, głupi mógłby się domyślić, a o nim można powiedzieć wiele rzeczy, ale nie że jest głupi. |
generalnie to mężczyźni się nie domyślają, nawet jak nie są głupi. taki na ten przykład mój "stary" - potrafi mi dać tabletkę od bólu głowy i jednocześnie puścić muzykę na maksa. a niby powinien się domyślić, że jak mnie boli głowa, to głośna muzyka tylko ten stan pogorszy
corpse bride - 29 Grudnia 2007, 18:12
no, czasem mam wrażenie, że niektórzy ludzie poświęcają dużo energii na to, by nie dać się opanować swojej inteligencji. wtedy inni oczekiwaliby od nich rozumienia zbyt wielu rzeczy...
edit:
martva, tak w ogóle, to może się upij? wiem, że nie pomaga, ale na filmach i w książkach zawsze tak robią. ja też tak robię w podobnych sytuacjach. idziesz gdzieś na sylwestra?
corpse bride - 30 Grudnia 2007, 23:12
żyjesz?
|
|
|